To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Dlaczego ateizm wygrywa z wiarą?
#1
Uważam że to iż ateizm jest tak popularny wynika z rozwoju nauki. Szczególnie Teorii Ewolucji i najnowszych badań nad mózgiem. Oraz prymatologii. Przedstawię kilka argumentów za tą tezą 

40 lat temu Ks. prof. Lenartowicz odpowiadając na pytanie dlaczego młodzi ludzie odchodzą od chrześcijaństwa. Tak odpowiedział "chrześcijaństwo ma problem misyjny, bo wszechświat przestał głosić chwałę Boga"

Można próbować uzgodnić wiarę w stworzenie z teorią ewolucji. Ale próby te nie są zbyt przekonywujące. Dlaczego? Ano dlatego że są wymuszone przez rozwój nauk szczegółowych. A skoro Bóg objawia Kościołowi prawdę wiary(np. Istnienie dwojga pierwszych ludzi. Istnienie niesmertlenej duszy która porusza ciałem i określa jaki człowiek jest) to czy Bóg mógłby objawić komuś fałsz? Oczywiście można tutaj wystosować kontrargument iż "w XIII wieku również do takiego kryzysu doszło". To prawda, tylko należy zauważyć że pomysły Arystotelesa o tym iż np. Wszechświat jest wieczny, nie miały silnego ugruntowania w empirii. W przeciwieństwie do współczesnej nauki. Rozwijając argument o tym że syntezy(nawet jesli czasem są logiczne) wiary z nauką są nie przekonywujące. Należy zauważyć iż ich twórcy np. Whitehead naginają Boga aby pasował do ich obserwacji. A powinno być odwrotnie. Pius XII W swojej apologii opartej na dziełach i dobroku naukowym Edmunda Whitakera rozwija tradycyjną naukę o nieruchomym poruszycielu. W czym jest dość przekonywujący. Bo powtarza starą wykładanie opierając ją na nowych odkryciach 

Co zaś się tyczy prymatologii. Niektórzy badacze jak Jane Godall czy Frans De Waal, dowodzą że człowiek właściwie nie różni się od szympansa, a w szczególności od Bonobo. Czemu zatem Bóg miałby wybierać ludzi za swych przyjaciół? Nie ma tu jasności 

Te i wiele innych kwestii, powodują że człowiek zadaje sobie pytanie. Religia kiedyś twierdziła X co w świetle nowych odkryć jest kłamstwem. Więc i może w sprawie Y się myli? Taki człowiek dochodzi do konkluzji że religia nie ma sensu i należy ją odrzucić
Odpowiedz
#2
Dokladnie.
Ale mimo to nie uwazam ze ateizm wygrywa z wiara, najwyzej z katolicyzmem w Europie. Trzeba byc b. odwaznym by wybrac ateizm, a takich nie ma zbyt wielu. Wiekszosc ludzi ma nadzieje na "zycie po zyciu" i szuka odpowiedzi na pytanie o sens zycia, na ktore naturalna odpowiedzia jest wiara w "cos", niekoniecznie w katolickiego Boga.
Odpowiedz
#3
Cytat:ateizm wygrywa z wiarą
Skąd ta śmiała teza?

Wg wszelkich badań większość populacji światowej wierzy w jakąś formę transcendencji.
Mocny i świadomy ateizm jest przywilejem wąskiej mniejszości.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#4
Adam M. napisał(a): le mimo to nie uwazam ze ateizm wygrywa z wiara, najwyzej z katolicyzmem w Europie. Trzeba byc b. odwaznym by wybrac ateizm, a takich nie ma zbyt wielu.
Sofeicz napisał(a): Skąd ta śmiała teza?

Wg wszelkich badań większość populacji światowej wierzy w jakąś formę transcendencji.
Mocny i świadomy ateizm jest przywilejem wąskiej mniejszości.

Przykład anegdotyczny - na FB był artykuł o jakimś bardzo młodym dziecku, które zmarło na jakąś tam chorobę. Pod artykułem ogromna dyskusja o tym, że Boga nie ma. Teistów obrońców Boga było trzech; ateistów - cała rzesza. Tamtych trzech nie miało siły przebicia - ich głos został zasypany lawiną raczej agresywnych, emocjonalnych tekstów ateistycznych. Może na świecie ateizm nie wygrywa, ale w Polsce da się zaobserwować tendencje do laicyzacji. Nie smuci mnie to, ale też trza mieć na uwadze, że wraz z masową laicyzacją społeczeństwa ateizmem dominującym będzie ateizm ludowy, prostacki i bezmyślny - na takim samym poziomie na jakim obecnie mamy "ludowy", powszechny katolicyzm.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#5
Cytat:... ateizmem dominującym będzie ateizm ludowy ...
Ja z takim zwierzem się jeszcze w Najjaśniejszej nie spotkałem.

Ale z antyklerykalizmem ludowym, jak najbardziej.
A to dwie różne parafie.

PS. Zresztą bytność na tym forum zacząłem od napisania wątku "Czy znacie jakichś niewykształconych ateistów?".
I raczej odzew był mizerny.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#6
InspektorGadżet napisał(a): Uważam że to iż ateizm jest tak popularny wynika z rozwoju nauki. Szczególnie Teorii Ewolucji i najnowszych badań nad mózgiem. Oraz prymatologii.
Ilu ludzi nadąża i ogarnia ten rozwój nauki?
InspektorGadżet napisał(a): 40 lat temu Ks. prof. Lenartowicz odpowiadając na pytanie dlaczego młodzi ludzie odchodzą od chrześcijaństwa. Tak odpowiedział "chrześcijaństwo ma problem misyjny, bo wszechświat przestał głosić chwałę Boga"
Co jest bzdurą, to nie ma nic do rzeczy. Po prostu dobrobyt osiągnął taki poziom, że mogło powstać społeczeństwo konsumpcyjne. To stworzyło presję na odrzucenie wszystkiego, co konsumpcję ogranicza. Proste i nieskomplikowane.
InspektorGadżet napisał(a): Należy zauważyć iż ich twórcy np. Whitehead naginają Boga aby pasował do ich obserwacji. A powinno być odwrotnie.
Obserwacje powinny być naginane do z góry założonej tezy?
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#7
InspektorGadżet napisał(a):Uważam że to iż ateizm jest tak popularny wynika z rozwoju nauki. Szczególnie Teorii Ewolucji i najnowszych badań nad mózgiem. Oraz prymatologii. Przedstawię kilka argumentów za tą tezą 

40 lat temu Ks. prof. Lenartowicz odpowiadając na pytanie dlaczego młodzi ludzie odchodzą od chrześcijaństwa. Tak odpowiedział "chrześcijaństwo ma problem misyjny, bo wszechświat przestał głosić chwałę Boga"

Można próbować uzgodnić wiarę w stworzenie z teorią ewolucji. Ale próby te nie są zbyt przekonywujące. Dlaczego? Ano dlatego że są wymuszone przez rozwój nauk szczegółowych. A skoro Bóg objawia Kościołowi prawdę wiary(np. Istnienie dwojga pierwszych ludzi. Istnienie niesmertlenej duszy która porusza ciałem i określa jaki człowiek jest) to czy Bóg mógłby objawić komuś fałsz? Oczywiście można tutaj wystosować kontrargument iż "w XIII wieku również do takiego kryzysu doszło". To prawda, tylko należy zauważyć że pomysły Arystotelesa o tym iż np. Wszechświat jest wieczny, nie miały silnego ugruntowania w empirii. W przeciwieństwie do współczesnej nauki. Rozwijając argument o tym że syntezy(nawet jesli czasem są logiczne) wiary z nauką są nie przekonywujące. Należy zauważyć iż ich twórcy np. Whitehead naginają Boga aby pasował do ich obserwacji. A powinno być odwrotnie. Pius XII W swojej apologii opartej na dziełach i dobroku naukowym Edmunda Whitakera rozwija tradycyjną naukę o nieruchomym poruszycielu. W czym jest dość przekonywujący. Bo powtarza starą wykładanie opierając ją na nowych odkryciach 

Co zaś się tyczy prymatologii. Niektórzy badacze jak Jane Godall czy Frans De Waal, dowodzą że człowiek właściwie nie różni się od szympansa, a w szczególności od Bonobo. Czemu zatem Bóg miałby wybierać ludzi za swych przyjaciół? Nie ma tu jasności 

Te i wiele innych kwestii, powodują że człowiek zadaje sobie pytanie. Religia kiedyś twierdziła X co w świetle nowych odkryć jest kłamstwem. Więc i może w sprawie Y się myli? Taki człowiek dochodzi do konkluzji że religia nie ma sensu i należy ją odrzucić
Bonoobo nie opanowały sztuki czytania...
Trzeba podważyć wszystko co da się podważyć, gdyż tylko w ten sposób można wykryć to, co podważyć się nie da. T.K.
Odpowiedz
#8
cyd napisał(a): Bonoobo nie opanowały sztuki czytania...

Większość ludzi też nie, więc co to za argument?
Sebastian Flak
Odpowiedz
#9
lumberjack napisał(a):
Adam M. napisał(a): le mimo to nie uwazam ze ateizm wygrywa z wiara, najwyzej z katolicyzmem w Europie. Trzeba byc b. odwaznym by wybrac ateizm, a takich nie ma zbyt wielu.
Sofeicz napisał(a): Skąd ta śmiała teza?

Wg wszelkich badań większość populacji światowej wierzy w jakąś formę transcendencji.
Mocny i świadomy ateizm jest przywilejem wąskiej mniejszości.

Przykład anegdotyczny - na FB był artykuł o jakimś bardzo młodym dziecku, które zmarło na jakąś tam chorobę. Pod artykułem ogromna dyskusja o tym, że Boga nie ma. Teistów obrońców Boga było trzech; ateistów - cała rzesza. Tamtych trzech nie miało siły przebicia - ich głos został zasypany lawiną raczej agresywnych, emocjonalnych tekstów ateistycznych. Może na świecie ateizm nie wygrywa, ale w Polsce da się zaobserwować tendencje do laicyzacji.
W Internecie zawsze zyskują kontrowersyjne poglądy w zestawieniu ze światem realnym, więc nie ma co wyciągać tak daleko idących wniosków. Już z 13-14 lat temu ateiści dominowali w komentarzach na Onecie pod artykułami związanymi z Kościołem i wiarą.  
https://wiadomosci.onet.pl/religia/wiara...ii/vz4mq4n
Z tego badania wynika, że spada kościelność, ale wiara już niekoniecznie.
Odpowiedz
#10
cyd napisał(a):Bonoobo nie opanowały sztuki czytania...
Tak ściślej, to bonobo nie opanowały trudnej sztuki mówienia, podobnie jak człowieki nie opanowały trudnej sztuki echolokacji. Literki są więc bonobo doskonale zbędne.

Można by jednak było sprawdzić, czy bonobo potrafią opanować trudną sztukę operowania pieniądzem. Sprawdzano to na jakichś małpkach ogoniastych (nie pamiętam gatunku); wyszło, że akurat one potrafią.

kmat napisał(a):Po prostu dobrobyt osiągnął taki poziom, że mogło powstać społeczeństwo konsumpcyjne. To stworzyło presję na odrzucenie wszystkiego, co konsumpcję ogranicza.
Mniej więcej. Bo o ile można się serio modlić do Duchów, żeby zesłały wiatr z deszczem, to raczej głupio jest serio modlić się do Żabek, żeby jutro miały tytoń w odpowiednim smaku. Nikt nie lubi zachowywać się w sposób żenujący dla otoczenia - chyba że jest jakimś arystokratą ducha otoczonym przez ateizm ludowy, którym umie i potrafi gardzić.

I tylko problematykę śmierci własnej i bliskich trzeba upychać kolanem pod łóżkiem, żeby jej nie było na widoku. Jest to strategia... powiedziałbym, że mrówcza. Bo dopóki mrówka może zasuwać, to zasuwa; jak padnie, to jej truchło wynosi się jak najdalej od mrowiska i zasuwa dalej. Zero refleksji, że przecież mnie też to kiedyś spotka i czy na pewno taka strategia przysporzy mi wtedy szczęścia.
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Odpowiedz
#11
Lumber, przeciez padnietej mrowce to juz wszystko jedno czy ja wyniosa czy nie i jak daleko?
Rzeczywiscie, smierc jest upychana kolanem pod lozkiem tak jakby nie byla czescia zycia w tym naszym spoleczenstwie konsumpcyjnym. Caly duzy kaalek zycia kazdego pokolenia, ktore musi przebyc proces choroby i smierci swoich rodzicow ( ten kawalek moja rodzina i kilka rodzin przyjaciol przebywaja teraz ) tak jakby nie istnial w przestrzeni publicznej - nie mowi sie albo wcale albo nieiwiele na ten temat.
Odpowiedz
#12
Padniętej mrówce to owszem, nic już nie zależy. Ale takiej, której właśnie zaczyna coś chrobotać pod pancerzykiem? W warunkach perspektywy grzebowiska bojaźń i drżenie mają tendencje do intensyfikacji. Tak mnie się wydaje; a co się wydaje stoikowi Lumberowi, to sam już nie wiem. Język
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Odpowiedz
#13
kmat napisał(a): Ilu ludzi nadąża i ogarnia ten rozwój nauki?
A ilu ludzi w średniowieczu ogarniało teologię? To nie ma znaczenia. Nie trzeba być pilotem, żeby lecieć samolotem, i nie trzeba nawet stać koło naukowca, żeby korzystać z ukształtowanego już naukowego światopoglądu. Po prostu ateista prosty y ubogi uznaje, że naukowcy dobrze robią swoją robotę i w związku z tym warto im wierzyć, że wszystkie obserwowane zjawiska da się wyjaśnić bez ingerencji sił nadprzyrodzonych.

Oczywiście ktoś taki może paść łupem kaznodziei łapiącego go sprytnie na "a czy ty umiesz udowodnić, że Ziemia jest okrągła?" Jednak liczba złapanych w taki sposób jest mniejsza niż liczba łapanych na Niechodzenie Do Kościoła bez wyrzutów sumienia. Dla człowieka niewykształconego świecki humanizm i religia są intelektualnie równoważne. Jednak religia jest coraz mniej atrakcyjna jeśli chodzi o praktykowanie. Toteż albo będzie wciąż zanikać aż do stania się marginalnym folklorem nielicznych zapaleńców, albo znajdzie jakiś powód - nie wynikający z samej religii, więc zbawienie duszy odpada - dla którego prosty człek miałby tę religię wyznawać, zamiast być zwykłym ateistą jak wszyscy. Islam chyba taki znalazł - resentyment wobec Zgniłego Zachodu. Część chrześcijaństwa ma ochotę się do niego przyłączyć i stworzyć wspólny krucjatodżihad przeciwko hedonistycznej cywilizacji.
Odpowiedz
#14
Sofeicz napisał(a): Ja z takim zwierzem się jeszcze w Najjaśniejszej nie spotkałem.

Ale z antyklerykalizmem ludowym, jak najbardziej.
A to dwie różne parafie.

PS. Zresztą bytność na tym forum zacząłem od napisania wątku "Czy znacie jakichś niewykształconych ateistów?".
I raczej odzew był mizerny.

Forum nie jest miarodajne. Ono z definicji przyciąga ludzi zastanawiających się nad wieloma różnymi kwestiami. Ateistów bezrefleksyjnych tu nie uświadczysz, bo żadni tacy tu się nie pojawią siłą rzeczy.

Ale poczytaj sobie o Czechach (80% niewierzących, 65% ateistów); statystyki etc. - kiedyś, daaawno temu Pilaster popełnił trud przeanalizowania sytuacji w Czechach i wyszło na to, że przy ogromnym procencie ateizacji lub przynajmniej laicyzacji ludzie wynajdują sobie po odejściu od religii inne gusła - horoskopy, świeckie humanizmy etc.

Oczywiście Pilaster nie jest obiektywny i jako teista może celowo szkalować dobre imię racjonalnych, naukowych, wykształconych ateistów, ale tak czy srak jestem zdania, że gdy jakiś pogląd się upowszechnia, to traci na jakości.

Pterodaktyl napisał(a): W Internecie zawsze zyskują kontrowersyjne poglądy w zestawieniu ze światem realnym, więc nie ma co wyciągać tak daleko idących wniosków. Już z 13-14 lat temu ateiści dominowali w komentarzach na Onecie pod artykułami związanymi z Kościołem i wiarą.
https://wiadomosci.onet.pl/religia/wiara...ii/vz4mq4n
Z tego badania wynika, że spada kościelność, ale wiara już niekoniecznie.

A to też racja, że w ogóle sam internet nie jest miarodajny.

Z tą kościelnością to też racja. Byłem kiedyś na dużej imprezie, biesiadzie, u rodziny mojej nieślubnej - w trakcie dyskusji powiedziałem, że jestem ateistą, na co kilka osób powiedziało mi, że one też nie lubią księży pedałów, pedofilów i kościoła (musiałem tłumaczyć, że nie jestem antyklerykałem, bo mam na kościół po prostu wyrąbane). I to są poglądy na wiosce zabitej dechami, gdzie psy dupami szczekają, o której Pan Bóg zapomniał. Takie wiochy kiedyś były bastionem wiary i religii; teraz ksiundz z ambony narzeka, że nikt z naszej wiochy nie przychodzi kościoła sprzątać.

ErgoProxy napisał(a): Nikt nie lubi zachowywać się w sposób żenujący dla otoczenia - chyba że jest jakimś arystokratą ducha otoczonym przez ateizm ludowy, którym umie i potrafi gardzić.

To jakaś żaluzja do mnie? Nie jestem arystokratą ducha tylko stachanowcem i nie gardzę ateizmem ludowym tylko raczej lenistwem i urzędnikami na synekurach.

ErgoProxy napisał(a): I tylko problematykę śmierci własnej i bliskich trzeba upychać kolanem pod łóżkiem, żeby jej nie było na widoku.

Na pewno? Już miesiąc przed świętem zmarłych wszystkie sklepy zajebane paletami ze zniczami.

ErgoProxy napisał(a): Jest to strategia... powiedziałbym, że mrówcza. Bo dopóki mrówka może zasuwać, to zasuwa; jak padnie, to jej truchło wynosi się jak najdalej od mrowiska i zasuwa dalej. Zero refleksji, że przecież mnie też to kiedyś spotka i czy na pewno taka strategia przysporzy mi wtedy szczęścia.

O, to ja mam taką trochę mrówczą strategię - zajmuję się pracą i nie myślę o takich przykrych rzeczach ale też ogólnie o chujowości tego świata zapominam. Praca jest formą medytacji oddalającej od człowieka negatywne myśli. No chyba, że się ma chujową pracę, której się nie lubi, to wtedy lipa.

ErgoProxy napisał(a): W warunkach perspektywy grzebowiska bojaźń i drżenie mają tendencje do intensyfikacji. Tak mnie się wydaje; a co się wydaje stoikowi Lumberowi, to sam już nie wiem.

Stoik Marek Aureliusz albo Seneka powiedział, że nie ma co się przejmować rzeczami na które nie ma się wpływu, np. śmiercią. W praktyce uważam, że tak się nie da i że to tak nie działa jakby tego chciał stoicyzm. Można tylko szukać sposobów, które oddalą nasze myśli od takich tematów.

ZaKotem napisał(a): Po prostu ateista prosty y ubogi uznaje, że naukowcy dobrze robią swoją robotę i w związku z tym warto im wierzyć, że wszystkie obserwowane zjawiska da się wyjaśnić bez ingerencji sił nadprzyrodzonych.

Oczywiście ktoś taki może paść łupem kaznodziei łapiącego go sprytnie na "a czy ty umiesz udowodnić, że Ziemia jest okrągła?"

No właśnie o tym kiedyś pisał Pilaster. Trzeba by przeszukać forum i odkopać tamten temat.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#15
ZaKotem napisał(a):Po prostu ateista prosty y ubogi uznaje, że naukowcy dobrze robią swoją robotę i w związku z tym warto im wierzyć, że wszystkie obserwowane zjawiska da się wyjaśnić bez ingerencji sił nadprzyrodzonych
Dlatego uznaje że to nauka jest największym zagrożeniem dla religii. Nie widziałem żeby ktoś w sposób orzekonywujący odpowiedział na to jak łączyć naturalizm metodologiczny z teizmem. Który zakłada że pewne zjawiska w świecie wychodzą poza naturalne źródło

Teoretycznie można wystosować argument że Bóg działa przez przyczynowość wtórną. Tylko że i taki argument pasowałby do obrony jakiegokolwiek boga. Np. To tak naprawdę Zeus trąca piorunami tylko używa do tego przyczyn drugich. Raczej nikt nie uwierzy w Zeusa po zastosowaniu takiej apologii

Po drugie, istnieje też pogląd Karla Rhanera który rozwija Heller. Tylko że nadal imao ma on niską wartość apologetyczną. Przy czy czym on sam jest jak najbardziej logiczny i spójny
Odpowiedz
#16
lumberjack napisał(a): Ale poczytaj sobie o Czechach (80% niewierzących, 65% ateistów); statystyki etc. - kiedyś, daaawno temu Pilaster popełnił trud przeanalizowania sytuacji w Czechach i wyszło na to, że przy ogromnym procencie ateizacji lub przynajmniej laicyzacji ludzie wynajdują sobie po odejściu od religii inne gusła - horoskopy, świeckie humanizmy etc.
Ale ludzie wcale nie wynajdują sobie tego po odejściu od religii, tylko na długo przed. Wszak astrologia kwitła przecież w Europie, kiedy o żadnych ateizmach nikomu się nie śniło, kościół niby oficjalnie potępiał, ale jakoś tak niemrawo i niejeden biskup sobie horoskopy kazał stawiać nadwornemu astrologowi. Pobożni polscy katolicy z podobną mocą wierzą w rejki i fengszuje, co czescy bezbożnicy. W jakimś badaniu wyszło, że z narodów europejskich najczęściej wierzą w duchy właśnie Czesi i Polacy - najmniej i najbardziej religijna nacja. Natomiast jednym i drugim obca jest wiara w "złe oko", czyli uroki, co jest bardziej popularne na Bałkanach i w byłym imperium rosyjskim - też zupełnie niezależnie od religii lub jej braku. Zorganizowana religia i zabobony wydają się zjawiskami całkowicie niezależnymi od siebie.

InspektorGadżet napisał(a): Dlatego uznaje że to nauka jest największym zagrożeniem dla religii. Nie widziałem żeby ktoś w sposób orzekonywujący odpowiedział na to jak łączyć naturalizm metodologiczny z teizmem. Który zakłada że pewne zjawiska w świecie wychodzą poza naturalne źródło

Teoretycznie można wystosować argument że Bóg działa przez przyczynowość wtórną. Tylko że i taki argument pasowałby do obrony jakiegokolwiek boga. Np. To tak naprawdę Zeus trąca piorunami tylko używa do tego przyczyn drugich. Raczej nikt nie uwierzy w Zeusa po zastosowaniu takiej apologii
No, nie uwierzy. Ale przynajmniej nie będzie już miał wierzących w Zeusa za naukosceptycznych matołków. Wierzącym się nie stanie, ale nie stanie się też wrogiem wiary. I teraz pytanie, co jest lepsze dla chrześcijaństwa: mieć miliardy wyznawców i miliardy wrogów, czy mieć wyznawców kilkukrotnie mniej i żadnego wroga. Ja bym na przykład wolał nie mieć wrogów, gdybym był Chrystusem, ale przecież nie jestem, to trudno mi ocenić.
Cytat:Po drugie, istnieje też pogląd Karla Rhanera który rozwija Heller. Tylko że nadal imao ma on niską wartość apologetyczną. Przy czy czym on sam jest jak najbardziej logiczny i spójny
Skoro jest jak najbardziej logiczny i spójny, to czemu uważasz go za nieprzekonującą odpowiedź na to, jak łączyć naturalizm metodologiczny z teizmem?
Odpowiedz
#17
ZaKotem napisał(a):No, nie uwierzy. Ale przynajmniej nie będzie już miał wierzących w Zeusa za naukosceptycznych matołków
Nie rozumiem zbytnio co chciałeś tutaj powiedzieć. Pisząc o Zeusie korzystających z przyczyn wtórnych zastosowałem analogię. Która pięknie pokazuje to co chciałem przekazać. Uważając że Zeus używa przyczyn wtórnych a sam jest duchem pozbawiamy wiary w Zeusa irracjonalności
ZaKotem napisał(a):Skoro jest jak najbardziej logiczny i spójny, to czemu uważasz go za nieprzekonującą odpowiedź na to, jak łączyć naturalizm metodologiczny z teizmem?
Rahner uważał że cały wszechświat jest dziełem Boga, dlatego też w samym wszechświecie nie widać specjalnych śladów Boskiego działania. Nie wiem czy zahacza to pod odpowiedź na naturalizm metodologiczny. Nawet jeśli, to zauważyć należy taką rzecz że chrześcijanie zawsze uważali że cały świat jest boskim dziełem, ale uważali też że Bóg działa w świecie bezpośrednio. Poza tym, przyjmując n.m. musimy przyjąć zasadę domknięcia przyczyznowego(w takim razie wszechświat ma swe źródło w materii). Argument Rhanera może i jest logiczny ale małoprzekonywujący
Odpowiedz
#18
Ateizm rozszerza się dzięki rozwojowi nauki... ale w nie w tym sensie, że odkrycia naukowe zastępują u ludzi religię, jako sposób tłumaczenia sobie świata, bo większość ludzi o tych odkryciach nie ma pojęcia i nie obchodzą ich one. Chodzi raczej o to, że postęp doprowadził do zwiększenia się poziomu dobrobytu i bezpieczeństwa, więc ludzie skupiają się bardziej na korzystaniu z życia "doczesnego" zamiast na postawie "życie jest krótkie i pełne cierpienia, człowiek jest słaby i nie może nic z tym zrobić, więc będę się płaszczył przed potworem z nieba, to może oszczędzi mi choć trochę cierpienia a po śmierci da nowe, lepsze życie".
Nie będzie mi Chrystus panem, niech krew swoją sam pije.
Mój jest udział w jeziorze ognia i siarki.

Moja twórczość: https://ateista.pl/showthread.php?tid=14690
Odpowiedz
#19
Imho, gdyby nauka faktycznie odciągała ludzi od wiary, to skutki tego byłyby znacznie bardziej zauważalne. Wszyscy katolicy jakich znam wiedzą, że świat nie powstał w tydzien, że większa część historii narodu wybranego została wyssana z palca, a nie przeszkadza im to w chodzeniu do kościoła. Większość z nich albo sobie tym nie zaprząta głowy, albo wierzy, bo potrzebuje w coś wierzyć - i tu jest cała reszta moich znajomych, która wierzy w jakąś własną koncepcję świata pozamaterialnego. To jest chyba najszybciej rosnąca grupa ludzi, nie ateiści. Oczywiście z twojej perspektywy jedni i drudzy to heretycy xD

Poza tym, jakby nie było rozumowych argumentów, żeby nie wierzyć dawniej było niemal tyle samo co dzisiaj - przede wszystkim ten, że nigdy nie było żadnego potwierdzenia dla słów kapłanów. To jest o wiele poważniejszy problem od rozwoju nauki, zwłaszcza dla takiego chrześcijaństwa, w którym przecież Bóg i tak nie działa jawnie, a Kościół nie ma problemu z asymilacją kwestii wiary we współczesnym świecie.

Imho to będzie kwestia kulturowa, obecnie pochwala się krytycyzm i indywidualizm, zabobony wyszły z mody i nadprzyrodzoność jest obciachowa, do tego popularna jest negacja wszystkiego wokól, myślenie paranoiczne i spiskowe - religia obrywa tutaj z kazdej strony. Ludzie nawet nie muszą być niewierzący, żeby się od Kościoła odwrócić, pełno jest przecież ludzi, którzy uważają Kościół za dzieło Szatana, czy prawą rękę NWO albo innych Żydów
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
#20
Dragula napisał(a):Wszyscy katolicy jakich znam wiedzą, że świat nie powstał w tydzien, że większa część historii narodu wybranego została wyssana z palca, a nie przeszkadza im to w chodzeniu do kościoła. Większość z nich albo sobie tym nie zaprząta głowy, albo wierzy, bo potrzebuje w coś wierzyć
No i nie ma się z czego cieszyć Smutny
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości