To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Balkony zasrane przez kupy od gołębi
#1
Od może 20 lat lub coś w tym rodzaju ludzie nie mający innego zajęcia namnażają w miastach gołębie.
Bo kiedy studiowałam to gołębi tyle nie było a studiowałam w latach 80tych typu 1983, gołębie były naprzykład na rynku w Krakowie bo to miejsce turystyczne i gołębie były tam atrakcją.
W średnim mieście gdzie mieszkam, inne województwo niż Kraków gołębi wtedy nie było i można było balkon umyć raz na 2 miesiące bo ja tyle siły do sprzątania nie mam, lub nawet raz na miesiąc bo myło się tylko podłogę balkonową z brudu a nie z kup gołębi to nie było tyle wysiłku z myciem.
Mieszkam w bloku na ostatnim 4tym piętrze i gołębie często z dachu tam sfruwają na mój balkon, strach pomyśleć jak dach musi być zasrany kupami w moim budynku.
Teraz trzeba byłoby kupy zeskrobywać z balkonu i potem je zamiatać do worka i dopiero myć balkon przynajmniej raz na tydzień, nie mam na to siły.
Tu gdzie mieszkam na moim osiedlu gołębi na ziemi jest całkiem pełno, chodzą gromadki gołębi po chodnikach i po drogach dojazdowych dla samochodu, czasem muszę na gołębie nawet piszczeć z klaksonu bo nie chcą odfruwać jak jadę a mięsa na jezdni nie chcę zostawiać.

Zauważyłam że nieco starsze baby lubią przejść się chodnikiem i sypać po chodniku okruchy ze świeżego rogala dla gołębi.
Podobno jacyś obcy mi ludzie nie mieli kiedyś na chleb i z pasją robili jazz wojując z rządem jakieś stowarzyszenia starowin i staruszków robiło zamęt w telewizji, że rząd ukarał piekarza rozdającego bułki za darmo i nie płacącego podatków. A tymczasem jakieś baby chodzące chodnikiem karmią rogalami gołębie.

Baba karmiąca gołębie na którą raz mocno zwróciłam uwagę zapewne mieszkała w starym komunalnym budownictwie bez balkonu więc gołębie nie zasrywały jej balkonu którego nie miała.
W tym średnim mieście gdzie mieszkam jest trochę bloków z PRLu i trochę starych budynków komunalnych bez balkonów.

Uważam, że baby które karmią gołębie po chodnikach powinny sobie kupić do domu akwarium z rybkami lub kotka które to zwierzęta nie będą innym zasrywać mieszkania, albo oszczędzać na rogalu dla gołębi i składać na mieszkanie z balkonem a nuż pożyją 150 lat i na mieszkanie z balkonem uskładają.



Chciałam tylko napisać uwagę, że gołębie w miastach chodowane i namnażane z bezmyślności mi nie odpowiadają i nie odpowiada mi zasrywanie mojego balkonu kupami od gołębi. Gołębie też mi przeszkadzają jak jadę samochodem po jezdni bo spacerują dużymi gromadami pod samymi kołami samochodu i utrudniają jazdę.
Odpowiedz
#2
Rozumiem twój bul, ale tak naprawdę to, co rzucają baby stanowi jedynie niewielką część pożywienia gołębi. Bez dokarmiania ich populacja niewiele by się zmniejszyła. Gołębie to zwierzęta synantropijne i miasto jest ich środowiskiem naturalnym.
Odpowiedz
#3
Gołębie w Polsce stanowią tak liczną populację jak głodni w Afryce a starzy ludzie wyszarpują darmowe bułki od piekarzy niepłacących podatków i potem rzucają te świeże bułki gołębiom.
Ludzie, zwłaszcza starsi rzucają gołębiom całe siatki darmowych bułek codziennie.

A ja potem muszę oszczędzać na pasztecie do bułek bo wszystko drożeje od tych gołębi i jednym pasztetem 160gram smaruję bułki przez 2 tygodnie.

I jeszcze muszę wydawać na płyn do podłóg i świeże mopy do kija bo po jednym myciu balkonu mopy śmierdzą jakby moczyły się w gnojówce.
Że nie wspomnę o zwiększonym zużyciu wody i gazu z junkersa do mycia tych gołębich kup.

Kiedy będą dodatki do mycia kup z balkonów 200+ dla najemców mieszkań z balkonami? I 200+ na zatrudnienie sprzątaczki do mycia balkonów z gołębich kup?
Odpowiedz
#4
gąska9999 napisał(a): Gołębie w Polsce stanowią tak liczną populację jak głodni w Afryce
Ależ skąd. Populacja gołębi w Polsce liczy około pół miliona. A w Afryce głoduje 250 milionów ludzi. Czyli pomyliłaś się... pięćset razy. To sroga dyskalkulia.
Cytat:a starzy ludzie wyszarpują darmowe bułki od piekarzy niepłacących podatków i potem rzucają te świeże bułki gołębiom.
To powinno cię radować, bo świeże pieczywo szkodzi ptakom i gołębie od niego krócej żyją i mniej się mnożą.
Cytat:Ludzie, zwłaszcza starsi rzucają gołębiom całe siatki darmowych bułek codziennie.
A ja potem muszę oszczędzać na pasztecie do bułek bo wszystko drożeje od tych gołębi i jednym pasztetem 160gram smaruję bułki przez 2 tygodnie.
Zapewne wpływ ekonomiczny dokarmiaczy gołębi na kształtowanie się ceny pieczywa przeceniłaś w tym samym stopniu, co liczebność gołębi. Ale gdyby nawet nie, to źle kombinujesz. Zwiększenie popytu zwiększa cenę towaru tylko wtedy, gdy jest to towar deficytowy, którego produkcja ma jakieś naturalne ograniczenia. Albo sztuczne - w Peerelu praktycznie każdy towar był deficytowy. Jednak na wolnym rynku zwiększenie popytu oznacza po prostu zwiększenie podaży, to zaś oznacza większą konkurencję wśród producentów oraz nacisk na zmniejszenie kosztów produkcji - a w konsekwencji obniżenie ceny. Każda baba rzucająca gołębiom bułki nie tylko je więc podtruwa, ale jednocześnie zmniejsza cenę twojej bułki o jakiś ułamek grosza.
Odpowiedz
#5
gąska9999 napisał(a): Mieszkam w bloku na ostatnim 4tym piętrze i gołębie często z dachu tam sfruwają na mój balkon, strach pomyśleć jak dach musi być zasrany kupami w moim budynku.

Wiem jak, bo kiedyś robiłem na dachu fabryki instalację elektryczną pod klimatyzację. Są ogromne kopce gołębich kupsk, wielkości mrowisk. Musiałem się przez to przedzierać z przewodami. Piękne wspomnienia z dawnych czasów.

gąska9999 napisał(a): Teraz trzeba byłoby kupy zeskrobywać z balkonu i potem je zamiatać do worka i dopiero myć balkon przynajmniej raz na tydzień, nie mam na to siły.

Kiedyś miałem jedno okno w mieszkaniu cały czas z opuszczoną roletą. Słyszałem se, że ptaszki se ćwierkały i tyle. Kiedyś w końcu podniosłem roletę, to się okazało, że na parapecie nasrały mi kopiec na ok. 7 cm h.

https://www.odstraszanie.pl/galerie/k/ko...i_2749.jpg

Takie kolce se pomontowałem i problem z głowy.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#6
Usunęłam.
Odpowiedz
#7
Prędzej czy później z lasu przylezie coś gołębiożernego i znacznie ograniczy skalę problemu. Bez obaw.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#8
Najpewniej i najskuteczniej to przyjdzie ptasia grypa 2.0...
Sebastian Flak
Odpowiedz
#9
W dawnych czasach kupy gołębii (i nie tylko) były surowcem naturalnym używanym m.in. do wyroku prochu lub nawozów sztucznych. Ponoć w Anglii nadal jest prawo, według którego ptasie kupy są własnością Korony*. Wojna o guano była <1>, a jedno z najmniejszych i okresowo najbogatszych państw na świecie <2> zawdzięczało swój krótki dobrobyt właśnie ptasim kupom. A wy tutaj marudzicie, że wam ptaki srają.


(*słyszałem w TV ale nie mam potwierdzenia)

<1> https://pl.wikipedia.org/wiki/Wojna_o_Pacyfik

<2> https://pl.wikipedia.org/wiki/Nauru
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#10
kmat napisał(a): Prędzej czy później z lasu przylezie coś gołębiożernego i znacznie ograniczy skalę problemu. Bez obaw.
Możemy tego nie dożyć, gołębie mnożą się w miastach od stuleci, a jastrzębie wciąż nie chcą się zadomowić. Oczywiście, coś tam z lasu wyszło nawet wcześniej od samych gołębi. Synantropijna odmiana żbika, czyli zdziczałe koty. Wprawdzie na upolowanie dorosłego gołębia kot ma małe szanse, ale za to skutecznie utrudnia gołębiom gniazdowanie, w ten sposób zmniejszając znacząco ich liczebność. Byłem parę lat temu w Bułgarii - tam koty chodzą wolne po mieście i nikt im, jako dzikim zwierzętom, nie mówi, jak się mają rozmnażać. Nie działają tam myśliwi, którzy polują na dzikie zwierzęta i obcinają im jaja. W efekcie gołębi w bułgarskich miastach jest zadziwiająco mało - chociaż spożywczych odpadków znacznie więcej, niż u nas. Może zresztą dlatego, że gołębie ich nie zeżarły.

Pewnie nie potrwa to długo, tutaj na przykład stowarzyszenie niemieckich myśliwych zachęca do polowania na koty bułgarskie i ich depopulacji:
https://welttierschutz.org/en/projects/h...-bulgaria/
Odpowiedz
#11
ZaKotem napisał(a): Pewnie nie potrwa to długo, tutaj na przykład stowarzyszenie niemieckich myśliwych zachęca do polowania na koty bułgarskie i ich depopulacji:
https://welttierschutz.org/en/projects/h...-bulgaria/

Cholewa, a ze średniowiecznych się śmiejemy, że wybijając koty dali szansę plagom przenoszonym przez myszy, zwłaszcza tej Czarnej.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#12
U nas jastrzebie sie zadomowily i widzimy je b.czesto, golebi nie jest za duzo bo maja konkurencje mew, malych odmian lasic a nawet duzych szczurow, nie mowiac o sowach i wszedobylskich i wszystkozernych szopach praczach, ktore jak sadze wyjadaja ptasie jaja z gniazd.
Jest za to zatrzesienie wiewiorek i najrozniejszych innych ptakow jak sroki i Blue Jay a na wiosne Robiny / Rudziki przetykane gdzie niegdzie Kadynalami. W pobliskiej rzeczce mamy duze stado dzikich kaczek, a dzikie kanadyjskie gesi ( bardzo duze ) i labedzie przestaly migrowac i zyja w miescie z odpadkow ktore moga znalezc.
Ogolnie dzieje sie w naszym miescie. Oprocz wyzej wymienionych co kilka dni spotykamy skunksy i oposy w naszym ogrodku, a troszke dalej w miejscowym parku zadomowione sa lisy i kojoty.
Odpowiedz
#13
Adam M. napisał(a): U nas jastrzebie sie zadomowily i widzimy je b.czesto, golebi nie jest za duzo bo maja konkurencje mew, malych odmian lasic a nawet duzych szczurow, nie mowiac o sowach i wszedobylskich i wszystkozernych szopach praczach, ktore jak sadze wyjadaja ptasie jaja z gniazd.
O, szopy też byłyby dobre. Nie każdy wie o tym, że szop występuje też w Polsce, choć na razie twardo trzyma się terenów poniemieckich.
Odpowiedz
#14
Bo to gatunek zawleczony, ucieknięty z hodowli. Ogólnie szopy są strasznymi szkodnikami.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#15
ZaKotem napisał(a):
gąska9999 napisał(a): Gołębie w Polsce stanowią tak liczną populację jak głodni w Afryce
Ależ skąd. Populacja gołębi w Polsce liczy około pół miliona. A w Afryce głoduje 250 milionów ludzi. Czyli pomyliłaś się... pięćset razy. To sroga dyskalkulia.
Afryka-Polska, Polska-Afryka.
Chodziło mi o porównanie gęstości gołębi na ulicach w Polsce do gęstości głodujących w Afryce.
O porównanie krajobrazu z gołębiami do krajobrazu z głodującymi.
Liczba w sztukach nie ma tu sensu.

Afryka jest 100 razy większa niż Polska, chodzi o powierzchnię Afryki.
Wobec tego gołębi na ulicach w Polsce jest tylko 5x razy mniej niż głodujących w Afryce.
No, chodzi o zagęszczenie/urozmaicenie gołębiami ulic w Polsce i o zagęszczenie głodującymi w Afryce ulic i innych powierzchni Afryki.
Chodzi o krajobraz z gołębiami i o krajobraz z głodującymi, porównywałam te 2 krajobrazy.

Model głodu w Afryce jest więc prosto wytłumaczony w Polsce gołębiami.
W Polsce są mnożone gołębie i srają na balkony a w Afryce są mnożone bachory i głoduje część populacji 250 milionów chyba w różnym wieku.
A wystarczyłoby się nie mnożyć tyle to by nie było głodu w tej Afryce.
Ale Afrykańczycy wolą głodować niż się mniej mnożyć, cóż to ich wybór.
Pan Bóg nie chce pomóc Afrykańczykom i sypać im manny z Nieba oraz kuropatw i herbaty, to zły Bóg bo o nich nie dba, powinien tę mannę sypać.
Chyba, że w Afryce głodują tacy Afrykańczycy, którym się nie chce pracować, a ci Afrykańczycy którzy pracują nie chcą sypać okruchów głodującym tak jak Polacy sypią okruchy gołębiom, wtedy ten głód Afrykańczyków to słuszna kara od Pana Boga za nieróbstwo.


W każdym razie populacja gołębi na ulicach w Polsce przybliża problem liczebności/gęstości głodnych na ulicach w Afryce tym Polakom, którzy nigdy w strefach dla głodnych w Afryce nie byli.
Odpowiedz
#16
Teraz mam na balkonie wieczorem i w nocy nawet 10-12 sztuk gołębi. Gruchają i jest to uciążliwe. Jak 2 miesiące nie zmywałam balkonu to w niektórych miejscach podłogi balkonowej jest 5cm wysokości nasranych kup.
Odganiam od czasu do czasu szczotką do omiatania pajęczyn na długim kiju stojąc w drzwiach balkonowych bo nie da się wejść na balkon jak jest nasrane.

W okresie 1979-1990r zmywałam czasem tylko 2 razy balkon w sezonie letnim i było tylko kilka punkcików od kup od wróbli.
W kapitaliźmie ludzie z okolicznych kamienic ze starego budownictwa zaczęli masowo chodować gołąbki ku chwale Pana Jezusa i skutek jak powyżej.

Mam taki balkon wystający na zewnątrz ściany budynku z obudową z pionowych równoległych prętów co jakieś 8-9 cm, gołębie się tędy przy podłodze przeciskają i przyfruwają i odfruwają z poziomu podłogi/posadzki która 12 cm wystaje poza te pręty z obudowy balkonu.

Pozatym przy samej podłodze mam pręty pionowe główne co jakieś 60cm wmontowane wgłąb posadzki, a potem 14 cm od podłogi jest grubszy pręt poziomy na całej długości balkonu 5metrów i po bokach. Te pozostałe pręty pionowe co 8-9 cm zaczynają się na dole od tej listwy/pręta poziomego który jest 14 cm powyżej posadzki.
Pod tym prętem poziomym na całej długości balkonu czyli 5metrów + po bokach też przeciskają się na podłodze balkonu gołębie.
Kolce na balkonie na górze obudowy by nic nie dały w tej sytuacji, pozatym mam 2 anteny satelitarną i do naziemnych programów i nie wiem czy to by nie zakłócało. Balkon jest długi ma 5 metrów tyle co pokój.

Myślałam, żeby poprzeplatać jakąś matę łazienkową pomiędzy tymi prętami obudowy balkonu.
Boję się jednak że wtedy gołębie wfruną górą i nie odfruną i będę zbierała z balkonu zdechłe sztuki.

Już tak miałam jakieś 5 lat temu, że zdechły gołąbek po zimie był przytulony w kącie drzwi balkonowych.
Poświęciłam wtedy swój najlepszy nóż 50 cm, żeby odskrobać podsuszonego gołąbka od podłogi i ten nóż wyrzuciłam razem z gołąbkiem na śmietnik.

Te balkony były w całości wymieniane ( stare były w całości skute) jakieś 15 lat temu - dokładnie nie pamiętam kiedy,  na taką wersję z obudową tylko z prętów metalowych ( bo wcześniej była konstrukcja metalowa + poziome drewniane malowane deski).
Wtedy 15 lat temu balkony były już zasrane przez gołębie ale jeszcze nie tak mocno jak teraz. Wtedy 15 lat temu dało się jeszcze wyjść na balkon w zmienionych klapkach, żeby całkiem nie deptać butami po kupach od gołębi jak się zmyło balkon od wiosny do jesieni raz na 1-1,5 miesiąca.

Teraz musiałabym zmywać balkon, podłogę na balkonie 2 razy w tygodniu, żeby normalnie wyjść na balkon i nie wdeptywać w kupy.
Ponieważ tak często nie mam czasu ani siły uprzątać balkonu to najczęściej tylko otwieram lub uchylam drzwi balkonowe i nie wychodzę na balkon tylko stoję w drzwiach balkonowych.
Jak jest chłodniej i drzwi od balkonu są zamknięte to też kilka razy dziennie jak mam na to nerwy uchylam drzwi balkonowe i ze szczotką trójkątną do omiatania pajęczyn na długim kiju uderzam w obudowę balkonu, żeby gołębie odleciały i przestały na chwilę gruchać i srać.

To balkon na ostatnim piętrze, nie ma zadaszenia nad balkonem i jak pada śnieg zimą to zalega grubą warstwą na podłodze od balkonu.
Między podłogą a tą listwą na wysokości około 14 cm ( pod którą przechodzą gołębie) dałoby się poprzeplatać jakiś pasek plastikowej siatki lub sznurek w środku wysokości (czyli na wysokości 7cm nad podłogą)  zamocowany na jakichś metalowych obejmach tych głównych prętów pionowych co 60cm. Bo musi dołem spływać roztopiony śnieg, żeby nie zalało mi pokoju.
Chyba ten sznurek zamocuję wiosną. Nie wiem czy od tego będę znajdować na balkonie martwe gołębie, które nie zdołają górą odfrunąć bo są ciężkie i grube.
Odpowiedz
#17
U innych ludzi niektórych z tych samych bloków gdzie ja mieszkam to inni mają niektórzy na balkonach plastikowe lub metalowe stoliczki do relaksu i plastikowe krzesełeczka do wdychania świeżego w pobliżu cmentarzy powietrza. Nie wiem jak się do tego mają gołębie.

Miałam na balkonie dużą gospodarczą plastikową skrzynię i zniosłam na śmietnik bo skrzynia tylko ciągle była obsrana a na balkon wyjść nieprzyjemnie po 3 dniach od posprzątania bo nie da się postawić nogi w klapkach przeznaczonych tylko na balkon żeby nie wdepnąć w kupy.


Zostały mi na balkonie tylko wiadra, jedno z ziemią do przesadzania kwiatów domowych.


W ogóle to jak wiatr przesunie trochę wiadra i zrobi się trochę odstęp między wiadrami to po 2 -3 dniach od niewychodzenia na balkon jest tam gniazdo i 2 gołębie jajka.
Jajka zrzucam z balkonu na trawnik przed blokiem.

Ponadto , wiadra stoją jedno w drugim, 3 wiadra i obok 2 wiadra.
Jak w tym najwyższym wiadrze czegoś nie ma na przykład zmiotki i szufelki to od razu w wiadrze jest gniazdo z gałęzi i 2 jajka i trzepie skrzydłami wylatujący z wiadra gołąb jak wchodzę na balkon.

Niech żyje Unia Europejska, już się zajęła krzywizną ogórków gruntowych sprzedawanych w marketach a nie zajęła się jeszcze gołębiami srającymi po balkonach.

Będę zakładała kolce na poręcze balkonu, nie wiem czy to wiele pomoże a i tak nie można będzie wtedy oprzeć się o balkon.
Teraz też nie opieram się  bo nie przyjemnie stać w kupach.
Za PRLu tu gdzie mieszkam nie było gołębi i osranego balkonu - niech żyje Związek Radziecki.

No ale u znajomej która mieszkała za PRLu w innym większym mieście w dzielnicy starych chociaż w dobrym stanie kamienic gołębie były i miała zasrany balkon od okna w kuchni bo sama widziałam. Znajoma wtedy mi powiedziała  ( to było jakiś okres 1979-1982), że mieszkańcy jej kamienicy pisali skargi i petycję do Związku Chodowców Gołębi i nic nie pomogło.
Odpowiedz
#18
Tekst "zasrane przez kupy" z tytułu wątku skojarzył mi się z określeniem "kupy gówna" z opowiadania Schulza chyba pt. "Ptaki". Miałem z przyjacielem długą śmiechawkę z powodu tego określenia na lekcji polskiego języka.
Gołąb sra gównem.
Gołąb.
A co z kupczeniem? Gołąb spełnia ważną rolę. Udowadnia nam, że z gówna powstaliśmy i w gówno się obrócimy. Gołąb jest ucieleśnieniem vanitas. Sprowadza nas na ziemię. Przypomima, że czystość jest tylko chwiejnym i tymczasowym ewenementem - tak łatwym do zabrudzenia. Ja bym chciał więcej gołębi.

Gąsko, Tobie już tylko zostaje totalna wojna z gołębiami pokoju.


Tylko poradź sobie lepiej niż Australia w wojnie z emu.
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Wojna_Emu
Odpowiedz
#19
Usunęłam.
Odpowiedz
#20
"Ja bym chciał więcej gołębi."
Mustafa, ile więcej gołębi chciałbyś?
200% tego co jest teraz, 500% więcej, 5000% więcej?

Ile więcej chciałbyś na moim balkonie a ile więcej na Twoim balkonie?Jaki jest powód tego chcenia "więcej gołębi", robisz mi na złość czy masz inne powody?
Masz w mieszkaniu balkon, jaki, jaki duży, są na nim gołębie, dokarmiasz je na balkonie?



Mój kolega uważa, że gołębie to "latające szczury".
Chciałbyś też więcej szczurów?
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości