To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Ekonomia równouprawnienia, nie tylko LGBT
Gladiator napisał(a): O tym pisałem wcześniej. Mamy przesuwanie z kupki na kupkę. Nie wydasz na to, to na tamto. Można się jedynie zgodzić z sugestią, że przy otwartym rynku część będzie szukać wydania pieniędzy po za naszym rynkiem. Jednak, czy sprowadzanie wszystkiego do pieniędzy jest właściwym podejściem?

Przecież to nie jest żadne sprowadzanie wszystkiego do kwestii pieniędzy tylko zwykłe omawianie kwestii. Po za tym Ty pierwszy podniosłeś temat ekonomii z naciskiem, że rynek osób LGBT jest martwy na co zgody z mojej strony nie ma.

Gladiator napisał(a):
Cytat:Przykładowo to poziom zatrudnienia kobiet- w Polsce to dość poważny problem. Chyba nie do rozwiązania jest równość traktowania płci w administracji. Dopuszczenie kobiet przez parytety lub jakąś inną formę docelowej polityki społecznej w większych ilościach do wyższych stanowisk wcale jeszcze nie będzie oznaczać równouprawnienia. Na niższych stanowiskach zwłaszcza w ramach samorządów kobiety dominują tak bezdyskusyjnie ilościowo, że musiano by w imię równości trochę ich nazwalniać by zrobić miejsce mężczyznom. A tak na wysokich stanowiskach jest ich dużo mniej, ale en masse w administracji pracuje ich dużo więcej niż mężczyzn.


Wrzutka, nie dotyczy tematu. Znajdzie się przy czasie  odpowiedni temat na odpowiedź. Typowy pogląd - urawniłowka w kibucowej wersji odbiegająca od rzeczywistości, jak zwykle.

Mam Ci przypomnieć tytuł topicu? "Ekonomia równouprawnienia, nie tylko LGBT". Nierówności ze względu na poziom zatrudnienia czy wysokość płac ze względu na płeć dobrze pasuje do tego tematu i jest to właściwe miejsce by to rozstrząsać.

Gladiator napisał(a): Czyli normatywność jest normą, normalność nie ma normą. No bo co to jest normalność? Na tym polega w rzeczywistości bałagan pojęć. 
Homonormatywność naśladuje heteronormatywność i związane z nią formy przemocy (z zapodanego artykułu). Po prostu homonormatywność jest normalna w tamtym środowisku. Czyli normalnym jest czucie się zagrożonym stratą własnej tożsamości. Najlepiej więc zabrać to i będzie  niebo na Ziemi.  Na razie poprzez przemoc psychologiczną (czyt socjosztuczki), potem prawdopodobnie genetykę. Zamiast niszczyć ludzkie cechy, lepiej je  rozsądnie zagospodarować.

Piszesz nie na temat. Niemniej zamiast kombinować z pojęciami trzymaj się ich.

Gladiator napisał(a): Odpowiedź tkwi w użyciu słowa konserwatyści. Sex, gender oznaczały płeć w angielskim. Dopiero ostatnimi czasy poprzez gender rozumie się wszystko "naukę", filozofię, ideologie, czyli to co wykracza po za podstawowe pojęcia. Zacytowałeś klasyfikacje właśnie nowo wynalezioną i według tej klasyfikacji gendryści, genderyzm oznacza odwrotnie to co rozumieją konserwatyści. Po prostu inny język. W ramach marksizmu kulturowego, zmiana zasad języka, bałaganienie pojęć jest podstawą zwycięstwa.

Jest na odwrót. To konserwatyści zmieniając co i raz znaczenia słów robią taki burdel pojęciowy, że później niełatwo się z tym połapać.

Gladiator napisał(a): Przynajmniej możliwości są, wykorzystuje się to, choć zakres chętnych będzie ograniczony z oczywistych względów. Ustalmy tylko jedno - to jest możliwe.

Nie. Możliwe jest złagodzenie zaburzeń osobowych wśród transseksualistów, a wśród nich takich oczywiście, którzy czują pociąg do tej samej płci biologicznej. Ale nie ma dowodów na całkowite "wyleczenie" z preferencji seksualnej. Dla klasycznych homoseksualistów dowodów naukowych udanej terapii konwersyjnej brak. Może skończmy ten wątek, bo to offtop. Po prostu nie na temat.
Odpowiedz
dammy:
Cytat:Nie. Możliwe jest złagodzenie zaburzeń osobowych wśród transseksualistów, a wśród nich takich oczywiście, którzy czują pociąg do tej samej płci biologicznej. Ale nie ma dowodów na całkowite "wyleczenie" z preferencji seksualnej. Dla klasycznych homoseksualistów dowodów naukowych udanej terapii konwersyjnej brak. Może skończmy ten wątek, bo to offtop. Po prostu nie na temat.
To dziwne, że łatwiej się leczy ludzi, teoretycznie bardziej zaburzonych, którzy nawet nie identyfikujà się z własną płcią.
A klasyczny homoseksualista to jest określenie na kogo? Żaden lekarz na oko nie odróżni klasycznego homoseksualisty od nieklasycznego.
Ale w sumie chyba łatwo to sprawdzić, bo u homoseksualisty klasycznego powinna się aktywować lewa pólkula mózgu kiedy mówi " jestem homo"
Zresżtą chyba łatwo to sprawdzić, można powiedzić sobie na głos, jestem hetero i jestem homo a glos będzie się wydobywał jakby z innej pólkuli. Kto ma dobry słuch to usłyszy różnicę. Uśmiech

Poza tym istnieją ruchy byłych gejów.
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz
dammy napisał(a):Jest na odwrót. To konserwatyści zmieniając co i raz znaczenia słów robią taki burdel pojęciowy, że później niełatwo się z tym połapać
Zaiste poparłeś to tyloma przykładami że przekonałbyś każdego zatwardziałego prawaka
Odpowiedz
Rodica napisał(a): Zresżtą chyba łatwo to sprawdzić, można powiedzić sobie na głos, jestem hetero i jestem homo a glos będzie się wydobywał jakby z innej pólkuli.
Przez pewien czas myślałem, że ty uprawiasz jakąś ludową, postfreudowską psychologię, ale teraz już rozumiem, że ty po prostu uprawiasz magię i czarnoksięstwo.

InspektorGadżet napisał(a): Zaiste poparłeś to tyloma przykładami że przekonałbyś każdego zatwardziałego prawaka
Człowieka zatwardziałego niczym nie da się przekonać i dlatego nazywa się go zatwardziałym. Z zatwardziałym dyskutuje się nie po to, aby go przekonać, ale aby różnych przypadkowych czytelników dyskusji chronić przed zatwardzeniem.
Odpowiedz
ZaKotem:
Cytat:Przez pewien czas myślałem, że ty uprawiasz jakąś ludową, postfreudowską psychologię, ale teraz już rozumiem, że ty po prostu uprawiasz magię i czarnoksięstwo.
Daj spokój, sam powiedziałeś, że człowiek jest wyposażony w naturalny wykrywacz kłamstw, odróżnI kłamliwą wibrację dzwięku od uczciwego.
Homoseksualista, który sobie wdrukował orientację sam siebie okłamuje.
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz
Rodica napisał(a): Daj spokój, sam powiedziałeś, że człowiek jest wyposażony w naturalny wykrywacz kłamstw, odróżnI kłamliwą wibrację dzwięku od uczciwego.
Owszem, chociaż trafność takiej intuicji jest raczej słaba - to jak ocenianie jakości posiłku po tym, jak smakuje. Nic nie smakuje tak dobrze, jak niezdrowe jedzenie i nikt nie brzmi tak szczerze, jak doświadczony kłamca. No i zupełnie nie ma to nic wspólnego z półkulami mózgu, bo ośrodek mowy mieści się w półkuli lewej i mówiąc zawsze jej używamy. Wyjątek stanowią... przekleństwa.
https://people.howstuffworks.com/swearing.htm#pt4
Odpowiedz
ZaKotem:
Ale można użyć profesjonalnego wykrywacza kłamstw i metody obrazowania mózgu.

I właśnie mi nie chodzi o intuicję bo jest zawodna ale o konkretne odczucia.
Bo ja sobie mogę mówić, że uwielbiam hamburgery, bo się najadłam i dobrze się czuję ale czuje też aktywność prawej pólkuli, kiedy wymawiam to słowo, więc w rzeczywistości wcale nie jestem fanką hamburgerów. Sygnały z mózgu są niejednoznaczne ale właśnie niejednoznaczność sugeruje pewien fałsz.
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz
Rodica napisał(a): profesjonalnego wykrywacza kłamstw
A także profesjonalnej szklanej kuli i profesjonalnej magicznej różdżki.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
InspektorGadżet napisał(a):
dammy napisał(a):Jest na odwrót. To konserwatyści zmieniając co i raz znaczenia słów robią taki burdel pojęciowy, że później niełatwo się z tym połapać
Zaiste poparłeś to tyloma przykładami że przekonałbyś każdego zatwardziałego prawaka

Przecież w poście nr 104
https://ateista.pl/showthread.php?tid=14735&page=6

na pdst. cytatów naprostowywałem znaczenie słów heteronormatywność, nieheteronormatywność i genderyzm nie najlepiej użytych przez Gladiatora w postach nr 83
https://ateista.pl/showthread.php?tid=14735&page=5

i nr 118
https://ateista.pl/showthread.php?tid=14735&page=6

A te terminy był użyte w taki sposób w jaki często są używane w różnych prawicowych mediach vide:
https://opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZR/ech...ender.html
Odpowiedz
Z łaski swojej cytuj konkretne teksty na które się powolujesz a nie zasypujesz mnie linkami
dammy napisał(a):cytatów naprostowywałem znaczenie słów heteronormatywność
Użycie złej definicji nie zmienia faktu że lewica tworzy sobie słówka. Takie jak to śmieszne "heteronormatywność". Słówko które przed 2020 rokiem w ogóle nie występowało. A przynajmniej ja go nigdzie nie widziałem. A tak się składa że czytam więcej lewackiej prasy niż prawackiej. I jest to min. jeden z powodów dla którego brzydzę się lewicą
dammy napisał(a):Vide: opoka...
Już David Hume mówił o takich ludziach co więcej gadają o Bogu i religii niż religijne ciemniaki. Że żadni z nich ateiści, tylko dewotki obrażone na Pana Boga. I ciężko się z tym antyklerykałem nie zgodzić
Odpowiedz
InspektorGadżet napisał(a): Użycie złej definicji nie zmienia faktu że lewica tworzy sobie słówka.
Czym innym jest stworzenie neologizmu i nadanie mu konkretnego znaczenia, a czym innym jest wzięcie słowa, które coś znaczy i używanie go w znaczeniu zupełnie z dupy.
Cytat:Takie jak to śmieszne "heteronormatywność". Słówko które przed 2020 rokiem w ogóle nie występowało.
Dlaczego Ty jesteś tak skrajnie leniwy, że nawet nie chce Ci się sprawdzić podstawowych faktów. Wystarczy wejść na wikipedię, żeby zobaczyć, że polska strona z tym hasłem powstała w 2007 roku, a samo słowo w języku angielskim zostało wprowadzone w roku 1991.
Cytat:Już David Hume mówił o takich ludziach co więcej gadają o Bogu i religii niż religijne ciemniaki.
Ale że co? Portal Opoka to Bóg? Czy może ksiądz Oko to Bóg? Zalinkowano tutaj przykład księdza Oko, jako jednego z przedstawicieli prądu przekręcania pojęć genderowych. Co tu ma do rzeczy Bóg i religia?
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
ZaKotem napisał
Cytat:Owszem, jest to inny język. Tylko że znaczenie słowa "genderyzm", jakie podał Dammy jest pierwotne, a ci, których nazywasz "konserwatystami" tworzą nowe znaczenia i nowy dialekt. To jest taki bardzo rewolucyjny konserwatyzm sprzeciwiający się temu, co zastane.
Jak zwykle odwracanie kota ogonem.
Zestaw pojęć heternormatywnością na czele powstał cirka 30 lat temu (o parę lat nie będę się kłócił) na potrzeby gendra. Ja używam znaczeń wcześniejszych oznaczających płeć i żadnej sugestywnie imputowanej rewolucji tu nie ma. Nowych znaczeń nie używam, po prostu mam swoje. Niemniej przyjmuję średniowieczną zasadę, że należy rozumieć adwersarza, jeśli chce się z nim dyskutować. Znaczenia normatywności w różnych formach jest jasne, a różnica sprowadza się do traktowania tych nienormatywności. Tak więc nie istnieje tu normalność, są jedynie normy, które należy traktować jako równoprawne. Zakładam tym samym w ciemno rozumienie z drugiej strony pojęcia normalność u mnie.



Dammy napisał

Cytat:
Cytat:Przykładowo to poziom zatrudnienia kobiet- w Polsce to dość poważny problem. Chyba nie do rozwiązania jest równość traktowania płci w administracji. Dopuszczenie kobiet przez parytety lub jakąś inną formę docelowej polityki społecznej w większych ilościach do wyższych stanowisk wcale jeszcze nie będzie oznaczać równouprawnienia. Na niższych stanowiskach zwłaszcza w ramach samorządów kobiety dominują tak bezdyskusyjnie ilościowo, że musiano by w imię równości trochę ich nazwalniać by zrobić miejsce mężczyznom. A tak na wysokich stanowiskach jest ich dużo mniej, ale en masse w administracji pracuje ich dużo więcej niż mężczyzn.

Cytat:Gladiator
Wrzutka, nie dotyczy tematu. Znajdzie się przy czasie  odpowiedni temat na odpowiedź. Typowy pogląd - urawniłowka w kibucowej wersji odbiegająca od rzeczywistości, jak zwykle.
Mam Ci przypomnieć tytuł topicu? "Ekonomia równouprawnienia, nie tylko LGBT". Nierówności ze względu na poziom zatrudnienia czy wysokość płac ze względu na płeć dobrze pasuje do tego tematu i jest to właściwe miejsce by to rozstrząsać
Skoro nalegasz.... Moje możliwości pisania tu na forum są ograniczone. Jakby co, inicjatywa twoja.

Urawniłowka w kibucowej w wersji jest odniesieniem historycznym. Kibuce (część) miały taki okres w którym postanowiono wprowadzić absolutną równość płci, czyli pełną wymienność funkcji społecznych, dzieci oderwać od rodziców itd. Następne pokolenie powróciło już  do względnej normalności, ponieważ tak pojęta równość jest sztuczna, by nie powiedzieć wprost - niemądra. Skoro w administracji pracuje więcej kobiet, to znaczy, że czują się w tym dobrze. Mężczyźni jako urzędnicy zwłaszcza na niższym szczeblu kapcieją, to nie dla nich. Brak po prostu wyzwań. Wolą bardziej funkcje przywódcze lub prowadzenie własnych firm, projektów itp. 
Oficjalna propaganda twierdzi, że to wynik  patriarchatu, więc w ramach sprawiedliwości dziejowej trzeba wszystko wyrównać. Oczywiście mamy tu jako motyw przewodni ekonomikę i rozwój.

Cytat:
Gladiator napisał(a): napisał(a):Czyli normatywność jest normą, normalność nie ma normą. No bo co to jest normalność? Na tym polega w rzeczywistości bałagan pojęć. 
Homonormatywność naśladuje heteronormatywność i związane z nią formy przemocy (z zapodanego artykułu). Po prostu homonormatywność jest normalna w tamtym środowisku. Czyli normalnym jest czucie się zagrożonym stratą własnej tożsamości. Najlepiej więc zabrać to i będzie  niebo na Ziemi.  Na razie poprzez przemoc psychologiczną (czyt socjosztuczki), potem prawdopodobnie genetykę. Zamiast niszczyć ludzkie cechy, lepiej je  rozsądnie zagospodarować.

Piszesz nie na temat. Niemniej zamiast kombinować z pojęciami trzymaj się ich.

Aaa widzisz!! Nagle (homonormatywność) i heteronormatywność wprowadzon(e)a przez ciebie jako pojęcia są nie na temat. To z  artykułu zapodanego przez ciebie, który przeczytałem, całkiem interesujący. Środowiska gejowskie zachowują się tak samo jak środowiska mężczyzn bez zaburzeń. Gejowie utrwalają patriarchat w odniesieniu do innych tożsamości. W przypadku męskich grup bez zaburzeń wprowadza się  do nich kobiety dla ich rozbicia ramach "równości wszelakiej". Co zrobić jednak z zamkniętymi grupami gejów, tam lesbijki nie mają wstępu....  Baby im do niczego nie potrzebne. Trzeba to w imię "tolerancji zaakceptować", by nie potępiać biednych gejów za patriarchalizm i zmuszać  ich do otwarcia się jak inne grupy męskie.

Cytat:Nie. Możliwe jest złagodzenie zaburzeń osobowych wśród transseksualistów, a wśród nich takich oczywiście, którzy czują pociąg do tej samej płci biologicznej. Ale nie ma dowodów na całkowite "wyleczenie" z preferencji seksualnej. Dla klasycznych homoseksualistów dowodów naukowych udanej terapii konwersyjnej brak. Może skończmy ten wątek, bo to offtop. Po prostu nie na temat.
Także uważam, że co niewygodne należy kończyć. Nie ma dowodów, to nie ma. A ci którym udało się odejść od homoseksualizmu w sposób "nienaukowy" i mają pełne rodziny? To się nie liczy, bo skoro fakty przeczą nauce, tym gorzej dla faktów. Skoro przez mikroskop wiatru nie widać, to nie wieje. Ok.
 

Dwa Litry Wody napisał
Cytat:Gladiator
Cytat: napisał(a):Chyba nie masz szans.
Wręcz przeciwnie. Unik to przecież również odpowiedź, a i (prze)milczenie bywa czasem bardziej wymowne niż potok słów.

Owszem, lecz nie do końca w tym przypadku. Starasz się wymusić określoną odpowiedź w stylu tej srogiej niewiasty.
Odpowiedz
Gladiator
Cytat:Starasz się wymusić określoną odpowiedź w stylu tej srogiej niewiasty.
Niczego nie wymuszam, tylko sprawdzam spójność twoich poglądów. Jeśli budzi to u ciebie dyskomfort, to pretensje powinieneś mieć wyłącznie do siebie.
O Lord, bless this thy hand grenade, that with it thou mayest blow thy enemies to tiny bits in thy mercy.
Odpowiedz
Gladiator napisał(a): Skoro nalegasz.... Moje możliwości pisania tu na forum są ograniczone. Jakby co, inicjatywa twoja.

Urawniłowka w kibucowej w wersji jest odniesieniem historycznym. Kibuce (część) miały taki okres w którym postanowiono wprowadzić absolutną równość płci, czyli pełną wymienność funkcji społecznych, dzieci oderwać od rodziców itd. Następne pokolenie powróciło już  do względnej normalności, ponieważ tak pojęta równość jest sztuczna, by nie powiedzieć wprost - niemądra. Skoro w administracji pracuje więcej kobiet, to znaczy, że czują się w tym dobrze. Mężczyźni jako urzędnicy zwłaszcza na niższym szczeblu kapcieją, to nie dla nich. Brak po prostu wyzwań. Wolą bardziej funkcje przywódcze lub prowadzenie własnych firm, projektów itp.

Myślę, że jest to kwestia wyższego wykształcenia kobiet w małych miejscowościach i pewnej tradycji w zatrudnianiu natomiast wyższe stanowiska na których są dominujący mężczyźni to efekt ich przewagi w polityce i większej sile w biznesie co daje większe pole do załatwiania synekur i lawirowania wśród różnych lokalnych grup wpływów. Ale generalnie problem jest trudny do rozwiązania gdyż każda większa ingerencja spowoduje sytuacje "i tak źle, i tak niedobrze".
 
Gladiator napisał(a): Oficjalna propaganda twierdzi, że to wynik  patriarchatu, więc w ramach sprawiedliwości dziejowej trzeba wszystko wyrównać. Oczywiście mamy tu jako motyw przewodni ekonomikę i rozwój.

Podasz przykłady tej propagandy? Bo ja odnoszę wrażenie, że panuje nad tym problemem grobowa cisza.

Gladiator napisał(a): Aaa widzisz!! Nagle (homonormatywność) i heteronormatywność wprowadzon(e)a przez ciebie jako pojęcia są nie na temat. To z  artykułu zapodanego przez ciebie, który przeczytałem, całkiem interesujący. Środowiska gejowskie zachowują się tak samo jak środowiska mężczyzn bez zaburzeń.

Nie. Po prostu nie rozumiem czemu kwestia normalności czy nienormalności nieheteronormatywnych tożsamości płciowych ma wspólnego z ekonomią równouprawnienia. Ale ok. Jak mi to wytłumaczysz co ma jedno z drugim wspólnego to mogę pójść Twoją narracją.

Gladiator napisał(a):
Gejowie utrwalają patriarchat w odniesieniu do innych tożsamości.


W przypadku męskich grup bez zaburzeń wprowadza się  do nich kobiety dla ich rozbicia ramach "równości wszelakiej". Co zrobić jednak z zamkniętymi grupami gejów, tam lesbijki nie mają wstępu....  Baby im do niczego nie potrzebne. Trzeba to w imię "tolerancji zaakceptować", by nie potępiać biednych gejów za patriarchalizm i zmuszać  ich do otwarcia się jak inne grupy męskie.

Napisz to może jeszcze raz tylko bardziej zrozumiale. Definicja patriarchatu:
patriarchat
1. godność, urząd i ogół kompetencji, obowiązków należących do najwyższego dostojnika kościelnego w Kościołach wschodnich;
2. kościelna jednostka administracyjna kierowana przez patriarchę;

3. struktura rodzinna, nad którą opiekę sprawuje ojciec
https://sjp.pl/patriarchatu

Co to ma wspólnego z tym co napisałeś? Nawet jeśli uznamy, że patriarchat to stosunki społeczne premiujące mężczyzn wobec kobiet to w przypadku społeczności gejów tego nie ma gdyż kobiety uczestniczą w życiu gejów jako grupa zewnętrzna. Poza matkami i siostrami, ale w ich przypadku stosunki odpowiadają zwykłej szerszej rodzinie. Idąc tym tokiem rozumowania u lesbijek istnieje matriarchat co jest moim zdaniem niewłaściwe. Gdyż mężczyźni nie uczestniczą w życiu ich molekularnych rodzin więc kontakty z mężczyznami są prowadzone w ramach zwykłych zewnętrznych uwarunkowań społecznych lub szerzej rozumianej rodziny. Natomiast rodziny homoseksualne żyją w większości w związkach homonormatywnych. Czyli w ramach systemu binarnego-męskość-kobiecość. Tyle, że z powodu orientacji seksualnej w ramach związków spotykają się męskość z męskością lub kobiecość z kobiecością. Podobnie jest z biseksualistami tyle, że oni potrafią tworzyć związki raz homo, a raz heteronormatywne. Ewentualne dzieci pominąłem gdyż wiadomo, że nie one rządzą w związkach. Nawet wśród transseksualistów, którzy jasno określili swoją tożsamość płciową w systemie binarnym to częsta zasada. Inaczej może być w związkach osób nieheteronormatywnych.

Gladiator napisał(a): Także uważam, że co niewygodne należy kończyć. Nie ma dowodów, to nie ma. A ci którym udało się odejść od homoseksualizmu w sposób "nienaukowy" i mają pełne rodziny? To się nie liczy, bo skoro fakty przeczą nauce, tym gorzej dla faktów. Skoro przez mikroskop wiatru nie widać, to nie wieje. Ok.

Po prostu to nie na temat. Spójrz na tytuł topicu. Ale jak chcesz. Proszę bardzo. Zastanawiam się tylko po kiego grzyba ja mam udowadniać, że dowodów naukowych na "wyleczenie" orientacji homoseksualnej brak skoro to Twoja bajka. Ja niebytu nie muszę udowadniać. Ty stawiasz tezę więc do Ciebie należy jej udowodnienie.
Odpowiedz
Dammy napisał
 
Cytat:Podasz przykłady tej propagandy? Bo ja odnoszę wrażenie, że panuje nad tym problemem grobowa cisza.


Właśnie w pierwszej swojej wypowiedzi do tego nawiązałeś - natomiast wyższe stanowiska na których są dominujący mężczyźni(...), co jest już jakąś forma propagandy. Po za tym powszechne teorie "szklanego sufitu", parytety są właśnie tym argumentowane. Pośrednio  wynika to też z propagandy na portalach, kiedy każdego dnia można przeczytać przynajmniej jedną historyjkę o jakimś paskudnym chłopie dręczącym dobre i niewinne niewiasty. Czego to wynika? Nie zakładajmy, że każda propaganda musi być prosta, dudniąca i nachalna jak w TVP. Obecnie są bardziej wysublimowane jej narzędzia.
Cytat:Po prostu nie rozumiem czemu kwestia normalności czy nienormalności nieheteronormatywnych tożsamości płciowych ma wspólnego z ekonomią równouprawnienia. Ale ok. Jak mi to wytłumaczysz co ma jedno z drugim wspólnego to mogę pójść Twoją narracją.

 Gdzie o tym pisałem ? Po prostu zawsze wyjaśnia się niejako przy okazji pewne pojęcia, które nie muszą być  stricte na temat.  W dyskusji każdy powinien przynajmniej rozumieć pojęcia używane przez adwersarza.
Cytat:Napisz to może jeszcze raz tylko bardziej zrozumiale. Definicja patriarchatu:
patriarchat
1. godność, urząd i ogół kompetencji, obowiązków należących do najwyższego dostojnika kościelnego w Kościołach wschodnich;
2. kościelna jednostka administracyjna kierowana przez patriarchę;

3. struktura rodzinna, nad którą opiekę sprawuje ojciec
https://sjp.pl/patriarchatu



Zawężasz pojęcie używając wygodnego do tego źródła. Potem rzeczywiście coś może wydawać się tobie  niezrozumiałe. PWN ma takie:
 
1. «dominująca rola mężczyzny, zwłaszcza ojca, w rodzinie»
2. «rodowa organizacja społeczna z dominującą rolą mężczyzny stojącego na jej czele»
3. «godność i władza patriarchy – dostojnika duchownego»
4. «administracyjna jednostka kościelna zarządzana przez patriarchę»
5. «czasy patriarchów biblijnych»
https://sjp.pwn.pl/slowniki/patriarchat.html
 
Tylko po co przesuwać środek ciężkości znaczenia  na tematy kościelne, skoro nie mają one nic wspólnego z tematem. Znaczenie odnośnie tematu jest oczywiste.
 
Cytat:Co to ma wspólnego z tym co napisałeś? Nawet jeśli uznamy, że patriarchat to stosunki społeczne premiujące mężczyzn wobec kobiet to w przypadku społeczności gejów tego nie ma gdyż kobiety uczestniczą w życiu gejów jako grupa zewnętrzna. Poza matkami i siostrami, ale w ich przypadku stosunki odpowiadają zwykłej szerszej rodzinie. Idąc tym tokiem rozumowania u lesbijek istnieje matriarchat co jest moim zdaniem niewłaściwe. Gdyż mężczyźni nie uczestniczą w życiu ich molekularnych rodzin więc kontakty z mężczyznami są prowadzone w ramach zwykłych zewnętrznych uwarunkowań społecznych lub szerzej rozumianej rodziny. (...)

 
Sytuacja jest taka, że zapodałeś link, a teraz zaprzeczasz temu co jest w linku. Po raz drugi zawężasz pojęcie do określonej sytuacji w przeciwieństwie do przywołanego przez ciebie autora, który wskazuje na patriarchalne zachowania gejów wobec innych społeczności LGTB. Po prostu stworzyłeś jakąś przestrzeń, coś uznajesz, czegoś nie uznajesz, a zachowania są takie same.  Problem w tym, że jedne zachowania patriarchalne w ramach patriarchalizmu oceniasz cokolwiek negatywnie (nie jest tak?), a negatywna ocena tych samych zachowań już gejów nie za bardzo ci przejdzie przez klawiaturę. (no bo nie patriarchalizm) W sumie atakowanie współczesnych świętych krów to trudna sprawa.
Wracając do ekonomiki podsumuję. Rynek LGTB jest przereklamowany (pieniądze z kupki na kupkę) z pewnymi elementami typu – albo u nas to się zrobi, albo gdzieś po za naszymi granicami i tam zostanie jakiś zysk. Tu jest kwestia oceny, czy patrzenie tylko poprzez zysk, ewentualny rozwój tego rynku  jest dobry dla społeczeństw.
Podobnie kwestia  równouprawnienia w pracy, co jest trochę nieszczęśliwym określeniem.  Raczej pod tym płaszczykiem przyprawionym ekonomią typu większy rynek chce się osiągnąć nieco inne cele.
 
 
Cytat:Po prostu to nie na temat. Spójrz na tytuł topicu. Ale jak chcesz. Proszę bardzo. Zastanawiam się tylko po kiego grzyba ja mam udowadniać, że dowodów naukowych na "wyleczenie" orientacji homoseksualnej brak skoro to Twoja bajka. Ja niebytu nie muszę udowadniać. Ty stawiasz tezę więc do Ciebie należy jej udowodnienie.

Mamy ten sam powtarzający się współczesny problem  odlotu od rzeczywistości. Tworzysz tzw chochoła, ponieważ, piszesz jakbym od ciebie oczekiwał udowadniania tego, taka sugestia. Niczego nie musisz udowadniać. Wykazano istnienie  przypadków odejścia od homoseksualizmu i zakładania rodzin, co zostało przedstawione APA.  Skoro nie można udowodnić przyczyn  w określony sposób, to istniejące fakty są nieważne i się nie liczą w zabawie. Trzeba zamknąć na nie oczy. Jeśli fakty nie są zgodne z obowiązująca doktryną, tym gorzej dla faktów.
Przypomina się jedna z podróży Iona Tiche Lema. Lem wykorzystał w niej ludowe pojęcia rogatego diabła z ogonem. Mieszkańcy jakiejś planety mieli ogony i byli dobrymi i miłymi osobnikami. Skonfundowany tą sprzecznością  duchowny, rozmówca Tichego zalepiał papierem na mapie część gwiazdozbioru z tamtą planetą. Niewyjaśniony fakt nie istniał, nie trzeba było się do niego odnosić. Ano, można i tak, fantastyka staje się rzeczywistością. Takie czasy …
 
P.S. Jeśli uważasz, że coś  nie mieści się w temacie są dwa wyjścia. Można nie odpowiadać lub zamieścić cytat z odpowiedzią w innym temacie. Mamy poniżej o gendrze i LGTB.
 
Odpowiedz
Gladiator napisał(a): Wykazano istnienie  przypadków odejścia od homoseksualizmu i zakładania rodzin
Jest mnóstwo przypadków homoseksualistów, którzy nie uprawiają stosunków homoseksualnych. Pewnie na świecie jest takich więcej, niż otwartych LGBT. Tylko że zaniechanie uprawiania seksu z własną płcią nie jest żadnym odejściem od homoseksualizmu, tak samo jak życie w celi bracie nie jest odejściem od heteroseksualizmu. Po prostu wytwarzacie sobie własne znaczenie tego słowa odrębne od definicji naukowej, co jest typowe dla prawicowych rewolucjonistów kulturowych.
Odpowiedz
Nawet, jak ktos się powstrzymuje od homoseksualizmu, bo nie potrafi się wyleczyć definitywnie, to oznacza, że,  jednak żle się czuje ze swoją orientacją homoseksualną. Czyli, chce żyć w zgodzie ze swoją prawdziwą, heteroseksualną, analogicznie do heteroseksualisty, który odkrył, ze jednak jest homo.
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz
Gladiator napisał(a): Dammy napisał
 
Cytat:Podasz przykłady tej propagandy? Bo ja odnoszę wrażenie, że panuje nad tym problemem grobowa cisza.

Właśnie w pierwszej swojej wypowiedzi do tego nawiązałeś - natomiast wyższe stanowiska na których są dominujący mężczyźni(...), co jest już jakąś forma propagandy. Po za tym powszechne teorie "szklanego sufitu", parytety są właśnie tym argumentowane. Pośrednio  wynika to też z propagandy na portalach, kiedy każdego dnia można przeczytać przynajmniej jedną historyjkę o jakimś paskudnym chłopie dręczącym dobre i niewinne niewiasty. Czego to wynika? Nie zakładajmy, że każda propaganda musi być prosta, dudniąca i nachalna jak w TVP. Obecnie są bardziej wysublimowane jej narzędzia.

To wcale nie musi być propaganda. Statystyka podaje, że kobiety zarabiają na zbliżonych stanowiskach mniej. To może być po prostu jeden z głosów w dyskusji. Teoria "szklanego sufitu" nie jest jedyną wyjaśniającą tę kwestię. Inna jest taka, że stanowiska kierownicze są obsadzane przez kobiety w sektorach niżej płatnych jak np: księgowość, kadrowość, działy związane z miękkimi kompetencjami, natomiast działy techniczne i związane z polityką finansową-wyżej płatne, są zdominowane przez mężczyzn. Jeśli każdy głos w dyskusji nazwiemy propagandą... Istnieje pewna subtelna różnica między propagandą, a nurtami reprezentującymi jakieś teorie czy tezy powstałe w ramach socjologii czy ekonomii pracy.

Poza tym pisałem o sytuacji w administracji państwowej. A o tym ni widu ni słychu.

Gladiator napisał(a):
Cytat:Po prostu nie rozumiem czemu kwestia normalności czy nienormalności nieheteronormatywnych tożsamości płciowych ma wspólnego z ekonomią równouprawnienia. Ale ok. Jak mi to wytłumaczysz co ma jedno z drugim wspólnego to mogę pójść Twoją narracją.

 Gdzie o tym pisałem ?

"Heteronormatywność to pojęcie z gendra i oznacza normę. Dodany przedrostek "nie", brak normy. W efekcie mamy przyznanie istnienia normy lub jej braku. Dalej normę i jej brak mamy traktować.. równo. Typowa sprzeczność genderyzmu."

Twój post nr 83. Pojęcie genderyzmu zostało użyte tutaj zgodnie z nowomową środowisk kościelno-prawicowych.
https://ateista.pl/showthread.php?tid=14735&page=5

Gladiator napisał(a):
Zawężasz pojęcie używając wygodnego do tego źródła. Potem rzeczywiście coś może wydawać się tobie  niezrozumiałe. PWN ma takie:
 
1. «dominująca rola mężczyzny, zwłaszcza ojca, w rodzinie»
2. «rodowa organizacja społeczna z dominującą rolą mężczyzny stojącego na jej czele»
3. «godność i władza patriarchy – dostojnika duchownego»
4. «administracyjna jednostka kościelna zarządzana przez patriarchę»
5. «czasy patriarchów biblijnych»
https://sjp.pwn.pl/slowniki/patriarchat.html
 
Tylko po co przesuwać środek ciężkości znaczenia  na tematy kościelne, skoro nie mają one nic wspólnego z tematem. Znaczenie odnośnie tematu jest oczywiste.
 

I dlatego dopisałem frazę w poście nr 135:
"Nawet jeśli uznamy, że patriarchat to stosunki społeczne premiujące mężczyzn wobec kobiet"

żeby nie zawężać pojęcia patriarchatu tylko do struktury rodzinnej. Natomiast podporządkowanie jednych przez drugich zgodnie z Twoim linkiem:
1. «dominująca rola mężczyzny, zwłaszcza ojca, w rodzinie»
2. «rodowa organizacja społeczna z dominującą rolą mężczyzny stojącego na jej czele»


nie premiuje mężczyzn? Cytując tekst z PWN kompletnie nic nie zmieniłeś.

Gladiator napisał(a):
Cytat:
Co to ma wspólnego z tym co napisałeś? Nawet jeśli uznamy, że patriarchat to stosunki społeczne premiujące mężczyzn wobec kobiet to w przypadku społeczności gejów tego nie ma gdyż kobiety uczestniczą w życiu gejów jako grupa zewnętrzna. Poza matkami i siostrami, ale w ich przypadku stosunki odpowiadają zwykłej szerszej rodzinie. Idąc tym tokiem rozumowania u lesbijek istnieje matriarchat co jest moim zdaniem niewłaściwe. Gdyż mężczyźni nie uczestniczą w życiu ich molekularnych rodzin więc kontakty z mężczyznami są prowadzone w ramach zwykłych zewnętrznych uwarunkowań społecznych lub szerzej rozumianej rodziny. (...)

 
Sytuacja jest taka, że zapodałeś link, a teraz zaprzeczasz temu co jest w linku. Po raz drugi zawężasz pojęcie do określonej sytuacji w przeciwieństwie do przywołanego przez ciebie autora,

Nie wiem o co Ci chodzi. Nie zawężałem żadnych pojęć. Po prostu odrzuciłem znaczenie patriarchatu w Kościele i tyle. Wskaż mi autora, którego cytowałem, a któremu zaprzeczam. Bo na pewno nie zaprzeczyłem definicji SJP. Tylko właśnie ją rozszerzyłem do tego formatu jaki podałeś w definicji powstałej w ramach PWN. Chciałem wyjść na przeciw Twojej narracji, a Ty mi robisz z tego zarzut????. Zrobiłem to jeszcze zanim podałeś tą PWN-owską.

Gladiator napisał(a):
który wskazuje na patriarchalne zachowania gejów wobec innych społeczności LGTB. Po prostu stworzyłeś jakąś przestrzeń, coś uznajesz, czegoś nie uznajesz, a zachowania są takie same.

Nieprawda. Wyprowadzasz zarzuty bez dowodów.

Gladiator napisał(a):
 Problem w tym, że jedne zachowania patriarchalne w ramach patriarchalizmu oceniasz cokolwiek negatywnie (nie jest tak?), a negatywna ocena tych samych zachowań już gejów nie za bardzo ci przejdzie przez klawiaturę. (no bo nie patriarchalizm) W sumie atakowanie współczesnych świętych krów to trudna sprawa.

Znów, przypisujesz mi pewne rzeczy bez żadnej argumentacji. Bardzo porządnie się rozpisałem. dostałeś moje poglądy czarno na białym. I nie ja manipuluję definicjami. Co system rodowy patriarchalny, czy ten patriarchalizm w którym mężczyzna dominuje ma do homoseksualizmu? Wykazałem błędność tego rozumowania. Ustosunkuj się konkretnie do poszczególnych fraz, które Ci nie pasują z mojego poprzedniego postu. Może będzie łatwiej.

Problem w środowisku LGBT jest taki, że większość osób z tej społeczności żyje w systemie binarnym, a część nie. Osoby w związkach homonormatywnych i tych o charakterze heteronormatywnym bywają oskarżane przez osoby niebinarne o utrwalanie tradycyjnej struktury rodzinnej, która została powiązana z patriarchalizmem. A to bzdurny zarzut niektórych aktywistów LGBT gdyż wiele obecnych rodzin w ramach systemu binarnego w Europie (czyli miażdżąca większość w stosunku do innych form tworzenia rodziny czy związków) wyzbyło się patriarchalnego charakteru. Ale z tym można się gdzie niegdzie spotkać.

Gladiator napisał(a):
Wracając do ekonomiki podsumuję. Rynek LGTB jest przereklamowany (pieniądze z kupki na kupkę) z pewnymi elementami typu – albo u nas to się zrobi, albo gdzieś po za naszymi granicami i tam zostanie jakiś zysk. Tu jest kwestia oceny, czy patrzenie tylko poprzez zysk, ewentualny rozwój tego rynku  jest dobry dla społeczeństw.

A co złego jest w stworzeniu nowego rynku nawet w mniejszej skali? Poza tym to nie jest główny argument za legalizacją związków homoseksualnych.

Gladiator napisał(a):
Mamy ten sam powtarzający się współczesny problem  odlotu od rzeczywistości. Tworzysz tzw chochoła, ponieważ, piszesz jakbym od ciebie oczekiwał udowadniania tego, taka sugestia. Niczego nie musisz udowadniać. Wykazano istnienie  przypadków odejścia od homoseksualizmu i zakładania rodzin, co zostało przedstawione APA.  Skoro nie można udowodnić przyczyn  w określony sposób, to istniejące fakty są nieważne i się nie liczą w zabawie. Trzeba zamknąć na nie oczy. Jeśli fakty nie są zgodne z obowiązująca doktryną, tym gorzej dla faktów.

Niczego nie wykazano. Przynajmniej zgodnie z regułami obowiązującymi w sporach na poziomie akademickim. To na razie Ty zamykasz oczy i upierasz się przy swoim. Ja przynajmniej byłem na tyle uczciwy, że wspomniałem o złagodzeniu objawów psychicznych związanych z dychotomią między tożsamością płciową, a płcią biologiczną u transseksualistów w tym też LGBT co oczywiście nie jest żadnym dowodem na skuteczność terapii konwersyjnej. Trzeba też odróżnić homoseksualizm od zachowań homoseksualnych związanych z brakiem możności prowadzenia swobodnego życia seksualnego. Gdyż kiedy taka możliwość się pojawia wszystko wraca do normy. To coś w formie ersatzu. Może dotyczyć marynarzy w długich rejsach, więźniów, młodych osób nie mających możliwości realizacji we właściwy dla siebie sposób swoich pragnień seksualnych.
Odpowiedz
Rodica napisał(a): Nawet, jak ktos się powstrzymuje od homoseksualizmu, bo nie potrafi się wyleczyć definitywnie, to  oznacza, że,  jednak żle się czuje ze swoją orientacją homoseksualną. Czyli, chce żyć w zgodzie ze swoją prawdziwą, heteroseksualną, analogicznie do heteroseksualisty, który odkrył, ze jednak jest homo.
Nie ma nic dziwnego w tym, że ktoś źle czuje się z orientacją, za którą jest traktowany jako "nierówny normalnym ludziom". Człowiek to zwierzę społeczne, dla większości akceptacja przez innych jest ważniejsza niż spełnianie własnych naturalnych potrzeb. Nie ma tu jednak symetrii, bo naprawdę nie sposób znaleźć środowiska, w którym wypada być homoseksualistą i w związku z tym hetero udają homo.
Odpowiedz
ZaKotem napisał(a): Nie ma tu jednak symetrii, bo naprawdę nie sposób znaleźć środowiska, w którym wypada być homoseksualistą i w związku z tym hetero udają homo.

A branża mody/wystroju wnętrz/fryzjerzy? Ponoć geje mają najlepszy gust. Jakbym miał projektować ubrania albo wystrój wnętrz, to bym się na geja kreował dla potwierdzenia jakości i profesjonalizmu Język
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości