To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Używanie Głównego Systemu Pamięciowego na testach typu WAIS-R
#1
Witam,

Niecały rok temu zdałem test WAIS-R. Jednym z kluczowych zadań było testowanie pamięci roboczej. Pani psycholog wypowiadała losowe cyfry, a ja musiałem je zapamiętać i bezbłędnie powtórzyć (również wspak). Badania mówią jasno: pamięć robocza wyraźnie koreluje z inteligencją płynną, więc nie dziwi mnie, że było to jedno z najważniejszych zadań na teście.
Zastanawia mnie jedna rzecz: istnieje wiele mnemotechnik, które pozwalają na zapamiętywanie bardzo długich ciągów cyfr i nie tylko. Przy pomocy GSP jesteśmy w stanie zwiększyć swój "digit-span" z 11-12 cyfr do kilkudziesięciu, czy nawet kilkuset w zależności od tego jak dobrze opanowaliśmy tę technikę. Z ciekawości spróbowałem nauczyć się GSP i przekonałem się, że rzeczywiście działa - w mgnieniu oka jestem w stanie zapamiętać o wiele dłuższe ciągi, niż wcześniej.
Moje pytanie jest następujące: czy używanie takiej techniki na oficjalnych testach tego typu to oszukiwanie? Co o tym sądzicie?
Ignorancja jest niczym narkotyk, który pozornie rozwiązuje nasze problemy.
Odpowiedz
#2
A kto ci zabroni trenować mózg?
Podobnie jest z testem na IQ.
Zasada jest taka, że się zdaje tylko raz.
Ale ktoś, kto siądzie przed tym zadaniem 'z marszu' polegnie w przedbiegach, bo najpierw musi zrozumieć, co to za dyscyplina sportowa.
Natomiast ktoś, kto już potrenował ma wielką przewagę.
Kiedy zdawałem na studia, jednym z egzaminów był test Rievsa (chyba dobrze piszę). Też chodzi o kojarzenie zbiorów i wykrywanie zasad, głównie w formie graficznej.
Ponieważ wiedziałem, że taki test będzie, potrenowałem zawczasu i dobrze mi poszło, a koledzy siedzieli, jak cielęta w rzeźni.
I wcale nie miałem poczucia, że oszukiwałem.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#3
Pytanie, czy jeśli się jakąś technikę zna, to da się jej nie wykorzystać. Bo to jest cholernie trudne – na zawołanie czegoś nie wiedzieć, o czym przekonał się każdy, kto np. grając w karty podejrzał przypadkiem rękę przeciwnika, ale próbuje uczciwie podjąć taką decyzję, jakby nie widział.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#4
zefciu napisał(a): Pytanie, czy jeśli się jakąś technikę zna, to da się jej nie wykorzystać.
Wystarczy popatrzeć na historię pomiaru IQ w USA.
Czarnoskórzy (a podobno rasa jest jedna) dołowali straszliwie w rankingach, czym konsternowali różnych politpoprawnych postępowców.
Ale lata mijały i w końcu czarni zrozumieli, na czym polega ta konkurencja.
I ostatnio nawet chyba wyprzedzili w rankingach Latynosów.
Nie da się nie wykorzystać.
Jak siądziesz do szachownicy nie znając ruchów figur, to mogiła.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#5
Sofeicz napisał(a): Czarnoskórzy (a podobno rasa jest jedna)
Wśród ludzi nie ma biologicznych ras. Ale istnieje społeczność czarnoskóra w USA, która ma odrębną kulturę, etos, sposób myślenia, język etc. To tak, jakbyś mówił, że w Polsce jest rasa góralska.
Cytat:Jak siądziesz do szachownicy nie znając ruchów figur, to mogiła.
No to jest oczywiste. Ale ja pytam „w drugą stronę”. Czy można coś umieć, ale celowo się zachowywać tak, jakby się nie umiało? Ja twierdzę, że to niemożliwe.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#6
zefciu napisał(a): No to jest oczywiste. Ale ja pytam „w drugą stronę”. Czy można coś umieć, ale celowo się zachowywać tak, jakby się nie umiało? Ja twierdzę, że to niemożliwe.

A umiesz patrzeć? No to jak umiesz, to możesz nie umieć zamykając oczy. A umiesz wykonywać skomplikowane operacje na liczbach w pamięci? No to jak umiesz to spróbuj je umieć wykonywać w środowisku rozpraszającym Cię i w dodatku na czas. Da się nie umieć czegoś pod warunkiem rozproszenia uwagi. I można samemu rozpraszać sobie uwagę czy to poprzez koncentrowanie się na czymś innym czy też na próbie myślenia o kilku niezwiązanych ze sobą sprawach. No i można rozpraszać uwagę poprzez drinkowanie. Nie jeden dobry kierowca przy czterech promilach nie potrafi sobie przypomnieć jak się właściwie jeździ.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#7
Gawain napisał(a): A umiesz patrzeć? No to jak umiesz, to możesz nie umieć zamykając oczy. A umiesz wykonywać skomplikowane operacje na liczbach w pamięci? No to jak umiesz to spróbuj je umieć wykonywać w środowisku rozpraszającym Cię i w dodatku na czas. Da się nie umieć czegoś pod warunkiem rozproszenia uwagi. I można samemu rozpraszać sobie uwagę czy to poprzez koncentrowanie się na czymś innym czy też na próbie myślenia o kilku niezwiązanych ze sobą sprawach. No i można rozpraszać uwagę poprzez drinkowanie.
Ale to jest coś innego. Czym innym jest skompensować przewagę przy pomocy jakiegoś handicapu (dać przeciwnikowi darmowe ruchy, zdjąć sobie wieżę, dać sobie mniej czasu, najebać się), a czym innym – zlikwidować tę przewagę tak jakby jej nie było. Owszem – można nawet dowolny handicap tak eksperymentalnie wycyrklować, aby stochastycznie był równy przewadze. Ale to nie to samo. Najebany goista, który trenuje tesuji pół godziny dziennie może mieć to samo prawdopodobieństwo wygrania, co trzeźwy, który nie trenuje. Ale nie będzie grał tak samo. W przypadku Anatara zaś w ogóle nie ma mowy o żadnym cyrklowaniu. Ile kielonów konkretnie ma sobie Anatar strzelić dla wyrównania szans? Jak to policzyć?
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#8
zefciu napisał(a):
Gawain napisał(a): A umiesz patrzeć? No to jak umiesz, to możesz nie umieć zamykając oczy. A umiesz wykonywać skomplikowane operacje na liczbach w pamięci? No to jak umiesz to spróbuj je umieć wykonywać w środowisku rozpraszającym Cię i w dodatku na czas. Da się nie umieć czegoś pod warunkiem rozproszenia uwagi. I można samemu rozpraszać sobie uwagę czy to poprzez koncentrowanie się na czymś innym czy też na próbie myślenia o kilku niezwiązanych ze sobą sprawach. No i można rozpraszać uwagę poprzez drinkowanie.
Ale to jest coś innego. Czym innym jest skompensować przewagę przy pomocy jakiegoś handicapu (dać przeciwnikowi darmowe ruchy, zdjąć sobie wieżę, dać sobie mniej czasu, najebać się), a czym innym – zlikwidować tę przewagę tak jakby jej nie było. Owszem – można nawet dowolny handicap tak eksperymentalnie wycyrklować, aby stochastycznie był równy przewadze. Ale to nie to samo. Najebany goista, który trenuje tesuji pół godziny dziennie może mieć to samo prawdopodobieństwo wygrania, co trzeźwy, który nie trenuje. Ale nie będzie grał tak samo. W przypadku Anatara zaś w ogóle nie ma mowy o żadnym cyrklowaniu. Ile kielonów konkretnie ma sobie Anatar strzelić dla wyrównania szans? Jak to policzyć?

Wchodzi w grę tylko zapominanie nabytej czynności wraz z upływem czasu. Innej możliwości na razie nie widzę.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#9
A tak NB, dzięki temu wątkowi dowiedziałem się, że jestem zacofany. Kiedyś nauczyłem się i trochę używałem systemu mnemotechnicznego do liczb. A teraz czytam, że jest to system z XVIII wieku, przestarzały w stosunku do GSP. W tamtym systemie każdej cyfrze odpowiadała albo spółgłoska, albo samogłoska/dyftong – do wyboru. Rzeczywiście GSP jest lepszy, bo daje większe szanse na stworzenie słów, które coś znaczą. 2021 w systemie, który znałem to „dyda” albo „ezeb”. W GSP to np. „nos nad”.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#10
zefciu napisał(a): A tak NB, dzięki temu wątkowi dowiedziałem się, że jestem zacofany. Kiedyś nauczyłem się i trochę używałem systemu mnemotechnicznego do liczb. A teraz czytam, że jest to system z XVIII wieku, przestarzały w stosunku do GSP. W tamtym systemie każdej cyfrze odpowiadała albo spółgłoska, albo samogłoska/dyftong – do wyboru. Rzeczywiście GSP jest lepszy, bo daje większe szanse na stworzenie słów, które coś znaczą. 2021 w systemie, który znałem to „dyda” albo „ezeb”. W GSP to np. „nos nad”.

Od siedmiu lat wisi to to na forum XD

https://ateista.pl/showthread.php?tid=9438

Mój wątek Duży uśmiech Masz tam linki do książek Krzysztofa Galosa, alias Pedrosa, który jest największym popularyzatorem mnemonik w Polsce. I nawet na forum się zarejestrował i chwilę pogadał Duży uśmiech
Sebastian Flak
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości