Liczba postów: 128
Liczba wątków: 4
Dołączył: 10.2018
Reputacja:
4
Sofeicz napisał(a):
cyd napisał(a):Rozmawiam teraz z doktorem fizyki. Naukowcem. On do mnie pisze, że kwarki to tyko koncept.
No bo zastanówmy się.
Żeby coś 'zbadać' należy dysponować czymś mniejszym.
Kiedy chcesz zmierzyć kartkę papieru, to bierzesz linijkę z podziałką, która jest wielokrotnie mniejsza od kartki.
Kiedy mierzysz np. napięcie prądu, to musisz dysponować woltomierzem o podziałce o rzędy wielkości mniejszej od mierzonego napięcia.
Ale kiedy zaczynasz zagłębiać się w subatomowym nanoświecie, to zwyczajnie zaczyna ci brakować narzędzi i podziałek, żeby zbadać te konstrukty.
Kwarki jak na razie nie wykazują wlasności bytów złożonych ale nie mamy nic mniejszego, czym można by je zbadać
Nie mówiąc już o fundamentalnym pytaniu "czym do cholery są?".
I dochodzisz do Ściany Poznania, gdzie ratunkierm jest tylko matematyka.
Zgadzam się z Tobą w 100 . procent Czy to znaczy, że świat jest matematyczny i stworzył go wielki matematyk?
Trzeba podważyć wszystko co da się podważyć, gdyż tylko w ten sposób można wykryć to, co podważyć się nie da. T.K.
Liczba postów: 1,106
Liczba wątków: 5
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
212 Płeć: mężczyzna
cyd napisał(a): Rozmawiam teraz z doktorem fizyki. Naukowcem. On do mnie pisze, że kwarki to tyko koncept. Tak jak kiedyś Ernst Mach twierdził, że Atom nie istnieje tak dokładnie.
Mam podobne doświadczenie z fizykami, zadziwiająco dużo wśród nich antyrealistów, zwłaszcza wśród tych od kwantówki.
cyd napisał(a): W jakim więc celu buduje się te wielkie zderzacze
By ustalać i precyzować relacje pomiędzy konceptami
Sofeicz napisał(a): Ale kiedy zaczynasz zagłębiać się w subatomowym nanoświecie, to zwyczajnie zaczyna ci brakować narzędzi i podziałek, żeby zbadać te konstrukty.
Jeśli dobrze rozumiem np. Eksperyment Aspecta, to jest jeszcze gorzej. Własności małych rzeczy nawet nie są ustalone przed pomiarem. Problem jest nie tylko z brakiem wystarczająco drobnej podziałki, ale też z naturą samych mierzonych rzeczy.
Liczba postów: 3,413
Liczba wątków: 5
Dołączył: 02.2010
Reputacja:
73 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: żadne
cyd napisał(a): Czy to znaczy, że świat jest matematyczny i stworzył go wielki matematyk?
Świat nie jest chaotyczny i przypadkowy, a w każdym razie nie w aż takim stopniu,
żeby nie dało się zaobserwować sił, które nim żądzą i które nadały mu kształt taki jaki znamy.
Czy to oznacza, że jest matematyczny?
Jest w jakiś sposób regularny, a to daje się zapisać za pomocą narzędzia, które wymyślił człowiek, czyli matematyki.
Matematycy wymyślają sobie przeróżne własności, badają ich regularności, określają wynikające z nich prawa.
Mogą to robić całe wieki traktując jako wydumaną zabawę, aż ktoś zauważy,
że podobne własności ma kawałek zaobserwowanej rzeczywistości.
Zabawa intelektualna staje się nagle modelem rzeczywistości, a odkryte własności pozwalają badać i przewidywać rzeczywistość.
Jednak nadal jest to tylko model, jedna z metod badania rzeczywistości to badanie modelu.
Zawsze jednak trzeba je konfrontować z rzeczywistością, bo model matematyczny to tylko uproszczenie.
Świat nie jest matematyczny, jednak daje się go dość dobrze uprościć do modelu matematycznego.
PiS to dwa kłamstwa i spójnik
Andrzej Duda pełni obowiązki prezydenta, ale nie jest głową państwa - Włodzimierz Cimoszewicz
Liczba postów: 11,576
Liczba wątków: 83
Dołączył: 03.2013
Reputacja:
856 Płeć: mężczyzna
zefciu napisał(a):
lumberjack napisał(a): Ale ona tworzy rzeczy z filamentu, a Rodica chce boskości, która słowem tworzy coś z niczego.
Ale sztuka tworzenia czegoś z niczego jest sprzeczna ze znanymi prawami fizyki. Zatem to zupełnie inna klasa SF, niż syntetyzowanie dowolnych przedmiotów według woli użytkownika.
Zależy. Syntetyzowanie materii z energii to już nie jest taka niemożliwość. Pytanie czy da się energię z niczego stworzyć?
Liczba postów: 20,925
Liczba wątków: 214
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
963 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
Ale przecież jednym z bardziej dziwacznych skutków rozszerzania się wszechświata jest kreowanie materii ex nihilo.
Jeden proton na metr sześcienny na miliard lat ale zawsze coś.
Liczba postów: 128
Liczba wątków: 4
Dołączył: 10.2018
Reputacja:
4
Sofeicz napisał(a):Ale przecież jednym z bardziej dziwacznych skutków rozszerzania się wszechświata jest kreowanie materii ex nihilo.
Jeden proton na metr sześcienny na miliard lat ale zawsze coś.
Wyjaśnij dokładnie lub daj lineczek...
Trzeba podważyć wszystko co da się podważyć, gdyż tylko w ten sposób można wykryć to, co podważyć się nie da. T.K.
Liczba postów: 20,925
Liczba wątków: 214
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
963 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
Cytat:Innymi słowy, Wszechświat kiedyś znajdował się w supergęstym i gorącym stanie, od którego rozpoczęło się nieustanne rozszerzanie. Hipoteza takiego Wielkiego Wybuchu wywołała sprzeciw wielu badaczy, zwolenników „odwiecznego” kosmosu. Zaproponowali więc wyjaśnienie mniej drastyczne: zgodnie z nim kosmos rozszerza się od zawsze. Jego gęstość musiałaby jednak wówczas stale maleć. Aby temu zapobiec, wprowadzono do fizyki kreację z niczego: od czasu do czasu w rozszerzającej się przestrzeni miałyby powstawać pojedyncze cząstki. Dziwne? Może, ale czy nieustanna kreacja niewielkich ilości materii jest dziwniejsza od jednorazowego powstania całego Wszechświata?
Liczba postów: 817
Liczba wątków: 9
Dołączył: 05.2015
Reputacja:
229 Płeć: nie wybrano
Wyznanie: napisałbym "ateista", ale przecież to nie wyznanie
żeniec napisał(a):
cyd napisał(a): Zacytuję Heller a:Na studiach spotkałem się z różnymi poglądami na temat filozofii matematyki i spośród nich platonizm wydał mi się najbardziej naturalny. Nie pamiętam żadnego momentu oświecenia czy czegoś takiego. Po prostu krok po kroku to we mnie dojrzewało i z czasem zacząłem te poglądy artykułować. Oczywiście one trochę ewoluowały: od dość prostego do coraz bardziej wyrafinowanego platonizmu matematycznego. To, że przyroda jest matematyczna, dla fizyka teoretyka nie ulega żadnej wątpliwości, bo ze strukturami matematycznymi przestaje na co dzień. Myśmy się ze Staruszkiewiczem bardzo dziwili, że jest tylu ludzi, którzy tego nie widzą.
Dosyć szybko wprowadziłem wspomniane już rozróżnienie na matematykę (przez małe „m”) i Matematykę (przez duże „M”). Ta pierwsza to po prostu matematyka, którą tworzymy i stosujemy do świata, która jest zapisana w podręcznikach i pamięci komputerów. Ona tylko nieudolnie odzwierciedla, przybliża tę drugą. Jeżeli przyroda jest matematyczna, to oczywiście jest matematyczna w sensie dużego „M”. My natomiast mamy do dyspozycji matematykę przez małe „m”, przy czym w jej tworzeniu nie jesteśmy całkowicie wolni, bo mamy więzy nałożone przez Matematykę przez duże „M”. Nie możemy wyjść poza pewne prawidłowości, które są bardzo sztywne.
Nie rozumiem rozróżnienia na te matematykę i Matematykę. Jeśli matematyka jest tylko odbiciem Matematyki, to czym właściwie jest ta druga i co z niej zostaje bez matematyków i matematyki (małe "m")? Nasuwa mi się odpowiedź "nic", albo "qmocwnievru", bo Matematyka jako oddzielny byt jest dla nas zwyczajnie niedostępna.
To jest w ogóle bardzo zabawne. Bo powiedzmy, że matematyczność przyrody to jej wszelka regularność, którą można oddać w postaci matematycznych formuł- i to jest ta Matematyka przez duże "m". Nasza matematyka jest tylko częścią Matematyki. Tylko teraz co z tymi wszystkim formalizmami, które żadnego zastosowania w fizyce (czy ogólnie naukach przyrodniczych) nie mają? Czy to wszystko, co stworzą matematycy, jest obecne w świecie (łącznie z różnymi rozwiązaniami równań, należących do potwierdzonych fizycznych teorii, których przewidywania- tych różnych rozwiązań- są ze sobą wzajemnie nie do pogodzenia), tylko jeszcze nie znaleźliśmy zastosowania dla tych matematycznych obiektów w naszym aparacie poznawczym? A może po prostu ta cześć matematyki nie jest matematyką?
Czy o poprawności wszelkiej matematyki ma decydować jej zastosowanie do opisu świata? I co z tymi działami matematyki, które tylko w przybliżony sposób oddają charakter fizycznej rzeczywistości, jak np. geometria euklidesowa? Czy to, że bardziej trafny einsteinowski opis grawitacji w ograniczonym zastosowaniu daje wyniki (praktycznie?) identyczne z teorią newtonowską- czy to oznacza, że drugie "zawiera się" w pierwszym?
Tutaj pojawia się problem: czy kiedy tu mówimy o zawieraniu, to czy mówimy coś więcej, niż przedstawiając fakty? Czy tylko sporządzamy zgrabną a etykietę- bo koń jaki jest, to widać?
I czy nie jest tak samo z "matematycznością Wszechświata"? Podajemy fakty: te wszystkie teorie opracowane na papierze przez fizyków-teoretyków i eksperymenty potwierdzające przewidywania teoretyków co do fafnastego miejsca po przecinku olaboga- matematyczny Wszechświat! Ot, zgrabna etykietka która doprawdy nic więcej nie mówi ponad to, co już pokazano, a co najwyżej daje asumpt do tworzenia jakichś mglistych metafor o Matematyce i wyobrażeń bez praktycznego znaczenia.
Tymczasem instrumentalne spojrzenie na temat nie wikła się w podobne problemy. A że te przewidywania tak dokładne? A gdzie jest ta granica, od kiedy to nie może być "tylko" zaskakująco wszechstronny wynalazek i właściwie dlaczego akurat tu, na jakiej podstawie to miejsce ustalono?
Albo gdzie jest ta granica, poza którą umysł małpy nie może być tylko bardzo elastycznym i wszechstronnym umysłem małpy, ale musi być już rozumem będącym odbiciem rozumu stwórcy- i jak się ustala tę granicę? No nie powiecie chyba, że na granicy miedzy jednym a drugim gatunkiem- bo nie dość, że sam koncept gatunku jest dość rozmyty i nie ma ostrej granicy między gatunkami (był taki fajny eksperyment myślowy Dawkinsa na ten temat*), to na dodatek ludzki mózg bez tych wszystkich wirtualnych maszyn, a więc narzędzi do myślenia- konceptualnych wytworów kultury- to sieczka, która niewiele ogarnia. A więc pojawia się pytanie o to, w którym momencie rozwoju- chciałem powiedzieć "ludzkości", ale przecież to nie dotyczy żadnej całej "ludzkości", a nawet nie wszystkich członków danych kultur, tylko jednostek i społeczności (np. społeczności naukowych)- ludzkich zdolności poznawczych znajduje się ta granica? W momencie policzenia obwodu koła, stworzenia sylogistyki, czy w chwili pojęcia, że "gołym mózgiem wiele nie wymyślisz, tak samo jak gołymi ręcyma wiele stolarki nie ogarniesz"?
I tu znowu instrumentalne czy pragmatyczne spojrzenie na sprawę nie wikła się w problemy racjonalizmu, chcącego widzieć w nas odbicie "Boskiego rozumu".
To jest w ogóle dramat, że obciążona historycznym bagażem kultura zaopatrza nas w gotowe perspektywy spojrzenia na pewne sprawy i szablony pytań, o których prawomocność mało kto pyta.
All cognizing aims at "delivering a grip on the patterns that matter for the interactions that matter"
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark
Liczba postów: 465
Liczba wątków: 2
Dołączył: 08.2020
Reputacja:
134 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Żadne
E.T. napisał(a): To jest w ogóle bardzo zabawne. Bo powiedzmy, że matematyczność przyrody to jej wszelka regularność, którą można oddać w postaci matematycznych formuł- i to jest ta Matematyka przez duże "m". Nasza matematyka jest tylko częścią Matematyki.
Matematyka przez duże "m" to po mojemu ścisłe reguły gry. Matematyczność przyrody to tylko część Matematyki. Ludzie znajdując praktyczne zastosowanie dla nowo wynalezionych wzorów po prostu odkrywają reguły gry, których wcześniej nie znaleźliśmy. Wzory niepraktyczne to też Matematyka. Jeśli uda się udowodnić ich prawdziwość to też oznacza odkrycie jakiś ścisłych reguł gry. Czyli jest to badanie Matematyki.
E.T. napisał(a): Tylko teraz co z tymi wszystkim formalizmami, które żadnego zastosowania w fizyce (czy ogólnie naukach przyrodniczych) nie mają? Czy to wszystko, co stworzą matematycy, jest obecne w świecie (łącznie z różnymi rozwiązaniami równań, należących do potwierdzonych fizycznych teorii, których przewidywania- tych różnych rozwiązań- są ze sobą wzajemnie nie do pogodzenia), tylko jeszcze nie znaleźliśmy zastosowania dla tych matematycznych obiektów w naszym aparacie poznawczym? A może po prostu ta cześć matematyki nie jest matematyką?
Tylko matematyka przez "małe m" to sformalizowany zapis liczbowy i symboliczny różnych wartości, informacji i działań między nimi. Stworzony przez ludzi. Fizycy i matematycy często nie mają bardzo dokładnych danych pomiarowych tak jak i multum informacji do przeprowadzenia symulacji więc i wyniki są przybliżone. Poza tym matematyka to twór ludzki więc siłą rzeczy niedoskonały. Ale da się nią potwierdzić istnienie transcendentnej Matematyki. Wystarczy, że istnieje multum wzorów i sposobów liczenia by otrzymać absolutnie dokładne wyniki. Znamy stosunkowo uniwersalne wzory takie jak E=mc2. Dzięki matematyce są w ogóle możliwe doświadczenia w skali mikro czy nano. A tam potrzebne są wyjątkowo precyzyjne obliczenia.
E.T. napisał(a): Czy o poprawności wszelkiej matematyki ma decydować jej zastosowanie do opisu świata?
O poprawności matematyki decydują obliczenia dowodowe.
cyd napisał(a): Zacytuję Hellera:Na studiach spotkałem się z różnymi poglądami na temat filozofii matematyki i spośród nich platonizm wydał mi się najbardziej naturalny. Nie pamiętam żadnego momentu oświecenia czy czegoś takiego. Po prostu krok po kroku to we mnie dojrzewało i z czasem zacząłem te poglądy artykułować. Oczywiście one trochę ewoluowały: od dość prostego do coraz bardziej wyrafinowanego platonizmu matematycznego. To, że przyroda jest matematyczna, dla fizyka teoretyka nie ulega żadnej wątpliwości, bo ze strukturami matematycznymi przestaje na co dzień. Myśmy się ze Staruszkiewiczem bardzo dziwili, że jest tylu ludzi, którzy tego nie widzą.
Dosyć szybko wprowadziłem wspomniane już rozróżnienie na matematykę (przez małe „m”) i Matematykę (przez duże „M”). Ta pierwsza to po prostu matematyka, którą tworzymy i stosujemy do świata, która jest zapisana w podręcznikach i pamięci komputerów. Ona tylko nieudolnie odzwierciedla, przybliża tę drugą. Jeżeli przyroda jest matematyczna, to oczywiście jest matematyczna w sensie dużego „M”. My natomiast mamy do dyspozycji matematykę przez małe „m”, przy czym w jej tworzeniu nie jesteśmy całkowicie wolni, bo mamy więzy nałożone przez Matematykę przez duże „M”. Nie możemy wyjść poza pewne prawidłowości, które są bardzo sztywne.
Trudno się nie zgodzić. Słowa Hellera: "Jeżeli przyroda jest matematyczna, to oczywiście jest matematyczna w sensie dużego „M”. My natomiast mamy do dyspozycji matematykę przez małe „m”, przy czym w jej tworzeniu nie jesteśmy całkowicie wolni, bo mamy więzy nałożone przez Matematykę przez duże „M”. Nie możemy wyjść poza pewne prawidłowości, które są bardzo sztywne."
nie oznaczają jeszcze, że Matematyka odnosi się tylko do przyrody. Są to ścisłe reguły gry, które my musimy opisać własnym językiem-matematyką. Nie zawsze doskonałym i na dodatek wymagającym ciągłych poprawek. Miał intuicję Platon:
"W tej samej rozprawie bowiem, którą teraz rozważamy, właśnie w samym spostrzeżeniu odkryty został dopiero środek pobudzający (âγερτικόν) myślenia czysto matematycznego, a to ostatnie zostało zrównane z myśleniem idei: „Więc widzisz,
przyjacielu [...] że istotnie ten przedmiot nauki wydaje się nam niezbędny, skoro on widocznie skłania duszę, żeby się samym rozumem posługiwała, aby osiągnąć samą prawdę” 13. Teorię liczb określa jako należącą do „czynników, które pociągają i skierowują ludzi do oglądania bytu” (τÀν γωγÀν ν εÒη καÈ µεταστρεπτικÀν
àπÈ τν τοÜ îντοc θέαν)
14. A poznanie φύσιc liczb udowadnia za pomocą tego samego wyrażenia oglądu, które w najbardziej uroczystym języku oznacza myślenie idei: θέα τ¨c τÀν γιθµÀν φύσεωc." https://repozytorium.uwb.edu.pl/jspui/bi...-Noras.pdf
Matematyka przez duże M to idea (reguły gry). A matematyka to droga do niej poznania.
Liczba postów: 18
Liczba wątków: 0
Dołączył: 04.2021
Reputacja:
-1 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: nauki empiryczne
Lampart napisał(a): Chciałbym poznać zdanie forumowiczów na temat adekwatności/skuteczności matematyki w opisie zjawisk. Niektórzy jak np. Max Tegmark, twierdzą, że rzeczywistość, to po prostu struktura matematyczna - twierdzenie nieweryfikowalne, rozwiązujące zagadkę bardzo bezpośrednio.
Generalnie ludzi pod względem tego problemu można podzielić na 4 obozy wg takich stanowisk:
Platonizm - matematyczne obiekty nie są wytworem człowieka, artefaktem, tylko odkrywanymi abstrakcjami istniejącymi poza czasem i przestrzenią.
Agnostycyzm - odpowiedniość matematyki wzgledem zjawisk jest zagadką.
Nominalizm - matematyczne obiekty nie istnieją, są to użyteczne fikcje.
Matematyczny realizm/matematyczny monizm - świat jest matematyczną strukturą twierdzenie które nabrało ostatnio rozgłosu za sprawą książki ww Maxa Tegmarka.
Ja nie jestem platonistą ale przyznam, że ta zagadka trochę mnie trapi
Dla mnie matematyka wbrew powszechnym twierdzeniom nie jest królową nauk. Królową nauk jest fizyka. Matematyka została stworzona przez ludzi na potrzeby
opisu zjawisk fizycznych i ewentualnego ich przewidywania. Ma jednak podstawowe wady z których najważniejsze moim zdaniem to pojęcie nieskończoności i zera. Wydaje się bowiem że
w rzeczywistości zera i nieskończoność nie istnieją. Stąd trudności w stworzeniu dokładnego opisu matematycznego czarnej dziury, początku wszechświata etc. Te niedoskonałości
wynikają jednak z naszej ograniczonej wiedzy na temat rzeczywistego wyglądu i funkcjonowania wszechświata Jest to jednak narzędzie podobnie jak fizyka Newtona wystarczające do stosowania na co dzień. Matematyka oparta jest na aksjomatach co prowadzi do czasami sprzeczności co wykazał jakiś polski matematyk w latach bodajże 50tych i nadal nie wiadomo co z tym fantem zrobić. Co jednak nie zaprzecza jej wystarczającej dokładności
w codziennym zastosowaniu projektowaniu nawet bardzo zaawansowanych urządzeń i modeli i pozwoliła i pozwala na spektakularne przewidywanie niektórych zjawisk fizycznych.
Liczba postów: 4,027
Liczba wątków: 8
Dołączył: 11.2017
Reputacja:
497 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Agnostyk siódmej gęstości
Co do tych niepraktycznych aspektów matematyki - one są niepraktyczne dziś. Kiedyś mogą być praktyczne. Takie grupy cechowania odkryte w XIX wieku wtedy właściwie do niczego nie służyły. Dziś opisuje się nimi oddziaływania podstawowe, model standardowy na tym jedzie.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Liczba postów: 15,398
Liczba wątków: 384
Dołączył: 10.2006
Reputacja:
1,025 Płeć: mężczyzna
grownup napisał(a): Dla mnie matematyka wbrew powszechnym twierdzeniom nie jest królową nauk. Królową nauk jest fizyka. Matematyka została stworzona przez ludzi na potrzeby
opisu zjawisk fizycznych i ewentualnego ich przewidywania.
To może królową nauk jest ekonomia? Bo wiele wskazuje na to, że początki matematyki służyły raczej opisowi majątku świątynnego, a nie zgłębianiu tajemnic Wszechświata.
Cytat:Wydaje się bowiem że
w rzeczywistości zera i nieskończoność nie istnieją.
Powiadasz, że jestem właścicielem przynajmniej jednego Maybacha? Teraz muszę jeszcze go znaleźć. Gdzieś się zawieruszył w obejściu.
Cytat:Matematyka oparta jest na aksjomatach co prowadzi do czasami sprzeczności co wykazał jakiś polski matematyk w latach bodajże 50tych
Naprawdę? Masz zamiar się na tym forum dzielić takimi strzępkami strzępków anegdot?
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.
Liczba postów: 18
Liczba wątków: 0
Dołączył: 04.2021
Reputacja:
-1 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: nauki empiryczne
zefciu napisał(a):
grownup napisał(a): Dla mnie matematyka wbrew powszechnym twierdzeniom nie jest królową nauk. Królową nauk jest fizyka. Matematyka została stworzona przez ludzi na potrzeby
opisu zjawisk fizycznych i ewentualnego ich przewidywania.
To może królową nauk jest ekonomia? Bo wiele wskazuje na to, że początki matematyki służyły raczej opisowi majątku świątynnego, a nie zgłębianiu tajemnic Wszechświata.
Cytat:Wydaje się bowiem że
w rzeczywistości zera i nieskończoność nie istnieją.
Powiadasz, że jestem właścicielem przynajmniej jednego Maybacha? Teraz muszę jeszcze go znaleźć. Gdzieś się zawieruszył w obejściu.
Cytat:Matematyka oparta jest na aksjomatach co prowadzi do czasami sprzeczności co wykazał jakiś polski matematyk w latach bodajże 50tych
Naprawdę? Masz zamiar się na tym forum dzielić takimi strzępkami strzępków anegdot?
zefciu próbujesz być złośliwy a ujawniasz jedynie brak znajomości tematu. Założę się że matematyka nie była twoim ulubionym przedmiotem w szkole. To nie strzępki anegdot, ale strzępki moich wiadomości sprzed wielu lat, które pomału zapominam stąd są po części niedokładne. Ten matematyk to w rzeczywistości dwóch polskich matematyków Banach i Tarski. I nie działo się to w latach pięćdziesiątych ale w 1924 kiedy to stosując poprawnie wszystkie reguły matematyki i logiki udowodnili, że można rozebrać na części kulę i złożyć z niej dwie identyczne. Ten pozorny cud rozmnożenia wynika właśnie z oparcia całego gmachu matematyki na aksjomatach (nie pamiętam już ilu które są przyjęte na wiarę bez dowodu) co powoduje że jest ona tylko narzędziem o pewnej przybliżonej dokładności. Nazywa się to paradoksem Banacha-Tarskiego i możesz sobie to łatwo znaleźć na intrenecie. Oczywiście jest to młyn na wodę wiernych, którzy natychmiast zapewne zakrzykną, że matematyka sama udowadnia w ten sposób istnienie cudów. Dlatego powtarzam że królową nauk jest Fizyka. Anegdotą jest natomiast z pewnością to że matematyka służyła do opisu majątku świątynnego jak twierdzisz chociaż zabawną pozdrawiam
Liczba postów: 15,398
Liczba wątków: 384
Dołączył: 10.2006
Reputacja:
1,025 Płeć: mężczyzna
grownup napisał(a): zefciu próbujesz być złośliwy a ujawniasz jedynie brak znajomości tematu. Założę się że matematyka nie była twoim ulubionym przedmiotem w szkole.
I zaczynamy od ad personam. Bo czemu nie?
Cytat:To nie strzępki anegdot, ale strzępki moich wiadomości sprzed wielu lat
Nie widzę sprzeczności.
Cytat:Ten matematyk to w rzeczywistości dwóch polskich matematyków Banach i Tarski. I nie działo się to w latach pięćdziesiątych ale w 1924 kiedy to stosując poprawnie wszystkie reguły matematyki i logiki udowodnili, że można rozebrać na części kulę i złożyć z niej dwie identyczne.
No i? W jaki sposób paradoks Banacha-Tarskiego prowadzi do sprzeczności? Co jest sprzecznego w tym paradoksie?
Cytat:Ten pozorny cud rozmnożenia wynika właśnie z oparcia całego gmachu matematyki na aksjomatach (nie pamiętam już ilu które są przyjęte na wiarę bez dowodu)
A nie łaska tak sprawdzić? Aksjomat, na którym opiera się paradoks Banacha-Tarskiego to aksjomat wyboru – jedna z podstaw nowoczesnej teorii mnogości. Poniżej masz wizualizację, jak to działa (po angielsku)
Cytat:Oczywiście jest to młyn na wodę wiernych, którzy natychmiast zapewne zakrzykną, że matematyka sama udowadnia w ten sposób istnienie cudów.
A jeśli tak nie zakrzyknę, to co zrobisz? Cały Twój światopogląd legnie w gruzach, bo czegoś nie zakrzyknę?
Cytat:Dlatego powtarzam
To se powtarzaj.
Cytat:Anegdotą jest natomiast z pewnością to że matematyka służyła do opisu majątku świątynnego jak twierdzisz chociaż zabawną pozdrawiam
A dlaczego jesteś tego taki pewien? Nowoczesna fizyka narodziła się w społeczeństwach dosyć już cywilizowanych. Potrzeba inwentaryzacji majątku przyszła zaś krótko po rewolucji neolitycznej. Plemiona paleolityczne mogą sobie radzić nawet bez umiejętności liczenia (jak piraha).
EDIT: Aha. Gdybym miał wskazać jakieś twierdzenie, które rzeczywiście „chwieje gmachem matematyki”, to byłoby to twierdzenie niekompletności Gödla. Ale wg Ciebie Gödel to idiota, zatem Cię nie zainteresuje.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.
Liczba postów: 465
Liczba wątków: 2
Dołączył: 08.2020
Reputacja:
134 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Żadne
grownup napisał(a): Dlatego powtarzam że królową nauk jest Fizyka. Anegdotą jest natomiast z pewnością to że matematyka służyła do opisu majątku świątynnego jak twierdzisz chociaż zabawną pozdrawiam
Co w tym zabawnego? Pierwsze zapisy klinowe różnych wartości liczbowych znamy z tokenów. Z wykopalisk z Suzy i Godin Tepe z XXXIV i XXXIII w. p.n.e. Na pdst. pieczęci na kopertach widać, że dotyczyły takich towarów jak zwierzęta domowe, winogrona czy miary zbóż. Taka forma zapisu mogła zostać przejęta od Sumerów, których najwcześniejsze formy pisma wydatowano na poł. IV tys. p.n.e. (tablica z Kisz). A że głównymi ośrodkami dystrybucji dóbr u Sumerów były świątynie... W nieco późniejszych czasach używanie matematyki przy inwentaryzacji dóbr świątynnych i wynagrodzenia za pracę na rzecz świątyń to oczywistość. Mamy multum znalezisk to potwierdzających. Najstarsze tokeny oznaczające rozmaite towary wraz z różnymi ilościami mającymi odzwierciedlenie w kształtach i wielkości ich to znaleziska z Tepe Gawra z przełomu V i IV tys. p.n.e. https://www.maa.org/press/periodicals/co...ing-tokens
Do tego matematyka przydawała się również przy wyznaczeniu areału pól. Z przełomu IV i III tys. p.n.e. mamy najstarsze ślady używania przez Sumerów miary-łokieć (kû, ammatu), a najstarsza tabliczka mnożenia datowana na około 2700 rok p.n.e. przechowywana w Schøyen Collection pomagała przez zapis iloczynu wyliczać wartości pola. https://www.maa.org/press/periodicals/co...from-sumer
Więc najwcześniejsze zapisy matematyczne służyły do inwentaryzacji. Ewentualnie do prowadzenia handlu i określaniu działek/pól.
grownup napisał(a): Założę się że matematyka nie była twoim ulubionym przedmiotem w szkole.
Liczba postów: 20,925
Liczba wątków: 214
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
963 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
kmat napisał(a): Co do tych niepraktycznych aspektów matematyki - one są niepraktyczne dziś. Kiedyś mogą być praktyczne. Takie grupy cechowania odkryte w XIX wieku wtedy właściwie do niczego nie służyły. Dziś opisuje się nimi oddziaływania podstawowe, model standardowy na tym jedzie.
Albo liczby zespolone - przez stulecia uważane za pokraczne, dziwaczne (bo trochę takie są) i do niczego nie przydatne, a dziś to podstawa mechaniki kwantowej.
PS. Jeszcze w XVIII wieku w szkołach nauczano, że najmniejszą liczbą jest 2, bo 1 stanowi tylko podstawowy składnik większych liczb