To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Za komuny było szczuplej
#61
Sofeicz
Cytat:OK, biję się w swoje seksistowskie piersi.
Napisałam, że przypuszczalnie było to nieintencjonalne.
Cytat:Faktycznie, faceci z wywalonymi bebzonami w sandałach i skarpetach też są od tej samej matuszki.
Nie o to mi chodziło. Nie chciałam krytykować kolejnej grupy, tylko pokazać, co ciebie razi najbardziej, zresztą nie tylko ciebie pewnie. Oczekiwania wobec kobiet, szczególnie młodych, są znacznie większe niż wobec mężczyzn, a jest to niesprawiedliwe. Presja skłania ludzi do nieracjonalnych zachowań, w przypadku sylwetki może prowadzić do zaburzeń typu bulimia, anoreksja, otyłość, obsesyjne korzystanie z siłowni czy pochłanianie suplementów diety w celu rzeźbienia ciała.


Nie przeszkadzają mi mężczyźni w za ciasnych koszulach czy w skarpetach i sandałach. Podobać się nie podobają, ale moje prywatne gusta w zakresie estetyki uważam za nieistotne i nie oceniam nikogo poprzez ich pryzmat. Ładnie, nieładnie, jakie to ma znaczenie. Ważne, że tej osobie jest tak dobrze (jeśli jest dobrze, jeśli nie, nie mam na to wpływu). Nie oczekuję, że ludzie będą wyglądali/ ubierali się tak, aby zaspokajać moją potrzebę estetyki. Niech zaspokajają swoją, jeśli mają taką wolę.

Oczekiwania wobec mężczyzn są dużo niższe, a i tak często to mężczyźni mają wygórowane oczekiwania wobec kobiet. Bardzo wygodna postawa. Ja nie muszę, ale ona niech się stara. Kobiety też tu nie są bez winy, bo często wywierają presję na inne kobiety, aby dostosowywały się do obowiązujących wzorców.
Weźmy na przykład kwestię golenia nóg i pach. Nogi to sprawa estetyki wyłącznie. Niewiele jest kobiet, które odważyłyby się pokazać publicznie nieogolone nogi. Mężczyźni nie mają problemu z tym, żeby włosy publicznie prezentować, mimo że męskie owłosienie jest zazwyczaj znacznie gęstsze i ciemniejsze. Mężczyzna (zazwyczaj) nóg nie ogoli, ale (czasem) będzie oczekiwał, że jego partnerka będzie miała gładkie (wiem, napisałam czasem, bo nie nie wszyscy tak mają). Kobiety zadziobią inną (najczęściej za jej plecami), jeśli będzie włosy na nogach pokazywać.
Pachy to nie tylko kwestia estetyki, ale i higieny. Kobiety najczęściej je golą. Mężczyźni - najczęściej nie, chociaż przeciętny mężczyzna poci się bardziej niż przeciętna kobieta, a męski pot ma bardziej intensywny zapach.
Dygresja:
To co napisałam powyżej, związane jest także z wiekiem. Odnosi się bardziej do ludzi w średnim i starszym wieku, niż do młodych. U młodych ludzi nadal widać tendencję do wyższych wymagań wobec kobiet niż mężczyzn, ale i od mężczyzn zaczęto oczekiwać dbania o siebie. Znalazłam takie dane:
https://yougov.co.uk/topics/lifestyle/ar...6/trimming

Iselin

Cytat:Zresztą jedno nie przeszkadza drugiemu. Można dbać o sylwetkę i zbilansowaną dietę, a jednocześnie ubierać się fajnie, a nie w worek po ziemniakach. Zresztą nawet z psychologicznego punktu widzenia niedobrze jest odkładać wszystkie przyjemności typu fajny ciuch na "po schudnięciu" i wierzyć, że dopiero wtedy zacznie się wartościowe i sensowne życie.
To jest bardzo mądra uwaga. Takie zachowanie może być przejawem myślenia życzeniowego. Jak schudnę, to wszystko będzie fajne, wszyscy będą mnie lubić, znajdę fajnego chłopaka/ dziewczynę, będę superosobą. A to nieprawda, bo będzie się tą samą osobą, a ewentualna zmiania sylwetki nie zmieni całego życia. Poza tym życie to ma się tylko jedno, żaden przeżyty dzień nie wróci, szkoda czasu na odkładanie rzeczy/ działań na później. Droga do szczęścia zaczyna się nie od zmiany sylwetki, tylko polubienia siebie, z wszystkimi swoimi niedostatkami czy naddatkami.

Gawain

Cytat:zwracają uwagę, że 30 kilo nadwagi ani zdrowe nie jest ani nie powinno być akceptowane i utożsamiane z czymkolwiek zdrowym.
Przez kogo nie powinno być akceptowane? Przez mistrzów słowa w necie, którzy lubią sobie kogoś pokrytykować? Przez ciebie? A co tobie przeszkadza, że ktoś jest gruby? Jakąś krzywdę ci tym robi? Razi cię estetycznie? Martwisz się o jego zdrowie? Jeśli tak, to czy ogólnie martwisz się o zdrowie wszystkich ludzi czy tylko otyłych? Przez samych otyłych? Ależ to bzdura. Pierwszy krok do czegokolwiek to zaakceptowanie siebie, takiego, jakim się jest. Jeśli nie zaakceptujesz swojej wagi, ani nie będzie ci ze sobą dobrze, ani racjonalnie nie obniżysz jej, jeśli tego będziesz chciał. Lekarze też muszą wpierw zaakceptować stan pacjenta, zanim zaczną go leczyć. Dietetyk musi zaakceptować 30 kg nadwagi, zanim zacznie współpracować z osobą chcącą zmienić nawyki w odżywianiu.

Bzdura.

Cytat:Są jakieś kobitki, które domagają się pochwał za otyłość i co jakiś czas wybija jakiś ich pomysł.
Oczywiście to są kobitki.

Są jacyś mężczyźni, którzy... (tu sobie wstaw, co chcesz).

A co ci przeszkadzają kobiety, które mają takie nastawienie do siebie?

Problem z (niektórymi) ludźmi jest taki, że czas spędzany w internecie nie tylko zjadł kawałek ich mózgu, ale także zakłócił sposób budowania relacji społecznych. Ktoś coś, cokolwiek, napisze czy zaprezentuje, a już chmara ludzi się zlatuje, żeby to komentować i oceniać i z jakichś indywidualnych wypowiedzi próbuje się robić argument o trendach społecznych. To nie trendy, to za dużo wolnego czasu spędzonego na czytaniu/ słuchaniu duperel w necie. Oraz idiotyczne przekonanie, że należy wcisnąć swoje zdanie tam, gdzie się tylko da. Bo teraz nie tyle się rozmawia, co szuka w necie tekstu, napisanego przez byle kogo; ważne żeby można pod tym tekstem/ opinią komuś dosrać (excuse my French).

Cytat:https://www.facebook.com/polowanienazdro...=3&theater
No i fajna akcja. Ludzie nie powinni się wstydzić swoich ciał, czy są one piękne, czy za duże/ małe. Jak widać w części komentarzy, taka akcja była potrzebna (jeśli nie wszystkim, to chociaż tym, które brały w niej udział lub kibicowały), bo grube osoby bywają wyśmiewane, obdarzane bardzo nieprzyjemnymi epitetami, winione za swój wygląd (bo przecież jest wzorzec jak kobieta/ człowiek powinien wyglądać). Na ziemi jest miejsce dla wszystkich, że się tak szumnie wyrażę. Chudych i otyłych, pięknych i brzydkich (tym bardziej że to kwestia subiektywnej oceny). Promowanie zdrowego trybu życia nie powinno polegać na nie akceptacji otyłości. To tak jakby nie akceptować cukrzycy czy złamanej nogi. Możesz sobie tego nie akceptować, ale nie poprawi to twojej sytuacji. Pozytywna motywacja jest zawsze lepsza niż negatywna, tak uważam. 

I trzeba osobie otyłej też dać wolną wolę i czas. Może się zmienić, jeśli chce się zmienić i jest na to dobry moment. Nie należy wywierać presji. Jeśli jest się lekarzem czy bliską osobą kogoś otyłego, można motywować go w sposób pozytywny, poprzez wspólną zmianę diety (to nie tyczy się akurat lekarza), wspólne zmienianie nawyków ruchowych.

lumberjack

Cytat:Można też nie przykładać wagi do ubioru. 95% czasu chodzę w obdartych i dziurawych łachmanach roboczych i jest mi z tym dobrze.
Cytat:Niedobrze jest uzależniać poczucia własnej wartości i sensowności życia od ubioru i wyglądu. Jak bym miał przeżywać wygląd to z moimi mega zakolami miałbym już dawno jakąś depresję, a jak się ma na takie rzeczy najzwyczajniej w świecie wyrąbane, to jest git.
Jak na osobę nieprzejmującą się swoim wyglądem, zaskakująco mocno przejmujesz się wyglądem innych.
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.
Odpowiedz
#62
znaLezczyni napisał(a): Oczekiwania wobec mężczyzn są dużo niższe, a i tak często to mężczyźni mają wygórowane oczekiwania wobec kobiet. Bardzo wygodna postawa. Ja nie muszę, ale ona niech się stara. Kobiety też tu nie są bez winy, bo często wywierają presję na inne kobiety, aby dostosowywały się do obowiązujących wzorców.
Chętnie bym zobaczył szeroko zakrojone badania na ten temat, ale analizy randkowania w sieci malują zupełnie inny obrazek. Swojego czasu hitem był wykres na podstawie danych z OkCupida pokazujący jak urodę reprezentantów drugiej płci oceniają kobiety i mężczyźni. 80% mężczyzn było uważanych przez kobiety za nieatrakcyjnych, natomiast oceny urody kobiet były w zasadzie wg rozkładu normalnego o średniej w połowie skali. Albo to badanie, zwłaszcza sekcja 3.5:
Cytat:When considering all subjects, about one-third (33.2%) of our profiles (hereafter: ‘the evaluated profiles’) received a (super)like. However, this conceals remarkable differences between the male subjects and female subjects. Indeed, male subjects (super)liked 61.9% of the female evaluated profiles, while female subjects (super)liked only 4.5% of the male evaluated profiles. These findings are in line with previous research on online dating in general (...)
61,9% profili kobiecych było polubionych przez mężczyzn, ale tylko 4,5% profili męskich przez kobiety. Żeby nie było, badanych kobiet i mężczyzn było tyle samo - po 1800.

znaLezczyni napisał(a): Przez kogo nie powinno być akceptowane? Przez mistrzów słowa w necie, którzy lubią sobie kogoś pokrytykować? Przez ciebie? A co tobie przeszkadza, że ktoś jest gruby? Jakąś krzywdę ci tym robi? Razi cię estetycznie? Martwisz się o jego zdrowie? Jeśli tak, to czy ogólnie martwisz się o zdrowie wszystkich ludzi czy tylko otyłych? Przez samych otyłych? Ależ to bzdura. Pierwszy krok do czegokolwiek to zaakceptowanie siebie, takiego, jakim się jest. Jeśli nie zaakceptujesz swojej wagi, ani nie będzie ci ze sobą dobrze, ani racjonalnie nie obniżysz jej, jeśli tego będziesz chciał. Lekarze też muszą wpierw zaakceptować stan pacjenta, zanim zaczną go leczyć. Dietetyk musi zaakceptować 30 kg nadwagi, zanim zacznie współpracować z osobą chcącą zmienić nawyki w odżywianiu.
Generalnie, pomijając na razie takie kwestie jak większe wydatki publicznej opieki medycznej, chodzi o nie sianie dezinformacji. Jak ktoś chce, to może być gruby, pić, palić i ćpać, ale twierdzenie, że tak zdrowo, powinno się odpierać a nie akceptować.
Odpowiedz
#63
Cytat:pomijając na razie takie kwestie jak większe wydatki publicznej opieki medycznej
Nie pomijajmy ich więc. Większe wydatki - tak. Ale większe wydatki są też związane np. z uprawianiem sportu. Albo z pracowaniem za dużo.


Cytat:chodzi o nie sianie dezinformacji
A gdzie widzisz sianie dezinformacji, gdy ktoś pisze, że lubi siebie ze swoją nadwagą, że uważa się za atrakcyjną osobę?


Cytat:Jak ktoś chce, to może być gruby, pić, palić i ćpać, ale twierdzenie, że tak zdrowo, powinno się odpierać a nie akceptować.
O piciu już zefciu pisał. Poza tym stawiasz w jednym szeregu czynności (picie, palenie, ćpanie) ze stanem (bycie grubym), a to nie jest ta sama kategoria. Gdybyś napisał: jeść głownie śmieciowe jedzenie, nie ruszać się, pić itd., to miałoby to sens. A zestawienie, którego ty użyłeś, jest niekonsekwentne.

I co znaczy: powinno się odpierać?
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.
Odpowiedz
#64
znaLezczyni napisał(a): Nie pomijajmy ich więc. Większe wydatki - tak. Ale większe wydatki są też związane np. z uprawianiem sportu. Albo z pracowaniem za dużo.
Od wielu lat dementuję powiedzenie "sport to zdrowie" Uśmiech Gdy ktoś promuje pracoholizm jako zdrowy, to też protestuję.

znaLezczyni napisał(a): A gdzie widzisz sianie dezinformacji, gdy ktoś pisze, że lubi siebie ze swoją nadwagą, że uważa się za atrakcyjną osobę?
Z tym nie mam problemu. Problem zaczyna się, gdy uważa się za zdrową wbrew faktom i to głosi.

znaLezczyni napisał(a): O piciu już zefciu pisał. Poza tym stawiasz w jednym szeregu czynności (picie, palenie, ćpanie) ze stanem (bycie grubym), a to nie jest ta sama kategoria. Gdybyś napisał: jeść głownie śmieciowe jedzenie, nie ruszać się, pić itd., to miałoby to sens.
Oczywiście chodzi o nadużywanie używek, podobnie jak "nadużywanie" jedzenia. Inne przyczyny otyłości, niż wyżej wymienione, są ekstremalnie rzadkie.

znaLezczyni napisał(a): A zestawienie, którego ty użyłeś, jest niekonsekwentne.
Dlaczego niekonsekwentne?

znaLezczyni napisał(a): I co znaczy: powinno się odpierać?
Powinno się reagować podobnie do sytuacji, w której ktoś głosi nieprawdę, która może szkodzić innym.
Odpowiedz
#65
znaLezczyni napisał(a): Oczekiwania wobec mężczyzn są dużo niższe, a i tak często to mężczyźni mają wygórowane oczekiwania wobec kobiet. Bardzo wygodna postawa. Ja nie muszę, ale ona niech się stara. Kobiety też tu nie są bez winy, bo często wywierają presję na inne kobiety, aby dostosowywały się do obowiązujących wzorców. (...) Kobiety zadziobią inną (najczęściej za jej plecami), jeśli będzie włosy na nogach pokazywać.

wy, my, oni, one - baby, chłopy, kierowcy, rowerzyści, prawicowcy, lewicowcy, wierzący, niewierzący, ateiści - grupy, grupki, kupki - fajne nazwy i wyrazy, tyle że należą do jednego zbioru zawierającego tylko gatunek Homo Sapiens

Oczekiwania, preferencje, gusta i guściki to natura tego gatunku - może się to nie podobać, można z tym jakoś "walczyć" np. prawną i polityczną poprawnością, ale to co ukryje się w "oficjalnych" relacjach, to pojawi się lub wręcz wybuchnie w relacjach mniej oficjalnych i prywatnych - czyli "oficjalnie nic mi nie przeszkadza, ale nieoficjalnie to nienawidzę tego i tamtego, a ci i owi to jeb... ch.., a te i owe to pier... kur..."

Homo Sapiens to szczytowy i agresywny drapieżnik, równie drapieżnie i agresywnie postępujący z egzemplarzami swojego gatunku i to nie tylko z tymi "z innej wioski". Jeżeli drapieżność i agresję stłamsi się w jednym miejscu, to ujawni się ona w drugim - gdyby wprowadzić jednostkę ilości agresji, np. 1 agrest (1 agr), to zakładałbym, że na przestrzeni dziejów Homo Sapiens średnia ilość agresji prezentowanej i artykułowanej przez jednego osobnika (agr/os) byłaby stała, zmieniały się tylko miejsca i sposoby w jaki agresja była i jest okazywana (zadziobywanie za plecami, to agresja, nic innego)

Czy można mieć oczekiwania, preferencje i gusty wobec egzemplarzy płci swojej jak i przeciwnej? A co, może nie? Przecież to czysta biologia.

Czy powinno się, należy lub można informować o szczegółach swoich gustów wszystkich naokoło i krytykować? To już kwestia nie biologiczna, ale kulturowa. Niektóre kultury to zauważyły, stąd wszelakie stroje zasłaniające to i owo.

Nikt nie jest winny temu, że ma oczekiwania - spirala oczekiwań nakręca się sama z powodów biologicznych - a wszystko z powodu jednego "towaru", którym handluje większość organizmów żywych (albo i wszystkie) - tym towarem są złudzenia, ale to złudzenia napędzają ewolucję.

Zdrowie, piękno i wieczna młodość, to złudzenia od których nikt nie ucieknie. Nie wiem co się dzieje w głowie umierającego kota ze zmiażdżonymi przez samochód łapami, ale można założyć, że zanim umrze będzie miał coś w rodzaju "nadziei", że jak dawniej będzie "piękny, młody i najedzony", łapy się wyleczą i poniosą go przez najbliższy płot do bezpiecznego miejsca i do pięknej i młodej kocicy, wszak miał tak ciężkie życie, że na piękną, a nie szarą i brzydką zasłużył.

Cytat:Jak schudnę, to (...)

- co zrobisz jak już schudniesz?
- nooo, jak to co, będzie super!
- a, rozumiem, czyli męcząca dieta się skończy?
- no jasne! mam już jej serdecznie dość!
- no to szybko przytyjesz...
- yyyy, eeee, hmmm....
Wiem, że nic nie wiem...
Odpowiedz
#66
żeniec napisał(a):
znaLezczyni napisał(a): Oczekiwania wobec mężczyzn są dużo niższe, a i tak często to mężczyźni mają wygórowane oczekiwania wobec kobiet. Bardzo wygodna postawa. Ja nie muszę, ale ona niech się stara. Kobiety też tu nie są bez winy, bo często wywierają presję na inne kobiety, aby dostosowywały się do obowiązujących wzorców.
Chętnie bym zobaczył szeroko zakrojone badania na ten temat, ale analizy randkowania w sieci malują zupełnie inny obrazek. Swojego czasu hitem był wykres na podstawie danych z OkCupida pokazujący jak urodę reprezentantów drugiej płci oceniają kobiety i mężczyźni. 80% mężczyzn było uważanych przez kobiety za nieatrakcyjnych, natomiast oceny urody kobiet były w zasadzie wg rozkładu normalnego o średniej w połowie skali. Albo to badanie, zwłaszcza sekcja 3.5: (...)

Zdelurkuję się na chwilę, gdyż temat osatnio "nośny". Po pierwsze, nie jest całkiem prawdą, że oczekiwania wobec mężczyzn są niższe. Oczekiwania co do wyglądu? Owszem. Ale są inne kryteria oprócz czystego wyglądu. Zacznijmy od wzrostu. Z którym, w odróżnieniu do wagi, niewiele da się zrobić (to znaczy są operacje wydłużania kości, ale to już większa ekstrema od sysania tłuszczu). Co jeszcze? Oczywiście, zarobki. Kolega wspomniał wyżej o wykształceniu. Pozycja społeczna. Powiem zgryźliwie, że łatwiej jest się golić pod pachami, nawet codziennie, niż zostać dyrektorem firmy. I koszta żyletek mniejsze. Albo inaczej: ekwiwalentem wąskiej talii i wydatnego biustu u kobiety jest porszak kabriolet i roleks na nadgarstku u faceta.

Dodatkowo zaciekawił mnie motyw "badań socjologicznych" na podstawie profilów randkowych. Sam znalazłem takie coś:

https://www.zeit.de/digital/internet/201...ettansicht

Po niemiecku, więc streszczam. Wszyscy kłamią na portalach randkowych. Porównując przekrój danych podawanych na portalach z przeciętną społeczeństwa okazało się, że ludzie są tam o 5 cm wyżsi. U mężczyzn to dosyć oczywiste, najlepsze "wyniki" są od 195 cm. U kobiet dane były niejednoznaczne, z jednej strony 178 cm jako wyznacznik atrakcyjności, z drugiej strony spora popularność w okolicach 168. Mężczyźni kłamią też częściej o zarobkach, są 20% bogatsi niż reszta społeczeństwa, im starsi tym różnica większa. Przy czym "starsi" to już od lat 23, wtedy bez kasy na koncie (prawdziwym lub zmyślonym) nawet nie ma co myśleć o zakładaniu profilu. Jeszcze gorzej faceci oszukują przy... zdjęciach. Faceci po 30-tce zamieszczają swoje zdjęcia sprzed około roku. Pominę teraz kwestie kłamania na temat preferencji seksualnych czy celów matrymonialnych. Pozostaje jeszcze jedna kwestia. Waga. Tak, kobiety korygują ją celowo w dół.



Trochę nie wierzę, że faceci nie robią tego też, ale tak stoi w artykule. Z innego artykułu wyczytałem, że kobiety "odchudzają się" na takich portalach statystycznie o 16%, mężczyźni o 14%, więc różnice aż tak wielkie nie są. Także co do wieku kobiety kłamią mocniej (15%) niż mężczyźni (10%). Generalnie porównując to z paroma innymi artykułami kobiety wysortowują facetów głównie na podstawie wzrostu i wykształcenia. Moja subiektywna obserwacja jest taka, że faceci akceptują dużo więcej nadwagi u kobiet, niż kobiety u siebie samych. Kobiety z nadwagą i pewnością siebie, dbające o atrakcyjnoć "burleskową" nie narzekają na brak adoratorów. Ale to dygresja.




Można by teraz analizować to pod kątem ewolucji człowieka. Wykazywać archetypy z paleolitu, neolitu aż po wiktorianizm. Mnie jednak zaciekawiło to, co podał żeniec. Do jeszcze całkiem niedawna facet miał zapewnić utrzymamnie. Czy to przez pracę (czego wykładnikiem była krzepa), czy przez pozycję społeczną, czy też spryt, niemniej archetyp "łowienia niedźwiedzia poza jaskinią" przewijał się nadal. Tylko niedźwiedzie się zmieniały. Kobiety natomiast oscylowały między archetypami matki i kochanki, co czasem było łącznie, czasem rozdzielnie. Ale w zasadzie odbywało się "w jaskini". I tak matka jak i kochanka były oceniane na podstawie wyglądu, co z pewnymi modyfikacjami zostało do dziś. Nowością natomiast jest waga przywiązywana przez kobiety do... wykształcenia. Można to sobie różnie interpretować, ale niekoniecznie to przekłada się na same zarobki. Ważniejsza wydaje się stabilność związku. Oraz... harmonia? Facet wykształcony to taki, z którym i pogadać można, i z dziećmi zostawić. Novum jest to o tyle, że to cechy potrzebne "w jaskini". Dyplomem magistra niedźwiedzia nie położysz, nie zawsze to zapewnia lepsze zarobki (chociaż przynajmniej stabilne średnie to zazwyczaj są). Ale z jakiegoś powodu akurat ta grupa mężczyzn zdaje się być rozchwytywana. Jakieś teorie?


To na razie tyle.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#67
Gawain napisał(a): Toż piszę, że o dziennikarzy naukowych chodzi. Są jakieś kobitki, które domagają się pochwał za otyłość i co jakiś czas wybija jakiś ich pomysł.

https://www.totylkoteoria.pl/2019/05/nad...wnosc.html

Ten blog był atakowany i mi się jakieś echo o oczy obiło. Zdaje się o ten wpis chodziło. Dyskusja na 3200 postów...

https://www.facebook.com/polowanienazdro...=3&theater
Z tego, co widzę , te kobiety nie są jakieś specjalnie otyłe, a gość się zwyczajnie przyczepił. Idiotyczne są te teksty w stylu: nie chcę, żeby osoby z nadwagą i otyłe wstydziły się swojego ciała, ale NIE POKAZUJCIE TEGO W POZYTYWNYM KONTEKŚCIE.
Widziałam, że czepiał się też okładki jakiegoś pisma, na której była jakaś otyła babka coś tam trenująca. Wtedy też jojczał, że to jakaś promocja otyłości, a nie przeczytał artykułu, w którym chodziło o pokazanie, że otyli ludzie też mogą ćwiczyć, co jest podobno ważne, bo sporo takich osób boi się pójść na przykład na siłownię, sądząc, że to miejsce tylko dla ludzi o ładnej figurze i tylko takich tam spotkają.

znaLezczyni napisał(a): Pozytywna motywacja jest zawsze lepsza niż negatywna, tak uważam. 
O właśnie.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
#68
Sofeicz napisał(a):
Żarłak napisał(a): Niech będzie nawet, że 500 kcal! To jest dopiero 773 kcal w obiedzie. Reszta to chleb ze smalcem albo jakieś kasze, kaszoki itp.  No i nabiał ratował sytuację. plus wóda. I robi się 3500 kcal/dzień.
O cukrze zapomniałeś, a ciast jadło się całkiem sporo.
Moja babcia ciągle coś słodkiego pichciła.
A jeden pączek na maśle, to ponad 300 kCal.

Codziennie pączek na smalcu na drugie śniadanie w pracy?  Język

kmat napisał(a): Niedobory białkowe w sumie można bardzo łatwo wykazać. Wystarczy porównać jak zmieniała się wysokość ciała u dorosłych. Obecni 20-stolatkowie są wyraźnie wyżsi od 40-latków, a 40-stolatkowie od 60-latków. Innym wskaźnikiem jest obniżanie się wieku pierwszej miesiączki. To jest właśnie skutek tych niedoborów jakościowych.

Problem w tym, że za PRL Polacy pod względem wzrostu zaczęli doganiać Holendrów. Przepaść była po kryzysie 1929r., a PRL zaczął to nadrabiać.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
#69
bert04 napisał(a): Facet wykształcony to taki, z którym i pogadać można, i z dziećmi zostawić. Novum jest to o tyle, że to cechy potrzebne "w jaskini". Dyplomem magistra niedźwiedzia nie położysz, nie zawsze to zapewnia lepsze zarobki (chociaż przynajmniej stabilne średnie to zazwyczaj są). Ale z jakiegoś powodu akurat ta grupa mężczyzn zdaje się być rozchwytywana. Jakieś teorie?

Wyższa pozycja społeczna. Magister jest wyżej parę szczebli od dowolnego robola, choćby był biedniejszy. Zauważ, że to tak samo jak z szamanami, druidami czy innymi "ludźmi do zadań specjalnych" w plemionach. Robole i sługusy mogą se być zamożni, ale ni cholery nie stoją wyżej w hierarchii od specjalistów a to domyślnie oznacza tytuł magistra przecież. No i chłop wykształcony znaczy ma jakieś aspiracje i dziecko utrzyma w stabilności.

Cytat:Badanie przeprowadzone zostało na 1080 osobach w wieku od 18 do 50 roku życia. Ze wspomnianej próby aż 48% ankietowanych znało lub zna kogoś, kto flirtował z osobą w stałym związku. Aż 38% badanych potwierdza, że osoby wchodzące w taką relacje najczęściej posuwają się do kontaktów fizycznych. 22% ankietowanych przyznało, że flirtowało z osobami znajdującymi się w stałych związkach, a 19% przyznało, że robiło to w czasie, gdy mieli już stałego partnera. Co dziesiąty ankietowany przyznaje się do zdrady partnera. Zdrad dopuszczają się zazwyczaj osoby młode, wykształcone, świadome swojej sytuacji finansowej. Wśród mężczyzn najczęściej zdradzają osoby na kierowniczych stanowiskach, biznesmeni, ekonomiści i pracownicy biurowi. Wśród kobiet najbardziej zdradzającą grupą społeczną okazały się osoby pracujące w edukacji. Innym czynnikiem, który wpływa na częstotliwość zdrad jest miejsce zamieszkania. Najczęściej zdradzamy w dużych miastach jak Warszawa, Wrocław, Katowice, Poznań czy Kraków. Mężczyźni kierują się zazwyczaj zmysłem wzroku oraz zaspokojeniem swoich potrzeb seksualnych. 26% ankietowanych poszukuje Pań z naturalnym biustem, 26% osób otwartych w sprawach łóżkowych. Zaledwie 21% mężczyzn zdradzających oczekuje od kochanki poczucia humoru a jedynie 19% inteligencji. Kobiety natomiast szukają mężczyzn inteligentnych, pewnych siebie z poczuciem humoru.
Dlaczego zdradzamy?
Większość romansów nigdy nie wychodzi na jaw. Zaledwie 27% zdradzanych dowiaduje się o niewierności swojego partnera. Większość takich związków kończy się rozwodem lub rozstaniem. Główną determinantą zdrad jest alkohol. Osoba przytłoczona alkoholem nie zastanawia się nad konsekwencjami swoich czynów. Często osoby zdradzające pod wpływem napojów wyskokowych chcą jak najszybciej wymazać z pamięci ową przygodę. Kolejną najczęstszą przyczyną zdrad jest odwet na partnerze. „Skoro on mnie zdradził to ja zdradzę jego”. Innym czynnikiem pchającym nas do zdrady jest także nieudane życie seksualne, utraty zaufania lub wzajemnej bliskości. Trudną sytuacją dla mężczyzn jest także ciąża i macierzyństwo. Kobiety w pełni pochłonięte są pielęgnacją i wychowywaniem dzieci co skutkuje odtrąceniem mężczyzny, który popada w niską samoocenę. By zwiększyć swoje poczucie wartości często posuwa się do zdrady.
Kto zdradza częściej?
Stwierdzenie, że to mężczyźni najczęściej zdradzają jest już nieaktualne. Z najnowszych badań wynika, że liczba mężczyzn zdradzających ciągle wzrasta, jednak wzrost ten jest minimalny. Zauważalny jest gwałtowny wzrost liczby zdradzających kobiet. 60% romansów wśród kobiet ma swój początek w pracy lub w gronie znajomych i przyjaciół. Innymi miejscami sprzyjającymi zawieraniu romansów są szkoły, uczelnie, kluby i puby. Być może wzrastająca liczba zdradzających kobiet jest wynikiem przemian cywilizacyjnych. Kobiety są coraz bardziej aktywne i niezależne nie tylko zawodowo, ale i towarzysko. Przyczyną takiego stanu rzeczy może być także powszechność antykoncepcji i dostęp do narzędzi pozwalających nawiązywać relacje. Kobiety coraz mniej boją się konsekwencji zdrady i coraz częściej decydują się na skok w bok.

Na moje oko to wszystko proste jest. Chłop średni we wszystkim i z jakimś tam ststusem nie jest bardzo atrakcyjny dla innych kobiet, natomiast jest dość atrakcyjny aby sobie z nim być. Jest bezpieczny i to słowo klucz. Trafi się możliwość to i kukułczątko wychowa jak swoje i jeszcze będzie miało po tatusiu przybranym start w kierunku wyższej średniej klasy społecznej, chociaż niekoniecznie ekonomicznej.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#70
bert04 napisał(a): Dyplomem magistra niedźwiedzia nie położysz, nie zawsze to zapewnia lepsze zarobki (chociaż przynajmniej stabilne średnie to zazwyczaj są). Ale z jakiegoś powodu akurat ta grupa mężczyzn zdaje się być rozchwytywana. Jakieś teorie?
Istnieje hipoteza mówiąca o tym, że w czasach prehistorycznych liderami grup homo sapiens byli osobnicy niekoniecznie najbardziej sprawni fizycznie a ci, którzy potrafili najlepiej dogadywać się w społeczności wykorzystując swoje zdolności umysłowe. Zamiast forsować siłowo swoje pomysły przywódca zyskiwał poparcie za pomocą skutecznych sojuszy, obiecując w zamian zaspokojenie potrzeb swoich popleczników ( u szympansów również występuje podobny motyw). Być może nigdy nie było tak, że najbardziej pożądanym atrybutem dla kobiety u mężczyzny była skuteczna maczuga a raczej sprawna mózgownica. Dyplom ciągle stereotypowo kojarzy się ze sprawnością intelektualną i z dużym potencjałem na awans społeczny. Dlatego chudzi okularnicy będą mieli zawsze większe powodzenie od bramkarzy przy lokaluUśmiech
Odpowiedz
#71
Bramkarz okularnik to zatem szczyt marzeń. Coś jak ja Duży uśmiech
Sebastian Flak
Odpowiedz
#72
Ja czasami zwracam uwagę na wykształcenie, bo statystycznie z ludźmi o zbliżonym poziomie wykształcenia jednak łatwiej się dogadać. Oczywiście są wyjątki, ale nie jest ich aż tak dużo. Jeśli poznaje się kogoś mimochodem, to można w rozmowie wyczuć, czy nadajemy na tych samych falach, natomiast poznając ludzi na podstawie opisów na portalach, trzeba kierować się tym , co jest tam podane. Jeśli ktoś ma podobne zainteresowania i wykształcenie, to jest szansa na jakieś porozumienie.

Iselin napisał(a): Ja czasami zwracam uwagę na wykształcenie, bo statystycznie z ludźmi o zbliżonym poziomie wykształcenia jednak łatwiej się dogadać. Oczywiście są wyjątki, ale nie jest ich aż tak dużo. Jeśli poznaje się kogoś mimochodem, to można w rozmowie wyczuć, czy nadajemy na tych samych falach, natomiast poznając ludzi na podstawie opisów na portalach, trzeba kierować się tym , co jest tam podane. Jeśli ktoś ma podobne zainteresowania i wykształcenie, to jest szansa na jakieś porozumienie.

I jeszcze jedno. To co uważam za problem w przywiązywaniu wagi do wyglądu kobiet, to nie to, że komuś coś się nie podoba w sytuacjach typowo podrywowo-związkowych. Chodzi o postrzeganie kobiet przez pryzmat wyglądu tam, gdzie nie ma on znaczenia oraz o wdrukowywanie przekazu, że cały czas powinnyśmy zabiegać o to, żeby się podobać. Kobietom jednak częściej zdarza się, że w momencie, gdy osiągają sukcesy czy po prostu są znane w dziedzinach nie mających nic wspólnego z wyglądem, to właśnie on jest często komentowany. W prawicowych kręgach częste jest też deprecjonowanie kobiet o "niewłaściwych poglądach" poprzez krytykowanie ich wyglądu, a z kolei działaczki o poglądach "słusznych" są komplementowane ze względu na swoją urodę. Przy czym najczęściej nie ma znaczenia, jak dana osoba w ogóle wygląda, jest to raczej rodzaj rytuału, opartego na przekonaniu, że nagrodą za właściwe poglądy jest podziw ze strony mężczyzn.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
#73
znaLezczyni napisał(a): Jak na osobę nieprzejmującą się swoim wyglądem, zaskakująco mocno przejmujesz się wyglądem innych.

Gdyż otyłość jako powszechne zjawisko społeczne jest zjawiskiem przejmującym. Tyle tylko, że wygląd to najmniej znaczący ale najbardziej widoczny aspekt tego o czym tu piszemy.

Gdyby anoreksja stała się na tyle powszechnym zjawiskiem, że w reklamach tv i gazetkach marketowych znalazłbym osobne reklamy dla bardzo chudych ludzi, to też bym się przejął.

I dziwi mnie to Twoje pisanie o akceptacji. Przecież akceptacja = afirmacja; pozytywne odniesienie się do czegoś.
Cytat:akceptacja
1. «aprobata»
2. «formalna zgoda na coś»
3. «pogodzenie się z czymś, czego nie można zmienić»
4. «uznanie czyichś cech, czyjegoś postępowania za zgodne z oczekiwaniami»
https://sjp.pwn.pl/sjp/akceptacja;2439112.html

Znaczenia [1] i [4] nie pasują, bo oznaczają pozytywny stosunek do negatywnego zjawiska (nadwagi, otyłości).
Znaczenie [3] nie pasuje, bo otyłość jest czymś co najczęściej da się zmienić.
Od biedy pasuje znaczenie [4] ale też nie do końca gdyż czym jest formalna zgoda na otyłość? Że ktoś na piśmie oficjalnie oświadczy, iż zgadza się na stan (otyłości), w którym się znajduje?

znaLezczyni napisał(a): Droga do szczęścia zaczyna się nie od zmiany sylwetki, tylko polubienia siebie, z wszystkimi swoimi niedostatkami czy naddatkami.

Nie no, Ty piszesz o akceptacji w sensie pozytywnego stosunku do naddatków. W znaczeniu [1] Smutny

Równie dobrze możesz napisać jakiemuś alkoholikowi, że jego droga do szczęścia zawiera się w akceptacji tego, że lubi sobie w domowym zaciszu chlapnąć aż do porzygu i nikomu nic do tego.

Kurczę, nie. Toż to wszystko bzdura. Nie powinno być akceptacji dla zjawiska, które jest negatywne. Tak jak palacz nie powinien akceptować palenia tak osoba z nadwagą (lub szczupła, a obżerająca się, czyli dążąca do otyłości) nie powinna akceptować obżarstwa.

I z braku tejże akceptacji dopiero wynika chęć do zmiany. Przecież to banał, oczywistość.

znaLezczyni napisał(a): Przez kogo nie powinno być akceptowane? Przez mistrzów słowa w necie, którzy lubią sobie kogoś pokrytykować? Przez ciebie? A co tobie przeszkadza, że ktoś jest gruby? Jakąś krzywdę ci tym robi?

"A co tobie przeszkadza, że ktoś sobie chleje w domowym zaciszu? Jakąś krzywdę ci tym robi?" - w taki sposób to można każde negatywne zjawisko "oswoić" i "zaakceptować".

Tylko problem w tym, że przy odpowiednio dużej ilości ludzi, którzy lubią się ubzdryngolić, zaczyna się z tego robić problem ogólnospołeczny, który na skalę kraju odpowiada za stłuszczenie, marskość, zapalenie, raka wątroby - na masową skalę. No ale cóż, każdy w tym kraju akceptuje powszechny alkoholizm i co z tym zrobisz? Nic nie zrobisz...

Teraz dojdzie do powszechnej akceptacji otyłości, która również rozwali ludziom bebechy - https://www.standardy.pl/newsy/id/191

Pisząc, że ludzie powinni lubić swoje naddatki odwalasz krecią robotę. Chcesz, żeby Polacy mieli ten sam problem co Amerykanie i Anglicy? Wystarczy już, że mamy masowy problem z alkoholem. Jeszcze tylko tego brakuje, żeby ludzie zaczęli się upajać swoimi fałdami tłuszczu.

Nie mówmy że to jest ok, błagam.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#74
Lumber, a jak Ty dbasz o swoje zdrowie? Oczko
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
#75
lumberjack napisał(a):
Sofeicz napisał(a): Jest odżywiana regularnie i odpowiednio do jej potrzeb, a i tak zachowyje się, jakby była głodzona.

Każdy pies się tak zachowuje.

Bo mechanizm jest dokładnie ten sam.
Pod tym względem Homosie nie są mądrzejsze od burków.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#76
Osiris napisał(a): Istnieje hipoteza mówiąca o tym, że w czasach prehistorycznych liderami grup homo sapiens byli osobnicy niekoniecznie najbardziej sprawni fizycznie a ci, którzy potrafili najlepiej dogadywać się w społeczności wykorzystując swoje zdolności umysłowe. Zamiast forsować siłowo swoje pomysły przywódca zyskiwał poparcie za pomocą skutecznych sojuszy, obiecując w zamian zaspokojenie potrzeb swoich popleczników ( u szympansów również występuje podobny motyw). Być może nigdy nie było tak, że najbardziej pożądanym atrybutem dla kobiety u mężczyzny była skuteczna maczuga a raczej sprawna mózgownica.

Dlatego robiłem rozróżnienie między paleolitem (kiedy najważniejsze było upolowanie mamuta) a neolitem (kiedy liczyło się to, jako dolę dostanie kacyk plemienia a jaką szaman). Oba archetypy są obecne do dziś, siła i władza. Natomiast typ "mediatora" zawsze był zależny od łaski pańskiej. I żył z okruchów ze stołu pańskiego.

Cytat:Dyplom ciągle stereotypowo kojarzy się ze sprawnością intelektualną i z dużym potencjałem na awans społeczny. Dlatego chudzi okularnicy będą mieli zawsze większe powodzenie od bramkarzy przy lokaluUśmiech

Fora incelskie są oblegane przez chuderlaków w okularach, a ich szczytem marzeń jest bycie kimś w rodzaju bramkarza w lokalu, czyli chadem. Teza o "większym powodzeniu" jest więc wysoko wątpliwa. Być może kobiety, które trafiły na portale randkowe, mają inne wymagania niż kobiety szukające faceta w realu.



Gawain napisał(a): Wyższa pozycja społeczna. Magister jest wyżej parę szczebli od dowolnego robola, choćby był biedniejszy. Zauważ, że to tak samo jak z szamanami, druidami czy innymi "ludźmi do zadań specjalnych" w plemionach. Robole i sługusy mogą se być zamożni, ale ni cholery nie stoją wyżej w hierarchii od specjalistów a to domyślnie oznacza tytuł magistra przecież. No i chłop wykształcony znaczy ma jakieś aspiracje i dziecko utrzyma w stabilności.

Nie wiem, na jakiej zasadzie to funkcjonuje. Ale podobne zjawisko mamy przy wychowywaniu dzieci. Większość rodziców chce, żeby dziecko miało co najmniej maturę, a potem na studia. Niezależnie, czy ma talenty czy nie, najważniejsze magister. Z obserwacji widać jednak, że zarobki tylko częściowo pokrywają się z wykształceniem, ludzie po wykształceniu zawodowym mieli już własne domy w wieku jak ja kończyłem studia. Być może to po prostu kwestia statusu i, nazwijmy to, "ozdoby". Wykształcenie małżonka jako "męska uroda", którą można szpanować wśród koleżanek, jak faceci chwalą się zdjęciami małżonki wśród kolegów?

Cytat:Na moje oko to wszystko proste jest. Chłop średni we wszystkim i z jakimś tam ststusem nie jest bardzo atrakcyjny dla innych kobiet, natomiast jest dość atrakcyjny aby sobie z nim być. Jest bezpieczny i to słowo klucz. Trafi się możliwość to i kukułczątko wychowa jak swoje i jeszcze będzie miało po tatusiu przybranym start w kierunku wyższej średniej klasy społecznej, chociaż niekoniecznie ekonomicznej.

Być może ważniejsza jest druga strona. Faceci na górnej półce ekonomicznej zdewaluowali się przez to, że nadmiar kasy sprzyja też nadmiarowi partnerek i taki facet już z zasady jest bardziej skłonny do zdrady? A w dzisiejszych czasach, kiedy już nie można tak łatwo wypierać się nieślubnych, to oznacza dzielenie spadku między swoje dzieci a dzieci sekretarki, partnerki handlowej czy przygodnie poznanej kobiety z baru? Te "kukułcze dzieci" znikąd się nie biorą.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#77
zefciu:
Cytat:Aha. Czyli wymyślasz sobie, według swojego uznania, co Buterin robił, a czego nie robił. I następnie na podstawie wymyślonej przez siebie historii dowodzisz swoich tez. Właśnie dlatego szkoła powinna uczyć prowadzenia dyskusji.
Buterin olal studia, poza tym znam osobiście masę osób,  które twierdzą, że nauka zbędnych rzeczy na nic im się w źycie nie przydała, nawet znajomość matematyki na wyższym poziomie. Można zostać równie dobrze nieudacznikiem umiejącym  dobrze matematykę jak i osiągać sukcesy znając ją na poziomie podstawowym.
Sam nie jesteś przykładem wybitnej kreatywności mimo, że umiesz trygonometrię  nowego google nie wymyśliłeś.

Szkoła istnieje po to, żeby nauczyciele mieli pracę i w celu wychowywania ludzi w posłuszeństwie do państwa, bo takich obywateli łatwo się okrada z pieniędzy. Dla państwa,  obywatel to zawsze złodziej,  który okrada go z pieniędzy, dlatego tylko ono ma prawo nakładać podatki, które przeznacza na wydatki według swojego widzimisię, bez poprzedzających  analiz ekonomicznych. W ten sposób można zmuszać obywateli, żeby bulili na programy socjalne w których nie uczestniczą, na kościół mimo, źe nie wierzą albo na pompowanie kasy w upadające lub nierentowne przedsiębiorstwa.
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz
#78
Iselin napisał(a): Lumber, a jak Ty dbasz o swoje zdrowie? Oczko

Dałbym sobie mocne 5/10 Język Ze względu na stachanowcowanie. Jest ono już nawykiem, ale chyba w jakimś stopniu jestem predysponowanym do tego kinestetykiem i perypatetykiem. Jedzeniowo jest ok, aktywność fizyczna ok, brak jarania szlugów i rzadko alko.

Z tym, że nie zachęcam ludzi do zaakceptowania pracoholizmu. Fajnie byłoby z tym walczyć tylko skąd mieć pieniądze na życie w tymkrajutakimpięknym?

Dejta mi zasiłek sędziowski, to se siądę na dupie i pomastruję w drewnie Uśmiech
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#79
lumberjack napisał(a): Jedzeniowo jest ok,
Schabowe to nie jest zdrowa dieta Oczko
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
#80
Jak się żre codziennie. Raz na tydzień do kaszy i warzyw jest git. Najwięcej to sosów jem meksykańskich, gulaszy etc.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości