Liczba postów: 15,955
Liczba wątków: 391
Dołączył: 10.2006
Reputacja:
1,081 Płeć: mężczyzna
Zadajesz
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.
Liczba postów: 15,955
Liczba wątków: 391
Dołączył: 10.2006
Reputacja:
1,081 Płeć: mężczyzna
lumberjack napisał(a): A imiona tych sióstr podata?
Podawa. Adenina, guanina, cytozyna, tymina. A brat to uracyl.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.
Liczba postów: 4,151
Liczba wątków: 8
Dołączył: 11.2017
Reputacja:
527 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Agnostyk siódmej gęstości
Jest nas trzech bliźniaków, a całego rodzeństwa dwanaście. Choć reszta, gdy tańczy, obraca się w obie strony, my tylko w jedną. Prawdopodobnie dlatego jesteśmy dużo chudsi. A skoro chudsi to i dużo szybsi.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Liczba postów: 15,955
Liczba wątków: 391
Dołączył: 10.2006
Reputacja:
1,081 Płeć: mężczyzna
Neutrina?
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.
Liczba postów: 15,955
Liczba wątków: 391
Dołączył: 10.2006
Reputacja:
1,081 Płeć: mężczyzna
Jest ich cztery. Podobnie jak makaron i CoViD przywędrowały do Europy przez Włochy. Ale już Włosi zinterpretowali 3 z nich nieprawidłowo (wyszło niezrozumienie pewnej praktycznej cechy chińskiej monety i pisma chińskiego). Potem różne kraje jeszcze bardziej je zniekształcały. Obecnie na świecie najmodniejsza jest wersja francuska. W Polsce też wyglądają z francuska i mają nawet francuskie (spolszczone) nazwy (choć w mowie potocznej spotyka się nazwy niemieckie (tym razem tłumaczone)). Wersja zaś włoska kojarzy się magicznie.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.
Nie nie. Te cztery są ze sobą bardzo ściśle powiązane i chyba tylko we Włoszech i terenach dawnych Austro-Węgrach mają piątego towarzysza, który jest większy, ale brak mu twarzy.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.
Liczba postów: 15,955
Liczba wątków: 391
Dołączył: 10.2006
Reputacja:
1,081 Płeć: mężczyzna
kmat napisał(a): Jakieś precle i bajgle?
Nie nie nie. Coś zupełnie abstrakcyjnego. Mniej lub bardziej abstrakcyjne wizerunki realnych bytów, nie mające jednak z samymi tymi bytami dużo do czynienia.
Każdy z nas pewnie słyszał jakieś przysłowie o jednym czy drugim, choć może go nie zrozumiał, bo przysłowia te znane są szerzej, niż dziedzina wiedzy, z której się wywodzą.
Z poniższym będzie już za łatwo:
Spoiler!
Sting kiedyś śpiewał piosenkę, gdzie odegrały swoją rolę.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.
Liczba postów: 5,905
Liczba wątków: 81
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
907 Płeć: nie wybrano
żeniec napisał(a): Może chodzi o karty do gry/figury karciane?
Pasuje, karty przyszły do Europy z Chin. Włoska wersja gdy nazywała się tarock, i (z fałszywą metryką, wywodzącą je z pseudo-egipskich misteriów) jest dziś znana jako tarot. Bez "wyższych trumfów" są normalnymi kartami i najbardziej rozpowszechniona jest edycja francuska. Ale z tym niezrozumieniem monet chińskich to już przekracza moją dotychczasową wiedzę w temacie. Może dowiem się czegoś nowego?
"9 in coins, 9 in strings of coins (which may have been misinterpreted as sticks from crude drawings), 9 in myriads (of coins or of strings), and 11 in tens of myriads (a myriad is 10,000)."
Monety chińskie miały kwadratową dziurkę (służącą do nawlekania ich), może to było pierwowzorem kara. A "stringi" mogły być pałkami, czyli treflami. Nie wiem co z pozostałymi, może hieroglif był podobny do serca lub pika?
I know that the spades are the swords of a soldier
I know that the clubs are weapons of war
I know that diamonds mean money for this art
But that's not the shape of my heart
Ach, i ponieważ jedną zagadką się wtrąciłem poza kolejką, niezależnie od werdyktu autora oddaję kolejkę koledze wyżej.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 15,955
Liczba wątków: 391
Dołączył: 10.2006
Reputacja:
1,081 Płeć: mężczyzna
Chodzi nie o figury, a właśnie o kolory. Wyjaśniam podpowiedzi:
Chińskie karty miały cztery „kolory”. Monety (rysunek monety), sznury monet (rysunek monet nawiniętych ciasno na sznur), miriady sznurów (znak 万) oraz dziesiątki miriad (znak 十)
Włosi rozumieli jak wygląda moneta, ale sznury monet uznali za pałki, znak 十 za miecz, a znak 万 (do góry nogami) za kielich).
Potem różne kraje wprowadziły własne modyfikacje. W Polsce kiedyś używany był system niemiecki: żołędzie, liście, serca i dzwonki
Fakt, że w dzisiejszej potocznej polszczyźnie wielu ludzi nadal mówi na trefla „żołądź”, a na karo „dzwonek” (mimo że francuskie karo nie przypomina nijak dzwonka) świadczy o tym, że niemieckie kolory wypaliły piętno na naszym języku.
Istnieją gry karciane zawierające „piąty kolor”, który nie ma symbolu i jest stałym atutem. Gry te są popularne we Włoszech i w dawnych Austro-Węgrzech. Włoskiego tarota znamy z ezoterycznych programów dla gospodyń domowych, zaś ten „niemagiczny” austrowęgierski wygląda tak:
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.
Liczba postów: 5,905
Liczba wątków: 81
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
907 Płeć: nie wybrano
zefciu napisał(a): [*]Fakt, że w dzisiejszej potocznej polszczyźnie wielu ludzi nadal mówi na trefla „żołądź”, a na karo „dzwonek” (mimo że francuskie karo nie przypomina nijak dzwonka) świadczy o tym, że niemieckie kolory wypaliły piętno na naszym języku.
Tu należy dodać, że te wpływy są ściśle związane ze Śląskiem i grą w skata. Czyli takim niemieckim brydżem dla trzech. Stąd też dama i walet (w niemieckim skacie Ober i Unter) nazywają się albo wyżnik i niżnik, albo ober i dupek. Tak, najsilniejsza karta w. normalnej rozgrywce, walet trefl, to osławiony dupek żołędny.
Cytat:[*]
[*]Istnieją gry karciane zawierające „piąty kolor”, który nie ma symbolu i jest stałym atutem. Gry te są popularne we Włoszech i w dawnych Austro-Węgrzech. Włoskiego tarota znamy z ezoterycznych programów dla gospodyń domowych, zaś ten „niemagiczny” austrowęgierski wygląda tak:
[/list]
To nigdy nie był kolor, ale właśnie rodzaj trumfów ponad "karty szeregowe". Dziś dla odróżnienia wersję do gry nazywa się tarokiem (tarock, taroque), przez "k", a wersje magiczne tarotem, przez "t". Ale historycznie obie nazwy się przeplatały. Podobnie jak wróżono każdymi europejskimi rodzajami kart. W Niemczech przez rozpowszechnienie skata popularne są wróżby talią 32-kartową, we Francji 52-kartową ale ezoterycy i okultyści musieli dorobić sobie ideologię do gusłów i zaczęli wymyślać jakieś egipskie farmazony. I dziś ta pseudowiedza się zakorzeniła, także wśród moich "ulubionych" neookultystów. Czyli egzorcystów.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 1,110
Liczba wątków: 6
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
213 Płeć: mężczyzna
Po podpowiedzi z piosenką Stinga rzeczywiście było już dość łatwo skojarzyć z kartami. Możliwa beztwarzowość jakoś mnie skłoniła do pójścia w figury raczej niż w kolory. Zagadka
Mamy do podania gościom na przyjęciu 1000 butelek wina. Jedno z nich jest jednak zatrute, a że nie chcemy nikogo otruć, próbujemy namierzyć trefną butelkę. Możemy to zrobić za pomocą testowych myszek. Każda myszka pada od podania dowolnie małej ilości trucizny dokładnie w ciągu godziny. Jaką minimalną liczbę myszek trzeba poświęcić, by stwierdzić, w której butelce jest trucizna? Przyjęcie zaczyna się za godzinę.
Zakładamy, że "aplikacja" wina myszce wykonuje się w natychmiastowo.
Jak się zmieni odpowiedź, jeśli pewna nieokreślona liczba butelek jest zatruta?
Liczba postów: 1,110
Liczba wątków: 6
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
213 Płeć: mężczyzna
dammy napisał(a): Jedną?
Zaraz po opublikowaniu zacząłem jeszcze gmerać sformułowaniu, by wykluczyć podawanie jednej myszce co krótki odstęp czasu po kolei wina z kolejnych butelek. Inaczej nietrywialna jest tylko druga część.