To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Mam problem z bilansem wodnym: rzeki, oceany, chmury
#1
Mam taki problem z krążeniem wody pomiędzy rzekami, oceanami i deszczem (oraz śniegiem).

Gdyby nie było parowania wody z oceanów, jezior, rzek oraz lądów to w sposób oczywisty widać, że woda która cały czas wpływa rzekami do morza i oceanów musiałaby jakoś z dna oceanów i mórz wpływać spowrotem  jakimiś przyrodniczymi rurociągami pod ziemię od lądów i wypływać/wytryskiwać na lądy w postaci mnóstwa źródełek w całych dorzeczach rzek przy każdym dopływie głównej rzeki w górnym, środkowym i dolnym biegu każdej rzeki.
Tyle źródeł nie ma, źródełka wytryskują w górach i dużo ich nie jest. Nie jest to zresztą chyba woda powracająca z oceanów, bo nie bardzo rozumiem jaki miałby być mechanizm wytryskiwania wody połączonej przyrodniczym rurociągiem z oceanem na wyżynie naprzykład 400 metrów n.p.m?


Jednak jest zjawisko parowania wody zarówno z powierzchni oceanów (woda) jak i powierzchni lądu (woda-jeziora, rzeki oraz ziemia - grunty ziemne) oraz powrót tej wyparowanej wody do chmur - powrót z deszczem spadającym zarówno na oceany jak i lądy.

Gdyby ta woda która wyparowała nad oceanami spadała z deszczem spowrotem do oceanów a nie także na lądy a woda która wyparowała z lądów spadała z deszczem tylko na lądy to szybko rzeki przestałyby płynąć do morza bo zabrakłoby w nich wody.
Bo przecież woda która spłynęła rzekami do morza i oceanów nie wraca pod dnem oceanu na lądy w postaci wytryskujących źródełek zasilających rzeki - bo tego nie obserwujemy jakikolwiek miałby być tego mechanizm.

Wynika stąd, a przynajmniej można wyprowadzić taki wniosek, żeby bilans wodny się zgadzał, że jak na przykład do mórz i oceanów wpływa rzekami w ciągu roku kalendarzowego 80 tryliardów metrów sześciennych wody, to z powierzchni oceanów musi wyparować do chmur położonych nad oceanami w ciągu roku kalendarzowego 120 tryliardów metrów   sześciennych wody z czego 2/3 chmur znad oceanów niosących te poszukiwane 80 tryliardów metrów sześciennych wody musi przemieścić się/przepłynąć/podróżować do lądów / wgłąb lądów i spaść z tych chmur w postaci deszczu w ilości 80 tryliardów metrów sześciennych nad lądami nizinami, wyżynami i górami żeby zasilić rzeki , żeby rzeki miały skąd wziąć wodę którą niosą do morza.

Z lądów może na przykład wyparowywać rocznie 20 tryliardów wody do chmur i  spadać spowrotem z deszczem na lądy.

Te rzeczy z liczbami jak 80 tryliardów metrów sześciennych wody są z sufitu bo dokładne/przybliżone wielkości przynajmniej na początek rozważań nie są potrzebne.
Nie jest trudno to wyliczyć w sposób przybliżony bo wiadomo że średnia głębokość oceanów jest 4000 metrów a powierzchnię oceanów można wziąć z wikipedii, średnie roczne parowanie oceanów w metrach sześciennych wody dałoby się jakoś wyliczyć z chemii na poziomie liceum i dla kontroli zapytać o to może meteorologów a może fizyków.


Mnie dziwią te podróże chmur niosących wodę/parę wodną znad oceanów, że aż tyle chmur musi podróżować na takie dalekie odległości wgłąb lądów. Czyli, że chyba wieją ciągle takie same silne wiatry przeganiające w chmury w ilości 66% chmur znad oceanów wgłąb lądów?
Bo takie byłoby wytłumaczenie, że w ciągu ostatnich 100 lat nie zabrakło wody we wszystkich rzekach naraz w Europie ani nawet w ZSRR a także, że nawet Napoleon o takich zjawiskach nie wspominał.


Dziwi mnie, że wiatry przez 100 lub 200 lat a może nawet 1000 lat (tyle ma podobno państwo Polskie) wieją ciągle tak samo w tym sensie, że jest taka nierównowaga, że 66% chmur z parą wodną wyparowaną znad oceanów jest przeganiane wgłąb lądów.


No może być tak, że naprzykład 76% chmur z wodą wyparowaną z oceanów podróżuje nad i wgłąb lądu, a znad lądu nieduża ilość chmur z wodą wyparowaną nad lądami jest przeganiana nad oceany i chmury te niosą ten nadmiar wody 76%-66% = 10% który napłynął znad oceanów.
W każdym razie jest ta nierównowaga 66% chmur podróżuje znad oceanów nad lądy rzeźby zasilić lądowe rzeki w wodę.


Jestem ciekawa czy jacyś science meteorolodzy robili taki bilans na prawdziwych przybliżonych liczbach mierząc może szybkości wpływania wody rzek do morza naprzykład Wisły i Odry?

No ile wody rocznie w metrach sześciennych wpływa w ciągu roku kalendarzowego do morza Bałtyk z Wisły a ile z Odry?


Chciałam napisać ten wątek w Dziale "Nauki przyrodnicze" - przez pomyłkę wpadł mi do tego Działu. Bardzo proszę o przeniesienie.
Odpowiedz
#2
W sumie to chciałabym się jeszcze dowiedzieć dlaczego woda wyparowana znad oceanów nie podróżuje w chmurach nad Afrykę i wgłąb Afryki w takiej ilości/podobnej jak ilość chmur niosących wyparowaną wodę znad oceanów do i wgłąb Europy oraz ZSRR, że rzeki są cały czas zasilane deszczem w dostateczną ilość wody.

Czy dałoby się to teoretycznie przynajmniej jakoś zamodelować i wyliczyć/oszacować, że naprzykład aby rzeki Afryki były tak samo dobrze zasilane deszczem jak Europa i ZSRR to trzeba byłoby naprzykład, żeby Naczelni Astronomowie mogli i umieli zakręcać Ziemią wokół jej osi przez 1 miesiąc w jedną stronę a przez drugi miesiąc w drugą stronę.
No i trzeba było by przewidzieć i oszacować jakieś zjawiska uboczne, że ludzie dostawali by arytmi serca 2 dni przed zmianą i 2 dni po zmianie kierunku kręcenia się Ziemi oraz że z morzem/oceanem działy by się jakieś rzeczy jak z kuleczką lub wodą w zabawce typu kręcący się bączek, że naprzykład morze zalewało by na 2 dni Kraków a może tylko na 1 dzień Toruń. To trzeba byłoby wolniej zmieniać kierunek kręcenia się Ziemi naprzykład, że przez 1 tydzień kręcenie się w dotychczasowym kierunku wyhamowuje a przez drugi tydzień kręcenie się w drugim kierunku przyspiesza powoli do standardowej prędkości.
No i czy Ziemia nie spadła by od tego na Słońce, żeby się przez 2 tygodnie kręciła wolniej wokół swojej osi, a w środku tego okresu całkiem wyhamowała?

Można byłoby jeszcze rozważyć takie przypadki jak stałą zmianę kierunku nachylenia osi kręcenia się Ziemi wokół własnej osi w stosunku do płaszczyzny ekliptyki czyli tej płaszczyzny po której Ziemia obiega Słońce dookoła.
Czy zmieniając nachylenie tej osi o kilkanaście stopni nie udało by się uzyskać efektu, że chmury z wodą wyparowaną znad oceanów chciały by podróżować równie często i podobnej ilości nad  i wgłąb Afryki jak teraz nad i wgłąb Europy i ZSRR?

Wydaje się, że można byłoby jeszcze jakoś sterować podróżami chmur niosących wodę wyparowaną znad oceanów poprzez zmianę szybkości kręcenia się Ziemi wokół własnej osi na naprzykład 2 x szybszą, wtedy w ciągu doby czyli 24 godzin 2 x byłaby noc i 2 x byłby dzień. Powinno to w Afryce zmniejszyć nieco gorąco w dzień, czyli w dzień byłoby trochę mniej gorąco a w nocy trochę mniej chłodno - temperatury w nocy trochę by wzrosły. To powinno też spowodować, że chmury z wodą wyparowaną znad oceanów w większej ilości by podróżowały nad takie nieco chłodniejsze obszary Afryki.


Dobrze byłoby wiedzieć na początek w skali roku kalendarzowego, ze 100% wody odparowanej znad oceanów i mórz ile % spada spowrotem do oceanów i mórz a ile % podróżuje nad lądy i wgłąb lądów i tam zasila rzeki wodą deszczową.
W pierwszym poście tego wątku napisałam z sufitu trochę na intuicję, że ze 100% wody wyparowanej znad oceanów podróżuje w chmurach do lądów i wgłąb lądów 66% tej wody.
Gdyby naprzykład ta woda z chmur odparowana znad oceanów która zasila rzeki na lądach to było tylko 20% albo nawet tylko 10% to by znaczyło, że jest skąd wziąć wodę, dużo wody żeby podlać wodą deszczową suche części Afryki, bo wody nie trzeba byłoby odbierać Europie ani ZSRR żeby tę Afrykę wesprzeć wodą, bo deszcz nad oceanami i morzami padać chyba nie musi nie jest potrzebny rybom albo może go padać nad oceanami i morzami dużo mniej.
Te 100% wody odparowanej z oceanów i mórz w metrach sześciennych można policzyć z chemii na poziomie liceum.
Tę ilość metrów sześciennych wody spadającą z chmur podróżujących z oceanów i mórz nad lądy a z tego potem ilość % w stosunku do 100% wody odparowanej z oceanów i mórz można policzyć mierząc sumę metrów sześciennych wody w skali roku wpadającą na ujściach rzek, wszystkich rzek z wszystkich kontynentów do mórz i oceanów co jest na poziomie technika meteorologa ze szkoły policealnej.

Warto się dowiedzieć czy jest o co bić się o wodę i kombinować jak pokręcać i nachylać Ziemię, żeby deszcze z chmur znad oceanów padały nad lądami tam gdzie jest to potrzebne zwłaszcza w Afryce.


To znaczy, nie żeby odpowiedzieć teraz jak takie coś zrobić tylko co zrobić, żeby był efekt taki jak jest potrzebny.
Odpowiedz
#3
Niniejszym ogłaszm, że cierpliwość moderacji w znoszeniu coraz bardziej odjechanych wątków gąski jwst na wyczerpaniu.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#4
A czym Ci Sofeicz przeszkadzam? Nie jestem natrętna ani agresywna. To publiczne forum, nie wpraszam Ci się nieproszona na kolację.
Wydawało mi się, że to forum to Klub  Dyskusyjny i można napisać o ważnych i mniej ważnych pierdołach na tematy zbliżone do tytułów Działów. Nie piszę spamu ani seryjnych bezpodstawnych wyzwisk ani seryjnego bełkotu.

Nie wiem o co Ci chodzi, reagujesz jakby to forum było drużyną kolarską walczącą o złoty medal a ja psuję Ci wynik bo jestem słabym zawodnikiem.

W czym Cię bolą moje wątki lub ten wątek. Chyba nie musisz czytać tego wątku jak nie chcesz, nie musisz być też moderatorem jak ci za ciężko ciągnąć wóz.
Nie jestem dentystką bez kwalifikacji, która nieproszona rwie Ci zęba do której już więcej nie przyjdziesz.
Odpowiedz
#5
Pierwszym moim pytaniem jest:
Ile wody wyparowanej znad oceanów i mórz spada w postaci deszczu nad lądy a ile w postaci deszczu spowrotem nad oceany i morza?
Procentowo i w litrach.
Na przykład: ( dane z sufitu)
- nad lądy spada 20% tej pary wodnej w postaci deszczu,
- nad oceany i morza spada spowrotem 80% wyparowanej wody w postaci deszczu,

Wiem o tym, że Ludzie-z-Planety-Ziemia nie umieją sterować deszczem, żeby spadł tam gdzie jest potrzebny.

Jednak chciałabym się dowiedzieć jaki jest zapas wody w chmurach tej wody wyparowanej znad oceanów i mórz ( nie pytam o wodę wyparowaną znad lądów), która "marnuje się" spadając spowrotem do oceanów i mórz i podlewając ryby w wodzie a mogłaby podlać Afrykę i inne lądy tam gdzie deszczu brakuje gdyby można było sterować gdzie ma spaść deszcz - czego oczywiście w teraźniejszych czasach jeszcze nie można i rząd Morawiecki oraz Duda a także Kośiół Katolicki nie mają pomysłu jak to zrobić.

Bo zastanowiłam się chwilę nad bilansem wodnym i wyszło mi, że rzeki w Europie dlatego mają cały czas wodę i płyną, że Europa zasilana/podlewana jest deszczem pochodzącym z wyparowanej wody pochodzącej znad oceanów i mórz, że parę tę przynoszą wiatry wiejące znad oceanów.
Bo wyszło mi, że gdyby nad Europą padały tylko deszcze z wodą pochodzącą z wyparowania wody znad lądu o nazwie Europa to wszystkie rzeki w Europie by się szybko opróżniły z wody którą by raz zniosły do morza/oceanu i byłoby po temacie/po wodzie w rzekach.

Zliczając tę wodę wyparowaną znad wszystkich mórz i oceanów w skali 1 roku kalendarzowego można też wyprowadzić inne ciekawe wnioski/wyniki.

1) Na przykład gdyby jakiś Czarodziej Gargamel tak zaczarował wiatry, że w przeciągu jednego roku kalendarzowego cała woda wyparowana znad mórz i oceanów spadała by w postaci deszczu tylko nad same lądy ( nad oceany by nic spowrotem nie spadało) i gdyby te deszcze spadały nad lądy równomiernie to znaczy proporcjonalna ilość deszczu do rozmiaru kontynentu naprzykład Europy, Azji albo Afryki to co by miało miejsce:
- 365 dni w roku w Warszawie woda w piwnicy,
- stan przedpowodziowy w całej Polsce
- stan z powodzi 1997r (powodzi w Polsce) w całej Europie,
- woda zalewałaby 14piętra wieżowców w całej Europie,


2) No a gdyby cała woda wyparowana znad oceanów i mórz w ciągu 1 całego roku kalendarzowego za sprawą "specjalnych wiatrów" by spadała w postaci deszczu równomiernie nad tylko jeden kontynent Europę to co to by była za powódź?


Sytuacje 1) i 2) to poniekąd/do pewnego stopnia tylko sytuacje teoretyczne ale dobrze byłoby podstawić w tych sytuacjach jakieś poprawne wyliczenia i dobre oszacowania, żeby zobaczyć tego "maxa", maksymalną siłę przyrody jaka może przyjść z deszczem z chmur.
Zamiast: "Duże powodzie zdarzają się raz na 100 lat. Powódź już była w 1997r i nic przez kolejne 70 lat robić nie trzeba"
to: "Wiemy co jest możliwe ze strony sił przyrody. Dla polskiego rządu zbudujemy w Warszawie Schron Przeciwpowodziowy na wysokość 60 piętrowego wieżowca na 1000 osób".

Stalin i Hitler mieli przecież swoje podziemne bunkry Schrony Przeciwatomowe to dla polskiego rządu trzeba postawić przynajmniej Schron Przeciwpowodziowy.
Odpowiedz
#6
gąska9999 napisał(a): Pierwszym moim pytaniem jest:
Ile wody wyparowanej znad oceanów i mórz spada w postaci deszczu nad lądy a ile w postaci deszczu spowrotem nad oceany i morza?
Procentowo i w litrach.
Na przykład: ( dane z sufitu)
- nad lądy spada 20% tej pary wodnej w postaci deszczu,
- nad oceany i morza spada spowrotem 80% wyparowanej wody w postaci deszczu,

Z mórz i oceanów nad ląd trafia 37*10 do potęgi 12-tej metrów sześć. wody co daje nieco ponad 37% wszystkich opadów na lądzie. Nad oceanami paruje 361 razy 10 do dwunastej metrów sześć. Z tego 11-12% jako opad ląduje na lądzie.
http://www.cumulus.nazwa.pl/teoria/wiedz...lhydro.htm

gąska9999 napisał(a): Jednak chciałabym się dowiedzieć jaki jest zapas wody w chmurach tej wody wyparowanej znad oceanów i mórz ( nie pytam o wodę wyparowaną znad lądów), która "marnuje się" spadając spowrotem do oceanów i mórz i podlewając ryby w wodzie a mogłaby podlać Afrykę i inne lądy tam gdzie deszczu brakuje gdyby można było sterować gdzie ma spaść deszcz - czego oczywiście w teraźniejszych czasach jeszcze nie można i rząd Morawiecki oraz Duda a także Kośiół Katolicki nie mają pomysłu jak to zrobić.

324*10 do potęgi 12-tej metrów sześć. Czyli ponad 3.2 raza więcej od tego co spada na ląd.

gąska9999 napisał(a): Bo zastanowiłam się chwilę nad bilansem wodnym i wyszło mi, że rzeki w Europie dlatego mają cały czas wodę i płyną, że Europa zasilana/podlewana jest deszczem pochodzącym z wyparowanej wody pochodzącej znad oceanów i mórz, że parę tę przynoszą wiatry wiejące znad oceanów.
Bo wyszło mi, że gdyby nad Europą padały tylko deszcze z wodą pochodzącą z wyparowania wody znad lądu o nazwie Europa to wszystkie rzeki w Europie by się szybko opróżniły z wody którą by raz zniosły do morza/oceanu i byłoby po temacie/po wodzie w rzekach.

Ucierpiały by najbardziej kraje Europy Zachodniej i Południowej, ale rzeczywiście sytuacja na większości kontynentu nie byłaby ciekawa. Niemniej jeśli ilość opadów spadłaby w wariancie bardzo pesymistycznym do 300 mm rocznie to i tak wiele rzek by przetrwało. Spływ powierzchniowy i podziemny wody by się zmniejszał aż do przywrócenia równowagi na niższym poziomie.

gąska9999 napisał(a): 1) Na przykład gdyby jakiś Czarodziej Gargamel tak zaczarował wiatry, że w przeciągu jednego roku kalendarzowego cała woda wyparowana znad mórz i oceanów spadała by w postaci deszczu tylko nad same lądy ( nad oceany by nic spowrotem nie spadało) i gdyby te deszcze spadały nad lądy równomiernie to znaczy proporcjonalna ilość deszczu do rozmiaru kontynentu naprzykład Europy, Azji albo Afryki to co by miało miejsce:
- 365 dni w roku w Warszawie woda w piwnicy,
- stan przedpowodziowy w całej Polsce
- stan z powodzi 1997r (powodzi w Polsce) w całej Europie,
- woda zalewałaby 14piętra wieżowców w całej Europie,

To by ilość opadów na lądach zwiększyła się ponad trzykrotnie. Dla jednych by było jak zbawienie, a dla innych przekleństwem (np. tereny monsunowe).

gąska9999 napisał(a): 2) No a gdyby cała woda wyparowana znad oceanów i mórz w ciągu 1 całego roku kalendarzowego za sprawą "specjalnych wiatrów" by spadała w postaci deszczu równomiernie nad tylko jeden kontynent Europę to co to by była za powódź?

To by na Europę spadła wielokrotność rzędu co najmniej 20 razy tego co mamy dziś.
Odpowiedz
#7

dammy napisał(a):
gąska9999 napisał(a): Bo zastanowiłam się chwilę nad bilansem wodnym i wyszło mi, że rzeki w Europie dlatego mają cały czas wodę i płyną, że Europa zasilana/podlewana jest deszczem pochodzącym z wyparowanej wody pochodzącej znad oceanów i mórz, że parę tę przynoszą wiatry wiejące znad oceanów.
Bo wyszło mi, że gdyby nad Europą padały tylko deszcze z wodą pochodzącą z wyparowania wody znad lądu o nazwie Europa to wszystkie rzeki w Europie by się szybko opróżniły z wody którą by raz zniosły do morza/oceanu i byłoby po temacie/po wodzie w rzekach.

Ucierpiały by najbardziej kraje Europy Zachodniej i Południowej, ale rzeczywiście sytuacja na większości kontynentu nie byłaby ciekawa. Niemniej jeśli ilość opadów spadłaby w wariancie bardzo pesymistycznym do 300 mm rocznie to i tak wiele rzek by przetrwało. Spływ powierzchniowy i podziemny wody by się zmniejszał aż do przywrócenia równowagi na niższym poziomie.

Wydaje mi się, że woda w rzekach przestała by płynąć w ogóle, bo to co by spadło z deszczem z chmur w większości uciekło by do oceanów rzekami a do chmur by powracało coraz mniej pary wodnej, i ziemia by się przesuszała i nie miałoby co parować. Tak, że cyrkulacja spadłaby do zera.
Odpowiedz
#8
Tereny o opadach w granicach 250-400 mm rocznie nie są w stanie do końca wyschnąć. Stąd też mamy takie formy roślinności jak suchy step, sucha sawanna, australijski busz czy w ostateczności półpustynia. I tam jak najbardziej istnieją rzeki, zarówno stałe jak i okresowe. Gdyby było jak piszesz to by nie istniały chociażby Darling, Emba, Okavango, Niger i in. cieki wodne. Taka Wołga posiada swoje główne dopływy na obszarach klimatu kontynentalnego gdzie wilgoci pochodzenia morskiego jest b. niewiele, więc czemu miała by wyschnąć gdyby jej zabrakło? Część rzek mogła by wyschnąć, część by przetrwała, zmieniła by się szata roślinna, zmniejszył odpływ wody do oceanów i mórz.

gąska9999 napisał(a): Czy dałoby się to teoretycznie przynajmniej jakoś zamodelować i wyliczyć/oszacować, że naprzykład aby rzeki Afryki były tak samo dobrze zasilane deszczem jak Europa i ZSRR to trzeba byłoby naprzykład, żeby Naczelni Astronomowie mogli i umieli zakręcać Ziemią wokół jej osi przez 1 miesiąc w jedną stronę a przez drugi miesiąc w drugą stronę.
No i trzeba było by przewidzieć i oszacować jakieś zjawiska uboczne, że ludzie dostawali by arytmi serca 2 dni przed zmianą i 2 dni po zmianie kierunku kręcenia się Ziemi oraz że z morzem/oceanem działy by się jakieś rzeczy jak z kuleczką lub wodą w zabawce typu kręcący się bączek, że naprzykład morze zalewało by na 2 dni Kraków a może tylko na 1 dzień Toruń. To trzeba byłoby wolniej zmieniać kierunek kręcenia się Ziemi naprzykład, że przez 1 tydzień kręcenie się w dotychczasowym kierunku wyhamowuje a przez drugi tydzień kręcenie się w drugim kierunku przyspiesza powoli do standardowej prędkości.
No i czy Ziemia nie spadła by od tego na Słońce, żeby się przez 2 tygodnie kręciła wolniej wokół swojej osi, a w środku tego okresu całkiem wyhamowała?

Zdajesz sobie sprawę jak powiązany jest ruch obrotowy Ziemi z ruchem obiegowym Księżyca poprzez przekazywanie pędu? Oraz, że ruch obrotowy Księżyca jest zsynchronizowany z ziemskim? Dawno się tak nie ubawiłem. Ty chyba nie lubisz naszej Matki Ziemi.Duży uśmiech. Przecież robiąc takie numery z ruchem obrotowym rozwaliłabyś cały układ. Aż strach się bać. Jeden z fajniejszych postów jakie ostatnio czytałem.
Odpowiedz
#9
Jak nie ma napływu powietrza morskiego z parą wodną lub chmur z pobraną parą wodną znad oceanów napływu nad lądy to ten deszcz który spada na lądy nie wraca w całości do chmur wraz z wyparowaniem tego co jest na lądzie - ziemia-grunt, stawy, rzeki, jeziora.

Do chmur powraca spowrotem mniej wody z tego co spadło z deszczem bo duża część wody z deszczu ucieka rzekami naprzykład Wisłą i Odrą do Szczecina i do Gdańska czyli do Bałtyku. Ta woda która uciekła do Bałtyku już nie wraca do chmur z deszczem które zwisają nad Polską ( jak nie ma napływu chmur z deszczem z pary wodnej wyparowanej z Bałtyku).


W rezultacie w chmurach nad Polską jest coraz mniej pary wodnej i deszczu aż do zera.

Żeby opady deszczu spadły do zera to oczywiście najpierw by musiała wyparować cała woda z lądowych zbiorników wodnych typu jeziora i stawy i zakumulowana w roślinach.



Nie wiem Dammy z jakich wypocin czerpiesz ten bzdet o równowadze ustalonej na niższym poziomie i niższych opadach deszczu jakby wiatry nie przywiewały pary wodnej czy chmur z parą wodną wyparowaną znad oceanów.

Ja opanowałam robienie obliczeń na moim pierwszym kalkulatorze z chyba 1975r Texas Instruments oraz robienie bilansów na podstawie pomierzonych lub założonych danych.

Skąd wyciągnąłeś taki wniosek jak piszesz, to rzecz jest w miarę prosta i do tego nie trzeba głębokiej i rozległej wiedzy meteorologicznej więc zarówno gąska jak i Dammy z taką analizą o własnych siłach powinien sobie dać radę. Nie cytuj tylko przemyśl ten szczegół.

Może się zdarzyć jakiś błąd także profesorowi czy grupie profesorów a nawet w  artykule napisanym przez bogów Achillesa, Apolla lub Jahwe.

Ja tego typu proste rzeczy opanowałam we własnym zakresie i polegam na własnej analizie, podobnie jak Ty nie uwierzyłbyś profesorowi, że 1 + 1 = 5 w zakresie standardowej algebry jakby tak napisał.


Są jeszcze źródełka rzek i dopływów rzek w górach nie jestem pewna i nie pamiętam z czego te źródełka się dokładnie biorą ale one niosą malutką ilość wody i woda w rzekach jest od deszczu a nie od źródełek.

Źródełka zresztą są chyba od wód podziemnych i też od opadów deszczu.


Co do kręcenia Ziemią i Księżycem to nie czuję się ekspertem. Podchodzę w tym momencie luźno do tematu i dyskusji.
Umiem zadać pytanie, może inni umieją odpowiedzieć chociaż nie znają pytania.
Wiesz, Dammy w zakresie kręcenia Ziemią to pociągałoby mnie takie coś - jak kota Klakiera Smerfy - żeby wydrukować za pomocą drukarki 3-D drugą Ziemię, kopię Ziemi z 2021-11-09 19:49 tylko bez ludzi i zwierząt najwyżej z komarami i muchami i umieścić ją na orbicie Ziemi w odległości kątowej 180 stopni kątowych i . I wtedy tą kopią Ziemi pokręcić 2 razy szybciej i 2 razy wolniej oraz w drugą stronę. Oraz poprzechylać oś obrotu o połowę bardziej do pionu i całkiem do pionu. No... zaobserwować co dzieje się wtedy z deszczami w Afryce i w Europie. Potestować każdą pozycję przez 5 lub 10 lat...
Zaobserwować = 300 ochotników, którzy polecieli by na tę drugą planetę w trakcie kręcenia albo po zakręceniu.


A tak w ogóle jakby była jakaś mini-sztuczna planeta o fi=10metrów i konstrukcji szkieletowej po drugiej stronie Słońca czyli w odległości kątowej 180 stopni to jakby wyglądała podróż ruską lub amerykańską rakietą z Ziemi do tej mini-sztucznej-planety? Po jakiej trasie by była ta podróż, jakie operacje jakie siły grawitacji trzeba by było pokonywać w czasie tej podróży i ile by trwała ta podróż - czy 5 razy krócej niż na Marsa czy jeszcze bardziej krócej?
Umiesz odpowiedzieć Dammy?
Odpowiedz
#10
gąska9999 napisał(a): Do chmur powraca spowrotem mniej wody z tego co spadło z deszczem bo duża część wody z deszczu ucieka rzekami naprzykład Wisłą i Odrą do Szczecina i do Gdańska czyli do Bałtyku. Ta woda która uciekła do Bałtyku już nie wraca do chmur z deszczem które zwisają nad Polską ( jak nie ma napływu chmur z deszczem z pary wodnej wyparowanej z Bałtyku).


W rezultacie w chmurach nad Polską jest coraz mniej pary wodnej i deszczu aż do zera.

Nie do zera. Woda mogłaby się utrzymać w jeziorach dopływowych, w wodach gruntowych przy dopływie ich z innych rejonów Europy i w śniegu przywleczonym z nad Syberii czy Europy wschodniej gdzie dzięki bliskości Syberii by go nie zabrakło. Przykłady takiego śniegu z zeszłego roku:
https://dobrapogoda24.pl/artykul/bestia-...ji-sahalin

A przewidywania w tym:
https://www.google.pl/url?sa=t&source=we...ak7Vmr-gxy

gąska9999 napisał(a): Żeby opady deszczu spadły do zera to oczywiście najpierw by musiała wyparować cała woda z lądowych zbiorników wodnych typu jeziora i stawy i zakumulowana w roślinach.

Co jest niemożliwe. Weźmy najdłuższą rzekę w Europie czyli Wołgę. Tamtejszy spadek opadów z powodu braku wilgotnego powietrza z nad mórz i oceanów będzie postępował aż do ustabilizowania sytuacji i równowagi hydrologicznej. Tę równowagę będzie stabilizować parowanie wód i roślin, niższy przepływ wody z powodu niższych opadów i nadwyżka śniegu nawianego z nad Syberii. Do tego dochodzą wody gruntowe pochodzące z Niziny Zachodniosyberyjskiej, której obrzeża są wielkim rezerwuarem tychże wód. A sama Wołga nie wpływa do morza czy oceanu tylko do największego bezodpływowego jeziora na świecie jakim jest Morze Kaspijskie więc przez parowanie jego wilgoć będzie w jakimś stopniu odzyskiwana. Z kolei Nizina Wschodnioeuropejska zasilana w śnieg z Syberii będzie źródłem niezbyt dużym, ale zawsze śniegu dla Europy Środkowo-wschodniej i Skandynawii oraz wód gruntowych z roztopów dla niektórych obszarów Europy śr. wsch. Jak w takich warunkach mogłyby wyschnąć wszystkie rzeki i jeziora? Spójrz na mapkę "Probability of Falling Snow" z
https://dobrapogoda24.pl/artykul/pogoda-...i-sie-zima

Naprawdę nietrudno się domyśleć gdzie tego śniegu spadnie obszarowo najwięcej i skąd będzie pochodzić.

Ponadto będą też miejsca skupione wokół jezior dopływowych, jakiś terenów górskich magazynujących wodę czy zbiorników wód gruntowych zasilanych przez zbiorniki reliktowe, które na dużo mniejszych obszarach będą za sprawą roślin generować wilgotniejszy mikroklimat. Dla ogólnego bilansu wodnego mogłoby to mieć bardzo małe znaczenie, ale dla lokalnych warunków wodnych byłoby istotne. Ogólnie by było w Europie różnie. Od wielu terenów bardzo suchych wręcz pustyń, po tereny o wyższych opadach.

gąska9999 napisał(a): Nie wiem Dammy z jakich wypocin czerpiesz ten bzdet o równowadze ustalonej na niższym poziomie i niższych opadach deszczu jakby wiatry nie przywiewały pary wodnej czy chmur z parą wodną wyparowaną znad oceanów.

Wystarczy zdrowy rozsądek. Pisałem o pewnej równowadze hydrologicznej w skali kontynentu. Na różnych obszarach wyglądałoby to różnie. Ale cała Europa nie mogłaby całkowicie wyschnąć więc ma to sens.

gąska9999 napisał(a): Ja opanowałam robienie obliczeń na moim pierwszym kalkulatorze z chyba 1975r Texas Instruments oraz robienie bilansów na podstawie pomierzonych lub założonych danych.

No i?

gąska9999 napisał(a): Skąd wyciągnąłeś taki wniosek jak piszesz, to rzecz jest w miarę prosta i do tego nie trzeba głębokiej i rozległej wiedzy meteorologicznej więc zarówno gąska jak i Dammy z taką analizą o własnych siłach powinien sobie dać radę. Nie cytuj tylko przemyśl ten szczegół.

A co, cytaty bolą? Iluminizm i channeling nie są chyba głównymi sposobami poznania. Skoro nie ma opcji by wszystkie rzeki wyschły to co zostaje? Skoro nie życzysz sobie cytowania to powtórzę zadane post wcześniej pytanie, a na które nie doczekałem się odpowiedzi:
Jakim cudem biorąc pod uwagę wspomniane warunki miała by wyschnąć najdłuższa w Europie rzeka Wołga i jej wszystkie dopływy? Bo przecież twierdzisz, że wszystkie rzeki w Europie by wyschły do zera.

gąska9999 napisał(a): Ja tego typu proste rzeczy opanowałam we własnym zakresie i polegam na własnej analizie, podobnie jak Ty nie uwierzyłbyś profesorowi, że 1 + 1 = 5 w zakresie standardowej algebry jakby tak napisał.

Aktualnie modele klimatyczne i hydrologiczne tworzy się implementując masę danych i używając wielkich mocy obliczeniowych.

gąska9999 napisał(a): Są jeszcze źródełka rzek i dopływów rzek w górach nie jestem pewna i nie pamiętam z czego te źródełka się dokładnie biorą ale one niosą malutką ilość wody i woda w rzekach jest od deszczu a nie od źródełek.

Źródełka zresztą są chyba od wód podziemnych i też od opadów deszczu.

Jest jeszcze przepływ wilgoci z wód gruntowych do atmosfery przez rośliny, są roztopy śniegu, wody pochodzenia wulkanicznego i reliktowe, stałe zbiorniki retencyjne i in.

gąska9999 napisał(a): Co do kręcenia Ziemią i Księżycem to nie czuję się ekspertem. Podchodzę w tym momencie luźno do tematu i dyskusji.
Umiem zadać pytanie, może inni umieją odpowiedzieć chociaż nie znają pytania.
Wiesz, Dammy w zakresie kręcenia Ziemią to pociągałoby mnie takie coś - jak kota Klakiera Smerfy - żeby wydrukować za pomocą drukarki 3-D drugą Ziemię, kopię Ziemi z 2021-11-09 19:49 tylko bez ludzi i zwierząt najwyżej z komarami i muchami i umieścić ją na orbicie Ziemi w odległości kątowej 180 stopni kątowych i . I wtedy tą kopią Ziemi pokręcić 2 razy szybciej i 2 razy wolniej oraz w drugą stronę. Oraz poprzechylać oś obrotu o połowę bardziej do pionu i całkiem do pionu. No... zaobserwować co dzieje się wtedy z deszczami w Afryce i w Europie. Potestować każdą pozycję przez 5 lub 10 lat...
Zaobserwować = 300 ochotników, którzy polecieli by na tę drugą planetę w trakcie kręcenia albo po zakręceniu.

Ok. Czyli bez Księżyca.

gąska9999 napisał(a): A tak w ogóle jakby była jakaś mini-sztuczna planeta o fi=10metrów i konstrukcji szkieletowej po drugiej stronie Słońca czyli w odległości kątowej 180 stopni to jakby wyglądała podróż ruską lub amerykańską rakietą z Ziemi do tej mini-sztucznej-planety? Po jakiej trasie by była ta podróż, jakie operacje jakie siły grawitacji trzeba by było pokonywać w czasie tej podróży i ile by trwała ta podróż - czy 5 razy krócej niż na Marsa czy jeszcze bardziej krócej?
Umiesz odpowiedzieć Dammy?

Nie jestem astrofizykiem. Więc oparłbym się na gotowych wyliczeniach kogoś kompetentnego.

Chciałbym jeszcze tylko dodać, że o ile jakiś sens wg mnie miałoby rozpatrywanie braku opadów pochodzących znad Atlantyku, Mórz Północnego, Arktycznego, Norweskiego i Barentsa to zakładanie braku opadów pochodzących z Mórz Śródziemnego, Czarnego czy Bałtyckiego jest raczej bezcelowe. To są morza śródlądowe, z wąskimi gardłami łączącymi je z wszechoceanem, długą wymianą wody i bardzo lokalnymi zjawiskami klimatycznymi i hydrologicznymi. Są to faktycznie zbiorniki śródlądowe połączone bardzo wąskimi cieśninami z oceanem ogólnoświatowym.
Odpowiedz
#11
Nie. To jest fizyka na poziomie liceum.

Startujemy z Twojej równowagi hydrologicznej na wysokim lub niskim poziomie jak chcesz.
I wtedy - uwaga równowaga wystartowała czas=0sekund

Albo mamy układ zamknięty dajmy na to Europę, że żadna rzeka w Europie nie odprowadza wody do otwartego morza lub oceanu tylko odprowadzają wszystkie do wewnętrznych bezodpływowych jezior, Wołga do morza jeziora Kaspijskiego, Wisła do jeziora Mamry a Odra do jeziora Śniardwy a Ren do Morskiego Oka... Itd z pozostałymi rzekami.

I wtedy w warunkach całkowitego braku wiatrów wiejących znad Bałtyku albo morza Śródziemnego albo Oceanu Atlantyckiego nanoszących dodatkową morską parę wodną wyparowaną znad oceanów i mórz nad lądy, rzeczywiście jest cały czas ta Twoja równowaga taka jak wystartowała w chwili czas=0sekund.

Ale tak nie jest, są rzeki w Europie które odprowadzają wodę do zewnętrznych zbiorników jak Bałtyk czy Ocean Atlantycki czyli Wisła,  Odra, Ren...itd
Wobec tego w sytuacji braku napływu powietrza i chmur o pochodzeniu morskim i oceanicznym ubywało by wody która uciekała by rzekami do otwartych mórz i oceanów. W końcu cała woda by uciekła tymi rzekami.
Uciekła by też woda wyparowana z jeziora-morza Kaspijskiego - uciekła by rzekami Wisłą, Odrą i Renem....
Bo nad lądami są jakieś wiatry i to co by wyparowało z jeziora-morza Kaspijskiego to spadło jako deszcz w Krakowie, Warszawie i Wrocławiu i Berlinie i uciekłoby Wisłą, Odrą i Renem. Aż w końcu jeziora-morze Kaspijskie byłoby puste=suche=bez-wody.
Wtedy właśnie opady nad lądem Europą spadłyby do zera.

Napisałam, że to że w ogóle płyną rzeki na planecie Ziemia, takiej jak jest obecnie 2021rok, z takimi kontynentami i rzekami jak realnie są, wynika z tego, że nad kontynenty napływa wilgotne powietrze i chmury znad oceanów i mórz zawierające parę wodną wyparowaną nad morzami i oceanami,
która spada nad lądami w postaci deszczu pochodzenia morskiego który równoważy wypływ-ucieczkę wody rzekami do otwartych mórz i oceanów. To się nazywa bilans.


Oczywiście możesz jeszcze rozpatrywać całkowitą lądową bezwietrzność i że chmury z parą wodną wogóle nad lądami nie wędrują wtedy rzeczywiście będzie lokalnie padał deszcz absolutnie pionowo do jezior: Mamry, Śniardwy, Kaspijskie, Morskie Oko.
Ale wyschnie Wołga, Wisła, Odra i Ren i tymi rzekami nie popłynie ani 2 deko wody.
Rrrrrrrr! Wrrrrrr.... Hau!


A śnieg też jest z pary wodnej w chmurach a nie z cudownego eliksiru wytwarzającego się w chmurach z niczego. Jak spadnie śnieg i przyjdzie wiosna to się roztopi i ucieknie Wisłą, Odrą i Renem do morza i oceanu.


Ja umiem zrobić bilans!
Odpowiedz
#12
gąska9999 napisał(a): Nie. To jest fizyka na poziomie liceum.

By prawidłowo z niej korzystać trzeba umieć użyć logiki na poziomie liceum.

gąska9999 napisał(a): Albo mamy układ zamknięty dajmy na to Europę, że żadna rzeka w Europie nie odprowadza wody do otwartego morza lub oceanu tylko odprowadzają wszystkie do wewnętrznych bezodpływowych jezior, Wołga do morza jeziora Kaspijskiego, Wisła do jeziora Mamry a Odra do jeziora Śniardwy a Ren do Morskiego Oka... Itd z pozostałymi rzekami.

Nie mamy układu zamkniętego gdyż docierają do nas regularnie śnieg i wody gruntowe z Azji. Czyli spoza Europy. I dlatego Europa nie ma szans do końca wyschnąć.

gąska9999 napisał(a): Napisałam, że to że w ogóle płyną rzeki na planecie Ziemia, takiej jak jest obecnie 2021rok, z takimi kontynentami i rzekami jak realnie są, wynika z tego, że nad kontynenty napływa wilgotne powietrze i chmury znad oceanów i mórz zawierające parę wodną wyparowaną nad morzami i oceanami,
która spada nad lądami w postaci deszczu pochodzenia morskiego który równoważy wypływ-ucieczkę wody rzekami do otwartych mórz i oceanów. To się nazywa bilans.

To się nazywa równowaga hydrologiczna Ziemi, albo globalna równowaga hydrologiczna, a nie żaden bilans. Bilans wodny może być dodatni, ujemny lub zerowy. I może dotyczyć zarówno kontynentu jak powiatu.

gąska9999 napisał(a): Oczywiście możesz jeszcze rozpatrywać całkowitą lądową bezwietrzność i że chmury z parą wodną wogóle nad lądami nie wędrują wtedy rzeczywiście będzie lokalnie padał deszcz absolutnie pionowo do jezior: Mamry, Śniardwy, Kaspijskie, Morskie Oko.
Ale wyschnie Wołga, Wisła, Odra i Ren i tymi rzekami nie popłynie ani 2 deko wody.
Rrrrrrrr! Wrrrrrr.... Hau!

Jeśli zakładamy, że nic znad mórz i oceanów nie paruje to zakładamy brak cyrkulacji atmosfery między lądem, a wszechoceanem natomiast nie zakładamy braku cyrkulacji powietrza i wód gruntowych między Europą, a Azją. Dla mnie ma sens brak opadów czy pary wodnej znad Atlantyku gdyż zawsze w jakiejś jednostce czasu zamiast Golfsztromu może pojawić się jakiś zimny prąd oceaniczny natomiast parowanie i opady znad mórz śródlądowych należałoby zachować gdyż ich wpływ na cyrkulację prądów oceanicznych ma marginalne znaczenia. Wtedy możemy zostawić wiatry w spokoju. Niech wieją jak dzisiaj. I ma to więcej sensu.
Odpowiedz
#13
Woda w rzekach dlatego płynie, że jest nawiew pary wodnej/wilgotnego powietrza w dolnych warstwach atmosfery i pary wodnej w chmurach wyparowanej nad większymi zbiornikami wodnymi jeziorami, morzami, oceanami - jest nawiew  nad ziemne części lądów w szczególności nad dorzecza rzek.

Pisałam, że suma tego co ucieka wszystkimi rzekami z wszystkich lądów do otwartych mórz i oceanów jest równa temu co napływa nad wszystkie lądy w chmurach i pochodzi z pary wodnej pochodzącej z otwartych mórz i oceanów.

Kapujesz,  to co wypływa rzekami musi napływać spowrotem chmurami?
Bilans w skali roku nie musi być dokładnie zero, raz trochę mniej raz trochę więcej. Ale z grubsza to się równoważy, no w skali roku bo to wtedy ma sens.


Jeśli robilibyśmy pomiar od dajmy na to dajmy od 01.05.2022 do 30.04.2023r to ten bilans jest z grubsza zero, tyle powinien być.
Nieduże procentowe różnice od zera tego "bilansu" to nie ta sama w 100% wilgotność gleby lądowej i ilość pary wodnej w chmurach wszystkich chmurach nad wszystkimi lądami.
Wilgotność gleby i ilość pary wodnej/wody w chmurach nad wszystkimi lądami będzie trochę inna 01.05.2022 godz. 0:00 a 01.04.2023 godz. 24:00. Stąd będzie nieduża - procentowo różnica w bilansie, 
wszystkich wód wypływających z wszystkich lądów do otwartych zbiorników zliczonego wypływu w czasie 1 roku kalendarzowego a pomiędzy parą wodną/wodą która napłynie znad otwartych mórz i oceanów z morskim powietrzem w niskich warstwach i chmurach nad wszystkie lądy w ciągu 1 roku kalendarzowego.

Skąd przepisujesz to co piszesz w ostatnim poście - z podręcznika do liceum do geografii?
Przeszliśmy na bilans mniejszego kawałka Europy, a właściwie ja przeszłam żeby nie wymieniać wszystkich rzek które wypływają do otwartych mórz z Azji, obu Ameryk, Afryki, Australii. Żeby dla Ciebie uprościć temat bo widzę, że masz problemy i piszesz byle co, byle się ze mną nie zgodzić.
Czyli założyłam, że tych innych lądów chwilowo "nie ma".
Chodzi mi jednak o całościowy bilans. Wszystkie lądy razem.
Europa miała być uproszczeniem "wszystkich lądów" do uproszczonego pokazania problemu.
Nie chodzi mi obilans wodny Stanu Nowy Jork, Warszawy ani Koziej Wólki w powiecie Kieleckim tylko o bilans wodny Planety Ziemia.
Piszesz nie na temat i byle co.

Według ciebie Europa nie wyschnie bo wieją wiatry znad Azji.
A czemu Azja nie wyschnie bo jest wielka jak Związek Radziecki czy bo wieją wiatry znad Ameryki Północnej a może dlatego, że wieją wiatry znad oceanów i chmury oceaniczne zasilają lądy naprzykład Azję w deszcz?

Zastanówmy się czemu Ameryka Północna według Dammy nie wyschnie - bo wieją wiatry znad Europy phi phi phi - przynoszą ogrom chmur z parą wodną wyparowaną znad Morskiego Oka.

Który to podręcznik do liceum do geografii tak pisze a może jakaś encyklopedia?
Nie wszystkie rzeczy w podręcznikach muszą być prawidłowo opisane.
Na przykład w Encyklopedii w XIX wieku było 25% błędów a w Encyklopedii w XXI wieku jest 3% błędów.
Encyklopedia to nie jest cała prawda i zawsze prawda tylko prawda dla zwykłych śmiertelników "na pierwszy kęs", "na drugi kęs" trzeba już samemu pomyśleć lub z kimś mądrzejszym skonsultować.
Odpowiedz
#14
gąska9999 napisał(a): Kapujesz,  to co wypływa rzekami musi napływać spowrotem chmurami?
Bilans w skali roku nie musi być dokładnie zero, raz trochę mniej raz trochę więcej. Ale z grubsza to się równoważy, no w skali roku bo to wtedy ma sens.

Kapuję i dlatego pisałem wyraźnie, że gdy zmniejszają się opady to zmniejsza się również jej odpływ. Chyba nie muszę przypominać swoich postów?

gąska9999 napisał(a): Skąd przepisujesz to co piszesz w ostatnim poście - z podręcznika do liceum do geografii?

Miałem przez dwa lata w technikum przedmiot hydrogeologia i geologia inżynierska i zrobiłem dyplom z zagadnienia z nim związanym. Wciąż się trochę nim interesuję choć nie jest obecnie moim głównym konikiem. Ale artykuły w Przeglądzie geologicznym oraz w pismach popularnonaukowych regularnie czytuję. Oczywiście moja wiedza jest wciąż powierzchowna. Jeśli chcesz trochę się dowiedzieć z zakresu wchodzącego w naszą dysputę to dla nowych polecam książkę Jerzego Kowalskiego "Hydrogeologia z podstawami geologii". Ja niestety wówczas jako nuworysz do tak przystępnej lektury dostępu nie miałem.

gąska9999 napisał(a): Przeszliśmy na bilans mniejszego kawałka Europy, a właściwie ja przeszłam żeby nie wymieniać wszystkich rzek które wypływają do otwartych mórz z Azji, obu Ameryk, Afryki, Australii.
Żeby dla Ciebie uprościć temat bo widzę, że masz problemy i piszesz byle co, byle się ze mną nie zgodzić.
Czyli założyłam, że tych innych lądów chwilowo "nie ma".
Chodzi mi jednak o całościowy bilans. Wszystkie lądy razem.
Europa miała być uproszczeniem "wszystkich lądów" do uproszczonego pokazania problemu.
Nie chodzi mi obilans wodny Stanu Nowy Jork, Warszawy ani Koziej Wólki w powiecie Kieleckim tylko o bilans wodny Planety Ziemia.

Nie umiem czytać Ci w myślach. Zakreśliłaś jednoznacznie obszar geograficzny dla naszej dysputy. O okrojeniu do pewnego obszaru Europy poza przykładami z terenów Polski nie usłyszałem od Ciebie nic! Równie dobrze to ja mógłbym Ci zarzucić, że zmiana reguł gry to efekt braku argumentów. Ale wreszcie teraz wiem o co Ci chodzi. Jeśli tak, to możliwe, że lądy by wyschły poza obszarami jak Jukatan ze swoimi cenotami w których woda pochodzi z filtrowania wody morskiej, nielicznymi lodowcami i lądolodami, wieczną zmarzliną czy jakimiś innymi egzotycznymi wynalazkami.

gąska9999 napisał(a): Według ciebie Europa nie wyschnie bo wieją wiatry znad Azji.
A czemu Azja nie wyschnie bo jest wielka jak Związek Radziecki czy bo wieją wiatry znad Ameryki Północnej a może dlatego, że wieją wiatry znad oceanów i chmury oceaniczne zasilają lądy naprzykład Azję w deszcz?

Bo to Twój temat. I to Ty zakreśliłaś horyzont geograficzny dla naszych rozważań. Twój post:

gąska9999 napisał(a): Bo wyszło mi, że gdyby nad Europą padały tylko deszcze z wodą pochodzącą z wyparowania wody znad lądu o nazwie Europa to wszystkie rzeki w Europie by się szybko opróżniły z wody którą by raz zniosły do morza/oceanu i byłoby po temacie/po wodzie w rzekach.

Naprawdę trzeba przypominać? Mowa była tylko o braku morskiej wilgoci na obszarze Europy. A ja przyjąłem to do wiadomości. I jeszcze prośba o to byś unikała tagozy, bo ciężko się Ciebie cytuje.
Odpowiedz
#15
dammy napisał(a):
gąska9999 napisał(a): Przeszliśmy na bilans mniejszego kawałka Europy, a właściwie ja przeszłam żeby nie wymieniać wszystkich rzek które wypływają do otwartych mórz z Azji, obu Ameryk, Afryki, Australii.
Żeby dla Ciebie uprościć temat bo widzę, że masz problemy i piszesz byle co, byle się ze mną nie zgodzić.
Czyli założyłam, że tych innych lądów chwilowo "nie ma".
Chodzi mi jednak o całościowy bilans. Wszystkie lądy razem.
Europa miała być uproszczeniem "wszystkich lądów" do uproszczonego pokazania problemu.
Nie chodzi mi obilans wodny Stanu Nowy Jork, Warszawy ani Koziej Wólki w powiecie Kieleckim tylko o bilans wodny Planety Ziemia.

Nie umiem czytać Ci w myślach. Zakreśliłaś jednoznacznie obszar geograficzny dla naszej dysputy. O okrojeniu do pewnego obszaru Europy poza przykładami z terenów Polski nie usłyszałem od Ciebie nic! Równie dobrze to ja mógłbym Ci zarzucić, że zmiana reguł gry to efekt braku argumentów. Ale wreszcie teraz wiem o co Ci chodzi. Jeśli tak, to możliwe, że lądy by wyschły poza obszarami jak Jukatan ze swoimi cenotami w których woda pochodzi z filtrowania wody morskiej, nielicznymi lodowcami i lądolodami, wieczną zmarzliną czy jakimiś innymi egzotycznymi wynalazkami.
No dobrze, że wiesz o co mi chodzi.
Twoje pisanie jest dla mnie niezwykle pouczające - jak można nie zrozumieć takiej prostej rzeczy jak piszę, ale OK.


Tą Twoją książkę o meteorologii może kiedyś przeczytam.

Ja w tym wątku miałam raczej zainteresowanie "od czego rzeki płyną" - wyszło mi, że od wiatrów wiejących znad otwartych mórz i oceanów.

A od czego wieją wiatry?
Od ruchu obrotowego Ziemi wokół własnej osi, od kąta nachylenia osi obrotu Ziemi do płaszczyzny ekliptyki ( gdyby oś była prostopadła to płaszczyzny ekliptyki to byłyby na lądach mniejsze różnice temperatur w obrębie roku kalendarzowego - więc i mniejsze wiatry wskutek mniejszych różnic temperatur) i od ruchu Ziemi wokół Słońca po orbicie eliptycznej a nie kołowej ( raz dalej a raz bliżej do Słońca to niższe lub wyższe temperatury na Ziemi - a od tej różnicy temperatur też nasilają się i kształtują wiatry).

Takie zainteresowanie : "Mały Czarodziej - sam buduję swój Wszechświat".

Jak zrobić Wszechświat albo kawałek Wszechświata z taką kulką jak Ziemia żeby rzeki nie płynęły?


No naprzykład Słońce =  opona od roweru czyli okręg zamiast elipsy o takich średnicach jak średnice elipsy po której Ziemia obiega Słońce.
Moc grzewcza tego Słońca2 mniejsza niż Słońca standard=aktualnie, żeby Ziemia się od tego nie spaliła.

W środku tej opony Ziemia2 - nie kręci się, ma prostopadłą oś północ-południe ( to co teraz jest osią obrotu Ziemi) do płaszczyzny ekliptyki czyli do płaszczyzny dętki.

Chyba trochę by wiały  wiatry od tego, że promienie Słońca2 padały by prostopadłe na równik a na inne części planety obszary lądowe pod mniejszymi kątami - stąd by się brały różnice temperatur - nie takie znowu duże i trochę by może wiatry wiały.
Może by te wiatry były nie wystarczające, żeby woda płynęła w rzekach.

To taka mała uwaga : jak nie skonstruować układu Ziemia -Słońce żeby woda nadal płynęła w rzekach.
Oczywiście prawa fizyki musiałyby być inne - żeby taki układ Ziemia2 wewnątrz opony=Słońca2 był stabilny.

Takie pokazanie "co jest źle", żeby woda płynęła w rzekach pozwala może lepiej dostrzec z czego się robią wiatry potrzebne na planecie Ziemia do tego, żeby woda płynęła w rzekach.

Miałam też w tym wątku takie pytanie jak powinna pokręcać się Ziemia, żeby od tego były takie ładne wiatry, żeby deszcze też padały tak żeby dobrze podlewały Afrykę i żeby pozostałe lądy jak Europa, Azja,... nie poniosły większej straty na ulepszeniu problemu deszczy w Afryce.
Czyli, żeby ktoś nie zyskał kosztem tego, że ktoś inny dużo stracił (nie ze swojej winy).

Podlewanie Afryki nie wydaje się prostym problemem jeśli ktoś na to liczy, że za 200 lat problem ten zostanie rozwiązany.
Odpowiedz
#16
Gąsko, czemu trollujesz? Przecież wiesz, że to są brednie, co poniżej piszesz. Odpocznij trochę.

Tak w ogóle taka nieprzemyślana uwaga to wiatry wieją na planecie Ziemia głównie i chyba jest to warunek konieczny od tego, że Ziemia się kręci wokół własnej osi.

No chyba jakby Ziemia podróżowała wokół Słońca bez pokrętu wokół własnej osi to bardziej by przypominała kometę niż planetę gdyż - tak mi się wydaje - pociągała by za sobą ogon powietrza gazów tak jak kometa. Czyli na przodzie planety-typu kometa=Ziemia wtedy by prawie nie było powietrza a z tyłu cały ogon.
Wtedy chyba gdzieś na środku/z boku tego ogona może na jakiejś wysepce świętego Alojzego dałoby się żyć i oddychać. A w pozostałych miejscach wokół Ziemi=typu kometa byłoby za mało powietrza a na ogonie za dużo powietrza więc tam gdzie by nie było powietrza to nie miałyby się jak tworzyć chmury z deszczem i deszcz by nie padał i nie zasilał rzek. No więc rzeki by nie płynęły.

Zatem "rzeki od tego płyną, że Ziemia się kręci wokół własnej osi".

Gdyby Ziemia fruwała wokół Słońca bez pokręcania się wokół własnej osi to też nie wiadomo co stało by się z wodą z oceanów - czy by nie uciekła w ogon Ziemi-komety i nie rozchlapała by się w kosmosie.

Tak, że jakby zły Bóg Jahwe chciał ukarać złych grzeszników ale już trochę mądrzejszych niż w czasach Arki Noego to nie powódź zalewającą Himalaje mógłby sprowadzić na grzeszników ale wstrzymać pokręt Ziemi wokół własnej osi - grzesznicy udusiliby się z braku powietrza a i wody by zabrakło.


No a Ziemia chyba kręci się wokół własnej osi z prawidłową prędkością bo jakby się podkręcała trochę wolniej lub jeszcze bardziej wolniej to tworzył by się mały ogon lub średni ogon komety a na przodzie planety Ziemia byłoby coraz mniej powietrza.


A jakby Ziemia podkręcała się 2 razy szybciej wokół własnej osi to chyba byłyby od tego olbrzymie huragany.


Wygląda na to, że nie jest łatwo podlać deszczem Afrykę nawet podkręcaniem wolniej lub szybciej Ziemią wokół własnej osi.


Może można by było spróbować podkręcać Ziemią 6 godzin w jedną stronę i potem 6 godzin w drugą stronę. Może by od tego gdzieś spadły monsunowe deszcze. Jakby dobrze ucelował to może na Afrykę w wybranym momencie kalendarzowym.



Czy wszystkie planety w Układzie słonecznym kręcą się wokół własnej osi?
Czy można w jakiś sposób obliczyć na przykład dla Marsa z jaką prędkością powinien się obracać wokół własnej osi, żeby (jakby było możliwe wygenerować tę atmosferę) urzymał potrzebną do życia ludzi atmosferę?

Użytkownik otrzymał ostrzeżenie za ten post. Powod: Trollowanie przez udawanie upośledzenia umysłowego
Odpowiedz
#17
Nie udaję upośledzonej. Ja tego nie rozumiem. Ostatnio miałam kontakt z fizyką na studiach 1982/83/84 to dawno temu. Niewiele pamiętam.
Wiem, że komety to chyba na ogół kawałki skały, nie wiem jakie duże w porównaniu z planetami US (Układu Słonecznego).
No i planety to pączek z marmoladą/nadzieniem - w środku jest lawa wulkaniczna i tego typu to się chyba nazywa stopiona magma.
Nie wiem nawet ile tej lawy wulkanicznej jest. Że naprzykład wulkany będą wyrzucać lawę przez 100tys. lat a potem lawy w środku Ziemi zabraknie, Ziemia ostygnie, będzie pusta w środku jak wydmuszka jajka i rozpadnie się na kilka komet.
Nie wiem jak jest, nie pamiętam ze szkoły ani studiów. Tak sobie prowizorycznie wyobrażam.


Z tym obrotem Ziemi, że jakby Ziemia straciła ruch obrotowy wokół własnej osi, toby straciła też atmosferę bo powietrze poleciałoby do ogona tak jak w komecie albo rakiecie odrzutowej i że woda z oceanów by się wylała w kosmos to też sobie tak prowizorycznie wyobrażam.

A co Zefciu Najmądrzejszy jest gdzieś taki link w którym są jakieś opisy w tego typu sytuacjach wytworzone przez naukowców teoretycznych i doświadczalnych z dziedziny fizyki i astronomii?
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości