Liczba postów: 1,846
Liczba wątków: 13
Dołączył: 02.2007
Reputacja:
39
Płeć: nie wybrano
vpprof napisał(a):A dowodzić istnienia bogów jakichkolwiek nie ma zwyczajnie sensu, bo żadne z pojęć 'bóg', z którym się w całym swym życiu spotkałem nie było sensownie zdefiniowane.
możesz podać kilka (co najmniej trzy) przykładów sensownych według ciebie definicji? dobrze by też było, aby chociaż jedna definiowała coś z dziedziny matematyki.
....jak łatwo wywołać echo w pustych głowach.
Liczba postów: 4,045
Liczba wątków: 85
Dołączył: 05.2006
Reputacja:
1
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista
Na niedoskonałości definicji opiera się zdaje się ateizm semiotyczny. Jak dla mnie definicja Boga jako intencjonalnej praprzyczyny doskonalszej i bardziej złożonej od wszystkiego, co powstało w wyniku tego pierwszego aktu twórczego,, jest zupelnie wystarczająca. Cała reszta jest mniej istotna.
Pomyśl tylko-tryliony organizmów kręcących sie dokoła, każdy pod hipnotycznym działaniem jedynej prawdy, wszystkie te prawdy identyczne i wszystkie logicznie sprzeczne ze sobą: Moje dziedziczne tworzywo jest najważniejszym tworzywem na Ziemi; jego przetrwanie usprawiedliwia twoją frustrację, ból, a nawet śmierć. I ty jesteś jednym z tych organizmów, i przeżywasz swoje życie w niewoli logicznego absurdu.
R.Wright [i]Moralne zwierzę
Liczba postów: 1,444
Liczba wątków: 19
Dołączył: 12.2006
Płeć: nie wybrano
jeahwe napisał(a):możesz podać kilka (co najmniej trzy) przykładów sensownych według ciebie definicji? dobrze by też było, aby chociaż jedna definiowała coś z dziedziny matematyki. Oczywiście. Taboret – krzesło bez oparcia. Okrąg – zbiór punktów odległych o długość promienia od środka okręgu. Drzewo – [wskazuję, czyli definicja ostensywna].
avidal napisał(a):Na niedoskonałości definicji opiera się zdaje się ateizm semiotyczny. Nazywaj to jak chcesz, wiedz tylko, że "niedoskonałość" tej definicji nie jest mniejsza niż "niedoskonałość" przekazywania myśli poprzez szczekanie psa.
A tak osobiście, nie radziłbym myśleć o tym jak o jakiejś "rysie" czy luce formalnej, która co prawda uniemożliwia napisanie jakiejś tam formułki lub dwu, ale i tak każdy wie, o co chodzi. Szczerze odradzam taki sposób myślenia: po pierwsze, nikt nie wie, o co chodzi, — a to, że wydaje mu się, iż wie (w wyniku emocji na myśl o samym słowie), niczego zasadniczo nie zmienia. Po drugie, przymrużenie na ten problem oka i zabejcowanie tej ewidentnej teistycznej dziury do niczego nie prowadzi, generuje bowiem sprzeczności, paradoksy i masę niepotrzebnych dylematów, w których teistyczne błędy logiczne nie zawsze są widoczne na pierwszy rzut oka.
avidal napisał(a):Jak dla mnie definicja Boga jako intencjonalnej praprzyczyny doskonalszej i bardziej złożonej od wszystkiego, co powstało w wyniku tego pierwszego aktu twórczego,, jest zupelnie wystarczająca. To nie definicja, tylko manipulacja słowami. Zauważ, że w przykładach podanych koledze jeahwe wszystkie słowa są dobrze (czyli doświadczalnie) zdefiniowane. Tak więc w powyższej definicji taboretu manipulacji słowami nie ma: wiemy z doświadczenia co to krzesło i umiemy sobie w wyobraźni usunąć z niego oparcie.
W twojej definicji boga (notabene, nie wiem czemu piszesz z wielkiej litery; nie odwołujesz się przecież do tradycji chrześcijańskiej czy katolickiej?…  kluczowym słowem jest praprzyczyna; słowo to nie ma żadnego odpowiednika w doświadczeniu, a w każdym razie relacja między tym słowem a doświadczeniem nie jest taka jak w przypadku krzesła. Krzesło to krzesło; praprzyczyną może być właściwie cokolwiek. (Jest to sformułowanie tym bardziej niejasne, że na dodatek mamy tu przedrostek 'pra', który jednak można z powodzeniem pominąć, gdyż to nie ma istotnego znaczenia dla mojego rozważania.)
Czy doświadczyłeś kiedyś przyczyny? Nie. Mogłeś doświadczyć zgagi i złego samopoczucia, a potem powiedzieć, że zgaga jest jego przyczyną. Widzisz jednakże, że słowo 'przyczyna' wskazuje tu jedynie na relację między doświadczeniami, a nie na doświadczenie.
Pomijam tu resztę definicji, choć właściwie do każdego jej słowa można byłoby mieć zastrzeżenia, i to nawet jeszcze poważniejsze (m.in. wg jakiego kryterium oceniać, co jest doskonalsze, a co mniej doskonałe?).
Antyteista, empirysta, zwolennik używania rozumu.
„Znaczeniem zdania jest metoda jego weryfikacji” (Moritz Schlick)
Liczba postów: 789
Liczba wątków: 2
Dołączył: 08.2008
Reputacja:
0
vpprof napisał(a):Bohoh ma poniekąd rację, więc może będzie mi wolno zapytać ja.444 – co to takiego 'rzeczywistość'?
Jeśli zaś umiesz swojego boga jakkolwiek sensownie zdefiniować, to prosimy o przedstawienie tejże definicji (Nobel gwarantowany).
Nie "swojego", ale może pokusiłbym się o "definicję", bo lubię teoretyzować.
Liczba postów: 1,030
Liczba wątków: 16
Dołączył: 01.2008
Reputacja:
0
Bohoh napisał(a):Nie. Jeśli ktoś się posługuje pojęciem o bardzo niejasnym i nieustalonym znaczeniu, to jego obowiązkiem jest dokładne zdefiniowanie tego pojęcia, a potem wykazanie, że desygnat tego pojęcia istnieje. zgoda.
Cytat:Powtórzyłeś to samo innymi słowami. Jeśli istnieje coś, co nie jest dane w doświadczeniu, to jest to dane w jakiś inny sposób, wykraczający poza wszelkie możliwe doświadczenie.
Dlaczego?
vpprof napisał(a):Jeśli zaś umiesz swojego boga jakkolwiek sensownie zdefiniować, to prosimy o przedstawienie tejże definicji (Nobel gwarantowany). osobowy stwórca świata. to gdzie mam się zgłosić? :razz:
Cytat:Czy doświadczyłeś kiedyś przyczyny? Nie. Mogłeś doświadczyć zgagi i złego samopoczucia, a potem powiedzieć, że zgaga jest jego przyczyną. Widzisz jednakże, że słowo 'przyczyna' wskazuje tu jedynie na relację między doświadczeniami, a nie na doświadczenie.
Chcesz przez to powiedzieć, że słowo przyczyna jest niezrozumiałe?
Liczba postów: 1,846
Liczba wątków: 13
Dołączył: 02.2007
Reputacja:
39
Płeć: nie wybrano
vpprof napisał(a):To nie definicja, tylko manipulacja słowami. Zauważ, że w przykładach podanych koledze jeahwe wszystkie słowa są dobrze (czyli doświadczalnie) zdefiniowane. Tak więc w powyższej definicji taboretu manipulacji słowami nie ma: wiemy z doświadczenia co to krzesło i umiemy sobie w wyobraźni usunąć z niego oparcie.
a co wiemy z doświadczenia o punkcie albo okręgu?
IMO mieszasz tutaj pewne sprawy. po pierwsze, doświadczenie nie przesądza o sensowności definicji, bo to o znaczenie słów się rozchodzi, a ono nie musi mieć nic wspólnego z doświadczeniem. co za tym idzie, definicja Boga/boga może być sensowna. problemem jedynie będzie to, czy desygnat takiej definicji istnieje.
....jak łatwo wywołać echo w pustych głowach.
Liczba postów: 1,205
Liczba wątków: 44
Dołączył: 04.2004
Reputacja:
1
Fry napisał(a):Dlaczego? Na mocy zasady wyłączonego środka
Mateusz Banasik - Redaktor
Dlaczego podaję nazwisko?
***
Bohoh to chuja wart filozof
Ze schodów się zjebał na podłogę (by Bart )
***
..:: SELBSTBEFREIT AUF DEM WEG ZUM MEER ::..
Liczba postów: 1,444
Liczba wątków: 19
Dołączył: 12.2006
Płeć: nie wybrano
Torgo napisał(a):Nie "swojego", A czyjego? Najlepiej niech każdy mówi o swoim bogu; inaczej potem będzie "wkładanie komuś czegoś w usta", "zupełne niezrozumienie intencji" itd. Mówmy za siebie.
Torgo napisał(a):ale może pokusiłbym się o "definicję", bo lubię teoretyzować.  No to proszę. Tylko niech to będzie definicja poprawna. (Nawiasem mówiąc nie wiem, czemu wziąłeś w cudzysłów. Czyżbyś z góry wiedział, że żadnej poprawnej definicji nie wyprodukujesz? :think: )
Fry napisał(a):osobowy stwórca świata. to gdzie mam się zgłosić? :razz: Chwila chwila, czy to jest sensowna definicja? Czy ona na kogoś wskazuje konkretnie, czy tylko manipuluje słowami? Najlepiej zgłoś się do Ajdukiewicza, tudzież innych filozofów piszących podręczniki. :wink:
Fry napisał(a):Chcesz przez to powiedzieć, że słowo przyczyna jest niezrozumiałe? Nie; czemu tak uważasz? Jest to słowo, które pozwala na opisanie relacji między doświadczeniami.
Antyteista, empirysta, zwolennik używania rozumu.
„Znaczeniem zdania jest metoda jego weryfikacji” (Moritz Schlick)
Liczba postów: 1,444
Liczba wątków: 19
Dołączył: 12.2006
Płeć: nie wybrano
jeahwe napisał(a):a co wiemy z doświadczenia o punkcie albo okręgu? Przede wszystkim okrąg to nie obiekt taki jak krzesło. Mówiąc 'okrąg' nie myślimy o żadnym konkretnym przedmiocie, tylko o cesze naszej obserwacji. Podobnie gdy mówimy o liczbach, nie mamy na myśli przedmiotów, tylko cechy pewnych obserwacji. Np. jest zbiór krzeseł, który ma tę cechę, że jego liczność wynosi pięć — w skrócie mówimy: 'jest pięć krzeseł'.
jeahwe napisał(a):IMO mieszasz tutaj pewne sprawy. po pierwsze, doświadczenie nie przesądza o sensowności definicji, bo to o znaczenie słów się rozchodzi, a ono nie musi mieć nic wspólnego z doświadczeniem. O, a to ciekawe. Skąd więc będziesz wiedział, jakie jest znaczenie słowa, jeśli desygnatu tego słowa nigdy nie doświadczyłeś? Bozia oświeci?
EDIT: Słyszałeś kiedy o wymogu Hume'a?
Antyteista, empirysta, zwolennik używania rozumu.
„Znaczeniem zdania jest metoda jego weryfikacji” (Moritz Schlick)
Liczba postów: 1,846
Liczba wątków: 13
Dołączył: 02.2007
Reputacja:
39
Płeć: nie wybrano
panie vpprof,
sprawa nie rozchodzi się o to, czy coś jest obiektem, cechą, czy nawet Bogiem, lecz o to, czy definicja jest zrozumiała. jeśli jednym z wymogów stawianych przez ciebie jest, by desygnat danych słów był "doświadczony", bo inaczej nie ma mowy o sensownych definicjach, to obawiam się, że spora część definicji matematycznych, czy fizycznych nie spełnia tego warunku, a więc nie są sensowne. w takim razie albo rezygnujemy z np. matematyki albo z warunku vpprofa. hmm... ciężki wybór.
ps
znajomością wymogu Hume'a nie musisz się chwalić, widać po twoich postach, że jeśli chodzi o zagadnienie sensowności języka, to zatrzymałeś się na oświeceniu, a to bynajmniej w tej dziedzinie nie jest powodem do dumy.
....jak łatwo wywołać echo w pustych głowach.
Liczba postów: 3
Liczba wątków: 0
Dołączył: 08.2008
Reputacja:
0
jeahwe napisał(a):obawiam się, że spora część definicji matematycznych, czy fizycznych nie spełnia tego warunku, a więc nie są sensowne.
są sensowne, ponieważ możesz je doświadczyć i pokazać wynik doświadczenia innym. Boga nawet jeśli będziesz uważał, że doświadczyłeś - wyników doświadczenia nie pokażesz nikomu.
Liczba postów: 454
Liczba wątków: 9
Dołączył: 01.2008
Reputacja:
0
@ ja.444
Zamiast zadawać pytania na forum i czekać na faktyczne odpowiedzi innych osób - zadaj pytania i nie wracaj po odpowiedzi. Bierz na wiarę, że je otrzymałaś, jak i, że ich treść była dla Ciebie zadowalająca (lub nie).
Przecież taką postawę proponujesz. Pokaż nam te lepsze sposoby poznawania rzeczywistości...
|. .. ... |. .. ... |. .. ... |. .. ... |. .. ... |. .. ... |
|. .. ..|. . .. |... . .|. ... .| .. ...| . .. .|.. . ..| ...
http://radiojazz.fm/
Liczba postów: 4,045
Liczba wątków: 85
Dołączył: 05.2006
Reputacja:
1
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista
Cytat:kluczowym słowem jest praprzyczyna; słowo to nie ma żadnego odpowiednika w doświadczeniu, a w każdym razie relacja między tym słowem a doświadczeniem nie jest taka jak w przypadku krzesła. Krzesło to krzesło; praprzyczyną może być właściwie cokolwiek. (Jest to sformułowanie tym bardziej niejasne, że na dodatek mamy tu przedrostek 'pra', który jednak można z powodzeniem pominąć, gdyż to nie ma istotnego znaczenia dla mojego rozważania.)
Czy to znaczy, że wyciaganie wniosków przyczynowo - skutkowych jest nieuprawnione? Pojęcie przyczyny nie ma materialnego odpowiednika w świecie, jak krzesło, ale przecież ma swoj udział w doświadczeniu i jest intuicyjnie rozumiana jako czynnik sprawczy. Ba, na tym pojęciu opiera się doświadczenie w ogóle. A Ty chcesz, abym je odrzucił (pojęcie przyczyny) i to tylko dlatego, że nie można mu przypisać materialnej reprezentacji? Czasem mam wrażenie, że filozofia to sztuka tworzenia rzeczy prostych - skomplikowanymi.
Przedrostek pra- oznacza zaś, że definujemy nie przyczynę konkretnych, jednostkowych zdarzeń, ale uniwersalny, plejotropowy czynnik sprawczy wszystkiego, ktory sam nie ma przyczyny.
Cytat:wg jakiego kryterium oceniać, co jest doskonalsze, a co mniej doskonałe?).
Według stopnia złożoności.
Pomyśl tylko-tryliony organizmów kręcących sie dokoła, każdy pod hipnotycznym działaniem jedynej prawdy, wszystkie te prawdy identyczne i wszystkie logicznie sprzeczne ze sobą: Moje dziedziczne tworzywo jest najważniejszym tworzywem na Ziemi; jego przetrwanie usprawiedliwia twoją frustrację, ból, a nawet śmierć. I ty jesteś jednym z tych organizmów, i przeżywasz swoje życie w niewoli logicznego absurdu.
R.Wright [i]Moralne zwierzę
Liczba postów: 1,030
Liczba wątków: 16
Dołączył: 01.2008
Reputacja:
0
vpprof napisał(a):Chwila chwila, czy to jest sensowna definicja? Czy ona na kogoś wskazuje konkretnie, czy tylko manipuluje słowami? Tak, jest to sensowna definicja.
Co masz na myśli pytając, czy ona na coś wskazuje? A na co wskazuje "krzesło"? A "zdenerwowanie", czy wyżej wspomniany "okrąg"?
Cytat:Nie; czemu tak uważasz? Jest to słowo, które pozwala na opisanie relacji między doświadczeniami.
Nie do końca rozumiałem, nvm.
Liczba postów: 1
Liczba wątków: 0
Dołączył: 06.2008
Reputacja:
0
Hehe - podoba mi sie ta dyskusja. Pani 444 zadala "nieprecyzyjne" pytanie, na co reszta zaczela sie taplac w semantycznym blocie w poszukiwaniu rownie niedoskonalych definicji... a odpowiedzi brak
Liczba postów: 36
Liczba wątków: 1
Dołączył: 07.2007
Reputacja:
0
ja.444 napisał(a):Czesto ateisci chca dowodów na istnienie Boga.
A ja poproszę ateistów o podanie dowodu na to że nauka
wystarczy to pełnego i zgodnego z rzeczywistością opisania tego co istnieje.
Nie sądze by dziś nauka predystynowała do roli biblioteki pełnej gotowych odpowiedzi na wszystkie pytania. Może jeszcze kilkadziesiąt lat temu byli ludzie którzy twierdzili że za 50 czy sto lat będziemy już wiedzieć wszystko i nauka będzie potrafiła dostarczyć odpowiedzi na każde pytanie. Ale cóż, im dalej w las tym więcej drzew jak mówi przysłowie, dziś możemy śmiało powiedzieć, że zagadek wszechświata starczy nam jeszcze setki albo i tysiące lat wyjaśniania ale czy to znaczy, że od razu mamy naukę odrzucić i zwracać się do magicznych istot w poszukiwaniu odpowiedzi?
Czy to, że nie wiemy dziś czegoś o świecie naprawdę jest wystarczającym powodem na to by wsadzić tam magika który może i wie wszystko? Dla mnie nie.
Podsumowując: dziś nauka nie daje nam JESZCZE pełnego opisu rzeczywistości.
A teraz dlaczego JA uważam że nauka jest dla mnie wystarczająca.
Otóż dlatego, że nauka daje UŻYTECZNE odpowiedzi.
Do życia nie jest mi potrzebna wiedza jak odstraszyć wilkołaka ani jak uzyskać zbawienie. Nie potrzeba mi odpuszczenia grzechów ani modlitw.
By żyć i cieszyć się życiem nie potrzebuje wiary w żadne magiczne istoty.
Użyteczna w moim życiu jest natomiast komórka, komputer, rower, zupa w proszku, aspiryna, mikrofalówka, samolot, super glue i samochód - wszystkie te rzeczy powstały dzięki nauce.
Może w Twoim życiu te rzeczy się nie przydają, może fakt, że powstały dzięki nauce nic dla Ciebie nie znaczy ale to nie będzie argumentem PRZECIW nauce, Twoja postawa powie najwyżej coś o Tobie. Wolisz dostać gotowe i 'pełne' odpowiedzi na swoje pytania niezależnie od tego czy są one prawdziwe czy nie.
W mojej opinii łatwiej Ci pogodzić się z faktem, że 'prawda' w którą wierzysz jest pełna dziur i magicznych podpórek niż po prostu powiedzieć NIE WIEM i żyć dalej pozostając jednak w zażyłej przyjaźni z własnym zdrowym rozsądkiem, ale niekoniecznie z rodziną czy sąsiadem...
W wymiarze ludzkiego życia to użyteczność decyduje czy coś jest warte pochylenia się nad tym czy też nie. Ludzkość nie dąży do poznania rzeczywistości dla zabicia nudy. Poznajemy rzeczywistość po to by móc wykorzystać wiedzę o niej w praktycznych aplikacjach. Jakiekolwiek by one nie miały być.
Ja dlatego właśnie wybieram naukę jako źródło poznania rzeczywistości. Nawet jeśli nie dostaje odpowiedzi od razu, mogę z tym żyć, powiedzieć nie wiem i wziąć kolejny oddech.
ja.444 napisał(a):Idę poprostu tą samą droga jaką poszli Ci, ktorzy domagają sie od wierzących
dowodów na istnienie Boga
Nie oszukuj się. Nie idziesz tą sama drogą.
Czy jak powiem, że na mojej głowie siedzi niewidzialny elf to mi od razu uwierzysz?
Czy też może poprosisz o jakiś dowód?
Gdy odpowiem: 'to Ty udowodnij że elfa nie ma' to jesteś w tej samej sytuacji co ja?
Nie jesteś.
Domagając się ode mnie dowodu na istnienie elfa będziesz w tej samej sytuacji co niewierzący domagający się dowodu na istnienie Boga. To nie na wszystkich wokół mnie będzie spoczywał ciężar dowodzenia, że elfa na mojej głowie nie ma. To ja mam udowodnić, że elf istnieje.
Tak jak w każdej dyskusji na temat istnienia Boga to na wierzącym spoczywa ciężar dowodzenia własnych twierdzeń. Przykra sprawa ale takie są prawa logiki.
I nie miej pretensji do ludzi którzy domagają się dowodów. Na ich obronę weź pod uwagę fakt, że oni chcą uwierzyć tak jak i Ty.
Potrzebują do tego tylko trochę więcej niż Ty potrzebujesz... naukowo weryfikowalnego dowodu...
pozdrawiam
Peter Pan and Wendy
Unregistered
Liczba postów: 1,444
Liczba wątków: 19
Dołączył: 12.2006
Płeć: nie wybrano
jeahwe napisał(a):panie vpprof, jeahwe napisał(a):hmm... ciężki wybór. jeahwe napisał(a):znajomością wymogu Hume'a nie musisz się chwalić, widać po twoich postach, że jeśli chodzi o zagadnienie sensowności języka, to zatrzymałeś się na oświeceniu, a to bynajmniej w tej dziedzinie nie jest powodem do dumy. Aj, widzę, że ukłułem w czuły punkt. :mrgreen: Może i ja zatrzymałem się na oświeceniu, ale "widać po twoich postach", a przynajmniej takie sprawiasz wrażenie, jak gdybyś przez to oświecenie w ogóle nie przebrnął. Nie ma w moich słowach krzty ironii, nienawiści czy żółci (raczej współczucie), więc nie odbieraj ich źle.
jeahwe napisał(a):sprawa nie rozchodzi się o to, czy coś jest obiektem, cechą, czy nawet Bogiem, lecz o to, czy definicja jest zrozumiała. Nie zauważyłem, byśmy o czymś innym rozmawiali.
jeahwe napisał(a):jeśli jednym z wymogów stawianych przez ciebie jest, by desygnat danych słów był "doświadczony", bo inaczej nie ma mowy o sensownych definicjach, to obawiam się, że spora część definicji matematycznych, czy fizycznych nie spełnia tego warunku, a więc nie są sensowne. Hmm… To właściwie implicité powiedziałeś już w poprzednim poście. Ale tak tu jak i w nim nie wsparłeś tego żadnym logicznym argumentem. Cóż… ciężko mi zaakceptować coś tylko dlatego, że jeahwe tak mówi.
jeahwe napisał(a):w takim razie albo rezygnujemy z np. matematyki albo z warunku vpprofa. Nie, w takim razie albo rezygnujemy z dyskusji, albo jeahwe zaczyna – oprócz stawiania absurdalnych tez – wspieranie swoich poglądów argumentami.
TrN napisał(a):są sensowne, ponieważ możesz je doświadczyć i pokazać wynik doświadczenia innym. Boga nawet jeśli będziesz uważał, że doświadczyłeś - wyników doświadczenia nie pokażesz nikomu. Dokładnie. Warto też zauważyć różnicę między liczbą 5 a np. krzesłem. Liczby 5 nie pokażę w taki sposób, w jaki wskazuję na krzesło, ale to nie znaczy, że pojęcie 'pięć' nie ma sensu i nie odnosi się do doświadczenia.
avidal napisał(a):Czy to znaczy, że wyciaganie wniosków przyczynowo - skutkowych jest nieuprawnione? Czy ja o tym gdziekolwiek napisałem? Wręcz odwrotnie, bowiem mówiłem przecież o relacjach między doświadczeniami i opisywaniu tych relacji. Gdyby to było nieuprawnione, nie mówiłbym o tym. Natomiast wyciąganie wniosków przyczynowo-skutkowych nie ma nic do zacytowanego przez ciebie fragmentu; jest w nim mowa o definiowaniu obiektów.
avidal napisał(a):Pojęcie przyczyny nie ma materialnego odpowiednika w świecie, jak krzesło, ale przecież ma swoj udział w doświadczeniu i jest intuicyjnie rozumiana jako czynnik sprawczy. Ba, na tym pojęciu opiera się doświadczenie w ogóle. A Ty chcesz, abym je odrzucił (pojęcie przyczyny) i to tylko dlatego, że nie można mu przypisać materialnej reprezentacji? Czasem mam wrażenie, że filozofia to sztuka tworzenia rzeczy prostych - skomplikowanymi. Bynajmniej nie chcę, byś odrzucał pojęcie przyczyny. Tyle tylko, że nie da się sensownie zdefiniować jakiegoś obiektu za pomocą tego pojęcia. Przyczyn może być wiele, a definiujesz przecież konkretnego boga; definicja powinna być wyraźnym wskazaniem na znany obiekt. Np. właśnie taboret jest taką definicją. Mam ciąg krzeseł (co to jest krzesło wiem z doświadczenia, bo mogę wskazać na takie swoje doświadczenie, które nazwę krzesłem); jedne z nich mają oparcie, inne – nie. Kiedy ktoś mi zdefiniuje taboret jako krzesło bez oparcia, będę wiedział czym jest taboret. Ale kiedy ktoś zdefiniuje taboret jako przyczynę złego samopoczucia swojego kolegi 3 dni temu, to nie będę umiał na nic wskazać; po prostu w zbiorze moich doświadczeń nie istnieje żadne, które w taki sposób nazywam.
Definicja powinna wskazywać na konkretne doświadczenie, a nie nakazywać przeprowadzenie jakichś procesów myślowych o nieznanym skutku; to już jest bowiem manipulacja słowami, bez żadnego znaczenia poznawczego.
avidal napisał(a):Przedrostek pra- oznacza zaś, że definujemy nie przyczynę konkretnych, jednostkowych zdarzeń, ale uniwersalny, plejotropowy czynnik sprawczy wszystkiego, ktory sam nie ma przyczyny. To już jest w takim razie nieuprawniona ekstrapolacja. Pojęcie przyczyny odnosi się do tych właśnie jednostkowych zdarzeń, jak je nazywasz; przyczyną jednego zdarzenia znanego z doświadczenia jest inne zdarzenie znane z doświadczenia. Nie ma czegoś takiego jak przyczyna wszystkich zdarzeń znanych z doświadczenia jako zdarzenie nieznane z doświadczenia.
avidal napisał(a):vpprof napisał(a):wg jakiego kryterium oceniać, co jest doskonalsze, a co mniej doskonałe? Według stopnia złożoności. Tu nie może nie przypomnieć mi się wierszyk Szymborskiej, skądinąd bardzo urokliwy: - Cebula – Wisława Szymborska
Co innego cebula.
Ona nie ma wnętrzności.
Jest sobą na wskroś cebula
do stopnia cebuliczności.
Cebulasta na zewnątrz,
cebulowa do rdzenia,
mogłaby wejrzeć w siebie
cebula bez przerażenia.
W nas obczyzna i dzikość
ledwie skórą przykryta,
inferno w nas interny,
anatomia gwałtowna,
a w cebuli cebula,
nie pokrętne jelita.
Ona wielekroć naga,
do głębi itympodobna.
Byt niesprzeczny cebula,
udany cebula twór.
W jednej po prostu druga,
w większej mniejsza zawarta,
a w następnej kolejna,
czyli trzecia i czwarta.
Dośrodkowa fuga.
Echo złożone w chór.
Cebula, to ja rozumiem:
najnadobniejszy brzuch świata.
Sam się aureolami
na własną chwałę oplata.
W nas - tłuszcze, nerwy, żyły,
śluzy i sekretności.
I jest nam odmówiony
idiotyzm doskonałości.
Jak widać, każdy ma inne zdanie na temat, co jest doskonałe a co nie; podobnie zresztą jest z pięknem, przyjemnością i wieloma innymi rzeczami, w których rozstrzyga gust. Tym bardziej więc nie można na podstawie tak arbitralnych stwierdzeń opisywać świata. Przypomina to twierdzenia katolickich egzegetów o celowości zjawisk czy ludzkiego ciała. Ech…
Antyteista, empirysta, zwolennik używania rozumu.
„Znaczeniem zdania jest metoda jego weryfikacji” (Moritz Schlick)
Liczba postów: 1,444
Liczba wątków: 19
Dołączył: 12.2006
Płeć: nie wybrano
Fry napisał(a):Tak, jest to sensowna definicja.
Co masz na myśli pytając, czy ona na coś wskazuje? A na co wskazuje "krzesło"? A "zdenerwowanie", czy wyżej wspomniany "okrąg"? Mam na myśli: 'co się pod nią kryje'. Bo wszystkie definicje, o których wspominasz wskazują na konkretne moje doznania, doświadczenia. Jak łatwo można zobaczyć, 'osobowy stwórca świata' nie wskazuje na żadne konkretne doznanie; innymi słowy jest to po prostu fraza opisująca jakąś cechę, którą to frazę – jak rozumiem – następnie będziemy na chybił trafił dopasowywać do jakichś naszych doznań (o już ustalonych definicjach).
Fry napisał(a):Nie do końca rozumiałem, nvm. Niestety jaśniej nie da się już napisać. Relacje między doświadczeniami (jednostkowymi). To już najniższy poziom abstrakcji, przykro mi…
Antyteista, empirysta, zwolennik używania rozumu.
„Znaczeniem zdania jest metoda jego weryfikacji” (Moritz Schlick)
Liczba postów: 789
Liczba wątków: 2
Dołączył: 08.2008
Reputacja:
0
vpprof napisał(a):A czyjego? Najlepiej niech każdy mówi o swoim bogu; inaczej potem będzie "wkładanie komuś czegoś w usta", "zupełne niezrozumienie intencji" itd. Mówmy za siebie.
--------------------------------------------------------------
No to proszę. Tylko niech to będzie definicja poprawna. (Nawiasem mówiąc nie wiem, czemu wziąłeś w cudzysłów. Czyżbyś z góry wiedział, że żadnej poprawnej definicji nie wyprodukujesz? :think: ) W cudzysłowiu są określenia, których Ty użyłeś. Podam Ci 100%dokładną "definicję" słowem, którego pewno byś nie użył. Bóg absolutny, o którym mówi kler, to: Diabeł.
Dowiedz się o nim czegoś więcej, a będziesz wiedział, że jest zupełnie konkretny, materialny i namacalny i ten sam, którego Wy macie na myśli pisząc "Bóg".
--------------------------------------------------------------
..ale przecież wiemy, że jego nie ma..
|