To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ankieta: Jestem
Nie posiadasz uprawnień, aby oddać głos w tej ankiecie.
Kosmopolitą
44.29%
62 44.29%
Patriotą
29.29%
41 29.29%
Nacjonalistą
5.71%
8 5.71%
Inne
11.43%
16 11.43%
Sam nie wiem
9.29%
13 9.29%
Razem 140 głosów 100%
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie [Wyniki ankiety]

Ocena wątku:
  • 4 głosów - średnia: 4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Patriotyzm - absurd i głupota
Osiris napisał(a):Taki Szkot natomiast, przysięgając lojalność królowej ma już większy problem; nie dość, że jego ziomkowie ciemiężeni byli przez Anglików przez stulecia to sama Wielka Brytania jest przecież odpowiedzialna za grabienie i pacyfikację połowy świata, z czego trudno być dumnym.
bert04 napisał(a):Taka uwaga w temacie: czasem słyszę czy widzę oburzenie, dlaczego Polacy mają się czuć współodpowiedzialni za kolonializm*, skoro kolonii* nie mieliśmy. Cóż, właśnie dałeś tu argument. Może Unia Europejska nie jest tym samym, co Wielka Brytania, ale jest tworem semi-państwowym i jako jej członkowie mamy współodpowiedzialność za przeszłość nie tylko Polski, ale też Brytanii, Francji, Hiszpanii czy Belgii.

(*tu w klasycznym rozumieniu, kolonie w Afryce, Ameryce czy Azji)
A to sa juz szczyty. Pomijajac kompletnie nieudana madagaskarska awanture Beniowskiego (z ramienia Francji), jedyna "szkocka sytuacja", jaka sie Polakom w historii trafila, to byla karna ekspedycja Legionow Polskich na Santo Domingo (tez z ramienia Francji). Polacy tlumili tam insurekcje Murzynow. Tlumienie wyszlo srednio i Murzyni sie na niepodleglosc wybili; to sie obecnie nazywa Haiti i zajmuje polowe takiej wyspy w archipelagu Wielkich Antyli. Druga polowa wyspy az do konca epoki kolonialnej byla we wladaniu Hiszpanii i dzis nazywa sie Dominikana. Porownajcie sobie teraz obydwaj, do czego doszli niepodlegli Murzyni w Haiti, a do czego Kreole w Dominikanie. Potem skonczcie pierdolic od rzeczy, bo przerabianie "brzemienia bialego czlowieka" na zbawianie swiata od kolonializmu (by the jingo!) pierdoleniem od rzeczy niestety jest. Szczegolnie, jesli odbywa sie za pomoca elektroniki z metali wydobywanych w kongijskiej Katandze rekoma nieletnich niewolnikow megakorpow bialego czlowieka. Dla ustalenia uwagi: elektronika co do zasady sie nie psuje, ino megakorpy chca, zeby pieniadz krazyl i generowal im zyski az po zgasniecie gwiazd. Sprzedaja wiec nadpsute, zeby popsulo sie szybko i trzeba bylo zrobic nowe, chociaz my, konsumenci, najnowszego ajfona z jeszcze bardziej okraglymi naroznikami potrzebujemy jak swinia siekiery.

Muzyczka. Obejrzyjcie sobie ten klip; chlopaki z Placebo zatrybili, o co cho i zrobili fantastyczne podsumowanie sprawy.
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Odpowiedz
bert04 napisał(a): Polska istnieje przez jakieś 1050+ lat jako państwo. "Gnębienie" miało miejsce przez ostatnie jakieś 250 lat. Przedtem? Raz grabiliśmy, raz byliśmy grabieni, raz Bolesław Chrobry gwałcił ruską księżniczkę, raz czesi zajeżdżali nam katedrę św. Wojciecha, raz plądrowaliśmy Moskwę, raz Szwedzi plądrowali Warszawę. Wprawdzie nie uczestniczyliśmy w tzw. wyścigu kolonialnym (epizod Księstwa Kurlandii pominę), niemniej w obecnym dyskursie na temat imperializmu rosyjskiego nie sposób pominąć i naszego udziału w, powiedzmy, zajmowaniu terenów etnicznie ruskich  EDIT: rusińskich. Jesteś pewien, że ktoś inny oceniając z zewnątrz nie doszedłby do innych proporcji? Ja nie.
Masz po części rację ale wydaje mi się, że patriotyczny symbolizm (nie tylko polski) odnosi się najczęściej do tych ostatnich 250 lat. Nie widać chyba na marszach niepodległości i innych inicjatywach wielu odniesień do czasów Chrobrego czy lat świetności Rzeczpospolitej XVI w. są za to do powstań narodowych w czasie zaborów, Piłsudskiego czy Powstania Warszawskiego. Dlaczego niemiecki patriotyzm w zasadzie przekształcił się w z narodowego w regionalny? Ciągle nieodległe czasy nazizmu być może nie pozwalają im na inne podejście. Brytyjczycy też mają z tym problem ale w mniejszym stopniu gdyż przez wielu zdobycze Imperium ciągle nie są traktowane jednoznacznie jako złe i przedstawia się pozytywne skutki podbojów. Chociaż z drugiej strony domyślam się, że Mongołowie z braku laku uważają Dżingis Chana za pozytywnego bohatera.

Cytat:Taka uwaga w temacie: czasem słyszę czy widzę oburzenie, dlaczego Polacy mają się czuć współodpowiedzialni za kolonializm*, skoro kolonii* nie mieliśmy. Cóż, właśnie dałeś tu argument. Może Unia Europejska nie jest tym samym, co Wielka Brytania, ale jest tworem semi-państwowym i jako jej członkowie mamy współodpowiedzialność za przeszłość nie tylko Polski, ale też Brytanii, Francji, Hiszpanii czy Belgii.
Ma to sens ale jednak Szkoci na każdym poziomie są wiele bardziej zintegrowani z Wielką Brytanią niż Polska kiedykowiek była z Unią. Gdy wytrzymamy w Unii tysiąc lat i zaczniemy rozmawiać potocznie po niemiecku czy francusku to przyznam Ci rację całkowitąUśmiech
Odpowiedz
Osiris napisał(a):Chociaż z drugiej strony domyślam się, że Mongołowie z braku laku uważają Dżingis Chana za pozytywnego bohatera.
Slusznie sie domyslasz, acz laku to oni maja pod dostatkiem. Po prostu jesli o Czyngisa chodzi, to polska kultura zapamietala go dokladnie tak samo, jak ukrainska kultura niejakiego Pilsudskiego; marszalka takiego.
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Odpowiedz
ErgoProxy napisał(a):
Osiris napisał(a):Chociaż z drugiej strony domyślam się, że Mongołowie z braku laku uważają Dżingis Chana za pozytywnego bohatera.
Slusznie sie domyslasz, acz laku to oni  maja pod dostatkiem. Po prostu jesli o Czyngisa chodzi, to polska kultura zapamietala go dokladnie tak samo, jak ukrainska kultura niejakiego Pilsudskiego; marszalka takiego.
Rzeczywiście, „laku” to Oni mają pod dostatkiem. Każdy Mongoł uważa Czyngisa za największego bohatera wszech czasów. Nie z tego, że był wielkim wojownikiem i podbił całą (bez Indii i Japonii) Azję i pół Europy i stworzył imperium, które powierzchnią ustępowało tylko Imperium Brytyjczyków – to są nieważne drobiazgi. Kochają go za to, że wprowadził prawo na stepach środkowej Azji, które obowiązuje do dziś. Zjednoczył plemiona nomadów (to nie łatwe zadanie) i ostatecznie rozwiązał problem wojen plemiennych. Nawet po Jego śmierci ten problem nie występował i tak jest do dziś. Taki Mojżesz, azjatycki.

Załączona piosenka  - fajna. Cała prawda. Zjednoczył plemiona, wprowadził rządy prawa – największy mędrzec i władca Niebiańskiego Oceanu – nieformalna nazwa Mongolii. Tylko te konie z teledysku – trochę za duże.
Śpieszmy się czytać posty,  tak szybko  są kasowane....
Nie piszę o tym zbyt często lecz piszę o tym raz na zawsze... a jestem tak jak delfin łagodny i mocny i nie zawsze powrócę, nigdy nie wiadomo mówiac o miłosci czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
Odpowiedz
Teista napisał(a):
ErgoProxy napisał(a):
Osiris napisał(a):Chociaż z drugiej strony domyślam się, że Mongołowie z braku laku uważają Dżingis Chana za pozytywnego bohatera.
Slusznie sie domyslasz, acz laku to oni  maja pod dostatkiem. Po prostu jesli o Czyngisa chodzi, to polska kultura zapamietala go dokladnie tak samo, jak ukrainska kultura niejakiego Pilsudskiego; marszalka takiego.
Rzeczywiście, „laku” to Oni mają pod dostatkiem. Każdy Mongoł uważa Czyngisa za największego bohatera wszech czasów. 
Zastanawiające jest to, że biorąc pod uwagę ludobójstwa popełnione przez jego ludzi podczas podboju Chin oraz dzisiejszego Iranu w oczach współczesnych spoza Mongolii powinien on chyba być stawiany w jednym rzędzie ze Stalinem czy Hitlerem. Również w Polsce można było zauważyć fascynację tą postacią; pamiętam popularną monografię Podhoreckiego i nie przypominam sobie, by rozpisywał się zbytnio o okrucieństwach Mongołów, choć oczywiście są wspomniane. Upływ czasu zmienia znacząco perspektywę: Putin jest nienawidzony przez miliony gdyż ciągle żyje, Stalin w Rosji po części odzyskuje dawny blask po kilkudziesięciu latach a Czyngis Chan po ośmiu wiekach jest zapamiętany jako największy zdobywca a nie największy zbrodniarz.
Odpowiedz
Osiris napisał(a):
Teista napisał(a):
ErgoProxy napisał(a):
Osiris napisał(a):Chociaż z drugiej strony domyślam się, że Mongołowie z braku laku uważają Dżingis Chana za pozytywnego bohatera.
Slusznie sie domyslasz, acz laku to oni  maja pod dostatkiem. Po prostu jesli o Czyngisa chodzi, to polska kultura zapamietala go dokladnie tak samo, jak ukrainska kultura niejakiego Pilsudskiego; marszalka takiego.
Rzeczywiście, „laku” to Oni mają pod dostatkiem. Każdy Mongoł uważa Czyngisa za największego bohatera wszech czasów. 
Zastanawiające jest to, że biorąc pod uwagę ludobójstwa popełnione przez jego ludzi podczas podboju Chin oraz dzisiejszego Iranu w oczach współczesnych spoza Mongolii powinien on chyba być stawiany w jednym rzędzie ze Stalinem czy Hitlerem. Również w Polsce można było zauważyć fascynację tą postacią; pamiętam popularną monografię Podhoreckiego i nie przypominam sobie, by rozpisywał się zbytnio o okrucieństwach Mongołów, choć oczywiście są wspomniane. Upływ czasu zmienia znacząco perspektywę: Putin jest nienawidzony przez miliony gdyż ciągle żyje, Stalin w Rosji po części odzyskuje dawny blask po kilkudziesięciu latach a Czyngis Chan po ośmiu wiekach jest zapamiętany jako największy zdobywca a nie największy zbrodniarz.
…bo zbrodnię ludobójstwa popełniło wielu, ale niewielu z ich pozostawiło więcej coś po sobie - coś, co sprawia, że teraz My możemy żyć spokojnie (względnie spokojnie). W tej chwili myślę o dwóch takich, co pozostawili wiele – Napoleon i Temudżyn. Temudżyn zakończył wojny plemienne w centralnej Azji (to spory region). Wstawił mongolską dynastię w Chinach – Yuan, którą sami Chińczycy oceniają jako najlepszą w swojej historii. Coś po sobie pozostawił. Napoleon też, a że przy okazji wielu straciło głowy – trudno. Mojżesz, zanim wprowadził "zasady", też musiał zdekapitować paru. Widać tak musi być.

Z tego powodu nie stawiam w jednym szeregu Dżingisa, Napoleona ze Stalinem i Hitlerem, bo po tych dwóch ostatnich nie wiele zostało, a nawet można by powiedzieć, że po nich Świat należało naprawić.

Mam taką moją osobistą (w pełni subiektywną) listę Dziesięciu Największych Skurwysynów Naszego Świata (DNSNŚ). Niezagrożone, pierwsze miejsce od wielu lat zajmuje Leopold II - Leopold Ludwik Filip Maria Wiktor. A na drugim miejscu (ex aequo) Stalin i Hitler. Zamordowali wielu i nic po sobie nie pozostawili.

Jeszcze raz, powtórzę. Czyngis Chana Mongołowie nie kochają za to, że wielkim wojownikiem i zdobywcą był. Kochają go za to, że wprowadził pokój i ostatecznie zakończył idiotyczne wojny plemienne w całej centralnej Azji. Pokój trwa do dziś.

Problem dzikich plemion (nomadów północnych) Chińczycy chcieli już rozwiązać w VII w. p.n.e. Wtedy zaczęli budować Wielki Mur. Po „reformie” Czyngisa budowali go nadal, ale już z innych powodów.
Śpieszmy się czytać posty,  tak szybko  są kasowane....
Nie piszę o tym zbyt często lecz piszę o tym raz na zawsze... a jestem tak jak delfin łagodny i mocny i nie zawsze powrócę, nigdy nie wiadomo mówiac o miłosci czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
Odpowiedz
Teista napisał(a):
Osiris napisał(a):
Teista napisał(a):
ErgoProxy napisał(a):
Osiris napisał(a):Chociaż z drugiej strony domyślam się, że Mongołowie z braku laku uważają Dżingis Chana za pozytywnego bohatera.
Slusznie sie domyslasz, acz laku to oni  maja pod dostatkiem. Po prostu jesli o Czyngisa chodzi, to polska kultura zapamietala go dokladnie tak samo, jak ukrainska kultura niejakiego Pilsudskiego; marszalka takiego.
Rzeczywiście, „laku” to Oni mają pod dostatkiem. Każdy Mongoł uważa Czyngisa za największego bohatera wszech czasów. 
Zastanawiające jest to, że biorąc pod uwagę ludobójstwa popełnione przez jego ludzi podczas podboju Chin oraz dzisiejszego Iranu w oczach współczesnych spoza Mongolii powinien on chyba być stawiany w jednym rzędzie ze Stalinem czy Hitlerem. Również w Polsce można było zauważyć fascynację tą postacią; pamiętam popularną monografię Podhoreckiego i nie przypominam sobie, by rozpisywał się zbytnio o okrucieństwach Mongołów, choć oczywiście są wspomniane. Upływ czasu zmienia znacząco perspektywę: Putin jest nienawidzony przez miliony gdyż ciągle żyje, Stalin w Rosji po części odzyskuje dawny blask po kilkudziesięciu latach a Czyngis Chan po ośmiu wiekach jest zapamiętany jako największy zdobywca a nie największy zbrodniarz.
…bo zbrodnię ludobójstwa popełniło wielu, ale niewielu z ich pozostawiło więcej coś po sobie - coś, co sprawia, że teraz My możemy żyć spokojnie (względnie spokojnie). W tej chwili myślę o dwóch takich, co pozostawili wiele – Napoleon i Temudżyn. Temudżyn zakończył wojny plemienne w centralnej Azji (to spory region). Wstawił mongolską dynastię w Chinach – Yuan, którą sami Chińczycy oceniają jako najlepszą w swojej historii. Coś po sobie pozostawił. Napoleon też, a że przy okazji wielu straciło głowy – trudno. Mojżesz, zanim wprowadził "zasady", też musiał zdekapitować paru. Widać tak musi być.

Z tego powodu nie stawiam w jednym szeregu Dżingisa, Napoleona ze Stalinem i Hitlerem, bo po tych dwóch ostatnich nie wiele zostało, a nawet można by powiedzieć, że po nich Świat należało naprawić.

Mam taką moją osobistą (w pełni subiektywną) listę Dziesięciu Największych Skurwysynów Naszego Świata (DNSNŚ). Niezagrożone, pierwsze miejsce od wielu lat zajmuje Leopold II - Leopold Ludwik Filip Maria Wiktor. A na drugim miejscu (ex aequo) Stalin i Hitler. Zamordowali wielu i nic po sobie nie pozostawili.

Jeszcze raz, powtórzę. Czyngis Chana Mongołowie nie kochają za to, że wielkim wojownikiem i zdobywcą był. Kochają go za to, że wprowadził pokój i ostatecznie zakończył idiotyczne wojny plemienne w całej centralnej Azji. Pokój trwa do dziś.

Problem dzikich plemion (nomadów północnych) Chińczycy chcieli już rozwiązać w VII w. p.n.e. Wtedy zaczęli budować Wielki Mur. Po „reformie” Czyngisa budowali go nadal, ale już z innych powodów.
Czyli Mojżesza też za to kochali. Za zjednoczenie. 


 Kwestia Jezusa.... rozpoczął czy zakończył?
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
Odpowiedz
Jezus byl agentem krola Heroda, majacym zbudowac mu spoleczna baze poparcia wsrod ludzi wykluczonych przez swiatynna wierchuszke i izraelskich bogaczy. Ta baza miala sie przydac na okolicznosc powstania Izraela przeciwko Rzymowi, o ktorym wszyscy wiedzieli, ze w koncu wybuchnie, ale tylko nieliczni rozumieli, jak sie skonczy. Do tych nielicznych zaliczal sie krol Herod, bo ktorys z jego przodkow i poprzednikow na urzedzie byl obecny w obozie Juliusza Cezara podczas podboju Egiptu (i Syrii chyba tez), a wiec mial okazje obserwowac rzymskie legiony w dzialaniu. Tymczasem szeregowi Izraelici mieli okazje obserwowac wylacznie trzeciorzedne auxillia z lokalnych (samarytanskich?) zaciagow, ktore uwazali (slusznie!) za pierdniecie nicosci, latwe do pobicia. Stad sykariusze, zeloci i cala reszta tej halastry naprutej patriotyzmem jak wodka (dojrzali patrioci mysla i dzialaja na trzezwo), wnosili, ze pojdzie im z rzymskimi Cezarami tak samo, jak poszlo Machabeuszom z syryjskimi Antiochami. Natomiast krol Herod, klient Rzymu i przyjaciel Cezara, wnosil (slusznie!), ze na chwilowo zwycieskich insurgentow zwali sie w koncu armia rzymska w pelni mocy. Potem, kiedy juz ta maszynka do mielenia przerobi powstancow na las krzyzy, to w Jerozolimie powstanie polityczna proznia, ktora ktos bedzie musial zapelnic. Dlaczego nie krol Herod? A Jana Chrzciciela, mistrza Jezusowego, krol Herod wypusci z lochu wtedy, kiedy jego intryga pomyslnie sie rozwinie i wyda pozadane owoce - kiedy lud izraelski obwola krola Heroda Mesjaszem. Istnieje w katolickiej Tradycji podanie, ze po smierci Jezusa krol Herod probowal wejsc w taka role (albo podobna), ino ze po wygloszeniu mowy wobec ludu, ktory zakrzyknal, ze oto slyszy glos samego Boga, porazil krola Heroda aniol Panski; za czym Herod bidusia w kilka dni umarl, bo go robactwo zywcem zezarlo.

Osiris napisał(a):Zastanawiające jest to, że biorąc pod uwagę ludobójstwa popełnione przez jego ludzi podczas podboju Chin oraz dzisiejszego Iranu w oczach współczesnych spoza Mongolii powinien on [Czyngis Chan] chyba być stawiany w jednym rzędzie ze Stalinem czy Hitlerem.
Nulla poena sine lege. Do jakiej cywilizacji sie zaliczasz, bo chyba nie do zachodniej?
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Odpowiedz
Teista napisał(a): …bo zbrodnię ludobójstwa popełniło wielu, ale niewielu z ich pozostawiło więcej coś po sobie - coś, co sprawia, że teraz My możemy żyć spokojnie (względnie spokojnie). W tej chwili myślę o dwóch takich, co pozostawili wiele – Napoleon i Temudżyn. Temudżyn zakończył wojny plemienne w centralnej Azji (to spory region). Wstawił mongolską dynastię w Chinach – Yuan, którą sami Chińczycy oceniają jako najlepszą w swojej historii. Coś po sobie pozostawił. Napoleon też, a że przy okazji wielu straciło głowy – trudno. Mojżesz, zanim wprowadził "zasady", też musiał zdekapitować paru. Widać tak musi być.
Nie bardzo mnie to przekonuje - zjednoczenie plemion mongolskich i wstawienie nowej dynastii w Chinach kosztem życia milionów ludzi? Mogłby zjednoczyć plemiona i wcale nie próbować rozszerzać granic swojego imperium. Jedyne dziedzictwo Czyngisa, które można jakoś pozytywnie rozpatrywać to 16 milionów potomków, rzekomoUśmiech

Cytat:Ergoproxy

Nulla poena sine lege. Do jakiej cywilizacji sie zaliczasz, bo chyba nie do zachodniej?
Nie wiem co to ma wspólnego z tym, co pisałem? Pisałem tu o odpowiedzialności moralnej,  nie karnej.
Odpowiedz
Teista napisał(a): Rzeczywiście, „laku” to Oni mają pod dostatkiem. Każdy Mongoł uważa Czyngisa za największego bohatera wszech czasów. Nie z tego, że był wielkim wojownikiem i podbił całą (bez Indii i Japonii) Azję i pół Europy i stworzył imperium, które powierzchnią ustępowało tylko Imperium Brytyjczyków – to są nieważne drobiazgi.

Czyngis podporządkował sobie Azję Centralną, dużą część Syberii, Mandżurię, część płn. Chin, Koreę, Środkowy Wschód, część Afganistanu, Przedkaukazie. I wsio. To było oczywiście wielkie imperium, ale resztę podbojów (w tym podbój Chin, Bliskiego Wschodu czy Iranu oraz pozostałe terytoria)) o których piszesz musieli dokończyć jego następcy. Atakując Europę Mongołowie Czyngisa po zwycięstwach nad Gruzinami, Rusinami i Połowcami zostali doszczętnie rozbici przez Bułgarów Wołgo-Kamskich. I w chwili śmierci Temudżyna kontrolowali co najwyżej jej pd-wsch. rubieże. Rzeczywiste podboje w Europie rozpoczął dopiero jego wnuk Batu-chan.

Teista napisał(a): …bo zbrodnię ludobójstwa popełniło wielu, ale niewielu z ich pozostawiło więcej coś po sobie - coś, co sprawia, że teraz My możemy żyć spokojnie (względnie spokojnie). W tej chwili myślę o dwóch takich, co pozostawili wiele – Napoleon i Temudżyn. Temudżyn zakończył wojny plemienne w centralnej Azji (to spory region). Wstawił mongolską dynastię w Chinach – Yuan, którą sami Chińczycy oceniają jako najlepszą w swojej historii.

Mongolską dynastię Yuan rozpoczął Ugadej, a podbój całych Chin skończył dopiero Kubilaj. Czyngis nawet podboju płn. Chin nie dokończył.

Teista napisał(a): Jeszcze raz, powtórzę. Czyngis Chana Mongołowie nie kochają za to, że wielkim wojownikiem i zdobywcą był. Kochają go za to, że wprowadził pokój i ostatecznie zakończył idiotyczne wojny plemienne w całej centralnej Azji. Pokój trwa do dziś.

Na pewien czas na pewno. I jest za to doceniany. Ale ostatecznie wojny plemienne w Azji Centralnej zakończyły przede wszystkim podboje dyn. mandżurskiej (Mongolia, Dżungaria i rozbicie powstań przeciwko nim) i w dużo mniejszym stopniu ekspansja Rosji.

Teista napisał(a): Problem dzikich plemion (nomadów północnych) Chińczycy chcieli już rozwiązać w VII w. p.n.e. Wtedy zaczęli budować Wielki Mur. Po „reformie” Czyngisa budowali go nadal, ale już z innych powodów.

Za czasów Mingów Wielki Mur zaczęto budować na potęgę po druzgocącej klęsce Chińczyków z Mongołami pod Tumu w 1449 roku i z powodu najazdów Mongołów płn. Yuan.
Odpowiedz
Dammy - czepiasz się szczegółów
dammy napisał(a):
Teista napisał(a): Jeszcze raz, powtórzę. Czyngis Chana Mongołowie nie kochają za to, że wielkim wojownikiem i zdobywcą był. Kochają go za to, że wprowadził pokój i ostatecznie zakończył idiotyczne wojny plemienne w całej centralnej Azji. Pokój trwa do dziś.
Na pewien czas na pewno. I jest za to doceniany. Ale ostatecznie wojny plemienne w Azji Centralnej zakończyły przede wszystkim podboje dyn. mandżurskiej (Mongolia, Dżungaria i rozbicie powstań przeciwko nim) i w dużo mniejszym stopniu ekspansja Rosji.
Nie ważne jak było, ważne jak pamięta Go historia, a historia to sztuka interpretacji. Mongołowie pamiętają, że to właśnie Temudżyn zakończył wojny plemienne. Z pewnością zainicjował proces, choć podstawową motywacją była podła zemsta. Ale, w ogólnym rozrachunku wyszło „na plus”. Te mongolskie wojny plemienne – to był naprawdę paskudny zwyczaj.

geranium napisał(a):
Teista napisał(a):
Osiris napisał(a):
Teista napisał(a):
ErgoProxy napisał(a):Slusznie sie domyslasz, acz laku to oni  maja pod dostatkiem....
Rzeczywiście, „laku” to Oni mają pod dostatkiem....
Zastanawiające jest to, że biorąc pod uwagę ludobójstwa popełnione przez jego ludzi podczas podboju Chin oraz dzisiejszego Iranu w oczach współczesnych spoza Mongolii powinien on chyba być stawiany w jednym rzędzie ze Stalinem czy Hitlerem. ..
…bo zbrodnię ludobójstwa popełniło wielu, ale niewielu......
Czyli Mojżesza też za to kochali. Za zjednoczenie. 
Oczywiście Tak. Żydzi kochają Mojżesza za wyprowadzenie z niewoli i zjednoczenie ludu. Wyprowadzenie z niewoli Mojżesz przeprowadził z (względnie) niskimi stratami w „ludziach” – pierworodni (w dodatku pierworodni z obcego narodu Duży uśmiech ), natomiast zjednoczenie wymagało dwóch dużych zabiegów socjotechnicznych i kilkunastu pomniejszych działań naprawczych na własnym narodzie – każde z ich było nieodłącznie związane z dekapitacją  - oddzielenie głowy od reszty ciała – w języku biblijnym – wykluczony z narodu (wycięty). Dzięki Niemu, Żydzi do dziś mogą chwalić się ciągłością kulturową od „biblijnych czasów” – nie ma zwycięstwa bez poświęcenia.

Cytat: Kwestia Jezusa.... rozpoczął czy zakończył?
…. Misję Mojżesza? Ani nie rozpoczął, ani nie zakończył. Jezus to zupełnie inna kategoria. Jego działalność i propagowane idee w niczym nie przypominają „drogi” mojżeszowej. Jezus, do zjednoczenia wszystkich ludzi używał miłości, a nie oręża i z tego powodu musiał zakończyć swoją misję na krzyżu.

ErgoProxy napisał(a): Jezus byl agentem krola Heroda, majacym zbudowac mu spoleczna baze poparcia wsrod ludzi wykluczonych przez swiatynna wierchuszke i izraelskich bogaczy........
Tylko jedną spójność widzę w filozofii Jezusa i postępowaniu Heroda – oddajmy „Bogu co boskie, cezarowi co cesarskie”. Herod nie mógł spreparować tak finezyjnego, wysublimowanego planu, jaki opisujesz. Od dawna cierpiał na niewydolność nerek, a ta przypadłość powoduje potężne bóle głowy, upośledzenie umysłowe, ogólne problemy z normalnym życiem, a co dopiero z życiem na stanowisku króla, a na końcu śmierć w niewypowiedzianych cierpieniach. W tych czasach nie było w Jerozolimie nawet jednej stacji dializ. Nawet nie mogę sobie wyobrazić codziennych cierpień Heroda. Nie mogę sobie też wyobrazić, że w takim stanie fizjologicznym zaplanował aż tak podstępny spisek i że swój plan miał zamiar w ogóle zrealizować. Tak więc Anioł Pański poraził Heroda znacznie wcześniej. 
Spójność myśli Heroda i Jezusa wynikały innych przesłanek. Jak napisałeś - Herod znał Świat i potęgę cesarstwa i wiedział, że opór zakończy się całkowitą porażką – i tak się stało, Jezus natomiast był galilejskim wieśniakiem, co nie przeszkodziło mu w opracowaniu spójnej i działającej w rzeczywistości filozofii miłości do Boga i bliźniego swego. Jezus, kontynuując filozofię Izajasza (Emanuel) oficjalnie wprowadza nowy typ mesjasza (w opozycji do oczekiwanego "nowego Jozue"), który faktycznie zostaje uznany przez Żydów na następne 2000 lat - to Ich największy sukces.

Osiris napisał(a):
Teista napisał(a): …bo zbrodnię ludobójstwa popełniło wielu, ale niewielu z ich pozostawiło więcej coś po sobie - coś, co sprawia, że teraz My możemy żyć spokojnie (względnie spokojnie). W tej chwili myślę o dwóch takich, co pozostawili wiele – Napoleon i Temudżyn. Temudżyn zakończył wojny plemienne w centralnej Azji (to spory region). Wstawił mongolską dynastię w Chinach – Yuan, którą sami Chińczycy oceniają jako najlepszą w swojej historii. Coś po sobie pozostawił. Napoleon też, a że przy okazji wielu straciło głowy – trudno. Mojżesz, zanim wprowadził "zasady", też musiał zdekapitować paru. Widać tak musi być.
Nie bardzo mnie to przekonuje - zjednoczenie plemion mongolskich i wstawienie nowej dynastii w Chinach kosztem życia milionów ludzi? Mogłby zjednoczyć plemiona i wcale nie próbować rozszerzać granic swojego imperium. Jedyne dziedzictwo Czyngisa, które można jakoś pozytywnie rozpatrywać to 16 milionów potomków, rzekomoUśmiech
Niestety. Człowiek to takie bydlę, które czasem trzeba przymusić do zachowań implikujących szczęśliwe życie. Na samodzielne myślenie nie ma co liczyć.
Śpieszmy się czytać posty,  tak szybko  są kasowane....
Nie piszę o tym zbyt często lecz piszę o tym raz na zawsze... a jestem tak jak delfin łagodny i mocny i nie zawsze powrócę, nigdy nie wiadomo mówiac o miłosci czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości