To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Religia jako choroba psychiczna
#81
Czy przy braku umiejętności wskazania przyczyny uprawnione jest sugerowanie braku istnienia takowej przyczyny?
"Kto nie zważa na karność, gardzi własnym życiem, lecz kto słucha napomnienia, nabywa rozumu.
Bojaźń Pana jest szkołą mądrości, a pokora poprzedza chwałę"
                            
"To głupota prowadzi człowieka na manowce, a potem jego serce wybucha gniewem na Pana"

          Prz. 15,32-33; 19,3
Odpowiedz
#82
freeman napisał(a): Czy przy braku umiejętności wskazania przyczyny uprawnione jest sugerowanie braku istnienia takowej przyczyny?
Uprawnione jest stwierdzenie, że to jedna z opcji. Natomiast nieuprawnione jest stosowanie argumentum ad ignorantiam — „nie wiemy, jaka była przyczyna, a więc był to osobowy Bóg”.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#83
freeman napisał(a): Czy przy braku umiejętności wskazania przyczyny uprawnione jest sugerowanie braku istnienia takowej przyczyny?
Z takim podejściem nadal mieszkalibyśmy w jaskiniach i każde trzęsienie ziemi uważali za boski gniew.
Uprawnione jest powiedzieć "nie wiem", gdy brak umiejętności. Może w przyszłości nabierzemy umiejętności. Może nie. Ale wymyślanie bytów mających "wyjaśnić" nieznane, mimo że jest łatwe i wygodne, tak naprawdę niczego nie wyjaśnia.
Kiedy człowiek umiera, po pierwsze traci życie. A zaraz potem złudzenia.
Terry Pratchett
Odpowiedz
#84
zefciu napisał(a):
freeman napisał(a): Czy przy braku umiejętności wskazania przyczyny uprawnione jest sugerowanie braku istnienia takowej przyczyny?
Uprawnione jest stwierdzenie, że to jedna z opcji.
Na jakiej podstawie?
"Kto nie zważa na karność, gardzi własnym życiem, lecz kto słucha napomnienia, nabywa rozumu.
Bojaźń Pana jest szkołą mądrości, a pokora poprzedza chwałę"
                            
"To głupota prowadzi człowieka na manowce, a potem jego serce wybucha gniewem na Pana"

          Prz. 15,32-33; 19,3
Odpowiedz
#85
freeman napisał(a): Na jakiej podstawie?
Na takiej, że nikt jej nie wykluczył.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#86
Na jakiej podstawie przyjąłeś w ogóle taką opcję?
"Kto nie zważa na karność, gardzi własnym życiem, lecz kto słucha napomnienia, nabywa rozumu.
Bojaźń Pana jest szkołą mądrości, a pokora poprzedza chwałę"
                            
"To głupota prowadzi człowieka na manowce, a potem jego serce wybucha gniewem na Pana"

          Prz. 15,32-33; 19,3
Odpowiedz
#87
Na takiej, że on studiuje, kiedy Ty się modlisz.

Naprawdę, dociekanie prawdy o świecie to nie jest polityka, w przeciwieństwie do religii chrześcijańskiej, która traktuje Pana Boga politycznie (dlatego jest to Pan). Nauka przeczy (niektórym) wizjom tej religii od swojego zarania - bez żadnej złośliwości, po prostu chrześcijanie mieli pecha u własnego zarania - więc ta konkretna religia potraktowała naukę politycznie, a potem postanowiła ten stan rzeczy zabetonować na amen. Dlatego obecnie kościoły wszelkiej maści są wobec odpływu wiernych bezradne. Podobna historia, jak z arsenałem króla Jerzego - który wyleciał w powietrze, bo król rozkazał, żeby piorunochrony kończyły się kulkami, a nie ostrzami, jak u buntownika Franklina - tylko że huk jest większy.
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Odpowiedz
#88
Sofeicz napisał(a): PS. Już kiedyś postulowałem unię teistyczno-ateistyczną opartą na tym samej niepoznawalnej tajemnicy creatio ex nihilo.
To nas łączy.
Definicja na poły własna:
kult: święte pisma, obrzędy, rytuały, przykazania, zasady kultu, osoby duchowne, uczeni w świętych pismach, hierarcia kultu, instytucje kultu, miejsca kultu, itp.

A teraz pytanie: a-teizm, czy a-kultyzm?

(uwaga: niżej może być obrazoburczo, myślałem nawet o założeniu nowego tematu, ale może to już wałkowano tu setki razy, więc byłoby to zbędne)

Teza 1. Idealna wg mnie droga do nabrania przekonania, że " Bóg nie istnieje" powinna wyglądać tak:

"teoria, że Bóg istnieje => po przemyśleniu negacja tego, że Bóg istnieje" - ale tu moja teza 1. jest taka, że to są przypadki marginalne, ponieważ najczęściej występująca droga wygląda tak:

"teoria, że Bóg istnieje => informacje o kultach Boga (nabyte we wszelki sposób, łącznie z uczestnictwem) => negacja kultów (z dowolnego powodu) => negacja tego, że Bóg istnieje."

Więc jeszcze raz: a-teizm, czy a-kultyzm?

Teza 2. Bierzemy 100 deklarujących, że "Bóg nie istnieje":

- krok 1: wymazujemy im z pamięci wszystko co jest związane z "pojęciem dowolnego Boga" i wszystko co jest związane z "istnieniem dowolnego kultu", a po owym wymazaniu zapoznajemy ich z "ogólnym pojęciem Boga" - i moja teza 2a. jest taka:

- 98 ze 100 będzie tym "ogólnym pojęciem Boga" zafascynowanych, uznają je za oryginalne i warte zainteresowania,
- 2 z góry je odrzuci uznając od razu, że "Bóg nie istnieje".

- krok 2: owych 98 zafascynowanych zapoznajemy z "istnieniem kultów Boga" - i tu moja teza 2b. jest taka:

- 60 z owych 98 uzna "kulty Boga" za rzeczy dziwaczne i w praktyce bezsensowne, ale mimo to nie wpłynie to na ich fascynację "ogólnym pojęciem Boga",
- 30 zafascynuje się zarówno "ogólnym pojęciem Boga" jak i "kultami Boga", a nawet staną się aktywnymi uczestnikami któregoś kultu,
- 8 pozostałych po zapoznaniu się z "kultami Boga" zrewiduje swoje poglądy odrzucając "ogólne pojęcie Boga", uznając w konsekwencji że "Bóg nie istnieje".

Po raz trzeci zapytam:  a-teizm, czy a-kultyzm?

No i to by było na tyle :o)
Odpowiedz
#89
Litek napisał(a): Co można lepszego zaproponować w miejsce wiary w Boga ?


ale komu proponować i po co?

Jak sama nazwa wskazuje wiara to jest wiara, czyli nie jest to wiedza. Gdyby wiara stała się wiedzą, to już nie byłaby wiarą, nie trzeba byłoby nikogo przekonywać do swoich racji.

Propozycją czysto rozumową jest po prostu brak wiary i przyjmowanie tylko tego co zostało udowodnione naukowo 


Jak ktoś chce to wierzy, jak nie jest przekonany to nie wierzy
Odpowiedz
#90
Hill napisał(a): Jak sama nazwa wskazuje wiara to jest wiara, czyli nie jest to wiedza. 
Zgadza się. Wiara to coś więcej niż wiedza. Przykładem może być np. postawa apostoła Tomasza. Najpierw dowiedział się od pozostałych uczniów, że Jezus żyje, jednak nie uwierzył. Kiedy Go ujrzał na własne oczy, to według słów Mistrza uwierzył a nie tylko posiadł wiedzę.
"Kto nie zważa na karność, gardzi własnym życiem, lecz kto słucha napomnienia, nabywa rozumu.
Bojaźń Pana jest szkołą mądrości, a pokora poprzedza chwałę"
                            
"To głupota prowadzi człowieka na manowce, a potem jego serce wybucha gniewem na Pana"

          Prz. 15,32-33; 19,3
Odpowiedz
#91
freeman napisał(a): Zgadza się. Wiara to coś więcej niż wiedza. Przykładem może być np. postawa apostoła Tomasza. Najpierw dowiedział się od pozostałych uczniów, że Jezus żyje, jednak nie uwierzył. Kiedy Go ujrzał na własne oczy, to według słów Mistrza uwierzył a nie tylko posiadł wiedzę.


Dlatego jak ktoś ma uwierzyć, to uwierzy, a biblijne rozumienie ewngelizacji nie powinno być terroryzowaniem innych swoimi poglądami religijnymi.

Nauka to jedyne co mamy jako pewnik, nie ma nic lepszego.

Wiara zasze będzie czymś osobistym, subiektywnym, będzie opierała się na osobistych przekonaniach, tego nie da się w żaden sposób udowodnić, ani przekonywać kogoś do tego.
Odpowiedz
#92
Hill napisał(a): Nauka to jedyne co mamy jako pewnik, nie ma nic lepszego.
Ja bym powiedział, że pewne są tylko fakty. Wiara, przynajmniej ta biblijna, dotyczy faktów.
Nauka bada fakty i wyciąga z nich wnioski, raz lepiej, raz gorzej.
"Kto nie zważa na karność, gardzi własnym życiem, lecz kto słucha napomnienia, nabywa rozumu.
Bojaźń Pana jest szkołą mądrości, a pokora poprzedza chwałę"
                            
"To głupota prowadzi człowieka na manowce, a potem jego serce wybucha gniewem na Pana"

          Prz. 15,32-33; 19,3
Odpowiedz
#93
Hill napisał(a):
Litek napisał(a): Co można lepszego zaproponować w miejsce wiary w Boga ?
ale komu proponować i po co?
Jak to po co, żeby nie marnować czasu na niepotrzebne i bezproduktywne dywagacjeUśmiech

freeman napisał(a): Zgadza się. Wiara to coś więcej niż wiedza. Przykładem może być np. postawa apostoła Tomasza. Najpierw dowiedział się od pozostałych uczniów, że Jezus żyje, jednak nie uwierzył. Kiedy Go ujrzał na własne oczy, to według słów Mistrza uwierzył a nie tylko posiadł wiedzę.
Taa, jasne. Przesłanie z historii Tomasza jest proste: wyłącz mózg, przestań myśleć, nie zastanawiaj się, nie patrz, nie wątp. Przecież chodzi o to, że Tomasz jest tym gorszym, niedowiarkiem a błogosławeni ci, którzy nie widzieli a uwierzyli, bezwarunkowo. Najlepiej przełożyć to jeszcze na Kościół i ślepo wierzyć jemu, jako pośrednikowi Boga na ziemi.  Rzeczywiście wiara to coś więcej niż wiedzaDuży uśmiech
Odpowiedz
#94
freeman napisał(a): Ja bym powiedział, że pewne są tylko fakty. Wiara, przynajmniej ta biblijna, dotyczy faktów.
Nauka bada fakty i wyciąga z nich wnioski, raz lepiej, raz gorzej.
Raczej brak wiedzy jest pożywką dla wiary, w sensie religijnym.
Możesz podać jakiś fakt biblijny? Ale chodzi mi o coś dla wiary istotnego, a nie na przykład, że Jeruzalem rzeczywiście istniało.
Kiedy człowiek umiera, po pierwsze traci życie. A zaraz potem złudzenia.
Terry Pratchett
Odpowiedz
#95
Osiris napisał(a): Przesłanie z historii Tomasza jest proste: wyłącz mózg, przestań myśleć, nie zastanawiaj się, nie patrz, nie wątp.
Dawkins w swojej analizie wskazuje niewiernego Tomasza jako najistotniejszy zwornik doktryny katolickiej.
Dzięki temu cwanemu wybiegowi jest ona doskonale odporna na wszelkie próby falsyfikacyjne.
Każdy teolog przyciśnięty do mury racjonalnymi argumentami może dzięki temu się wyśliznąć bez szwanku.
Martin Luther King twierdził, że "rozum jest naszym największym wrogiem, a zawierzenie największym przyjacielem".
Zawierzenie to podstawa bezkrytycznej wiary.
Ale pytanie brzmi "czy wiara może być jakaś inna?".
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#96
freeman napisał(a):
Hill napisał(a): Nauka to jedyne co mamy jako pewnik, nie ma nic lepszego.
Ja bym powiedział, że pewne są tylko fakty. Wiara, przynajmniej ta biblijna, dotyczy faktów.
Nauka bada fakty i wyciąga z nich wnioski, raz lepiej, raz gorzej.

Co??? Jakich faktow dotyczy wiaa bibilijna?
Odpowiedz
#97
Osiris napisał(a): Jak to po co, żeby nie marnować czasu na niepotrzebne i bezproduktywne dywagacjeUśmiech


Jak wierzący proponuje wiarę w Boga ateistom to dopiero zaczyna się telenowela  Duży uśmiech. Uwielbiam te długie debaty wierzących z niewierzącymi i przekonywanie do swoich racji
Odpowiedz
#98
Hill napisał(a): Jak wierzący proponuje wiarę w Boga ateistom to dopiero zaczyna się telenowela  Duży uśmiech. Uwielbiam te długie debaty wierzących z niewierzącymi i przekonywanie do swoich racji
Oczywiście masz po części rację, dyskusje rzadko prowadzą do przekonania racji drugiej strony i najczęściej umacniają swoje własne przekonania. Ale czasem cywilizowana debata prowadzi do wewnętrznej refleksji i przemyśleń, które mogą owocować zmianą podejścia, chociaż całkowite przejście z ciemnej na jasną stronę mocy lub odwrotnie zdarza się epizodycznie.
Odpowiedz
#99
Osiris napisał(a): Oczywiście masz po części rację, dyskusje rzadko prowadzą do przekonania racji drugiej strony i najczęściej umacniają swoje własne przekonania. Ale czasem cywilizowana debata prowadzi do wewnętrznej refleksji i przemyśleń, które mogą owocować zmianą podejścia, chociaż całkowite przejście z ciemnej na jasną stronę mocy lub odwrotnie zdarza się epizodycznie.
Ponieważ, jak to często bywa, nie chodzi o to, żeby złapać króliczka...tylko gonić go Język
Kiedy człowiek umiera, po pierwsze traci życie. A zaraz potem złudzenia.
Terry Pratchett
Odpowiedz
Sofeicz napisał(a): Ale pytanie brzmi "czy wiara może być jakaś inna?".
Prawdziwa religijna wiara musi chyba taka być; całkowicie bezkrytyczna. Ale na szczęście rzadko z taką postawą mamy do czynienia w dzisiejszych czasach. Konsumpcjonizm jest skuteczną przeciwwagą, na dobre lub złe.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości