To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Status społeczny
#21
Rowerex:
Nie wiem co chciałeś przez to powiedzieć, ale Norman Foster nie bierze premii od rządu, żeby lepiej projektować. Zapewne, też zaczynał swoją karierę skromnie.
Zaha Hadid, na przykład późno rozwinęła swoja karierę, nikt nie chciał wykładać pieniędzy na jej futurystyczne wizje.
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz
#22
Rodica napisał(a): Nie wiem co chciałeś przez to powiedzieć (...)
Spodziewałem się niezrozumienia, więc inaczej: da się zauważyć, że w głośnych sprawach sądowych dotyczących znanych i też majętnych osobistości (czyt: osobistości o "wyższym statusie społecznym") pojawiają się ci sami "znani" prawnicy, czy też te same "znane" kalncelarie prawne, które owe osobistości reprezentują.

Pytania są takie: czy "znany" prawnik pojawia się w takich sprawach, bo jest "lepszy" w wykonywaniu swoich obowiązków niż ci "mniej znani" lub niemal "nieznani"? Czy taki "znany" prawnik, a może też "znany" lekarz, udzieli "lepszej" pomocy (lepiej wykonanej usługi) "osobie znanej i majętnej" (czyt: osobie o "wyższym statusie społecznym"), natomiast pomoc i usługa dla osoby anonimowej, przeciętnej, może nawet biednej i w podrzędnej sprawie sądowej lub medycznej będzie z natury rzeczy musiała być "gorsza", przy czym w zakres "gorszej" wchodzi również odmowa udzielenia pomocy lub usługi, która de facto będzie podyktowana tylko tym "kim jest zainteresowany", czyli jaki jest jego "status społeczny"?

Stąd się wzięło to co napisałem o zgłoszeniu się tzw. "kogokolwiek" (czy też tzw. "nikogo") do najbardziej znanego na świecie architekta, podszyte dość czarnym humorem...
Odpowiedz
#23
zefciu napisał(a):
geranium napisał(a): W socjalizmie wszyscy mieli dobry status.
W PRL-owskim socjalizmie? Wszyscy mieli mniej więcej równo chujowy?
Cytat:Klasa robotnicza była  na piedestale.
To ciekawe, dlaczego to akurat klasa robotnicza najmocniej protestowała i do klasy robotniczej strzelano? Wydaje się, że najlepiej ustawieni byli partyjni „z zawodu dyrektorzy”, choć ich przywileje wydają się z dzisiejszego punktu widzenia śmieszne.
Warunki pracy byly niesatysfakcjonujace a praca ciężka.   Nauczyciel zarabial nieraz trzy razy mniej niż  robotnik. Po prostu byl to inny świat. Jednak robotnik miał  wysoki status społeczny  szczególnie  wykwalifikowany. Inżynier  zarabiał  mniej niż robotnik co było  nieracjonalne. Byc może  powinnismy już zaniechać porownywania tych dwóch  światów.  Dziś możemy  się  zastanowić  czy matki niepracujace pobierajace 500 plus mają  wysoki status społeczny.  Szczególnie  te, które  wychowują  dzieci samotnie. 
Czy wysoki  status społeczny mają  naukowcy. Myślę, że wszystko się  pomieszało. A w Polsce z powodu sytuacji politycznej pomieszało się  jeszcze bardziej.

Przywileje, które  mieli partyjni dyrektorzy były  formą  wynagradzania za pracę. Na przyklad służbowe  mieszkanie.  Trzeba dodać, że  byli też partyjni robotnicy. 
Nawet  partyjni robotnicy rolni.

Ciekawa praca na temat robotników  w PRL

Janusz Żarnowski "Robotnik w PRL"
Odpowiedz
#24
zefciu napisał(a): To ciekawe, dlaczego to akurat klasa robotnicza najmocniej protestowała i do klasy robotniczej strzelano?
A nie. Strzelano do robotników. Klasa robotnicza w socjalizmie to był jakiś abstrakcyjny byt, który niewiele miał wspólnego z przeciętnym robotnikiem.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#25
" />kmat napisał(a):
zefciu napisał(a): To ciekawe, dlaczego to akurat klasa robotnicza najmocniej protestowała i do klasy robotniczej strzelano?
A nie. Strzelano do robotników. Klasa robotnicza w socjalizmie to był jakiś abstrakcyjny byt, który niewiele miał wspólnego z przeciętnym robotnikiem.
Tak??
A ile masz lat?
Przecież  wygrał  robotnik . Nawet niewykwalifikowany za bardzo, elekryk Oczko Duży uśmiech

To temat rzeka i nie ogarniemy tego w "statusie społecznym". Kawał  historii. Można pogadać  . Jednak na innych forach już to jest bardziej ciekawe.

Strzelano do robotników.

href="https://ibb.co/q106yTj"><img src="https://i.ibb.co/DKGdV0W/gdansk-odslonieto-pomnik-a-walentynowicz.jpg" alt="gdansk-odslonieto-pomnik-a-walentynowicz" border="0"></a>[img]href=[/img][Obrazek: gdansk-odslonieto-pomnik-a-walentynowicz.jpg]" />
Odpowiedz
#26
kmat napisał(a): A nie. Strzelano do robotników. Klasa robotnicza w socjalizmie to był jakiś abstrakcyjny byt, który niewiele miał wspólnego z przeciętnym robotnikiem.
Tu się zgodzę. Pisałem w kontekści wypowiedzi geranium, że „klasa robotnicza była na piedestale zatem robotnik miał wysoki status”.

geranium napisał(a): A ile masz lat?
Błagam! Ja np. mam 40, a PRL i transformację pamiętam przez mgłę, jako coś ważnego, co się działo, ale czego nie rozumiałem. W końcu zaś nawet ja z moim pokoleniem wymrzemy. I co? Nikomu już nie będzie wolno mówić o PRL?
Cytat:Przecież  wygrał  robotnik . Nawet niewykwalifikowany za bardzo, elekryk Oczko Duży uśmiech
Wygrało pewne stronnictwo polityczne, które swoją symboliczną głową obrało sobie elektryka. No tak. I?

Cytat:Jednak na innych forach już to jest bardziej ciekawe.
No to fajnie.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#27
geranium napisał(a): A ile masz lat?
Czarnobyl pamiętam.
geranium napisał(a): Przecież wygrał robotnik . Nawet niewykwalifikowany za bardzo, elekryk Oczko Duży uśmiech
No wygrał. A socjalizm od tego zwycięstwa zdechł. Widać między robotnikami a socjalizmem była jakaś nieusuwalna sprzeczność.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#28
Rakowski, Kania, Gierek, Gomułka - zaczynali jako prości robotnicy, czyli sami byli klasą robotniczą - lekkim wyjątkiem byłby Jaruzelski, który zaczynał od rąbania drzewa w tajdze, co jednak bardziej mogło wynikać z tego, że było to być może jedyne możliwe zajęcie w tej okolicy, ale to może naciągany wyjątek.
Odpowiedz
#29
kmat napisał(a):
geranium napisał(a): A ile masz lat?
Czarnobyl pamiętam.
geranium napisał(a): Przecież  wygrał  robotnik . Nawet niewykwalifikowany za bardzo, elekryk Oczko Duży uśmiech
No wygrał. A socjalizm od tego zwycięstwa zdechł. Widać między robotnikami a socjalizmem była jakaś nieusuwalna sprzeczność.
Tu mogę przyznać  rację.  Wymaga to jednak pogłębionej  dyskusji. Nie  myślałam, że zefciu to taki młokos Nieśmiały
Pytanie: czy Polska wygrała, czy wygrało  społeczeństwo oraz nasze statusy społeczne. Nie prowadzę  w tej dziedzinie żadnych badań. Czytam trochę. Doradzam każdemu. Nasze osobiste przeżycia, jestem o tym przekonana, nie dają  całego  oglądu sytuacji.

Na upadek socjalizmu przyszła  po prostu pora...
Problem co się  wylęga po tym upadku...
Odpowiedz
#30
geranium napisał(a): Pytanie: czy Polska wygrała, czy wygrało społeczeństwo oraz nasze statusy społeczne.
2xTak. Brutalna prawda jest taka, że poziom życia, który komuna była w stanie zapewnić, to dzisiaj mają już tylko żule. Praktycznie każdemu się poprawiło.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#31
Rowerex:
Cytat:I to jest właśnie różnica w statusie społecznym.
Ale Ty porównujesz piłkarzy z piłkarzami, a ja piłkarzy z architektami i gwiazdy porno z pielęgniarkami. Czy posiadanie dużego majątku, przez osobę, która prócz pieniędzy nie posiada żadnych atrybutów elity kwalifikuje ją do bycia przedstawicielem elit?
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz
#32
kmat napisał(a):
geranium napisał(a): Pytanie: czy Polska wygrała, czy wygrało  społeczeństwo oraz nasze statusy społeczne.
2xTak. Brutalna prawda jest taka, że poziom życia, który komuna była w stanie zapewnić, to dzisiaj mają już tylko żule. Praktycznie każdemu się poprawiło.
Żyłam  w PRL  od 1960 i nie mogę  się  z Tobą  zgodzić.   Fakt, ze nie za bardzo wiem jak żyją  żule.
Odpowiedz
#33
kmat napisał(a): 2xTak. Brutalna prawda jest taka, że poziom życia, który komuna była w stanie zapewnić, to dzisiaj mają już tylko żule.

Weź tylko pod uwagę, że nie można porównywać jabłek z wiśniami.
Polska była krajem wyniszczonym, jak chyba żaden inny, wojną, okupacją i grabieżą Red Army.
Dodatkowo nie weszła, z wiadomych przyczyn, do Planu Marshalla.
PRL startował od absolutnego zera i rozwijał się według specyficznego modelu nakazowo-rozdzielczego.
Możemy tylko gdybać, jak by wyglądała Polska, gdyby ten model był inny.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#34
geranium napisał(a): Fakt, ze nie za bardzo wiem jak żyją żule.
Bidnie jak za komuny. Żreją byle co, chleją byle co, chodzą w byle czym.

Sofeicz napisał(a): Polska była krajem wyniszczonym, jak chyba żaden inny, wojną, okupacją i grabieżą Red Army.
To jest bez większego znaczenia. Nasze zapóźnienie pochodzi z późniejszego okresu.
Sofeicz napisał(a): Dodatkowo nie weszła, z wiadomych przyczyn, do Planu Marshalla.
Za Gierka w polską gospodarkę wpompowano jeszcze większe pieniądze. Parę lat później racjonowano cukier.
Sofeicz napisał(a): PRL startował od absolutnego zera i rozwijał się według specyficznego modelu nakazowo-rozdzielczego.
A o czym ja niby piszę?
Sofeicz napisał(a): Możemy tylko gdybać, jak by wyglądała Polska, gdyby ten model był inny.
Czemu gdybać. Wystarczy porównać do krajów względnie zbliżonych, w których ten model po wojnie był inny. Hiszpania, Grecja, Portugalia. Przed wojną poziom był podobny. Przez 45 lat komuny odjechały nam w cholerę, załapanie się w latach 90-tych na jakieś zbieranie truskawek tam to był cymes. Po 30-stu latach bez specyficznego modelu nakazowo-rozdzielczego w zasadzie ich dogoniliśmy.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#35
Jesli o statusie spolecznym świadczy posiadanie samochodu to tu ciekawe dane.

https://www.rp.pl/biznes/art14004731-w-c...8-tys-proc

[color=rgba(0,0,0,var(--tw-text-opacity))]W ciągu 60 lat liczba aut zwiększyła się o 42,8 tys. proc.
[color=rgba(44,46,47,var(--tw-text-opacity))]Rozwój motoryzacji w ciągu ostatnich 60 lat był oszałamiający – wynika z opublikowanego przez GUS Rocznika Statystycznego Polski. W 1950 r. na jeden kilometr drogi przypadało 0,4 samochodu, obecnie – prawie 63[/color]
[color=rgba(84,87,88,var(--tw-text-opacity))]Publikacja: 29.12.2011 16:30[/color]
[Obrazek: ?t=resize:fill:408:255,enlarge:1]
[color=rgba(84,87,88,var(--tw-text-opacity))]Foto: Fotorzepa, Przemek Wierzchowski[/color]
[/color]
[color=rgba(44,46,47,var(--tw-text-opacity))][color=rgba(44,46,47,var(--tw-text-opacity))]Anna Cieślak-Wróblewska[/color][/color]

[color=rgba(44,46,47,var(--tw-text-opacity))]Jeszcze w 1950 r. Polacy posiadali 40,1 tys. samochodów osobowych. W kolejnych dziesięcioleciach szybko ich przybywało. W latach 70. pobiliśmy pierwszy milion, w 2001 r. – 10 mln, a dziś mamy już 17,2 mln zł aut.

Temu szalonemu boomowi nie towarzyszył jednak równie szybki rozwój dróg. W 1950 r. było 113 tys. kilometrów dróg, dziś – 274 tys. czyli prawie trzy razy więcej. Efekt jest taki, że na polskich drogach jest coraz ciaśniej. Obecnie na jeden kilometr przypada 63 aut osobowych, 60 lat temu – tylko 0,4 auta.
Linii kolejowych też nam szybko nie przybywa, a nawet ubywa. Jeszcze do początku lat 90.  r. konsekwentnie Polska inwestowała w rozbudowę sieci, potem jednak nastąpił regres, tak że w 2010 r. mieliśmy 20,1 tys. km eksploatowanych  linii kolejowych, a w 1950 r. – 22,5 tys. km.
[/color]

Porównanie rozwoju gospodarczego Polski z Grecją, Hiszpanią, Portugalią

https://forsal.pl/artykuly/1059922,pkb-n...panii.html



Tutaj powinno pojawiać się pytanie czy Polska mogła być po wojnie po tamtej stronie. Dziś każdy żul może mieć samochód.
Odpowiedz
#36
Tu nawet ciekawiej:
https://www.rp.pl/historia/art16846431-b...-komunizmu
Z tekstu:
Michał Karyczek z Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej Komunikacji Miejskiej NSZZ „Solidarność” podsumował w 1981 roku gospodarcze losy PRL: „Patrząc zza szyby autobusu, myślę, że to wszystko jest robione bez planu. Na początku rząd przyciągnął ludzi ze wsi do miast, budując huty i przemysł. Teraz dla przemysłu nie ma surowców, na wsi nie ma kto pracować, a ludzie nie mają gdzie mieszkać”.
Odpowiedz
#37
geranium napisał(a): Jesli o statusie spolecznym świadczy posiadanie samochodu to tu ciekawe dane.
Wyższego na większych kołach (SUV - pasuje do "suveren"), a teraz już wchodzą pickupy w stylu amerykańskim, czyli wielkie koła jak SUV i paka z tyłu, nie ważne czy paka duża czy mała, byle była.

Od jakiegoś czasu w różnych żartach mówię, że następnym etapem po pickupach będą Monster Trucki na 66-calowych kołach - właściwie, to już pewna moda na takie zabawki się u nas pojawia, więc ten żart może przestać być żartem...

A w PRL - na wsi na podwórku stanęło "zachodnie auto na zachodnich numerach" i już status społeczny osiągał szczyty, choćby na chwilę...

Teraz - posesja, 3 metrowe ogrodzenie, trawnik równiuteńko przystrzyżony, domofon z kamerą, drzewka docięte w fikuśne kształty, kolorowa kostka, wiata a pod nią min. 3 samochody, w tym jedna terenówka bez dachu, o finezyjnym wykończeniu każdej części domu, altanki z grillem itp. nie wspominając - cóż, lekarz, prawnik, biznesmen, nie inaczej - jak jest status, to ma być widoczny, no i jest.
Odpowiedz
#38
Rowerex napisał(a):
geranium napisał(a): Jesli o statusie spolecznym świadczy posiadanie samochodu to tu ciekawe dane.
Wyższego na większych kołach (SUV - pasuje do "suveren"), a teraz już wchodzą pickupy w stylu amerykańskim, czyli wielkie koła jak SUV i paka z tyłu, nie ważne czy paka duża czy mała, byle była.

Od jakiegoś czasu w różnych żartach mówię, że następnym etapem po pickupach będą Monster Trucki na 66-calowych kołach - właściwie, to już pewna moda na takie zabawki się u nas pojawia, więc ten żart może przestać być żartem...

A w PRL - na wsi na podwórku stanęło "zachodnie auto na zachodnich numerach" i już status społeczny osiągał szczyty, choćby na chwilę...

Teraz - posesja, 3 metrowe ogrodzenie, trawnik równiuteńko przystrzyżony, domofon z kamerą, drzewka docięte w fikuśne kształty, kolorowa kostka, wiata a pod nią min. 3 samochody, w tym jedna terenówka bez dachu, o finezyjnym wykończeniu każdej części domu, altanki z grillem itp. nie wspominając - cóż, lekarz, prawnik, biznesmen, nie inaczej - jak jest status, to ma być widoczny, no i jest.
Tak. W związku  z tym komunikacja publiczna padła i mamy tzw wykluczenie komunikacyjne. Ciekawa  jestem czy te samoprowadzące się autka będą  też na zabitych dechami wioskach na terenach popegierowskich. Ten typowo "polski" krok Balcerowicza nadal za nami się  wlecze. Patrz komentarz członka komisji  NZSS Solidarność powyżej  (kierowcy autobusu). Aktualna władza  też  coś "planuje".
Odpowiedz
#39
Uwiąd prowincji był nieunikniony. Małe gospodarstwa nie miały szans ani przetrwać konkurencji z rolnictwem wielkopowierzchniowym, ani zapewnić satysfakcjonującego dochodu po upadku komuny. Duże rozproszenie ludności oznaczało, że usługi publiczne są drogie niezbyt efektywne, a prywatne nieopłacalne. Za komuny to jeszcze nie był problem, bo wtedy wszyscy żyli jak dziady, ale potem świat zaczął tym ludziom odjeżdżać. To, co obserwuje się teraz, czyli migrację do suburbiów to rozwiązanie tych bolączek.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#40
kmat napisał(a):
Sofeicz napisał(a): Możemy tylko gdybać, jak by wyglądała Polska, gdyby ten model był inny.
Czemu gdybać. Wystarczy porównać do krajów względnie zbliżonych, w których ten model po wojnie był inny. Hiszpania, Grecja, Portugalia.
No co ty porównujesz.
Żaden z tych krajów nie doznał takich Trzech Plag Egipskich, jak Polska.
No może Hiszpania i Grecja po jednej.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości