To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Teizm i ateizm - dwie strony tego zamego medalu?
#41
A pomyślałeś zefciu o ewentualnych konsekwecjach takiego ateizmu po całości? Nie wiem czy wszyscy ludzie będą umieli sobie poradzić tak jak niektórzy ateiści - z myślą, że nic nie ma, żadnych bogów, dusz... Poza tym zawsze chyba zostaną ci którzy przeczuwają jednak, że coś jest i będzie to za parę pokoleń nadal aktywne, czas raczej nie zrobi z ludzi ateistów, co najwyżej może zrobić z nich teistów bez religii, bo religia to co innego, a intuicja w psychice to co innego. Pamiętaj, że nie wiemy nadal czy Sofeicz urodził się z lepszą psychiką w tym sensie (tzn. szybszą w dochodzeniu do właściwego wyboru).
Odpowiedz
#42
legend napisał(a): A pomyślałeś zefciu o ewentualnych konsekwecjach takiego ateizmu po całości?
Jakiego ateizmu po całości? Ja nic nie pisałem o żadnym „ateizmie po całości”, cokolwiek to by znaczyło.

Cytat:Nie wiem czy wszyscy ludzie będą umieli sobie poradzić tak jak niektórzy ateiści
No to sobie będą coś tam wyznawać. W społeczeństwie świeckim będzie to jak najbardziej możliwe. Po prostu nie będzie to jakąś zajebiście ważną sprawą publiczną, że ktoś sobie w coś tam wierzy.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#43
Z tamtym cię chyba źle zrozumiałem sorry, natomiast:


Cytat: Po prostu nie będzie to jakąś zajebiście ważną sprawą publiczną, że ktoś sobie w coś tam wierzy.
Wydaje mi się, że już jesteśmy gdzieś w 40% tej drogi, przynajmniej w Europie. Tak strzelam.
Odpowiedz
#44
legend napisał(a):
Cytat:Po prostu nie będzie to jakąś zajebiście ważną sprawą publiczną, że ktoś sobie w coś tam wierzy.
Wydaje mi się, że już jesteśmy gdzieś w 40% tej drogi, przynajmniej w Europie. Tak strzelam.
Nie ma żadnych zmian - zmieniło się tylko to, że stworzono nowych bogów, nowe religie, nowe kulty i nowe obrzędy, tak samo irracjonalne i abstrakcyjne jak w religiach tradycyjnych - natomiast stare religie nie zniknęły, tylko stały się dla sporej części ludzkości jednymi z wielu wyznawanych jednocześnie.
Odpowiedz
#45
Rowerex napisał(a): Nie ma żadnych zmian - zmieniło się tylko to, że stworzono nowych bogów, nowe religie, nowe kulty i nowe obrzędy, tak samo irracjonalne i abstrakcyjne jak w religiach tradycyjnych - natomiast stare religie nie zniknęły, tylko stały się dla sporej części ludzkości jednymi z wielu wyznawanych jednocześnie.
Ale to jest właśnie ta kluczowa zmiana, która umożliwia stworzenie świeckiego społeczeństwa. Jeśli każdy wyznaje swoją prywatną mieszankę nowych i starych kultów, to nie ma możliwości stworzenia religii państwowej (ponad, ewentualnie, jakiś deizm ceremonialny). Religijność staje się sprawą prywatną, co sprawia, że wierzący i niewierzący uczestniczą w życiu publicznym na tych samych zasadach.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#46
zefciu napisał(a): Ale to jest właśnie ta kluczowa zmiana, która umożliwia stworzenie świeckiego społeczeństwa. Jeśli każdy wyznaje swoją prywatną mieszankę nowych i starych kultów, to nie ma możliwości stworzenia religii państwowej (ponad, ewentualnie, jakiś deizm ceremonialny). Religijność staje się sprawą prywatną, co sprawia, że wierzący i niewierzący uczestniczą w życiu publicznym na tych samych zasadach.
A i owszem, najważniejsze jest to, by społeczeństwo karnie wyznające religię państwową utwierdzić w przekonaniu, że jest społeczeństwem świeckim.

Cytat:Religijność staje się sprawą prywatną, co sprawia, że wierzący i niewierzący uczestniczą w życiu publicznym na tych samych zasadach.
Zawsze i od wieków obowiązują te same zasady uczestnictwa - równi (plebs) z równiejszymi (hierarchia religii państwowej) - patrz: kolejność ustawienia przy dowolnych uroczystościach.
Odpowiedz
#47
Rowerex napisał(a): A i owszem, najważniejsze jest to, by społeczeństwo karnie wyznające religię państwową utwierdzić w przekonaniu, że jest społeczeństwem świeckim.
Mógłbyś jakoś rozwinąć ten strzęp myśli? Zarzucasz komuś, że coś takiego postuluje? Twierdzisz, że coś takiego realnie ma miejsce?
Cytat:Zawsze i od wieków obowiązują te same zasady uczestnictwa - równi (plebs) z równiejszymi (hierarchia religii państwowej)
Nie, nie zawsze. Ewolucja idzie od systemów, które nawet nie udają równości i stawiają władzę ponad prawem, przez liberalne systemy równości „wobec prawa” do systemów starających się budować realną równość (różnie rozumianą).

Rozumiem, że taki tani cynizm, sprawia, że czujesz, iż gadasz mądrze, ale może potwierdź swoje pieprzenie czynem i przeprowadź się do jakiejś teokratycznej dyktatury. Opowiesz nam, jak tam Ci się żyje.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#48
legend napisał(a):
Cytat:Ja mam inne doświadczenia - dyskusje są o tyle ciekawsze im bardziej zapalne są. Jeśli ograniczamy się do ogólników, to kręcimy się wokół różnie definiowanych pojęć i mijamy się w kwesti wzajemnego zrozumienia, do żadnych, bardziej konkluzywnych wnioskó nie dochodzimy, mniej aktywni użytkownicy nie czują się zainteresowani etc.


Dokładnie, ja też nie umiałem nigdy pojąć, dlaczego na forach internetowych wielu ludzi tyklo wrzuca swój brykiet i spierdala z imprezy. Ci którzy deklarują się jako ceniący naukę - powinni za ciosem naukowości, analizować, drobiazgować,  badać nawet trochę amatorsko rzeczy omawiane, a nie wrzucić węgiel i elo. Napisano teiście, że ma halucynacje, postawiono kropkę i udano się na drzemkę do łózia po wylogowaniu. 

Smutny ...

...

Oczko .


Brykiet?
A nie miał?

Plantinga nie jest naukowcem ale filozofem analitycznym.  Czyli coś  ma wspólnego z logiką   Nieśmiały

Marks zaliczał do niej między innymi oszustów, naciągaczy, właścicieli [color=var(--color-link)]domów publicznych[/color], szmaciarzy, kataryniarzy, żebraków i innych wyrzutków społeczeństwa. W ujęciu Marksa była to kategoria osób zadowolonych ze swojego położenia, niechętna zmianom, bezmyślnie popierająca liberalną [color=var(--color-link)]burżuazję[/color], od której zależał jej byt codzienny

Klasa polityczna to wlaśnie dzisiaj  lumperzy.
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości