Liczba postów: 7,127
Liczba wątków: 97
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
916 Płeć: nie wybrano
Nie jestem dziś w formie, ale jak widzę, nie ja jedyny.
zefciu napisał(a):
bert04 napisał(a): No pewnie, takie ultra-chrześcijańskie państwo jak Egipt to z pewnością dobry przykład na potwierdzenie Twojej tezy.
Sorry, ale to jest jakaś logika Kubusia. To że Egipt między innymi miał problemy z Kleopatrą Netflixa, to nie znaczy, że tylko Egipt miał z nią problemy.
Ech, to było takie proste do zbicia, ale wybrałeś okrężną drogę. Wystarczyło wykazać, że Egipcjanie też nie grzeszą poprawnością kulturową i że wstawienie w rolę Kleopatry białej włoszki może być dla nich bardziej do przyjęcia niż wstawienie czarnej brytyjki? Ale to wymagałoby uznania, że nie tylko biali mężczyźni są zdolni do rasistowskich akcji, dla niektórych to już szpagat między z góry założonymi paradygmatami rasowymi, do którego nie są zdolni.
I tak, to w komentarzach ze strony egipskiej został użyty ten straszny termin "blackwashing". Być może jakieś urazy egiptu północnego z czasów nubijskich faraonów się odzywają, nie wiem.
Cytat:
Cytat:Mogłeś pozostać przy Dzeusie lub innych blackwashingowanych postaciach
Używanie pojęcia „blackwashing” sugeruje, że mamy do czynienia ze zjawiskiem tak samo krzywdzącym, jak whitewashing. Fajnie by było to jakoś uzasadnić.
Od kiedy "bycie krzywdzonym" stało się częścią definicji? Jacyś mongołowie zostali skrzywdzeni przez to, że John Wayne grał Czingis Khana? Czy Keanu Reaves grająvy Buddę skrzywdził hindusów narodowo czy może buddystów religijnie? Nie słyszałeś nigdy pojęcia "pozytywny rasizm", które wcale nie jest związane z krzywdzeniem, choć też jest uważane za negatywne zjawisko? To znaczy, w Europie jest uważane, i to nie wszędzie. A w amerykańskim dyskursie jakoś nie, tam to jest akcja afirmatywna
Kiedyś w dyskusjach z katolikami wkurwiało mnie, że niektórzy z nich przejmują pakiety importowane z ameryki, głównie od baptystycznych konserwatystów. Potem mieliśmy katolików - kreacjonistów i podobne efekty. Dziś podobne zjawisko występuje na scenie politycznej. Tak prawica jak i lewica ściga się o to, kto lepiej odzwierciedli spory między MAGA a Demsami. Przy czym po prawej stronie na szczęście polska rusofobia uchrania przed zbyt bezrefleksyjnym kalkowaniem. Na lewej stronie mamy już akcje z usuwaniem "murzyna" z języka, bo to tak fajnie funkcjonuje w Hameryce. Dziś jeszcze Tokarczuk upiekło się też z dredami, ale jutro, kto wie, kto wie.
Cytat:
Cytat:A co powiesz na to, że rudych też prześladowano?
No tak — jak wiemy w wielu krajach istniał systemowy system niewolnictwa, a potem apartheidu osób rudych, który ma swoje konsekwencje po dziś dzień.
No tak, wiemy, że wszystko należy porównywać do maximum, więc niewolnikami byli tylko i wyłącznie murzyni, a genocyd był tylko i wyłącznie wobec żydów, poza tym wszystkie inne grupy mają mordy w kubeł, co nie? Nie było berberyjskich wypraw po niewolnictwo, słowo "Słowianie" nie miało kiedyś podobnej roli jak dziś "N-word", a Ukraińcy nie są ani prześladowani ani wybijani ani nie padają ofiarami rasizmu, bo są na to zbyt biali?
(Wiem, że na takie stosowanie maksymalnych wymagań też jest jakieś angielskie pojęcie, ale chwilowo nie wpada mi do łba)
Nie, nie czepiałbym się, gdybym nie dał disclaimera. Raczyłeś specjalnie pominąć
Cytat:Ale… jest taki kraj, gdzie rzeczywiści uważa się słowo „Ginger” za niewłaściwe. Jaki to kraj? Zjednoczone Królestwo? Czemu? Bo rudy kolor włosów kojarzy się z celtyckimi narodami. Więc tak — czasem i ta kwestia budzi kontrowersje.
A myślisz, że w Kanadzie, gdzie gra seria książkowa, te uprzedzenia nie zostały przekazane dalej?
Edit To Add:
A jak jesteśmy już przy celtyckich narodach, przypomnijmy też poniższe:
50 lat przed napisaniem Ani pewien naród, który miał w sporej części rude włosy, utracił milion ludności przez głód, półtora przez emigrację spowodowaną głodem. Szelm kto myśli, że część z nich nie wylądowała na Wyspie Księcia Edwarda. A autorka powieści miała częściowo pochodzenie szkockie i tego nie ukrywała. Dzięki, bez Ciebie nie trafiłbym na ten trop nawet.
Cytat:Dziś trzeba widzowi przedstawić dzisiejsze problemy
Dziś mamy dzisiejsze problemy. Więc skoro problem rasowy w wielu krajach istnieje, a problem np. leworęczności już nie, to nic dziwnego, że ten pierwszy rodzi kontrowersje, a ten drugi — nie.
Przemawia za tym jakiś dziwny mesjanizm. Jeżeli dziś mamy jakieś problemy, to świętym obowiązkiem twórców seriali jest ich załączanie w aktualne ekranizacje, coby zwrócić uwagę. Tak to odebrałem. A tu już o krok do 1670. Uniwersytet w Heidelbergu wyliczył, że za 350 lat klimat się ociepli.
Cytat:
Cytat:Ach przestań o tym gównie dla masochistów chcących się upajać widokiem upokarzania kobiet, jakoby w zaszczytnym celu uświadamiania sobie tego i owego, a sumie tylko chodzi o brandzlowanie się przemocą. Lars von Trier to cyniczny producent horrorów dla ludzi czytających Krytykę Polityczną, poza estetyką nic nie różni jego dzieło od Piły.
Akurat „Tańcząc w Ciemnościach” mi się podobało, choć większości filmów von Triera nie dałem rady. Pewnie ze względu na aktorkę grającą główną rolę i jej muzykę. A być może na to, że historia przez swój musicalowy charakter została trochę „zmiękczona” i „ufantastyczniona”.
Przyznaję, że mi się filmy popieprzyły, odnosiłem się do "Przełamując Fale". Tu imiesłów, tam imiesłów, pomerdało się i tyle. Ten wyższy znam tylko z opisów, więc cofam wypowiedziane słowa.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 2,922
Liczba wątków: 13
Dołączył: 05.2018
Reputacja:
254
bert04 napisał(a): Disclaimer, będę kląć, mój Tourette jeszcze mi nie przeszedł, a forum ostatnio mnie wkurwia, tak technicznie jak i treściowo. Przepraszać będę później, być może.
A można zapytać co konkretnie treściowo? Jeśli moje wpisy, to musisz się z tym pogodzić. Poleciłbym Zen, ale chyba buddyzmu nie trawisz
Cytat:Pozwolę sobie streścić. Nie istnieją obiektywne granice, według których oceniasz filmy. Robisz to na podstawie psychologizacji reżyserów, ich zamiarów i chęci. W filmie, w którym jedymy "mocnym" elemente historycznym jest spalenie Atlanty dopatrujesz się dzieła historycznego. W dokumentacji o Kleopatrze (patrz niżej) już najwidoczniej nie. Bardzo uznaniowy to suwak, bardzo wygodny.
A nie istnieje możliwość, że Kleopatra była córką jakiejś nubijskiej konkubiny Ptolemeusza XII?
Cytat:No pewnie, takie ultra-chrześcijańskie państwo jak Egipt to z pewnością dobry przykład na potwierdzenie Twojej tezy. Mogłeś pozostać przy Dzeusie lub innych blackwashingowanych postaciach, ale wybrałeś sobie sam pole.
Ciągle nie rozumiem dlaczego karnacja skóry Jezusa jest dla wszystkich w porządku a Kleopatry nie jest. Czyżby boski przywilej?
Cytat:A co powiesz na to, że rudych też prześladowano? Oczywiście, nie z taką zaciętością i intensywnością jak murzynów, żydów czy cyganów. Ale to, że Ania była ciągnięta za rude włosy było doświadczeniem wielu rudzielców. Dziś trudno to sobie wyobrazić, ale znam opowieści rodzinne z przeszłości, co niektórym trauma została, farbują włosy do dziś.
Dziś trudno sobie to wyobrazić, nawet trzeba specjalnie tłumaczyć, że to kiedyś mogło być powodem do prześladowań, skoro dziś kobiety specjalnie farbują się na rudo (także wspomniana Afrodyta, wiadomo, ruda, bo to sexy). Dziś trzeba widzowi przedstawić dzisiejsze problemy, więc dawaj, murzynów, lesbijki, kogo tam jeszcze mamy na agendzie. To nawet zrozumiałe, produkujemy dla dzisiejszego widza, ale w pewnym momencie przekraczamy granicę do 1670 i do uświadamiania chłopów na temat globalnego ocieplenia.
Pytałem się (również historyka Lumbera) dlaczego nikomu nie przeszkadza zmiana koloru włosów ale kolor skóry jak najbardziej i odpowiedzi póki co, nie otrzymałem. Ponadto, zapewne wiesz, że posągi greckie które można dziś podziwiać w muzeach, oryginalnie malowano i nie były białe, tak jak na przykład w zasadzie wszyscy główni aktorzy grający w Troi z 2004 r. z Brattem Pittem. O dziwo, nikt nie krzyczał - przecież tak nie wyglądali antyczni Grecy! Skoro to nie było problemem, to dlaczego ciemniejszy kolor skóry jest?
Cytat:No w pewnym sensie, w zdrowym rozumieniu tego słowa "feminizm". A nie w mniej zdrowym rozumieniu jako "akcjonizm feministyczny". Do tego drugiego gatunku wrzucam ludzi, którzy muszą każdy film interpretować pod względem uciskania osób bez chromosomu Y, dla których centralną wypowiedzią filmu Alien jest mansplaining, a reszta to otoczka.
Wydaje mi się, że obaj zgadzamy się co do zdrowego rozumienia tego pojęcia. Już mieliśmy dyskusję o tym, jak ta "niezdrowa" interpretacja zawłaszczyła dyskurs i feminizm kojarzy się powszechnie głównie negatywnie.
Cytat:A tu masz przykład na to, jak gówniane filmy atakuje się za "woke-culture". To co wyżej opisuje zefciu. Cała seria Craiga zaczęła bombastycznie, żeby z filmu na film zjeżdżać w dół. W Skyfall byłajuż tylko wydmuszką, przepiękne zdjęcia i muzyka, ale nie zastanawiaj się nad treścią, bo zacznie boleć. Potem już nie dało się maskować. Danie kobiety to tylko symboliczne postawienie "kropki nad i" nad dekonstrukcją całej franczyzy tak, żeby już nic z niej nie zostało. Furtyna zapada, tusz.
Bondy to w zasadzie sedno mojego argumentu. Kobiety tamże to niewiele znaczące zabawki, lalki które tak szybko pojawiają się jak znikają. Jedynym sensem ich istnienia jest zaspokojenie potrzeb seksualnych głównego bohatera i to jedyna rzecz jaką artykułują w przeważającej części tych filmów. Seria z Craigiem ma swoje problemy ale gdzie jest ta treść z czasów Moore'a, Connery'ego czy Brosnana? Ratowanie świata (i obowiązkowej laleczki) przed karykaturalnym złolem? Smerfy czy Gumisie mają więcej głębi filozoficznej.
Cytat:Wyżej pisałeś jakieś pierdoły o tym, że "historyczny / niehistoryczny". A tutaj podajesz po raz fafnasty serial w zamiarze historyczny. Produkowany jako fabularyzowany dokument, czyli z jeszcze większymi pretensjami do historyczności historycznej, niż przykładowo filmy z Zośką Loren. I w tym filmie ostatnia królowa i faraon egiptu, której greckie pochodzenie dynastii jest znane, która to dynastia dla zachowania hellenistyczności posuwała się do kazirodztwa, jest przedstawiana na wzór faraonów nubijskich.
Czy może twierdzisz, że to przypadek i nie ma nic wspólnego z amerykańską widownią, której czarna część twierdzi, że Kleopatra murzynką była i już? Wiem, ameryka to taki specyficzny kraj, ale jeszcze nikt nie wyprodukował filmu o płaskiej ziemi (poza ekranizacjami Prachetta). Choć może powinienem podkreślić "jeszcze"
Po części masz rację, pewnie ma to coś wspólnego z amerykańską widownią, dla której Afryka to jeden kraj i wszyscy miejscowi to Murzyni. Ale czy nie jest możliwa ta hipoteza z nubijską konkubiną? Pewnie trzeba by zapytać jakiegoś historyka. Jest tutaj jakiś?
Cytat:A Schindlera grał Irlandczyk a nie rodowity Niemiec, podobnie jak Brunera grał Polak w pewnym znanym serialu, to tak na marginesie. Spotkałem się kiedyś z tym argumentem wobec "najbardziej antyislamskiego filmu wszechczasów", czyli Delta Force. Kamieniem obrazy było to, że wrednych muzułmanów grali tam hindusi. Natomiast to, że film oparty był na faktycznych wydarzeniach, i zwłaszcza sceny tortur i zabójstw odpowiadały relacjom z lotu 847 widocznie były bzdetami bez znaczenia.
No tak tylko, że taki Winnetou grany przez rdzennego Amerykanina mógłby stać się kultową postacią i wzorcem dla miejscowych, chociaż to bajka. Zdajesz się nie dostrzegać kontekstu historycznego i faktu, że biała kinematografia zawłaszczyła sobie lwią część ról i dopiero od niedawna się to zmienia.
Cytat:To zresztą typowe dla łołkkulturowców, przypieprzanie się do aktorów grających.
A kto przypieprza się do netfliksowej Kleopatry?
Cytat:Dziś łołkkulturowcy potrafią przypieprzyć się do czarnej aktorki dlatego, że nie urodziła się w jednym kraju tylko w innym. Bo kuźwa dla widza zamiast gry aktorskiej i wiarygodnym przedstawieniu postaci ważniejszy jest certyfikat urodzenia. Więc, potwórzę mój standardowy tekst, weź nie pierdol, że przypieprzanie się o pochodzenie to domena alt-rajtu. Przykładów w drugiej strony mamy wystarczająco dużo. Może to projekcje, może to mirroring, ale istnieje.
Okej, też mogę napisać, że pierdolisz. Tylko czy jest to wzmocnienie argumentu czy raczej odwrotnie? Pomyśl sobie jak głośno w mediach mówiono o czarnej Kleopatrze czy Annie Boleyn w porównaniu do przypadków o których wspomniałeś. Nie dostrzegasz, że mniejszości przez tak długi okres były marginalizowane i wobec tego niektóre nadmierne reakcje mogą być zrozumiałe. Alt-right raczej był i ciągle jest w zupełnie innym położeniu.
Cytat:Co ty się do Rambo przypieprzyłeś? W tym filmie faceci zabijają facetów, ratują facetów i kłócą się z facetami i tak dalej. W Rambo II jest kobiet sztuk dwie, jedna kurewka a druga - uważaj - wojowniczka, która musi ratować Rambo dupę, jak ten jest uwięziony. A "ratowaną blondynką" w dwójce i trójce są amerykańscy żołnierze (i paru mudżachedinów), z czego jeden to już łysiejący i siwy. W Rambo IV dopiero pojawia się klasyczna "blondynka do ratowania", owszem, emocjonalny token fabuły, reszta to znowu faceci, faceci, faceci (piątki nie oglądałem, tam chyba jakaś córka się pojawia, nie wiem). Gdyby iść za Twoimi tezami o westernach, to kobiety w całym cyklu są tak rzadkie jak indianie w Westernach. Cykl Rambo to kawał męskiego kina, sam testosteron, estrogenu jak na lekarstwo. Jeżeli to ma kształtować publiczność, to nie wiem jak, chyba przez absencję kobiet.
Nie mógłbym tego lepiej przedstawić. Męskie kino dla prawdziwych facetów, twardzieli, niezłomnych patriotów. W sumie pierwszego Rambo można interpretować jako film antywojenny ale reszta to sieczka. I chyba mnie źle zrozumiałeś - nie krytykuję Rambo za bycie filmem w stylu Rambo. Chodzi mi o dostrzeżenie faktu, że kino, przez pomysłami z gatunku "woke", miało swoje własne agendy, propagandę i ograniczenia płynące z zarządzeń korporacji zgodnie z ówcześnie panującą poprawnością polityczną z których ludzie nie zdają sobie sprawy i wydaje im się, że (jak to ujął Fanuel) chodziło tylko o fabułę, postacie itd. Jak Rambo kształtuje publiczność? To proste - pokazuje jak ma wyglądać prawdziwa męskość.
Liczba postów: 12,429
Liczba wątków: 91
Dołączył: 03.2013
Reputacja:
890 Płeć: mężczyzna
Tak apropos całości wypowiedzi, dokładniej do konkretnych postów odniosę się w wolnej chwili, ale jako historyk kultury muszę się odnieść do kilku wątków. Po pierwsze wygląd bóstw. Wojna trojańska zaczęła się od "jabłka dla najpiękniejszej", wygrała Afrodyta ponieważ była... blondynką. Egzotyka rulez. Atena miała mieć czarne włosy i jasne oczy i był to typ urody pośledniejszy więc laur przypadł bogini miłości całkiem niekontrowersyjnie. Hera była bodaj ruda chociaż gdzieś spotkałem przydomek złotowłosa, ale nie jestem pewien. Druga sprawa to taka, że Madonna jest czarna. Serio. Nawet obrazki są. Jest też Indianką na niektórych przedstawieniach. A czemu. Bo jest coś takiego jak inkulturacja. https://pl.wikipedia.org/wiki/Inkulturacja
Co po kilku pokoleniach sprawia, że postaci mityczne i religijne wrastają w lokalne tradycje i łatwiej pozwalają na utożsamianie się lokalsów z tym co niosą za sobą wartości reprezentowane przez bóstwa. Polecam pogooglać, bo to połowa humanistyki na tym stoi.
Liczba postów: 7,127
Liczba wątków: 97
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
916 Płeć: nie wybrano
Osiris napisał(a): A można zapytać co konkretnie treściowo? Jeśli moje wpisy, to musisz się z tym pogodzić. Poleciłbym Zen, ale chyba buddyzmu nie trawisz
Już pisałem w innym miejscu, że przegapiłem jogę i dlatego wszystko mnie teraz wkurwia.
PS: Buddyzm trawię. Ale go nie idealizuję. To religia jak każda inna, no może z paroma unikalnymi elementami, ale nie aż tak, żeby lewitować nad ziemią. Dosłownie i metaforycznie.
Cytat:A nie istnieje możliwość, że Kleopatra była córką jakiejś nubijskiej konkubiny Ptolemeusza XII?
Z tego samego powodu, dla którego nie było papieżycy. A amerykanie wylądowali na księżycu. Kleopatra, papiestwo, USA, wszystkie te "instancje" łączy jedno: mieli wrogów, którzy skrupulatnie patrzyli im na palce i wykorzystywali każdy pretekst. Wobec Kleopatry wrogowie starali się podważyć jej legitymację do władania egiptem. Gdyby taka konkubina istniała, by to ujawniono. Gdyby nie ujawniono zawczasu, ale jej kolor skóry miał chociażby odcień Meghan Markle, zanotowano by to. Ufam nie tyle źródłom jej przyjaciół, ufam jej wrogom.
[
Cytat:
Cytat:No pewnie, takie ultra-chrześcijańskie państwo jak Egipt to z pewnością dobry przykład na potwierdzenie Twojej tezy. Mogłeś pozostać przy Dzeusie lub innych blackwashingowanych postaciach, ale wybrałeś sobie sam pole.
Ciągle nie rozumiem dlaczego karnacja skóry Jezusa jest dla wszystkich w porządku a Kleopatry nie jest. Czyżby boski przywilej?
Podglądałeś moją konwersację z zefciem, przyznaj. Owszem, egipcjanie mogą mieć też rasistowskie motywy. Ale ty nie pisałeś o rasistach, tylko o chrześcijanach. Powoli mam takie lekkie wrażenie, że tej religii nie trawisz i będziesz przypisywał najgorsze.
Cytat:Pytałem się (również historyka Lumbera) dlaczego nikomu nie przeszkadza zmiana koloru włosów ale kolor skóry jak najbardziej i odpowiedzi póki co, nie otrzymałem. Ponadto, zapewne wiesz, że posągi greckie które można dziś podziwiać w muzeach, oryginalnie malowano i nie były białe, tak jak na przykład w zasadzie wszyscy główni aktorzy grający w Troi z 2004 r. z Brattem Pittem. O dziwo, nikt nie krzyczał - przecież tak nie wyglądali antyczni Grecy! Skoro to nie było problemem, to dlaczego ciemniejszy kolor skóry jest?
A tu mojej wymiany zdań nie doczytałeś. Rudy kolor włosów w imperium brytyjskim to często znak rozpoznawczy ludów celtyckich. Ich dyskryminacja miewała różne odcienie (?!), ale doszedłem do wniosku, że ruda Ania ciągnięta za włosy w znanej książce to reminescencja doświadczeń autorki szkockiego pochodzenia. Dziś rude włosy kojarzą się raczej z namiętnością, dlatego ruda = seksowna. Ale nie można wykluczyć, że stare uprzedzenia przeciw "ginger" nadal działają anglosaskiej kulturze, zwłaszcza że 90% kinematografii jest anglosaska właśnie.
Edit: Rowling zamieściła w pewnym znanym cyklu rodzinę wielodzietnych biednych rudzielców. Dziś wiadomo, jak bardzo Rowling odbiega od jej idealizacji z czasów minionych, jak bardzo przebijają przez nią różne brytyjskie uprzedzenia. To nie zaczęło się od polskiej sprzątaczki w jakimś najniwszym bohomazie, ale od rudzielców właśnie.
Cytat:Bondy to w zasadzie sedno mojego argumentu. Kobiety tamże to niewiele znaczące zabawki, lalki które tak szybko pojawiają się jak znikają. Jedynym sensem ich istnienia jest zaspokojenie potrzeb seksualnych głównego bohatera i to jedyna rzecz jaką artykułują w przeważającej części tych filmów. Seria z Craigiem ma swoje problemy ale gdzie jest ta treść z czasów Moore'a, Connery'ego czy Brosnana? Ratowanie świata (i obowiązkowej laleczki) przed karykaturalnym złolem? Smerfy czy Gumisie mają więcej głębi filozoficznej.
Dobrze że wspomniałeś Brosnana. Teraz przypomnij sobie, kiedy wprowadzono M jako kobietę. Ta sama aktorka nawet. Kiedy złamano stereotyp Moneypenny. Kiedy wreszcie jedna z najpiękniejszych kobiet świata grała głównego villaina. I przyppmnik sobie całą masę agentek u boku Bonda, w rolach jak najbardziej samidzielnych. Widownia zobaczyła, zanotowała, zaakceptowała. Gdyż na końcu dnia powstały z tego przyzwoite filmy. Gosh, największą.wpadką za czasów Brosnana był "niewidzialny samochód" a nie jakieś pierdoły feminstyczno rasowe.
.
Cytat:No tak tylko, że taki Winnetou grany przez rdzennego Amerykanina mógłby stać się kultową postacią i wzorcem dla miejscowych, chociaż to bajka. Zdajesz się nie dostrzegać kontekstu historycznego i faktu, że biała kinematografia zawłaszczyła sobie lwią część ról i dopiero od niedawna się to zmienia.
No jak się nie obrócisz, dupa z tyłu. Jak indianie grają złych, to żle. Jak grają dobrych, to aktor zbyt bagietkowych. Jak w końcu znajdą indianina, to już czekam, aż ktoś się przypieprzy, że to nawajo a nie apachee.
Cytat:
Cytat:To zresztą typowe dla łołkkulturowców, przypieprzanie się do aktorów grających.
A kto przypieprza się do netfliksowej Kleopatry?
Przypieprzają się za kolor skóry, czyli cechę, którą na ekranie widać. Nikt (jeszcze) nie.przypieprzył się o to, że jest brytyjką. To, jak pisałem w reszcie tekstu, domena woke. Kontrowersje wobec filmu "Królowa wojownik" (2022) kręciły się wokół tego, dlaczego aktorzy są z ameryki lub brytanii, a nie wzięto.aktorów urodzonych w afryce. No i, na marginesie, dlaczego autorki scenariusza.były białe. W innych produkcjach o afryce.typowe jest marudzenie, ze akcent (!) suaheli jest toporny. To przynajmniej słychać, ale co do reszty? Dlaczego brytyjski, amerykański lub hinduski paszport ma jakieś.znaczenie? Kak ne abracat, rzopa nazad.
Cytat:Okej, też mogę napisać, że pierdolisz. Tylko czy jest to wzmocnienie argumentu czy raczej odwrotnie? Pomyśl sobie jak głośno w mediach mówiono o czarnej Kleopatrze czy Annie Boleyn w porównaniu do przypadków o których wspomniałeś. Nie dostrzegasz, że mniejszości przez tak długi okres były marginalizowane i wobec tego niektóre nadmierne reakcje mogą być zrozumiałe. Alt-right raczej był i ciągle jest w zupełnie innym położeniu.
"Pozytywny rasizm" to też rasizm, a przez słowo "pozytywny" w nazwie nie staje się.czymś dobrym
Cytat:Nie mógłbym tego lepiej przedstawić. Męskie kino dla prawdziwych facetów, twardzieli, niezłomnych patriotów. W sumie pierwszego Rambo można interpretować jako film antywojenny ale reszta to sieczka. I chyba mnie źle zrozumiałeś - nie krytykuję Rambo za bycie filmem w stylu Rambo. Chodzi mi o dostrzeżenie faktu, że kino, przez pomysłami z gatunku "woke", miało swoje własne agendy, propagandę i ograniczenia płynące z zarządzeń korporacji zgodnie z ówcześnie panującą poprawnością polityczną z których ludzie nie zdają sobie sprawy i wydaje im się, że (jak to ujął Fanuel) chodziło tylko o fabułę, postacie itd. Jak Rambo kształtuje publiczność? To proste - pokazuje jak ma wyglądać prawdziwa męskość.
Czekam na ten moment, w którym napiszesz, co to ma.wspólnego.z.tematem. Albo przynajmniej, co w tym złego. Wiem, że ten moment nastąpi, już niedługo...
(Sorry za tyle błędów, z komóry piszę).
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
bert04 napisał(a): Ech, to było takie proste do zbicia, ale wybrałeś okrężną drogę.
Wybrałem taką drogę, która miała sens, a nie taką, która Tobie pasuje.
Cytat:Wystarczyło
A ja jednak napisałem coś innego. I co teraz? Odniesiesz się do tego, co napisałem, czy będziesz mi wyjaśniać, co napisać powinienem był?
Cytat:Od kiedy "bycie krzywdzonym" stało się częścią definicji?
Od wtedy, od kiedy uważamy, że whitewashing jest zjawiskiem negatywnym.
Cytat:Jacyś mongołowie zostali skrzywdzeni przez to, że John Wayne grał Czingis Khana? Czy Keanu Reaves grająvy Buddę skrzywdził hindusów narodowo czy może buddystów religijnie?
Pośrednio tak. Krytyka whitewashingu zasadza się generalnie na tym, że jest to zjawisko, które utrwala wizję, w której wszystko co w historii ważne działo się za sprawstwem ludzi białych. Nie trzeba chyba wyjaśniać, dlaczego taka wizja jest szkodliwa dla ludzi niebiałych.
Cytat:Kiedyś w dyskusjach z katolikami wkurwiało mnie, że niektórzy z nich przejmują pakiety importowane z ameryki, głównie od baptystycznych konserwatystów. Potem mieliśmy katolików - kreacjonistów i podobne efekty. Dziś podobne zjawisko występuje na scenie politycznej.
Tego nie neguję. Prawdą jest, że akurat problem rasowy jest importowany. Tylko że rasizm też pewne grupy importują. Polacy dopiero uczą się „przerabiać” swoje bolączki historyczne takie jak późna pańszczyzna, czy relacje z Ukrainą.
Cytat:No tak, wiemy, że wszystko należy porównywać do maximum, więc niewolnikami byli tylko i wyłącznie murzyni, a genocyd był tylko i wyłącznie wobec żydów, poza tym wszystkie inne grupy mają mordy w kubeł, co nie? Nie było berberyjskich wypraw po niewolnictwo, słowo "Słowianie" nie miało kiedyś podobnej roli jak dziś "N-word", a Ukraińcy nie są ani prześladowani ani wybijani ani nie padają ofiarami rasizmu, bo są na to zbyt biali?
Ale kto tak twierdzi?
Cytat:Przemawia za tym jakiś dziwny mesjanizm. Jeżeli dziś mamy jakieś problemy, to świętym obowiązkiem twórców seriali jest ich załączanie w aktualne ekranizacje, coby zwrócić uwagę.
Ale nie o to chodzi, że obowiązkiem jest załączenie, tylko o to, że jeśli pewne elementy się pojawiają w sztuce, to ich przedstawienie jest warunkowane przez czasy tworzenia tej sztuki.
Cytat:A tu już o krok do 1670. Uniwersytet w Heidelbergu wyliczył, że za 350 lat klimat się ociepli.
No nie. To jest jakiś ekstremalny przykład slippery slope, że jak nie ograniczym strasznej politpoprawności, to każdy film stanie się pastiszem
Cytat:Przyznaję, że mi się filmy popieprzyły, odnosiłem się do "Przełamując Fale". Tu imiesłów, tam imiesłów, pomerdało się i tyle.
Przełamując Fale obejrzałem i budził we mnie ten film dwa uczucia: niesmak i dezorientację „o chuj w tym filmie chodzi”. Podejrzewam, że masz rację, że właśnie o napawanie się poniżeniem bohaterki.
Liczba postów: 2,922
Liczba wątków: 13
Dołączył: 05.2018
Reputacja:
254
bert04 napisał(a): Już pisałem w innym miejscu, że przegapiłem jogę i dlatego wszystko mnie teraz wkurwia.
PS: Buddyzm trawię. Ale go nie idealizuję. To religia jak każda inna, no może z paroma unikalnymi elementami, ale nie aż tak, żeby lewitować nad ziemią. Dosłownie i metaforycznie.
No nie, to nie religia jak każda inna. Jeśli wziąć pewne nurty, to trudno nazwać je w ogóle religią skoro nie ma żadnego bóstwa, do którego trzeba się modlić i być jemu posłusznym. Zen właśnie można to tej grupy zaliczyć.
Cytat:Z tego samego powodu, dla którego nie było papieżycy. A amerykanie wylądowali na księżycu. Kleopatra, papiestwo, USA, wszystkie te "instancje" łączy jedno: mieli wrogów, którzy skrupulatnie patrzyli im na palce i wykorzystywali każdy pretekst. Wobec Kleopatry wrogowie starali się podważyć jej legitymację do władania egiptem. Gdyby taka konkubina istniała, by to ujawniono. Gdyby nie ujawniono zawczasu, ale jej kolor skóry miał chociażby odcień Meghan Markle, zanotowano by to. Ufam nie tyle źródłom jej przyjaciół, ufam jej wrogom.
No niekoniecznie gdyż wiadomo, że starożytni nie zwracali na kolor skóry takiej uwagi, a raczej nie w ten sposób jak współcześnie. Jeśli popatrzy się na ówczesne przedstawienia, to zazwyczaj mężczyźni mają ciemniejszą skórę a kobiety białą gdyż miało to odzwierciedlać typ aktywności danej płci. Ludzie dookoła Morza Śródziemnego do dziś mogą mieć bardzo mocny odcień koloru brązowego i nikogo to dziwiło (do momentu gdy włoscy czy greccy imigranci pojawili się w Ameryce i zaczęli doświadczać rasizmu gdyż wtedy za białych ich nie uznawano).
Jeśli spojrzymy na aktorkę grającą netfixową Kleopatrę, to trudno stwierdzić, że jej kolor skóry jest czarny. To raczej bardziej jasny odcień brązowego. Pytanie czy jest to bliższe ówczesnej Kleopatrze niż na przykład biała wersja Elizabeth Taylor, do której nikt się nie przyczepił.
Cytat:Podglądałeś moją konwersację z zefciem, przyznaj. Owszem, egipcjanie mogą mieć też rasistowskie motywy. Ale ty nie pisałeś o rasistach, tylko o chrześcijanach. Powoli mam takie lekkie wrażenie, że tej religii nie trawisz i będziesz przypisywał najgorsze.
Nie wiem czy zefciu o tym pisał czy Ty ale to bez znaczenia, możesz jemu odpowiedzieć. Jest bardzo prawdopodobne, że Jezus nie był typowym białym blondynem więc skoro czepiamy się netfiksowej Kleopatry, to czepiajmy się innych na podobnej zasadzie.
Cytat:A tu mojej wymiany zdań nie doczytałeś. Rudy kolor włosów w imperium brytyjskim to często znak rozpoznawczy ludów celtyckich. Ich dyskryminacja miewała różne odcienie (?!), ale doszedłem do wniosku, że ruda Ania ciągnięta za włosy w znanej książce to reminescencja doświadczeń autorki szkockiego pochodzenia. Dziś rude włosy kojarzą się raczej z namiętnością, dlatego ruda = seksowna. Ale nie można wykluczyć, że stare uprzedzenia przeciw "ginger" nadal działają anglosaskiej kulturze, zwłaszcza że 90% kinematografii jest anglosaska właśnie.
No nie, chyba Ty czegoś nie doczytałeś. Wspomniałem wcześniej w odpowiedzi do Lumbera, że serialowa Afrodyta była ruda i dlaczego to nie ma dla niego żadnego znaczenia a ciemny kolor skóry Zeusa, jakoś ma. I ciągle nie mogę doczekać się odpowiedzi. Włosy są przecież równie widoczne co twarz.
Cytat:Dobrze że wspomniałeś Brosnana. Teraz przypomnij sobie, kiedy wprowadzono M jako kobietę. Ta sama aktorka nawet. Kiedy złamano stereotyp Moneypenny. Kiedy wreszcie jedna z najpiękniejszych kobiet świata grała głównego villaina. I przyppmnik sobie całą masę agentek u boku Bonda, w rolach jak najbardziej samidzielnych. Widownia zobaczyła, zanotowała, zaakceptowała. Gdyż na końcu dnia powstały z tego przyzwoite filmy. Gosh, największą.wpadką za czasów Brosnana był "niewidzialny samochód" a nie jakieś pierdoły feminstyczno rasowe.
Prawda, te filmy to pewnie był krok w dobrą stronę ale nie wiem gdzie w tych nowych mamy jakieś feministyczno-rasowe pierdoły? W ogóle tego nie zauważyłem, ogólnie typowy Bond, trochę bardziej ludzki oraz akcja i ratowanie świata.
Cytat:No jak się nie obrócisz, dupa z tyłu. Jak indianie grają złych, to żle. Jak grają dobrych, to aktor zbyt bagietkowych. Jak w końcu znajdą indianina, to już czekam, aż ktoś się przypieprzy, że to nawajo a nie apachee.
Przecież tego nie napisałem. Chodzi o to, by grali w ogóle, przynajmniej reprezentowali swoich ludzi.
Cytat:Przypieprzają się za kolor skóry, czyli cechę, którą na ekranie widać.
No i tu jest chyba sedno problemu. Widać kolor skóry jak jest inny od naszego więc się na niego zwraca uwagę.
Cytat:Nikt (jeszcze) nie.przypieprzył się o to, że jest brytyjką. To, jak pisałem w reszcie tekstu, domena woke. Kontrowersje wobec filmu "Królowa wojownik" (2022) kręciły się wokół tego, dlaczego aktorzy są z ameryki lub brytanii, a nie wzięto.aktorów urodzonych w afryce. No i, na marginesie, dlaczego autorki scenariusza.były białe. W innych produkcjach o afryce.typowe jest marudzenie, ze akcent (!) suaheli jest toporny. To przynajmniej słychać, ale co do reszty? Dlaczego brytyjski, amerykański lub hinduski paszport ma jakieś.znaczenie? Kak ne abracat, rzopa nazad.
Znowu to samo. Skala narzekań o których piszesz w stosunku tego, co pisano i mówiono ostatniej Kleopatrze, jest nie do porównania.
Cytat:"Pozytywny rasizm" to też rasizm, a przez słowo "pozytywny" w nazwie nie staje się.czymś dobrym
Nie w tym rzecz. Jakieś pojedyncze głosy podnoszą kwestie o których wspomniałeś natomiast o Kleopatrze pół zachodniego świata rozprawiało. Nawet moja matka, co to jest raczej odłączona od internetu zna tą sprawę całkiem dobrze. Źdźbło w oku bliźniego widzisz a belki w swoim (waszym) nie dostrzegasz.
Cytat:Czekam na ten moment, w którym napiszesz, co to ma.wspólnego.z.tematem. Albo przynajmniej, co w tym złego. Wiem, że ten moment nastąpi, już niedługo...
Przecież tematem jest poprawność polityczna i jak to podobno niszczy kinematografię. Ja próbuję pokazać, że poprawność polityczna to nic nowego, doświadczamy tylko nowej odsłony. Od początku kinematografii powszechnie mieliśmy do czynienia z cenzurą, próbami schlebiania konserwatywnym poglądom poprzez choćby odpowiednie przedstawianie kobiet i mniejszości ale także mężczyzn, naciskami społecznymi czy religijnymi w celu ograniczenia rozpowszechniania twórczości moralnie niepoprawnej itd. A ja tu czytam, nie tylko od ciebie, że teraz dopiero strasznie się dzieje gdyż podobno nakazują wrzucić Murzyna do filmu.
Jaki to ma związek z Rambo? Jest to świetny przykład jak funkcjonowała poprawność polityczna wtedy. Po pierwsze, stereotyp muskularnego macho prezentowany od części drugiej w ugruntował się w popkulurze a co za tym idzie w społeczeństwie i jest odzwierciedleniem tego jest chociażby to, co widać dosłownie w każdej siłowni. Po drugie stereotypy rasowe, narodowościowe czy płciowe (sam wspomniałeś o dwóch kobietach w całym filmie). Po trzecia propaganda militarystycza i imperialistyczna przelewająca się przez kolejne części, tworząca mit amerykańskiego żołnierza walczącego zawsze o dobro przeciw tym złym (Wietnamczykom czy Rosjanom) i oczywiście zawsze zwycięskiego.
Liczba postów: 21,707
Liczba wątków: 218
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
975 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
Cytat:Osiris
Ludzie dookoła Morza Śródziemnego do dziś mogą mieć bardzo mocny odcień koloru brązowego i nikogo to dziwiło (do momentu gdy włoscy czy greccy imigranci pojawili się w Ameryce i zaczęli doświadczać rasizmu gdyż wtedy za białych ich nie uznawano).
Jeśli spojrzymy na aktorkę grającą netfixową Kleopatrę, to trudno stwierdzić, że jej kolor skóry jest czarny.
Kiedyś czytałem uczoną dysertację naukową na temat klasycznego malarstwa włoskiego, w której autor wykonał benedyktyńską pracę porównując odcienie skóry postaci występujących na obrazach do rzeczywistych odcieni skory mieszkańców Italii i krajów śródziemnomorskich.
I wyszło mu, że obrazy są ewidentnie idealizowane w kierunku wybielenia skory, szczególnie postaci mitycznych (vide Afrodyta Botticellego).
Weź jeszcze pod uwagę, że biały odcień skóry był kiedyś synonimem wyższego stanu.
Stąd taka popularność tlenku ołowiu w ówczesnej kosmetyce.
Liczba postów: 23,471
Liczba wątków: 241
Dołączył: 08.2005
Reputacja:
1,399 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
Osiris napisał(a): I gdzie tu jest jakiś problem?
Yyy... no taki, że serial nazywa się Mandalorianin i miał być o Mandalorianinie?
Osiris napisał(a): Ponadto, akurat w serialu o którym wspominasz, Afrodyta, przedstawiona jest jako ruda, co przecież całkowicie nie pasuje do jej antycznego wizerunku. Jakim cudem Ty, historyk oraz wszyscy inni, których czarny Zeus tak oburzył, nie zwróciii uwagi na ten fakt, nie mam pojęciaUśmiech
No mogliby dać jej inne włosy. Ale dziwi mnie, że dla ciebie inny kolor włosów = "całkowicie nie pasuje do jej antycznego wizerunku". Wiesz co by całkowicie nie pasowało do jej wizerunku? Bycie facetem na przykład.
I pamiętaj, że mnie nie tylko przeszkadzało to, że Zeus był czarny, ale też i łysy. Dziwne, że o łysinie już zapomniałeś, a skupiłeś się na czarninie.
Osiris napisał(a): Przecież ten serial nie miał być wierną adaptacją Iliady. Zresztą żadna adaptacja nią nie jest. Grecy nie wyobrażali sobie rudej Afrodyty, w ogóle większość aktorów powinna być pewnie greckiego pochodzenia. Tak można brnąć bez końca i ktoś może zadać sobie pytanie jaki to ma sens, skoro i tak nie da się oddać wiernie wyobrażeń ówczesnych ludzi? No i dlaczego kolor skóry tak Ci przeszkadza a kolor włosów już nie?
No tak. A w filmie o Jezusie-Bogu powinien grać Bóg. Tak brnąć w odmęty absurdu to sobie ty możesz. Ja chciałbym tylko (albo aż), żeby filmy uwzględniały realia historyczno-kulturowe. Mogę sobie coś chcieć i czegoś wymagać czy mam zamknąć ryj i podniecać się wszystkimi przeinaczeniami? Może niech kurwa zaczną pokazywać centaury jak pół ludzi-pół lwy (w końcu nie są żadnym faktem historycznym tylko wymysłem kultury), dwumetrowe krasnoludy, miniaturowe karły-olbrzymy, dwuokie cyklopy etc.? No bo co, przecież wszystko jest już dozwolone. Każdy może być każdym. A jak się nie podoba, to się jest patriarchalnym zaściankiem.
To już lepszy ten zaścianek niż wasze łyse Zeusy.
Osiris napisał(a): Przecież "Obcy" to właśnie film feministycznyUśmiech
To jakim cudem mógł powstać w czasach głębokiego patriarchalizmu? Nie, to nie może być możliwe. Kiedyś był dyktat jedynej słusznej linii patriarchalnej.
Dodatkowo jeszcze jedna rola silnej kobiety przypomniała mi się i to z czasów tych twoich ukochanych Rambów, Rokich i Vandamów - Sara Connor z Terminatora.
Osiris napisał(a): Wspomniałem wcześniej w odpowiedzi do Lumbera, że serialowa Afrodyta była ruda i dlaczego to nie ma dla niego żadnego znaczenia a ciemny kolor skóry Zeusa, jakoś ma.
Najbardziej w dyskusjach z tobą nie lubię kiedy muszę się tłumaczyć z czegoś czego nigdy nie stwierdziłem.
Proszę wskaż mi miejsce, w którym napisałem, że to dla mnie nie ma żadnego znaczenia.
Osiris napisał(a): Jest bardzo prawdopodobne, że Jezus nie był typowym białym blondynem więc skoro czepiamy się netfiksowej Kleopatry, to czepiajmy się innych na podobnej zasadzie.
Kuźwa ja już nie wiem czy to jakaś miejska legenda czy co - już wiele razy słyszałem o tym niebieskookim Jezusie blondynie i nigdy nigdzie go nie widziałem - na zdjęciach-pamiątkach z I-szej komunii świętej (które mają już 30-40 lat), które wiszą na ścianach mojego domu, widzę bruneta z piwnymi oczami. Na starej biblii dla dzieci, takiej z obrazkami - to samo. Czy ta blondynizacja Jezusa to jakiś proces ostatnich lat o którym nic mi nie wiadomo czy po prostu walczysz z chochołami, które sam sobie wymyślasz?
zefciu napisał(a): Polacy dopiero uczą się „przerabiać” swoje bolączki historyczne takie jak późna pańszczyzna, czy relacje z Ukrainą.
Sami relacji z Ukrainą nie przerobimy. Do tego jest potrzebna Ukraina i jej chęć do przerobienia relacji z Polską. I tu rzeczywiście jest bolączka, bo nie ma ze strony Ukraińców woli i chęci do rozliczenia się z kwestii Wołynia. Myśmy na to spuścili zasłonę milczenia - zwłaszcza w sytuacji takiej jaką mamy obecnie i chuj - problem sobie jest i czeka na rozwiązanie, a póki co ruscy będą na bazie tego judzić Polaków przeciw Ukraińcom i vice versa.
zefciu napisał(a): To jest jakiś ekstremalny przykład slippery slope, że jak nie ograniczym strasznej politpoprawności, to każdy film stanie się pastiszem Uśmiech
Jak nie ograniczymy politpoprawności, to każdy film będzie psuł widzom frajdę z oglądania na zasadzie:
DziadBorowy napisał(a): Być może w tym, że przedstawione zostały one w sposób XXI wieczny a nie XIX wieczny a sceny z ich udziałem były po prostu wrzucone w ten sposób, że nie pasowały do fabuły i widz widział, że to jest wrzutka. Problem polityczno poprawnych wątków jest taki, że często wyglądają one jak po prostu lokowanie produktu. Jak oglądasz serial i nagle główni bohaterowie przy śniadaniu wyjmują pudełko płatków kukurydzianych Nestle i przez kolejne 5 minut zachwycają sie jakie te płatki są zajebiste to widz będzie miał jednak zgrzyt Duży uśmiech
Jeżeli mamy na przykład film o średniowieczu to spokojnie można tam umieścić wątek miłości gejowskiej i to się może trzymać kupy. Ale jak ci homoseksualni bohaterowie nagle zaczną mówić coś o równouprawnieniu, ślubach dla osób homo i krucjacie gejowskiej na Jerozolimę to film od razu się posypie Duży uśmiech
To jest moim zdaniem esencja całego problemu. Mnie takie wciskanie na siłę właśnie przeszkadza i coraz bardziej mnie wkurza tym bardziej, że powoli coraz więcej rzeczy wciska się na siłę. W filmach i w życiu coraz bardziej próbuje się urabiać ludzi aby wszyscy mieli takie a nie inne poglądy. Kurde, gdybyśmy żyli w dawnych czasach to na bank by mnie wkurwiało wszędobylskie ewangelizujące chrześcijaństwo. Teraz, kiedy chrześcijaństwo się nareszcie skończyło, to sieją swoją ideologię aktywiści feministyczni i ekolodzy. Nic tylko się zaszyć gdzieś na pustelni z dala od tego całego syfu.
Liczba postów: 7,127
Liczba wątków: 97
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
916 Płeć: nie wybrano
zefciu napisał(a):
bert04 napisał(a): Ech, to było takie proste do zbicia, ale wybrałeś okrężną drogę.
Wybrałem taką drogę, która miała sens, a nie taką, która Tobie pasuje.
Cytat:Wystarczyło
A ja jednak napisałem coś innego. I co teraz? Odniesiesz się do tego, co napisałem, czy będziesz mi wyjaśniać, co napisać powinienem był?
Spróbuję. Zaiste ciekawi mnie, gdzie była Twoja logika, kiedy kolega napisał, cytuję (cytat będzie dłuższy):
Sam fakt, że setkom milionów chrześcijan zupełnie nie przeszkadza przedstawianie Jezusa jako białego blondyna a jednocześnie niektórzy z nich dostają kociokwiku na widok Kleopatry o ciemniejszej karnacji prowadzi do wniosku, że tutaj nie chodzi o historyczną wierność a o uprzedzenia.
Rozłóżmy to na czynniki pierwsze, argument kolegi opiera się porównaniu milionów chrześcijan z "niektórymi z nich". Ile to jest, "niektórzy z nich"? Też miliony? Tysiące? Setki? Parunastu? A może dwóch? Ta wypowiedź jest logiczna i prawdziwa, jeżeli znajdziemy dwóch chrześcijan oburzonych Kleopatrą. Logiczna, ale bezwartościowa.
Następnym razem, jak będziesz się wtrącał między wodkę a zakąskę, odnieś się do całości. Dzisiejszy Egipt to niejako spadkobierca starożytnych tradycji poprzedników noszących te imię. Wypowiedzi przedstawicieli Egiptu mogą być słuszne lub nie, ale ich waga ma większe znaczenie, niż szukanie na twiterach tesktów "oburzonych Kleopatrą" w celu udowodnienia, że ma to jakieś znaczenie w ocenie chrześcijaństwa. Zbyt długo byliśmy na forach chrześcijańskich, żeby nie widzieć, jak ktoś próbuje wrzucić w każdy problem świata, od zamachów 9/11 po globalne ocieplenie, krytykę chrześcijan. Może mój obecny status religijny jest "nieokreślony", ale na tego typu tanie zagrywki będę nadal reagował. Szkoda, że ty już nie.
Cytat:
Cytat:Od kiedy "bycie krzywdzonym" stało się częścią definicji?
Od wtedy, od kiedy uważamy, że whitewashing jest zjawiskiem negatywnym.
Wybacz, ale to logika błędnego koła, jeżeli krzywda zależy od "uznawania". Najbardziej pokrzywdzeni przez Johna Wayna grającego Czingis Chana byli biali widzowie oglądający ten żałosny spektakl.
Cytat:
Cytat:Jacyś mongołowie zostali skrzywdzeni przez to, że John Wayne grał Czingis Khana? Czy Keanu Reaves grająvy Buddę skrzywdził hindusów narodowo czy może buddystów religijnie?
Pośrednio tak. Krytyka whitewashingu zasadza się generalnie na tym, że jest to zjawisko, które utrwala wizję, w której wszystko co w historii ważne działo się za sprawstwem ludzi białych. Nie trzeba chyba wyjaśniać, dlaczego taka wizja jest szkodliwa dla ludzi niebiałych.
Sorry, ale mówimy o różnych zjawikach. Rozdzielmy je. Zgodnie z angielską wiki "Whitewashing is a casting practice in the film industry in which white actors are cast in non-white roles.". Czyli jak wyżej, John Wayne, Keanu Reaves albo ten nieszczęsny Pierre Brice w roli Winetou. Ty teraz piszesz o fantazjach, jakoby Czingis Chan, Budda czy Winetou byli... biali? Być może Winetou grał swoje role mówiąc po niemiecku z francuskim akcentem. Być może wizje Karla Maya miały niewiele wspólnego z rzeczywistością, poza nazwami. Ale Twoje powyższe wywody mają niewiele wspólnego z rzeczywistością także, a przynajmniej ze zjawiskiem whitewashingu.
Powoli mam wrażenie, że ten stary zefciu miał jakiś woke brainwashing. A to zjawisko szkodliwe bezapelacyjnie.
Cytat:
Cytat:Kiedyś w dyskusjach z katolikami wkurwiało mnie, że niektórzy z nich przejmują pakiety importowane z ameryki, głównie od baptystycznych konserwatystów. Potem mieliśmy katolików - kreacjonistów i podobne efekty. Dziś podobne zjawisko występuje na scenie politycznej.
Tego nie neguję. Prawdą jest, że akurat problem rasowy jest importowany. Tylko że rasizm też pewne grupy importują. Polacy dopiero uczą się „przerabiać” swoje bolączki historyczne takie jak późna pańszczyzna, czy relacje z Ukrainą.
Ukraińcy są dalej niż Polacy. Potrafili oni rozpoznać w imperializmie rosyjskim cechy wspólne wszystkim rasizmom i kolonializmom. To dzięki lekturze aktywistów ukraińskich potrafię wyrobić sobie perspektywę na te zjawiska bez kalkowania memów z USA.
W Polsce jakoś nie za bardzo, w Polsce ciągle jeszcze częśiej spotyka się teksty "Polska była mocarstwem" niż "Polska była kolonią".
Cytat:
Cytat:Przemawia za tym jakiś dziwny mesjanizm. Jeżeli dziś mamy jakieś problemy, to świętym obowiązkiem twórców seriali jest ich załączanie w aktualne ekranizacje, coby zwrócić uwagę.
Ale nie o to chodzi, że obowiązkiem jest załączenie, tylko o to, że jeśli pewne elementy się pojawiają w sztuce, to ich przedstawienie jest warunkowane przez czasy tworzenia tej sztuki.
To takie bierne stwierdzenie, że każde dzieło jest produktem swoich czasów. Brak mi tu jednak oceny, dlaczego pewne produkty czasów są złe a inne spoko. Dlaczego, niech będzie, biały do bólu Jezus czy Budda jest nie fajny, a Kleopatra <edit: ta ostatnia, czarna> jest fajna. Bo nasze czasy są fajne a kiedyś były niefajne? Czy może jednak postarasz się o jakąś obiektywizację?
PS: Polecam uwadze tekst Fanuela o enkulturacji
Figury Jezusa są białe, czarne a nawet skośnookie. Podobnie z Madonną. Nawet nie wiedziałem, że jest na to jakiś label, ale dziś na wszystko jest label.
Cytat:
Cytat:A tu już o krok do 1670. Uniwersytet w Heidelbergu wyliczył, że za 350 lat klimat się ociepli.
No nie. To jest jakiś ekstremalny przykład slippery slope, że jak nie ograniczym strasznej politpoprawności, to każdy film stanie się pastiszem
Ostatnio dużo czasu spędzam na forach anglojęzycznych, ale wyrażenie "slippery note" widze po raz pierwszy.
I tak, pewne rzeczy stają się pastiszami, jeżeli widz dostrzega grubą nić, którą autor zszywa fabułę historii z "przesłaniem". Jak.1670 jest ci zbyt komediowe, to przypomnij sobie film "Zimna Wojna". Kaczmarek chce w motywy pieśni ludowych wpleść aktualne tematy, społeczne, polityczne. Najpierw wydaje się, że nie można. A potem można kuffa, można.
Edit: małe podsumowanie, dlaczego uważam to za zjawisko negatywne. Każde dzieło fabularne przechodzi przez filtr wiarygodności. Pewne odbieganie od rzeczywistości akceptujemy, jeżeli na końcu wierzymy w przedstawione treści. Biały Czingis Chan jest w podobnym stopniu niewiarygodny jak czarna Kleopatra. Czy emancypacja kółka LGBT+ na zielonym wzgórzu. Wiarygodność zawsze do pewnego stopnia będzie uznaniowa, ale jest kryterium nie-rasistowkim. W dziełach fantasy to jeszcze dotyczy tylko estetyki i wewnętrznej spójności, ale w dziełach historycznych lub "osadzonych w historii", już nie.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 530
Liczba wątków: 2
Dołączył: 08.2020
Reputacja:
133 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Żadne
zefciu napisał(a): Pośrednio tak. Krytyka whitewashingu zasadza się generalnie na tym, że jest to zjawisko, które utrwala wizję, w której wszystko co w historii ważne działo się za sprawstwem ludzi białych. Nie trzeba chyba wyjaśniać, dlaczego taka wizja jest szkodliwa dla ludzi niebiałych.
Tylko, że krytyka whitewashingu nie powinna moim zdaniem się przejawiać przepisowym ładowaniem ciemnoskórych aktorów do filmów historycznych, których akcja dzieje się wśród dawnych środowisk zdominowanych przez białych. Jest, a przynajmniej było to zjawisko w krajach anglosaskich i latynoamerykańskich (i arabskich) gdzie społeczeńsywa są wielokolorowe, a w filmach osadzonych w dzisiejszych realiach dominują bohaterowie o białej skórze. I w takim przypadku krytyka jest słuszna. Jeśli jednak chcemy promować bohaterów o innych kolorach skóry niż biały w filmach historycznych to osadzajmy może akcję filmu w takim settingu w którym jak najbardziej mogliby występować.
Osiris napisał(a): No nie, to nie religia jak każda inna. Jeśli wziąć pewne nurty, to trudno nazwać je w ogóle religią skoro nie ma żadnego bóstwa, do którego trzeba się modlić i być jemu posłusznym. Zen właśnie można to tej grupy zaliczyć.
Buddyzm jest religią wschodu. I jest jak każda inna religia dharmiczna. Ma swoje sacrum i obrzędowość. W niektórych odłamach buddyzmu może i nie ma bóstw, ale dotyczy to też chociażby dżinizmu. W buddyźmie zen istnieje silny nurt zwany amidyzmem gdzie istnieje siła sprawcza losów ludzkich jakim jest bodhisattwa Amida u którego można wymodlić powodzenie w życiu doczesnym, czy jakąś lepsza reinkarnację dla zmarłego.
Osiris napisał(a): No niekoniecznie gdyż wiadomo, że starożytni nie zwracali na kolor skóry takiej uwagi, a raczej nie w ten sposób jak współcześnie. Jeśli popatrzy się na ówczesne przedstawienia, to zazwyczaj mężczyźni mają ciemniejszą skórę a kobiety białą gdyż miało to odzwierciedlać typ aktywności danej płci. Ludzie dookoła Morza Śródziemnego do dziś mogą mieć bardzo mocny odcień koloru brązowego i nikogo to dziwiło (do momentu gdy włoscy czy greccy imigranci pojawili się w Ameryce i zaczęli doświadczać rasizmu gdyż wtedy za białych ich nie uznawano).
Jeśli spojrzymy na aktorkę grającą netfixową Kleopatrę, to trudno stwierdzić, że jej kolor skóry jest czarny. To raczej bardziej jasny odcień brązowego. Pytanie czy jest to bliższe ówczesnej Kleopatrze niż na przykład biała wersja Elizabeth Taylor, do której nikt się nie przyczepił.
W malarstwie staroegipskim czy malowanych figurkach bez najmniejszego trudu da się rozpoznać Egipcjanina od Nubijczyka, a sama Kleopatra pochodziła z dynastii pochodzenia macedońskiego gdzie akurat białowłosych nie brakowało. Zresztą opis Kleopatry zachował się na wizerunkach oraz w dziełach rzymskich historyków, którzy nie pałali do niej sympatią i z pewnością by to jej wytknięto.
Osiris napisał(a): Nie wiem czy zefciu o tym pisał czy Ty ale to bez znaczenia, możesz jemu odpowiedzieć. Jest bardzo prawdopodobne, że Jezus nie był typowym białym blondynem więc skoro czepiamy się netfiksowej Kleopatry, to czepiajmy się innych na podobnej zasadzie.
Pierwsze wyobrażenie Jezusa to brunet o jasnej skórze.
bert04 napisał(a): Dziś rude włosy kojarzą się raczej z namiętnością, dlatego ruda = seksowna. Ale nie można wykluczyć, że stare uprzedzenia przeciw "ginger" nadal działają anglosaskiej kulturze, zwłaszcza że 90% kinematografii jest anglosaska właśnie.
90% kinematografii z pewnością anglosaska nie jest.
Osiris napisał(a): No nie, chyba Ty czegoś nie doczytałeś. Wspomniałem wcześniej w odpowiedzi do Lumbera, że serialowa Afrodyta była ruda i dlaczego to nie ma dla niego żadnego znaczenia a ciemny kolor skóry Zeusa, jakoś ma. I ciągle nie mogę doczekać się odpowiedzi. Włosy są przecież równie widoczne co twarz.
Gdyż Zeus patrząc na mozaiki i malarstwo antyczne ani czarny, ani łysy być nie mógł. A Afrodyta od biedy mogła. Gdyż taki kolor włosów Grecy choć rzadko miewali, a poprzez częste kontakty z Celtami u Greków nie był to ewenement.
Osiris napisał(a): No i tu jest chyba sedno problemu. Widać kolor skóry jak jest inny od naszego więc się na niego zwraca uwagę.
Nie. Filmy historyczne to filmy historyczne. Tam zwraca się większą uwagę na zgodność z realiami.
Osiris napisał(a): Znowu to samo. Skala narzekań o których piszesz w stosunku tego, co pisano i mówiono ostatniej Kleopatrze, jest nie do porównania.
Ale tu chodzi o zasięg docieralności serialu i marketing wokół niego. Większa docieralność to więcej krytyki, ale źródło jej te same tylko krytykujących więcej.
Osiris napisał(a): Nie w tym rzecz. Jakieś pojedyncze głosy podnoszą kwestie o których wspomniałeś natomiast o Kleopatrze pół zachodniego świata rozprawiało. Nawet moja matka, co to jest raczej odłączona od internetu zna tą sprawę całkiem dobrze. Źdźbło w oku bliźniego widzisz a belki w swoim (waszym) nie dostrzegasz.
O tym pisałem powyżej.
Osiris napisał(a): Przecież tematem jest poprawność polityczna i jak to podobno niszczy kinematografię. Ja próbuję pokazać, że poprawność polityczna to nic nowego, doświadczamy tylko nowej odsłony. Od początku kinematografii powszechnie mieliśmy do czynienia z cenzurą, próbami schlebiania konserwatywnym poglądom poprzez choćby odpowiednie przedstawianie kobiet i mniejszości ale także mężczyzn, naciskami społecznymi czy religijnymi w celu ograniczenia rozpowszechniania twórczości moralnie niepoprawnej itd. A ja tu czytam, nie tylko od ciebie, że teraz dopiero strasznie się dzieje gdyż podobno nakazują wrzucić Murzyna do filmu.
Jaki to ma związek z Rambo? Jest to świetny przykład jak funkcjonowała poprawność polityczna wtedy. Po pierwsze, stereotyp muskularnego macho prezentowany od części drugiej w ugruntował się w popkulurze a co za tym idzie w społeczeństwie i jest odzwierciedleniem tego jest chociażby to, co widać dosłownie w każdej siłowni. Po drugie stereotypy rasowe, narodowościowe czy płciowe (sam wspomniałeś o dwóch kobietach w całym filmie). Po trzecia propaganda militarystycza i imperialistyczna przelewająca się przez kolejne części, tworząca mit amerykańskiego żołnierza walczącego zawsze o dobro przeciw tym złym (Wietnamczykom czy Rosjanom) i oczywiście zawsze zwycięskiego.
Ale skoro krytykujemy dane zjawisko to po co je zwalczać tym samym tylko wachniętym w drugą stronę? Wszak gówno, które inaczej śmierdzi niż to leżace obok gównem być nie przestaje.
lumberjack napisał(a): Kurde, gdybyśmy żyli w dawnych czasach to na bank by mnie wkurwiało wszędobylskie ewangelizujące chrześcijaństwo. Teraz, kiedy chrześcijaństwo się nareszcie skończyło, to sieją swoją ideologię aktywiści feministyczni i ekolodzy. Nic tylko się zaszyć gdzieś na pustelni z dala od tego całego syfu.
Pierwsze aktywistki feministyczne wywodzą się akurat ze środowisk chrześcijańskich. I dziś też takich nie brakuje. Mamy feminizm protestancki, a także wśród środowisk katolickich.
Liczba postów: 7,127
Liczba wątków: 97
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
916 Płeć: nie wybrano
Osiris napisał(a): No nie, to nie religia jak każda inna. Jeśli wziąć pewne nurty, to trudno nazwać je w ogóle religią skoro nie ma żadnego bóstwa, do którego trzeba się modlić i być jemu posłusznym. Zen właśnie można to tej grupy zaliczyć.
Ach weź nie pierdol, jest cała grupa religii niteistycznych. Owszem, jest ich mniej niż teizmów, ale co do wyjątkowości to pardon, mamy taoizm, jainizm, mamy wszystkie panteizmy i nawet deizmy. A nawet niektóre odmiany satanizmu (choć tam nigdy do końca nie wiadomo )Tylko w naszym europejskim grajdołku można mieć wrażenie, że każda religia musi mieć brodatego gościa na chmurce, który pełni rolę freudianistycznego nad-ojca. Choć rozumiem, że szczególnie dla ateistóŵ taka kombinacja, religia bez Boga ani nawet bogów musi być bardzo fascynująca. Dla mnie bardziej fascynujące było zawsze, jak wychodząc od diametralnie różnych paradygmatów można wylądować w pewnych bardzo podobnych etycznych konkluzjach.
Cytat:
Cytat:Z tego samego powodu, dla którego nie było papieżycy. A amerykanie wylądowali na księżycu. Kleopatra, papiestwo, USA, wszystkie te "instancje" łączy jedno: mieli wrogów, którzy skrupulatnie patrzyli im na palce i wykorzystywali każdy pretekst. Wobec Kleopatry wrogowie starali się podważyć jej legitymację do władania egiptem. Gdyby taka konkubina istniała, by to ujawniono. Gdyby nie ujawniono zawczasu, ale jej kolor skóry miał chociażby odcień Meghan Markle, zanotowano by to. Ufam nie tyle źródłom jej przyjaciół, ufam jej wrogom.
No niekoniecznie gdyż wiadomo, że starożytni nie zwracali na kolor skóry takiej uwagi, a raczej nie w ten sposób jak współcześnie. Jeśli popatrzy się na ówczesne przedstawienia, to zazwyczaj mężczyźni mają ciemniejszą skórę a kobiety białą gdyż miało to odzwierciedlać typ aktywności danej płci. Ludzie dookoła Morza Śródziemnego do dziś mogą mieć bardzo mocny odcień koloru brązowego i nikogo to dziwiło (do momentu gdy włoscy czy greccy imigranci pojawili się w Ameryce i zaczęli doświadczać rasizmu gdyż wtedy za białych ich nie uznawano).
Wydaje mi się, że mylisz dwie sprawy. Czy zwracano uwagę i czy wartościowano. Wiadomo, że jeden cesarz rzymski miał czarną skórę, wiadomo to z opisów, figur, nawet przydomka. Co do świętego Augustyna są też powody uważać. W rzymie niewolnkami mogli być grecy (Spartakus), cesarzami murzyni, nikt nie zwracał uwagi specjalnie. A w przypaku Otella, choć to tylko postać literacka, jest oparta na pewnej rzeczywistości, a w niej bycie "Maurem" nie było powodem do urazy. Było egzotyczne, owszem, i tyle.
Tak, to handel afrykańskimi niewolnikami, a także równoległy kolonializm i, chyba, walki z muzułmanami sprawiły, że wartościujemy kolor skóry bardiej, niż wlosów.
Cytat:Jeśli spojrzymy na aktorkę grającą netfixową Kleopatrę, to trudno stwierdzić, że jej kolor skóry jest czarny. To raczej bardziej jasny odcień brązowego. Pytanie czy jest to bliższe ówczesnej Kleopatrze niż na przykład biała wersja Elizabeth Taylor, do której nikt się nie przyczepił.
No nikt się nie przyczepił, bo odpowiedź jest przecząza. Liz Taylor może nie ma typowo greckiej urody, ale odpowiada relacjom i zachowanym przedstawieniom. Na wiki jest cała strona o temacie. Dysponujemy monetami, które wybijała i trzema popiersiami z czasów jej bliskich, pasujących do tych poprzednich.
A co do Adele Jamal to, tradycyjnie, weź nie pierdol. Brązowo-jasna to może on jest w jasnym świetle, ale nie na plakatach netflixu.
Cytat:
Cytat:Podglądałeś moją konwersację z zefciem, przyznaj. Owszem, egipcjanie mogą mieć też rasistowskie motywy. Ale ty nie pisałeś o rasistach, tylko o chrześcijanach. Powoli mam takie lekkie wrażenie, że tej religii nie trawisz i będziesz przypisywał najgorsze.
Nie wiem czy zefciu o tym pisał czy Ty ale to bez znaczenia, możesz jemu odpowiedzieć. Jest bardzo prawdopodobne, że Jezus nie był typowym białym blondynem więc skoro czepiamy się netfiksowej Kleopatry, to czepiajmy się innych na podobnej zasadzie.
Czepiajmy się, ale zostawmy jakieś rasizmy na boku. Wybielony Jezus może być wiarygodny lub nie. I to, jak napisałem w moim poście do zefica (na dole, dodane*), jest i powinno być kryterium. Naoglądałem się już sporo ekranizacji, w tym jednego musicalu, znanego raczej. Najgorsza na mojej liście jest "Opowieść Wszechczasów". Max von Sydow może miał 36 lat wtedy, ale zawsze wyglądał jak szwedzki dziadek. Film był straszny pod wieloma względami, ja osobiście wysiadłem przy dialogu poznania jakiegoś apostoła. "Hej, jak się nazywasz?" "Jesus"."Ładne imię". Ja cię piździu, komu w łeb nasrało, żeby takie teksty ładować w te czasy? Każdy wie, że "Jezus" to nasze przetłumaczenie przetłumaczenia, że originał to jakieś Yashuah, a tu tekst jakby nie powołania apostoła ale taniego podrywu, może jeszcze numer telefonu wymienić.
Problemem tegoż filmu jest właśnie to, że odpowiadał wyobrażeniom widza z roku 1965. W jakiejś części może rasistowskim, w jakiejś - nie, ale z Biblią i Jezusem miało to tyle wspólnego, co kazania księdza Natanka. Tyle że ten sam problem powstaje, jak przesuniemy suwak koloru skóry z białości jak po Persil Ultra White do czerni pasty do butów. Ciągle ten sam grzech pierworodny. Prezentyzm, uważanie na nastroje i humory dzisiejszego widza, olewanie rzeczywistości przedstawianej ciepłym parabolicznym.
___ *edit, coby uniknąć szukania i nieporozumień, poniżej wspomniany tekst:
Edit: małe podsumowanie, dlaczego uważam to za zjawisko negatywne. Każde dzieło fabularne przechodzi przez filtr wiarygodności. Pewne odbieganie od rzeczywistości akceptujemy, jeżeli na końcu wierzymy w przedstawione treści. Biały Czingis Chan jest w podobnym stopniu niewiarygodny jak czarna Kleopatra. Czy emancypacja kółka LGBT+ na zielonym wzgórzu. Wiarygodność zawsze do pewnego stopnia będzie uznaniowa, ale jest kryterium nie-rasistowkim. W dziełach fantasy to jeszcze dotyczy tylko estetyki i wewnętrznej spójności, ale w dziełach historycznych lub "osadzonych w historii", już nie.
Cytat:
Cytat:A tu mojej wymiany zdań nie doczytałeś. Rudy kolor włosów w imperium brytyjskim to często znak rozpoznawczy ludów celtyckich. Ich dyskryminacja miewała różne odcienie (?!), ale doszedłem do wniosku, że ruda Ania ciągnięta za włosy w znanej książce to reminescencja doświadczeń autorki szkockiego pochodzenia. Dziś rude włosy kojarzą się raczej z namiętnością, dlatego ruda = seksowna. Ale nie można wykluczyć, że stare uprzedzenia przeciw "ginger" nadal działają anglosaskiej kulturze, zwłaszcza że 90% kinematografii jest anglosaska właśnie.
No nie, chyba Ty czegoś nie doczytałeś. Wspomniałem wcześniej w odpowiedzi do Lumbera, że serialowa Afrodyta była ruda i dlaczego to nie ma dla niego żadnego znaczenia a ciemny kolor skóry Zeusa, jakoś ma. I ciągle nie mogę doczekać się odpowiedzi. Włosy są przecież równie widoczne co twarz.
Starałem się przedstawić różne aspekty, łącznie z tym, że farbowanie włosów było możliwe. Pamiętasz serial Spartakus? Lucretia czasami nosiła czerwone włosy. Odpowiada to realiom dziejów, nie łamie wiarygodności postaci, odpowiada wręcz modzie. Oczywiście nie to jest powodem "uczerwienienia" ale to, że według dzisiejszych stereotypów kolor czerwony jest kolorem namiętności. Już zresztą w starożytnym Rzymie miano przedstawiać Wenus z czerwonymi włosami.
Cytat:
Cytat:Dobrze że wspomniałeś Brosnana. Teraz przypomnij sobie, kiedy wprowadzono M jako kobietę. Ta sama aktorka nawet. Kiedy złamano stereotyp Moneypenny. Kiedy wreszcie jedna z najpiękniejszych kobiet świata grała głównego villaina. I przyppmnik sobie całą masę agentek u boku Bonda, w rolach jak najbardziej samidzielnych. Widownia zobaczyła, zanotowała, zaakceptowała. Gdyż na końcu dnia powstały z tego przyzwoite filmy. Gosh, największą.wpadką za czasów Brosnana był "niewidzialny samochód" a nie jakieś pierdoły feminstyczno rasowe.
Prawda, te filmy to pewnie był krok w dobrą stronę ale nie wiem gdzie w tych nowych mamy jakieś feministyczno-rasowe pierdoły? W ogóle tego nie zauważyłem, ogólnie typowy Bond, trochę bardziej ludzki oraz akcja i ratowanie świata.
Twierdziłeś wyżej, że ból dupy widzów w obliczu 007 jako kobiety ma coś wspólnego z patriarchalną wizją świata. A nie z tym, moja teza, że autorzy serii Craiga chcieli złożyć franczyzę do grobu, a "obcięcie fiuta" ma znaczenie symboliczne, nie feministyczne. Co do pierdół natomiast, Moneypenny w Skyfall stała się.czarną wojowniczką. Widownia zobaczyła, zaakceptowała, nikt nie protestował. Zresztą, to jedyna pozytywna zmiana w tym pięknym gównianym filmie.
Cytat:Przecież tego nie napisałem. Chodzi o to, by grali w ogóle, przynajmniej reprezentowali swoich ludzi.
Ale ty zdajesz sobie sprawę z tego, że Winetou to produkcja niemiecko-jugosłowiańska? Skąd niby w RFN miano by wytrzaskać jakąś czerwoną twarz, wśrod amerykańskich żołnierzy stacjonowanych tamże? Tam więcej było murzynów (sporo zostało do dziś, czarna community w Niemczech w sporej części to byli GIs i ich niemieckie żony), indianie może byli w szyfrach (nawajo, nie wiem), ale nawet gdyby, toby ich nie wypuszczano. Jeszcze gorzej z produkcjami.z DDR, tam amerykanów w ogóle nie było, białych czarnych czy czerwonych, trzeba by jakiegoś jakuta czy tuwima czy innego syberyjskiego sołdata przerabiać.
Tak, wiem, masz na myśli produkcje z USA, ale przykład Winetou sam podałeś, nie dziw się, że sobie dworuję.
Cytat:
Cytat:Przypieprzają się za kolor skóry, czyli cechę, którą na ekranie widać.
No i tu jest chyba sedno problemu. Widać kolor skóry jak jest inny od naszego więc się na niego zwraca uwagę.
Chryste jezu na motocyklu, oczywiście. Widać, słychać i czuć. Oglądając postać na ekranie chcemy czuć "O, Kleopatra". A nie "O, jakaś aktorka przebrana za Kleopatrę". Gdyby, jak piszesz, wzięto tę niszczęsną Adele James, ale ucharakteryzowano ją na macedońsko-irańską kobietę, to by było spoko. A tak jest jak jest. Czarna agenda wpleciona a narratyw pseudo-historyczny.
Cytat:
Cytat:Nikt (jeszcze) nie.przypieprzył się o to, że jest brytyjką. To, jak pisałem w reszcie tekstu, domena woke. Kontrowersje wobec filmu "Królowa wojownik" (2022) kręciły się wokół tego, dlaczego aktorzy są z ameryki lub brytanii, a nie wzięto.aktorów urodzonych w afryce. No i, na marginesie, dlaczego autorki scenariusza.były białe. W innych produkcjach o afryce.typowe jest marudzenie, ze akcent (!) suaheli jest toporny. To przynajmniej słychać, ale co do reszty? Dlaczego brytyjski, amerykański lub hinduski paszport ma jakieś.znaczenie? Kak ne abracat, rzopa nazad.
Znowu to samo. Skala narzekań o których piszesz w stosunku tego, co pisano i mówiono ostatniej Kleopatrze, jest nie do porównania.
Być może skala odbioru zależy od tego, w jakiej bańce się obracasz. Ja w niemieckich mediach raczej jestem od środka na lewo, a teksty o tym, że jakaś murzyńska aktorka nie była wystarczająco afrykańska właśnie tam do mnie dotarły. Tak samo jak o egipskiej krytyce produkcji netfliksa. Być może w Twojej bańce to ciągle wyskakuje pod zakładką "co tam chrześcijańskie pojebusy znowu odpierdolili". Być może z nieco innym opisem.
Cytat:
Cytat:"Pozytywny rasizm" to też rasizm, a przez słowo "pozytywny" w nazwie nie staje się.czymś dobrym
Nie w tym rzecz. Jakieś pojedyncze głosy podnoszą kwestie o których wspomniałeś natomiast o Kleopatrze pół zachodniego świata rozprawiało. Nawet moja matka, co to jest raczej odłączona od internetu zna tą sprawę całkiem dobrze. Źdźbło w oku bliźniego widzisz a belki w swoim (waszym) nie dostrzegasz.
A widzisz, a mnie ani matka ani ciotka ani brat nie molestował tym. A krytyka z egiptu była jedną z pierwszych na moim radarze. Być może wyrabiam na tym forum za parytetowego chrześcijanina, ale nie, ta belka koło mnie przepłynęła bez zauważenia.
Cytat:
Cytat:Czekam na ten moment, w którym napiszesz, co to ma.wspólnego.z.tematem. Albo przynajmniej, co w tym złego. Wiem, że ten moment nastąpi, już niedługo...
Przecież tematem jest poprawność polityczna i jak to podobno niszczy kinematografię. Ja próbuję pokazać, że poprawność polityczna to nic nowego, doświadczamy tylko nowej odsłony. Od początku kinematografii powszechnie mieliśmy do czynienia z cenzurą, próbami schlebiania konserwatywnym poglądom poprzez choćby odpowiednie przedstawianie kobiet i mniejszości ale także mężczyzn, naciskami społecznymi czy religijnymi w celu ograniczenia rozpowszechniania twórczości moralnie niepoprawnej itd. A ja tu czytam, nie tylko od ciebie, że teraz dopiero strasznie się dzieje gdyż podobno nakazują wrzucić Murzyna do filmu.
Jaki to ma związek z Rambo? Jest to świetny przykład jak funkcjonowała poprawność polityczna wtedy. Po pierwsze, stereotyp muskularnego macho prezentowany od części drugiej w ugruntował się w popkulurze a co za tym idzie w społeczeństwie i jest odzwierciedleniem tego jest chociażby to, co widać dosłownie w każdej siłowni. Po drugie stereotypy rasowe, narodowościowe czy płciowe (sam wspomniałeś o dwóch kobietach w całym filmie). Po trzecia propaganda militarystycza i imperialistyczna przelewająca się przez kolejne części, tworząca mit amerykańskiego żołnierza walczącego zawsze o dobro przeciw tym złym (Wietnamczykom czy Rosjanom) i oczywiście zawsze zwycięskiego.
Niech będzie, z tak sformułowanym statementem nie będę polemizował. Dodam jedynie to, co napisałem wyżej do zefcia:
To takie bierne stwierdzenie, że każde dzieło jest produktem swoich czasów. Brak mi tu jednak oceny, dlaczego pewne produkty czasów są złe a inne spoko. Dlaczego, niech będzie, biały do bólu Jezus czy Budda jest nie fajny, a Kleopatra <edit: ta ostatnia, czarna> jest fajna. Bo nasze czasy są fajne a kiedyś były niefajne? Czy może jednak postarasz się o jakąś obiektywizację?
W odniesieniu do powyższego może bym sformułował nieco inaczej, ale nadal w tym samym sensie. Każdy produkt filmowy jest produktem swoich czasów, dziś żyjemy w czasach rewolucji kulturowej i suwaki notm się zmieniają. Czasem to wychodzi fajnie, czasem nie. Przykładowo nie przeszkadza mi, że w każdej produkcji muszą być parytetowi geje, ale dlaczego muszą sobie migdałki wzajemnie od środka wyjadać? Kobiety "z jajami" mają jeszcze dłuższą.tradycję, dziś to się.pracuje nad szczegółami, ale bez porównania z innymi grupami. Reprezentacja etniczna ma natomiast największe problemy, i to mimo dosyć długiej drogi - w porównaniu, od kiedy akceptuje się gejów na ekranie. Tańczący z Wilkami był w roku 1990, bez Francuzów. Filadelfia w 1993. Bez "prawdziwych" gejów AFAIK, ale zawsze. A dziś ciągle jeszcze robimy większe halo o to, czy Kleopatra była czarna niż o to, czy Aleksander był pedałem. Pardon, gejem.
.
.
.
.
.
Małe uzupełnienie do lumbera:
lumberjack napisał(a):
Osiris napisał(a): I gdzie tu jest jakiś problem?
Yyy... no taki, że serial nazywa się Mandalorianin i miał być o Mandalorianinie?
Zdajesz sobie sprawę z tego, że język angielski nie oddaje płci i że nazwa "Mandalorian" pasuje tak samo do postaci Din Djarin jak do Bo-Katan? Czemu nie przypieprzysz się do tego, że większość narracji serialu jest zajęta przez Groku? Przecież serial nie nazywa się "baby-Yoda", a to najbardziej popularna postać z całej serii.
Co do reszty tekstu to zasadniczo zgoda
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
bert04 napisał(a): Ty teraz piszesz o fantazjach, jakoby Czingis Chan, Budda czy Winetou byli... biali?
Generalnie — tak. I nie chodzi tutaj o to, że osoba która się zastanowi, stwierdzi, że byli biali. Tylko właśnie o pewne wyobrażenie. O to, czy ludzie potrafią zaakceptować w fikcji sprawczość niebiałych ludzi.
Cytat:miał jakiś woke brainwashing
Jeśli potrafisz określić, co to znaczy „woke”, to możemy się zastanowić, czy ów woke prał mi mózg. A jak nie, to „woke” jest tak samo pustym pojęciem, jak „ideologia LGBT”.
Cytat:W Polsce jakoś nie za bardzo, w Polsce ciągle jeszcze częśiej spotyka się teksty "Polska była mocarstwem" niż "Polska była kolonią".
No bo Polacy wyrobili sobie jakąś dziwną martyrologię, w której, kiedy byli gnębieni, to robili za jakiegoś Chrystusa, czy innego Winkelrieda. I dlatego ciężko jest im spojrzeć na swoje gnębienie w kategoriach chłodnej analizy.
Cytat:Dlaczego, niech będzie, biały do bólu Jezus czy Budda jest nie fajny, a Kleopatra <edit: ta ostatnia, czarna> jest fajna.
Podobno była chujowa. Nie wiem, nie widziałem.
Cytat:Jak.1670 jest ci zbyt komediowe, to przypomnij sobie film "Zimna Wojna". Kaczmarek chce w motywy pieśni ludowych wpleść aktualne tematy, społeczne, polityczne. Najpierw wydaje się, że nie można. A potem można kuffa, można.
Aha. Czyli będziemy powoływać się na fikcję w fikcji.
dammy napisał(a): Tylko, że krytyka whitewashingu nie powinna moim zdaniem się przejawiać przepisowym ładowaniem ciemnoskórych aktorów do filmów historycznych, których akcja dzieje się wśród dawnych środowisk zdominowanych przez białych.
W idealnym świecie — przejawia się ona w opowiadaniu historii, w których centralna postać jest niebiała, historii z tradycji niebiałych narodów etc. Ale to w świecie idealnym. W naszym natomiast mamy tokenizm, różne „baitingi” i tym podobne zjawiska, które również są krytykowane. I ja nie twierdzę, że jest super. Po prostu zwracam uwagę, że nie ma tutaj symetrii.
Póki co cały czas czekamy na wierną rasowo ekranizację „Ziemiomorza”. Albo chociaż Archiwum Burzowego Światła.
Liczba postów: 7,127
Liczba wątków: 97
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
916 Płeć: nie wybrano
zefciu napisał(a): Generalnie — tak. I nie chodzi tutaj o to, że osoba która się zastanowi, stwierdzi, że byli biali. Tylko właśnie o pewne wyobrażenie. O to, czy ludzie potrafią zaakceptować w fikcji sprawczość niebiałych ludzi.
Boże, pięć razy czytałem ten akapit, zwłaszcza ostatnie zdanie. Ciągle nie wiem, czy łapię sens. Powiedzmy, że widz idzie do kina, ogląda tego nieszczęsnego Czingis Chana granego przez Johna Wayna i przez to mu jakaś "fikcja sprawczości" się wybieli? Pomyśli, że ten czingis to taki zajebisty gościu, bo ma kaukaskie rysy pod szminką i doklejonymi skośnymi rzęsami. Przepisałeś to z Krytyki Politycznej czy już sam potrafisz takie teskty produkować?
Cytat:
Cytat:miał jakiś woke brainwashing
Jeśli potrafisz określić, co to znaczy „woke”, to możemy się zastanowić, czy ów woke prał mi mózg. A jak nie, to „woke” jest tak samo pustym pojęciem, jak „ideologia LGBT”.
Powiem tylko, "fikcja sprawczości" i tyle. Nawet nie wiem, czy label "woke" to wystarczająco zakreśla.
Cytat:
Cytat:W Polsce jakoś nie za bardzo, w Polsce ciągle jeszcze częśiej spotyka się teksty "Polska była mocarstwem" niż "Polska była kolonią".
No bo Polacy wyrobili sobie jakąś dziwną martyrologię, w której, kiedy byli gnębieni, to robili za jakiegoś Chrystusa, czy innego Winkelrieda. I dlatego ciężko jest im spojrzeć na swoje gnębienie w kategoriach chłodnej analizy.
Przy tym jeszcze tekst "Polska była mocarstwem" ma jakieś uzasadnienie w rzeczywistości. Natomiast te wszystkie mesjanizmy to pokłosie postępującej fanatyzacji katolickiej w drugiej połowie XVII, a potem z całą siłą w XVIII wieku. Poczynając od wygnania braci polskich, kończąc na Konfederacji Barskiej.
Cytat:
Cytat:Dlaczego, niech będzie, biały do bólu Jezus czy Budda jest nie fajny, a Kleopatra <edit: ta ostatnia, czarna> jest fajna.
Podobno była chujowa. Nie wiem, nie widziałem.
Cytat:Jak.1670 jest ci zbyt komediowe, to przypomnij sobie film "Zimna Wojna". Kaczmarek chce w motywy pieśni ludowych wpleść aktualne tematy, społeczne, polityczne. Najpierw wydaje się, że nie można. A potem można kuffa, można.
Aha. Czyli będziemy powoływać się na fikcję w fikcji.
Słowo "porównanie" musi ci być obce, albo zostało wykasowane przez nagranie inni treściami? Mam w domu jeszcze state książki z czasów PRL, propagandę wtryniano tam w książki fabularne i historyczne, czy to o czasów niedalekich czy o starożytnym Rzymie (ojciec kiedyś z takiej książki cały wstęp wyrwał, bo ewidentnie był napisany przez jakiegoś politruka). Mój ulubiony przykład to książka nauki szachów dla dzieci z obiwiązkowymi peanami na temat ZSRR. Ta "fikcja w fikcji" opiera się na szarej rzeczywistości, ale widocznie zefciu i to zapomniał. Wydawało się, że jak komu, ale Tobie odwołanie do przywołania w aktualnym filmie starczy.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
bert04 napisał(a): Powiedzmy, że widz idzie do kina, ogląda tego nieszczęsnego Czingis Chana granego przez Johna Wayna i przez to mu jakaś "fikcja sprawczości" się wybieli?
Raczej utrwali mu się pewna koncepcja.
Cytat:Powiem tylko, "fikcja sprawczości" i tyle.
A co to znaczy? Bo bełkotać to ja też umiem.
Cytat:Nawet nie wiem, czy label "woke" to wystarczająco zakreśla.
Label woke niczego nie zakreśla. O tym włąśnie piszę.
Liczba postów: 7,127
Liczba wątków: 97
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
916 Płeć: nie wybrano
Na deser, dammy
dammy napisał(a):
zefciu napisał(a): Pośrednio tak. Krytyka whitewashingu zasadza się generalnie na tym, że jest to zjawisko, które utrwala wizję, w której wszystko co w historii ważne działo się za sprawstwem ludzi białych. Nie trzeba chyba wyjaśniać, dlaczego taka wizja jest szkodliwa dla ludzi niebiałych.
Tylko, że krytyka whitewashingu nie powinna moim zdaniem się przejawiać przepisowym ładowaniem ciemnoskórych aktorów do filmów historycznych, których akcja dzieje się wśród dawnych środowisk zdominowanych przez białych. Jest, a przynajmniej było to zjawisko w krajach anglosaskich i latynoamerykańskich (i arabskich) gdzie społeczeńsywa są wielokolorowe, a w filmach osadzonych w dzisiejszych realiach dominują bohaterowie o białej skórze.
Wiem, że mogę być nudny. Ale powtórzę raz jeszcze. Whitewashing w filmach nie określa zjawiska, że w filmach dominują bohaterzy o białej skórze. Pod pojęciem whitewashing rozumiemy zjawisko, że w filmach dominują aktorzy o białej skórze. Owszem, oba zjawiska mogą się przecinać, można też twierdzić, że whitewashing ma różne znaczenia w filmie i na przykład w historii lub religioznastwie. Ale zaczęliśmy od tego co wyżej. Od postaci historycznych, fikcyjnych czy religijnych granych przez aktorów białych. Bez (zazwyczaj) zmiany samej etni bohatera lub bohaterki.
Cytat:I w takim przypadku krytyka jest słuszna. Jeśli jednak chcemy promować bohaterów o innych kolorach skóry niż biały w filmach historycznych to osadzajmy może akcję filmu w takim settingu w którym jak najbardziej mogliby występować.
To było, teoretycznie Kleopatra mogła być córką czarnej konkubiny, praczki lub sprzątaczki. Tyle że teoretycznie tylko. Natomiast czarny samuraj jest postacią historyczną i fascynującą historycznie.
Cytat:
Osiris napisał(a): No nie, to nie religia jak każda inna. Jeśli wziąć pewne nurty, to trudno nazwać je w ogóle religią skoro nie ma żadnego bóstwa, do którego trzeba się modlić i być jemu posłusznym. Zen właśnie można to tej grupy zaliczyć.
Buddyzm jest religią wschodu. I jest jak każda inna religia dharmiczna. Ma swoje sacrum i obrzędowość. W niektórych odłamach buddyzmu może i nie ma bóstw, ale dotyczy to też chociażby dżinizmu. W buddyźmie zen istnieje silny nurt zwany amidyzmem gdzie istnieje siła sprawcza losów ludzkich jakim jest bodhisattwa Amida u którego można wymodlić powodzenie w życiu doczesnym, czy jakąś lepsza reinkarnację dla zmarłego.
Wiadomo, że istnieją też "warianty" buddyzmu i taoizmu, które mocno integrują jakieś lokalne lub uniwersalne bóstwa. Ale należy uznać, że dla centralnych prawd tych religii nie są to postaci konieczne. Na drugim krańcu jest satanizm laveyański czy uniwersalizm chrześcijański, które to usunęły postaci nominalnie założycielskie, zamieniły na jakieś abstrakcje.
Cytat:
bert04 napisał(a): Dziś rude włosy kojarzą się raczej z namiętnością, dlatego ruda = seksowna. Ale nie można wykluczyć, że stare uprzedzenia przeciw "ginger" nadal działają anglosaskiej kulturze, zwłaszcza że 90% kinematografii jest anglosaska właśnie.
90% kinematografii z pewnością anglosaska nie jest.
To było "podkreślenie przez przjaskrawienie", dominacja anglosaska w kulturze a zwłaszcza kinematografii jest faktem, choć procenty to wiadomo, kwestia ich liczenia. Faktem jest jednak, że za tydzień będzie wręczenie najbardziej prestiżowych nagród filmowych. Kinematografia nie-anglosaska jest tam na zasadach gościa, ma do wygrania jedną statuetkę z 23. Teoretycznie może wygrać jedną z pozostałych ale, wiadomo.
Cytat:Ale skoro krytykujemy dane zjawisko to po co je zwalczać tym samym tylko wachniętym w drugą stronę? Wszak gówno, które inaczej śmierdzi niż to leżace obok gównem być nie przestaje.
Mam taką teorię, że to jakiś mem głęboko w amerykańskiej świadomości. Jak w westernach, jeżeli bandyta chce nas zastrzelić, to nie idziemy do szeryfa ale strzelamy pierwsi. Jeżeli w szkołach pomyleńcy strzelają do dzieci, to dozbrajamy nauczycieli (przynajmniej była taka propozycja). Zło złem zwyciężać, parafrazując, to tam metoda. Zamiast szukać powodów systemowych dyskryminacji wyrównujemy rachunki przez symetrię.
.
.
.
.
.
zefciu napisał(a):
bert04 napisał(a): Powiedzmy, że widz idzie do kina, ogląda tego nieszczęsnego Czingis Chana granego przez Johna Wayna i przez to mu jakaś "fikcja sprawczości" się wybieli?
Raczej utrwali mu się pewna koncepcja.
Jaka koncepcja? Konkretnie.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 7,127
Liczba wątków: 97
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
916 Płeć: nie wybrano
zefciu napisał(a):
bert04 napisał(a): Bez (zazwyczaj) zmiany samej etni bohatera lub bohaterki.
No ale przecież nikt nie powie wprost, że np. Starożytny Egipcjanin to Amerykanin. Po prostu będzie jak Amerykanin wyglądał.
No a teraz starożytna Egipcjanka wygląda jak Brytyjka. Wiem, używam argumentu "konkurencji", ale jak z etni zjechałeś na paszporty, to wtedy pasuje.
Cytat:
Cytat:Jaka koncepcja? Konkretnie.
Przecież napisałem — taka, że wszystko co w historii ważne dokonane zostało przez białych. Że ludzie biali stanowią centrum cywilizacji.
No dobra, nie dojdziemy dalej takimi ogólnikami. Podalem przykład Czingis Chana. I twierdzę, że granie jego przez Johna Wayna nie może doprowadzić do powyższych wniosków. Twierdzisz, że tak, owszem, patrząc na niego - można? Jeżeli nie, to wybierz jakiś inny, wskaż mi go palcem, gdzie biały amerykański aktor grajacy nie-białą nie-amerykańską rolę może implikować takąże koncepcję. Tylko, na Boga, zostaw Jezusa, ten zasłużył sobie na osobne rozpatrzenie.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 7,127
Liczba wątków: 97
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
916 Płeć: nie wybrano
zefciu napisał(a):
bert04 napisał(a): wygląda jak Brytyjka
W sensie, że ma próchnicę?
Ciekawe, kto teraz jest rasistą.
Cytat:
Cytat:zjechałeś na paszporty
Nie. Trochę już męczy ta Twoja zła wola, aby nie rozumieć prostych problemów.
W życiu bym nie pomyślał, że wrócę do starych czasów, w których usłyszę tego typu argument - i to od ciebie. Owszem, w ostatnich postach jechałem nieco bardziej konfrontacyjnie niż zwykle, ale zapewniam Ciebie źe tu konkretnie po prostu szczerze uważam, że nie masz racji. A ten tekst o sparwczościach, nie powiesz mi, że go sam wymyśliłeś.
Ps: orry za tekst z brainwashingiem, to był niski chwyt, ale nadal uważam, że kalkujesz jakieś cudze teksty
Cytat:
Cytat:nie może doprowadzić do powyższych wniosków
Ale ja nie piszę o wyciąganiu logicznych wniosków.
Gdyby nie to że to ty, to takie podłożenie bym wykorzystał bezlitośnie. Tu tylko proszę, wróćmy do logiki, argumentacji, wyciągania wniosków. A nie do akceptacji jakichś prawd objawionych pod pozorem "zrozumienia".
Cytat:
Cytat:Tylko, na Boga, zostaw Jezusa, ten zasłużył sobie na osobne rozpatrzenie.
Czym sobie zasłużył?
Tym, że istnieje w kulturze od 2000 lat i że jego przedstawienie w filmach to wypadkowa różnych zjawisk. Tym, że w kulturze istnieją przedstawienia Jezusa w każdej możliwej wariacji etnicznej, a tylko w kinematografii ostała się ta jedna. Że redukcja tego do kwestii "whitewashingu" prowadziła by do zignorowania 18 wieków (edit: przed wynalezieniem kina), kiedy jezuici w Chinach produkowali skośnookie przedstawienia Maryi z Jezuskiem. To tak w skrócie.
A więc? Czy może poza Jezusem nie będziesz miał przykładów? Ponoć ten whitewashing to takie masowe zjawisko było...
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.