Liczba postów: 9,105
Liczba wątków: 63
Dołączył: 01.2009
Reputacja:
59 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany
Znowu skandal w diecezji sosnowieckiej. Religia czyni nas gorszymi. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Religia nie jest do niczego potrzebna - naprawdę!
Liczba postów: 9,105
Liczba wątków: 63
Dołączył: 01.2009
Reputacja:
59 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany
zefciu napisał(a):
Nonkonformista napisał(a): Znowu skandal w diecezji sosnowieckiej. Religia czyni nas gorszymi. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości.
Ale że ludzie niereligijni nie ćpają i nie chodzą do darkroomów?
Niektórzy ćpają i to jest złe. Należy się zastanowić, czy ćpają z powodu religii. A to byłoby ciekawe pytanie. Może nie umieją ćpać rzeczywistości, bo religia im wmówiła, że rzeczywistość jest zła, więc skoro jest zła, to od niej uciekają - niektórzy w religijne mity /ćpają religię bez opamiętania, niektórzy ćpają rzeczywistość - jak ja, a niektórzy ćpają heroinę/.
Chodzenie do darkroomów jest dobre dla geja, bo gejowska moralność jest inna niż katabaska.
Katabas mówi, że chodzienie tam jest złe i sam chodzi. Hipokryzja! Zatem religia znów przegrywa, bo w takiej sytuacji znów ów głoszący wartości chrześcijańskie robi inaczej niż głosi. Hipokryzja chyba w ogóle jest drugą stroną chrześcijaństwa jak awers i rewers monety. Nie da się żyć tak, jak głosił Jezus, zawsze się będzie hipokrytą.
Gej mówi, że to nie zawsze musi być złe /jeśli nikomu tym krzywdy nie wyrządza/, więc tam może chodzić. Hipokryzji brak. Zatem religia znowu ponosi porażkę.
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".
Nonkonformista napisał(a): Niektórzy ćpają i to jest złe. Należy się zastanowić, czy ćpają z powodu religii. A to byłoby ciekawe pytanie. Może nie umieją ćpać rzeczywistości, bo religia im wmówiła, że rzeczywistość jest zła, więc skoro jest zła, to od niej uciekają - niektórzy w religijne mity /ćpają religię bez opamiętania, niektórzy ćpają rzeczywistość - jak ja, a niektórzy ćpają heroinę/.
Ale Ty się słyszysz?
Cytat: Chodzenie do darkroomów jest dobre dla geja, bo gejowska moralność jest inna niż katabaska.
Ale co wolisz? Żeby katabas-gej realizował moralność katabaską i prześladował innych gejów? Czy może żeby realizował moralność gejowską i im nie szkodził?
Cytat:Katabas mówi, że chodzienie tam jest złe i sam chodzi. Hipokryzja!
Ale co Cię to obchodzi w zasadzie, że inni są hipokrytami? Skoro Twoja moralność jest odmienna od chrześcijańskiej, to po co oceniasz innych na podstawie obydwu jednocześnie? Zawsze Ci wyjdzie, że inni są gorsi, jeśli tym innym stawiasz standardy, często sprzeczne.
Liczba postów: 7,063
Liczba wątków: 94
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
904 Płeć: nie wybrano
Nonkonformista napisał(a): Niektórzy ćpają i to jest złe. Należy się zastanowić, czy ćpają z powodu religii. A to byłoby ciekawe pytanie. Może nie umieją ćpać rzeczywistości, bo religia im wmówiła, że rzeczywistość jest zła, więc skoro jest zła, to od niej uciekają - niektórzy w religijne mity /ćpają religię bez opamiętania, niektórzy ćpają rzeczywistość - jak ja, a niektórzy ćpają heroinę/.
Chodzenie do darkroomów jest dobre dla geja, bo gejowska moralność jest inna niż katabaska.
Katabas mówi, że chodzienie tam jest złe i sam chodzi. Hipokryzja! Zatem religia znów przegrywa, bo w takiej sytuacji znów ów głoszący wartości chrześcijańskie robi inaczej niż głosi. Hipokryzja chyba w ogóle jest drugą stroną chrześcijaństwa jak awers i rewers monety. Nie da się żyć tak, jak głosił Jezus, zawsze się będzie hipokrytą.
Gej mówi, że to nie zawsze musi być złe /jeśli nikomu tym krzywdy nie wyrządza/, więc tam może chodzić. Hipokryzji brak. Zatem religia znowu ponosi porażkę.
Ale kto tu jest hipokrytą? Ksiądz, który nie stosuje się do swojego nominalnego homofobicznego ideolo i zamiast tego sypia z innym facetem? Czy nominalnie progresywny ateista, który ocenia tego księdza według homofobicznego ideolo? Darkroomy powstały w czasach, jak homoseksualizm był penelizowany i stygmatyzowany w całym społeczeństwie. Dziś homoseksualizm jest penelizowany i stygmatyzowany w coraz mniejszej części społeczeństa, najmocniej właśnie wśród duchownych. Ale ty jakoś dziwnie oburzasz się na księdza, który tam znajduje swój safe space.
Podpowiem Ci więc. Problemem nie jest to, że ksiądz chodzi do darkroomu, problemem jest to, że tam chodzić musi. Problemem nie jest to, że ksiądz ma kochanka czy kochankę, problemem jest to, że musi ją / jego skrywać i nie jest w stanie otwarcie zapewnić im opieki. To trochę tak jak z marihuaną, problemy wynikające z jej konsumpcji są znikome w porównaniu z konsumpcją w warunkach zakazu i nielegalnej dystrybucji z kryminalnych źródeł. Problemem jest zakaz, a nie jego łamanie.
To przykre, że pod przykrywką krytyki religii przejmujesz narratyw religiantów ścigających osoby łamiące te zakazy. Przykre i hipokrytyczne.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 9,105
Liczba wątków: 63
Dołączył: 01.2009
Reputacja:
59 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany
bert04 napisał(a):To przykre, że pod przykrywką krytyki religii przejmujesz narratyw religiantów ścigających osoby łamiące te zakazy. Przykre i hipokrytyczne.
Faktycznie, coś jest na rzeczy. Dlatego się muszę nad tym jeszcze zastanowić. Zwróciłeś uwagę na bardzo ważną rzecz i dziękuję Ci za to.
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".
Liczba postów: 9,105
Liczba wątków: 63
Dołączył: 01.2009
Reputacja:
59 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany
Że też wcześniej nie zwróciłem na to uwagi:
ErgoProxy napisał(a):A w tym już nie za bardzo. Cóż to ma wspólnego z oddawaniem chwały Stwórcy? Katolicyzm nie buddyzm, jego esencją (na dobre i złe) nie jest niesienie ulgi cierpiącym.
Ano właśnie. Katolicyzm jest zatem w swoich założeniach niemoralny i przegrywa z buddyzmem, gdzie uwolnienie się od cierpienia i sposób w jaki to można zrobić zostały podane przez Buddę.
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".
Liczba postów: 7,063
Liczba wątków: 94
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
904 Płeć: nie wybrano
Nonkonformista napisał(a): Że też wcześniej nie zwróciłem na to uwagi:
ErgoProxy napisał(a):A w tym już nie za bardzo. Cóż to ma wspólnego z oddawaniem chwały Stwórcy? Katolicyzm nie buddyzm, jego esencją (na dobre i złe) nie jest niesienie ulgi cierpiącym.
Ano właśnie. Katolicyzm jest zatem w swoich założeniach niemoralny i przegrywa z buddyzmem, gdzie uwolnienie się od cierpienia i sposób w jaki to można zrobić zostały podane przez Buddę.
Po pierwsze, komentowałeś to już wtedy. Po drugie, komentujesz wypowiedź nie-katolika na temat katolicyzmu, błędną zresztą. Jedna z najważniejszych przypowieści NT wykłada, że "niesienie ulgi cierpiącym" jest właśnie esencją oddawania chwały Stwórcy. <1> Po trzecie wreszcie, "uwolnienie się od cierpienia" w buddyzmie dotyczy pierwotnie własnej osoby. To, czy przy okazji należy nieść ulgę (innym) cierpiącym, być może zawiera się w interpretacjach, ale bez tego porównujesz dwie różne rzeczy.
Po czwarte wreszcie, non sequitur, do póki nie odniesiesz się do jakiejś konkretnej idei "moralności". Do tego momentu wygląda na to, że (znowu?) papugujesz pewne religianckie schematy katolickie. To, że coś nie odpowiada Twojej religii nie jest synonimem niemoralności, tu należałoby wpierw ustalić jakieś obiektywne kryterium. Kant swego czasu jedno zmajstrował, lepszego nie znam. <2>
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 9,105
Liczba wątków: 63
Dołączył: 01.2009
Reputacja:
59 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany
bert04 napisał(a):Po trzecie wreszcie, "uwolnienie się od cierpienia" w buddyzmie dotyczy pierwotnie własnej osoby. To, czy przy okazji należy nieść ulgę (innym) cierpiącym, być może zawiera się w interpretacjach, ale bez tego porównujesz dwie różne rzeczy.
No to lecimy. Wyzwolenie się od cierpienia dotyczy własnej osoby w hinajanie. W mahajanie masz kategorię bodhisatwy, a więc kogoś kto przez współczucie dla innych pomaga innym istotom osiągnąć nirwanę.
Cytat: Po czwarte wreszcie, non sequitur, do póki nie odniesiesz się do jakiejś konkretnej idei "moralności". Do tego momentu wygląda na to, że (znowu?) papugujesz pewne religianckie schematy katolickie.
Idea moralności jest prosta:
To co przyjemne, jest dobre. To co nieprzyjemne jest złe.
Za przyjemnym podążaj, nieprzyjemnego unikaj.
Cierpienie jest złe i nie należy go chwalić. Należy je likwidować.
A chrześcijaństwo cierpienie hołubi, bo Chrystus cierpiał, a zatem cierpienia ze świata nie usuwa.
Czy tyle wystarczy, czy pragniesz rozwinięcia koncepcji unikania cierpienia, a podążania za przyjemnością?
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".
Liczba postów: 7,063
Liczba wątków: 94
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
904 Płeć: nie wybrano
Nonkonformista napisał(a): Idea moralności jest prosta:
To co przyjemne, jest dobre. To co nieprzyjemne jest złe.
Za przyjemnym podążaj, nieprzyjemnego unikaj.
No ale to jest buddyjska (?) idea moralności. Chociaż sataniści mają podobną, ponoć, ale oni papugują z różnych systemów.
Cytat:Czy tyle wystarczy, czy pragniesz rozwinięcia koncepcji unikania cierpienia, a podążania za przyjemnością?
Należałoby rozwinąć przynajmniej na tyle, żeby dało się odróżnić od hedonizmu. I paru innych koncepcji, w których "przyjemność" może być synonimem lenistwa, egoizmu, elitaryzmu. Czyli tych typowych spraw, które już były dyskutowane między chrześcijanami a epikurejczykami.
PS:
Cytat:W mahajanie masz kategorię bodhisatwy, a więc kogoś kto przez współczucie dla innych pomaga innym istotom osiągnąć nirwanę.
Brzmi jak "thougts and prayers". A myślałem, że jakieś konkrety będą dla niesienia tej ulgi.
PPS:
Cytat:A chrześcijaństwo cierpienie hołubi, bo Chrystus cierpiał, a zatem cierpienia ze świata nie usuwa.
Pierwsze słyszę, że buddyzm usuwa cierpienie. Dotychczas rozumiałem to tak, że buddyzm usuwa pragnienie, traktując je jako źródło cierpienia. Oczywiście w uproszczeniu, ale tak to rozumiem, buddyzm nie likwiduje cierpienia w świecie a jedynie to, jak je odbiera jednostka.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 1,201
Liczba wątków: 13
Dołączył: 08.2017
Płeć: nie wybrano
Cytat:A chrześcijaństwo cierpienie hołubi, bo Chrystus cierpiał, a zatem cierpienia ze świata nie usuwa.
Tak i chrześcijanin aby być zbawionym musi uczestniczyć w cierpieniu Jezusa.
za wiki: Chrystus przez swoją mękę i śmierć, jak naucza Jan Paweł II w liście apostolskim [45]., nadaje ludzkiemu cierpieniu nowy sens, wprowadzając je w nowy wymiar i nowy porządek: cierpienie zostało związane z miłością, która tworzy dobro, wyprowadzając je również ze zła. Jeśli zatem Chrystus dokonał dzieła Odkupienia przez krzyż, jeśli cierpiał za człowieka i dla człowieka, to każdy człowiek jest wezwany do uczestnictwa w tym cierpieniu, przez które także każde ludzkie cierpienie zostało odkupione [46]. Dokonując Odkupienia przez cierpienie, Chrystus wyniósł zarazem ludzkie cierpienie na poziom Odkupienia [47]. W ten sposób człowiek poprzez swoje cierpienie może stać się uczestnikiem odkupieńczego cierpienia Chrystusa [48]. Człowiek jest wezwany do tego uczestnictwa, a Papież mówi w tym wypadku nawet o swoistym powołaniu do uczestnictwa w cierpieniu Chrystusa.
Cierpienie w swej istocie jest łaską, jest tym, co człowieka przemienia i udoskonala, a przede wszystkim tym, co jednoczy go z Jezusem, który „był przebity za nasze grzechy” (Iz 53,5) [49]. Chrześcijanie od samego początku odznaczali się szczególnym umiłowaniem cierpienia znoszonych z miłości do Boga, gdyż byli głęboko przeświadczeni o tym, że przeżywanie cierpienia upodabnia ich do Chrystusa zbawiającego świat [50]. http://www.wikijp2.pl/index.php?title=Cierpienie
Liczba postów: 7,063
Liczba wątków: 94
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
904 Płeć: nie wybrano
zefciu napisał(a):
bert04 napisał(a): Czyli tych typowych spraw, które już były dyskutowane między chrześcijanami a epikurejczykami.
Dałoby się przedstawić jakieś przykłady takich dyskusji?
"Dyskutowane" to istotnie mylące, raczej spory teologiczno-filozoficzne i inne krytyki zachowane na kartach czy to Dziejów czy u różnych apologetów. Chociaż z tego co widzę to chrześcijanie więcej dyskutowali przeciw stoikom, a epikurejczycy byli już wtedy w odwrocie. W zasadzie u Hieronima da się coś odkopać (Chronica Eusebia). Reszta to już średniowieczna krytyka po ponownym odkryciu tych dzieł w epoce renesansu bodajże. "Krytykowane przez chrześcijan u epikuerjczyków" byłoby więc może lepszym sformułowaniem myśli.
geranium napisał(a): Tak i chrześcijanin aby być zbawionym musi uczestniczyć w cierpieniu Jezusa.
Bzdura. Cierpienie może być drogą zbawienia, ale nie musi. Warunkami zbawienia są chrzest (a nawet ten nie zawsze) i Łaska (ta koniecznie).
Cytat:za wiki:
To nie jest wikipedia, ale jakieś wikiJP2 "Centrum Myśli Jana Pawła II "
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 2,761
Liczba wątków: 4
Dołączył: 04.2014
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Droga Miriady Duchów (wierzący niepraktykujący)
bert04 napisał(a):Warunkami zbawienia są chrzest (a nawet ten nie zawsze) i Łaska (ta koniecznie).
Czyli mogę spokojnie powtórzyć: esencją chrześcijaństwa nie jest niesienie ulgi cierpiącym. Esencją chrześcijaństwa jest zbawienie osobiste (cel zresztą stricte egoistyczny, ale to na marginesie), a skoro do zbawienia potrzeba koniecznie łaski boskiej, to przecież Boga za rękę nie złapiesz i łaski udzielić nie nakażesz ani nie zabronisz wg jakichś własnych kryteriów.
Liczba postów: 7,063
Liczba wątków: 94
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
904 Płeć: nie wybrano
ErgoProxy napisał(a):
bert04 napisał(a):Warunkami zbawienia są chrzest (a nawet ten nie zawsze) i Łaska (ta koniecznie).
Czyli mogę spokojnie powtórzyć: esencją chrześcijaństwa nie jest niesienie ulgi cierpiącym.
Chyba zaraz będę musiał się niechrześcijańsko wkurwić. Podałem linka do ustępu ewangelii opisującego proces zbawienia. Oczywiście można się spierać, czy ten opis to esencja czy nie, ale jeszcze chwila i zrobi się z tego scena jak w "Sekretnym życiu Waltera Mitty". Choć tam to była kwintesencja chyba.
Cytat:Esencją chrześcijaństwa jest zbawienie osobiste (cel zresztą stricte egoistyczny, ale to na marginesie),
Wiem, że za dawnych czasów brałem udział w jakiejś teologiczno filozoficznej dyskusji w tym stylu. Czy można poświęcić własne zbawienie dla zbawienia innej osoby. Przykład był dosyć ektremalny, ad Hitlerum czy coś podobnego, chyba chodziło o to, jak Neron przyczynił się do zbawienia wielkiej ilości osób przez posyłanie ich na śmierć męczeńską. Nie, to nie był mój przykład, wprost przeciwnie. Jak dla mnie utrwaliło mnie to jednak w przekonaniu, że "zbawienie egoistyczne" to lepsze wyjście, niż ta wyżej opisywana alternatywa.
Cytat:a skoro do zbawienia potrzeba koniecznie łaski boskiej, to przecież Boga za rękę nie złapiesz i łaski udzielić nie nakażesz ani nie zabronisz wg jakichś własnych kryteriów.
Tak na serio nie wiem, czy "zbawienie" można opisać jako esencję chrześcijaństwa. Paradoksalnie wydaje mi się, że nie. Jeżeli już, to chrześcijaństwo opisałbym jako ciągłą "ucieczkę od potępienia". Choć oczywiście to może wynikać z różnic konfesjonalnych czy kulturowych. Już samo sformułowanie "Łaska" brzmi właśnie tak. Jeżeli innemu człowiekowie "robimy łaskę" to oznacza to, że on sobie na to nie zasłużył, no ale niech tam mu będzie. W teologii to może jest bardziej górnolotnie opisane, ale wychodzi podobnie. Losem defaultowym człowieka jest jakaś forma potępienia, niezbyt przyjemna podług opisów (ja nie lubię zgrzytania zębów). I chyba wszystkie konfesje są zgodne co do tego, że człowiek się tu sam za włosy do Nieba nie wyciągnie, ani sam z własnej siły się nie zbawi.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Właściwe działanie (samma-kammanta)
Właściwe środki do życia (samma-ajiva)
Właściwe wysiłki (samma-vayama)
Właściwa koncentracja (samma-samadhi)
Właściwa świadomość (samma-sati)
bert04 napisał(a):Należałoby rozwinąć przynajmniej na tyle, żeby dało się odróżnić od hedonizmu. I paru innych koncepcji, w których "przyjemność" może być synonimem lenistwa, egoizmu, elitaryzmu. Czyli tych typowych spraw, które już były dyskutowane między chrześcijanami a epikurejczykami.
A dlaczego ma się odróżniać od hedonizmu? Hedonizm wcale nie jest zły. To właśnie cierpiętnicze chrześcijaństwo nazwało przecież Epikura wieprzem, a z hedonizmu uczyniło zło.
Staram się określać jako cyrenaik - dość rzadka dziś postawa, a i filozofia grecka niezbyt popularna.
Zobacz: hedonista czerpie przyjemność z życia, a tymczasem chrześcijanin się biczuje. Co twoim zdaniem jest aberracją i nienormalnością? Moim zdaniem to biczowanie właśnie.
Znasz jakichś świętych głoszących radość życia? Jak nie jakiś słupnik, to jakiś człowiek, który albo się biczuje albo nosi stygmaty, albo udręcza swoje ciało, bo przecież ciało jest złe.
Cierpienie.
Co jest w centrum katolicyzmu? Co widziałeś, gdy wchodziłeś do większości kościołów katolickich? Albo jakiś obraz Maryi, albo Chrystusa na krzyżu, a tymczasem Chrystus zmartwychwstał i to powinna być centralna i najważniejsza prawda chrześcijańska. W Kościołach wschodnich masz Chrystusa Pantokratora, zmartwychwstałego władcę świata.
W katolicyzmie doszło do jak je nazywam przesunięcia ze zmartwychwstania na krzyż, aby obronić koncepcję ofiary i obronić się przed protestantyzmem. Ciekawe, że nie nastąpił znowu odwrót od krzyża do Pantokratora. Tutaj zefciu byłby bardziej kompetentny, ale w cerkwiach chyba właśnie Pantokrator jest ważniejszy i częstszy niż Chrystus na krzyżu.
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".
Nonkonformista napisał(a): Nie potrzeba do tego żadnych zbawców.
Zbawców nie potrzeba. Ale potrzeba jakiegoś nauczyciela czy autorytetu. Bo przykaz „postępuj właściwie” niczego nie wnosi.
Cytat:To właśnie cierpiętnicze chrześcijaństwo nazwało przecież Epikura wieprzem
Coś Ci dzwoni, ale nie wiesz, w jakim kościele. Nie Epikura tylko Horacego i nie chrześcijaństwo, tylko sam Horacy się określił Epicuri de grege porcus.
Oczywiście. Mnóstwo świętych chrześcijańskich głosiło radość życia, choć oczywiście rozumiała ją inaczej, niż hedoniści. Pismo Święte mówi o radości życia. Liturgia mówi o radości życia.
Cytat:bo przecież ciało jest złe
No nie. To już jest pogląd manichejski czy gnostycki.
Właściwe działanie (samma-kammanta)
Właściwe środki do życia (samma-ajiva)
Właściwe wysiłki (samma-vayama)
Właściwa koncentracja (samma-samadhi)
Właściwa świadomość (samma-sati)
bert04 napisał(a):Należałoby rozwinąć przynajmniej na tyle, żeby dało się odróżnić od hedonizmu. I paru innych koncepcji, w których "przyjemność" może być synonimem lenistwa, egoizmu, elitaryzmu. Czyli tych typowych spraw, które już były dyskutowane między chrześcijanami a epikurejczykami.
A dlaczego ma się odróżniać od hedonizmu? Hedonizm wcale nie jest zły. To właśnie cierpiętnicze chrześcijaństwo nazwało przecież Epikura wieprzem, a z hedonizmu uczyniło zło.
Staram się określać jako cyrenaik - dość rzadka dziś postawa, a i filozofia grecka niezbyt popularna.
Zobacz: hedonista czerpie przyjemność z życia, a tymczasem chrześcijanin się biczuje. Co twoim zdaniem jest aberracją i nienormalnością? Moim zdaniem to biczowanie właśnie.
Znasz jakichś świętych głoszących radość życia? Jak nie jakiś słupnik, to jakiś człowiek, który albo się biczuje albo nosi stygmaty, albo udręcza swoje ciało, bo przecież ciało jest złe.
Cierpienie.
Co jest w centrum katolicyzmu? Co widziałeś, gdy wchodziłeś do większości kościołów katolickich? Albo jakiś obraz Maryi, albo Chrystusa na krzyżu, a tymczasem Chrystus zmartwychwstał i to powinna być centralna i najważniejsza prawda chrześcijańska. W Kościołach wschodnich masz Chrystusa Pantokratora, zmartwychwstałego władcę świata.
W katolicyzmie doszło do jak je nazywam przesunięcia ze zmartwychwstania na krzyż, aby obronić koncepcję ofiary i obronić się przed protestantyzmem. Ciekawe, że nie nastąpił znowu odwrót od krzyża do Pantokratora. Tutaj zefciu byłby bardziej kompetentny, ale w cerkwiach chyba właśnie Pantokrator jest ważniejszy i częstszy niż Chrystus na krzyżu.
Ująłeś to świetnie.
Nie wiem gdzie się wpisuje tematy o niedawno zmarłych. ale tu ten wywiad też będzie dobry.
To była przemoc ze strony matki chyba...
Bardziej dojmująca moim zdaniem.
W rolę ojca wpisana jest przemoc w role matki raczej miłość.
Liczba postów: 9,105
Liczba wątków: 63
Dołączył: 01.2009
Reputacja:
59 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany
Geranium: wyciągasz fajne smaczki z tego chrześcijaństwa. Człowiek naprawdę latami w tym tkwił i nawet się nie zastanawiał nad absurdami tej religii, nad jej niemoralnością.
Bóg jest przemocowcem nie tylko w ST przecież, ale i nowym wymaga ofiary z człowieka, a przecież mógłby zbawić człowieka inaczej. Wysyła na śmierć swojego syna niewinnego przecież, by nas zbawić, ale to zbawienie jest niepełne, bo przecież po nim też do piekła można trafić /jeśli ktoś wierzy w tę mitologię/. Nie jest to moralność, jaką mógłbym teraz zaakceptować.
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".