Liczba postów: 305
Liczba wątków: 2
Dołączył: 11.2022
Płeć: kobieta
Wyznanie: Wolne chrześcijaństwo
kmat napisał(a):
bert04 napisał(a): Potrzeba pełnego uczestnictwa w życiu religijnym do tego nie należy, więc ta część społeczeństwa inercyjnie pozostaje tam gdzie jest, choć już tylko na papierze i od wielkich świąt.
No to sam widzisz. Znaleźć jakiś substytut kościoła otwartego nie jest trudno. Sam byś mógł. Ale właściwie po co?
Lubię czytać takie dyskusje, które utwierdzają mnie w moich poglądach
Otóż właśnie po nic. Religijność kościelna służy tym, którzy jej potrzebują i odnajdują się w niej, a ci którzy jej nie potrzebują, po prostu się w tym męczą, bo wydaje się być ona całkowicie zbędna. Szeroko rozumiana duchowość może być realizowana na różne sposoby i wcale nie oznacza, że ludzie odchodzący z Kościoła przestają mieć potrzeby duchowe, potrzebę wiary w Boga, czy rozwoju wartości moralnych, ale że mogą szukać innej opcji, która będzie dla nich bardziej fascynująca np. kontemplacja na łonie natury. Nawet to życie wspólnotowe może być przeciez ralizowane w życiu codziennym, rodzinnym, towarzyskim i ogólnie społecznym.
Słusznie zwróciłeś uwagę, że u młodszych pokoleń nie ma już takich przejawów religijności, ale ja obserwuję, że jednak jakaś potrzeba duchowości istnieje, młodzi faceci nie uznają KK, ale mówią o wierze w Boga, mój brat będący w okolicach 30-stki, który z kolei na kwestie wiary jest całkiem obojętny, chętnie słucha kanał jakiegoś buddysty mówiącego o medytacjach, więc to nie jest tak u młodych duchowość całkowicie odchodzi wraz z religijnością, tylko moim zdaniem zaczyna mieć inny wymiar, bardziej swobodny, wolnościowy, przyjemny.
bert04 napisał(a): Ja tam raczej ironizowałbym, że był Kościół Otwarty, ale usiedli sobie biskupi, uradzili i go zamknęli, więc godziny otwarcia już minęły. Zostawiając ludzi przed drzwiami.
A ci biedni ludzie co? Siedzą tacy nieporadni i czekają, aż ktoś im otworzy? Dlaczego? No i dlaczego nie garną się do, jednak istniejących, niedobitków tego Kościoła Otwartego?
Liczba postów: 7,127
Liczba wątków: 97
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
916 Płeć: nie wybrano
Rodica napisał(a): berto4:
Dlaczego powiązałeś celibat z dupą, nie rozumiem? I dlaczego tak brzydko się wyrażasz o narządach rozrodczych kobiety? Czyli gardzisz seksem ale rozumiesz, że ludzie go uprawiają, właśnie ten którym gardzą. Ciekawe.
To ty wyjeżdżasz tutaj z celibatem jak Katon Starszy z Kartaginą, jaki temat nie otworzyć. Musisz strasznie gardzić seksem, gdyż pewnie nawet nie wiesz, że w Kościele Katolickim są żonaci księża. Ba, niektórzy nawet muszą się żenić przed święceniami. I jakoś Kościół Katolicki przez to się nie rozwalił jeszcze.
Cytat:Ja akurat nawiązałam ogólnie do różnych wypowiedzi, z których wynikało, że celibat jest czymś niezrozumiałym, czymś co powoduje różne zboczenia i pedofilię. Sorry, ale dokładnie nie wiem, co masz na myśli stosując termin kościół otwarty.
Akceptację homoseksualizmu? Seks pomiędzy osobami tej samej płci jest niekomplementary płciowo. Antykoncepcję? Żeby ją zaakceptować Kościół musialby rozdzielić seks prokreacyjny od tego, który służy przyjemności.
Dlaczego wszystko co wyżej wymieniłaś to właśnie "z dupą się kojarzy"? Lista spraw, które reprezentował tzw. kościół otwarty była długa, kwestie około-seksualne zawsze były tam wyciszane, drugoplanowe. Generalnie chodziło o stosunek Kościoła do polityki, do innych wyznań chrześcijańskich, do innych religii. Kwestie tolerancji i wolności stały na czele. To, że kwestie wolności i tolerancji w pewnych aspektach też zahaczają o seksualność, jest jasne, ale grało marginalną rolę. Może co najwyżej kwestie rozwodów, ale tutaj instytucja "rozwodu który nie jest rozwodem" była dosyć hojnie stosowana, co pozwalało na złagodzenie problemu bez zmieniania doktrny. Co do całej reszty, a zwłaszcza co do tak stawianego przez Ciebie na piedestale celibatu tzw. kościół otwarty nie różnił się znacząco od reszty. Co najwyżej nie próbował tłumaczyć z głupia księży, którzy łamali celibat z osobami nieletnimi, jak to przydarzyło się bp. Michalikowi.
zefciu napisał(a):
bert04 napisał(a): Ja tam raczej ironizowałbym, że był Kościół Otwarty, ale usiedli sobie biskupi, uradzili i go zamknęli, więc godziny otwarcia już minęły. Zostawiając ludzi przed drzwiami.
A ci biedni ludzie co? Siedzą tacy nieporadni i czekają, aż ktoś im otworzy? Dlaczego? No i dlaczego nie garną się do, jednak istniejących, niedobitków tego Kościoła Otwartego?
Napiszę to, co napisałem powyżej. Gdybyś hipotetycznie rozwiódł się z żoną, szukałbyś potem jakiegoś substytutu, namiastki, resztki? Kościół Otwarty jako taki nie istnieje, ma charakter dysydentów i kwerulantów wewnątrz instytucji. Przechodzenie do innego Kościoła, jak wyżej postulował kmat, to wchodzenie w nowy związek z całym bagażem poprzedniego.
Szczerze mówiąc jedynym kandydatem dla mnie byłby PAKP, tyle że w Niemczech on właściwie nie istnieje, a większość tutejszych parafii prawosławnych podlega pod, tfu, Gudiajewa. Przez pewien czas miałem ten luksus, że Kościół Katolicki w Niemczech jest praktycznie Kościołem Otwartym, dla tutejszych księży cały Łagiewnik pewnie byłby konserwą. Ale, powiedzmy, lokalne problemy Kościoła Niemieckiego i moje przeżycia osobiste to temat na inny temat, i chyba w tym wątku nie rozmawiamy o Kościele na całym świecie, ale o ściśle polskiej specyfice. I w tej uczestniczyłem, raz wirtualnie przez katolickie fora, a drugi raz przez Polską Misję Katolicką, która wszystkie te problemy w podobny sposób przechodzi.
Hill napisał(a):
kmat napisał(a):
bert04 napisał(a): Potrzeba pełnego uczestnictwa w życiu religijnym do tego nie należy, więc ta część społeczeństwa inercyjnie pozostaje tam gdzie jest, choć już tylko na papierze i od wielkich świąt.
No to sam widzisz. Znaleźć jakiś substytut kościoła otwartego nie jest trudno. Sam byś mógł. Ale właściwie po co?
Lubię czytać takie dyskusje, które utwierdzają mnie w moich poglądach
Otóż właśnie po nic. Religijność kościelna służy tym, którzy jej potrzebują i odnajdują się w niej, a ci którzy jej nie potrzebują, po prostu się w tym męczą, bo wydaje się być ona całkowicie zbędna. Szeroko rozumiana duchowość może być realizowana na różne sposoby i wcale nie oznacza, że ludzie odchodzący z Kościoła przestają mieć potrzeby duchowe, potrzebę wiary w Boga, czy rozwoju wartości moralnych, ale że mogą szukać innej opcji, która będzie dla nich bardziej fascynująca np. kontemplacja na łonie natury. Nawet to życie wspólnotowe może być przeciez ralizowane w życiu codziennym, rodzinnym, towarzyskim i ogólnie społecznym.
Słusznie zwróciłeś uwagę, że u młodszych pokoleń nie ma już takich przejawów religijności, ale ja obserwuję, że jednak jakaś potrzeba duchowości istnieje, młodzi faceci nie uznają KK, ale mówią o wierze w Boga, mój brat będący w okolicach 30-stki, który z kolei na kwestie wiary jest całkiem obojętny, chętnie słucha kanał jakiegoś buddysty mówiącego o medytacjach, więc to nie jest tak u młodych duchowość całkowicie odchodzi wraz z religijnością, tylko moim zdaniem zaczyna mieć inny wymiar, bardziej swobodny, wolnościowy, przyjemny.
Słusznie zauważyłaś, że jak ludzie już opuszczą ten ściśle katolicki / chrześcijański mindset, to zaczynają odkrywać inne aspekty "szeroko rozumianej duchowości". Przykładowo tak centralny punkt chrześcijaństwa jak poczucie winy i związane z tym osądzanie samego siebie. I innych. Niby jest to osławione "nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni", ale wszyscy wiemy, jak dominującym elementem chrześcijaństwa jest osądzanie właśnie, choćby siebie samego. Ale to już chyba zbyt osobista dygresja na ten konkretny temat.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 1,647
Liczba wątków: 4
Dołączył: 07.2015
Płeć: kobieta
bert04:
Cytat:To ty wyjeżdżasz tutaj z celibatem jak Katon Starszy z Kartaginą, jaki temat nie otworzyć. Musisz strasznie gardzić seksem, gdyż pewnie nawet nie wiesz, że w Kościele Katolickim są żonaci księża. Ba, niektórzy nawet muszą się żenić przed święceniami. I jakoś Kościół Katolicki przez to się nie rozwalił jeszcze.
Widzisz, bo można zostać księdzem katolickim kiedy się zmieniło wyznanie, np. przeszło się z protestantyzm na katolicyzm.
Jasne jest, że Kościół nie będzie przymuszał nikogo do rozwodu w takiej sytuacji.
Cytat:Dlaczego wszystko co wyżej wymieniłaś to właśnie "z dupą się kojarzy"? Lista spraw, które reprezentował tzw. kościół otwarty była długa, kwestie około-seksualne zawsze były tam wyciszane, drugoplanowe
Może to jest właśnie przyczyna porażki kościoła otwartego. Wierni z kosciołow zamkniętych nie protestują przeciwko istniejącemu kanonowi praw moralnych.
Liczba postów: 7,127
Liczba wątków: 97
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
916 Płeć: nie wybrano
Rodica napisał(a): bert04:
Widzisz, bo można zostać księdzem katolickim kiedy się zmieniło wyznanie, np. przeszło się z protestantyzm na katolicyzm.
Jasne jest, że Kościół nie będzie przymuszał nikogo do rozwodu w takiej sytuacji.
Tu masz jedynie sytuację nadzwyczajną, wyjątek od reguły. Ale masz jeszcze kościół greko-katolicki, a tam jak generalnie w katolickich obrządkach wschodnich obowiązuje celibat na wzór prawosławny, to znaczy od biskupa wzwyż. Księża parafialni są tu żonaci.
Cytat:Może to jest właśnie przyczyna porażki kościoła otwartego. Wierni z kosciołow zamkniętych nie protestują przeciwko istniejącemu kanonowi praw moralnych.
Ja myślę, że to było raczej trochę tak jak z tym kompromisem aborcyjnym, nie chciano poruszać tematów, które prowadziłyby do konfrontacji z nadrzędną doktryną Watykanu, podejmowano natomiast tematy "kompatybilne" z ogólną linią JP2. Gdyby w równoległym świecie w 2005 roku zamiast Ratzingera został wybrany Bergoglio, gdyby ten synod na temat familii odbywał się te 8 lat wcześniej, jestem pewien, że ówczesny polski Kościół byłby dużo bardziej przychylny, zwłaszcza ten wtedy jeszcze aktywny Kościół poniżej episkopatu. No ale stało się inaczej.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 21,707
Liczba wątków: 218
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
975 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
To może zastanówmy się, czy przypadkiem w miejsce hipotetycznego KO jao alternatywy dla spowszednialego i zatęchłego KK wszedł tylnymi drzwiami
Wzmożony Kościół Synkretyczny w osobach np. Natanka czy najnowszego gwiazdora ks. Galusa?
Cytat:Paulina Sowa, Interia: Ks. Daniel Galus to taki nasz polski Bashobora? Ks. prof. Andrzej Kobyliński: - Świetne porównanie. Zdecydowanie tak. To bardzo podobny rodzaj religijności, wręcz identyczny. Oczywiście oddziaływanie ks. Daniela Galusa jest na mniejszą skalę, ale jeśli chcemy poddać głębszej ocenie ich religijność, to jest wręcz identyczna. Można ją nazwać współczesną formą religijności synkretycznej, w której są wymieszane ze sobą różne elementy tradycyjnej religijności katolickiej z treściami szamańskimi i zielonoświątkowymi. Wiele elementów pochodzi przede wszystkim z tradycyjnych religii afrykańskich, gdy chodzi o rozumienie diabła, złych duchów, egzorcyzmów, chorób, uzdrowień, cudów.
Skąd taki rodzaj religijności wziął się w Polsce?
- Początek zmian przypada na lata 90. XX wieku, natomiast prawdziwa eksplozja to są okolice roku 2007. Dlaczego? Ponieważ wielu ewangelizatorów z Afryki, Azji i Ameryki Południowej zaczęło wówczas przyjeżdżać do Polski. Najbardziej znane postaci to Gloria Polo z Kolumbii, James Manjackal i Jose Maniparambil z Indii, Maria Vadia z USA, John Bashobora z Ugandy, Myrna Nazzour z Syrii, włoscy duchowni Antonello Cadeddu i Enrico Porcu, którzy obecnie pracują w Brazylii itd. Nagle zaczęto robić ogromne spotkania z nimi na stadionach i w halach sportowych. W ten sposób zmieniono w dużym stopniu religijność kilku milionów Polaków.
Sofeicz napisał(a): To może zastanówmy się, czy przypadkiem w miejsce hipotetycznego KO jao alternatywy dla spowszednialego i zatęchłego KK wszedł tylnymi drzwiami
Wzmożony Kościół Synkretyczny w osobach np. Natanka czy najnowszego gwiazdora ks. Galusa?
„Na miejsce”, tylko raczej doszło do przesunięcia wewnątrzkościelnego okna Overtona. W nowej pozycji liberalne stanowiska znalazły się poza oknem, a z drugiej strony weszły te bardziej szurcze. Choć akurat zarówno Natanek, jak Galus organizacyjnie zostali wywaleni.
Liczba postów: 1,201
Liczba wątków: 13
Dołączył: 08.2017
Płeć: nie wybrano
Sofeicz napisał(a): To może zastanówmy się, czy przypadkiem w miejsce hipotetycznego KO jao alternatywy dla spowszednialego i zatęchłego KK wszedł tylnymi drzwiami
Wzmożony Kościół Synkretyczny w osobach np. Natanka czy najnowszego gwiazdora ks. Galusa?
Cytat:Paulina Sowa, Interia: Ks. Daniel Galus to taki nasz polski Bashobora? Ks. prof. Andrzej Kobyliński: - Świetne porównanie. Zdecydowanie tak. To bardzo podobny rodzaj religijności, wręcz identyczny. Oczywiście oddziaływanie ks. Daniela Galusa jest na mniejszą skalę, ale jeśli chcemy poddać głębszej ocenie ich religijność, to jest wręcz identyczna. Można ją nazwać współczesną formą religijności synkretycznej, w której są wymieszane ze sobą różne elementy tradycyjnej religijności katolickiej z treściami szamańskimi i zielonoświątkowymi. Wiele elementów pochodzi przede wszystkim z tradycyjnych religii afrykańskich, gdy chodzi o rozumienie diabła, złych duchów, egzorcyzmów, chorób, uzdrowień, cudów.
Skąd taki rodzaj religijności wziął się w Polsce?
- Początek zmian przypada na lata 90. XX wieku, natomiast prawdziwa eksplozja to są okolice roku 2007. Dlaczego? Ponieważ wielu ewangelizatorów z Afryki, Azji i Ameryki Południowej zaczęło wówczas przyjeżdżać do Polski. Najbardziej znane postaci to Gloria Polo z Kolumbii, James Manjackal i Jose Maniparambil z Indii, Maria Vadia z USA, John Bashobora z Ugandy, Myrna Nazzour z Syrii, włoscy duchowni Antonello Cadeddu i Enrico Porcu, którzy obecnie pracują w Brazylii itd. Nagle zaczęto robić ogromne spotkania z nimi na stadionach i w halach sportowych. W ten sposób zmieniono w dużym stopniu religijność kilku milionów Polaków.
Liczba postów: 21,707
Liczba wątków: 218
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
975 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
zefciu napisał(a): Choć akurat zarówno Natanek, jak Galus organizacyjnie zostali wywaleni.
Ale ten nurt "bashoborski" jest jak najbardziej od lat promowany wewnątrz KK.
Cytat:Arcybiskup Wacław Depo w swoim liście do wiernych pisze o "postawie nieposłuszeństwa" ks. Galusa.
Co kryje się za tymi słowami?
- Nie rozumiem tego stwierdzenia. Nie znam wewnętrznych relacji w archidiecezji częstochowskiej. Opieram się tylko na informacjach, które są dostępne w internecie i przyznam szczerze, że śledząc działalność ks. Galusa od kilkunastu lat, obecnego sporu kompletnie nie rozumiem. Ks. Galus jest posłuszny swojemu sumieniu. Jest wierny swoim przekonaniom, nie zmienił swoich poglądów w ostatnim czasie. To, co głosi obecnie, głosił kilkanaście lat temu. Czyli co konkretnie?
- W jego nauczaniu jest wiele tradycyjnych, niebudzących żadnych wątpliwości prawd wiary katolickiej, ale do tego są też dodane elementy niezgodne z doktryną Kościoła katolickiego. Ks. Galus rozprzestrzenia tę nową religijność od kilkunastu lat i czynił to zawsze przy pełnej akceptacji władz kościelnych, oddziałując bezpośrednio na kilkadziesiąt tysięcy ludzi, a pośrednio na kilkaset tysięcy wiernych w Polsce i na świecie. To nie jest problem tylko częstochowski, ale ogólnopolski, a nawet międzynarodowy. Skoro jego działalność trwa tak długo, to dlaczego archidiecezja wcześniej nie reagowała?
- Spór formalno-prawny rozpoczął się niedawno, natomiast wcześniej przez kilkanaście lat była pełna akceptacja i wspieranie tego rodzaju religijności. W wielu tamtejszych świątyniach często gościł ks. John Bashobora. W 2016 roku w Częstochowie miał też miejsce egzorcyzm nad Polską. W archidiecezji częstochowskiej powstała Wspólnota "Mamre". Takich przykładów mógłbym wskazać o wiele więcej. Wszystko to opiera się na nowym, synkretycznym rodzaju religijności, który nazywam katolicyzmem uzielonoświątkowionym. To dziś ogromna fala, która zdobywa świat. Chodzi właśnie o te wszystkie nowe elementy, które w XXI wieku są typowe dla ogromnej fali chrześcijaństwa zielonoświątkowego. Niebawem liczba tych chrześcijan osiągnie miliard.
Zauważ, że na filmiku Galus atakuje „biskupów masońskich” i „kapłanów masońskich”. I chyba za to właśnie został zawieszony. Bashobora zaś szuka szatana tam gdzie wolno szukać szatana.
Liczba postów: 4,637
Liczba wątków: 9
Dołączył: 11.2017
Reputacja:
436 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Agnostyk siódmej gęstości
bert04 napisał(a): No B16 odwalał czarną robotę, ale był kierowany przez JP2 i nie był jedynym "betą". JP2 bardzo silnie zwalczał tzw. tradycjonalistów w KRK. B16 jako jedno z pierwszych posunięć podjął inicjatywę rozmów z nimi. Owszem, to stanowiło różnicę.
Toruń to jednak coś innego niż lefebryści. Międlar się jednak nie utrzymał w strukturze. A było to już po upadku "Łagiewników".
bert04 napisał(a): Pytanie kluczowe jest, czy ten rozwój byłby inny, gdyby "Kościół otwarty" nie został, no właśnie, zamknięty. Pytanie jest też, ile potrzeba, żeby z katolika zrobić laika. Przecież przez całe dekady rzesze rozwodników pozostawały w Kościele. IMHO być może dlatego, że jeszcze miały jakieś inne walory z tego pozostawania, walory, które przysłaniały ten problem.
Może toczyłoby się to wolniej, ale dokładnie w tym samym kierunku. Zwróć uwagę na statystyki. O ile liczba dominicantes poleciała na pysk, to liczba comunicantes bardzo wzrosła. Przecież tych comunicantes w latach 80-tych było coś w granicach 10%. Ówczesna religijność, choć masowa, była szalenie płytka. Ci ludzie i tak by się w końcu znudzili.
bert04 napisał(a): Eee tam... twierdzisz, że ludzie byli w Kościele z pobudek patriotycznych?
Owszem. Motywacja antykomunistyczna. Gdy tej zabrakło..
bert04 napisał(a): Nawet jako po 1989 pewne procesy erozji i laicyzacji też się w Polsce zaczęły, to jednak do śmierci JP2 utrzymywały się w pewnej normie.
Kult jednostki też swoje robił. Umarł Kurt Cobain to skończył się grunge.
bert04 napisał(a): Akurat to było stanem chwilowym, anomalią okresu przejściowego. Statystyki dominicates i comunicates prowadzi się od roku 1980, diagram jest w linku wiki poniżej. Choć są na nim pewne "odchyły patriotyczne", to trend był długotrwały. Widziałem też inną statystykę, nie powiem na jakiej podstawie teraz, ale siękgała lat 60 i też pokazywała taką samą tendencję spadku religijności.
I nie widać tu jakiegoś wielkiego wpływu zwycięstwa Torunia. Liczba wiernych spadała w dość podobnym tempie, za to wzrastała ich religijność. Największym wstrząsem dla KRK nie było zwycięstwo radykałów ani nawet śmierć papieża, tylko COVID.
bert04 napisał(a): Gdybyś hipotetycznie rozwiódł się w żoną po paru dekadach małżeństwa, to czy szukałbyś "substytutu"?
Pewnie by mi się nie chciało. Ale większość ludzi szuka. Ty czy ja to raczej kiepski punkt odniesienia.
bert04 napisał(a): Owszem, postsolidarnościowy liberalizm i Łagiewnik wywodziły się ze wspólnego korzenia i były sobie bardzo bliskie. Różnica jest taka, że liberalizm był zdolny do ewolucji i transformacji.
O tym przecież piszę. Liberalizm pozbył się PRLowskich zaszłości, których do niczego już nie potrzebował. KO nie, bo sam był tą zaszłością.
bert04 napisał(a): Wyszyńskiego? Ten przecież zmarł w 1981. W tym czasie Rydzyk był kapelanem studenckim w Krakowie.
Nie dosłownie Wyszyński postawił na katolicyzm ludowy. Rydzyk to to, co się z tego wykluło. Zresztą tak naprawdę dominującą frakcją zawsze był kościół ludowy. Ci co domy tapetowali Wojtyłą, a nie przeczytali ani jednej encykliki. Po prawdzie bez uwzględnienia tego czynnika dyskusje nad laicyzacją będą mocno niepełne.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Liczba postów: 3,792
Liczba wątków: 18
Dołączył: 07.2015
Reputacja:
380 Płeć: nie wybrano
bert04 napisał(a):
zefciu napisał(a):
bert04 napisał(a): Ja tam raczej ironizowałbym, że był Kościół Otwarty, ale usiedli sobie biskupi, uradzili i go zamknęli, więc godziny otwarcia już minęły. Zostawiając ludzi przed drzwiami.
A ci biedni ludzie co? Siedzą tacy nieporadni i czekają, aż ktoś im otworzy? Dlaczego? No i dlaczego nie garną się do, jednak istniejących, niedobitków tego Kościoła Otwartego?
Napiszę to, co napisałem powyżej. Gdybyś hipotetycznie rozwiódł się z żoną, szukałbyś potem jakiegoś substytutu, namiastki, resztki? Kościół Otwarty jako taki nie istnieje, ma charakter dysydentów i kwerulantów wewnątrz instytucji. Przechodzenie do innego Kościoła, jak wyżej postulował kmat, to wchodzenie w nowy związek z całym bagażem poprzedniego.
Plastyczny przykład. Sam bym nie szukał, tylko bym tęsknił i żałował w zgorzknieniu. Faktycznie ciężka sprawa.
Liczba postów: 21,707
Liczba wątków: 218
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
975 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
Gadu, gadu, a tymczasem w dumnym Albionie:
Cytat:Przełom w Kościele Anglii. Pary jednopłciowe będą mogły otrzymać błogosławieństwo od duchownych
Pary jednopłciowe będą mogły otrzymać błogosławieństwo w kościele po zawarciu cywilnego związku małżeńskiego lub związku partnerskiego - ustalił Synod Generalny Kościoła Anglii.
Zmiany nie wejdą jednak w życie od razu, konieczne będzie przygotowanie odpowiednich wytycznych. Brytyjskie media nazywają decyzję przełomową. Kościelne władze podkreślają,
że nie jest ona równoznaczna z udzielaniem ślubów parom homoseksualnym.
"Synod Generalny Kościoła Anglii z zadowoleniem przyjął propozycje, które umożliwiłyby parom tej samej płci przychodzenie do kościoła po zawarciu ślubu cywilnego lub związku partnerskiego,
aby podziękować, poświęcić swój związek Bogu i otrzymać Boże błogosławieństwo" - czytamy w komunikacie kościelnych władz.
Jak dodano, członkowie synodu potępili też niepowodzenia Kościoła w przyjmowaniu do siebie osób LGBTQI+ oraz krzywdy, jakich doświadczają osoby LGBTQI+ w relacjach z Kościołem.
Opracowane przez członków synodu komentarze do tekstów przykładowych modlitw mają być wskazówką dla biskupów. Ci z kolei mają dopracować modlitwy i przygotować w nadchodzących miesiącach nowe wytyczne.
Następnie zatwierdzone teksty zostaną opublikowane do powszechnego użytku w trakcie nabożeństw.
Arcybiskup Canterbury Justin Welby i arcybiskup Yorku Stephen Cottrell stwierdzili we wspólnym oświadczeniu, że "po raz pierwszy Kościół Anglii publicznie, bez zastrzeżeń i z radością powita pary tej samej płci".
Zaznaczyli jednocześnie, że w Kościele wciąż istnieją różnice zdań w kwestii stosunku do osób nieheteroseksualnych.
Biskup diecezji londyńskiej w Kościele Anglii Sarah Mullally stwierdziła, że "to chwila nadziei dla Kościoła".
"Wiem, że to, co zaproponowaliśmy jako drogę naprzód, dla wielu jest niewystarczającym krokiem, a dla innych zbyt daleko idącym" - oceniła.
Krok nie jest jednoznaczny z udzielaniem ślubów parom jednopłciowym przez duchownych, co wyraźnie podkreślono w stanowisku Kościoła Anglii.
Znając losy KO w Najjaśniejszej, kto żyw już bierze nogi za pas z tego kościoła.
Liczba postów: 9,167
Liczba wątków: 64
Dołączył: 01.2009
Reputacja:
60 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany
Sofeicz napisał(a):Znając losy KO w Najjaśniejszej, kto żyw już bierze nogi za pas z tego kościoła.
Chyba nie tak szybko. Na tej wklejonej przez berta liście communicantes i dominicantes widać, że jest spadek dominicantes ale wzrost comunicantes /laicyzacja pełzająca/.
Policzyłem, że od roku 1980 do roku 2022 minęły 42 lata, a spadek dominicantes to tylko 21,5% - strasznie wolno! W takim tempie procent laicyzacji Portugalii, który jest teraz osiągniemy za około 10 lat i dopiero za około kolejnych 10 będzie to <> 2% dominicantes.
Pisałem już o tym, że KK ludzi moralnie zniszczył, dlatego, że te afery pedofiliskie/seksualne ludziom jak widać nie przeszkadzają - spadek powinien być mocny jak w Irlandii /z roku na rok, a u nas strasznie wolno ten spadek zachodzi bo <> 1% rocznie. Tymczasem gdyby nie pandemia, mielibyśmy pewnie coś koło 30% dominicantes /więc wciąż dużo za dużo/.
Czy waszym zdaniem ta tendencja żółwiego spadku po ok 1% i trochę się utrzyma przez te 20 lat, czy przyspieszy? Szczerze myślałem, że to jednak szybciej zachodzi. A to takie kapanie wody z kranu po kropli.
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".
Liczba postów: 7,127
Liczba wątków: 97
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
916 Płeć: nie wybrano
Aż boję się ostatnio odpisywać na posty zaczynające się od "ale bert powiedział". Mam nadzieję, że tym razem obędzie się bez eskalacji.
Nonkonformista napisał(a): Chyba nie tak szybko. Na tej wklejonej przez berta liście communicantes i dominicantes widać, że jest spadek dominicantes ale wzrost comunicantes /laicyzacja pełzająca/.
Pozwolę sobie na inną interpretację tego zjawiska. Nie wiem, jak dawno temu byłeś ostatnio w katolickim kościele w Polsce. I czy kiedyś byłeś w jakimś katolickim kościele na tzw. Zgniłym Zachodzie. Powiem ci więc, co uderzało mnie najbardziej po emigracji do Niemiec. Pierwsza różnica, mniej ludzi w Kościele (w latach 90-tych ciągle było sporo, ale sporo też miejsc wolnych). A druga różnica to.. wszyscy idą do komunii! Ławka po ławce, jeden za drugim stają w kolejce (do ręki, oczywiście, to był trzeci dysonans). Jeżeli ktoś zostawał w ławce, to na 100% Polacy jak ja. I zaufaj mi, niemiecki katolik nie był bardziej gorliwy w wierze od polskiego. Wprost przeciwnie, niemiecki katolik szedł po komunię jak po swoje, po prostu mu się należała. A jak syptałeś się kogoś, kiedy był ostatnio u spowiedzi, to odpowiedź była w stylu "No przecież nikogo nie zabiłem". Podśmiewaliśmy się wtedy, że sami święci ludzie tutaj żyją.
TL;DR wzrost communicates niekoniecznie świadczy o większej gorliwości wiary, może równie dobrze świadczyć o luźniejszym podejściu do kwestii winy, grzechu, spowiedzi i tak dalej.
Cytat:Pisałem już o tym, że KK ludzi moralnie zniszczył, dlatego, że te afery pedofiliskie/seksualne ludziom jak widać nie przeszkadzają - spadek powinien być mocny jak w Irlandii /z roku na rok, a u nas strasznie wolno ten spadek zachodzi bo <> 1% rocznie. Tymczasem gdyby nie pandemia, mielibyśmy pewnie coś koło 30% dominicantes /więc wciąż dużo za dużo/.
Po pierwsze, w Irlandii afery miały jednak inną skalę. To były całe przykościelne i przyklasztorne szkoły, sierocińce, domy opieki. To były całe groby z setkami niezarejestrowynych dzieci odkrywane na terenach klasztorów i parafii. To były pierwsze na świecie raporty w temacie. A jednak jeszcze w 2011 roku w cenzusie 84,2% ludności określało się jako katolicy. Przypomnę, że skandale zaczęły się w latach 80-tych. Ich przerabianie trwało w latach 00 aż do publikacji Raportu Reyana. Ale te procesy mają pewną inercję. To nie jest jak zmiana domu lub restauracji, religia to część identyfikacji indywidualnej i społecznej.
Cytat:Czy waszym zdaniem ta tendencja żółwiego spadku po ok 1% i trochę się utrzyma przez te 20 lat, czy przyspieszy? Szczerze myślałem, że to jednak szybciej zachodzi. A to takie kapanie wody z kranu po kropli.
Ja tam jestem bardziej częścią tego procesu niż obserwatorem, kroplą w tym kapiącym kranie gdzieś na brzegu. Dlatego trudno mi "kibicować" jakiejś ze stron. Część mojej duszy życzyłaby sobie, żeby jednak wszystko co pisałem o KRK w tym temacie i w innych* nie nastąpiło. Inna część obserwuje etapowy rozwój w kierunku innym, niż dotychczasowy. Ostatnio w pewnej rozmowie użyłem sforumłowania: Uczę się oduczać tego, czego się kiedyś nauczyłem. Do tego należą różne treści, między innymi właśnie chrześcijańsko-katolickie osądzanie siebie i innych, jak i ciągły garb poczucia winy i wstydu. Takich rzeczy nie zrzuca się jak zużytej koszuli.
*jak ktoś lubi czytać takie treści, to część z nich jest poniżej, wątek o banie do exetera stał się zaczynem moich wywnętrznień:
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 4,637
Liczba wątków: 9
Dołączył: 11.2017
Reputacja:
436 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Agnostyk siódmej gęstości
Nonkonformista napisał(a): Na tej wklejonej przez berta liście communicantes i dominicantes widać, że jest spadek dominicantes ale wzrost comunicantes /laicyzacja pełzająca/.
Communicantes przybywało do 2000 roku. Potem się to ustabilizowało na 20 lat. A potem był covid i spory spadek.
bert04 napisał(a): TL;DR wzrost communicates niekoniecznie świadczy o większej gorliwości wiary, może równie dobrze świadczyć o luźniejszym podejściu do kwestii winy, grzechu, spowiedzi i tak dalej.
Coś w tym jest. Warto zwrócić uwagę, że ten wzrost communicantes nijak się nie przekładał na liczbę powołań. Ta spadała podobnie jak liczba dominicantes.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Liczba postów: 868
Liczba wątków: 9
Dołączył: 05.2015
Reputacja:
201 Płeć: nie wybrano
Wyznanie: napisałbym "ateista", ale przecież to nie wyznanie
bert04 napisał(a): TL;DR wzrost communicates niekoniecznie świadczy o większej gorliwości wiary, może równie dobrze świadczyć o luźniejszym podejściu do kwestii winy, grzechu, spowiedzi i tak dalej.
Nie mieszałbym do tego jakoś bardzo wiary. Raczej klerykalizacja mniejsza, niż u nas i nie ma tego uniżonego podejścia, w związku z którym trzeba najpierw do księdza po rozgrzeszenie. Tym bardziej, że po drugiej stronie ulicy luteranin u siebie już na pełnym legalu nie prosi kapłana, żeby mu u Boga odpuszczenie załatwił. I pewnie pierwsze w dużej mierze wynika z drugiego.
All cognizing aims at "delivering a grip on the patterns that matter for the interactions that matter"
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark