Precisely that.
Jedzmy z krytyką.
Żeby Chrobry mógł myśleć o rozciągnięciu kontroli nad Czechami, musiałby znać ideę rozśrodnkowania i oprócz św. Wojciecha Sławnikowica ściągnąć do siebie przynajmniej jednego z jego świeckich braci (dla niewtajemniczonych: Sławnikowice darli koty z Przemyślidami i skończyło się to rzezią tych pierwszych na zlecenie tych drugich) - bo domyślam się, że powrót św. Wojciecha do stanu świeckiego celem przedłużenia rodu nie wchodził w grę.
Zakładając, że by mu się to udało i Sławnikowice wjechaliby do Pragi na włóczniach drużynników gwałciciela księżniczki kijowskiej, faktycznie możemy - wróć, nie możemy przejść do porządku nad problemem reakcji pogańskiej za Mieszka II. Owszem, zamiast "pielgrzymki" Brzetysława Przemyślidy byłoby coś na kształt rekonkwisty wdzięcznego Sławnikownica. Pytanie, czego by sobie on zażyczył w zamian. Czy w X wieku żywa była idea rotacji panujących analogiczna do mechanizmu prezydencji w UE? Eee, chyba nie.
Państwo panlechickie trafia więc szlag. Reakcji pogańskiej nie dało się uniknąć z tego prostego powodu, że Chrobry z synem musieli za coś sfinansować te swoje podboje i w związku z tym eksploatowali kraj na potęgę. Wybuch był tylko kwestią czasu.
Założenie o braku rozbicia dzielnicowego jest bardzo mocne, zważywszy, że państwo patrymonialne było prywatną własnością panującego (modulo wpływy kleru), czyli po prostu źródłem utrzymania książąt. Żeby to założenie utrzymać, trzebaby przyjąć, że:
- albo przychodzi zaraza i zabija wszystkich synów Krzywoustego oprócz jednego,
- albo Krzywousty posyła synów hurtem w stan duchowny, "bo jak nie, to skończycie jak mój brat",
- albo Krzywousty oddaje państwo jednemu synowi, pozostałych uposażając symbolicznie, po czym następuje krwawa wojna domowa, z której żywy wychodzi jeden tylko Bolesławowic.
Ostatniego wariantu właśnie stary książę chciał uniknąć, próbując, jak się zdaje, znaleźć trzecią drogę między feudalizmem a demokracją wiecową. Działało to, ale bardzo krótko.
Rozbicie dzielnicowe dałoby się natomiast skrócić pod jednym warunkiem: że Henryk II Jakmutam nie zginąłby pod Legnicą. W takim układzie możliwe, że Piastom śląskim udałoby się zjednoczyć kraj. Możliwe, bo faktycznego zjednoczenia dokonał Wacław II Przemyślida, podbijając i hołdując wszystko co żyło na lewym brzegu Wisły (wliczając Łokietka), ale, co najważniejsze, narzucając tym wszystkim lokalnym dworom i dworeczkom książęcym jednego, centralnie mianowanego urzędnika, starostę. Łokietek ten wynalazek utrzymał i wykorzystywał.
I teraz najważniejsze: gdyby nie było unii polsko-litewskiej, warianty są dwa:
- albo Litwa pozbawiona polskiego wsparcia w rywalizacji z Moskwą pada dwa razy szybciej, ponieważ Litwa to jest puszcza, Dzikie Pola i brak jakiejkolwiek przestrzeni do dalszej ekspansji, po czym Rosja zatrzymuje się na granicy z Polską nie bardzo mając pretekst do dalszego burzenia się i napierania,
- albo Witold z Jogaiłłą jakimś cudem uzyskują wsparcie Zygmunta Habsburga i Jadwigi Andegaweńskiej i po zwycięskiej bitwie pod Worsklą włączają mikrusie wciąż Księstwo Moskiewskie do swojego państwa, po czym... robią dokładnie to samo co Moskwa, to znaczy ekspandują na wschód. W rezultacie zamiast Carstwa Wszechrusi mamy Wielkie Księstwo Wszechrusi, tylko że Wilno ma długą i chwalebną tradycję użerania się Krakowem i wzajemnego wydzierania sobie ziem pogranicznych.
Natomiast Polska zostaje włączona do dynastycznego imperium Habsburgów i od tego momentu historia Europy przestaje zupełnie przypominać tę znaną nam z podręczników, bo Habsburgowie swoją politykę dynastyczną prowadzili roztropnie i konsekwentnie (w przeciwieństwie do Jagiellonów). W związku z czym mamy unię Wiednia, Krakowa i Budy, która z uwagi na ród panujący (niemiecki!) mocno ciąży ku zachodowi Europy zamiast formować własny ośrodek kulturowy. A husaria jest formacją LITEWSKĄ; w Polsce wdraża się kirasjerów.
Problem turecki pozostaje zagadką, ponieważ jednak Turkowie są muzułmanami, jest kwestią czasu, kiedy ich imperium zniedołężnieje i będzie je można rozebrać. Zagadką pozostaje również kwestia rewolucyjno-napoleońska. Natomiast jeśli już zakładamy brak Krzyżaków w Prusach, to zjednoczenia Niemiec dokonują właśnie Habsburgowie. I mamy jedno imperium środkowoeuropejskie od Renu po Dunaj, które ma tylko ten jeden feler, że jego lingua franca jest niemczyzna, a ośrodkiem centralnym, wokół którego orbitują pomniejsze stolice - Wiedeń.
No i to chyba nie jest to, o co nam chodziło, prawda?
Jedzmy z krytyką.
Żeby Chrobry mógł myśleć o rozciągnięciu kontroli nad Czechami, musiałby znać ideę rozśrodnkowania i oprócz św. Wojciecha Sławnikowica ściągnąć do siebie przynajmniej jednego z jego świeckich braci (dla niewtajemniczonych: Sławnikowice darli koty z Przemyślidami i skończyło się to rzezią tych pierwszych na zlecenie tych drugich) - bo domyślam się, że powrót św. Wojciecha do stanu świeckiego celem przedłużenia rodu nie wchodził w grę.
Zakładając, że by mu się to udało i Sławnikowice wjechaliby do Pragi na włóczniach drużynników gwałciciela księżniczki kijowskiej, faktycznie możemy - wróć, nie możemy przejść do porządku nad problemem reakcji pogańskiej za Mieszka II. Owszem, zamiast "pielgrzymki" Brzetysława Przemyślidy byłoby coś na kształt rekonkwisty wdzięcznego Sławnikownica. Pytanie, czego by sobie on zażyczył w zamian. Czy w X wieku żywa była idea rotacji panujących analogiczna do mechanizmu prezydencji w UE? Eee, chyba nie.
Państwo panlechickie trafia więc szlag. Reakcji pogańskiej nie dało się uniknąć z tego prostego powodu, że Chrobry z synem musieli za coś sfinansować te swoje podboje i w związku z tym eksploatowali kraj na potęgę. Wybuch był tylko kwestią czasu.
Założenie o braku rozbicia dzielnicowego jest bardzo mocne, zważywszy, że państwo patrymonialne było prywatną własnością panującego (modulo wpływy kleru), czyli po prostu źródłem utrzymania książąt. Żeby to założenie utrzymać, trzebaby przyjąć, że:
- albo przychodzi zaraza i zabija wszystkich synów Krzywoustego oprócz jednego,
- albo Krzywousty posyła synów hurtem w stan duchowny, "bo jak nie, to skończycie jak mój brat",
- albo Krzywousty oddaje państwo jednemu synowi, pozostałych uposażając symbolicznie, po czym następuje krwawa wojna domowa, z której żywy wychodzi jeden tylko Bolesławowic.
Ostatniego wariantu właśnie stary książę chciał uniknąć, próbując, jak się zdaje, znaleźć trzecią drogę między feudalizmem a demokracją wiecową. Działało to, ale bardzo krótko.
Rozbicie dzielnicowe dałoby się natomiast skrócić pod jednym warunkiem: że Henryk II Jakmutam nie zginąłby pod Legnicą. W takim układzie możliwe, że Piastom śląskim udałoby się zjednoczyć kraj. Możliwe, bo faktycznego zjednoczenia dokonał Wacław II Przemyślida, podbijając i hołdując wszystko co żyło na lewym brzegu Wisły (wliczając Łokietka), ale, co najważniejsze, narzucając tym wszystkim lokalnym dworom i dworeczkom książęcym jednego, centralnie mianowanego urzędnika, starostę. Łokietek ten wynalazek utrzymał i wykorzystywał.
I teraz najważniejsze: gdyby nie było unii polsko-litewskiej, warianty są dwa:
- albo Litwa pozbawiona polskiego wsparcia w rywalizacji z Moskwą pada dwa razy szybciej, ponieważ Litwa to jest puszcza, Dzikie Pola i brak jakiejkolwiek przestrzeni do dalszej ekspansji, po czym Rosja zatrzymuje się na granicy z Polską nie bardzo mając pretekst do dalszego burzenia się i napierania,
- albo Witold z Jogaiłłą jakimś cudem uzyskują wsparcie Zygmunta Habsburga i Jadwigi Andegaweńskiej i po zwycięskiej bitwie pod Worsklą włączają mikrusie wciąż Księstwo Moskiewskie do swojego państwa, po czym... robią dokładnie to samo co Moskwa, to znaczy ekspandują na wschód. W rezultacie zamiast Carstwa Wszechrusi mamy Wielkie Księstwo Wszechrusi, tylko że Wilno ma długą i chwalebną tradycję użerania się Krakowem i wzajemnego wydzierania sobie ziem pogranicznych.
Natomiast Polska zostaje włączona do dynastycznego imperium Habsburgów i od tego momentu historia Europy przestaje zupełnie przypominać tę znaną nam z podręczników, bo Habsburgowie swoją politykę dynastyczną prowadzili roztropnie i konsekwentnie (w przeciwieństwie do Jagiellonów). W związku z czym mamy unię Wiednia, Krakowa i Budy, która z uwagi na ród panujący (niemiecki!) mocno ciąży ku zachodowi Europy zamiast formować własny ośrodek kulturowy. A husaria jest formacją LITEWSKĄ; w Polsce wdraża się kirasjerów.
Problem turecki pozostaje zagadką, ponieważ jednak Turkowie są muzułmanami, jest kwestią czasu, kiedy ich imperium zniedołężnieje i będzie je można rozebrać. Zagadką pozostaje również kwestia rewolucyjno-napoleońska. Natomiast jeśli już zakładamy brak Krzyżaków w Prusach, to zjednoczenia Niemiec dokonują właśnie Habsburgowie. I mamy jedno imperium środkowoeuropejskie od Renu po Dunaj, które ma tylko ten jeden feler, że jego lingua franca jest niemczyzna, a ośrodkiem centralnym, wokół którego orbitują pomniejsze stolice - Wiedeń.
No i to chyba nie jest to, o co nam chodziło, prawda?
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
Orkiestra!
Stronger than love and with me it will be
For always
Orkiestra!