exodim napisał(a):"Sprzedali nas Stalinowi" - takie zdania piszą gimbazjaliści na onecie, a nie poważni dyskutanci.
:lol2: Ok. Oddali nas dobremu wujaszkowi Józefowi za darmo.
No wybacz stary, ale starasz mi się tutaj wbić jakieś ciemnoty. Odmawiam oczywiście. Zmęczenie wojną? Bez jaj. Roosevelt od początku działał przede wszystkim na korzyść Stalina, którego lubił i szanował. Anglicy nas zdradzili, wyjebali bardzo brzydko, ale to Roosevelt był tym, który praktycznie doprowadził do zmiażdżenia Polski przez sowiecki but (i połowy Europy, tak nawiasem mówiąc). Amerykanie mieli swój własny plan, plan ze Stalinem, i słabiutkim już wtedy Churchillem. I to przesądziło o losie Polski, a nie jakies zmęczenie wojną.
Nie chciałbym aby ktoś, kto uważa że anglosasi byli wówczas naszymi sprzymierzeńcami, był też moim sprzymierzeńcem, ponieważ wiem że z takim rozumieniem "sprzymierzenia" na pewno w obliczu korzyści wpierdoliłby mi kosę pod żebro bez mrugnięcia ślepiem. Polska została zdradzona, i takich to mieliśmy "sprzymierzeńców". A zdrada to zdrada, i usprawiedliwieniami można sobie rzyć podetrzeć. Koniec kropka. A nawet jeżeli uznamy ze amerykanie realizowali swoją politykę, i ignorowali jakies tam europejskie robactwo, to śpiewanie peanów pochwalnych nad tymi naszymi "wielkimi sojusznikami" nadal pozostaje bezzasadne, naiwne, i głupie. Albo przyjmujemy rzecz po męsku i mówimy otwarcie jak było, albo jak tajskie dziwki, które usprawiedliwiają największe skurwysyństwa popełniane wobec nich byle tylko dostać kilka dolarów. Nie wiem czy musimy być dziwkami. Myśle ze zamiast kłaniania się w pierdolony pas naszym rzekomym "sprzymierzeńcom" za ich wypniecię się na nas możemy jednak zachować troche godności, i przynajmniej nazwać rzeczy po imieniu. Jeżeli bezustnannie będziemy ssać cudze kutasy za każde pogłaskanie po głowie, to zawsze będziemy postrzegani jako godny pogardy naród psów i żebraków.
Stalk the weak, crush their skulls, eat their hearts, and use their entrails to predict the future.