białogłowa napisał(a): w wyniku takiej debaty (niekoniecznie mam na myśli nasze forumowe pogaduszki) można by ww ludzki byt zdjąć bądź pozostawić przy życiu. I właśnie po takiego grzyba się o tym rozmawia.
No właśnie nie. Pamiętasz? Kolor firanki dla żadnej ze stron nie ma znaczenia. Jedna chce ją zdjąć, druga zostawić, niezależnie od koloru. Dlatego debata o kolorze firanki (którą proponujesz) do niczego nie doprowadzi, bo nie może doprowadzić, jako że kolor firanki dla sporu jest neutralny. Może się okazać, że firanka jest różowa, a nadal jedna osoba chce ją zdjąć, a druga zostawić.
Przenosząc to na kwestię aborcji: kwestia człowieczeństwa płodu nie ma żadnego znaczenia, bo z człowieczeństwem nikt (włącznie, a może nawet szczególnie ze zwolennikami przesłuchiwania kobiet na okoliczność poronienia) nie wiąże żadnych praw. Nie da się wiązać z człowieczeństwem jakichś praw, skoro innym obiektom posiadającym tę samą cechę, się tych praw odmawia. Trochę uczciwości intelektualnej z pewnością ułatwiłoby dyskusję.
Zamiast "lubię niebieskie firanki" należy uczciwie powiedzieć "chcę zostawić firankę". I wtedy można rozmawiać o tym co faktycznie jest przedmiotem zainteresowania. Inaczej to są infantylne wybiegi, byleby nie powiedzieć o co właściwie chodzi.
białogłowa napisał(a): Tylko spełniłam Twoje życzenie wyszukania takiego zastosowania słów "w których rozdzielność tych kwestii nie jest jednoznaczna"
Całkiem zgrabna próba, ale ja nie pisałem o zastosowaniu słów, lecz o ich znaczeniu. Fakt, że ktoś nazwie krzesło ogórkiem nie czyni intelektualnie możliwą dyskusję o tym czy może krzesło jest ogórkiem.
białogłowa napisał(a): Doskonale wiesz, że to wcale nie jest to samo. Określenie, czy ludzki płód można nazwać człowiekiem/dzieckiem (=posiada pełne prawa osoby) ma dla dyskusji fundamentalne znaczenie.
Doskonale wiem, że nie ma żadnego. Nikt (włącznie z zygotarianami) nie wiąże z człowieczeństwem żadnych praw. Zygotarianie wiążą pewne prawa z byciem zygotą, np. prawo do umierania w męczarniach zaraz po porodzie. A że nie potrafią tego w żaden sposób uargumentować powołują się na emocje "przecież to człowiek".
Powtarzanie przez Ciebie takiego oczywiście nieprawdziwego stwierdzenia w żaden sposób nie zmieni jego ewidentnej fałszywości.
białogłowa napisał(a): Nie ma za to żadnego znaczenia czyjeś stwierdzenie, że wolałby nie żyć, bo mu się taka jakość życia nie podoba.
Nie da się uczciwie intelektualnie przyznać walor argumentu jednemu odwołaniu się do emocji i odmawiać go innemu odwołaniu się do emocji. Jeśli odwołanie się do emocji ma być argumentem w dyskusji to każde odwołanie się do emocji nim jest.
białogłowa napisał(a): Może innemu by się spodobała? Życie to nie są buty, które można jednemu odebrać, bo drugiemu się ich wzór nie podoba.
No i chwilę po tym gdy odmawiasz odwołania sie do emocji za argument sama odwołujesz się do emocji. Ładnie to tak?
W celu uniknięcia wątpliwości: widzę argumenty za przyznaniem pewnych praw płodom, ale obawiam się, że dla tropicieli poronień byłyby zbyt skomplikowane (co może wyjaśniać dlaczego widziałem takowe tylko jeden raz i to nie na plakatach czy w wypowiedziach zygotarian).
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd