Jestem po seansie tych dwóch filmów i pora na ich wielkie starcie.
Pewnie część z was o nich słyszała. Dokonam pewnego porównania i generalnej oceny.
Jak pewnie część z was już wie Polacy są w obu filmach "tymi złymi". Jak wygląda nasz obraz? Ciekawie. I w jednym i w drugim filmie jesteśmy obcym kulturowo zachodem. Różni nas ubiór (porządny, schludny, nierzadko pełen przepychu), który kontrastowany jest z obdartymi łachmanami ruskich chłopów. To samo jeśli chodzi o militarystykę. Polacy to zakuta w zbroję husaria, wiecznie paradująca na galowo.
Jesteśmy rzymską cywilizacją łacińską, która już na samym początku Tarasa jest określona jako obca i inwazyjna. Bezpośrednio poprzez mowę o prawie rzymskim i stwierdzeniu cezara "Veni vidi vici".
Rzecz jasna jesteśmy też okrutnikami i mamy rusinów za psów, bydło.
Gra aktorska:
1612- miejscami do zaakceptowania przy czym duża tutaj rola Żebrowskiego.
Taras Bulba-nędza i dno do kwadratu
Sceny batalistyczne:
1612-bardzo słabo
Taras Bulba-bardzo słabo
I w tym elemencie się zawiodłem. Spodziewałem się naprawdę niezłego widowiska militarystycznego bo w oba filmy w Rosji napompowano kasiorę. I dupa z tego wyszła. Nasz leciwy już Potop dostarcza znacznie więcej wrażeń.
Nagromadzenie patosu niskich lotów:
1612-obecny w stopniu przekraczającym dopuszczalną normę
Taras Bulba-poziom zagrażający życiu widza. Scena ostatniej bitwy przy oblężeniu grodu przekroczyła tutaj wszelkie granice.
A tak gadałem na hoolywoodskiego "Patriotę"...
Trzymanie się rzeczywistości:
1612-Słabo, husaria szarżująca mury to przedsmak tego co nas czeka.
Taras Bulba- Także słabo. Ludzie umierają bez grymasu bólu na twarzy, za to z ustami pełnymi różnych słów wypowiadanych bez trudu. Do tego są cyborgami, dla których razy bronią białą są szkodliwe tylko po iluś otrzymanych razach. To również tylko przedsmak.
Oba filmy choć bardzo podobne to jednak 1612 czymś się różni. Różni się mianowicie tym, że nie dość ,że z prawdą historyczną podobnie jak Bulba ma niewiele wspólnego (i nie chodzi mi tutaj wcale o obraz Polaków)
to na dodatek zawiera w sobie elementy baśniowe.
Oba obrazy są prorosyjskie (że 1612 to nie dziwi,) a Taras też nie dziwi biorąc pod uwagę, że reżyserem jest Rosjanin. Ukraińskie kozactwo i prorosyjskość? Na przykładzie Tarasa widać, że jak się chce to jest to możliwe.
Pora na małe podsumowanie. Oba filmy są lipne, naciągane, niejako wymuszone na siłę. Uważam jednak, że Rok 1612 jest ciut lepszym filmem od Tarasa. Dorzucili takie smaczki jak hiszpańskiego kawalera (jedna z postaci), naiwny to ruch, ale zawsze to jakaś odmiana od ciągłej gadaniny o pięknej ruskiej ziemi i rodzimej, prawdziwej wierze prawosławnej...
A tym oba filmy nas raczą w ogromnej ilości, ale w Tarasie jest to chyba element co drugiego zdania.
Rok 1612 drażni, Taras może zwyczajnie wkurwić i doprowadzić do wymiotów.
Aha-fajnie jest posłuchać latających w tle polskich słów. W szczególności okrzyków typu "jebane skurwysyny".
Pewnie część z was o nich słyszała. Dokonam pewnego porównania i generalnej oceny.
Jak pewnie część z was już wie Polacy są w obu filmach "tymi złymi". Jak wygląda nasz obraz? Ciekawie. I w jednym i w drugim filmie jesteśmy obcym kulturowo zachodem. Różni nas ubiór (porządny, schludny, nierzadko pełen przepychu), który kontrastowany jest z obdartymi łachmanami ruskich chłopów. To samo jeśli chodzi o militarystykę. Polacy to zakuta w zbroję husaria, wiecznie paradująca na galowo.
Jesteśmy rzymską cywilizacją łacińską, która już na samym początku Tarasa jest określona jako obca i inwazyjna. Bezpośrednio poprzez mowę o prawie rzymskim i stwierdzeniu cezara "Veni vidi vici".
Rzecz jasna jesteśmy też okrutnikami i mamy rusinów za psów, bydło.
Gra aktorska:
1612- miejscami do zaakceptowania przy czym duża tutaj rola Żebrowskiego.
Taras Bulba-nędza i dno do kwadratu
Sceny batalistyczne:
1612-bardzo słabo
Taras Bulba-bardzo słabo
I w tym elemencie się zawiodłem. Spodziewałem się naprawdę niezłego widowiska militarystycznego bo w oba filmy w Rosji napompowano kasiorę. I dupa z tego wyszła. Nasz leciwy już Potop dostarcza znacznie więcej wrażeń.
Nagromadzenie patosu niskich lotów:
1612-obecny w stopniu przekraczającym dopuszczalną normę
Taras Bulba-poziom zagrażający życiu widza. Scena ostatniej bitwy przy oblężeniu grodu przekroczyła tutaj wszelkie granice.
A tak gadałem na hoolywoodskiego "Patriotę"...
Trzymanie się rzeczywistości:
1612-Słabo, husaria szarżująca mury to przedsmak tego co nas czeka.
Taras Bulba- Także słabo. Ludzie umierają bez grymasu bólu na twarzy, za to z ustami pełnymi różnych słów wypowiadanych bez trudu. Do tego są cyborgami, dla których razy bronią białą są szkodliwe tylko po iluś otrzymanych razach. To również tylko przedsmak.
Oba filmy choć bardzo podobne to jednak 1612 czymś się różni. Różni się mianowicie tym, że nie dość ,że z prawdą historyczną podobnie jak Bulba ma niewiele wspólnego (i nie chodzi mi tutaj wcale o obraz Polaków)
to na dodatek zawiera w sobie elementy baśniowe.
Oba obrazy są prorosyjskie (że 1612 to nie dziwi,) a Taras też nie dziwi biorąc pod uwagę, że reżyserem jest Rosjanin. Ukraińskie kozactwo i prorosyjskość? Na przykładzie Tarasa widać, że jak się chce to jest to możliwe.
Pora na małe podsumowanie. Oba filmy są lipne, naciągane, niejako wymuszone na siłę. Uważam jednak, że Rok 1612 jest ciut lepszym filmem od Tarasa. Dorzucili takie smaczki jak hiszpańskiego kawalera (jedna z postaci), naiwny to ruch, ale zawsze to jakaś odmiana od ciągłej gadaniny o pięknej ruskiej ziemi i rodzimej, prawdziwej wierze prawosławnej...
A tym oba filmy nas raczą w ogromnej ilości, ale w Tarasie jest to chyba element co drugiego zdania.
Rok 1612 drażni, Taras może zwyczajnie wkurwić i doprowadzić do wymiotów.
Aha-fajnie jest posłuchać latających w tle polskich słów. W szczególności okrzyków typu "jebane skurwysyny".
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
NN