To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Konwencja - przemoc w rodzinie
#1
I Poczytałem sobie "Konwencję o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej" i przyznaję, że krytycy tego dokumentu są zbyt łagodni.
Celem jego są bowiem represje wobec samców. Sama nazwa jest znacząca: skoro dotyczy przemocy wobec kobiet to znaczy, że nie dotyczy mężczyzn czyli przemoc wobec mężczyzn OK. Jest to rewanżyzm: samce represjonowały kobitki to teraz dla równowagi niech kobitki porepresjonują facetów. Interpretując ten dokument dla ułatwienia i przejrzystości zastosuję od razu klucz dialektyczno-neomarksistowski, wg niego są tworzone bowiem podobne dokumenty.
Ogólna pierwsza zasada jest bowiem niezmienna i wytłumaczę na przykładzie: Za cara gnębili Lenina i innych bolszewików, ci jednak dorwali się do koryta i urządzili o wiele większe rzezie, wskaźnik przemocy się zwiększył, dotknęła ona jednak kogo innego: cara, arystokratów, kupców, kułaków. Oczywiście do czasu jak Stalin wymordował bolszewików. Drugi przykład jest taki: katolicy w Anglii powołali się w sądzie na prawa chroniące mniejszości (są tam bowiem mniejszością) i coś tam ugrali. Jaki się podniósł kwik: są bowiem mniejszości słuszne i niesłuszne i dyskryminacja niesłucsznych jest słuszna. Akurat katolicy są niesłuszną, ale nie można napisać (na obecnym etapie) tego wprost, zachować trzeba pozory uniwersalizmu i egalitaryzmu. Właściwa interpretacja jest dokonywana na etapie tzw wykonu.
Dla przejrzystości lepiej by było, gdyby stosowne wyłączenia były w prawie dokonywane wprost: że rasizm niedobry ale przeciw białym dobry, że seksizm niedobry ale facetów można, że dyskryminacja niedobra ale katolików trzeba. Że narodowa też niedobra ale Polaków należy.
Logicznie rzecz biorąc to organizacja zwalczające dyskryminacje płciową powinny dostrzec choć jeden, (czy tam trzy) aspekty życia społecznego w których kobitki mają lepiej (np. zomowcy pałujący kobitki są postrzegani gorzej, termin "damski bokser"), i w konkretnym elemencie zwalczać dyskryminacje mężczyzn. Jednak nie. Dlatego efektem podejmowanych działań może być ogólny wzrost zachowań dyskryminujących, a zmieni się jedynie wektor. I jest to napisane wprost: Specjalne środki, niezbędne do zapobiegania przemocy ze względu na płeć i ochrony kobiet przed taką przemocą nie są uznawane za dyskryminację w myśl zapisów niniejszej konwencji. (Art 4)
II No dobrze ale powie ktoś, że faktycznie kobiety są ofiarami przemocy o wiele częściej niż mężczyźni. A skąd to wiadomo? A może jest takie przyzwolenie społeczne dla przemocy przeciw mężczyznom, i taka akceptacja, i afirmacja wręcz, że nie jest wykrywane? Jak to sprawdzić a? Zresztą matryca przemocy jest dostosowana do kobiet i przemoc wobec mężczyzn nie jest wykrywana. Owszem, może kobieta zgłaszająca na Policji że ją mąż bije nie ma fantastycznie, ale jak facet pójdzie i powie, że go żona bije to przecież śmiechem go dobiją. I tu jest nierównowaga i niech Amnesty International się weźmie za robotę i zwalcza stereotyp.
Jak to zadziała w praktyce? Popatrzcie sobie na Artykuł 1 punkt 1 podpunkt a: (Niniejsza konwencja ma na celuUśmiech ochronę kobiet przed wszelkimi formami przemocy oraz zapobieganie, ściganie i eliminację przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. I teraz mamy sytuację taką, że kobitka i facet piorą się po pyskach. Obydwoje dopuszczają się przemocy domowej ale dodatkowo facet dopuszcza się przemocy wobec kobitki i przegrywa 1:2 i jest winny. Zawsze. Zawsze w wypadku konfliktu. I o to chodzi.
III Ale zadajmy pytanie,czy ta konwencja w ogóle dotyczy przemocy? Zastosuję tu nowatorska metodę poznawczą: zwykle patrzy się, czy dany przepis pomoże w konkretnym przypadku (facet bije żonę). Ja jednak spojrzę od drugiej strony: w jakich przypadkach przepis znajduje zastosowanie? Czy tylko w przypadku bicia czy nie? Powiedzmy analogicznie: zrzucenie bomby wodorowej na Warszawę zlikwiduje tam problem przemocy, sprawcy bowiem odparują. Ale ofiary również i nie o to chodzi (choć nie mam pewności). I tą konwencja jest podobnie:
Artykuł 3 punkt b definiuje: „przemoc domowa” oznacza wszelkie akty fizycznej, seksualnej, psychologicznej lub ekonomicznej przemocy występujące w rodzinie lub gospodarstwie domowym lub pomiędzy byłymi lub obecnymi małżonkami lub partnerami, niezależnie od tego, czy sprawca i ofiara dzielą miejsce zamieszkania, czy też nie. Wygląda pięknie ale nie ma rodziny bez konfliktów. Powiedzmy same "ciche dni" zaliczyć należy do przemocy psychologicznej. A awantura? Jak facet się nawali i małżonka drze ryja to to nie przemoc jest? A molestowanie w celu wyniesienia śmieci? A nowe futro?
Powiedzmy sobie otwarcie: przemoc tak rozumiana jest w każdej rodzinie, bo ludzie się kłócą, awanturują, nawet naparzają. Przyjęte rozwiązania zlikwidują ten problem tak samo jak atomówka: poprzez likwidację rodziny. Mamy już doświadczenia ze zwalczaniem przemocy wobec dzieci: przepisy znajdują zastosowanie dla 5% dzieci dotkniętych przemocą i 95% dzieci nie dotkniętych przemocą.
IV Cała zabawa jest oparta na redefinicji takich terminów jak "równouprawnienie", które jest rozumiane jako dyskryminacja mężczyzn. Jeden człowiek wyciągnął artykuł z Amnesty International ekscytując się fragmentem:
1. Konwencja zobowiązuje państwa do promowania zmian wzorców społecznych i kulturowych dotyczących zachowania kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na idei niższości kobiet lub na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn.
Że niby zaprzecza on rewanżyzmowi, choć potwierdza. Jakie to mają być zmiany nie napisali. Może faceci mają stać jak kołki a kobitki naparzać w nich bejzbolem? Jest to jak widać zgodne z literą, a i z duchem inkryminowanego dokumentu. Wyższość kobiet nie jest tu w żaden sposób napiętnowana.
V. Co robić zatem w tej sytuacji? Mamy tu do czynienia bowiem z oszustwem: konwencja uczciwie powinna się nazywać "Konwencją o rozprzestrzenianiu przemocy wobec mężczyzn i zwalczaniu rodziny na rzecz niewiadomoczego". Taki jest jej wydźwięk i słuszna krytyka dotyczy rzeczywistego sensu. Sprytna marketingowa zagrywka pozwala jednak zaciemniać sytuację. Nie krytykujmy zatem, tylko wprowadźmy zmiany, dopisując wszędzie "i mężczyzn". Albo dla przejrzystości opracujmy druga konwencje o mężczyznach:
"Ochrona mężczyzn przed wszelkimi formami przemocy oraz zapobieganie,
ściganie i eliminację przemocy wobec mężczyzn i przemocy domowej"

I niech tamci kwiczą, uzasadniając, czemu facetów można.
PS: Żeby nie było: jest tam jeden artykuł sensowny, mianowicie 39. Zmuszenie kobiet do aborcji jest pewnym problemem u nas w kraju i cieszy się pewnym poparciem środowisk feministycznych. Amnesty jednak tego nie podkreśla.
PS2:
Text konwencji: http://amnesty.org.pl/uploads/media/konw...kobiet.pdf
Artykuł Amnesty: http://amnesty.org.pl/no_cache/aktualnos.../8057.html
Naszym celem jest LINIA. Bojowa linia!
Odpowiedz
#2
Konwencja ta jest ideologicznie owocem lewactwa i feminizmu. Jej twórcy dokładali starań by jej zapisy były zgodne z założeniami ideologii lewactwa i feminizmu, a nie tam jakiejś sprawiedliwości, równości, czy innej normalności.

Ale rozśmiesza mnie to wymyślanie dziwnych rodzajów "przemocy". Wychodzi na to, że cokolwiek ktoś zrobi takiego, że nie jesteś z tego zadowolony, to jest to jakiś rodzaj przemocy.
Nations do not survive by setting examples for others. Nations survive by making examples of others.
Odpowiedz
#3
Na temat samej konwencji się nie chcę wypowiadać, bo sama mam pewne zastrzeżenia, ale do pewnych rzeczy w Twoim poście się odnieść muszę, bo nagminnie widzę bulwers części mężczyzn o rzeczy, które bulwersujące w ogóle nie są.

Cytat: Sama nazwa jest znacząca: skoro dotyczy przemocy wobec kobiet to znaczy, że nie dotyczy mężczyzn czyli przemoc wobec mężczyzn OK
A jak pomagamy głodującym dzieciom w Afryce to znaczy, że głodne dzieciaki w Polsce są ok?

Cytat:Dla przejrzystości lepiej by było, gdyby stosowne wyłączenia były w prawie dokonywane wprost: że rasizm niedobry ale przeciw białym dobry, że seksizm niedobry ale facetów można, że dyskryminacja niedobra ale katolików trzeba. Że narodowa też niedobra ale Polaków należy.

No fajnie, że zrozumiałeś, że w każdej grupie znajdzie się banda krzykaczy i wariatów, którzy chcą coś dla siebie ugrać kosztem innych, ale umyka Ci, że z jakiegoś konkretnego powodu mówi się o dyskryminacji wobec czarnych, wobec gejów, wobec kobiet, wobec mniejszości generalnie. Bo są/byli oni dyskryminowani na o wiele większą skalę niż kiedykolwiek biali heteroseksualni mężczyźni.
I zaczyna mnie drażnić, że jestem uznawana za nawiedzoną feministkę, kiedy otwarcie mówię, że kobiet nie powinno się bić, a homoseksualiści powinni mieć prawo do zawierania formalnych związków. Bo zaraz się zlecą tacy krzykacze jak Ty, którzy spróbują mi wmówić, że popieram bicie mężczyzn i odebranie heteroseksualistom praw do zawierania małżeństw.
Otóż nie popieram, mężczyźni mają swoje fundacje walczące o ich prawa, ta konwencja zajmuje się czymś innym. To jak przyczepianie się do PETY, że nie pomaga głodnym dzieciom w Kambodży i je dyskryminuje.

Cytat:Owszem, może kobieta zgłaszająca na Policji że ją mąż bije nie ma fantastycznie, ale jak facet pójdzie i powie, że go żona bije to przecież śmiechem go dobiją. I tu jest nierównowaga i niech Amnesty International się weźmie za robotę i zwalcza stereotyp.

Ale jak ma to zwalczać? A czemu nie zwalczy przy okazji tego, że kobieta na stanowisku wyższym niż kasjerka w sklepie musi użerać się z chamskimi docinkami? Że mężczyźni często gęsto nie szanują kobiety jako szefa? Że kobieta, która wybiera karierę zawodową i nie chce siedzieć w domu i opiekować się dzieckiem zostaje wyzywana od wyrodnych matek? Że wyzwolona kobieta to kurwa, a wyzwolony facet to ogier? Że jak została zgwałcona to pewnie sama chciała, a w ogóle to prowokowała?

Kobiety są dyskryminowane społecznie pod pewnymi względami, mężczyźni pod innymi. Najlepiej to po prostu ignorować i żyć po swojemu, jak facet nie zgłosi przemocy bo się boi opinii społeczeństwa to sam sobie załatwia problem, dokładnie w taki sam sposób, w jaki kobieta sobie ten problem załatwia nie zgłaszając na policję gwałtu.
Ja wiem, że każdy jest bardziej wyczulony na problemy grupy do której akurat należy i jestem pewna, że mężczyźni bywają dyskryminowani na sposoby, o których nigdy nawet nie myślałam. Dobrze jest o tym mówić i zwracać uwagę na pewne problemy, ale już podważanie tego, że komuś innemu też może być źle i "czemu mówisz o swoich problemach, a nie o moich" jest już ciut żałosne. Bagatelizujesz, świadomie czy też nie, problemy pewnych grup, jednocześnie oburzając się, że one bagatelizują Twoje. Trochę to takie błędne koło.
Dla mnie przynajmniej oczywiste jest, że walka o równe prawa dla gejów, czarnych czy niepełnosprawnych nie sprawia, że jako biała, heteroseksualna i w pełni sprawna kobieta mam się czuć zagrożona i pominięta. Po prostu pewne problemy nie dotykają mnie w takim stopniu jak przedstawicieli tych grup. I może naiwnie wierzę, że jeśli mój facet kiedyś postanowi się na mnie wyładować to zostanie przez sąd potraktowany z taką samą surowością, z jaką ja bym została potraktowana, gdybym zaatakowała go młotkiem. I że celem tej konwencji nie było zalegalizowanie przemocy wobec mężczyzn, ale zasygnalizowanie, że przemoc wobec kobiet nie będzie dłużej tolerowana tak jak była dotychczas. Jeszcze kilkanaście lat temu, gdy moja matka zgłosiła na policję przemoc ze strony męża, została odesłana z kwitkiem. A ja sama byłam później świadkiem, jak za karę ojciec ją zrzuca ze schodów. I nikt się tym nie przejął i nikt jej nie pomógł. Gratuluję pewności, że mężczyźni kiedykolwiek byli w podobny sposób traktowani przez prawo, ja jej nie mam. I cieszę się, że ktoś tę nierówność w końcu próbuje załatać i nie dostrzegam tutaj żadnego zagrożenia dla mężczyzn.
"- Chciałem powiedzieć - wyjaśnił z goryczą Ipslore - że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE."
Odpowiedz
#4
Ann - nic dodać, nic ująć.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
#5
Myślę, że bulwers Smoka jest styczny z moim. Ten dokument stanowi dość jasne zobrazowanie, że kwiat polskiego feminizmu chcąc być w awangardzie postępu jawnie idzie neomarksistowską ścieżką. Zamiast walki klas, mamy walkę mężczyzn z kobietami.
Perspektywa fałszywa, chora i bardzo szkodliwa.

Oczywiście realny cel to nie żadna tam pomoc kobietom, ale wykreowania sztucznego zapotrzebowania na organizacje, komitety i stowarzyszenia ściągające kasę z budżetu, na potrzeby swojej niekończącej się walki. Zawsze się znajdzie coś o co można bić pianę a nowa para butów i kiecka sama się nie ufundują pani Środzie czy Szyneszyn Oczko
"Hope can drown lost in thunderous sound
Fear can claim what little faith remains
But I carry strength from souls now gone
They won't let me give in...
(...)
Death will take those who fight alone
But united we can break a fate once set in stone
Just hold the line until the end
Cause we will give them hell..."


EH
Odpowiedz
#6
Żeby tylko feminizm, ekologizm czy Ci od praw człowieka, a nie daj boże praw zwierząt. Ci to sobie dopiero kiecki kupują Oczko
Wydaje się, że wiara w cuda znika w jednej dziedzinie tylko po to, by zagnieździć się w innej. Karol Marks
Jedyne, co - jak sobie pochlebiam - zrozumiałem bardzo wcześnie, jeszcze przed dwudziestką, to to, że nie powinno się płodzić. Emil Cioran
Kapitalizm bez bankructwa jest jak chrześcijaństwo bez piekła. Frank Borman

EL Duży uśmiech
Odpowiedz
#7
Oczywiście, "mainstream" współczesnego feminizmu to element lewactwa.
Element lewactwa można łatwo rozpoznać po bardzo schematycznym światopoglądzie.
Mianowicie, w tym światopoglądzie jest grupa złych, zacofanych, agresywnych, bogatych i zawsze winnych opresorów, oraz grupa niewinnych, odwiecznych, wiecznie cierpiących i poszkodowanych ofiar ww. opresorów.

Oryginalni lewacy byli skoncentrowani na parze proletariat-burżuazja, ale lewactwo stosuje ten schemat we wszystkich swoich ruchach.
Proletariat-burżuazja (obecnie powraca w postaci Occupy i marudzenia o 1%).
Homo-hetero (ruch LGBT).
Kobiety-"patriarchia" (feminizm).
Wszyscy normalni ludzie - środowisko i zwierzęta (zieloni).
Kolorowi - biali (antyrasizm, z zastrzeżeniem że niekoniecznie są zdecydowani gdzie wrzucić Żydów i wschodnich azjatów).
Inne religie i kultury - chrześcijaństwo i kultura zachodnia (multikulti).

Jeśli ktoś należy do grupy "opresorów", to lewactwo oczekuje od niego samokrytyki (w sowieckim tego słowa znaczeniu) i podwójnego oddania ideałom lewackim dla zmycia winy związanej s jego przynależnością grupową.
Jak ktoś należy do grupy "ofiar", to generalnie lewactwo zostawi go w spokoju, chyba że wystąpi przeciwko niemu, wtedy staje się zdrajcą innych "ofiar" i swojej grupy. Co jest ironiczne, biorąc pod uwagę jak rechoczą lewacy kiedy ktoś po drugiej stronie barykady wspomina coś o zdrajcach rasy.

Oczywiście ważnym elementem schematu jest odpowiedzialność wszystkich nominalnych "opresorów" za działania innych członków tej klasyfikacji, zarówno aktualnych jak i historycznych, co oczywiście się nie tyczy grupy "ofiar", które nie mają żadnej odpowiedzialności za nic, a jeśli już, to zrzuca się tą odpowiedzialność na "opresorów".

Równie ważnym konceptem jest odpowiedzialność zbiorowa "opresorów" za wszystkie winy grupy, do której należą, zarówno faktyczne jak i zmyślone, włączając to winy tych którzy od dawna nie żyją.
Np. w świecie lewactwa przeciętny amerykański biały nastolatek jest dzieli winę za wszystko co tylko lewactwo ma do zarzucenia wobec interakcji kolonistów i amerykanów z indianami w całej historii.
Nations do not survive by setting examples for others. Nations survive by making examples of others.
Odpowiedz
#8
Koleżanki - odpowiem wam obszerniej później. Na szybko dodam, że ogólnoświatowa konwencja powinna być o zwalczaniu dzieci w ogóle.

2. Ja piszę o konkretnej konwencji i konkretnych zapisach. Które nie są polskie a światowe zresztą. Nie piszę o was i waszych poglądach, które choć z konieczności pewnie są zbliżone od niej, to w danym momencie nie były przedmiotem opisu.
Naszym celem jest LINIA. Bojowa linia!
Odpowiedz
#9
Łoś napisał(a):Żeby tylko feminizm, ekologizm czy Ci od praw człowieka, a nie daj boże praw zwierząt. Ci to sobie dopiero kiecki kupują Oczko
Żebyś wiedział.
Nawet płacą firmom od mieszkaniowej akwizycji za wyciąganie kasy od naiwnych staruszek.
Kto?
Amnesty international, WWF.
Wpisz sobie w google takie frazy jak Appco, GQ Marketing oraz nazwy tych organizacji.

Ludzie pozyskujący kasę to już nie wolontariusze idealiści. To już biznes gdzie organizacja wynajmuje sobie szemranych gości do zdobywania kasiory. Największym beneficjentem nie są misie Panda lecz góry organizacji. Uśmiech
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
#10
Smok Eustachy napisał(a):redefinicji takich terminów jak "równouprawnienie", które jest rozumiane jako dyskryminacja mężczyzn. Jeden człowiek wyciągnął artykuł z Amnesty International ekscytując się fragmentem:
[color=#FF00FF]1. Konwencja zobowiązuje państwa do promowania zmian wzorców społecznych i kulturowych dotyczących zachowania kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na idei niższości kobiet lub na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn.

Że niby zaprzecza on rewanżyzmowi, choć potwierdza. Jakie to mają być zmiany nie napisali. Może faceci mają stać jak kołki a kobitki naparzać w nich bejzbolem? Jest to jak widać zgodne z literą, a i z duchem inkryminowanego dokumentu. Wyższość kobiet nie jest tu w żaden sposób napiętnowana.
[b]V. Co robić zatem w tej sytuacji?
Mamy tu do czynienia bowiem z oszustwem: konwencja uczciwie powinna się nazywać "Konwencją o rozprzestrzenianiu przemocy wobec mężczyzn i zwalczaniu rodziny na rzecz niewiadomoczego". Taki jest jej wydźwięk i słuszna krytyka dotyczy rzeczywistego sensu. Sprytna marketingowa zagrywka pozwala jednak zaciemniać sytuację. Nie krytykujmy zatem, tylko wprowadźmy zmiany, dopisując wszędzie "i mężczyzn". Albo dla przejrzystości opracujmy druga konwencje o mężczyznach:
"Ochrona mężczyzn przed wszelkimi formami przemocy oraz zapobieganie,
ściganie i eliminację przemocy wobec mężczyzn i przemocy domowej"

I niech tamci kwiczą, uzasadniając, czemu facetów można.
PS: Żeby nie było: jest tam jeden artykuł sensowny, mianowicie 39. Zmuszenie kobiet do aborcji jest pewnym problemem u nas w kraju i cieszy się pewnym poparciem środowisk feministycznych. Amnesty jednak tego nie podkreśla.
PS2:
Text konwencji: http://amnesty.org.pl/uploads/media/konw...kobiet.pdf
Artykuł Amnesty: http://amnesty.org.pl/no_cache/aktualnos.../8057.html

Wystarczyłoby przeciw przemocy domowej. Kobiety są chyba jednak gorzej usytuowane trudniej im uciec.

Gdzie są noclegownie przyzwoite dla samotnych kobiet?
Odpowiedz
#11
Seth napisał(a):Myślę, że bulwers Smoka jest styczny z moim. Ten dokument stanowi dość jasne zobrazowanie, że kwiat polskiego feminizmu chcąc być w awangardzie postępu jawnie idzie neomarksistowską ścieżką. Zamiast walki klas, mamy walkę mężczyzn z kobietami.
Perspektywa fałszywa, chora i bardzo szkodliwa.

Oczywiście realny cel to nie żadna tam pomoc kobietom, ale wykreowania sztucznego zapotrzebowania na organizacje, komitety i stowarzyszenia ściągające kasę z budżetu, na potrzeby swojej niekończącej się walki. Zawsze się znajdzie coś o co można bić pianę a nowa para butów i kiecka sama się nie ufundują pani Środzie czy Szyneszyn Oczko

Jak walka klas może odbić się na poprawie sytuacji kobiet?
Odpowiedz
#12
semele napisał(a):Jak walka klas może odbić się na poprawie sytuacji kobiet?

Nijak, bo nikomu tutaj nie chodzi o poprawę losu kobiet, a już szczególnie temu kto wymyślił tą konwencję. Im nawet zależy, żeby kobietom się źle żyło, bo na tym zarabiają.
Jakby ktoś miał wątpliwości to potwierdzam: Tak jestem zjebanym prawakiem, który każdego dnia zjada niemowlaka. Hitler to mój idol, a Stalin to dziadek. Ogólnie chcę siać zło i spustoszenie. Czy cokolwiek jeszcze tam lewica przypisuje ludziom o moich poglądach.

Oczywiście nienawidzę kobiet, bo jestem prawiczkiem. Inaczej nie może być.
Odpowiedz
#13
fertenbitenhiy napisał(a):Nijak, bo nikomu tutaj nie chodzi o poprawę losu kobiet, a już szczególnie temu kto wymyślił tą konwencję. Im nawet zależy, żeby kobietom się źle żyło, bo na tym zarabiają.

Czyli co i jak???
wszyscy przeciw kobietom??
a goździk na pociechę??Szczęśliwy
Odpowiedz
#14
semele napisał(a):Czyli co i jak???
wszyscy przeciw kobietom??
a goździk na pociechę??Szczęśliwy

Niby czemu wszyscy?
Jakby ktoś miał wątpliwości to potwierdzam: Tak jestem zjebanym prawakiem, który każdego dnia zjada niemowlaka. Hitler to mój idol, a Stalin to dziadek. Ogólnie chcę siać zło i spustoszenie. Czy cokolwiek jeszcze tam lewica przypisuje ludziom o moich poglądach.

Oczywiście nienawidzę kobiet, bo jestem prawiczkiem. Inaczej nie może być.
Odpowiedz
#15
fertenbitenhiy napisał(a):Niby czemu wszyscy?


Odpowiedz na pytanie jak walka klas może odbić się na faktycznej sytuacji kobiet??
Odpowiedz
#16
semele napisał(a):Odpowiedz na pytanie jak walka klas może odbić się na faktycznej sytuacji kobiet??

Jakiej faktycznej? Co to ogólnie za bzdury, że kobietom się źle żyje? Żyjemy w innych państwach, bo ja nie widzę jakoś żeby kobiety były maltretowane czy coś. Zdarza się kilka rzadkich przypadków jak wszędzie, ale żeby to zaraz nazywać faktyczną sytuacją kobiet to śmiech na sali.
Jakby ktoś miał wątpliwości to potwierdzam: Tak jestem zjebanym prawakiem, który każdego dnia zjada niemowlaka. Hitler to mój idol, a Stalin to dziadek. Ogólnie chcę siać zło i spustoszenie. Czy cokolwiek jeszcze tam lewica przypisuje ludziom o moich poglądach.

Oczywiście nienawidzę kobiet, bo jestem prawiczkiem. Inaczej nie może być.
Odpowiedz
#17
fertenbitenhiy napisał(a):Jakiej faktycznej? Co to ogólnie za bzdury, że kobietom się źle żyje? Żyjemy w innych państwach, bo ja nie widzę jakoś żeby kobiety były maltretowane czy coś. Zdarza się kilka rzadkich przypadków jak wszędzie, ale żeby to zaraz nazywać faktyczną sytuacją kobiet to śmiech na sali.

Nie chodzi o maltretowanie - tylko o dawanie szansy kobietom i mężczyznom szansy na robienie tego co lubią i chcą robić.
I zaprzestanie stosowania sztywnych wzorców kobiecości i męskości.
Odpowiedz
#18
semele napisał(a):Nie chodzi o maltretowanie - tylko o dawanie szansy kobietom i mężczyznom szansy na robienie tego co lubią i chcą robić.
I zaprzestanie stosowania sztywnych wzorców kobiecości i męskości.

Jak to ma się do przemocy w rodzinie?
Jakby ktoś miał wątpliwości to potwierdzam: Tak jestem zjebanym prawakiem, który każdego dnia zjada niemowlaka. Hitler to mój idol, a Stalin to dziadek. Ogólnie chcę siać zło i spustoszenie. Czy cokolwiek jeszcze tam lewica przypisuje ludziom o moich poglądach.

Oczywiście nienawidzę kobiet, bo jestem prawiczkiem. Inaczej nie może być.
Odpowiedz
#19
fertenbitenhiy napisał(a):Jak to ma się do przemocy w rodzinie?


Na przykład mój mąż mi każe wyszywać a ja wole czytać.UśmiechSzczęśliwy
A tobie żona każe palić w piecu a Ty wolisz siedzieć w chłodku:p

Tu już nie chodzi o pranie się po mordach;-)
Odpowiedz
#20
semele napisał(a):Na przykład mój mąż mi każe wyszywać a ja wole czytać.UśmiechSzczęśliwy
A tobie żona każe palić w piecu a Ty wolisz siedzieć w chłodku:p

Tu już nie chodzi o pranie się po mordach;-)

wtf?
Jakby ktoś miał wątpliwości to potwierdzam: Tak jestem zjebanym prawakiem, który każdego dnia zjada niemowlaka. Hitler to mój idol, a Stalin to dziadek. Ogólnie chcę siać zło i spustoszenie. Czy cokolwiek jeszcze tam lewica przypisuje ludziom o moich poglądach.

Oczywiście nienawidzę kobiet, bo jestem prawiczkiem. Inaczej nie może być.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości