To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Zdrada
No oszustwem to jest to bez watpienia (przynajmniej wedlug definicji z SJP) ale wlasnie o to chodzi ze moze to byc rowniez zdrada.
Na ten konkretny wpis setha zreszta wlasnie reagowalem w tym temacie, bycie oszustwem nie wyklucza ze owe oszustwo moze byc zdrada.
To nie sa jakies sprzeczne ze soba definicje.
A to zdanie napisane przez setha:
Seth napisał(a):Zdrada to zdrada, jak pisał lumber. Nie oszustwo., blablabla

Nie jest koniecznie poprawne bo jak mowilem i powtarzam, oszustwo jak najbardziej moze byc zdrada.
"Człowiek cnotliwy dobre wypowiada słowa, ale nie zawsze ten, kto dobre powiedział słowo, jest cnotliwy."
-Konfucjusz
Odpowiedz
lumberjack napisał(a):A nie łatwiej pod oszustwo?

Czy oszukiwanie partnera to nie jest zdrada? Według mnie to też zdrada. Generalnie według mnie zdradą jest to co my lub nas partner odczuwamy jako zdradę. Wysoce subiektywne. Dla ciebie nie musi to być już zdrada. Oczywiście to nie jest tak, że zdrada zdradzie równa.
Jakby ktoś miał wątpliwości to potwierdzam: Tak jestem zjebanym prawakiem, który każdego dnia zjada niemowlaka. Hitler to mój idol, a Stalin to dziadek. Ogólnie chcę siać zło i spustoszenie. Czy cokolwiek jeszcze tam lewica przypisuje ludziom o moich poglądach.

Oczywiście nienawidzę kobiet, bo jestem prawiczkiem. Inaczej nie może być.
Odpowiedz
CreatedMind napisał(a):No ale skoro jednak nawet minimalnie sie odniosles do moich slow to odpowiem:
Moje przyklady sa poprawne.
Najwyzej mozna powiedziec to ze ta czesc definicji ktora dotyczy seksualnosci zaczyna byc przeszloscia dla wielu ludzi.
Coraz wiecej jest ludzi ktorzy nie uwaza juz ze puszczalstwo swojego partnera jest zdrada i pozwalaja swoim partnerom na wolnosc seksualna.
Chyba nie musze mowic ze wedlug mnie to smutne i popierdolone jest.
Ale faktem jest ze taki osobnik nie moze poczuc sie zdradzonym przez niewierna kobiete skoro to on sam jej pozwolil na niewiernosc.

Jak służnie zauważyłeś w słowach jakie podkreśliłem, jest to patologia. Odstępstwo od normy. A patologia w żaden sposób normy nie podważa. W przypadku patologii związanej z zdradą wręcz potwierdza słuszność tej normy: wystarczy się przyjrzeć po swoich znajomych jak się te tzw "wolne związki" kończą.

Wilk napisał(a):Ale zdrada, również zdrada w związku, nie ogranicza się jedynie do zdrady seksualnej. Intymność seksualna, którą otwiera i dzieli ze mną partnerka, i którą ja otwieram i dzielę z nią, to NIE jedyna intymność którą dzieli się w związku. Jeżeli ona albo on robi z kims innym to, co niejako zarezerwowane jest tylko dla partnera, to mamy do czynienia ze zdradą. I tyle.

Jeśli takim czymś będzie wspólne zjedzenie posiłku, to czy jeśli partnerka zje go z kolegą pracy, będziesz zdradzony?
Zwróć uwagę, że w przypadku jeśli samo nie-seksualne naruszenie intymności może być zdradą, to zdradą nagle może się okazać dowolna interakcja kobiety mającej zaborczego partnera i vice versa. Pewna kultura wręcz taką zaborczość usankcjonowała i w efekcie zrodził się szariat.

Wolę zwyczajnie jasno odróżniać zdradę (definiowaną bardzo sztywno) od zaburzeń, nieporozumień i wszelkich dysfunkcji związków, które mogą być już dowolne. W jednej parze będzie to przywitanie na misia z kimś, w innej rozmowa z obcą osobą, gdzie indziej nie dotrzymanie słowa iż wyniesie się śmieci.
Dla tych wszystkich par, zaś seksualna czynność z nie partnerem tak samo będzie zdradą. To punkt odniesienia, który tak długo jak długo nie mamy do czynienia z patologią, jest niezmienny.
"Hope can drown lost in thunderous sound
Fear can claim what little faith remains
But I carry strength from souls now gone
They won't let me give in...
(...)
Death will take those who fight alone
But united we can break a fate once set in stone
Just hold the line until the end
Cause we will give them hell..."


EH
Odpowiedz
Seth napisał(a):Jak służnie zauważyłeś w słowach jakie podkreśliłem, jest to patologia. Odstępstwo od normy. A patologia w żaden sposób normy nie podważa. W przypadku patologii związanej z zdradą wręcz potwierdza słuszność tej normy: wystarczy się przyjrzeć po swoich znajomych jak się te tzw "wolne związki" kończą.



Jeśli takim czymś będzie wspólne zjedzenie posiłku, to czy jeśli partnerka zje go z kolegą pracy, będziesz zdradzony?
Zwróć uwagę, że w przypadku jeśli samo nie-seksualne naruszenie intymności może być zdradą, to zdradą nagle może się okazać dowolna interakcja kobiety mającej zaborczego partnera i vice versa. Pewna kultura wręcz taką zaborczość usankcjonowała i w efekcie zrodził się szariat.

Wolę zwyczajnie jasno odróżniać zdradę (definiowaną bardzo sztywno) od zaburzeń, nieporozumień i wszelkich dysfunkcji związków, które mogą być już dowolne. W jednej parze będzie to przywitanie na misia z kimś, w innej rozmowa z obcą osobą, gdzie indziej nie dotrzymanie słowa iż wyniesie się śmieci.
Dla tych wszystkich par, zaś seksualna czynność z nie partnerem tak samo będzie zdradą. To punkt odniesienia, który tak długo jak długo nie mamy do czynienia z patologią, jest niezmienny.

Być może dzisiaj zdrada fizyczna w ogóle nie ma znaczenia. UśmiechOczko

Bardziej nam zależy na tym, aby mieć wspólnotę duchową. Tzw. duchową.

Oczywiście raczej się nie zdradzamy fizycznie z powodów bardziej przyziemnych.Szczęśliwy
Odpowiedz
Seth napisał(a):Jeśli takim czymś będzie wspólne zjedzenie posiłku, to czy jeśli partnerka zje go z kolegą pracy, będziesz zdradzony?
Zwróć uwagę, że w przypadku jeśli samo nie-seksualne naruszenie intymności może być zdradą, to zdradą nagle może się okazać dowolna interakcja kobiety mającej zaborczego partnera i vice versa. Pewna kultura wręcz taką zaborczość usankcjonowała i w efekcie zrodził się szariat.

No tak. Znowu szariat. Bez odwołania czy przypomnienia czegoś co ma coś wspólnego z Islamem by się nie obyło.

Jeżeli ktoś uważa że jest OK kiedy kobieta z którą jest w związku wylewa swoje problemy i żale innemu mężczyźnie, nie dając partnerowi nawet znaku, to w moim obrazie jest to już zaczątek pierwszego rogu na łbie. I naprawdę absolutnie nic nie interesują mnie jakieś szariaty czy obyczaje plemion afrykańskich. Ja myślę - ja wiem! - że w takiej sytuacji poczułbym się bardzo chujowo, tak samo chujowo jak w sytuacji w której natknąłbym się na swoją kobietę pierdolącą się z kimś innym, a ona powiedziałaby mi "kotku, to tylko seks. Kocham tylko ciebie, ale Marian zaspokaja moje seksualne potrzeby troche lepiej, ale ja go nie kocham. Ty jesteś mężczyzną mojego życia". Zaraz po wyjściu z początkowego szoku wpadłbym w szał. Żadnej taryfy ulgowej. Zdrada to zdrada, a ta nie ogranicza się tylko do kopulacji.
Stalk the weak, crush their skulls, eat their hearts, and use their entrails to predict the future.
Odpowiedz
Wilk napisał(a):Jeżeli ktoś uważa że jest OK kiedy kobieta z którą jest w związku wylewa swoje problemy i żale innemu mężczyźnie, nie dając partnerowi nawet znaku, to w moim obrazie jest to już zaczątek pierwszego rogu na łbie.

Jak dla mnie to dobitny znak, że ten związek jest martwy. I trzeba go szybko reanimować bo inaczej zacznie się rozkładać nieodwracalnie.
"Hope can drown lost in thunderous sound
Fear can claim what little faith remains
But I carry strength from souls now gone
They won't let me give in...
(...)
Death will take those who fight alone
But united we can break a fate once set in stone
Just hold the line until the end
Cause we will give them hell..."


EH
Odpowiedz
Seth napisał(a):Jak dla mnie to dobitny znak, że ten związek jest martwy. I trzeba go szybko reanimować bo inaczej zacznie się rozkładać nieodwracalnie.

Oczko Po reanimacji trupa z łoża dźwignie się potwór frankensteina.
Stalk the weak, crush their skulls, eat their hearts, and use their entrails to predict the future.
Odpowiedz
Wilk napisał(a):Oczko Po reanimacji trupa z łoża dźwignie się potwór frankensteina.

Wtedy kołek w serce i po sprawie. To działa także z wkrzeszeńcami, prawda?
"Hope can drown lost in thunderous sound
Fear can claim what little faith remains
But I carry strength from souls now gone
They won't let me give in...
(...)
Death will take those who fight alone
But united we can break a fate once set in stone
Just hold the line until the end
Cause we will give them hell..."


EH
Odpowiedz
Wilk napisał(a):Jeżeli ktoś uważa że jest OK kiedy kobieta z którą jest w związku wylewa swoje problemy i żale innemu mężczyźnie, nie dając partnerowi nawet znaku, to w moim obrazie jest to już zaczątek pierwszego rogu na łbie.
Wilku szanuję Twoją postawę i wartości. Czytając Twoją wypowiedź, nasunął mi się jednak żart, że zapewne nie otrzymasz od nikogo żadnego znaku. Wszyscy będą wiedzieć tylko nie Ty Oczko Tylko dla siebie i tylko ze sobą uważam za mit i jedną z przyczyn kryzysów w relacjach.

PS A tym innym mężczyzną może być psychiatra (joke) Duży uśmiech
Wydaje się, że wiara w cuda znika w jednej dziedzinie tylko po to, by zagnieździć się w innej. Karol Marks
Jedyne, co - jak sobie pochlebiam - zrozumiałem bardzo wcześnie, jeszcze przed dwudziestką, to to, że nie powinno się płodzić. Emil Cioran
Kapitalizm bez bankructwa jest jak chrześcijaństwo bez piekła. Frank Borman

EL Duży uśmiech
Odpowiedz
Wilk napisał(a):Jeżeli ktoś uważa że jest OK kiedy kobieta z którą jest w związku wylewa swoje problemy i żale innemu mężczyźnie,
Np. chodzi do spowiedzi...albo na rozmowy duchowe...
Odpowiedz
renegat napisał(a):Np. chodzi do spowiedzi...albo na rozmowy duchowe...
Potem spowiada się "partnerowi" z tego, co opowiadała księdzu i Pan oceni, czy to była zdrada, czy nie Oczko
Wydaje się, że wiara w cuda znika w jednej dziedzinie tylko po to, by zagnieździć się w innej. Karol Marks
Jedyne, co - jak sobie pochlebiam - zrozumiałem bardzo wcześnie, jeszcze przed dwudziestką, to to, że nie powinno się płodzić. Emil Cioran
Kapitalizm bez bankructwa jest jak chrześcijaństwo bez piekła. Frank Borman

EL Duży uśmiech
Odpowiedz
Seth napisał(a):
Rexerex napisał(a):Wolę miłość bez egoizmu i zaborczości Uśmiech

chciałbyś żeby Twoja partnerka życiowa nadstawiała się Twoim kumplom? Chciałbyś wysłuchiwać ich komentarzy względem ich stosunków z nią? Jeśli oby dwie odpowiedzi będą twierdzące, znaczy iż masz poważne zaburzenia emocjonalne.
Tak?
Kiedyś pewien człowiek poszedł do psychologa i powiedział:
- Mam pewien dylemat: czy lepiej ożenić się z dziewczyną brzydką, ale wierną, czy z ładną, ale niewierną?
- A co by pan wolał? Jeść gówno samemu niż tort z kolegami?

Wiem, że znowu odkopuję stary wątek, ale chciałbym, by forum przestało być /jak ostatnio/ miejscem, gdzie w większości rozmawia się o dupie Maryni. To jak? Zdradziliście kiedyś?
Ja nigdy, ale jeśli w przyszłości będę miał faceta, to niech się bzyka na lewo i prawo, bo przecież nie jest moją własnością ani ja nie jestem jego. Zatem? Może katolickie oszołomy napiszą znowu jakąś brednię na ten temat? Może być ciekawie... Zapraszam do dyskusji.
.
"Każdej nocy nawiedza mnie Yeszua i szarpie za kuśkę." /pisownia oryginalna/.
Komentarz pod jednym z filmów na youtube. Rozbawił mnie.
Odpowiedz
Nonkonformista napisał(a): Tak?
Kiedyś pewien człowiek poszedł do psychologa i powiedział:
- Mam pewien dylemat: czy lepiej ożenić się z dziewczyną brzydką, ale wierną, czy z ładną, ale niewierną?
- A co by pan wolał? Jeść gówno samemu niż tort z kolegami?
Coś jak żarciki Ziemkiewicza i Bula o kaszalotach  Ściana
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
Nonkonformista napisał(a):
Seth napisał(a):
Rexerex napisał(a):Wolę miłość bez egoizmu i zaborczości Uśmiech

chciałbyś żeby Twoja partnerka życiowa nadstawiała się Twoim kumplom? Chciałbyś wysłuchiwać ich komentarzy względem ich stosunków z nią? Jeśli oby dwie odpowiedzi będą twierdzące, znaczy iż masz poważne zaburzenia emocjonalne.
Tak?
Kiedyś pewien człowiek poszedł do psychologa i powiedział:
- Mam pewien dylemat: czy lepiej ożenić się z dziewczyną brzydką, ale wierną, czy z ładną, ale niewierną?
- A co by pan wolał? Jeść gówno samemu niż tort z kolegami?

Wiem, że znowu odkopuję stary wątek, ale chciałbym, by forum przestało być /jak ostatnio/ miejscem, gdzie w większości rozmawia się o dupie Maryni. To jak? Zdradziliście kiedyś?
Ja nigdy, ale jeśli w przyszłości będę miał faceta, to niech się bzyka na lewo i prawo, bo przecież nie jest moją własnością ani ja nie jestem jego. Zatem? Może katolickie oszołomy napiszą znowu jakąś brednię na ten temat? Może być ciekawie... Zapraszam do dyskusji.
.

No to wywołany do tablicy zgłaszam się na ochotnika. Mam pewną brednię na ten temat.
Takim podejściem możesz jeszcze pogorszyć i tak już beznadziejne statystyki jeśli chodzi o przenoszenie chorób zakaźnych przez homoseksualistów. Twój hipotetyczny dymający się na prawo i lewo mąż zarazi potem ciebie i obaj będziecie stanowić rezerwuar jakiegoś syfu.

Osobiście zdradę potępiam ale nie lubię chorobliwej zazdrości.
Jakiś lekki flirt itp. to rzeczy, które akceptuję i nawet mają one jakiś swój pewien urok.
Prawdę mówiąc lubię być w takich sytuacjach. Wpływają dobrze na samoocenę.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
Nonkonformista napisał(a): Może katolickie oszołomy napiszą znowu jakąś brednię na ten temat? Może być ciekawie... Zapraszam do dyskusji.
Po pierwsze, katolickie oszołomy byłyby rzeczywiście oszołomami, gdyby chciały poprzez swoją moralność oceniać system wartości osoby niewierzącej. Byłoby to pogwałcenie ludzkiej wolności. Odpowiadać mogą z katolickiego punktu widzenia, jeśli rozmowa tego dotyczy i ktoś chce poznać ich pogląd na sprawę.
Druga sprawa- jeśli nie przeszkadza Ci zdrada osoby, z którą sypiasz, oznacza, że tylko z nią sypiasz i nic więcej. Tak samo jak ta osoba sypia z Tobą i każdym innym. Pobudzenie się samemu wywołuje mniejszą aktywność mózgu, więc silniej odczuwane jest, gdy masz drugiego człowieka do realizacji swych popędów (badania neurobiologiczne wskazują, że autoerotyzm daje mniejsze pobudzenie mózgu). Tak więc większe pobudzenie odczuwane jako przyjemność (nie rozkosz, bo tego nie osiągniesz bez zaangażowania uczuciowego) osiągniesz z innym osobnikiem. 
Zdrada wiąże się z odczuciem smutku i cierpienia, więc chyba nawet zdrady nie ma, raczej umowa seksualna.
Odpowiedz
Nonkonformista napisał(a): Wiem, że znowu odkopuję stary wątek, ale chciałbym, by forum przestało być /jak ostatnio/ miejscem, gdzie w większości rozmawia się o dupie Maryni. To jak? Zdradziliście kiedyś?

Tak, z zemsty.
Strasznie głupia historia.
Natura albowiem w rozmaitości się kocha; w niej wydaje swoją moc, mądrość i wielkość.
(Jędrzej Śniadecki)







Odpowiedz
Nie zdradziłem nigdy, ale bywałem zdradzany. Byłem też w otwartym związku. Mam też znajomych poliamorystów i poligamistów.
Zdrada dla mnie nie jest stricte związana z seksem, a związek w którym można pozwolić partnerce/owi na seks z kimś innym i zrealizowanie jakiś fantazji czy zachcianek to bardzo ładna sprawa. Niestety psychika u większości ludzi zupełnie na to nie pozwala. Chociażby wcześniej powiedziane "chciałbyś żeby Twoja partnerka życiowa nadstawiała się Twoim kumplom? Chciałbyś wysłuchiwać ich komentarzy względem ich stosunków z nią?", w takiej formie to oczywiście że nie ale to nie o to chodzi zupełnie. Tak samo niektóre kobiety jak im pozwolisz na coś takiego to uznają że ci nie zależy. Itp. Itd.
Ogólnie chodzi o to żeby wszystkie strony czuły się komfortowo w danej sytuacji. To nie jest dla wszystkich zdecydowanie.

A w związku granice zdrady ustalają osoby ten związek tworzące.
Odpowiedz
Nonkonformista napisał(a): Tak?
Kiedyś pewien człowiek poszedł do psychologa i powiedział:
- Mam pewien dylemat: czy lepiej ożenić się z dziewczyną brzydką, ale wierną, czy z ładną, ale niewierną?
- A co by pan wolał? Jeść gówno samemu niż tort z kolegami?

Wiem, że znowu odkopuję stary wątek, ale chciałbym, by forum przestało być /jak ostatnio/ miejscem, gdzie w większości rozmawia się o dupie Maryni. To jak? Zdradziliście kiedyś?
Ja nigdy, ale jeśli w przyszłości będę miał faceta, to niech się bzyka na lewo i prawo, bo przecież nie jest moją własnością ani ja nie jestem jego. Zatem? Może katolickie oszołomy napiszą znowu jakąś brednię na ten temat? Może być ciekawie... Zapraszam do dyskusji.
.

Nie ma co piękne porównanie. Ja tam wolałbym się ożenić z dziewczyną mądrą, niekoniecznie ładną. Każda kobieta która jest mądra i liberalna jest prawie jak ten tort w przykładzie. Bo co z tego, że dziewczyna piękna skoro nic jej nie pasuje, czytanie książek jej się nie podoba, tak samo oglądanie filmów,tak samo narkotyki, hodowla zwierząt i tysiące innych rzeczy najlepiej chciałaby wszystkich tych rzeczy zabronić, a jedyne co pasuje to chodzenie do kościółka. Warto zwrócić uwagę, że tak samo jak komunizm był ustrojem w którym wszystko było zakazane, tak samo kobiety którym nic nie pasuje często mają poglądy socjalistyczne

Poza tym seks nawet ze stałym partnerem jest rzeczą szalenie niebezpieczną, a co tu dopiero mówić gdy dziewczyna ma ich wielu. Bałbym się do takiej zbliżyć, bo mogłaby mnie zarazić jakąś chorobą.

Poza tym z tego co zauważyłem, to jakich partnerów seksualnych dobiera sobie człowiek, ma też wpływ na niego samego. Sam znałem kilka kobiet, które dawniej były całkiem rozsądne, niestety weszły w stosunki z kibolstwem i upodobniły się do swoich partnerów. Dlatego też mi nie wystarczy żeby kobieta była mądra, nie powinna także zdradzać bo jeśli zacznie się zadawać z niewłaściwymi ludźmi to wpłyną na nią tak, że jeszcze zgłupieje,

Sam nigdy nie zdradziłem bo jeszcze nigdy nie miałem kobiety. Lecz wiem, że nigdy bym tego nie zrobił, jestem zbyt prostym człowiekiem, od seksu wolę rzeczy bezpośrednio wpływające na umysł, na przykład wypicie sobie szklaneczki.
Odpowiedz
Cytat:Poza tym seks nawet ze stałym partnerem jest rzeczą szalenie niebezpieczną, a co tu dopiero mówić gdy dziewczyna ma ich wielu. Bałbym się do takiej zbliżyć, bo mogłaby mnie zarazić jakąś chorobą.

Język
"Każdej nocy nawiedza mnie Yeszua i szarpie za kuśkę." /pisownia oryginalna/.
Komentarz pod jednym z filmów na youtube. Rozbawił mnie.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości