Teza filozoficzna jest zbędna, bo względy logiczne załatwia język, gramatyka głęboka, gry językowe, zdania gramatyczne, naukowa praktyka (hasła klucze)*, a tego z filozofią nie ma sensu mieszać.
Niejasność moich wypowiedzi z pewnością jest faktem i jest moją winą, ale zapytam: jaką masz znajomość późnej filozofii Wittgensteina? Moje wypowiedzi są tą filozofią mocno naznaczone, do niej nawiązują i to prawda, że pisanie tak, jakby znajomość tej filozofii i myślenie w tych kategoriach było czymś, co nas łączy, jest właściwie chujowe, ale co ja poradzę? Streścić się tego nie da, zrezygnować z tego bagażu nie potrafię, a wychodzić mi to lepiej niż wychodzi nie może- wyżej dupy...
Edit:
*I to co mam w podpisie! (sposób życia, do tego zresztą nawiązuje też Searle w linkowanej rozmowie)
Niejasność moich wypowiedzi z pewnością jest faktem i jest moją winą, ale zapytam: jaką masz znajomość późnej filozofii Wittgensteina? Moje wypowiedzi są tą filozofią mocno naznaczone, do niej nawiązują i to prawda, że pisanie tak, jakby znajomość tej filozofii i myślenie w tych kategoriach było czymś, co nas łączy, jest właściwie chujowe, ale co ja poradzę? Streścić się tego nie da, zrezygnować z tego bagażu nie potrafię, a wychodzić mi to lepiej niż wychodzi nie może- wyżej dupy...
Edit:
*I to co mam w podpisie! (sposób życia, do tego zresztą nawiązuje też Searle w linkowanej rozmowie)
"Tak bowiem wyglądają spory między idealistami, solipsystami i realistami. Jedni atakują normalną formę wyrazu tak, jakby atakowali jakąś tezę; drudzy bronią jej, jakby konstatowali fakty, które każdy rozsądny człowiek musi uznać."