To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Jak sobie radzą niewierzący rodzice.
#1
"A jak rozróżni dobro od zła?"

Kiedy w polskiej rodzinie pojawia się dziecko, otoczenie z reguły automatycznie zakłada, że zostanie ono ochrzczone i będzie katolikiem. Przekonała się o tym Patrycja, mama dwójki dzieci wychowywanych poza Kościołem: - Zdziwiło mnie, że wszyscy zakładają, że moje dziecko będzie ochrzczone, że w Wielkanoc pójdzie do kościoła z koszykiem - nawet lekarze podczas rutynowych wizyt pytali o święcenie pokarmów - opowiada. - Ale wiem, że nie wynika to ze złej woli, tylko z przekonania, że wszyscy to robimy. Natomiast autentycznie byłam w szoku, kiedy ktoś zapytał mnie, jak zamierzam nauczyć swoje dziecko odróżniać dobro od zła! Tak jakby do tego potrzebny był mi Kościół katolicki. I to było bardzo poważne pytanie... Z kolei mama mojej znajomej, bardzo wierząca i mocno praktykująca pani, zapytała córkę, która miała wątpliwości, czy chrzcić swoje dziecko: "ale czego w takim razie będzie się bać?". Naprawdę! Bóg jest potrzebny dziecku po to, żeby mogło odczuwać lęk... Moja znajoma odpowiedziała mamie pytaniem: "A nie może bać się wilka z bajki?" - opowiada Patrycja.


http://www.edziecko.pl/przedszkolak/1,79...zyje_.html



Wiem, że na tym forum otrzymam odpowiedź, że nie ma żadnego problemu.
A może jednak?
Odpowiedz
#2
Z dobrem mamy do czynienia wtedy, gdy ktoś stosuje zasadę win-win, czyli że wszyscy wygrywają. Kiedy więc jest jakakolwiek sprawa, należy szukać takiego rozwiązania, gdzie wszystkie strony coś wygrywają. Jeśli zaś stosuję zasadę, że ciągnę tylko w swoją stronę - to jest to takie sobie, a czasami nawet jest to złe.
Tak oto widzimy jasno, że można rozróżniać dobro od zła bez wikłania w to Boga. Z Bogiem zaś dodatkowo można zapomnieć o zasadzie win-win i skupić się na tym, by wygrywali tylko wyznawcy.

//edit: ja osobiście nie zawsze stosuję zasadę, że każdy wygrywa; często myślę tylko o własnej dupie; no ale rozróżniam mimo to dobro od zła Oczko
"Do jasnych dążąc głębin – nie mógł trafić w sedno śledź pewien obdarzony naturą wybredną. Dokądkolwiek wędrował, zawsze nadaremno. Tu jasno, ale płytko, tam głębia, ale ciemno."
Odpowiedz
#3
ρσмαяαńczα вєz ѕкףяк napisał(a):Z dobrem mamy do czynienia wtedy, gdy ktoś stosuje zasadę win-win, czyli że wszyscy wygrywają. Kiedy więc jest jakakolwiek sprawa, należy szukać takiego rozwiązania, gdzie wszystkie strony coś wygrywają.
//edit: ja osobiście nie zawsze stosuję zasadę, że każdy wygrywa; często myślę tylko o własnej dupie; no ale rozróżniam mimo to dobro od zła Oczko

Problem polega na tym, że wielu katolików (zwłaszcza) nie traktuje zbyt poważnie swojej wiary.
Gdyby tak było - równie poważnie traktowali by czyjąś niewiarę.

Nie byłoby więc takich wypowiedzi - a niech sobie chodzi na religie i pewne sprawy zostałyby na poważnie uregulowane a nie pozostawione samym sobie.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości