Beatlesi towarzyszyli mi, można rzec, od maleńkości. Świadomiej zaczęłam interesować się nimi stosunkowo niedawno, bo jakieś...3 miesiące wstecz. Po przesłuchaniu kilku piosenek przeżyłam jakąś potężną retrospekcję. "From Me To You" , "She Loves You" - kurczę, przecież ja to skądś znam! "Love Me Do", "Can't Buy Me Love", "Yesterday", "Let It Be" - ta sama reakcja. Słuchałam sobie tych Beatlesów na YouTube i ta muzyka była dla mnie po prostu jak deja vu, z tym, że nie było to przypuszczalne wrażenie, lecz w pełni rzeczywisty odbiór. Utwory The Beatles od zawsze były gdzieś wokół. Tak, nawet pamiętam jak przez mgłę, że rozmawiałam dość często o Bitlach z przyjaciółką w 1 klasie podstawówki. Czuję do nich taką nostalgię i wielką sympatię, może i dlatego, że byli to bardzo lubiani przez moich rodziców wykonawcy, dlatego i ja nasiąkłam twórczością czterech chłopaków w marynarach z tymi śmiesznymi jednakowymi fryzurami. :-D
Tak więc, na dzień dzisiejszy jestem fanką Bitli.
Pragnę również nadmienić, że moja wiedza o The Beatles nie ogranicza się jedynie do kilku skocznych kawałków z ich pierwszej płyty. Może to zabrzmieć nieskromnie (cóóóż... :mrgreen, ale sądzę, że moja wiedza o ww. zespole jest dość obszerna.
Tak więc, na dzień dzisiejszy jestem fanką Bitli.
Pragnę również nadmienić, że moja wiedza o The Beatles nie ogranicza się jedynie do kilku skocznych kawałków z ich pierwszej płyty. Może to zabrzmieć nieskromnie (cóóóż... :mrgreen, ale sądzę, że moja wiedza o ww. zespole jest dość obszerna.