To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Dowód na nieistnienie wolnej woli
#21
NotInPortland napisał(a):Wolna wola i dźwig?
Kalkulator?
Termostat?
Człowiek też jest obiektem fizycznym, składa się ze zwykłych atomów, nie magicznych.
Czym miałaby być wolna wola, skoro obiekty fizyczne mogą się zachowywać tylko w taki sposób jak nakazują im prawa fizyki?

Uprawiasz redukcjonizm.
Odpowiedz
#22
semele napisał(a):Uprawiasz redukcjonizm.
Nic nie poradzę na to, że człowiek składa się z atomów.
Zamierzam stworzyć mężczyznę i kobietę z grzechem pierworodnym. Następnie zamierzam zapłodnić kobietę samym sobą, tak abym mógł się narodzić. Będąc człowiekiem, zabiję się w ramach ofiary dla samego siebie aby ocalić Cię od grzechu na który Cię początkowo skazałem... TA DA!!!
Odpowiedz
#23
zefciu napisał(a):Tak, że mamy tutaj przykład, gdy jakaś fizjologiczna ingerencja w organizm człowieka zmienia jego zachowanie, czy postrzeganie świata. Zarówno przebicie mózgu szyną, jak i dostarczenie kofeiny do krwiobiegu są przykładem takiej ingerencji. Oczywiście skala i drastyczność jest tutaj inna, ale obie sytuacje spełniają powyższą definicję.
No chyba, że w przypadku Phineasa masz na myśli jakąś inną cechę jakościową zdarzenia.
Dalej nie odniosłeś się do tego o czym pisałem.
Ja też zatem się nie odniosę do twoich dywagacji na temat kawy i poproszę o podanie przykładu jakiejkolwiek decyzji, która została podjęta bez ograniczenia ze strony jakiegokolwiek czynnika.
Odpowiedz
#24
Cytat:- Jeśli podejmę pewną konkretną decyzję, to w szczególności nie podejmę innej decyzji. Zatem wiadomo, że nie podejmę innej decyzji.
- Skoro wiadomo, że nie podejmę innej decyzji, to nie mogę podjąć innej decyzji.

o kurde tutaj zabiłeś mi ćwieka. patrz to jedno drugie wyklucza bo skoro podjąłeś już decyzje
to toczy sie pewien bieg wydarzeń. Niemożliwe jest byś podjął jednocześnie dwie decyzje.
Przykład napisałeś ten post, więc pojąłeś decyzje.. jak chciałbyś podjąć jednocześnie decyzje NUMER 2
by go nie pisać i był widoczny?To jest niemożliwe.
Podsumowując każda decyzja to określone dziania.

Ja to tak widzę...
Odpowiedz
#25
exodim napisał(a):poproszę o podanie przykładu jakiejkolwiek decyzji, która została podjęta bez ograniczenia ze strony jakiegokolwiek czynnika.
Decyzja Boga o stworzeniu świata.

Przedstawiasz tu jakąś dziwną nienaukową (bo niedowodliwą) tezę, sprzeczną nawet z teologią (ponieważ wszystko poza Bogiem jest ograniczone) i właściwie nie wiadomo co miałoby z tego wynikać.

Przypadek Phineasa Gage'a dowodzi wielu rzeczy, w tym także, że wbicie metalowego pręta w lewy policzek może skutkować utratą lewego oka ale na pewno nie dowodzi braku wolnej woli. Dowodzi jedynie, że wolna wola podlega ograniczeniom. Ale to było wiadomo już od zamierzchłych czasów.


NotInPortland napisał(a):Nic nie poradzę na to, że człowiek składa się z atomów.
To nie zmienia faktu, że świadomości człowieka nie da się opisać na poziomie atomów. Tak samo jak choćby treści obrazu - poznanie samego ułożenia atomów nie pozwoli poznać, co ten obraz przedstawia.

Nie można zatem dowieść, że ludzki umysł jest jedynie wynikiem interakcji między atomami.
Non ridere, non lugere, neque detestari, sed intelligere.
Odpowiedz
#26
exodim napisał(a):Dalej nie odniosłeś się do tego o czym pisałem.
To o czym konkretnie pisałeś. Co jest istotą sprawy Phineasa Twoim zdaniem.
Cytat:poproszę o podanie przykładu jakiejkolwiek decyzji, która została podjęta bez ograniczenia ze strony jakiegokolwiek czynnika.
Z wyjątkiem wspomnianych przez Soula decyzji Boga - nie ma takich przykładów. I co z tego wynika? Dla mnie to, że z pewnością nie możemy definiować "wolnej woli" jako braku jakichkolwiek ograniczeń.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#27
Soul33 napisał(a):Decyzja Boga o stworzeniu świata.
Decyzja Adama i Ewy o zjedzeniu jabłka. W końcu zostali za to ukarani przez sprawiedliwego i kochającego Boga. Dokonali zatem wolnego wyboru, bo inaczej nie byliby ukarani przez kochającego tatusia.
Wydaje się, że wiara w cuda znika w jednej dziedzinie tylko po to, by zagnieździć się w innej. Karol Marks
Jedyne, co - jak sobie pochlebiam - zrozumiałem bardzo wcześnie, jeszcze przed dwudziestką, to to, że nie powinno się płodzić. Emil Cioran
Kapitalizm bez bankructwa jest jak chrześcijaństwo bez piekła. Frank Borman

EL Duży uśmiech
Odpowiedz
#28
Cytat:Dla mnie to, że z pewnością nie możemy definiować "wolnej woli" jako braku jakichkolwiek ograniczeń.

Okej, tylko czy chodzi o to, że chcemy wprowadzić do słownika termin, któremu znaczenie dopiero nada ta definicja, a więc wprowadzić nowe pojęcie- i mniejsza o nasze powody; czy też mamy już jakieś wyobrażenie o wolnej woli, zdaje nam się, że wiemy, o czym mowa i w definicji chcemy to oddać?

Nie lepiej spojrzeć, jak ten termin funkcjonuje w codziennym użyciu? Nie sądzę, żeby pojęcie wolnej woli miało cokolwiek mówić o naszej fizycznej konstytucji, nie mówi też nic o fizycznych możliwościach naszego działania. To pojęcie jest domeną języka umoralniającego, nie występuje samodzielnie, ale z pojęciami takimi jak odpowiedzialność, wybór, możliwość- wszystkie one w sferze moralności zawiadują naszym postępowaniem, a nie odnoszą się do świata, żadnej ontologii na tym się nie zbuduje. Powiedzieć: "nie mamy wolnej woli, bo nasze działanie, łącznie z myślami i świadomymi wyborami, jest zdeterminowane przez procesy neurofizjologiczne"- to się w ogóle nie odnosi do pojęcia wolnej woli, chybia celu.

Możemy wyrugować termin wolnej woli z języka, bo nam nie pasuje wyobrażenie o wolnej woli do wiedzy o neurofizjologii, a i tak pojęcie wolnej woli będzie funkcjonowało, efektywnie oddziałując na nasze moralne działania. Jeśli zgodzimy się teraz, że samej tylko wolnej woli nie ma, absolutnie niczego to z naszych moralnych zachowań nie zmieni, kwestia np. odpowiedzialności pozostanie, jaka była (niektórzy twierdzą, że wobec nieistnienia wolnej woli nie możemy pociągać nikogo do odpowiedzialności, ale za takie pociągnięcie do odpowiedzialności też nie możemy czuć się odpowiedzialni, skoro inaczej nie mogliśmy, skoro tez wolnej woli nie mamy {to ładnie pokazuje, że pojęcia odpowiedzialności i wyborów moralnych wymagają współistnienia pojęcia wolnej woli; co więcej, wyciągnąć konsekwencję dla traktowania czynów niewynikających z wolnych wyborów można tylko za pośrednictwem pojęcia wolnej woli; tych pojęć nie da się tak po prostu selektywnie wyrzucić z naszego życia}- więc dalej możemy wymagać od innych moralnych wyborów i ponoszenia za nie odpowiedzialności; język się zmieni trochę, nasze wyobrażenia o znaczeniu słów takoż, ale poza tym nic).

"Mamy wolną wolę"- na to od razu chciałoby się szukać jakiegoś desygnatu nazwy "wolna wola", ale takiego nie ma; nie ma też zresztą termin ten treści językowej. Termin ten, wraz z przysługującym mu pojęciem, jest narzędziem kształtowania naszych moralnych dyspozycji i odwołując się do niego regulujemy nasze społeczne życie, działania swoje i innych. Jest częścią naszego sposobu życia, działamy za jego pośrednictwem, ale nic przezeń nie mówimy fizycznym świecie.

Czy jakoś tak. Oczko

-----------Edit:
Jeszcze coś. Stąd, że uznajemy nieobecność wolnej woli np. w wypadku czynu popełnionego pod silnym działaniem farmakologicznego środka podanego bez wiedzy sprawcy (ale kiedy uznamy, że taki wpływ, odpowiednio kwalifikujący czyn, istotnie zaistniał?), czy też działania popełniane pod wpływem fizycznego uszkodzenia tkanki mózgowej, nie możemy stąd wnioskować, że nie mamy wolnej woli, bo praca naszych mózgów jest wciąż pod wpływem czynników, nad którymi nie panujemy.

Po pierwsze, żeby uznać nieobecność wolnego wyboru w takich wypadkach musimy wiedzieć, jak i kiedy tym pojęciem się posługiwać, a kiedy nie. Oczywiście, nie jest to pojęcie ostre i nie zawsze mamy jasność, czy możemy mówić o obecności wolnego wyboru czy nie w konkretnym przypadku, ale to nie ma nic do rzeczy. Wiemy więc, że przypadki te należy zaliczyć do tych popełnianym pod nieobecność wolnej woli tylko o ile uznajemy już to pojęcie i sposób, w jaki się używa terminów „wolna wola” czy „wolny wybór”.

Po drugie, nic nie przemawia za tym, że warunkiem uznania czynu za popełniony pod nieobecność wolnej woli, jest po prostu wpływ jakiegoś fizycznego (czy tam chemicznego) czynnika na pracę mózgu. Zefciu trafnie zauważa, że wpływu np. kofeiny (przynajmniej w dawkach zwykle stosowanych, które przecież m.in. po to stosujemy, żeby wpłynąć na prace mózgu) na dokonywanie wolnych wyborów nie uznajemy. W konkretnych wypadkach jednak godzimy się uznać taki wpływ, ale wcale nie jest jasne, jakie dokładnie warunki są w nich spełnione, wg. jakiej ścisłej reguły uznajemy czyn za popełniony pod nieobecność wolnej woli i zwalniamy kogoś z odpowiedzialności zań. Neurofizjologia nie określa, kiedy czynowi przynależy kwalifikacja moralna i odpowiadamy zań moralnie, raczej na ustalenia neurofizjologów nakładamy nasze intuicje moralne (a może czasem to neurofizjologowie rzutują na wyniki swoich badań własne intuicje moralne, a rozstrzygnięcia podają nam tylko do wiadomości, a my bierzemy je za dobrą monetę), które przecież nie zależą wyłącznie od znajomości okoliczności natury fizjologicznej, ale od kontekstu sytuacyjnego ocenianych działań, którego sens w kategoriach moralnych jest ukształtowany przez czynniki społeczno-kulturowe.
"Tak bowiem wyglądają spory między idealistami, solipsystami i realistami. Jedni atakują normalną formę wyrazu tak, jakby atakowali jakąś tezę; drudzy bronią jej, jakby konstatowali fakty, które każdy rozsądny człowiek musi uznać."
Odpowiedz
#29
<&>' napisał(a):Okej, tylko czy chodzi o to, że chcemy wprowadzić do słownika termin, któremu znaczenie dopiero nada ta definicja, a więc wprowadzić nowe pojęcie- i mniejsza o nasze powody; czy też mamy już jakieś wyobrażenie o wolnej woli, zdaje nam się, że wiemy, o czym mowa i w definicji chcemy to oddać?
To ostatnie. Dla nikogo chyba "wolna wola" nie oznacza "mogę fruwać" albo "mogę zjeść ciastko i mieć ciastko".
Cytat:Nie lepiej spojrzeć, jak ten termin funkcjonuje w codziennym użyciu? Nie sądzę, żeby pojęcie wolnej woli miało cokolwiek mówić o naszej fizycznej konstytucji, nie mówi też nic o fizycznych możliwościach naszego działania. To pojęcie jest domeną języka umoralniającego, nie występuje samodzielnie, ale z pojęciami takimi jak odpowiedzialność, wybór, możliwość- wszystkie one w sferze moralności zawiadują naszym postępowaniem, a nie odnoszą się do świata, żadnej ontologii na tym się nie zbuduje. Powiedzieć: "nie mamy wolnej woli, bo nasze działanie, łącznie z myślami i świadomymi wyborami, jest zdeterminowane przez procesy neurofizjologiczne"- to się w ogóle nie odnosi do pojęcia wolnej woli, chybia celu.
Ale to jest jakieś dzielenie rzeczywistości. Człowiek jest człowiekiem i nie może być tak, że słowo które ma sens, gdy mówimy o moralności człowieka, nagle nie ma sensu, gdy mówimy o jego fizjologii.
Cytat:"Mamy wolną wolę"- na to od razu chciałoby się szukać jakiegoś desygnatu nazwy "wolna wola"
Ależ nie. Moja wola i wola <&> są takimi desygnatami.

To co proponujesz, to sugestia, że idea wolnej woli jest tak naprawdę kłamstwem.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#30
zefciu napisał(a):To ostatnie. Dla nikogo chyba "wolna wola" nie oznacza "mogę fruwać" albo "mogę zjeść ciastko i mieć ciastko".

No to możemy próbować sporządzić słownikową definicję sprawozdawczą, ale jak to w wypadku podobnych pojęć, definicja ta będzie niewiele mówiła temu, kto nie ma zielonego pojęcia o sposobie używania terminu "wolna wola" i innych z nim związanych. Będzie to jakaś pomoc dla kogoś nieznającego terminu "wolna wola", ale tylko o ile jego życie jest ukształtowane w sposób podobny do naszego.

Cytat:Ale to jest jakieś dzielenie rzeczywistości. Człowiek jest człowiekiem i nie może być tak, że słowo które ma sens, gdy mówimy o moralności człowieka, nagle nie ma sensu, gdy mówimy o jego fizjologii.

A dlaczegóż to nie może być? "Człowiek jest człowiekiem"? A potrafisz "człowieka" w sposób ścisły zdefiniować, tak że sposób użycia terminu "człowiek" oddasz zupełnie w definicji? To nie jest dzielenie rzeczywistości, tylko wskazywanie, że różne dyskursy, np. dyskurs moralny i dyskurs nauk przyrodniczych, mogą zupełnie do siebie nie przystawać. W różnych obszarach naszego życia działamy w sposób nieuzgodniony, bo nie było takiej potrzeby, albo nie była dość silna- i języki przynależne tym obszarom mogą być tak różne, że chciałoby się mówić o rozdwojeniu rzeczywistości. Ale "rzeczywistość" to znowu jest pewne pojęcie, którego użycie nie musiało być uzgodnione z każdą sferą naszej działalności i języka. Jedność rzeczywistości to piękny postulat, który przyświecać może, a nie musi, kształtowaniu naszego języka.

Cytat:Ależ nie. Moja wola i wola <&> są takimi desygnatami.

Najs, to akurat trafne. Chyba jednak sprawa się ogranicza do braku treści językowej. Uśmiech

Cytat:To co proponujesz, to sugestia, że idea wolnej woli jest tak naprawdę kłamstwem.

Zdaję sobie sprawę, że wyjaśnienia utrzymane w tym duchu znakomitej większości nie zadowolą. Dla mnie nie jest żadnym kłamstwem, nie moja wina, że ludzie sobie za wiele wyobrażają.

ps.
Późny Wittgenstein ładnie pokazuje, jak błędnym może być chęć definiowania za pomocą procesów neurofizjologicznych terminów oznaczających zjawiska psychiczne czy czynności umysłowe. Po prostu wiele z tych terminów używamy w przypadku wielu bardzo różnych czynności i zjawisk, których sens oddany przez te terminy odnosi się również do zewnętrznych okoliczności poprzedzających czy następujących (dodatkowo użyciu tych terminów nie towarzyszy znajomość żadnej reguły tego użycia). Polecam poczytać "Dociekania filozoficzne".
"Tak bowiem wyglądają spory między idealistami, solipsystami i realistami. Jedni atakują normalną formę wyrazu tak, jakby atakowali jakąś tezę; drudzy bronią jej, jakby konstatowali fakty, które każdy rozsądny człowiek musi uznać."
Odpowiedz
#31
<&>' napisał(a):A dlaczegóż to nie może być? "Człowiek jest człowiekiem"? A potrafisz "człowieka" w sposób ścisły zdefiniować, tak że sposób użycia terminu "człowiek" oddasz zupełnie w definicji?
Ale ja nic nie mówię o definiowaniu. Sam nie mam pomysłu na dobrą definicję wolnej woli. Ale moim doświadczeniem, które dzielę z innymi ludźmi jest posiadanie czegoś takiego. I zdolność rozróżnienia, co czyniłem dobrowolnie, a co niedobrowolnie.
Cytat:To nie jest dzielenie rzeczywistości, tylko wskazywanie, że różne dyskursy, np. dyskurs moralny i dyskurs nauk przyrodniczych, mogą zupełnie do siebie nie przystawać.
To by znaczyło, że przynajmniej jeden jest przekłamany.
Cytat:Ale "rzeczywistość" to znowu jest pewne pojęcie, którego użycie nie musiało być uzgodnione z każdą sferą naszej działalności i języka.
Rzeczywistość to jedno z pojęć podstawowych dla naszego postrzegania. Jeśli nie założymy, że istnieje jakaś obiektywna rzeczywistość, to mamy liczne problemy.
Cytat:Zdaję sobie sprawę, że wyjaśnienia utrzymane w tym duchu znakomitej większości nie zadowolą. Dla mnie nie jest żadnym kłamstwem, nie moja wina, że ludzie sobie za wiele wyobrażają.
Ale jak można sobie wyobrazić coś, co z jednej strony jest proste, a z drugie - nie istnieje i nigdzie się tego nie obserwowało?
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#32
zefciu napisał(a):moim doświadczeniem, które dzielę z innymi ludźmi jest posiadanie czegoś takiego. I zdolność rozróżnienia, co czyniłem dobrowolnie, a co niedobrowolnie.

To ładnie, a moim doświadczeniem, które dziele z innymi, jest to, że myślę i mam uczucia. Duży uśmiech Tych pojęć po prostu używamy w pewien sposób (choć to "pewien sposób" tez jest mylące), a nie doświadczamy w ten sposób "czegoś takiego". No bo czego takiego? I tu zaczyna się zwykle problem. Co takiego doświadczasz, gdy podejmujesz wolny wybór? Duży uśmiech (piękne są uwagi z drugiej części "Brązowego zeszytu" Wittgensteina na temat przyglądania się takim doświadczeniom i mówienia "jest w tym coś szczególnego"; ale nie ma nic Szczęśliwy).

Cytat:To by znaczyło, że przynajmniej jeden jest przekłamany.

Żaden nie jest przekłamany. To są niewspółmierne dyskursy z różnych obszarów naszego życia, a nie opisy jedynej rzeczywistości.


Cytat:Rzeczywistość to jedno z pojęć podstawowych dla naszego postrzegania. Jeśli nie założymy, że istnieje jakaś obiektywna rzeczywistość, to mamy liczne problemy.

Ależ postulat jedynej rzeczywistości też natrafia na liczne problemy. Ja nie mówię, że pojęcie rzeczywistości jest błędne. Spełnia swoją rolę używane w różnych sytuacjach- wystarczy.

Cytat:Ale jak można sobie wyobrazić coś, co z jednej strony jest proste, a z drugie - nie istnieje i nigdzie się tego nie obserwowało?

Ja sobie nic takiego nie wyobrażam. Mówię o użyciu terminu. Wyobraźnia jest tu jednym ze źródeł konfuzji.
"Tak bowiem wyglądają spory między idealistami, solipsystami i realistami. Jedni atakują normalną formę wyrazu tak, jakby atakowali jakąś tezę; drudzy bronią jej, jakby konstatowali fakty, które każdy rozsądny człowiek musi uznać."
Odpowiedz
#33
<&>' napisał(a):Co takiego doświadczasz, gdy podejmujesz wolny wybór? Duży uśmiech
Podejmowania wolnego wyboru. Nie można zdefiniować wszystkich pojęć, jakimi się posługujemy.
Cytat:Żaden nie jest przekłamany. To są niewspółmierne dyskursy z różnych obszarów naszego życia, a nie opisy jedynej rzeczywistości.
To w takim razie jaka jest ta rzeczywistość?
Cytat:Ależ postulat jedynej rzeczywistości też natrafia na liczne problemy.
A jakie?
Cytat:Ja sobie nic takiego nie wyobrażam. Mówię o użyciu terminu. Wyobraźnia jest tu jednym ze źródeł konfuzji.
No to opisz, jak wyobraźnia (niekoniecznie Twoja) powoduje tę konfuzję.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#34
zefciu napisał(a):Podejmowania wolnego wyboru. Nie można zdefiniować wszystkich pojęć, jakimi się posługujemy.

Po czym rozpoznajesz swój wolny wybór, skąd pewność, że właśnie jego doświadczasz? Skąd jasność, co jest człowiekiem, a co nie?

Chodzi mi o to, że mówisz o wolnym wyborze "coś takiego", albo mówisz "człowiek to człowiek", a więc nadajesz każdemu z tych terminów pewną pojęciową jednorodność, która- co wynika z Twojego obstawania przy jedności rzeczywistości- znajdować miałaby odbicie (o ile pojęcia te nie są "zakłamane") w fizycznym świecie, jakieś określone, jednakowe* przedmioty podpadałyby pod te pojęcia i terminy. Sęk w tym, że terminów tych używamy w różnorodnych sytuacjach, stąd tak trudno odnieść do np. fizjologii mózgu termin "wolny wybór" i jednoznacznie go zdefiniować. Nie kryje się pod nim jakieś jednorodne pojęcie, ale w różnych sytuacjach używamy jednego rzeczownika i stąd kusi, by mówić "coś takiego". Nic takiego- jest termin, jest jego różnorodne użycie, tyle. Możemy co najwyżej pokazywać próbki wolnych wyborów i wskazać na nie: "to właśnie!".

Zastanów się, jakie doznania towarzyszą Ci w podejmowaniu wolnego wyboru. Czy zawsze jest to podobne doznanie, czy czasem nie ma żadnego szczególnego? Czy raczej nie jest tak, że najczęściej podejmujesz wybory bez uświadomienia, że dokonałeś wybór, a po prostu działasz? I każdą z tak różnych sytuacji: kiedy np. masz dylemat i po przemyśleniach chcesz uczynić tak a tak, ale też kiedy po prostu prowadzisz rozmowę towarzyską i bez zastanowienia odpowiadasz koledze na jego pytanie o to, co u Ciebie słychać (więc dokonałeś wybory, jak i co odpowiedzieć)- każdą z tych sytuacji nazwiesz dokonaniem wolnego wyboru (po namyśle: zrobię to; spontanicznie: odpowiadam to i to)?***

Cytat:To w takim razie jaka jest ta rzeczywistość?

Powinno być: To są niewspółmierne dyskursy z różnych obszarów naszego życia, a nie opisy "jedynej rzeczywistości". Nie uzyskasz ode mnie odpowiedzi na to pytanie, takie filozofowanie mnie nie interesuje. Ale co innego już, kiedy chcemy ustalić, co rzeczywiście miało miejsce podczas tzw. Cudu Słońca, o czym się dyskutuje w temacie "Bóg istnieje". Oczko

Cytat:A jakie?

Jeden problem już omawiamy. Przykładem też Kuhnowskie rewolucje naukowe, którym towarzyszy zmiana ontologii związanej z paradygmatami: ontologie te są niewspółmierne i nie sposób wskazać na to, która jest tą prawdziwą. I tego typu kłopoty, związane z próbą wskazania, jaki opis rzeczywistości jest tym jedynie prawdziwym, kiedy każdy odnosi się do zupełnie innego sposobu widzenia świata (np. różne kultury), nie są czymś niezwykłym.

Przy czym, ja tu nie jestem żadnym relatywistą, żeby nie było, ale tego już nie będę rozwijał. :]

Cytat:No to opisz, jak wyobraźnia (niekoniecznie Twoja) powoduje tę konfuzję.

Część tego opisu masz już w drugim akapicie, a ponadto, to co pisałem o późnym L.W. w temacie "Co obecnie czytacie?":
Cytat:Istotna jest też sama metoda późnego Wittgensteina, jego filozofia zadowalająca się opisem, namawiająca do przyjrzenia się temu, jak język pracuje w konkretnych sytuacjach, jak gramy słowami (a w grze tej trudno wyróżnić składnik wyłącznie językowy, język jest wtopiony w sytuacyjny kontekst, w którym jest używany). Wittgenstein bardzo drobiazgowo rozpatruje przykładowe problemy, co do których mielibyśmy ochotę wziąć się za ich rozwiązanie biorąc za dobrą monetę jakieś wyobrażenie kojarzone ze słowami, doszukując się w nim ich znaczenia, tymczasem wyobrażenie to jest związane tylko z jednym z wielu różnych (choć wykazujących "rodzinne podobieństwa") sposobów użycia danego słowa i nie daje podstaw do żadnej eksplikacji jego znaczenia (i tu nie chodzi o zwykłą wieloznaczność). Takie eksplikacje są jednak niepotrzebne, a w języku wszystko jest podane jak na dłoni, jednak ta zwyczajność nie zwraca na siebie często dość uwagi, aby przestały nas gnębić jakieś filozoficzne trudności (często się pojawia w tym kontekście nawiązanie do Augustyńskiego pytania "czym jest czas?"). Pytania filozoficzne i próby odpowiedzi na nie bywają osadzone w specyficznych okolicznościach przyglądania się czemuś, które powoduje obecność dodatkowej składowej (a może po prostu: zmianę) wrażenia, nieobecnej np. wtedy, gdy po prostu odwzorowuję coś (np. jakiś obrazek), a obecnej wtedy, gdy pytamy, co się dzieje, gdy coś odwzorowujemy (zaczynamy się usilnie przyglądać tej czynności), a żeby kłopotu nie było z mało, to jeszcze mamy skłonność udzielania odpowiedzi według pewnych schematów (tutaj problem uczucia swojskości, poruszany w "Dociekaniach..." czy w "Brązowym zeszycie" jest chyba najlepszym przykładem).

-----------Edit:
***Zapytać też można: czy wszystkie doświadczenia dokonania wolnego wyboru mają ze sobą coś wspólnego?

*"jakieś określone, jednakowe"- niekoniecznie pod każdym względem, chodzi raczej o wspólną część ich charakterystyki; a jeśli nie sposób jej słowami określić, to każdy przykład np."wolnego wyboru" można, jak wskazuję wyżej, porównać z innym, postawić obok siebie doznania towarzyszące tym różnym przykładom "wolnego wyboru".
"Tak bowiem wyglądają spory między idealistami, solipsystami i realistami. Jedni atakują normalną formę wyrazu tak, jakby atakowali jakąś tezę; drudzy bronią jej, jakby konstatowali fakty, które każdy rozsądny człowiek musi uznać."
Odpowiedz
#35
Soul33 napisał(a):To nie zmienia faktu, że świadomości człowieka nie da się opisać na poziomie atomów. Tak samo jak choćby treści obrazu - poznanie samego ułożenia atomów nie pozwoli poznać, co ten obraz przedstawia.

Nie można zatem dowieść, że ludzki umysł jest jedynie wynikiem interakcji między atomami.

Tak się wetnę:

nie dostrzegam wynikania. Możesz to rozwinąć?
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
#36
Łoś napisał(a):Decyzja Adama i Ewy o zjedzeniu jabłka. W końcu zostali za to ukarani przez sprawiedliwego i kochającego Boga. Dokonali zatem wolnego wyboru, bo inaczej nie byliby ukarani przez kochającego tatusia.

I z tego powodu wszyscy cierpimy- lepiej już nie mieć tej woliSzczęśliwySzczęśliwy
Odpowiedz
#37
NotInPortland napisał(a):Nic nie poradzę na to, że człowiek składa się z atomów.

Atomy to na dzisiaj pewna konstrukcja myślowaUśmiech
Odpowiedz
#38
Socjopapa napisał(a):Tak się wetnę:

nie dostrzegam wynikania. Możesz to rozwinąć?
Nie wykluczam jakiegoś błędu ale widzę to tak:

Aby dowieść wynikania A=>B należy najpierw opisać desygnaty A i B. W tym przypadku pierwszy to opis ułożenia, stanu kwantowego oraz interakcji atomów, z których składa się mózg (w uproszczeniu), a drugi to świadomość człowieka.

Sam opis A nie wystarczy, aby oddać B. Można powiedzieć, że są opisane całkowicie niekompatybilnymi językami, więc nawet nie da się ich porównać.

Najlepszym przykładem może być treść książki. Tę samą treść można zapisać na zupełnie różnych nośnikach (np. przy pomocy alfabetu na papierze i w formie audio na płycie). A zatem, choć treść bez nośnika istnieć nie może, to nie jest z nośnikiem tożsama - jest czymś więcej, niż sam nośnik.

To nie znaczy, że ludzki umysł jest jedynie wynikiem interakcji między atomami. To znaczy, że, jak sądzę, nie można tego udowodnić.
Non ridere, non lugere, neque detestari, sed intelligere.
Odpowiedz
#39
exodim napisał(a):To, że wolna wola nie istnieje nie jest niczym zaskakującym Uśmiech
Efekty kwantowe, które, według części entuzjastów wolnej woli, mają z naukowego punktu widzenia dowodzić istnienia tejże, są, jak się okazuje, pomijalne (wzajemnie się znoszą) w skali działania obwodów neuronowych w systemach kory przedczołowej.
Ja się tak tylko zastanawiam, czy jeśli za moją wolną wolę odpowiadałyby jakieś tam efekty kwantowe w mikroskopijnej skali, to czy można byłoby to nazwać „wolą”; a co dopiero „moją”…
Odpowiedz
#40
Soul33 napisał(a):A zatem, choć treść bez nośnika istnieć nie może, to nie jest z nośnikiem tożsama - jest czymś więcej, niż sam nośnik.

To nie znaczy, że ludzki umysł jest jedynie wynikiem interakcji między atomami. To znaczy, że, jak sądzę, nie można tego udowodnić.

Wydaje mi się, że mieszasz problem "nośnik to nie treść" i problem "czy świadomość jest wynikiem interakcji" - nośnik to też nie to samo co interakcje w nośniku.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości