To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Trwałość małżeństwa a religijność
#1
[Obrazek: aBbZJ09.jpg]

Czekam na wasze interpretacje tego zjawiska :>


.
Za ewidentne offtopy wlepiam minusy. Minus zwrotny świadczy o tobie :-) Nie dokarmiam też trolli. Szczególnie Zefcia.
W pierwszych kilku minutach często edytuje swoje wypowiedzi uzupełniając je lub w celu poprawienia błędów.
__________________
Agnostyk, Ignostyk, Ateista
Odpowiedz
#2
Trwanie w związku małżeńskim, niekoniecznie jest tożsame ze szczęściem Oczko
Wydaje się, że wiara w cuda znika w jednej dziedzinie tylko po to, by zagnieździć się w innej. Karol Marks
Jedyne, co - jak sobie pochlebiam - zrozumiałem bardzo wcześnie, jeszcze przed dwudziestką, to to, że nie powinno się płodzić. Emil Cioran
Kapitalizm bez bankructwa jest jak chrześcijaństwo bez piekła. Frank Borman

EL Duży uśmiech
Odpowiedz
#3
A dlaczego rozwodzi się dwa razy więcej osób ze średnim i zawodowym wykształceniem niż wyższym?
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#4
Łoś - moja pierwsza myśl. Ludzie trwają w związkach bo rozstać sie nie wypada, bo co by ludzie powiedzieli, bo ślubowali wobec Boga.
Wolą się męczyć w związku niż spotkać kogoś innego z kim byli by szczęśliwsi.

Sofeicz - chodzi ci o "mądrość wyboru" popartą wysokim IQ?
U nas dodatkowo dużą rolę odgrywa zamożność. Ludzie sie nie rozwodzą bo co potem? Zarabiają za mało by prowadzić oddzielne życie. Więc po co im rozwód skoro i tak będą mieszkać razem? Ludzie o wysokim IQ są często lepiej wykształceni, mają lepiej płatną pracę więc stać ich na rozłąkę.

hmm Ludzie bogaci często mają większą ilość znajomych i większe życie towarzyskie więc łatwiej jest im spotkać ciekawe osoby.
Ludzie biedni nie dośc że mają mniej okazji do poznawania ludzi to dodatkowo często mają niską samoocenę dlatego kurczowo trzymają sie tej jednej osoby którą zesłał im los.

Na razie operujemy rzeczami oczywistymi. Jestem ciekaw czy ktoś poruszy kwestię wiary.
Za ewidentne offtopy wlepiam minusy. Minus zwrotny świadczy o tobie :-) Nie dokarmiam też trolli. Szczególnie Zefcia.
W pierwszych kilku minutach często edytuje swoje wypowiedzi uzupełniając je lub w celu poprawienia błędów.
__________________
Agnostyk, Ignostyk, Ateista
Odpowiedz
#5
To tylko ludzie z wyższym wykształceniem zasuwają co dzień do kościoła?

Odpowiedz
#6
Wśród rozwodników 48% to rodziny bezdzietne, a 38% to rodziny z 1 dzieckiem. Najmniej rozwodów występuje w rodzinach wielodzietnych 3%.

Interpretacja jest prosta - wiele dzieci = brak pieniędzy na kosztowny rozwód.
Prawdopodobieństwo rozwodu maleje wraz z każdym dzieckiem, które urodzi się w małżeństwie.
"Dyskusja z idiotami niepotrzebnie ich nobilituje"
Odpowiedz
#7
A to nie można zrobić niekosztownego rozwodu?

Odpowiedz
#8
Pomijam fakt,że dla wierzących nie istnieje coś takiego jak rozwód, tego piotr pojąć nie jest w stanie...

Odpowiedz
#9
idiota napisał(a):Pomijam fakt,że dla wierzących nie istnieje coś takiego jak rozwód, tego piotr pojąć nie jest w stanie...
Widać, że dla wierzących nie tylko niektóre rzeczy, które nie występują - istnieją, ale też rzeczy które występują - nie istnieją...
Wydaje się, że wiara w cuda znika w jednej dziedzinie tylko po to, by zagnieździć się w innej. Karol Marks
Jedyne, co - jak sobie pochlebiam - zrozumiałem bardzo wcześnie, jeszcze przed dwudziestką, to to, że nie powinno się płodzić. Emil Cioran
Kapitalizm bez bankructwa jest jak chrześcijaństwo bez piekła. Frank Borman

EL Duży uśmiech
Odpowiedz
#10
W 2010 roku trybunały kościelne uznały, że 1813 małżeństw kościelnych zostało zawartych w Polsce nieważnie. Oznacza to, że w ciągu ostatnich 20 lat liczba "rozwodów kościelnych" potroiła się.

Polska tuz za Włochami jest na drugim miejscu w Europie pod względem liczby tzw. rozwodów kościelnych. Watykański rocznik statystyczny podaje, że do sądów biskupich w Polsce trafia rocznie niemal 3,5 tysiąca wniosków o orzeczenie nieważności kościelnego małżeństwa. Około 2/3 wniesionych spraw kończy się rozwodem.

Tzw. rozwód kościelny nie jest tani, kosztuje nawet kilkanaście tysięcy złotych, a sam proces może trwać i trzy lata. Chyba, ze ma sie jeszcze więcej kasy, bo dodatkowa ofiara "na tacę" znakomicie przyspiesza kościelne procedury.
"Dyskusja z idiotami niepotrzebnie ich nobilituje"
Odpowiedz
#11
piotr35 napisał(a):Wśród rozwodników 48% to rodziny bezdzietne, a 38% to rodziny z 1 dzieckiem. Najmniej rozwodów występuje w rodzinach wielodzietnych 3%.

Interpretacja jest prosta - wiele dzieci = brak pieniędzy na kosztowny rozwód.
Prawdopodobieństwo rozwodu maleje wraz z każdym dzieckiem, które urodzi się w małżeństwie.
Wpadnięcie na to, że ludzie chcą po prostu zaoszczędzić dzieciom rozwalonego dzieciństwa, jest dość trudne, prawda? Albo że taki rozwód jest po prostu niesamowicie ciężkim problemem w porównaniu do rozwodu bezdzietnego małżeństwa?
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)
Odpowiedz
#12
Warto się zastanowić, co oznacza "rozpad" małżeństwa, bo tego wspomniane badanie nie opisuje. Czy jest to:
- rozwód?
- separacja?
- zanik więzi uczuciowej?
- uznanie małżeństwa za niebyłe?
- zaprzestanie współżycia?
- coś innego?
Natura albowiem w rozmaitości się kocha; w niej wydaje swoją moc, mądrość i wielkość.
(Jędrzej Śniadecki)







Odpowiedz
#13
Łoś napisał(a):Trwanie w związku małżeńskim, niekoniecznie jest tożsame ze szczęściem Oczko

To oczywiste - z poczuciem obowiązku bardziej.

Ekonomia ma tez swoje znaczenieOczko
Odpowiedz
#14
idiota napisał(a):Pomijam fakt,że dla wierzących nie istnieje coś takiego jak rozwód, tego piotr pojąć nie jest w stanie...

Jesteś w stadle masz , miałeś dzieci?
Może lepiej wróć do swojej logiki wyłączonego środka!!
Odpowiedz
#15
piotr35 napisał(a):W 2010 roku trybunały kościelne uznały, że 1813 małżeństw kościelnych zostało zawartych w Polsce nieważnie. Oznacza to, że w ciągu ostatnich 20 lat liczba "rozwodów kościelnych" potroiła się.

Polska tuz za Włochami jest na drugim miejscu w Europie pod względem liczby tzw. rozwodów kościelnych. Watykański rocznik statystyczny podaje, że do sądów biskupich w Polsce trafia rocznie niemal 3,5 tysiąca wniosków o orzeczenie nieważności kościelnego małżeństwa. Około 2/3 wniesionych spraw kończy się rozwodem.

Tzw. rozwód kościelny nie jest tani, kosztuje nawet kilkanaście tysięcy złotych, a sam proces może trwać i trzy lata. Chyba, ze ma sie jeszcze więcej kasy, bo dodatkowa ofiara "na tacę" znakomicie przyspiesza kościelne procedury.

Małżeństwa też, ale ateiści mimo to dotrzymują zobowązań.
Odpowiedz
#16
idiota napisał(a):Pomijam fakt,że dla wierzących nie istnieje coś takiego jak rozwód, tego piotr pojąć nie jest w stanie...

Łoś napisał(a):Widać, że dla wierzących nie tylko niektóre rzeczy, które nie występują - istnieją, ale też rzeczy które występują - nie istnieją...

Bardzo mi się Twoje spostrzeżenie spodobało :lol2:
Przypomnij za jakiś czas, żebym dał Ci za to plusa (teraz system mnie blokuje)

Co do wyników badania, to wiadomo może ile procent wszystkich małżeństw stanowią poszczególne grupy?
Odpowiedz
#17
idiota napisał(a):Pomijam fakt,że dla wierzących nie istnieje coś takiego jak rozwód, tego piotr pojąć nie jest w stanie...

Zależy dla jakich wyznań i religii. Jedynie w KRK niedozwolone sa rozwody
[SIZE="2"]"Demokracja to ustrój, w którym rządzi
durnota — przecież wiadomo, że głupich jest więcej niż mądrych" - JKM [/SIZE]
Odpowiedz
#18
Czytałam wyniki późniejszych badań, przedstawiono je w Przewodniku Katolickim. Ludzie, którzy wierzą (nie utożsamiam tego z religijnością, ale praktyki religijne wskazują na wiarę) podchodzą bardzo poważnie do małżeństwa. Traktują narzeczeństwo jako okres poznania się, by móc rozmyśleć się przed a nie po ślubie. Dojrzałe podejście do obowiązków, umiejętność patrzenia w kategoriach 'my' a nie 'ja', umiejętność rozwiązywania sporów i przede wszystkim dobry wybór malżonka skutkują trwałością. Wychodząc za mąż wiedziałam, że mąż nie jest do wymiany a spory będą rozwiązywane tak długo aż się je rozwiąże. A jak ludziom trudno rozmawiać, wiedzą, że można napisać pamiętając, by pisać o sobie, swoich uczuciach a nie pretensjach kierowanych pod adresem współmałżonka. Jeśli drobne sprawy są załatwiane na bieżąco, nie dochodzi do nawarstwiania się problemów, tłumienia w sobie niechęci, w końcu obojętności i rozpadu związku.

W związkach cywilnych nie ślubuje się drugiej osobie miłości (czynienie dobra) i wierności do śmierci. Nie ma człowiek przekonania, że rozwiązanie problemu istnieje, ale go nie potrafimy znaleźć. Bóg został zaproszony do takiego małżeństwa, więc pomoże odnaleźć drogę do jedności. Wydaje mi się, że ta nadzieja daje poczucie siły, że da się radę przezwyciężyć trudności. Tego chcą obie strony, więc dogadać się dogadają.

Statystyki to potwierdzają.
I jestem daleka od twierdzenia, że naturalne małżeństwo musi być nieudane.
Odpowiedz
#19
Beth napisał(a):podchodzą bardzo poważnie do małżeństwa. Traktują narzeczeństwo jako okres poznania się, by móc rozmyśleć się przed a nie po ślubie. Dojrzałe podejście do obowiązków, umiejętność patrzenia w kategoriach 'my' a
W związkach cywilnych nie ślubuje się drugiej osobie miłości (czynienie dobra) i wierności do śmierci. Nie ma człowiek przekonania, że rozwiązanie problemu istnieje, ale go nie potrafimy znaleźć. Bóg został zaproszony do takiego małżeństwa, więc pomoże odnaleźć drogę do jedności. Wydaje mi się, że ta nadzieja daje poczucie siły, że da się radę przezwyciężyć trudności. Tego chcą obie strony, więc dogadać się dogadają.

Statystyki to potwierdzają.
I jestem daleka od twierdzenia, że naturalne małżeństwo musi być nieudane.

Coś się jednak na tym ślubie cywilnym obiecuje.

Zaczyna Pan Młody:

"Świadomy praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z (imię Panny Młodej) i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe."

Po Panu Młodym te same słowa powtarza Panna Młoda:

"Świadoma praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z (imię Pana Młodego) i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe."

Więc jeżeli nie mówi się o abstrakcyjnej miłości- gdy byłam młodsza też myślałam, że miłość spada z nieba - to mówi się o dbaniu o budowaniu.

Cywilnie po prostu łatwiej się rozwieść mimo tego przyrzeczenia i dlatego statystyka.

W podanych danych brak małżeństw kościelnych w separacji:!:

Co trzecie małżeństwo kościelne jest zawierane już z brzuszkiem- strzelam:-)

Z dziesięciu ślubów na których byłam w kościele 7 było już takich.
Więc to moja prywatna statystyka.;-)

Poważni ludzie podchodzą poważnie do małżeństwa, niepoważnie niepoważni.

Niezależnie od światopoglądu.
Odpowiedz
#20
Ja pisałam o elicie, nie przeciętniakach oraz tych dla których ślub kościelny to piękna oprawa artystyczna, nic więcej. Każda elita to niezwykle nieliczna grupa ludzi. Tych naprawdę wierzących też jest mało, bo wiara oznacza dojrzałość człowieka a więc ukierunkowane na innych, nie siebie. I uprzedzam od razu, że to implikacja, nie równoważność. Łatwiej zaczynać wspólną drogę od postawy w miarę dojrzałej niż metodą prób i błędów dojść do niej po latach. Stąd trwałość tych związków.
Jeśli w wyborach moralnych kierujemy się subiektywizmem i sami oceniamy dobro i zło, łatwiej o pomyłki. Szuka się też dobra przede wszystkim dla siebie i szybko rezygnuje z szukania rozwiązań dla nas-miłość się wypaliła powiadają celebryci, jestem otwarty na następny związek. Mówią o miłości a chodzi o zauroczenie. Miłość to dawanie, nie oczekiwanie na to, że ktoś będzie spełniał nasze potrzeby psychiczne. Ludzie mylą potrzebę bezpieczeństwa z miłością, potem rozczarowania.

Ty tak naprawdę nie wiesz kim jest wierzący. Mylisz go z osoba religijną. Ja nie napisałam, że trwałe mogą być jedynie małżeństwa sakramentalne, zaznaczyłam, że dotyczy to również małżeństw naturalnych, Ty od razu porównujesz. Po co? Dlaczego wciąż czujesz potrzebę porównywania wierzących z niewierzącymi? To inny człowiek?
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości