Tak czy siak, islamscy terroryści cieszą się poparciem setek milionów muzułmanów na całym świecie. I sprowadzanie tego zjawiska do czyjegoś spisku zakrawa na absurd.
Po 1400 latach między muzułmanami a ich religią wytworzył się specyficzny rodzaj więzi, nieco podobny do syndromu sztokholmskiego. Z jednej strony widzą absurdalność i zacofanie swojej religii, a jednocześnie nie są w stanie się od niej uwolnić, bo poza nią nie mają żadnej innej tożsamości na której mogliby się oprzeć. Pozostaje im więc tylko trzymanie się islamu za wszelką cenę.