Co do pytania o ból, to część odpowiedzi znajdziesz już w moim powyższym ujęciu symulowania bólu. Mówienie o bólu tym się różni od darcia japy przez niemowlę z powodów, jakich tylko możemy się domyślać, że aby możliwe było co do tych kwestii porozumienie, potrzebne są reguły- reguły określające szeroko rozumiany sposób użycia słów. Reguły zaś rządzące potocznym mówieniem o bólu powstawały zanim ludzie wiedzieli cokolwiek o zakończeniach nerwowych, więc o ile nocyceptory po stronie podmiotu odgrywają swoja rolę w nauce gry językowej, to jednak rzecz się do nich nie sprowadza. Wystarczy dodać, że te same zakończenia nerwowe są odpowiedzialne za poczucie fizycznego dyskomfortu- kwestia stopnia pobudzenia.
I teraz pytanie: na jakiej podstawie przeprowadzamy granice między stopniem pobudzenia receptorów bólowych po przekroczeniu której mówimy, że nas boli? Konwencje językowe, które przyjmujemy w tych kwestiach, są uzależnione od naszych reguł społecznego koegzystowania. Z dyskomfortem jakoś sobie powinniśmy poradzić, nie jest to powód do zawracania ludziom głowy, odkładania ważnych zadań na później czy oczekiwania, że ktoś nas w tym zastąpi. Jeśli za podstawę do nauki mówienia o bólu uznamy przyjazne i wyrozumiałe, ale nie dające się wykorzystywać środowisko rodzinne, które stanowi kontekst, na tle którego powstaje wzorzec w pełni szczerego wyznania bólu, to warto zauważyć, że nawet dobry rodzic w odpowiednim czasie koryguje wyolbrzymione reakcje dziecka na drobne urazy, jakieś śmieszne zadrapania które "nie mają prawa boleć". W ten sposób nasze stany mentalne są kształtowane przez środowisko społeczne, w którym porozumienie co do przeżywanego służy koordynacji działań- jak pisze Zawidzki- a nie prawidłowemu rozpoznaniu faktów na temat zjawisk naszego funkcjonowania neurokognitywnego.
Co do podstaw tej teorii (mindshaping), to po pierwsze stoją za nią ustalenia filozoficzne z którymi ciężko dyskutować- przede wszystkim argument niemożliwości języka prywatnego. Ale na tym rzecz się nie kończy, bo chociaż teoria Zawidzkiego ma charakter spekulatywny- nie proponuje on (o ile mi wiadomo) żadnych eksperymentów- to jest mocno osadzona w wiedzy dostarczanej przez nauki empiryczne. W tym drugim artykule, jaki podsuwam, Zawidzki odnosi się do kwestii trudności sprawnej koordynacji codziennych ludzkich, wspólnych działań, gdybyśmy mieli odgadywać ludzkie intencje, zamiary, przeżycia na podstawie zachowania i znajomości sytuacji, nie wyposażeni w reguły normatywne odpowiednie do zastosowania w określonych okolicznościach, do których dostosowujemy nasze zachowanie i jego intencjonalne uzasadnienie. Problem polega na tym, że określone zachowanie potencjalnie pasuje do nieskończonej liczby wyjaśnień (zawidzki pisze o "computational intractability", obliczeniowo beznadziejnym zadaniu) w kategoriach intencjonalnych- nigdy nie ma pewności, czy dostatecznie znamy szeroki kontekst zachowania. Sprawa staje się dużo prostsza, gdy posiadamy jakieś reguły, do których w swoim zachowaniu i w swoich deklaracjach co do tego, co przeżywa, myśli itd. podmiot winien się dostosować.
Zawidzki porównuje to z ruchem ulicznym: ponieważ istnieje szereg reguł (także reguł sygnalizowania zamiarów), których stosowanie jest sankcjonowane, możemy szybko i sprawnie stwierdzić, że inni kierowcy mają takie a takie zamiary i z dużą dozą prawdopodobieństwa nie trafimy na wariata, który łamie wszelkie reguły. Dzięki temu ruch drogowy może odbywać się sprawnie. Gdybyśmy mieli się domyślać, będąc pozbawionymi tych normatywów, co komu w jego aucie chodzi po głowie, byłoby jednak trochę trudniej.
Sygnalizowanie bólu jest ujęte w podobne karby, które sprawiają, że otoczenie wie, jak winno nań reagować. Także podmiot sygnalizujący jakieś przeżycie, jeśli chce się skutecznie porozumieć, musi przewidzieć reakcje otoczenia, a te są przewidywalne, gdyż kierowane odpowiednimi regułami.
Konsekwencją takiego normatywnego charakteru psychologii potocznej jest jej nieakuratność i problem, jaki maja z dostosowaniem się do jej wymagań osoby neuroatypowe i borykające się z zaburzeniami psychicznymi. Zauważ, jak marne jest powszechne zrozumienie tego, z czym muszą radzić sobie takie osoby. Reakcje otoczenia na czyjąś depresję, o których krążą wręcz dowcipy i prześmiewcze memy, są dlatego tak nieprzystające do problemu, bo psychologia potoczna nie ukształtowała się w celu adekwatnego odzwierciedlenia zjawisk ludzkiej psychiki, ale dla umożliwienia koordynacji działań mających żywotne znaczenie dla ludzkich społeczności- i tylko z grubsza jest ona dostosowana do jakiejś tam ludzkiej przeciętnej, chociaż i przeciętni ludzie (Zawidzki wymienia badania) tragicznie mylą się w interpretacjach własnego działania, które ujmują w nieadekwatne kategorie. Takie pomyłki to np. racjonalizacje, które są świetnym przykładem prób sprostania wymogom psychologii potocznej, czyli normatywom narzuconym naszym umysłom przez nasze społeczności- bo za naszymi działaniami powinny stać jakieś racje, chociaż nie zawsze stoją (ale i tak z przekonaniem takie racje podajemy).
Na razie tyle.
------Dopisek:
Zawidzki też bardzo fajnie zestawia w tym starszym artykule mindshaping z tworzeniem teorii na temat umysłów swoich i innych. To, że dobre poznanie nawet samego siebie nie jest osiągane w tempie ekspresowym i w bezpośrednim dostępie do zawartości własnego umysłu, świetnie widać na przykładzie procesu psychoterapeutycznego. Terapia poznawczo-behawioralna to raczej żmudny proces odkrywania siebie z pomocą terapeuty wyposażonego w narzędzia będące osiągnięciem empirycznych studiów nad podstawami problemów psychicznych. W procesie terapeutycznym obserwujemy też proces poznawczej restrukturyzacji pacjenta, wyposażania go we właściwe kategorie i teorie (często to jest kwestia korekty tego, co dysfunkcjonalne w tym, co przyswoił od swojego otoczenia w swojej przeszłości), które maja umożliwić mu lepsze rozumienie siebie (to się nazywa psychoedukacją). Dopiero przy pomocy tych narzędzi i dzięki żmudnej pracy nad sobą pacjent dochodzi do poprawy funkcjonowania.
Właściwie w podręcznikach psychoterapii (np. mojej ulubionej terapii ACT czy w terapii poznawczej depresji opartej na uważności) wprost pisze się o tym, że potoczne kategorie, w które ujmujemy swoje życie psychiczne, są źródłem wielu problemów. ,
ps.
Sorry, za wielokrotne edycje i poprawki.