Zeus 24:
Po pierwsze
laczego link do wikipedii nie dziala?To znaczy jest pusty?
Po drugie:Co do artykulu z Opoki.Jestem zaszokowoany ze na serwisie
http://www.ateista.pl dostaje do czytania artykul z serwisu katolickiego
Ale ja ne naleze do osob uprzedzonych, chodzilem na wyklady ks.Hellera i bylem zaskoczony jego otwartoscia....
Jesli chodzi o tresc, przebrnalem
Dawno nie czytalem rzeczy ktora wymagalaaby tak doglebnego przypomnienia sobie pojec o ktorych kiedys czytalem i zwierala tak wiele rzecz o ktorych slyszalem tylko z nazwy (bo nigdy sie w nie nie wglebialem, nawet bardzo pobieznie).Nie traktuj tego jako stwierdzenie ze zajmowalem sie teoria mnogosci
! O nie - moja matematyka to bbyla matematyka bardzo stosowana glownie analiza, i algebra troche geomoetrii nieeuklidesowych(nie pamietam skad tam sie wiziely) no i wlasnie troche podstaw topologii, teorii mnogosci .Te ostatnie tak mnie zafascynowaly ze poswiecilem im nieco wiecej czasu...Jednak glownie w wersji hobbystycznej, Mimo to staralem sie dowiedziec jak najwiecej... Acha - interpretacje o ktorej pisalem nie byla moja tylko przytaczam slowa wykladowcy teorii mnogosci z UWr ktory dal na ten temat wyklad w cyklu \"matematyka i fizyka dla debili\".Zartuje - bylo to trudne nawet jak dla ludzi kotrzy mieli co nieco do czynienia z matma jak ja, mimo to warto bylo.Pamietam stwierdzenie Richarda Feynmana ktory twierdzil ze jak nie potrafi sie wytlumaczyc czegos w prosty spsob to znaczy ze sie teog nie rozumie...oczywiscie to odnosilo sie od fizyki a nie matematyki a zwlaszcza metamatematyki niemniej jednak uznaje je za niezwykle prawdziwe...I dlatego wlasnie zdalem sobie sprawe ze moze i co nieco kolacze mi w pustej lepetynie jak slysze teoria mnogosci ale na pewno wykladac bym jej nikomu nie mogl z prostych przyczyn.Myle pojecia.Masz przyznalem sie.Zorientowalem sie po tym artykule ze zasadniocz zgadzajac sie z nim napisalem rzecz ktorej interpretacja nie dosc ze sie beczelnie narzuca to jescze w odmienny sposob!Mea culpa!
No dobra odnosnie artykulu:
\"Podobnie jak rozważania prowadzone w poprzednim akapicie te argumenty nie są konkluzywne, gdyż oczywiście nie wykluczają potencjalnej możliwości pojawienia się zdań niezależnych od teorii mnogości w fizyce(16). Stanowią jedynie argument na rzecz tezy, że bariera poznawcza wynikająca z istnienia zdań niezależnych (a więc z twierdzenia Gödla) jak na razie nie dała o sobie znać.\"
\"Zauważmy najpierw, że jeżeli jakaś hipoteza fizyczna nie jest rozstrzygalna w dostępnym nam formalizmie matematycznym (na przykład, choć jest to wysoce nieprawdopodobne, istnienie jakiejś cząstki okazałoby się być równoważne CH), ale jest rozstrzygalna na drodze doświadczalnej, to nie możemy mówić o tym, że twierdzenie Gödla spowodowało istnienie jakiejkolwiek bariery poznawczej. Podobnie, jeżeli jakiś wniosek z danej teorii matematycznej jest sprzeczny z doświadczeniem, oznacza to, że teoria ta nie stanowi adekwatnego narzędzia dla opisu rzeczywistości. \"
\"W myśl koncepcji Gödla musielibyśmy zatem zgodzić się z tezą, że fakt, że mamy taką a nie inną matematykę, nie jest jedynie przypadkiem historycznym, ale raczej \"dziejową koniecznością\", wynikającą z samej struktury rzeczywistości matematycznej i naszej zdolności jej postrzegania. To jednak oparte jest na silnych założeniach metafizycznych i epistemologicznych.\"
No to tyle wybralem zeby ie belkotac ludziom przy pomocy roznych literek
Szczerze sie przynam nie wiem czy przypadkiem nie stworzylbym teraz juz calkowicie \"nowej\" matematyki
Rzeczywscie z tego co npaisalem wywnioskowac mozna ze skoro Goedel napisal jak napisal to znacyz ze KAZDY system matematyczny ZAWSZE napotka kilka brakow.Oczywiscie to jest wiecej niz naduzycie.Nie chce mi sie grzebac i poprawiac swoich wypowiedzi dlatego postaram sie napisac to jeszce raz i w miare dokladnie.
Teoria ZFC jest najbardziej ogolna znana teoria \"matematyczna\".Nie wiem gdzie przebiega granica miedzy nia a metamatematyka bo to juz czarna magia jak dla mnie ale zasadniczo wszystko sprowadza sie do tego ze jesli fowolne twoerdzenie jest prawdziwe w teorii silniejszej to powinno byc prawdziwe w teorii slabszej.W odwrotnym kierunku to nie dziala.
Nastepnie piszac o rzeczach o ktroych igdy nic sie nie dowiemy...Chodizlo mi o to ze w kazdej teorii pojawiaja sie (no moze kazdej) pojecia ktorych udowodnienie jako nie-aksjomatu wymaga odwolania sie do teorii wyzszego rzedu.Teoria mnogosci bedac teoria \"ostateczna\" w znanej matematyce kiedynapotyka na taki nieudowadnialnty aksjomat - niezaleznosc musi sie poddac.Albo poczekac na jescze wieksze uogolnienie matematyki!Pytanie czy jest to mozliwe zostawiam na boku - moje twierdzenie wynikalo z faktu ze wszystko co poza ZFC to metamatematyka i tego sie nie traktuje jako obowiazujace.
Zatem kiedy pisalem odnosnie udowadniani ateiscie niemoznosci dowiedzenia (nie)istnienia boga chodizlo mi o to ze pprzypuszczalnie bedzie to mozliwe na dwa sposoby - empirycznie (ten oczywiscie odpada) i logicznie.A ten moze byc niewystarczajacy skoro ogolne teorie dot wszchswiata zaczynaja niesmialo zachaczac o wyzsze tj slabsze teorie matematyczne ktore moglyby np uzasadnic pewna ogolnosc praw fizycznych w rownoleglych niezaleznych wszechswiatach.To co mialem na mysli to nie jest to ze nie uda nam sie tego dowiesc teorietycznie bo matematyka jest oparta na blednym zalozeniu tylko ze jezyk ktorego bedziemy uzywac do fomulowania tych teorii szybko zostanie uogolniony do stopnia 1 i wtedy taka niezaleznosc stanie sie nieprzekraczalna (przynajmniej jak na obecny stan wiedzy).Nie chcialem powiedziec ze nie bedziemy mogli czegos dowiesc ale ze nie bedziemy mogli tego dowiesc w teorii!tzn nie bedziemy mogli powiedziec\"tak mi wyszklo na paiperze to tak musi byc\" bo w pewnym momencie skoncza sie uogolnienia!Oby nie ale na raize tak mi sie wydaje.
Oczywistym jest ze teorie te nie maja nic wspolnego z opisywaniem i przewidywaniem budowy naszeg wszechsiwata ale kto powiedzial ze akurat w ten sposob czegokolwiek sie dowiedzie? Tak naprawde jedyne co przekazuje nam w tej materii twoerdzeni G to ze zawsze dojdziemy do momentu kiedy trzeba bedzie sie odwolac do terii wyzszego rzedu aby sprawzic dzialanie A.(chyba ze potwierdzimy cos doswiadczalnie ale to czasmi jest zbyt trudne lub niemozliwe) i w pewnym momencie natrafimy ie na konice poznania.Tylko koniec aktualnego stanu wiedzy!I nie mamy pewnosci ze dalsze uogolnienia cokolwiek rozwiaza...
Co do takiej interpretacji sa juz zdania wysoce subiektywne.Jak twierdzil Goedel - to dowodzi celowosci matematyki, inni mowie ze nie dowodzi nieczego.Ja twierdze ze klocenie sie o udowadnialnosc (oj jak to brzmi) wyzszych teorii jako absolutnych jest bez sensu bo zawsze bedzie istnialo cos co wymagac bedzie uoglonienia.I to mozna tlumaczyc na dwa sposoby - Bog tak chcial (taka gonitwa bez konca).lub: Struktura MUltiversum jest tak zlozona ze trzeba poczekac jeszce troche na rozwoj matematyki. Aboslutnie nie twierdze ze Goedel dal cos ostecznego!To jest ostateczne w OBECNYM zakresie matematyki ale nikt nie powiedziel ze to jest prawda.Ze nie mozna pojsc dalej... To mniej wiecej chcialem przekazac, namieszalem - moja wina, mam nadzieje ze teraz stalo sie to zrozumiale.
A co do niezrozumienia twojego wykladu o geometrii nieeuklidesowej...Nie pomyslales ze moze zwyczajnie nie nadawalbys sie na wykladowce? Nie mam w zwyczaju polemiozwac z stwierdzeniami co do ktorych nie jestem pewien ze je rozumiem(ale bed epolemizowal kiedy zrozumiem je zle- taka ludzka natura).A z twojego malutkiego wykladziku nie moglem nijak wyciagnac szczegolnych przypadkow zbieznosci obu rodzajow geometrii
Zwyczajnie ty siebie zrozumiales a ja ciebie nie.Przekombinowales.
Istotnie transformacja geometrii sferycznej ( tfu ..to sie chyba tak nie nazywa..) do klasycznej jest prostszym zagadnieniem niz maechaniki relatywistycznej do klasycznej i na odwrot... Jednak jesli zyjesz jak to sie mowi teorii slabszej zarowno zamiana promienia kuli tak aby pokrywal sie z plaszczyzna jak i zamiana odpowiednich pojec w mechanice bedzie podobna operacja.Uogolnieniem.A moze sie tylko mi tak wydaje?Zauwaz ze w geometrii nieieuklidesowei dalej idzmy w sferyczna kiedy wielkosci zblizaja sie do nieskonczonosci traci snes formalne poslugiwanie sie mierzlanymi wartosciami - nalezy zaczac uzywac pojec granic.A te zawsze dochodza do momentu kiedy cos tylko \"daży\" albo jest\"zbiezne\" a nigdy \"wynosi\" \"rowne\".Tak samo jest z tymi mechanikami.Mechanika klasyczna to jeen uklad odniesienia.dlatego mozesz sumowac predkosci!Bez wzgledu ile ich tam nie wsadzisz zawsze masz jeden uklad - ten zerowy.Wszystkie pozostale poruszja sie wzgleem siebie ale poprzez rch wzgledem ukladu zerowego.W mechanice relatywistycznej tego nie ma - dlatego predkosci,energie i masy zlicza sie roznie.Kiedy wykonujemy transformacje jednego ukladu do drugiego musimy dodac lub odjac drugi i nastepne uklady...W przypadku transformacji Einstein>Newton odzialywanie ukladów dodatkowych - niezaleznych spada do zera tj DAZY do zera.
W tym momencie powinienem wkaleic tu przeksztalcenia z wyjasnieniami ale to szlanczy pomysl.Napisze wiec tak.dla mnie i trick z geometriami i trick z mechanika to ta sama operacja uogolnienia aparatu matematycznego - TEORII.Geometria euklidsowa to taka geometria sferyczna G+ rownosc granic w nieskonczonosciach.Przypadek szcegolny.Teoria Newtona to teoria Einsteina E+rownosc granic w zerze wplywu relatywstycznego.To fizycznie sa dwoe teorie ale matematycznie mozna je wziasc jako jedna.....Acha nie wymyslilem teog sam.Transformacje Newton-Einstein (lorentzowska) jest nauczana w szkolach srednich.Z koeli tak samo mozna klasyczna zasade achowania energii przeksztalcic w e=mc2.Jesli mzna w jedna strne to zawsze ona w druga zeus24.Jesli bardoz chcesz to ja zrobie skan notetk z fizyki z wykladow mojej siostry(bo ja juz swoich dawno niemam) i ci to jakos przekleje.wszysko sporwadzi sie do tego ze tak jak uszegolniajac geometrie sferyczna bedzies zmial geomtrie euklidesowa z limesami w nieskonczonoasc zamiast skonczonych wartosci tak tu bedzisz mial rownania newtonowskie z dodatkami w postaci limesow w zerze.
Ale uprzedzam uogolnienie jest proste - wyszczegolnienie jest nieco bardzije pracochlonne...Natomiast sam moglbys siegnac po ksiazke do fizyki i zaoszczedzic mi trudu.Natomiast to gdzie wystpuje sprzecznosc teorii to mechanika relatywistyczna i kwatnowa! No i tu caly czas czekamy na slabsza teorie...
No i tyle... teraz mam pytanie - czy naprawde jest sens rozprawiac o tym w poscie o zaginaniu Ateistow???? Moze jak masz ochote podyskutowac o takic rzeczach zrbomy osobny post...bo zaczynato byc bez sensu.
Socjalizm to syf nieziemski.