To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 3 głosów - średnia: 3.67
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Rak toczący Polskę



O niektórych przepisach podatkowych już słyszałem, ale niektóre są zaskakujące. No nie wpadłbym na to, że pizza to usługa, a nie towar. Nasze prawo tworzy wiele absurdalnych sytuacji. Jeśli ktoś jest sceptykiem unijnym z powodu unijnych regulacji, to tym bardziej powinien być sceptykiem wobec naszego państwa.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
Nasze jebane państwo stawia rolnikom kosmiczne wymogi przy produkcji żarcia na sprzedaż. Praktycznie wszędzie w Unii jest tak jakby wolna amerykanka pod tym względem a u nas jakaś paranoja sanepidowsko-zusowsko-usowska. Jedziesz za granicę kupisz bimber od chłopa, ser z przepisu z roku 1215 gotowany non stop w tym samym garnku i płukany w dzieży z solanką zrobioną brudną dłonią samego Wercyngetoryksa. Kupisz dżem czy sok z tego co tam do wyciskarki wpadnie. Znajdziesz szynkę co na strychu dwunasty rok dojrzewa i była smarowana górską pleśnią z pleców dziadka Helmuta. A u nas strach, bo jak nie zrobisz kdwustu badań na włosienicę, nie zdajesz próbek do sanepidu i nie rozliczasz się co do sztuki z każdej marchewki to czeka cię mała gehenna, z włóczeniem po urzędach jako najlżejszym wymiarem kary. A jak bimber ze śliwek upędzisz to będziesz kryminalistą. I to wszystko dzięki jebanym polskim władzom.
Sebastian Flak
Odpowiedz
lumberjack napisał(a): No nie wpadłbym na to, że pizza to usługa, a nie towar.
Ja bym wpadł Uśmiech W praktyce ma to więcej wspólnego z ostrzyżeniem u fryzjera, niż ze skręcaniem samochodów na taśmie montażowej. Efekt jest "krótkoczasowy", małe możliwości mechanizacji i przyśpieszenia procesu - niewielkie pole do wzrostu wydajności, i takie tam. Zresztą - wizytę w restauracji traktujesz właściwie jako zakup towaru czy usługi?
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
Gawain napisał(a): Nasze jebane państwo stawia rolnikom kosmiczne wymogi przy produkcji żarcia na sprzedaż. Praktycznie wszędzie w Unii jest tak jakby wolna amerykanka pod tym względem a u nas jakaś paranoja sanepidowsko-zusowsko-usowska. Jedziesz za granicę kupisz bimber od chłopa, ser z przepisu z roku 1215 gotowany non stop w tym samym garnku i płukany w dzieży z solanką zrobioną brudną dłonią samego Wercyngetoryksa. Kupisz dżem czy sok z tego co tam do wyciskarki wpadnie. Znajdziesz szynkę co na strychu dwunasty rok dojrzewa i była smarowana górską pleśnią z pleców dziadka Helmuta. A u nas strach, bo jak nie zrobisz kdwustu badań na włosienicę, nie zdajesz próbek do sanepidu i nie rozliczasz się co do sztuki z każdej marchewki to czeka cię mała gehenna, z włóczeniem po urzędach jako najlżejszym wymiarem kary. A jak bimber ze śliwek upędzisz to będziesz kryminalistą. I to wszystko dzięki jebanym polskim władzom.

A z tym, że rolnicy mało zarabiają państwo będzie walczyć w taki sposób, że doczepi się do marek własnych w marketach.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
lumberjack napisał(a): O niektórych przepisach podatkowych już słyszałem, ale niektóre są zaskakujące. No nie wpadłbym na to, że pizza to usługa, a nie towar.

A słyszałeś o sytuacji, gdy ktoś kupił gotową pizzę a potem komuś innemu odsprzedał?
Odpowiedz
DziadBorowy napisał(a):
Gawain napisał(a): Nasze jebane państwo stawia rolnikom kosmiczne wymogi przy produkcji żarcia na sprzedaż. Praktycznie wszędzie w Unii jest tak jakby wolna amerykanka pod tym względem a u nas jakaś paranoja sanepidowsko-zusowsko-usowska. Jedziesz za granicę kupisz bimber od chłopa, ser z przepisu z roku 1215 gotowany non stop w tym samym garnku i płukany w dzieży z solanką zrobioną brudną dłonią samego Wercyngetoryksa. Kupisz dżem czy sok z tego co tam do wyciskarki wpadnie. Znajdziesz szynkę co na strychu dwunasty rok dojrzewa i była smarowana górską pleśnią z pleców dziadka Helmuta. A u nas strach, bo jak nie zrobisz kdwustu badań na włosienicę, nie zdajesz próbek do sanepidu i nie rozliczasz się co do sztuki z każdej marchewki to czeka cię mała gehenna, z włóczeniem po urzędach jako najlżejszym wymiarem kary. A jak bimber ze śliwek upędzisz to będziesz kryminalistą. I to wszystko dzięki jebanym polskim władzom.

A z tym, że rolnicy mało zarabiają państwo będzie walczyć w taki sposób, że doczepi się do marek własnych w marketach.

Dzięki czemu rolnicy wielkopowierzchniowi albo grupy producenckie mogą się pożegnać ze stałym zbytem.co prawda na badziewnych warunkach, ale za to stałym. Teraz albo zaczną sami przetwarzać i otwierać punkty dystrybucyjne albo w końcu zginą, bo czeka ich czysta rynkowa ruletka. I coś mi się wydaje, że przy takich inwestycjach to te produkty to raczej z cenowej półki premium będą jak już powstaną. Ciekawe jak krajowy rynek będzie miał to wchłonąć? Bo w to, że od razu soki z Pcimia podbiją zagraniczne rynki to ja nie wierzę. Koszty marketingu, badań rynkowych, transportu, maszyn... I to przy powalonym prawie (od lat nie mogą zwykłej akcyzy na cydr ustalić na poziomie zachęcającym do produkcji i kupna), to ja to czarno widzę. Bardzo czarno.
Sebastian Flak
Odpowiedz
Gawain napisał(a): od lat nie mogą zwykłej akcyzy na cydr ustalić na poziomie zachęcającym do produkcji i kupna
Ja bym się nie zdziwił, gdyby przy cydrze nie motały jakieś lobby piwne. To w końcu bardzo podobne nisze i wzrost sprzedaży jednego musi się odbić na negatywnie na sprzedaży drugiego.

ZaKotem napisał(a): A słyszałeś o sytuacji, gdy ktoś kupił gotową pizzę a potem komuś innemu odsprzedał?
Z drugiej strony jak kupisz chleb albo kalafiora w sklepie to też tak masz. Taka "szara strefa" między towarem a usług a.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
kmat napisał(a): Zresztą - wizytę w restauracji traktujesz właściwie jako zakup towaru czy usługi?
Nie wiem. Jak komuś kładę płytki, to ten ktoś płaci osobno za towar czyli za płytki ze sklepu, a mi za usługę.

Jak robię instalację elektryczną, to klient płaci osobno hurtowni za przewody, puszki i wagówki, a mi za usługę wykonania rzeczonej instalacji.

W przypadku pizzy z pizzerii płacę chyba jednocześnie za sam towar oraz za usługę sporządzenia z tego towaru konkretnego dania oraz za podanie mi go.

To nie wiem jak to interpretować. Jak w sklepie kupię swiezutki chleb, to płacę za towar, a nie za usługę, a przecież piekarnia piecze chleb z myślą o klientach, czyli m. in. o mnie.

Z pizzerią jest taka różnica, że wypieka coś konkretnego z myślą o zyczeniu konkretnej osoby. Piekarnia piecze dla ogółu ludzi, a pizzeria dla konkretnego ludzia. Ja bym jedno i drugie;chleb i pizzę uznał za towar.. .
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
@lumberjack
Na chłopski rozum to jest towar. Ale pytanie, czy ze względów praktycznych nie lepiej tego traktować jako usługę. Coś jak z tym ślimakiem co był rybą Uśmiech
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
Nie praktycznych, tylko podatkowych.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
Pamiętacie sprawę żarówki w samochodzie i kontroli skarbowej. Tu jest lepsza historia.

Cytat:Sławomir Mentzen, przedsiębiorca i wiceprezes KORWiN, jest oburzony sposobem, w jaki skarbówka obeszła się z właścicielką pewnego sklepu, która postanowiła urządzić dla klientów loterię, w której do wygrania był ekspres kapsułkowy o wartości 99 zł. Publikujemy cały wpis:

   Jak wszyscy widzowie TVP doskonale wiedzą, kiedyś nasze państwo było teoretyczne, tekturowe, było państwem z dykty. Na szczęście po zmianie władzy odzyskujemy powagę, uszczelniamy podatki, walczymy z bandytami, spekulantami, prywaciarzami i całą tą kapitalistyczną swołoczą. Był to już ostatni moment na przywrócenie znaczenia i godności państwu polskiemu, sami Państwo posłuchajcie do jakich patologii zaczęło dochodzić, jak bezczelni stali się przestępcy.

   Pewna wstrętna drobna sklepikarka urządziła małą loterię paragonową dla swoich klientów. Wygrać można było ekspres do kawy o wartości 99 zł. Ponieważ nie zgłosiła celnikom zamiaru przeprowadzenia loterii i nie wniosła opłaty w wysokości 2237 zł, loteria była bezprawna. Na szczęście w miarę szybko na miejscu pojawiła się lotna trzyosobowa ekipa celników i ukróciła ten niecny proceder. Właścicielce sklepu postawiono zarzuty z art. 108 kodeksu karnego skarbowego.

   Oskarżyciel skarbowy okazał się wyjątkowo pobłażliwy, zgodził się na dobrowolne poddanie się odpowiedzialności, zapłatę grzywny w wysokości 700 zł i 200 zł kosztów postępowania. Prawda, że skandal? Zaledwie 900 zł kary za zorganizowanie nielegalnej loterii paragonowej, gdy maksymalna kara to dziesiątki tysięcy złotych? Na szczęście nasze państwo odzyskało godność, usprawniło działanie urzędów i przestało przymykać oko na zuchwałą i zorganizowaną przestępczość i sprawa się na tym etapie nie skończyła.

   W demokratycznym państwie prawnym realizującym zasady sprawiedliwości społecznej nie może być przecież tak, że za jeden czyn będzie się karanym tylko jednokrotnie. Dlatego po zakończeniu postępowania karnego, urząd wszczął jeszcze postępowanie podatkowe i nałożył na naszą kryminalistkę karę w wysokości 2237 zł, odpowiadającą opłacie, jaką powinna ona wnieść, aby zorganizować loterię paragonową z główną i jedyną wygraną w postaci ekspresu kapsułkowego o wartości 99 zł.

   Prawda, że piękne? Ale myliłby się ten, kto w tym miejscu chciałby wręczać nagrodę urzędnikowi za czujność, za sprawienie, że sprawa nie zakończyła się na postępowaniu karnym. Ów urzędnik był tak naprawdę wilkiem w owczej skórze, Konradem Wallenrodem polskiej skarbówki, dobrze zakonspirowanym sprzymierzeńcem tej chuliganerii, tych podłych, wyzyskujących nasz kraj prywaciarzy. Na szczęście udało się go zdekonspirować dzięki błędowi samej ukaranej.

   Otóż zamiast po prostu zapłacić 2237 zł, złożyła ona odwołanie od decyzji. Dzięki temu sprawa trafiła szczebel wyżej, gdzie pobłażanie i przymykanie oko na zorganizowaną przestępczość się skończyło. Uważne i czuje oko Dyrektora Izby Administracji Skarbowej zwróciło uwagę, że przecież 2237 zł płaci się, jeżeli zgłosiło się loterię. Jeżeli ktoś jej nie zgłosił, to musi zapłacić pięciokrotność tej kwoty, czyli 11 185 zł!

   Pojawiła się jednak pewna trudność prawna. Przecież nie można wydać decyzji w postępowaniu odwoławczym na niekorzyść odwołującego się. To jak tu wymierzyć sprawiedliwość, przywrócić praworządność i przykładnie ukarać organizatora nielegalnego hazardu? Ale prawdziwy bohater naszej walki z pobłażającym przestępcom państwem teoretycznym dał radę wybrnąć z tej trudnej sytuacji. Uchylił w całości decyzję pierwszej instancji i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia, pouczając, żeby tym razem kara wyniosła 11 185 zł.

   Uważam, że tych dzielnych celników i urzędników skarbowych powinno się pokazać w telewizji, wręczyć medale i nagrody okolicznościowe. Dzięki ich determinacji i poświecęniu, prawdziwemu oddaniu naszej wspólnej sprawie, ta kryminalistka nie odważy się więcej organizować loterii paragonowej z nagrodą o wartości 99 zł.

   Walka z przestępczością gospodarczą trwa i trwa mać.
   ---------------------------------
   A teraz na poważnie. Nie mam uprawnień do występowania w sprawach niepodatkowych. Jeżeli któryś z czytających mnie mecenasów miałby czas i ochotę, żeby pomóc bohaterce tej historii, bardzo proszę o kontakt.
Terminy nieubłaganie lecą.

Tego nawet skurwysyństwem nazwać nie można bo to zbyt delikatne określenie.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
#popolupo^3
Pojebane urzędy.



W skrócie: człowiek wynajął ludzi z agencji. Właściciel agencji był nieuczciwy, więc US ściga klienta agencji za nieuczciwość jej właściciela... Teraz to nie urząd, tylko oskarżony, udowodnić musi, że nie jest wielbłądem. #popolupo

Cytat:Walka z mafiami vatowskimi, z milionerami, którzy uciekają do rajów podatkowych, z koncernami, które kombinują na podatkach - tak wizerunek fiskusa rysuje rząd. Przypadek Wojciecha Wilka pokazuje, że najłatwiej i tak ściągnąć pieniądze od najmniejszych przedsiębiorców. I to nie przebierając w środkach.

Wilk od 20 lat prowadzi firmę handlującą sprzętem stomatologicznym. W 2012 roku skorzystał z usług agencji pracy tymczasowej. Koszty outsourcingu pracowników rozliczył w zeznaniu podatkowym jako koszty uzyskania przychodu.

Okazało się jednak, że skorzystał z usług firmy kontrolowanej przez Zdzisława K. odpowiedzialnej za tzw. aferę outsourcingową. W skrócie - ponad 15 tys. pracowników zatrudnianych przez agencje nie miało opłacanych składek ZUS. Umowy uznano za nieważne, więc urząd skarbowy uznał, że opłata na rzecz agencji nie może zostać uznana za koszt uzyskania przychodu.




Pierwszy termin przesłuchania pana Wojciecha urzędnicy wyznaczyli na początek grudnia. Przedsiębiorca się jednak rozchorował.

- Mam problemy z kręgosłupem, fizycznie nie mogłem się stawić na tym przesłuchaniu - opowiada pan Wojciech. - Wziąłem zwolnienie, zadzwoniłem do urzędu i powiedziałem jaka jest sytuacja. Usłyszałem, że nie ma problemu, będzie wyznaczony kolejny termin.

Ten wypadł na 20 grudnia.

- Dostałem awizo, ale go nie odebrałem. Nie miałem do tego głowy, akurat wtedy dowiedziałem się o chorobie żony - odpowiada przedsiębiorca. - Awizo miałem odebrać 31 grudnia, bo do tego dnia było ważne. Termin odbioru awizo jest 14-dniowy, ale pismo wysłano 14 grudnia z terminem przesłuchania na 20. Nie stawiłem się na przesłuchaniu, bo o nim nie wiedziałem, więc urzędnicy zawiadomili prokuraturę.



Ale późniejszego terminu urzędnicy wyznaczyć nie mogli, bo dokładnie 1 stycznia sprawa by się przedawniła.

Fiskus zastosował więc sztuczkę na gangstera. Sprawę ze podatkowej zamienił na karno-skarbową. Ta się nie przedawnia.

Postawienie pana Wojciecha przed prokuraturą zajęło śląskiej skarbówce 5 lat. Proces miał za to ekspresowe tempo.

- Nawet mnie nie przesłuchano, nie wezwano na rozprawę. Zarzuty postawiono mi 31 grudnia, 25 lutego już byłem skazany - mówi przedsiębiorca. - Sąd w ogóle nie wziął pod uwagę tego, że po doprowadzeniu do prokuratury nie byłem w stanie odpowiadać na pytania.

Wyrok: grzywna w wysokości 4 470 złotych, razem z kosztami sądowymi. Pan Wilk się od niego odwołał, a ponieważ wyrok wydano zaocznie, zgodnie z przepisami został unieważniony. Nowy proces rozpocznie się pod koniec kwietnia.

Zgodnie z obowiązującą ordynacją podatkową, obowiązek zapłaty zaległego podatku przedawnia się po pięciu latach. Urzędy skarbowe mają jednak na to bardzo prosty patent, zastosowany także w sprawie pana Wojciecha.

Wystarczy wszcząć postępowanie karno-skarbowe i bieg przedawnienia się przerywa. Sprawę można w ten sposób przedłużać w nieskończoność. Co gorsza dzieje się tak nawet w sytuacji, kiedy postępowanie jest potem umarzane.

Po prostu po kolejnych kilku latach urzędnicy stwierdzają, że żadnego przestępstwa i wykroczenia skarbowego nie było. W ten sposób fiskus zyskuje czas na nieśpieszne rozgrzebywanie spraw, a podatnik żyje ze świadomością ciążących na nim oskarżeń.

Przerywanie biegu postępowania przy wykorzystaniu kodeksu karnego skarbowego można uznać za powszechną praktykę fiskusa.

Kancelaria GWW, razem z Konfederacją Lewiatan i Helsińską Fundacją Praw Człowieka zebrała w czterech urzędach skarbowych w Polsce dane z lat 2008 - 2014. Wynika z nich, że 94 proc. postępowań kontrolnych, w których wszczęto postępowanie karne, wszczynano w roku przedawnienia. Trzy czwarte "otwierano" w ostatnim kwartale.

W 2014 r. Rzecznik Praw Obywatelskich uznał, że takie działania fiskusa mogą być niezgodne z konstytucją i złożył wniosek do Trybunału Konstytucyjnego.

Trybunał postępowanie zamknął, otworzył na nowo, po czym bezterminowo odroczył.

https://www.money.pl/gospodarka/skarbowk...5105a.html


pojebane.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
Cytat:Kilkunastu pracowników legnickiego oddziału ZUS i ich rodziny mieli być zaangażowani w proceder wyłudzania nienależnych świadczeń. Metoda była banalnie prosta i przez lata, niezauważalna.

Kwota nienależnie wypłaconych świadczeń według obecnych szacunków przekracza 2 mln zł. Jak dochodziło do oszustw? Bliscy pracowników Zakładu Ubezpieczeń Społecznych zakładali firmy i przez kilka miesięcy opłacali najwyższe możliwe składki zdrowotne. To gwarantowało im bardzo wysokie świadczenia z ZUS z tytułu choroby, która przychodziła zaraz po uzyskaniu odpowiednich uprawnień. Oczywiście takie zwolnienia powinny być poddawane kontroli, ale dziwnym trafem tak się nie działo w przypadku rodzin urzędników. Pracownicy ZUS nie sprawdzali również jak długo działała firma.

- Niestety jest to też bardzo jaskrawy przykład występowania i tolerowania konfliktu interesów, naruszenia przez pracowników bezwzględnego obowiązku wyłączenia się z obsługi spraw, w których występują określone powiązania rodzinne - tłumaczy - Andrusiewicz, Rzecznik Prasowy ZUS.

Jak długło mógł trwać ten proceder? Nawet od 2011 roku. Szczegóły poznamy jednak dopiero po wszystkich zaplanowanych kontrolach w oddziale.

- O sprawie zostaliśmy poinformowani przez pracowników oddziału. Pełnię nieprawidłowości można wykryć jedynie na miejscu w trakcie kontroli, co też uczynił departament kontroli wewnętrznej. Do wykrycia nadużyć potrzeba jest analizy dokumentacji spraw, która to dokumentacja gromadzona jest na miejscu w oddziale - wyjaśnia Wojciech Andrusiewicz. - Dodatkowo, decyzją prezes ZUS, za brak nadzoru, odwołana została dyrekcja oddziału. Dotychczasowego dyrektora zastępuje pan Marek Paczuski, który jest dyrektorem oddziału ZUS w Siedlcach. Jego zadaniem jest uporządkowanie sytuacji w oddziale w Legnicy do czasu wyłonienia nowego dyrektora - dodaje.

Zakład Ubezpieczeń Społecznych zapewnia, że wobec wszystkich osób zaangażowanych w ten proceder trwają postępowania dyscyplinarne. Wszyscy, którym udowodni się pobranie nienależnych świadczeń, zobowiązani będą do oddania tych pieniędzy.

-Doniesienie w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa zostało już złożone do prokuratury. W Zakładzie nie ma przyzwolenia na łamanie standardów i procedur. Wyciągamy konsekwencje w każdym przypadku stwierdzenia jakichkolwiek nadużyć - dodaje stanowczo Wojciech Andrusiewicz, Rzecznik Prasowy ZUS.

http://legnica.naszemiasto.pl/artykul/af...id,tm.html
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
[Obrazek: 60258399_326006248094274_299793391044211...e=5D5690D1]
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
To niezłe miał dochody w Peerelu. Skoro ze składek emerytalnych uzbierał 500 tys., to znaczy, że zarobił w życiu 2,5 mln złotych brutto. Jako szesnastolatek w roku 1969 zarabiał odpowiednik dzisiejszych 4000 zł, czy potem mu się tak polepszyło?
Odpowiedz
ZaKotem napisał(a): To niezłe miał dochody w Peerelu. Skoro ze składek emerytalnych uzbierał 500 tys., to znaczy, że zarobił w życiu 2,5 mln złotych brutto. Jako szesnastolatek w roku 1969 zarabiał odpowiednik dzisiejszych 4000 zł, czy potem mu się tak polepszyło?

Obrazek nie jest precyzyjny - chodzi w nim raczej o to, aby dał do myślenia odnośnie bieżącej sytuacji - załóżmy, że jesteś na własnej działalności przez 40 lat:

40 lat * 12 miesięcy * 1300 zł = 624 000 zł

Ponad pół miliona, które pójdzie w pizdu Smutny
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
lumberjack napisał(a): Obrazek nie jest precyzyjny - chodzi w nim raczej o to, aby dał do myślenia odnośnie bieżącej sytuacji - załóżmy, że jesteś na własnej działalności przez 40 lat:

40 lat * 12 miesięcy * 1300 zł = 624 000 zł

Ponad pół miliona, które pójdzie w pizdu Smutny

Zaraz, zaraz. 1300 zł płacisz składek emerytalnych? Na emeryturę płacisz 900zł, czyli wychodzi już "tylko" 432 000. Też oczywiście za dużo, żeby tolerować pójście tego w pizdu. Tylko że jeśli będziesz żyć na emeryturze 20 lat, dostając 2000 miesięcznie, to dostaniesz 20*12*2000 = 480 000. No to na mój gust zarobisz. Oczywiście, jeśli postanowisz zejść po 10 latach, no to stracisz, a za to żyjąc sto lat będziesz już super beneficjentem, kasując pieniążki tych, co żyli za krótko. Na tym polega ubezpieczenie, które jest odwrotnością ubezpieczenia na życie. Ubezpieczając się na życie (co jest dobrowolne) im szybciej umrzesz, tym więcej wygrasz, płacąc składki emerytalne (co jest przymusowe) im później umrzesz, tym więcej wygrasz.
Odpowiedz
To bardzo chujowa gra, bo gdybym te pieniądze miał na koncie, to w razie śmierci wszystko odziedziczyłoby moje dziecko. A tak to wszystko odziedziczy ZUS.

ZaKotem napisał(a): Też oczywiście za dużo, żeby tolerować pójście tego w pizdu. Tylko że jeśli będziesz żyć na emeryturze 20 lat, dostając 2000 miesięcznie, to dostaniesz 20*12*2000 = 480 000. No to na mój gust zarobisz.

Nie ma takiej opcji, żebym przy takim zapierdolu żył 20 lat na emeryturze.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
lumberjack napisał(a): Nie ma takiej opcji, żebym przy takim zapierdolu żył  20 lat na emeryturze.
Pewnie masz rację. Na mój gust to jest motywacja, żeby zapierdol zmniejszyć. Jak nie dla zdrowia samego w sobie, to policz tylko, ile na byciu zdrowym zarobisz.
Odpowiedz
lumberjack napisał(a): Nie ma takiej opcji, żebym przy takim zapierdolu żył  20 lat na emeryturze.

To dlaczego nie inwestujesz tego co zarobisz? Wbrew obiegowym opiniom wcale nie trzeba grubych tysięcy aby zacząć. No i wcale nie trzeba też inwestować w coś co potem może rozpirzyć rząd. Osobiście to ja nie liczę na to, że kiedykolwiek zobaczę emeryturę z ZUS, dlatego też nadwyżki wsadzam w to wszystko co może mi przynieść długotrwały zysk. Od dywidend zaczynając, na dotacjach kończąc. Zyski zaś wsadzam w zmniejszenie swoich własnych obciążeń np. rachunków. W ten sposób nie zwiększając zapierdolu zostaje mi więcej kasy. I mam nadzieję, że tak właśnie dociągnę do emerytury.
Sebastian Flak
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości