Widziałem kiedyś fragment jakiegoś programu gdzie jakiś typ z Afryki siedzący w gronie dobrodusznych Amerykanów spod znaku organizacji pomagających "cierpiącym" powiedział żeby przestali im pomagać i zostawili ich samym sobie. Że chcą sami sobie pomóc i rozwijać się w spokoju bez niczyjej łaski i pomocy. Było to pouczające. Nie jestem w stanie namierzyć co to był za dokument, więc potraktujcie to jako anegdotę, którą można konfrontować przy okazji rozmowy z Afrykańczykami z ichnich ngo-sów.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
.