Kłobuk,
Jest jeszcze jedna okoliczność - tu nie chodziło o obronę skompromitowanego rządu przed znacznie lepszą konkurencją, ale o zabezpieczenie Polski przed losem, jaki jej gotuje opcja obecnie rządząca krajem. Dla wszystkich podsłuchanych polityków i ich rozmówców, plany i zamiary JK nie były żadną tajemnicą. A to już w innym świetle stawia interwencję służ w redakcji Wprostu. Po opublikowaniu pierwszych taśm, mieliśmy sytuację zagrożenia istnienia demokratycznego rządu, przez akcję niezidentyfikowanych sił. Przez analogię, w USA często prowadzących wojny zdarzało się, że rząd apelował do dziennikarzy, by ci, w interesie kraju nie publikowali informacji o ważnych wydarzeniach. Z reguły, takie apele były traktowane poważnie.
Cytat:Wątpię tez, ze mogła mieć miejsce jakaś samowola służb specjalnych. wszystkie służby wtedy trzymali wtedy mocno w ręku. Chyba że mówimy o jakichś pozostałościach WSI ale to już "po drugiej stronie mocy"Jeśli już mówimy o "pozostałościach", nie wolno zapominać o ludziach umieszczonych w służbach przez PIS. I proste pytanie - komu to służyło?, wyraźnie wskazuje to środowisko, jako inspiratora podsłuchów, a nie mityczną WSI, która przecież nie kręciłaby bata na własny tyłek, czyli nie atakowałby swego największego protektora - B. Komorowskiego(to oczywiście żart) i jego kolegów.
Jest jeszcze jedna okoliczność - tu nie chodziło o obronę skompromitowanego rządu przed znacznie lepszą konkurencją, ale o zabezpieczenie Polski przed losem, jaki jej gotuje opcja obecnie rządząca krajem. Dla wszystkich podsłuchanych polityków i ich rozmówców, plany i zamiary JK nie były żadną tajemnicą. A to już w innym świetle stawia interwencję służ w redakcji Wprostu. Po opublikowaniu pierwszych taśm, mieliśmy sytuację zagrożenia istnienia demokratycznego rządu, przez akcję niezidentyfikowanych sił. Przez analogię, w USA często prowadzących wojny zdarzało się, że rząd apelował do dziennikarzy, by ci, w interesie kraju nie publikowali informacji o ważnych wydarzeniach. Z reguły, takie apele były traktowane poważnie.