Iselin napisał(a): I to jest w zasadzie jedyny prawdziwy problem związany z tym programem. Resztę narzekań można sobie wsadzić w buty. Podobne świadczenie istnieją w krajach Europy Zachodniej i mnóstwo Polaków tam ciągnie, mówiąc, że można godnie żyć i że nawet jeśli nie zarabia się dużo, to są świadczenia na dzieci i tanie mieszkania na wynajem.
Statystyki, przynajmniej te oficjalne nie potwierdzają Twojej teorii, że magnesem przyciągającym Polaków za granicę są świadczenia na dzieci czy też inny socjal.
A to skąd wziąć na to kasę to główny problem ale nie jedyny. Bo równie dużym jest skuteczność tego programu.
Cytat:A już labidzenia, że ludzie rezygnują z pracy i się nie rozwijają, znieść nie można. Różne znajome tłumaczki zachwycają się, że praca w domu przy kompie jest fajna, bo można wstać i przytulić dziecko i że te modne teorie o godzeniu etatu z macierzyństwem to bzdura. A potem są krzyki, że kasjerkom "nie chce się harować", kiedy dostały 500 zł i wolą zostać z dzieckiem. Bo kasjerki to podludzie i nie potrzebują przytulić dziecka. Do tego jeszcze pojawia się troska o to, że ktoś się nie rozwija, bo zajmuje się dzieckiem zamiast pracować na kasie albo przy taśmie.[/quote]
Jest też trochę ludzi, którzy wiecznie płaczą, że ich na nic nie stać, chociaż pracują, a "patologia dostaje". Gdybym ich nie znała, myślałabym, że jedzą suchy chleb i piją wodę z kałuży. W rzeczywistości sporo żyje na wyższym poziomie niż ja, a mnie byłoby wstyd tak płakać i narzekać.
Wydaje mi się, że dostrzegasz tylko tych, którzy sensownie wykorzystają te pieniądze (pewnie ich nie mało) zupełnie ignorując tych, którzy po prostu je "przepiją". Tak, w Europie Zachodniej istnieją takie programy. Ich wpływ na dzietność jest co najmniej dyskusyjny. I nawet tam znajdują się ludzie którzy robią dzieciaki dla zasiłków a wręcz uczynili sobie z tego sposób na życie. I to przy znacznie większej kontroli wydawania tych pieniędzy niż ma to miejsce u nas.
Dodatkowo wydaje się, że zapominasz po co jest ten program. Nie po to aby ciężko pracujących ludzi było stać na więcej, lub aby ktoś mógł postawić się swojemu januszowemu szefowi rzucając pracę, ale przynajmniej w teorii aby zwiększyć dzietność. Więc zupełnie nie rozumiem czemu tutaj piszesz o kasjerkach czy pracownikach na taśmie, zwłaszcza, że w życiu zdecydowanej większości z nich ten program nic nie zmieni - bo zwyczajnie się na niego nie załapią.
Jeżeli patrzeć na ten program tak jak Ty proponujesz - jako narzędzie do poprawy losu najmniej zarabiających to trzeba stwierdzić, że ten program jest beznadziejny. Chociażby dlatego, że traktuje tych ludzi bardzo wybiórczo a dodatkowo wydając 20 mld złotych rocznie można by tym ludziom pomóc znacznie skuteczniej - chociażby obniżając dla wszystkich, którzy najmniej zarabiają w znaczący sposób podatki.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"