To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Żołnierze Zbędni
#1
Pewnie nie jestem jedyną osobą, która ma serdecznie dosyć propagowania we wszystkich możliwych środkach przekazu tzw. "żołnierzy wyklętych". Mamy państwowe uroczystości w związku z ich Dniem przez duże "D". Mamy marsze, biegi i marszobiegi w wielu miastach Polski. Facebook jest usiany dziesiątkami stron poświęconych wszystkim, albo tylko konkretnym "żołnierzom wyklętym". Wielu użytkowników zmienia sobie profilowe na jakieś czarnobiałe zdjęcia wąsatych panów w mundurach. Ktoś w Warszawie zamówił sobie tort z "żołnierzem wyklętym"... A nie, to był mały powstaniec warszawski.

Z drugiej strony mamy sporo głosów przypominających o mrocznej stronie działania "wyklętych". Wśród zarzutów pojawiają się terroryzowanie cywilnej ludności, ludobójstwa, a nawet dzieciobójstwa.

Ja akurat w tej dyskusji nie mam zamiaru uczestniczyć. Niech profesjonaliści rozstrzygają które zarzuty wobec nowych ulubieńców prawicy były słuszne, a które nie.

Interesuje mnie jednak i zdumiewa inny fakt: nikt nie zadaje pytania "po co to wszystko było?". Jakie było rzeczywiste znaczenie walki "wyklętych"? Jaki przyświecał im cel, co chcieli osiągnąć dla swoich obywateli? Od prawilnusów słyszę często, że "walczyli o wolną Polskę". Serio? Stalin miał się wystraszyć partyzantów tuż po tym jak pobił armię III Rzeszy i umówił się w Jałcie na nowy porządek świata? Miałby zwołać drugą Jałtę po to, żeby zadeklarować że odpuszcza sobie Polskę (i NRD oraz Czechy, bo jego wojsko i tak nie miałoby tam jak dojechać)?

Niestety, terytorium Polski ma kluczowe znaczenie strategiczne dla bezpieczeństwa dwóch cywilizacji: wschodniej i zachodniej. Jest to jeden z niewielu terenów nizinnych na moście lądowym między Europą wschodnią, a zachodnią, a zarazem najkrótsza droga z Moskwy do większości stolic w zachodniej Europie. I teraez Stalin miałby to poddać, bo mu giną ubecy i ginie broń ze słabo bronionych posterunków policji?

No dobra, ale może są jakieś okoliczności łagodzące dla "wyklętych"? Każdy wie z dzisiejszej perspektywy, że Powstanie Warszawskie nie miało sensu. Można jednak zrozumieć jego uczestników, którzy w okupowanym mieście nie mieli takiej percepcji zdarzeń jak my po kilku dekadach. Nie wiedzieli, że w dowództwie powstania mogą być sowieccy szpiedzy, że Sowieci nie pomogą im w walce, że Stalin nie zamierza zwrócić Polsce wolności. Były jeszcze resztki nadziei co do honorowego zachowania sojuszników i tego, że spotkają się z Sowietami gdzieś blisko polskich granic.

Ale "wyklęci" żyli już w nowym, podrugowojennym świecie. Po Jałcie, po najbardziej wyniszczającej wojnie w dziejach świata. Oczywiste było, że walka zbrojna nic nie jest w stanie zmienić. Nikt nie wypowie Sowietom wojny, żeby zwrócić Polsce i Niemcom Wschodnim wolności. Stalin nie odpuści Europy Środkowo-Wschodniej wiedząc, że nikt nie odważy się na kolejną wojnę światową, tym razem z bronią atomową w roli głównej. "Żołnierze wyklęci" musieli coś wiedzieć na ten temat - w końcu zajmowali się konspiracją, czyli w dużej części pozyskiwaniem informacji. Mimo to walczyli, sprowadzając odwety na ludność cywilną i marnując potencjał obywateli na bezsensowną walkę.

Lubię ich przykład porównywać do płk. Kuklińskiego. Był to człowiek, który poważnie zachwiał równowagą sił między USA i ZSRR. Nie wiadomo dokładnie jaki był jego udział w upadku Związku Radzieckiego, ale na pewno był znaczny, skoro przekazał m. in. plany jego inwazji na Europę i wojny nuklearnej. No więc technicznie rzecz biorąc, był przeciwieństwem "wyklętości". Na początku pupilek władzy, a potem zdrajca. Prawdopodobnie nikt przez niego nie zginął, a wiele istnień zostało ocalonych, jeśli uznamy że oddalił perspektywę 3. Wojny Światowej. Dlaczego w ten sposób nie działają nasi "wyklęci"? Jako szpiedzy, nie kamikaze?

A teraz konkluzja. Smuci mnie to, że po przegranych powstaniach kościuszkowskim, listopadowym, styczniowym, warszawskim, znaleźliśmy sobie kolejnych powstańców do hołubienia. Czasy się zmieniają, a "Gloria Victis" jak ryczeli tak ryczą dalej. Dziś mamy "żołnierzy wyklętych", a jak wybuchnie jakaś wojna to będziemy mieć jakichś innych "bohaterów" ze spluwą i w kurteczce, którzy będą padać jak muchy od kul żołnierzy Specnazu czających się gdzieś w ciemnościach 4km dalej z noktowizorami, dronami i satelitarnym mapowaniem terenu. Tymczasem nasza zawodowa armia nie jest przystosowana do obrony kraju, choć zapewne świetnie sobie radzi w pustynnych warunkach Zatoki Perskiej...
Odpowiedz
#2
Cytat:Ale "wyklęci" żyli już w nowym, podrugowojennym świecie. Po Jałcie, po najbardziej wyniszczającej wojnie w dziejach świata. Oczywiste było, że walka zbrojna nic nie jest w stanie zmienić. Nikt nie wypowie Sowietom wojny, żeby zwrócić Polsce i Niemcom Wschodnim wolności. Stalin nie odpuści Europy Środkowo-Wschodniej wiedząc, że nikt nie odważy się na kolejną wojnę światową, tym razem z bronią atomową w roli głównej. "Żołnierze wyklęci" musieli coś wiedzieć na ten temat - w końcu zajmowali się konspiracją, czyli w dużej części pozyskiwaniem informacji.

W wielu relacjach, z jakimi się zetknąłem, byli ŻW wspominali, że liczyli na wybuch III Wojny Światowej, w której Zachód zdmuchnie komunizm. Z dzisiejszej perspektywy wygląda to na myślenie życzeniowe, ale (okoliczność łagodząca) nie przeceniałbym zdolności ŻW do gromadzenia i analizy informacji. To chłopaki z lasu byli, nie analitycy sztabowi.
Odpowiedz
#3
Christoff napisał(a): W wielu relacjach, z jakimi się zetknąłem, byli ŻW wspominali, że liczyli na wybuch III Wojny Światowej, w której Zachód zdmuchnie komunizm. Z dzisiejszej perspektywy wygląda to na myślenie życzeniowe, ale (okoliczność łagodząca) nie przeceniałbym zdolności ŻW do gromadzenia i analizy informacji. To chłopaki z lasu byli, nie analitycy sztabowi.
A Churchill też był chłopakiem z lasu? Plan Operation Unthinkable był tworzony przez poważnych ludzi.

Co do innych okoliczności usprawiedliwiających działanie ŻW:
  • Rezygnacja z wojny mogła przez wielu być traktowana jako zdrada.
  • Poddanie się nie oznaczało uniknięcia prześladowań.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#4
Cytat:A Churchill też był chłopakiem z lasu? Plan Operation Unthinkable był tworzony przez poważnych ludzi.

To prawda, ale po pierwsze chłopaki z lasu nic o nim nie wiedzieli, po drugie ostatecznie odstąpiono od niego jako niewykonalnego.
Odpowiedz
#5
Christoff napisał(a): To prawda, ale po pierwsze chłopaki z lasu nic o nim nie wiedzieli
Jakieś piąte przez dziesiąte i pewnie wyolbrzymione mogło do nich dotrzeć.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#6
Cytat:No dobra, ale może są jakieś okoliczności łagodzące dla "wyklętych"?
Dlaczego szukasz okoliczności łagodzących dla ludzi walczących o taką Polskę, jaką znali sprzed 1939 r?
Szukaj okoliczności dla tych, którzy polecieli na sowiecki pasek.
Zadziwiasz mnie.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#7
Sof...
Czasem po prostu szydło z worka wychodzi.
Strasznie ich dużo tego pierwszego marca powychodziło.

Odpowiedz
#8
Sofeicz napisał(a): Szukaj okoliczności dla tych, którzy polecieli na sowiecki pasek.
A akurat dla tych osób znaleźć takie okoliczności jest bardzo łatwo. Poza tym fakt, że chcecie z idiotą rozpierdolić dyskusję i przerobić ją na pyskówkę można poczytać za przejaw braku argumentów.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#9
zefciu napisał(a):
Sofeicz napisał(a): Szukaj okoliczności dla tych, którzy polecieli na sowiecki pasek.
A akurat dla tych osób znaleźć takie okoliczności jest bardzo łatwo. Poza tym fakt, że chcecie z idiotą rozpierdolić dyskusję i przerobić ją na pyskówkę można poczytać za przejaw braku argumentów.

Jaką pyskówkę?
Wyobraź sobie, że Ruscy wchodzą do Polski tak, jak onegdaj na Ukrainę, zaprowadzają swoje porządki i władze i nie wszyscy kładą uszy po sobie.
A ktoś pyta, o okoliczności łagodzące dla tych niepokornych - toż to jawna prowokacja.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#10
Sofeicz napisał(a):
Cytat:No dobra, ale może są jakieś okoliczności łagodzące dla "wyklętych"?
Dlaczego szukasz okoliczności łagodzących dla ludzi walczących o taką Polskę, jaką znali sprzed 1939 r?
Szukaj okoliczności dla tych, którzy polecieli na sowiecki pasek.
Zadziwiasz mnie.

Czytałeś w ogóle w jakim kontekście użyłem tego sformułowania?
Odpowiedz
#11
El Commediante napisał(a):
Sofeicz napisał(a):
Cytat:No dobra, ale może są jakieś okoliczności łagodzące dla "wyklętych"?
Dlaczego szukasz okoliczności łagodzących dla ludzi walczących o taką Polskę, jaką znali sprzed 1939 r?
Szukaj okoliczności dla tych, którzy polecieli na sowiecki pasek.
Zadziwiasz mnie.

Czytałeś w ogóle w jakim kontekście użyłem tego sformułowania?

No właśnie czytałem, i gdybyś użył cudzysłowu pisząc "No dobra, ale może są jakieś "okoliczności łagodzące" dla wyklętych?" to mógłbym domniemywać sarkazm lub ironię. A tak to niestety nie dostrzegam.
Tym bardziej, że dalej piszesz o naszym żałosnym czczeniu przegranych powstań i bohaterów.

Może popracuj nad stylem, żeby nie wprowadzać czytelnika w konfuzję.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#12
El_C - gdyby komunisci nie cenzurowali historii; gdyby o tych zolnierzach umozliwili normalna dyskusje, to teraz nie mialbys takiej erupcji informacji na temat ŻW. Podziekuj komunistom, ze przez 50 lat albo przemilczali temat albo robili z tych zolnierzy bandytow. Wiadomo, ze ZW nie byli swietojebliwymi, niewinnymi aniolkami, ale przemilczanie ich racji i kreowanie ich na najgorsze szumowiny zaowocowalo obecnie przegieciem w druga strone.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#13
El Commediante napisał(a): No dobra, ale może są jakieś okoliczności łagodzące dla "wyklętych"? 
Dziwne pytanie, bo sugeruje jakąś przewinę.
Walka z narzuconym komunizmem i protektoratem ZSRR żadnych usprawiedliwień nie wymaga bowiem to nic karygodnego.
Jeśli zaś chodzi o przypadki mordów na niewinnej ludności cywilnej to tutaj także nie ma sensu rozmawianie o okolicznościach łagodzących czy usprawiedliwieniach bo dla takich czynów usprawiedliwienia zwyczajnie nie ma.
Można rozmawiać o motywach podtrzymania działalności partyzanckiej po zakończeniu II WŚ ale tutaj poprzednicy powiedzieli zwięźle już chyba wszystko co się da powiedzieć na ten temat.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
#14
Szczerze mówiąc ŻW to byli prawdziwi 'desperados' (polecam życiorys Antoniego Hedy ps. "Szary")
https://pl.wikipedia.org/wiki/Antoni_Heda
Z jednej strony mieli sowiecki walec, który miażdżył wszystko z nieubłaganą skutecznością, z drugiej zmęczoną wojną ludność, która już miała powyżej uszu ciągłe konfiskaty i kontrybucje nakładane na nią przez wszystkie strony.
Chłop wiadomo, zawsze dostaje w dupę.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#15
Sofeicz napisał(a):
El Commediante napisał(a):
Sofeicz napisał(a):
Cytat:No dobra, ale może są jakieś okoliczności łagodzące dla "wyklętych"?
Dlaczego szukasz okoliczności łagodzących dla ludzi walczących o taką Polskę, jaką znali sprzed 1939 r?
Szukaj okoliczności dla tych, którzy polecieli na sowiecki pasek.
Zadziwiasz mnie.

Czytałeś w ogóle w jakim kontekście użyłem tego sformułowania?

No właśnie czytałem, i gdybyś użył cudzysłowu pisząc "No dobra, ale może są jakieś "okoliczności łagodzące" dla wyklętych?" to mógłbym domniemywać sarkazm lub ironię. A tak to niestety nie dostrzegam.
Tym bardziej, że dalej piszesz o naszym żałosnym czczeniu przegranych powstań i bohaterów.

Może popracuj nad stylem, żeby nie wprowadzać czytelnika w konfuzję.

Masz rację, cudzysłów powinien byc. Poprawie jak dojde do kompa. Ale nie z powodu ironii czy sarkazmu, tylko w takim kontekście, w którym ich "wina" polegala na walce kompletnie pozbawionej sensu. To wlasnie do tej "winy" poszukuje "okoliczności lagodzacych".
Odpowiedz
#16
El Commediante napisał(a): To wlasnie do tej "winy" poszukuje "okoliczności lagodzacych".

No właśnie, kiedy front wschodni szedł na zachód, AK chciała przywitać Armię Czerwoną jako gospodarze. A tu wyszło na to, że oni sami są jakimś niepotrzebnym i obcym elementem nowego ładu.
To tak, jakby ktoś zajął ci mieszkanie, nasrał na dywan, a wszyscy by się dziwowali, że masz jakieś pretensje.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#17
El Commediante napisał(a): Pewnie nie jestem jedyną osobą, która ma serdecznie dosyć propagowania we wszystkich możliwych środkach przekazu tzw. "żołnierzy wyklętych". Mamy państwowe uroczystości w związku z ich Dniem przez duże "D". Mamy marsze, biegi i marszobiegi w wielu miastach Polski. Facebook jest usiany dziesiątkami stron poświęconych wszystkim, albo tylko konkretnym "żołnierzom wyklętym". Wielu użytkowników zmienia sobie profilowe na jakieś czarnobiałe zdjęcia wąsatych panów w mundurach. Ktoś w Warszawie zamówił sobie tort z "żołnierzem wyklętym"... A nie, to był mały powstaniec warszawski.

Z drugiej strony mamy sporo głosów przypominających o mrocznej stronie działania "wyklętych". Wśród zarzutów pojawiają się terroryzowanie cywilnej ludności, ludobójstwa, a nawet dzieciobójstwa.

Ja akurat w tej dyskusji nie mam zamiaru uczestniczyć. Niech profesjonaliści rozstrzygają które zarzuty wobec nowych ulubieńców prawicy były słuszne, a które nie.

Interesuje mnie jednak i zdumiewa inny fakt: nikt nie zadaje pytania "po co to wszystko było?". Jakie było rzeczywiste znaczenie walki "wyklętych"? Jaki przyświecał im cel, co chcieli osiągnąć dla swoich obywateli? Od prawilnusów słyszę często, że "walczyli o wolną Polskę". Serio? Stalin miał się wystraszyć partyzantów tuż po tym jak pobił armię III Rzeszy i umówił się w Jałcie na nowy porządek świata? Miałby zwołać drugą Jałtę po to, żeby zadeklarować że odpuszcza sobie Polskę (i NRD oraz Czechy, bo jego wojsko i tak nie miałoby tam jak dojechać)?

Niestety, terytorium Polski ma kluczowe znaczenie strategiczne dla bezpieczeństwa dwóch cywilizacji: wschodniej i zachodniej. Jest to jeden z niewielu terenów nizinnych na moście lądowym między Europą wschodnią, a zachodnią, a zarazem najkrótsza droga z Moskwy do większości stolic w zachodniej Europie. I teraez Stalin miałby to poddać, bo mu giną ubecy i ginie broń ze słabo bronionych posterunków policji?

No dobra, ale może są jakieś okoliczności łagodzące dla "wyklętych"? Każdy wie z dzisiejszej perspektywy, że Powstanie Warszawskie nie miało sensu. Można jednak zrozumieć jego uczestników, którzy w okupowanym mieście nie mieli takiej percepcji zdarzeń jak my po kilku dekadach. Nie wiedzieli, że w dowództwie powstania mogą być sowieccy szpiedzy, że Sowieci nie pomogą im w walce, że Stalin nie zamierza zwrócić Polsce wolności. Były jeszcze resztki nadziei co do honorowego zachowania sojuszników i tego, że spotkają się z Sowietami gdzieś blisko polskich granic.

Ale "wyklęci" żyli już w nowym, podrugowojennym świecie. Po Jałcie, po najbardziej wyniszczającej wojnie w dziejach świata. Oczywiste było, że walka zbrojna nic nie jest w stanie zmienić. Nikt nie wypowie Sowietom wojny, żeby zwrócić Polsce i Niemcom Wschodnim wolności. Stalin nie odpuści Europy Środkowo-Wschodniej wiedząc, że nikt nie odważy się na kolejną wojnę światową, tym razem z bronią atomową w roli głównej. "Żołnierze wyklęci" musieli coś wiedzieć na ten temat - w końcu zajmowali się konspiracją, czyli w dużej części pozyskiwaniem informacji. Mimo to walczyli, sprowadzając odwety na ludność cywilną i marnując potencjał obywateli na bezsensowną walkę.

Lubię ich przykład porównywać do płk. Kuklińskiego. Był to człowiek, który poważnie zachwiał równowagą sił między USA i ZSRR. Nie wiadomo dokładnie jaki był jego udział w upadku Związku Radzieckiego, ale na pewno był znaczny, skoro przekazał m. in. plany jego inwazji na Europę i wojny nuklearnej. No więc technicznie rzecz biorąc, był przeciwieństwem "wyklętości". Na początku pupilek władzy, a potem zdrajca. Prawdopodobnie nikt przez niego nie zginął, a wiele istnień zostało ocalonych, jeśli uznamy że oddalił perspektywę 3. Wojny Światowej. Dlaczego w ten sposób nie działają nasi "wyklęci"? Jako szpiedzy, nie kamikaze?

A teraz konkluzja. Smuci mnie to, że po przegranych powstaniach kościuszkowskim, listopadowym, styczniowym, warszawskim, znaleźliśmy sobie kolejnych powstańców do hołubienia. Czasy się zmieniają, a "Gloria Victis" jak ryczeli tak ryczą dalej. Dziś mamy "żołnierzy wyklętych", a jak wybuchnie jakaś wojna to będziemy mieć jakichś innych "bohaterów" ze spluwą i w kurteczce, którzy będą padać jak muchy od kul żołnierzy Specnazu czających się gdzieś w ciemnościach 4km dalej z noktowizorami, dronami i satelitarnym mapowaniem terenu. Tymczasem nasza zawodowa armia nie jest przystosowana do obrony kraju, choć zapewne świetnie sobie radzi w pustynnych warunkach Zatoki Perskiej...

Honor. Słyszałeś kiedyś o czymś takim? Ktoś kto postępuje honorowo, nie wymaga żadnych usprawiedliwień, okoliczności łagodzących, itd.
Kwestia tego, że i tak zostaliby zamordowani, to już kwestia czysto praktyczna.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
#18
Samo określenie "żołnierze" jest już dla prawdziwych żołnierzy obelgą. Żołnierze służą jakiejś władzy politycznej, odbierają od niej rozkazy i składają jej meldunki. Jeżeli takiej zwierzchności nie ma, to mamy do czynienia z czystym bandytyzmem, gdzie każdy polowy "komendant" sam sobie stanowi prawo, wyznacza zadania i się z nich przed sobą rozlicza.

Takie kreatury jak Bury, Chryń, Ogień, Bir, Warszyc, czy Stach, po prostu kochali poczucie wszechwładzy i całkowitej samowoli nad życiem i śmiercią.

Każda wojna powoduje wypływanie takich typów na wierzch i po każdej wojnie, dowolna władza musi ich okiełznać. Gdyby po wojnie do Polski wrócił rząd z Londynu, to owi "wyklęci" i tak by palili, rabowali, mordowali i gwałcili, zapewne nie w imię walki z komunizmem, tylko walki o komunizm. Im było wszystko jedno. Jak się czyta te życiorysy to przecież widać Najpierw był w AK, ale się go pozbyli, względnie zdezerterował, potem był w NSZ, ale się go pozbyli..., potem był w LWP, albo w ...UB, ale wszędzie musiał słuchać czyichś rozkazów. Więc w końcu rozpoczął "walkę o wolność" na własną rękę, skrzykując podobnych sobie degeneratów. Smutny
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
#19
Grubo pojechałeś, nie ma co.
Zupełnie bezkontekstowo i raczej bezmyślnie.
No tak, bo wkraczająca Armia Czerwona & Co nie mieli poczucia wszechwładzy i całkowitej kontroli nad życiem i śmiercią.
No i słuchali się rozkazów - miodzio.
Jeszcze takiej naiwnej obrony komuny i jej ówczesnej propagandy nie slyszałem.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#20
Cytat: byli ŻW wspominali, że liczyli na wybuch III Wojny Światowej, w której Zachód zdmuchnie komunizm. Z dzisiejszej perspektywy wygląda to na myślenie życzeniowe, ale (okoliczność łagodząca) nie przeceniałbym zdolności ŻW do gromadzenia i analizy informacji. To chłopaki z lasu byli, nie analitycy sztabowi.

Wspominali, wiele lat po wojnie, kiedy było jasne że takiej wojny nie było, żeby nadać temu co robili jakiś sens. Nie wiadomo co sobie myśleli i wyobrażali (jeżeli w ogóle coś) wtedy, w latach 40

Sofeicz napisał(a):  wkraczająca Armia Czerwona & Co nie mieli poczucia wszechwładzy i całkowitej kontroli nad życiem i śmiercią.
No i słuchali się rozkazów - miodzio.

Acha, a skoro tamci mordowali, gwałcili palili i grabili, to i ci mogli, nie?


Cytat: obrony komuny i jej ówczesnej propagandy

Owczesna propaganda komuny jak najbardziej nadawała tym typkom sens i znaczenie ideologiczne. Wg propagandy mieli oni walczyć o powrót obszarników i wyzyskiwaczy.

Pilaster żadnych takich motywów im nie przypisuje. Przecież oni sami nie mieli nic przeciwko komunie jako takiej. Sami często wstępowali do KBW, czy UB. Ale taka przynależność ich ograniczała.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości