To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Dowód na życie po śmierci?
Może trochę cię wprowadzę. Akurat ten wątek miał się w założeniu skupiać na udokumentowanych zdarzeniach dowodzących istnienia życia pozacielesnego (jak wróżbiarstwo czy śmierć kliniczna), więc akurat tutaj treści pism religijnych niewiele wnoszą. Przedmiotem dyskusji nie jest co miał do powiedzenia na ten temat jakiś kaznodzieja, ale czy takie zjawiska w ogóle możemy uznać za zachodzące
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
Oczko 
Teista napisał(a): Praktyka zabroniona przez Boga - sam napisałeś. Zabroniona, ponieważ ta religia jest religią żywych i nie ma tam miejsca na gusła i spirytyzm.

Owszem jest to religia żywych. Ale co rozumiesz pod tym pojęciem? Jeśli dla ciebie życiem jest życie ziemskie a potem nie ma nic to lepiej jest używać i niczym sobie nie zawracać głowy. Nie potrzebujesz religii by się upijac i chodzić na konceryty Uśmiech Stary Testament miał zbudować opowieść o Mesjaszu. A gdy On przyszedł powiedział nam o Królestwie Niebieskim: "w domu Ojca mego jest mieszkań wiele", "Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą", "Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia"... na dodatek Zmartwychwstał by pokazać, że ma władzę nad śmiercią - ten cud wiele znaczy. Podobnie jak zapowiedziane VI wieków wcześniej Wniebowstąpienie:

Dn 7, 13-14 (VI wiek przed Chrystusem) napisał(a):Patrzałem w nocnych widzeniach: a oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy. Podchodzi do Przedwiecznego i wprowadzają Go przed Niego. Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie.

Apostołowie byli naocznymi świadkami Wniebowstąpienia - tak jak w zapisanym u Daniela proroctwie:

Dz 1, 9-11 (po Zmartwychwstaniu Pana Jezusa) napisał(a):Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: "Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba".

Te wydarzenia miały pokazać, że Mesjasz ma władzę nad śmiercią.

Dragula napisał(a):Akurat ten wątek miał się w założeniu skupiać na udokumentowanych zdarzeniach dowodzących istnienia życia pozacielesnego

Wracając do medycznych aspektów śmierci klinicznej (NDE).Trzeba powiedziedzieć, że nie jest prawdą, iż zjawisko to związane jest tylko z pozytywnymi przeżyciami. Różni niezależni badacze posługując się różnymi próbami - uwarunkowanymi miejscem pracy, zamożnością, poziomem wykształcenia (czynnikami nie do końca od badaczy zależnymi) dochodzą do różnych wniosków: cześć twierdzi, że spośród tych osób, które doświadczają NDE (~18%) od 1-15% doświadczeń związanych jest z "frightning NDE" (fNDE - przerażające NDE), inni badacze jak Maurice Rawlings są zdania, że fNDE stanowią połowę populacji generalnej 50% z ~18% osób doświadczających czegokolwiek.

fNDE zawierają takie elementy jak: wizje: piekła, demonów, diabła, dziwnych zniekształconych "zwierząt", poczucie znalezienia się w wiecznej czarnej pustce z której nie ma ucieczki przy zachowaniu pełnej świadomości. Ponadto część fNDE prawdopodobnie nie jest klasyfikowanych - powodem tego jest pewnego rodzaju szok, który następuje u części "pacjentów" prawdopodobnie doświadczających fNDE - początkowo po odzyskaniu świadomości są panicznie przerażeni i nie są w stanie nic powiedzieć później zapominają co się działo, lub po prostu odzyskują świadomość a następnie diagnozuje się objawy charakterystyczne dla zespołu stesu pourazowego - jeśli się nie mylę pisze o tym Moody.

Naukowców szczególnie interesują przypadki dotyczące dzieci jako, że zwykle optymistyczniej postrzegają one rzeczywistość, nie mają ukształtowanego światopoglądu, czy poprostu nie zdają sobie spraw z wielu rzeczy.

Analiza śmierci klinicznej dziecka, które doświadczyło kontaktu ze diabłem - A Child’s Encounter with the Devil: An Unusual Near-Death Experience with Both Blissful and Frightening Elements (Bonenfant, R.J. Journal of Near-Death Studies 2001)

Inny ciekawy przypadek - buddysty nawróconego na chrześcijaństwo, po 3 dniowej śmierci (warto zwrócić uwagę na zdjęcia z pogrzebu) ponadto mnich podaje szczegóły z nigdy nie czytanej Biblii.



Warto też wspomnieć znany neurofizjologom fakt - po 15-30s. od ustania: akcji serca, pulsu i oddechu - kompletnie ustaje wszelka aktywność elektryczna mózgu (stosowny artykuł w poprzednim poście)
Odpowiedz
Cytat:Warto też wspomnieć znany neurofizjologom fakt - po 15-30s. od ustania: akcji serca, pulsu i oddechu - kompletnie ustaje wszelka aktywność elektryczna mózgu
I właśnie ten fakt, dla ciebie całkowicie niezrozumiały, stanowi zaoranie całej teorii, że śmierć kliniczna wiąże się z wycieczką w zaświaty.
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
Dragula napisał(a): Może trochę cię wprowadzę. Akurat ten wątek miał się w założeniu skupiać na udokumentowanych zdarzeniach dowodzących istnienia życia pozacielesnego (jak wróżbiarstwo czy śmierć kliniczna), więc akurat tutaj treści pism religijnych niewiele wnoszą. Przedmiotem dyskusji nie jest co miał do powiedzenia na ten temat jakiś kaznodzieja, ale czy takie zjawiska w ogóle możemy uznać za zachodzące
Inaczej to widzę. Pierwszy post w tym wątku to krótka relacja z planowanego eksperymentu i wstępne wyniki. Autor tematu zadaje tylko jedno pytanie - w tytule: Dowód na życie po śmierci? Pytanie odnosi się do tekstu oczywiście, więc aby być w całkowitej zgodzie powinniśmy wszyscy analizować wyłącznie to jeno doświadczenie – czy przedstawiony eksperyment i wynik jest rzeczywiście tym dowodem. Przy takim podejściu znajdę może pięć postów odpowiadających standardom dyskusji, które próbujesz wtłoczyć -  tylko mnie.  Sam piszesz: wątek miał się w założeniu skupiać na udokumentowanych zdarzeniach dowodzących istnienia życia pozacielesnego (jak wróżbiarstwo czy śmierć kliniczna) - nie prawda. Wątek, w założeniu miał skupiać się na tym konkretnym eksperymencie, a nie na innych udokumentowanych zdarzeniach dowodzących istnienia życia pozacielesnego (jak wróżbiarstwo czy śmierć kliniczna). Dyskusja nieco się rozwinęła, doszło do wyszukiwania innych dowodów, nie tylko naukowych. Pojawiło się wiele prób udowodnienia tezy o życiu po śmierci w oparciu o wiarę i tu wkraczam z moimi przemyśleniami, próbując nie tyle podać dowód na nie istnienie tego życia, ale pokazać wierzącym że nie tylko nie mogą wierzyć w To życie po śmierci, więcej – nie mogą się nad tym nawet zastanawiać. Rozumiesz teraz, że najlepszym argumentem dla tej grupy jest wskazanie takiego zakazu właśnie w najświętszych księgach. Jak możesz twierdzić, że pisma religijne nic nie wnoszą skoro ich nie czytałeś. Rozumiem, że opowieści z Narni są Ci dobrze znane i stąd Twoja propozycja korzystania również i z tej pozycji. Czyli muszę przeczytać, bo pozwalasz mi z niej korzystać, natomiast z pism religijnych już nie. Niewierzącym, niczego nie trzeba tłumaczyć czy argumentować. Oni wiedzą, a XIX wiek wystarczająco skutecznie obnażył kuglarskie sztuczki różnych spirytystów, mesmerystów, którzy przez 100 lat szukali rozpaczliwie twardego dowodu, nie znaleźli, natomiast ludzie nauki i nie tylko, co rusz publikowali oszustwa wielkich Mediów – bardzo ładnie opisał te czasy F. Engels w Dialektyce przyrody. Pomimo braku twardego dowodu ich biznes do tej pory kwitnie. Zawsze znajdą klienta, co chce porozmawiać ze zmarłą 30 lat temu ciotką. Pieniądze nie śmierdzą, a sami specjaliści od kontaktów z duchami twierdzą, że zapewniają zaspokojenie potrzeby. Religia, akurat w tym zakresie odgrywa pożyteczną rolę zakazując wszystkiego co z tym jest związane.

Łukasz napisał(a):
Teista napisał(a): Praktyka zabroniona przez Boga - sam napisałeś. Zabroniona, ponieważ ta religia jest religią żywych i nie ma tam miejsca na gusła i spirytyzm.

Owszem jest to religia żywych. Ale co rozumiesz pod tym pojęciem? Jeśli dla ciebie życiem jest życie ziemskie a potem nie ma nic to lepiej jest używać i niczym sobie nie zawracać głowy. Nie potrzebujesz religii by się upijac i chodzić na konceryty Uśmiech Stary Testament miał zbudować opowieść o Mesjaszu. A gdy On przyszedł powiedział nam o Królestwie Niebieskim: "w domu Ojca mego jest mieszkań wiele", "Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą", "Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia"... na dodatek Zmartwychwstał by pokazać, że ma władzę nad śmiercią - ten cud wiele znaczy. Podobnie jak zapowiedziane VI wieków wcześniej Wniebowstąpienie:
Muszę się poprawić, nie tyle religia żywych, co Bóg żywych. Co to oznacza, nie tylko dla mnie? Jesteś pod wpływem Boga, osądza twoje postępowanie – nagradza lub karze – wyłącznie gdy Twoje życie trwa. Po śmierci nie jest Tobą zainteresowany. Nie istniejesz. Czy rzeczywiście lepiej jest używać? Jeden z polskich rokmenów wykorzystał swój talent. Wydał wiele płyt i są dobre. Teraz spędza swoje życie na ciepłej wyspie na Atlantyku. Powiedział kiedyś, że jego przyjaciele wciągnęli swoją Teneryfę nosem (kokaina). To jest właśnie to co różni Boga żywych od Boga zaświatów. O tym rokmenie, parafrazując Dantego Aligierhi (Boska komedia)- możemy powiedzieć - „on wciąż odbiera swoją nagrodę”. Szczegóły masz w księdze Hioba. Co do opowieści o mesjaszu – masz na myśli Protoewangelię? Jeśli tak to sprawa jest oczywista – pojawi się człowiek, który zniweluje grzech pierworodny. Żeby to zrobić drogą podawaną przez chrześcijaństwo – trzeba znać Stary Testament i stosować się do zasad w nim podanych, a Jezus podaje drogę wprost, ze ST jako podstawą, jak uwolnić się od grzechu pierworodnego, sakrament chrztu nic tu nie pomoże. Zdanie  "Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą" wyjaśniłem kilka postów wyżej – nie ma to nic wspólnego z nieśmiertelną duszą. Jezus proponował Królestwo Niebieskie jako stan umysłu, do osiągnięcia w tym życiu i na ziemi, tej ziemi. Zmartwychwstanie to mitologia, azapowiadanie przyjścia mesjasza pojawia się już w czasach Adama i Ewy i w Naszych czasach też czekamy na mesjasza, nie tylko my, żydzi też.
Odpowiedz
Dragula napisał(a): I właśnie ten fakt, dla ciebie całkowicie niezrozumiały, stanowi zaoranie całej teorii, że śmierć kliniczna wiąże się z wycieczką w zaświaty.

Lommel w jednym wywiadzie opisuje ciekawy przypadek: Człowiek ma zawał i kardiolog spieszy go ratować, facet traci przytomność rozpoczyna się masaż serca, defibrylator dociera po jakimś czasie i zaczyna się ładowanie kondensatora (defibrylatory działają co jakiś czas - ograniczenia techniczne), facet już odleciał i trzy minuty mózg jest zgaszony. Gdy defibrylator jest gotowy słychać stosowny komunikat wyemitowany przez urządzenie. Faceta udaje się przywrócić i mówi, że słyszał komunikat - podaje jego treść, choć od trzech minut nie mógł nic słyszeć, myśleć, odczuwać itp. a twierdzi, że stał obok i oglądał zamieszanie...

Wniosek jest taki, że te doświadczenia (a conajmniej ich część), nie mają miejsca tuż przed "odlotem" czy tuż po udanej akcji reanimacyjnej, ale w stanie gdy opisana przez naukę percepcja jest niemożliwa. Podejrzewam, że wiesz jak działa zmysł słuchu?

wiki: słuch napisał(a):Słuchzmysł umożliwiający odbieranie (percepcję) fal dźwiękowych. Narządy słuchu nazywa się uszami. Słuch jest wykorzystywany przez organizmy żywe do komunikacji oraz rozpoznawania otoczenia.

Fale dźwiękowe: Przez powietrze docierają do małżowiny usznej, następnie przewodem słuchowym zewnętrznym do błony bębenkowej. Pod wpływem drgań powietrza błona bębenkowa porusza przylegający do niej młoteczek. Drgania z młoteczka są przekazywane na kowadełko i strzemiączko, za pośrednictwem okienka owalnego trafiają do ucha wewnętrznego, gdzie drgania są zamieniane na impulsy nerwowe, które nerwem słuchowym docierają do ośrodków słuchowych w korze mózgowej
Odpowiedz
Równie dobrze całe zdarzenie mogło powstać w całości i z premedytacją w głowie Lommela, w tym samym ośrodku co kwantowy bełkot na temat NDE, którym szafuje w wywiadach.

Utrata przytomności =/= całkowitemu wyłączeniu mózgu
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
Dragula napisał(a): Równie dobrze całe zdarzenie mogło powstać w całości i z premedytacją w głowie Lommela, w tym samym ośrodku co kwantowy bełkot na temat NDE, którym szafuje w wywiadach.

Utrata przytomności =/= całkowitemu wyłączeniu mózgu

Lommel jest ikoną wielkiego trendu, ktory kształtuje się w zakresie badań nad śmiercią kliniczną i w najbliższych latach ktoś może dostać za te badania nobla. Poza tym jesli nie ufasz jemu to musisz wiedzieć, że naukowcy z całego świata prowadzą takie badania i dochodzą do identycznych wniosków. Istnieje też IANDS - Międzynarodowe Stowarzyszenie Badań Doświadczeń z Pogranicza Śmierci gdzie wypowiadają się różni lekarze i prezentują wyniki badań, które są zbieżne z tym o czym piszę powyżej.

Skoro piszę o utracie przytomności a dalej o defibrylatorze to chyba logiczne jest, że mówię o zgonie Pomysł
Odpowiedz
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/%C5%9Ami..._kliniczna
Masz bo znowu nie ogarniasz.

Sam napisałeś, że przez cały czas facet miał resuscytacje krążeniowo oddechową. Jakby coś to jej celem jestem sztuczne podtrzymanie krążenia i dostarczenie tlenu do mózgu, żeby podtrzymać go przy życiu

Skoro Lommel wymyśla bajki o kwantach, żeby gwiazdorzyć w tym temacie, to nie może bajdurzyć równie dobrze o ludziach słyszących defibrylator?
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
Jesli krążenie nie funkcjonuje (brak pulsu) to tlen nie może dostać się do mózgu (resuscytacja ułomnie przywraca krążenie) mimo prowadzenia akcji reanimacyjnej. Pierwszorzędnym celem resuscytacji jest przywrócenie krążenia. Jeśli nie było to możliwe przez trzy minuty a po ok 4 min zaczyna się proces biologicznego obumierania mózgu i kardiolog z wieloletnim doświadczeniem uznał ten przypadek za coś niezwykłego to widzocznie taki był.

Oczywiście kontrowersje wokół tego zjawiska zawsze będą i tak na dobrą sprawę sceptycyzm jest czymś co wpycha się tu dzwiami i oknami. Jednym z najlepiej udokumentowanych przypadków NDE jest przypadek Pam Raynolds:

Kobieta 35 lat, ziagnozowano wielkiego tętniaka w obrębie pnia mózgu - wyrok śmierci, sytuacja w zasadzie nieoperacyjna ze względu na możliwość przerwania ścianek naczyniowych. Powiedziano jej że lepiej by sobie jeszcze trochę pożyła albo podjeła się szybkiej ale bardzo ryzykownej operacji (50% szans przeżycia). Operacja - DHCA jest ultra-rzadko stosowaną procedurą polegającą na: całkowitym odprowadzeniu krwii z mózgu, obniżeniu temperatury ciała do 10 stopni C, zatrzymaniu pracy serca, absolutnym "wypłaszczeniu" na odczycie EEG i zatrzymaniu jakiejkolwiek aktywności mózgu. Neurochirurg Robert F. Spetzler był lekarzem, który podjął się operacji.

Robert F. Spetzler napisał(a):Chcieliśmy, by jej mózg przestał pracować - nie chodziło o jego uśpienie, ale zatrzymanie wszelkich funkcji metabolicznych

Funkcje metaboliczne to coś więcej jak aktywność elektryczna, oczywiście Raynolds cały czas była podpięta pod EEG i całą masę innych urządzeń a operacja była wykonywana w stanie śmierci (wg podanej przez ciebie definicji). Istotą tej operacji jest to by najpierw kogoś uśmiercić potem zoperować a następnie wypuścić do domu Uśmiech  Na początku podaje się anestetyki i DOKŁADNIE ZAKLEJA OCZY TAŚMĄ, operacja rozpoczyna się gdy pacjent jest martwy (według wszelkiej definicji)

Oczywiście jej opowieść jest bardzo niezwykła (tunel, wyssanie z ciała, pełna świadomość, przyglądanie się operacji, wizje zmarłych z rodziny i rozmowa z nimi, boskie światło...)

Najniezwyklejsze z medycznego punktu widzenia jest to, że w momencie gdy była martwa (według wszelkiej definicji) widziała wiele rzeczy między innymi narzedzia jakimi się posługiwano i umiała je opisać, pomijając, że była martwa, miała... zaklejone oczy Cwaniak  Widziała między innymi piłę pneumatyczną do cięcia kości, by uprzedzić twoją kontrargumentację powiem, że sceptycy odrzucają ten fakt bo ich zdaniem jest to narzędzie nieco podobne do dentystycznego... ŻE CO?

Sceptycy odrzucają wszystko co związane jest np: z przypadkami NDE wśród osób niewidomych od urodzenia - takie przypadki analizowała Dr. Elisabeth Kubler-Ros (denatolog i psychiatra). Podaje ona np: przypadek człowieka potrąconego przez samochód, który podał numer tablicy rejestracyjnej. Szkoda, że sceptycy kompletnie nie odnoszą się do wielkiego katalogu fenomenów raportowanych przez NDErsów  potwierdzających nadnaturalny charakter tego zjawiska.
Odpowiedz
Potrzebny taki oto dowód, gdzie w celach eksperymentalnych człowiek po powrocie do życia mógłby opowiedzieć jak brzmiał np. nagłówek gazety położonej na półce w sali operacyjnej. Gdzieś przeprowadzano ten eksperyment ale raczej bez skutku
Odpowiedz
Yudas napisał(a): Potrzebny taki oto dowód, gdzie w celach eksperymentalnych człowiek po powrocie do życia mógłby opowiedzieć jak brzmiał np. nagłówek gazety położonej na półce w sali operacyjnej. Gdzieś przeprowadzano ten eksperyment ale raczej bez skutku

Rozumiem, że gdyby ten eksperyment odbył się ze skutkiem to osoba go przeprowadzająca zostałaby zaklasyfikowana jako oszołom i... "badania" trzebaby prowadzić dalej. Cóż każdy z nas się kiedyś przekona... albo nie Uśmiech
Odpowiedz
Yudas napisał(a): Potrzebny taki oto dowód, gdzie w celach eksperymentalnych człowiek po powrocie do życia mógłby opowiedzieć jak brzmiał np. nagłówek gazety położonej na półce w sali operacyjnej. Gdzieś przeprowadzano ten eksperyment ale raczej bez skutku

Bo nie da się przewidzieć w jakiej sali akurat będą kogoś reanimować, półki umieszczono tylko w paru salach placówki, w której eksperyment przeprowadzano. Akurat nie tam, gdzie większość przypadków miała miejsce. To było bodaj gdzieś w Australii, wydaje mi się że linkowałam do strony z opisem i wynikami...
edit: A nie, popipsztoliło mi się, eksperyment miał miejsce w 15 szpitalach (US, UK i Austrii) http://www.southampton.ac.uk/news/2014/1...study.page
Odpowiedz
Łukasz ty nawet nie widzisz rozróżnienia pomiędzy słowem śmierć a śmiercią w zwrocie "śmierć kliniczna". Lekarze nie uśmiercają nikogo na stole operacyjnym, bo śmierć jest wtedy, kiedy organizmu nie da się już uruchomić, z powodu chemicznych zmian jakie w nim zaszły.
Tak się składa, że zachowanie szczątkowej świadomości jest możliwe podczas ustania naturalnego krążenia, czyli tego co nazywasz śmiercią kliniczną.
Śmierć kliniczna nie oznacza śmierci kogokolwiek ani jakiegokolwiek narządu a tylko i wyłącznie ustanie pracy serca. Wyczytałem, że francusku nazywa się to "śmierć pozorna".
Jedyne warte rozpatrywania przypadki to takie, w których ekg nie stwierdza żadnej aktywności mózgu. A jeśli mózg w żaden sposób nie pracuje, to nie może zapisać wspomnień z podróży tunelem, ergo osoba po przebudzeniu nie może tego pamiętać, bo tego nie ma w jej mózgu. To fikcyjne wspomnienia powstające po zdarzeniu, podobnie jest z fałszywą pamięcią pijanego, któremu urwie się film.
Pierwszy post tego wątku podaje bardzo prosty eksperyment, którego pozytywne efekty jednoznacznie rozstrzygałyby tą kwestię. Niestety dla ciebie, żadna rewelacja nie nastąpiła

Sceptycy odrzucają też szczegółowe opisy porwania przez kosmitów i nikt oprócz porwanych nie robi im o to wyrzutu. Lekarze masowo wydają książki o cudach śmierci klinicznej i zbijają na tym pieniądze więc nie są wiarygodni

Lol. Przypadek 35 latki o której piszesz - piosenkarka, która ROK po operacji zrelacjonowała ją chirurgowi z najmniejszymi szczegółami. Pamięć tej kobiety to następny cud
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
Dragula napisał(a): Tak się składa, że zachowanie szczątkowej świadomości jest możliwe podczas ustania naturalnego krążenia, czyli tego co nazywasz śmiercią kliniczną.
Śmierć kliniczna nie oznacza śmierci kogokolwiek ani jakiegokolwiek narządu a tylko i wyłącznie ustanie pracy serca. Wyczytałem, że francusku nazywa się to "śmierć pozorna".

Dobrze że o tym przypominasz, bo to intencjonalne mylenie pojęć jest nagminne.
Tak jak nie można być trochę w ciąży, tak i nie można być trochę martwym.
Dla mnie śmierć to stężenie pośmiertne i rozkład tkanek.
Jakoś nic nie wiem o powrocie z takiej 'podróży'.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
Opiszę wam coś co w życiu powiedziałem tylko trzem osobom... dwie popatrzyły na mnie jak na wariata a jedna uwierzyła. Żeby była jasność wiem, że ze śmiercią kliniczną nie ma to związku i rozumiem wszelkie tłumaczenia w stylu przewidziało ci się czy tym podobne, więc nie zamierzam się sprzeczać o jakieś interpretacje. Opisywane wydarzenia miały  miejsce ok 5 lat temu.

Dzień jak zawsze przyszedłem z uczelni, coś porobiłem przy kompie trochę porozmawiałem z bliskimi i tak mi dzień minął, przyszedł czas na sen. Kładę się więc spać godzina po 23. Nie mam problemów z zaśnięciem, bo jak już się kładę to zwykle jestem totalnie wykończony, usnąłem więc łatwo. Jakoś w środku nocy się obudziłem. Tak poprostu otwarły mi się oczy - pełna świadomość brak jakiegokolwiek zaspania. W pokoju ciemno, środek pokoju jest w miarę oświtlony przez światło księżyca wpadające przez duże okno. Moją uwagę przykuł widok kobiety - jakaś blondynka ok. 25 lat w brązowym płaszczu z brązową torebką stoi z miłym uśmiechem na twarzy i się na mnie patrzy... w odległości niecałego metra ode mnie. W pewnym momencie zobaczyłem, że do łóżka od innej strony podchodzi chłopiec w wieku ok. 6 lat - był na wyciągnięcie ręki więc pierwsze co pomyślałem to... dotknąć go. Wyciągnąłem rękę by pogłaskać go po głowie i odczułem to fizycznie. Gdy popatrzyłem na kobietę już jej nie było gdy potem popatrzyłem na dziecko też go nie było - bezpośrednio po tym wstałem i poszedłem do kuchni się czegoś napić, nie mogłem już zasnąć.

Lepsza była kolejna noc Uśmiech  W jej trakcie podobnie jak poprzednio otwarły mi się oczy... tyle, że znajdowałem się w pozycji stojącej. W tym miejscu gdzie poprzednio stała owa kobieta za moimi plecami było moje łóżko. Kompletnie nie ogarniałem jak się w tym miejscu znalazłem, było ciemno więc pomyślałem, że wypada się polożyć, więc obracam się by się położyć i... MASAKRA widzę siebie leżącego na łóżku Uśmiech  W tym momencie tysiąc pytań zwaliło mi się do głowy z pierwszym - co by było gdyby teraz ktoś mi strzelił w głowę. Ja to wszystko piszę na poważnie! Trochę nie wiedząc co robić zacząłem się rozglądać po pokoju przyglądać najdrobniejszym szczegółom - to był mój pokój, nie jakiś wyrenderowany, najnormalniejszy pokój w hiperrozdzielczości Uśmiech Wszystko na swoim miejscu, brak jakichś niespójności - wszystko tak jak być powinno. Trwało to jakieś 15-20 sekund. W tym czasie nie byłem aktorem jak we śnie ale sam kreowałem bieg wydarzeń. Świadomość natomiast była taka jak zawsze. Można to porównać do sytuacji, że każdy z was teraz obraca się za siebie i widzi swoje ciało leżące na podłodze - to było ekstremalnie realne, jak doświadczenia z codziennego życia. No więc tak się rozglądam po pokoju przez kilkanaście sekund aż kieruje wzrok w kierunku korytarza prowadzącego do kuchni... na końcu tego korytarza (~10 metrów) widzę wyraźnie czarną postać - to była ludzka sylwetka, tylko że bez konturów, żadnych rysów, zarysów tak jakby człowiek "ubrał się w czarną pończochę". Ta sylwetka była bardzo wyraźna nie zamazana/rozmyta, cała czarna. To coś nie miało oczu ale było skierowane w moją stronę i wiedziałem, że się na mnie "patrzy". Tak się przeraziłem, że nawet nie mogłem się ruszyć, trwało to jakieś 10 sekund a po tym czasie gwałtownie i bardzo szybko to coś zaczęło biec w moją stronę, wtedy przykucnąłem, nakryłem głowę rękami i zamknąłem oczy... od razu otworzyły mi się prawdziwe oczy na łóżku.

Jednego jestem pewien - te doświadczenia to było coś niezwykłego! Pierwszej nocy fizycznie odczułem dziecko, którego dotknąłem i potem już nie spałem. Więc nie może być tak, że po zaśnięciu coś mi się uroiło. Natomiast druga noc była czymś czego nie można nawet odrobinę porównać do snu - to była pełna świadomość, kreowanie wydarzeń, sytuacja niczym nie różniąca się pod tym względem od codziennego stanu czuwania.

Zacząłem grzebać po necie by się dowedzieć czy inni mieli kiedyś wizje takich czarnych postaci i znalazłem różne opowieści w tym to:
https://wobroniewiaryitradycji.wordpress...awrocenia/

Piszę to jako ciekawą historyjkę a nie jako materiał o wartości dyskusyjnej  Nieśmiały  Liczę na pobłażliwość w epitetach dotyczących mojego zdrowia psychicznego, wszystko z nim w porządku  Podejrzany
Odpowiedz
Łukasz napisał(a):
Yudas napisał(a): Potrzebny taki oto dowód, gdzie w celach eksperymentalnych człowiek po powrocie do życia mógłby opowiedzieć jak brzmiał np. nagłówek gazety położonej na półce w sali operacyjnej. Gdzieś przeprowadzano ten eksperyment ale raczej bez skutku

Rozumiem, że gdyby ten eksperyment odbył się ze skutkiem to osoba go przeprowadzająca zostałaby zaklasyfikowana jako oszołom i... "badania" trzebaby prowadzić dalej. Cóż każdy z nas się kiedyś przekona... albo nie Uśmiech

Nie ma nic w tym złego, że prowadzi się badania otaczającego nas świata. Dzięki temu mamy komputer, internet, maszyny, autobusy, kolej, satelity, telewizor a w nim można czasem zobaczyć ciekawe programy albo obejrzeć sobie np. jakiś horror.
W tym opisie o tajemniczych postaciach widać strach, za wiele nie dało się manewrować własnym postępowaniem.
Miałem kiedyś wizję/sen
Dwa tygodnie po śmierci ojca, śniła mi się jakaś łąka oświetlona bardzo jasno światłem słonecznym, i zobaczyłem uśmiechniętego, jakby młodszego ojca witającego się ze mną.
edit:
Sprostowanie polega na tym, że ojciec się ze mną nie witał w sensie cześć-cześć. Tato przechodził dając do zrozumienia w taki sposób aby mnie nie przestraszyć a raczej coś udowodnić. (to trzeba przyznać - może ma jakiś możliwości, nie wiem)
Charakterystyka Ojca:
Tata był katolikiem (sam tego nie wybierał na pewno) wierzył w Boga jak większość w okolicy. Nie rozumiał niektórych ustaleń kościelnych choćby z powodu braku dostępu do literatury.
wg. mnie był chrześcijaninem. Czynił dobre uczynki w istotnych bądź ważnych sprawach itp.
Moja charakterystyka niestety odbiega od wzorca, ale może jeszcze nie jest tak źle
Noszę różaniec przy sobie, ale ani razu go nie odmówiłem.
Są czasem sprawy które się fizjologom nie śniły, ale zastanawia mnie dlaczego nie mogę o tym zapomnieć choć wszystkie inne sny już dawno prawie zapomniałem.
Odpowiedz
Yudas napisał(a): Tata był katolikiem (sam tego nie wybierał na pewno)

Kiedyś zastanawiała mnie jedna rzecz jak to jest możliwe, że Kościół Katolicki rości sobie prawo do wszystkich obietnic danych Izraelowi, bardzo dużo na ten temat myślałem, bo proroctwa jasno sytuują Izrael jako naród wybrany i mimo, że w Biblii jest mowa o Królestwie Mesjasza, które obejmie cały świat to jakoś wydawalo mi się to niespójne... Pewnego dnia odbyłem z babcią bardzo ciekawą rozmowę, rozmawialiśmy o II Wojnie Światowej, o jej dzieciństwie i o wydarzeniach z tamtego okresu, jej przodkach i tak dalej... nie wiedziałem aż do tamtej pory, że moja prababcia mieszkała w okolicy bardzo zamieszkanej przez Żydów wtedy w Polsce było ich bardzo wielu, bardzo zainteresowało mnie, że nosiła nazwisko Sagan, które jest bardzo popularne u Żydów Aszkenazyjskich (zamieszkujących Europę) wiedziałem to bo słyszałem o Carlu Saganie amerykańskim pionierze egzobiologii - Żydzie, który do USA dostał się z Europy.

Iz 27, 6 (VIII wieków przed Chrystusem) napisał(a):W przyszłości Jakub się zakorzeni, Izrael zakwitnie i rozrośnie się, i napełni powierzchnię ziemi owocami.

Ciekawe jaka jest korelacja pochodzenia z przynależnością do KRK Oczko  I jaka tak na prawdę byłą rola Hitlera ogarniętego manią "ostatecznego rozwiązania". Nic nie jest przypadkowe Uśmiech  Pan pamięta o swoich wybranych.

Yudas napisał(a):W tym opisie o tajemniczych postaciach widać strach, za wiele nie dało się manewrować własnym postępowaniem.

Przed tymi wydarzeniami moje życie było inne, podobnie jak świadomość religijna... nawet nie zdawałem sobie pojęcia jak bardzo Kościół jest godny wiary i oddania w każdej kwestii.

Yudas napisał(a):Moja charakterystyka niestety odbiega od wzorca, ale może jeszcze nie jest tak źle
Noszę różaniec przy sobie, ale ani razu go nie odmówiłem.

Za późno jest już tylko po śmierci, mamy październik Matka Boża czeka w kościele  Uśmiech  

Bóg daje wybór - nic na siłę. Powołuje do synostwa, odrodzenia w Duchu Świętym, i zostawia wybór. Fajnie jest żyć ze świadomością, że jest się dzieckiem Boga, dziedzicem Królestwa, Jego wybrańcem, kimś przeznaczonym do rzeczy wielkich innym od reszty ludzi Anioł
Odpowiedz
Fajnie to napisałeś. A czy mogę modlić się własnymi słowami ? Nie wiem dlaczego tak jest, ale może jest prawidłowość w tym, że to może być jednak proste bo tylko odmówienie kilka słów (na to wygląda) lub wg. uznania modlącego się. Modlitwa powinna być szczera, a dla mnie to liczenie baranków i przychodzi znużenie dlatego pytam. Nie można mieć pewności co do synostwa, królestwa albo wybrańca . Kto to jest przeznaczony i przez kogo, do rzeczy wielkich ?

Pan Jezus był sam na pustyni pościł przez ok. 40 dni i kusił go szatan.
Wg. A tak przypuszczam, że chodziło o jakieś tzw. zebranie/debatę przywódców religiantów, gdyż są wzmianki o działalności Jakuba w tym czasie. Więc, jak ktoś mógł opisać i na jakiej podstawie powstała ta przypowieść o tym, co się działo na tzw. pustyni, skoro podobno nikogo tam nie było ?
Odpowiedz
Yudas napisał(a): Fajnie to napisałeś. A czy mogę modlić się własnymi słowami ?

Pewnie, że można swoimi słowami. Ilość czasu spędzana na modlitwie przybywa wraz z przekonaniem, że to ma sens - że te słowa nie padają w próżnię. Przekonanie - wiara natomiast wzrasta wraz z świadomym czytaniem Pisma Świętego. Bardzo ważne jest by czytać Pismo Święte, bez tego kompletnie nic się nie rozumie. Zamiast czytać to co zaprzecza istnieniu Boga lepiej czytać to co potwierdza Jego istnienie - wartość wiary ze względu na potencjalne skutki jest większa od wartości niewiary.

Łk 18, 1-8 napisał(a):Powiedział im też przypowieść o tym, że zawsze powinni modlić się i nie ustawać: «W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi. W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: "Obroń mnie przed moim przeciwnikiem!" Przez pewien czas nie chciał; lecz potem rzekł do siebie: "Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie"». I Pan dodał: «Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?»

Yudas napisał(a):Nie można mieć pewności co do synostwa, królestwa albo wybrańca . Kto to jest przeznaczony i przez kogo, do rzeczy wielkich ?

Mt 6, 8-9 napisał(a):(...) Wy zatem tak się módlcie: Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech się święci imię Twoje!

Łk 22, 29 napisał(a):Ja przekazuję wam Królestwo, jak i Mnie Ojciec mój przekazał

Łk 13, 29-30 napisał(a):Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi».

Pytanie brzmi czy ufasz tym słowom? Bóg chce poświęcenia:

Mt 8, 19 -22 napisał(a):Wtem przystąpił pewien uczony w Piśmie i rzekł do Niego: «Nauczycielu, pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz». Jezus mu odpowiedział: «Lisy mają nory i ptaki powietrzne - gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć». Ktoś inny spośród uczniów rzekł do Niego: «Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca!». Lecz Jezus mu odpowiedział: «Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych!»

Yudas napisał(a):Pan Jezus był sam na pustyni pościł przez ok. 40 dni i kusił go szatan.
Wg. A tak przypuszczam, że chodziło o jakieś tzw. zebranie/debatę  przywódców religiantów, gdyż są wzmianki o działalności Jakuba w tym czasie. Więc, jak ktoś mógł opisać i na jakiej podstawie powstała ta przypowieść o tym, co się działo na tzw. pustyni, skoro podobno nikogo tam nie było ?

Mojżesz też był sam na górze Horeb a są zapiski o tym co tam przez 40 dni robił. Czy to problem zapisać potem bieg wydarzeń po ich zakończeniu Język Przecierz Pan Jezus nie na darmo wybrał sobie apostołów. W poście #109 podałem pewne podobieństwa zapowiadające Mesjasza, nie chciałem by był, zbyt długi więc wypisałem tylko niektóre - teraz chciałbym uzupełnić:

Słowa Pana do Mojżesza:

Pwt 18, 18-19 (~XVI wiek przed Chrystusem) napisał(a):Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty, i włożę w jego usta moje słowa, będzie im mówił wszystko, co rozkażę. Jeśli ktoś nie będzie słuchać moich słów, które on wypowie w moim imieniu, Ja od niego zażądam zdania sprawy.

Wikipedia napisał(a):Horeb (hebr. Chorev, חורב) – góra wymieniana w Biblii jako miejsce powołania Mojżesza przez Jahwe, jako wyzwoliciela Izraelitów z niewoli egipskiej - Wj 3,1[1],

Mojżesz pościł sam na pustynnym Horebie przez 40 dni i 40 nocy był to czas jego powołania rozpoczynający nauczanie - Pan dał mu tablice z Przykazaniami. W Ewangeliach 40 dniowy post osamotnionego Pana Jezusa na pustynii także jest okresem rozpoczynającym Jego działalność. No i Pan dał światu Prawo, tak jak Mojżesz Izraelitom.

Iz 42, 1-9 (VIII wiek przed Chrystusem) napisał(a):Oto mój Sługa, którego podtrzymuję.
Wybrany mój, w którym mam upodobanie.
Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął;
On przyniesie narodom Prawo.
Nie będzie wołał ni podnosił głosu,
nie da słyszeć krzyku swego na dworze.
Nie złamie trzciny nadłamanej,
nie zagasi knotka o nikłym płomyku.
On niezachwianie przyniesie Prawo.
Nie zniechęci się ani nie załamie,
aż utrwali Prawo na ziemi,

a Jego pouczenia wyczekują wyspy.
Tak mówi Pan Bóg,
który stworzył i rozpiął niebo,
rozpostarł ziemię wraz z jej plonami,
dał ludziom na niej dech ożywczy
i tchnienie tym, co po niej chodzą.
«Ja, Pan, powołałem Cię słusznie,
ująłem Cię za rękę i ukształtowałem,
ustanowiłem Cię przymierzem dla ludzi,
światłością dla narodów,
abyś otworzył oczy niewidomym,
ażebyś z zamknięcia wypuścił jeńców,
z więzienia tych, co mieszkają w ciemności.
Ja, któremu na imię jest Jahwe,
chwały mojej nie odstąpię innemu
ani czci mojej bożkom.
Pierwsze wydarzenia oto już nadeszły,
nowe zaś Ja zapowiadam,
zanim się rozwiną,
[już] wam je ogłaszam
».
Odpowiedz
Akurat ja myślę że coś jest ale nie formalnie Jan Kowalski tylko jakaś tam energia jaka może być inteligenta i zbiorcza lub indywidualna
Strona ToTemat.pl - artykuły i filmy tematyczne.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości