Liczba postów: 3,165
Liczba wątków: 13
Dołączył: 02.2016
Reputacja:
235 Płeć: nie wybrano
Wyznanie: ateusz
Uparciuszek z B.B. jeśli zabiję kogoś nie odnosząc przy tym żadnych korzyści, to popełniam kradzież (nie wyssę mu krwi ani energii życiowej) czy będzie to "tylko" szczeniacki wandalizm?
I hear the roar of big machine Two worlds and in between Hot metal and methedrine I hear empire down
Liczba postów: 35
Liczba wątków: 4
Dołączył: 03.2016
Reputacja:
1
Dragula napisał(a): Uparciuszek z B.B. jeśli zabiję kogoś nie odnosząc przy tym żadnych korzyści, to popełniam kradzież (nie wyssę mu krwi ani energii życiowej) czy będzie to "tylko" szczeniacki wandalizm?
Tak, jeśli zabijesz kogoś, to popełniasz kradzież. Okradłeś go z możliwości życia. Już o tym pisałem wcześniej.
ErgoProxy napisał(a): Ty usiłujesz wywieść etykę z pojęcia przestępstwa, a przestępstwo z pojęcia ofiary, które definiujesz...? Zapewne przez odwołanie się do emocji: czuję źle, jak o tym myślę, a zatem to jest nieetyczne. Tylko problem polega na tym, że prywatny dyskomfort jednostki stanowi kiepski drogowskaz etyczny, bo każdy czuje odrobinę inaczej;
Przestępstwem jest przede wszystkim kradzież. I to jest punkt wyjścia. Natomiast to, co podałeś tutaj to moralny relatywizm, a ja o czymś takim nie wspomniałem i nie jestem moralnym relatywistą. Dlaczego próbujesz przypisać mi coś, czego nie powiedziałem? Przecież jasno i klarownie zdefiniowałem swoje kryteria. Prywatny dyskomfort nie jest wyznacznikiem. Kradzież to kradzież.
bert04 napisał(a): A co, wolisz głaskanie po główce i chwalenie, jak to zgrabnie zmieściłeś parę tysięcy lat rozważań etycznych w paru linijkach wpisu na forum? Sorki, jeżeli tak, to trochę pomyliłeś formę forum dyskusyjnego. Załóż bloga, wtedy możesz głosić wszystkie swoje poglądy i - ewentualnie - kasować co niewygodniejsze drążenia dziur. Które to dziury ujawniają się przy pytaniu o kwestię prawdy.
Nie, dlaczego. Dziękuję Tobie za komentarze.
bert04 napisał(a): Problem zaczyna się wtedy, jeżeli kolega płaci mi za telewizor fałszywymi pieniędzmi. Albo ja daję mu karton z cegłami zamiast telewizora. Mamy wtedy OSZUSTWO. Formy tego oszustwa mogą być też drobniejsze. Telewizor może być prawdziwy, ale mieć jakieś poważne uszkodzenie. Spłata jest na raty a klient wie, że będzie się spóźniał z ich spłaceniem. Za każdym razem, jeżeli któraś ze stron zataiła jakąś sprawę ważną dla transakcji, mówimy o oszustwie. A to jest inna forma KRADZIEZY.
Zgadza się, czyli pisząc w skrócie jest to brak możliwości poznania prawdy - kłamstwo.
bert04 napisał(a): Natomiast nie widzę powodu rozszerzania jej na osoby czy "podmioty", z którymi żadnej styczności nie mam, z którymi nie zakładam żadnych umów dwustronnych. Złodziej nie jest osobą, której muszę mówić o moich zasobach pieniężnych. SS-manowi nie muszę mówić o mieszkańcach schowku za szafą. To dla mnie, jeżeli chodzi o "transakcje handlowe", obce osoby i podmioty.
Tu się z Tobą zgodzę. Ale rozumiem, że gdybyś miał "podpisaną umowę" z SS-manem, to rozumiem, że byś zdradził tych mieszkańców w schowku za szafą? A powiedz mi, czy z rodziną też masz podpisaną umowę dwustronną, która zobowiązuje Ciebie do mówienie prawdy?
I na koniec przyznaję się do tego, ze jestem libertaraninem, anarchokapitalistą
Liczba postów: 35
Liczba wątków: 4
Dołączył: 03.2016
Reputacja:
1
Przepraszam, ale muszę się jeszcze odnieść do paru rzeczy.
bert04 napisał(a):A jak Ty nazwiesz zabór czyjegoś mienia "w majestacie prawa"?
Widzę, że kolega podaje bardzo ciekawe przykłady. I dobrze. Ale chyba to już zostało wcześniej wyjaśnione. Można by tu się odwołać do przykładu zawartej umowy. Inaczej ma się sprawa, kiedy np. na podstawie wydanego dekretu mówiącego o tym, iż np. wszystkim osobom pochodzenia X należy zabrać oszczędności oraz skonfiskować majątki. Jest to działanie niemoralne. Jest to zwyczajna kradzież. Nie wspomnę już o działaniach współczesnych komorników, którzy przez "pomyłkę" i "w majestacie prawa" dokonywali zaboru mienia.
bert04 napisał(a):Secundo, człowiek może być przymuszony życiową sytuacją do podejmowania różnych niekorzystnych decyzji, nie zawsze winna jest głupota jednostki.
Zgadzam się, ale ma wolną wolę, żeby powiedzieć np. nie. Ale jak to zwykle bywa ego oraz materializm biorą górę i mamy tłumaczenia w stylu: "musiałem, bo...". Zawsze mamy do czynienia z usprawiedliwianiem się i mówieniem, że "to była moja praca, musiałem utrzymać rodzinę, ja tylko wykonywałem rozkazy". I teraz pytanie z mojej strony: gdybyś znalazł się w trudnej sytuacji materialnej i jedynym wyjściem byłoby, dajmy na to, wstąpienie do SS lub do innego aparatu przymusu, zrobiłbyś to? Bo ja np. nie.
bert04 napisał(a):Tertio, człowiek jest istotą społeczną, szkoda wyrządzana samemu sobie zawsze odbija się na dobru innych współzależnych ludzi.
Nie do końca się z tym zgadzam. Weźmy na przykład rodzinę, gdzie jest alkoholik. Sprawa jest prosta. Ale kiedy np. ja, poddam się z własnej woli praktykom, polegającym na okaleczaniu własnego ciała, to czy to się odbiję na dobru innych? Albo, jeżeli mam skłonności do alkoholu oraz innych używek, co nie musi od razu oznaczać ich nadużywania, ale nie zaniedbuje pracy i rodziny, to co, też to odbija się na dobru współzależnych ludzi?
Liczba postów: 2,623
Liczba wątków: 4
Dołączył: 04.2014
Reputacja:
435 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Droga Miriady Duchów (wierzący niepraktykujący)
bartlomiej.blawacko napisał(a):
ErgoProxy napisał(a): Ty usiłujesz wywieść etykę z pojęcia przestępstwa, a przestępstwo z pojęcia ofiary, które definiujesz...? Zapewne przez odwołanie się do emocji: czuję źle, jak o tym myślę, a zatem to jest nieetyczne. Tylko problem polega na tym, że prywatny dyskomfort jednostki stanowi kiepski drogowskaz etyczny, bo każdy czuje odrobinę inaczej;
Przestępstwem jest przede wszystkim kradzież. I to jest punkt wyjścia. Natomiast to, co podałeś tutaj to moralny relatywizm, a ja o czymś takim nie wspomniałem i nie jestem moralnym relatywistą. Dlaczego próbujesz przypisać mi coś, czego nie powiedziałem? Przecież jasno i klarownie zdefiniowałem swoje kryteria. Prywatny dyskomfort nie jest wyznacznikiem. Kradzież to kradzież.
Dlatego że lubię stawiać sobie chochoły, żeby coś mi się w głowie wyklarowało; taki ze mnie zgniły egoista. Dlatego że albo wyrażasz się nieprecyzyjnie i Twoje refleksje trzeba interpretować podług własnych domysłów, albo rozjeżdża Ci się praktyka z deklaracjami już na poziomie dyskusji internetowej, czyli że nie ważysz konsekwencji swoich słów. I dlatego, że istnieje coś takiego jak wojna i łupy wojenne, zwane dla niepoznaki kontrybucją.
I naprawdę, jeśli będziesz mi teraz klarował, że wojna to zło, bo kradzież to zło, zacznę się znowu śmiać. No dobrze, to jest zło i krzywda. Dlaczego więc wyrządzam Ci krzywdę? Bo mogę. A Ty mnie nie. I jeśli będę wredny, to złożę hołd cnocie i ubiorę Twoją krzywdę w szatki Twojej etyki, kłamiąc w żywe oczy, jeśli zajdzie potrzeba, aż wyduszę z Ciebie dobrowolną umowę o publiczne przyznanie, że sam ją złamałeś pierwszy, a ja broniłem tylko moich słusznych praw.
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always - Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Liczba postów: 5,474
Liczba wątków: 79
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
834 Płeć: nie wybrano
@ErgoProxy
Szczerze mówiąc nie wiem, o co chodziło z tym lekarzem oszustem, do kogo było skierowane pytanie i czy chodziło o odpowiedź osobistą, czy o wyjaśnianie w ramach "etyki własnościowej" czy inne.
Dodam jednak, że dla mnie standardowa "umowa o oszustwo" to wycieczka do astrologa, wróżki czy innego feng-szuja. Ale i tutaj oczekiwałbym, nazwijmy to, uczciwości w ramach para-wiedzy. No ale ja nie korzystam, więc być może to nie takie istotne.
@bartlomiej.blawacko
bartlomiej.blawacko napisał(a): Tu się z Tobą zgodzę. Ale rozumiem, że gdybyś miał "podpisaną umowę" z SS-manem, to rozumiem, że byś zdradził tych mieszkańców w schowku za szafą?
Jeżeli chodzi o mnie osobiście, to oczywiście nie. Ale ja mam system wartości bazujący na dwóch przykazaniach Jezusa i w tym przypadku miłość bliźniego jest nadrzędna nad umowami, prawami czy innymi dyskomfortami.
Gdybym kierował się etyką libertiańską, to nie wiem, jak tych przykładowych żydów wybronić. Jako Polak mogę traktować SS-manów jako okupantów, czyli "obcych". Ale jako przykładowo Niemiec?
Cytat:A powiedz mi, czy z rodziną też masz podpisaną umowę dwustronną, która zobowiązuje Ciebie do mówienie prawdy?
W sumie jeżeli państwo jest traktowane jako "umowa społeczna", to dlaczego nie rodzina? W końcu typowy kontrakt ślubny w KRK zawiera ślubowanie "miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej". I nie tylko.
Na ślubach cywilnych natomiast ślubuje się, "aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe." Uczciwości nie ma, można nawet wywnioskować, że dla zgody, szczęścia i trwałości czasem lepiej skłamać.
Jeżeli masz inny pomysł na zakotwiczenie prawdomówności w "etykę własnościową" to wal śmiało. Jak dotychczas to była kwestia, którą traktowałeś jakby osobno, poza kwestiami własności.
Cytat:I na koniec przyznaję się do tego, ze jestem libertaraninem, anarchokapitalistą
... i oczywiście nigdy nie korzystałeś z jakiegoś aspektu publicznych służb państwa? Szkoła, drogi, takie bzdety?
No ale to dygresja w temacie.
bartlomiej.blawacko napisał(a): Zgadzam się, ale ma wolną wolę, żeby powiedzieć np. nie. Ale jak to zwykle bywa ego oraz materializm biorą górę i mamy tłumaczenia w stylu: "musiałem, bo...". Zawsze mamy do czynienia z usprawiedliwianiem się i mówieniem, że "to była moja praca, musiałem utrzymać rodzinę, ja tylko wykonywałem rozkazy". I teraz pytanie z mojej strony: gdybyś znalazł się w trudnej sytuacji materialnej i jedynym wyjściem byłoby, dajmy na to, wstąpienie do SS lub do innego aparatu przymusu, zrobiłbyś to? Bo ja np. nie.
Przymus wstąpienia do aparatu przymusu? Trochę brzmi jak tautologia. Ale naprowadza mnie na jedną myśl. We wstępniaku napisałeś na 4. miejscu "Przymus". Jednak potem sprowadziłeś to do kwestii kradzieży i tak dalej. W świetle powyższych wywodów można więc to rozdzielić tak:
4.1. Przymus wywoływany przez drugą osobę - kradzież
4.2. Przymus "życiowy" wywołany przez biedę, kłopoty rodzinne, złe prawo - wymówka.
Co do ostatniego punktu, to oczywiście że nie mam zamiaru wstępować. Miałeś jakieś wątpliwości? Nie wiem, czym dałem Ci powód do tego. Opisywałem sytuacje, w których jednostka powododana przymusem (4.2.) podejmuje decyzje niekorzystne dla siebie samego. Inne efekty też są możliwe, ale nie wiem, co wnoszą do naszej dyskusji.
Cytat:Nie do końca się z tym zgadzam. Weźmy na przykład rodzinę, gdzie jest alkoholik. Sprawa jest prosta. Ale kiedy np. ja, poddam się z własnej woli praktykom, polegającym na okaleczaniu własnego ciała, to czy to się odbiję na dobru innych? Albo, jeżeli mam skłonności do alkoholu oraz innych używek, co nie musi od razu oznaczać ich nadużywania, ale nie zaniedbuje pracy i rodziny, to co, też to odbija się na dobru współzależnych ludzi?
Osoba uzależniona, która uważa, że nie odbija się to na jej rodzinie, oszukuje samego siebie. (Co jest ciekawe w kontekście Twoich tez o kłamaniu czy o "złu przeciw sobie).
I innych.
Granica między uzależnieniem a "używkowaniem" bywa płynna, ale zasadniczo ma dwa kryteria: wewnętrzny przymus (to już trzecia kategoria przymusu, 4.3.) oraz szkodliwy wpływ na samego siebie i życie rodzinne. Jeżeli nawet tylko grając w MMORPG zaniedbuję swoje obowiązki w pracy i w domu, ale nie mogę się z tego wyrwać, to to jest nałóg.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 2,623
Liczba wątków: 4
Dołączył: 04.2014
Reputacja:
435 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Droga Miriady Duchów (wierzący niepraktykujący)
Chodzi mi głownie o to, z czym się włączyłem w dyskusję: że od kłamstwa robi się inteligentnym.
Nie żartuję. Człowiek, który chce powiedzieć prawdę, po prostu dowiaduje się, jaki jest stan rzeczy i wygłasza odpowiednio wyważone zdanie, a reszta go nie obchodzi. Człowiek, który chce skłąmać, musi wziąć pod uwagę ccałą furę okoliczności: wobec kogo kłamie, o czym kłamie, o czym okłamywany wie, o czym nie wie, że tego nie wie, komu on to kłamstwo dalej pośle, kiedy ono wyjdzie na jaw (bo kiedyś wyjdzie) i jak się przed skutkami zdemaskowania jako kłamcy zabezpieczyć.
No traifają się duże dzieci, którym to się nie podoba.
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always - Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Liczba postów: 35
Liczba wątków: 4
Dołączył: 03.2016
Reputacja:
1
ErgoProxy napisał(a): Dlatego że lubię stawiać sobie chochoły, żeby coś mi się w głowie wyklarowało; taki ze mnie zgniły egoista. Dlatego że albo wyrażasz się nieprecyzyjnie i Twoje refleksje trzeba interpretować podług własnych domysłów, albo rozjeżdża Ci się praktyka z deklaracjami już na poziomie dyskusji internetowej, czyli że nie ważysz konsekwencji swoich słów. I dlatego, że istnieje coś takiego jak wojna i łupy wojenne, zwane dla niepoznaki kontrybucją.
Chwilę. Moim zdaniem wyraziłem się jasno i nic mi się nie rozjeżdża. Czy przeczytałeś ten wątek od początku i ze zrozumieniem?
ErgoProxy napisał(a): I naprawdę, jeśli będziesz mi teraz klarował, że wojna to zło, bo kradzież to zło, zacznę się znowu śmiać. No dobrze, to jest zło i krzywda. Dlaczego więc wyrządzam Ci krzywdę? Bo mogę. A Ty mnie nie. I jeśli będę wredny, to złożę hołd cnocie i ubiorę Twoją krzywdę w szatki Twojej etyki, kłamiąc w żywe oczy, jeśli zajdzie potrzeba, aż wyduszę z Ciebie dobrowolną umowę o publiczne przyznanie, że sam ją złamałeś pierwszy, a ja broniłem tylko moich słusznych praw.
I proszę jaki piękny przykład. Wiesz co, ale ta wypowiedź doskonale pasuje do satanisty lub psychopaty. Jeżeli masz taki mindset to życzę powodzenia. Ale w dzisiejszych czasach to 99% społeczeństwa tak myśli, więc chyba nie ma co się za bardzo dziwić.
bert04 napisał(a): Ale ja mam system wartości bazujący na dwóch przykazaniach Jezusa i w tym przypadku miłość bliźniego jest nadrzędna nad umowami, prawami czy innymi dyskomfortami.
Dobrze, rozumiem. Ale czy mógłbyś to rozwinąć? Jak rozumiesz np. pojęcie nadstawiania drugiego policzka? Czy będziesz miłował bandytę, który Ciebie okradnie?
Pozdrawiam,
B.B.
ErgoProxy napisał(a): Chodzi mi głownie o to, z czym się włączyłem w dyskusję: że od kłamstwa robi się inteligentnym.
Nie żartuję. Człowiek, który chce powiedzieć prawdę, po prostu dowiaduje się, jaki jest stan rzeczy i wygłasza odpowiednio wyważone zdanie, a reszta go nie obchodzi. Człowiek, który chce skłąmać, musi wziąć pod uwagę ccałą furę okoliczności: wobec kogo kłamie, o czym kłamie, o czym okłamywany wie, o czym nie wie, że tego nie wie, komu on to kłamstwo dalej pośle, kiedy ono wyjdzie na jaw (bo kiedyś wyjdzie) i jak się przed skutkami zdemaskowania jako kłamcy zabezpieczyć.
No tak nie pomyliłem się. Kłamstwo jest "cnotą" satanistów oraz psychopatów, którzy robią to albo dla uciechy, ale dla osiągnięcia osobistych korzyści kosztem i ze szkodą dla innych ludzi. Od kłamania nie robisz się bardziej inteligentnym tylko bardziej przebiegłym oraz podstępnym intelektualnym, oślizgłym gadem. Takie jest moje zdanie. I rozumiem, że według Twojego światopoglądu, gdybyś Ty kogoś okłamał, to będzie w porządku. Ale już w drugą stronę, to jest be. Czyli "Jak Kali ukraść krowę, to dobrze, ale jak Kalemu ukraść krowę, to źle".
ErgoProxy napisał(a): No traifają się duże dzieci, którym to się nie podoba.
Do kogo konkretnie pijesz? Nie masz odwagi tego napisać wprost?
Liczba postów: 5,474
Liczba wątków: 79
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
834 Płeć: nie wybrano
bartlomiej.blawacko napisał(a): Dobrze, rozumiem. Ale czy mógłbyś to rozwinąć? Jak rozumiesz np. pojęcie nadstawiania drugiego policzka? Czy będziesz miłował bandytę, który Ciebie okradnie?
Wszystko to mieści się w pojęciu miłości nieprzyjaciół i wybaczaniu wrogom. A w szerszym zakresie, zwyciężaniu zła dobrem i zawierzeniu w Boską Opatrzność i Sprawiedliwość. Jest to pewne rozszerzenie miłości bliźniego, dlatego traktuję to jako pewien ideał, albo raczej, program maksimumu.
Jako program minimum traktuję natomiast miłość bliźniego i nieszkodzenie jemu ani sobie. Dlatego nie zastrzelę złodzieja, który mnie okrada, choć w myślach pewnie by się chciało. Z wybaczaniem będzie już ciężko, przyznaję.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 3,165
Liczba wątków: 13
Dołączył: 02.2016
Reputacja:
235 Płeć: nie wybrano
Wyznanie: ateusz
No ale zabijając nie kradnę życia - nie dostaję od tego żadnego 1up, nie przejmuję niczyjego życia na własność, tylko je kończę, unicestwiam. To nie jest kradzież, czyli zawłaszczenie cudzej własności dla własnej korzyści. Nie ma ani wlasnosci ani korzysvi ale mniejsza o to.
Bert - lekarz kłamca może być lekarzem lepszym. Dowiedziono już, że samo nastawienie psychiczne pacjenta ma ogromny wpływ na przebieg jego choroby. Statystycznie większe szanse na wyzdrowienie ma osoba np. Z większym i bardziej złośliwym nowotworem, której lekarz mówi, że wszystko jest w porządku, rak pod kontrolą i nie istnieje zagrożenie jej życia, od osoby chorej, której początkowy stan jest lepszy, ale lekarz informuje ją o wysokim ryzyku zgonu. Co więcej samo tylko nastawienie może sprawić, że rokowania będą nie tylko lepsze ale i dużo gorsze.
Z tego co wiem to wg polskiego prawa pacjent ma prawo do poznania faktycznego stanu jego zdrowia, co w świetle powyższego jest rozwiązaniem błędnym
I hear the roar of big machine Two worlds and in between Hot metal and methedrine I hear empire down
Liczba postów: 5,474
Liczba wątków: 79
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
834 Płeć: nie wybrano
Dragula napisał(a): No ale zabijając nie kradnę życia - nie dostaję od tego żadnego 1up, nie przejmuję niczyjego życia na własność, tylko je kończę, unicestwiam. To nie jest kradzież, czyli zawłaszczenie cudzej własności dla własnej korzyści. Nie ma ani wlasnosci ani korzysvi ale mniejsza o to.
Zgodnie z terminologią kolegi kradzieżą jest zabieranie własności drugiej osoby. Osiąganie korzyści materialnych przez tamtą osobę nie jest tutaj znaczące.
W tym sensie jeżeli ukradnę Tobie dzban z dynastii Ming jest to dla Ciebie tak samo bolesne, jak gdybym ten dzban potłukł na drobny mak.
Cytat:Bert - lekarz kłamca może być lekarzem lepszym. Dowiedziono już, że samo nastawienie psychiczne pacjenta ma ogromny wpływ na przebieg jego choroby. Statystycznie większe szanse na wyzdrowienie ma osoba np. Z większym i bardziej złośliwym nowotworem, której lekarz mówi, że wszystko jest w porządku, rak pod kontrolą i nie istnieje zagrożenie jej życia, od osoby chorej, której początkowy stan jest lepszy, ale lekarz informuje ją o wysokim ryzyku zgonu. Co więcej samo tylko nastawienie może sprawić, że rokowania będą nie tylko lepsze ale i dużo gorsze.
Smiem wątpić. Amerykańscy naukowcy wymyślili? Podaj linka do jakiegoś wiarygodnego opracowania, bo na wiarę tego nie przyjmę. Efekty placebo były badane na różny sposób, jednakże nic mi nie wiadomo o tym, żeby dla celów studyjnych części pacjentów specjalnie serwowano "docelowe" diagnozy.
Cytat:Z tego co wiem to wg polskiego prawa pacjent ma prawo do poznania faktycznego stanu jego zdrowia, co w świetle powyższego jest rozwiązaniem błędnym
Pacjent ma prawo podjąć leczenie, zamiast odetchnąć z ulgą i powiedzieć "No to jeszcze wolno mi palić". Pacjent ma prawo do wyboru lekarza i terapii, która daje mu największe szanse, a nie tej przy której lekarz obiecuje cuda-niewida. Pacjent ma prawo do uregulowania swoich spraw spadkowych. Pacjent ma prawo przygotować swoją śmierć, zamiast zostawiać swoich bliskich z tym samych.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 1,106
Liczba wątków: 5
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
212 Płeć: mężczyzna
Propertarianizm może wydawać się atrakcyjny, ale kiepsko z jego spójnością. Dokładniej, problem jest z koncepcją samoposiadania, kiedy próbuje się ją zaaplikować do potomstwa. Z samoposiadania i praw własności ewidentnie dziecko należy do rodziców, ponieważ dostarczyli części siebie i swoich zasobów, by dziecko się narodziło. Własność jest atrybutem ekskluzywnym, więc albo dziecko się samo nie posiada i kluczowa koncepcja do wywiedzenia wszystkich zasad etycznych leży, albo jednak się samoposiada, ale to stoi w sprzeczności z prawami własności rodziców.
Liczba postów: 2,623
Liczba wątków: 4
Dołączył: 04.2014
Reputacja:
435 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Droga Miriady Duchów (wierzący niepraktykujący)
Znaczy mam to ciągnąć dalej? Z satanizmem jest ten problem, że jest to, mówiąc najkrócej, postawa uczciwego złodzieja, który z góry głośno oznajmia, że za chwilę podejmie próbę kradzieży. Jasnym jest, że wiele się nie nakradnie, ten uczciwy złodziej. Natomiast najwięcej nakradną się tacy złodzieje, którzy zaskarbią sobie względy osoby okradanej, tak że dostaną co chcą z dobrawoli i z pocałowaniem ręki. Innymi słowy, gdybym był satanistą, tobym się po pierwsze nie przyznawał, bo to skrajna głupota...
A psychopata to jest człowiek chory na umyśle, cierpiący któremu należy się pomoc, a nie jakiś rodzaj czarnego luda, któremu można w spokoju sumienia przypisać całe zło świata tego. Leżysz BeyBe i robisz pod siebie.
Natomiast z tym przyrostem inteligencji od kłamania to chodziło mi o ewolucję, nie o moralność. Kłamca musi bowiem zbudować sobie w głowie model okłamywanego i aktualizować go na bieżąco; od tego robią się bruzdy w mózgu. Kali w istocie być cwańszy od krowa, którą pożera.
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always - Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Liczba postów: 35
Liczba wątków: 4
Dołączył: 03.2016
Reputacja:
1
ErgoProxy napisał(a): Znaczy mam to ciągnąć dalej? Z satanizmem jest ten problem, że jest to, mówiąc najkrócej, postawa uczciwego złodzieja, który z góry głośno oznajmia, że za chwilę podejmie próbę kradzieży.
I proszę widzę, że kolega nie ma w ogóle pojęcie czym jest satanizm. Akurat w tym wątku nie zamierzam tego ciągnąć dalej. Najlepiej jak założę nowy wątek, w którym wyjaśnię czym jest współczesny satanizm.
ErgoProxy napisał(a): A psychopata to jest człowiek chory na umyśle, któremu należy się pomoc, a nie jakiś rodzaj ciemnego luda, któremu można w spokoju sumienia przypisać całe zło świata tego.
I znowu się kolega popisał brakiem wiedzy. Psychopatia nie jest chorobą umysłową. Jest to zaburzenie osobowości, które cechuje m.in. : nieliczenie się z normami społecznymi, z uczuciami innych osób, lekceważenie zobowiązań społecznych, brak poczucia winy i niewrażliwość na kary. Psychopata działa w pełni świadom swoich czynów. Gdybyś przeczytał chociaż jedną książkę o psychopatii, to byś wiedział, że tym osobom nie można pomóc. Co innego jeżeli mamy do czynienia z socjopatią. Jest wtedy szansa. Przeczytaj może wątek "Bestialskie trzy procent"
ErgoProxy napisał(a): Natomiast najwięcej nakradną się tacy złodzieje, którzy zaskarbią sobie względy osoby okradanej, tak że dostaną co chcą z dobrawoli i z pocałowaniem ręki.
Przeczytaj książkę Barbary Bentley "Pokochałam psychopatę". Tak właśnie działa psychopata. Niejawnie, skrycie, osiągając to, co chce. Z drugiej zaś strony osoby podążające drogą węża/ścieżką lewej ręki/sataniści mają dużo cech psychopatycznych lub są po prostu psychopatami.
ErgoProxy napisał(a): Leżysz BeyBe i robisz pod siebie.
Po pierwsze nie używaj w stosunku do mnie określenia BeyBe. Po drugie, jak to już ktoś wspomniał na tym forum, drażniące jest to, że za każdym razem ktoś próbuje triumfować nad interlokutorem.
Pozdrawiam,
B.B.
P.S.
Pozwoliłem sobie dodać kolegę ErgoProxy do ignorowanych - szkoda mi na Ciebie energii oraz czasu.
Liczba postów: 157
Liczba wątków: 3
Dołączył: 08.2012
Reputacja:
-19 Płeć: nie wybrano
Ogólnie do tego powinno być tak - kradzież to zabranie komuś czegoś. Kara zawsze jednak jak za starych praktyk odcięcie tego co dokonało złego. I to nie z religią ale logiką o ile było to z pychy a nie konieczności potrzeb życiowych mionium egzystencji.
Liczba postów: 1,866
Liczba wątków: 108
Dołączył: 09.2012
Płeć: nie wybrano
bartlomiej.blawacko napisał(a): A jakie jest Wasze zdanie na ten temat?
Pozdrawiam,
B.B.
Uznanie cudzej własności to wyraz zwierzęcego instynktu homo sapiens
Na wiki czytamy:
Cytat:Mem (odgr. mimesis, 'naśladownictwo') – wmemetyce to nazwa jednostki ewolucji kulturowej, analogicznej dogenu, będącego jednostkąewolucji biologicznej. Termin został wprowadzony przez biologaRicharda Dawkinsa w książceSamolubny gen. Memy powielają się poprzeznaśladownictwo, w procesie ich replikacji działadobór naturalny. Podlegają równieżmutacji. Aktualnie w memetyce istnieją równolegle alternatywne definicje pojęcia memu:
mem jest jednostką informacji kulturowej, zapisanej w mózgu. Jego oddziaływanie jest widoczne dzięki obserwacji efektówsocjotypowych,
mem jest jednostką informacji zapisanej w mózgu lub na innymnośniku: w książce, na płycie CD, na ulotce reklamowej itd. W tym przypadku pojęcie memu isocjotypu się zlewają,
mem jest autonomiczną strukturą neuronalną wmózgu, będącą nośnikiem informacji kulturowej.
Glen Grant: zaraźliwy wzorzec informacji, powielany przez pasożytniczo zainfekowane ludzkie umysły i modyfikujący ich zachowanie, powodujący, że rozprzestrzeniają oni ten wzorzec. Pojedyncze hasła, melodie, ikony, wynalazki i mody są typowymi memami. Idea czy wzorzec informacji nie jest memem, dopóki nie spowoduje, że ktoś go powieli. Cała przekazywana wiedza jest memetyczna.
Nie wyczytuję tego z definicji wiki, więc sam chciałbym zaproponować opis, wg którego mem to inaczej emocja.
Twierdzę, że kultura to inaczej zespół odczuwanych powszechnie emocji.
Twierdzę, że uznanie cudzej własności jako jeden z naszych podstawowych wzorów kulturowych zbudowane jest na odczuwanych przez nas emocjach.
Twierdzę, że pojęcie cudzej własności to wyraz zwierzęcego instynktu jaki panuje w ludzkim umyśle.
tomeh napisał(a): Ogólnie do tego powinno być tak - kradzież to zabranie komuś czegoś. Kara zawsze jednak jak za starych praktyk odcięcie tego co dokonało złego. I to nie z religią ale logiką o ile było to z pychy a nie konieczności potrzeb życiowych mionium egzystencji.
Tak czujesz?
Pszczoły dla przykładu czują przymus agresji wobec tego, który zniszczy im gniazdo. Ten przymus agresji u pszczół nie pozostaje bez wpływu na zachowania innych gatunków zwierząt. U wielu zwierząt, w tym u homo sapiens rozwinął się strach przed pszczołami, który modyfikuje ich zachowania.
A twoje pragnienie ucięcia ręki temu, który ruszy twoje, to czujesz, że tego potrzebujesz, czujesz, że tego chcesz, czujesz, że tak musisz? Jak opisałbyś swoje emocje?
A może bardziej w kierunku uczucia, że to sprawiedliwe albo, że dobre, albo, że konieczne, bo jeśli ręki nie utniesz to ci wszystko odbierze i wyżre a a ty padniesz z głodu?
Zdajesz sobie sprawę, że jesteś zaprogramowany?
Że twoje myśli o karze za kradzież jako wyraz twojej woli jest zakodowane?
Że nie potrafiłbyś inaczej, bo inaczej obudziłoby w tobie negatywne emocje, których starasz się unikać podążając za pozytywną chciwością?
Usłyszałem taką kwestię w jednym filmie, która przypadała mi do gustu.
"Wszyscy stajemy się własnymi matkami".