To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Tylko o psychohistorii
#41
Pilaster,

zacznę od najważniejszego - napisałeś, że opinia pana prof. Diamonda jest tylko jego wrażeniem, gdyż nikt nigdy nie przeprowadził badań porównawczych intelektu przedstawicieli łowców i tzw. ludzi cywilizowanych. Po części masz rację - nie znam sformalizowanych badań w tym zakresie, gdyż ich przeprowadzenie byłoby skrajnie trudne. Nie tylko dlatego, że łowcy znikają z naszego świata, jak śnieg na wiosnę, ale i z powodu różnic kulturowych uniemożliwiających zastosowanie zestandaryzowanych procedur badawczych. Ale z tego nie wynika iż nie da się niczego sensownego orzec w tej kwestii.
Nawet jeśli Jared Diamond dzieli się swoim "wrażeniem", to jest ono oparte na ponad 30-letniej pracy w terenie. A dokonuje tej oceny badacz i analityk(a także lekarz), ceniony w świecie za swą przenikliwość i wiedzę. Jeśli On twierdzi, że w Jego ocenie młodzi Nowogwinejczycy są inteligentniejsi od swych amerykańskich rówieśników, nie należy pochopnie odrzucać takiej oceny na zasadzie - nie, bo nie.
Tym bardziej, że przekonująco uzasadnia powody takiego stanu rzeczy.
Cytat:Owo wrażenie, któremu ulega Diamond wynika wyłącznie z żywionego przez niego wściekłego rasizmu, przekonania, że ludzie pochodzenia europejskiego muszą po prostu być gorsi od czarnych nowogwinejczyków, bo przecież biali muszą być gorsi i takie właśnie a nie inne musi być wrażenie. Zwróćmy uwagę, że takiego własnie podziału Diamond używa. Nie podziału "społeczeństwo rolnicze (przemysłowe) vs społeczeństwo łowieckie", tylko "biali vs czarni"
Mylisz się, podział "biali"/"czarni" nie jest w żadnej mierze przejawem rasizmu, a tym bardziej "wściekłego rasizmu" Jareda Diamonda. Wynika z prostego faktu, że na Nowej Gwinei przedstawiciele rodzimej ludności są "czarni", a ludzie pochodzenia europejskiego, na ogół "biali". Ale nie to jest najważniejsze, na kilkuset stronicach książki "Strzelby, zarazki, maszyny" jej autor dowodzi, iż sukces, albo zapóźnienie poszczególnych grup naszego gatunku nie ma związku z różnicami intelektualnymi, które według niego nie istnieją, tylko z handicapem na starcie, w postaci bogatszych, albo uboższych zasobów środowiska otrzymanych losowo od natury. Ponieważ wiem, że czytałeś Jego książkę, nie rozumiem tego zarzutu i po prostu zwaliłeś mnie nim z fotela.
Jared Diamond nie twierdzi, że biali są mniej inteligentni, od czarnych, i nie wyróżnia w tym zakresie żadnej innej populacji człowieka. Twierdzi, że warunki rozwoju dzieci i młodzieży mają wpływ na ich rozwój intelektualny. I, że warunki w jakich dojrzewają dzieci cywilizowane są pod tym gorsze, niż te w jakich rozwijają się dzieci łowców. To, że sposób wychowywania i edukowania młodego pokolenia ma decydujący wpływ na ich późniejsze dokonania świadczy chociażby przykład Narodu Wybranego. Jest on także dowodem na prawdziwość tez Diamonda, iż stałe zagrożenie i prześladowania wzmagają proces selekcji jednostek wybitnie inteligentnych. I jeszcze jedno, łowcy mieli wszystkie możliwe kolory skóry - byli łowcy czarni, czerwoni, żółci, i byli także łowcy o białym kolorze skóry.

Dla mnie najmocniejszym dowodem na inteligencję naszych przodków, żyjących jako łowcy, jest fakt, że mieli oni potencjał dokonania najważniejszego i najdonioślejszego przełomu w dziejach człowieka, przy którym wysłanie ludzi na Marsa jest nic nie znaczącym dokonaniem. Budujemy cywilizację planetarną właśnie dlatego, że oni tym potencjałem dysponowali.
Cytat:Oczywiście jest to nieprawda. Sukces rozrodczy w społeczeństwach rolniczych, przemysłowych i postprzemysłowych nadal zależy od indywidualnych cech osobnika. Piękni, mądrzy, zdrowi i bogaci mają zdecydowaną przewagę nad brzydkimi, głupimi, chorymi i biednymi.

Jedynie selekcja przesunęła się z okresu dzieciństwa do okresu kojarzenia się w pary.
Piękni, mądrzy, zdrowi i bogaci mają zdecydowaną przewagę w wyścigu do powielenia swych genów. Ale to od warunków zewnętrznych zależeć będzie, która z tych cech zdobędzie większą wagę decydując o sukcesie.
Np. bogactwo nie liczy się w grupach łowców, gdyż nie występuje w nich zróżnicowanie majątkowe. Piękno ma małe znaczenie w sytuacjach skrajnego zagrożenia, np. wojną. Wtedy na plan pierwszy wysuwają się mądrość i zdrowie dające  swym posiadaczom znaczną przewagę nad innymi, być może piękniejszymi konkurentami.
W społecznościach producentów jest jeszcze coś, czego zdajesz się nie zauważać - własność powoduje, że sukces prokreacyjny może odnieść jednostka nie posiadająca osobistych zalet - brzydka, głupia i chora. Pod warunkiem, że miała szczęście urodzić się w zamożnej i wpływowej rodzinie. 
Dzieci pana Ronaldo nie muszą perfekcyjnie kopać piłki, ani być wybitnymi aktorami, a na brak atrakcyjnych partnerów, partnerek raczej nie będą narzekać.
Cytat:
Cytat:W tradycyjnych społecznościach Nowej Gwinei ludzie obdarzeni dużą inteligencją mieli większe szanse na uniknięcie śmierci niż mniej inteligentni. Natomiast w społecznościach europejskich uniknięcie śmierci, następującej przede wszystkim wskutek epidemii, miało niewiele wspólnego z inteligencją ofiar.

Typowy błąd humanistyczny. Cechy utrwalają się ewolucyjnie nie wskutek samego tylko "przeżycia" ich nosicieli, ale przede wszystkim wskutek ich sukcesu rozrodczego. Stuletni, ale bezdzietny starzec nie przekaże nikomu swoich cech które umożliwiły mu dożycie setki. Natomiast facet, który zginął na polowaniu w wieku 40 lat, ale pozostawił wiele dzieci, które miały wiele własnych dzieci, etc, wręcz przeciwnie.
Ale samo "przeżycie" jest warunkiem absolutnie koniecznym, by odnieść sukces reprodukcyjny. Chyba, że dzieci przyjdą na świat już po śmierci ojca, ale i wtedy ich szanse na dorosłość są mocno ograniczone. Przeczytaj o czym pisze Diamond - chodzi o chroniczny stan wojny plemiennej, dotykający kilku pokoleń. W takich warunkach oprócz szczęścia, trzeba być diabelnie inteligentnym by przeżyć i dochować się potomstwa. Tu należy wskazać jeszcze jedną okoliczność - na zwycięzców w takim "turnieju" przypada co najmniej kilka kobiet, wobec deficytu mężczyzn poległych w walkach.
Cytat:
Cytat: napisał(a):Europejskie i amerykańskie dzieci spędzają obecnie większość czasu pasywnie - zabawiane przez telewizję, kino i radio.

Natomiast dzieci japońskie, koreańskie, czy tajwańskie już nie spędzają. Znów mamy zatem do czynienia z wściekłym antyeuropejskim rasizmem. A poza tym nie jest to prawda, bo dzieci z krajów rozwiniętych spędzają obecnie większość czasu aktywnie - grając w różne gry z komputerem lub ze sobą nawzajem, a jest to bardzo stymulujące intelektualnie. Zresztą nawet i telewizja wcale tak nie odmóżdża, jak to się humanistom wydaje. Zależy to od tego, co się ogląda.
Pilaster, weź przestań z tym rasizmem. Rozumiem, że napisałby tak jakiś prawacki matołek, ale Ty?

Poza większą presją na wyniki i dyscypliną, nic nie różni wychowania dzieci azjatyckich od amerykańskich i europejskich. Nadal zdajesz się nie rozumieć - dzieci łowców nie chodzą do szkoły. Szkołą jest dla nich cała natura, a nauczycielami wszyscy dorośli członkowie grupy. Jeśli już doszukiwać się jakichś analogii, podobnie wyglądało przekazywanie wiedzy z ojca na syna w Średniowieczu, czy Antyku. Dzieci od maleńkości przyuczano do konkretnego rzemiosła lub urzędu. Ale nie miało to spontaniczności i radości, jaką z nauki czerpią dzieci we wspólnocie pierwotnej.
 
I jeszcze jedno:
Cytat:Ach, ach, exeter nigdy w życiu nie widzial ani szympansa, ani goryla, nawet na zdjęciu. Bo akurat te małpy spędzają na siedzeniu bardzo dużo czasu
"Kuzyn" na zdjęciu demonstruje klasyczny przykuc, w którym ciężar ciała nie wisi na kręgosłupie ale jest podparty rękami. Tak samo przykucają ludzie pierwotni, w odróżnieniu od nas, siadających na krzesłach i fotelach z czego tylko rehabilitanci mają radość i zarobek. Wiem, gdyż korzystam z ich usług w słynnym podwarszawskim Konstancinie.
Odpowiedz
#42
Rodica napisał(a): Całe to prawo biologiczne jest na siłę prostowane przez religię. Kierując się obrzydliwym współczuciem i miłością mężczyźni są zmuszani płacić alimenty na dzieci, których  nie chcą utrzymywać, tracąc w ten sposób środki na lepsze potomstwo a kobiety są zmuszane do trwania w małżeństwie z samcami z którymi nie chcą mieć potomstwa a jak już się przydarzy ciąża, to nie mogą tak po prostu dokonać aborcji. W ten sposób ludzie przeciętni pozostają przeciętni.

Że kurwa co?
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
#43
exeter napisał(a): zacznę od najważniejszego - napisałeś, że opinia pana prof. Diamonda jest tylko jego wrażeniem,

To nie pilaster tak napisał, tylko sam Diamond tak napisał, a exeter sam przytoczył. Wyraźnie zaznaczył Diamond, że jest to "wrażenie" i takiego słowa własnie użył.

Natomiast exeter cały czas wciskał kit, jakoby Diamond (lub ktokolwiek inny) przeprowadził jakieś rzetelne badania porównawcze inteligencji łowców zbieraczy i przedstawicieli cywilizacji rolniczej lub przemysłowej.

Takich badań nie przeprowadzono i raczej się nigdy nie przeprowadzi.



Cytat: Jeśli On twierdzi, że w Jego ocenie młodzi Nowogwinejczycy są inteligentniejsi od swych amerykańskich rówieśników..., 


To musi być prawda. On tak powiedział, zatem to prawda  Cwaniak

Zarówno Diamond jak i exeter są skrajnymi rasistami i nienawidzą cywilizacji Zachodu, jednak istnieją też poważne różnice. Diamond jest naukowcem i jako naukowiec jest uczciwy, dlatego swoje antyzachodnie fobie jasno przedstawia jako "wrażenia" a nie fakty. Podobnie postępuje np Dawkins ze swoimi fobiami antyreligijnymi.  Exeter takich oporów nie ma.  Zdezorientowany



Cytat:
Cytat:Owo wrażenie, któremu ulega Diamond wynika wyłącznie z żywionego przez niego wściekłego rasizmu, przekonania, że ludzie pochodzenia europejskiego muszą po prostu być gorsi od czarnych nowogwinejczyków, bo przecież biali muszą być gorsi i takie właśnie a nie inne musi być wrażenie. Zwróćmy uwagę, że takiego własnie podziału Diamond używa. Nie podziału "społeczeństwo rolnicze (przemysłowe) vs społeczeństwo łowieckie", tylko "biali vs czarni"
Mylisz się, podział "biali"/"czarni" nie jest w żadnej mierze przejawem rasizmu, a tym bardziej "wściekłego rasizmu" Jareda Diamonda.

Wręcz przeciwnie, jest. Gdyby tak nie było używałby opozycji "łowcy zbieracze (lub ludy prymitywne), kontra społeczeństwo rolnicze/przemysłowe Ale nie używa. Są biali vs czarni (choć nazywani nieco inaczej)


Cytat:na kilkuset stronicach książki "Strzelby, zarazki, maszyny" jej autor dowodzi, iż sukces, albo zapóźnienie poszczególnych grup naszego gatunku nie ma związku z różnicami intelektualnymi, które według niego nie istnieją, tylko z handicapem na starcie, w postaci bogatszych, albo uboższych zasobów środowiska otrzymanych losowo od natury.

I dlatego cywilizacja Zachodu jest najlepsza tylko dlatego, że miała szczęście i w sposób najzupełniej niezasłużony. W rzeczywistości teoria Diamonda dobrze wyjaśnia różnice pomiędzy kontynentami, ale już nie w obrębie kontynentów. Im mniejsza skala tym gorzej. Proszę wyjaśnić po Diamondowsku dlaczego Izrael jest wyspą cywilizacji, nauki i kultury w morzu prymitywnego i dzikiego barbarzyństwa, skoro wszystkie warunki geograficzne, klimatyczne, botaniczne, zoologiczne ma dokładnie takie same jak jego dzicy sąsiedzi. I dlaczego tak samo było w XII wieku w czasach Outremer, a w każdym innym okresie to terytorium niczym się z okolicznych ziem nie wyróżniało.

Fachową i szczegółową krytykę teorii Diamonda można znaleźć np w "Dlaczego Zachód rządzi", oraz "Dlaczego narody przegrywają", ale przecież wszyscy dobrze wiemy, ze exeter do tych pozycji nawet nie zajrzy, jak do żadnej innej nienakazanej przez biuro polityczne.



Cytat:Jared Diamond nie twierdzi, że biali są mniej inteligentni, od czarnych,

Wręcz przeciwnie, to właśnie twierdzi.


Cytat:Nowogwinejczycy są inteligentniejsi niż biali.

Sam exeter to zacytował, a teraz łże w żywe oczy.  Smutny

Nie inteligentniejsi od społeczeństw rozwiniętych (np japońskiego, czy tajwańskiego), tylko po prostu - niż biali.

 
Cytat:warunki w jakich dojrzewają dzieci cywilizowane są pod tym gorsze,


i jak zwykle exeter łże w sposób skrajnie nieudolny, bo sam napisał, że:


Cytat:. Europejskie i amerykańskie dzieci spędzają obecnie większość czasu pasywnie -

Nie dzieci cywilizowane (np japońskie, czy koreańskie), tylko europejskie i amerykańskie.


Cytat:Dla mnie najmocniejszym dowodem na inteligencję naszych przodków, żyjących jako łowcy, jest fakt, że mieli oni potencjał dokonania najważniejszego i najdonioślejszego przełomu w dziejach człowieka, przy którym wysłanie ludzi na Marsa jest nic nie znaczącym dokonaniem.

Hmm, coż to mógł być za przełomowy przełom? Znając exetera, stawiam na prawa gejów.  Cwaniak


Cytat:Piękni, mądrzy, zdrowi i bogaci mają zdecydowaną przewagę w wyścigu do powielenia swych genów. Ale to od warunków zewnętrznych zależeć będzie, która z tych cech zdobędzie większą wagę decydując o sukcesie.

Np. bogactwo nie liczy się w grupach łowców, gdyż nie występuje w nich zróżnicowanie majątkowe. 

Owszem i dlatego właśnie, dobór w takich społeczeństwach ma bardziej charakter stabilizujący, a nie kierunkowy. Nawet największy talent do pomnażania pieniędzy nie ma szans zabłysnąć tam, gdzie nie ma pieniędzy.  Cwaniak



Cytat:Piękno ma małe znaczenie w sytuacjach skrajnego zagrożenia, np. wojną.


Poniekąd i dlatego łowcy są zazwyczaj oceniając wg naszych kryteriów - brzydcy. Wyjątkiem są chyba tylko Buszmeni, wśród których trafiają się rzeczywiście piękne dziewczyny, ale to chyba przypadkiem. Bo porównajmy je do takich Eskimosek.  Wywracanie oczami


Cytat: własność powoduje, że sukces prokreacyjny może odnieść jednostka nie posiadająca osobistych zalet - brzydka, głupia i chora.


Ale za to bogata. Zresztą cechy, które pilaster wymienił, nie są niezależne. Głupi nie będzie przeważnie bogaty, a chory jest zazwyczaj brzydki, dlatego wygląd ma znaczenie w reprodukcji bo po nim partnerzy oceniają stan zdrowia kandydata na małżonka. 



Cytat:Dzieci pana Ronaldo nie muszą perfekcyjnie kopać piłki, ani być wybitnymi aktorami, a na brak atrakcyjnych partnerów, partnerek raczej nie będą narzekać.

Ale wnuki i prawnuki już nie. Zadziwiające, jak bardzo humaniści kompletnie nie rozumieją procesów ewolucyjnych  Cwaniak



Cytat:
Cytat:
Cytat: napisał(a):Europejskie i amerykańskie dzieci spędzają obecnie większość czasu pasywnie - zabawiane przez telewizję, kino i radio.

Natomiast dzieci japońskie, koreańskie, czy tajwańskie już nie spędzają. Znów mamy zatem do czynienia z wściekłym antyeuropejskim rasizmem. A poza tym nie jest to prawda, bo dzieci z krajów rozwiniętych spędzają obecnie większość czasu aktywnie - grając w różne gry z komputerem lub ze sobą nawzajem, a jest to bardzo stymulujące intelektualnie. Zresztą nawet i telewizja wcale tak nie odmóżdża, jak to się humanistom wydaje. Zależy to od tego, co się ogląda.
Pilaster, weź przestań z tym rasizmem. Rozumiem, że napisałby tak jakiś prawacki matołek, ale Ty?

Przecież pilaster jest prawackim matołkiem, a już na pewno jest dla exetera i jemu podobnych. A poza tym takie sa fakty. Zarówno Diamond jak i exeter są skrajnymi rasistami.

Posiadanie różnych fobii jest zresztą rzeczą ludzką. Diamond ma swoje fobie, Dawkins ma swoje fobie, i pilaster też ma  (he, he, zapisałem się do Towarzystwa.  Oczko )

Ale ani Diamond ani Dawkins, ani pilaster (he, he, należę do Towarzystwa Oczko   ) nie fałszuje faktów, aby pasowały do ich fobii, a exeter przeciwnie, fałszuje. (exeter wykluczony poza Towarzystwo  Język )


Cytat:nic nie różni wychowania dzieci azjatyckich od amerykańskich i europejskich. 


No właśnie. Ale Diamond jakoś tego nie zauważa.  Cwaniak


 


Cytat:
Cytat:Ach, ach, exeter nigdy w życiu nie widzial ani szympansa, ani goryla, nawet na zdjęciu. Bo akurat te małpy spędzają na siedzeniu bardzo dużo czasu
"Kuzyn" na zdjęciu demonstruje klasyczny przykuc,
 No nie... Litości  Nieśmiały

[Obrazek: Lightmatter_chimp.jpg]
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
#44
pilaster napisał(a): Oczywiście glassius napisał coś zupełnie innego.
Napisałem obie rzeczy, nawet je wypunktowałem. Choć wolę opcję, że dzicy zabijają słabych, nie będę miał problemu zaakceptować fakt, że to jednak rolniczy tryb życia upośledza fenotyp. Jestem ciekawy, która opcja jest prawdziwa.

Cytat:exeter

Masz rację, oczywiście przedstawiciel ludów !San nie poradziłby sobie na Grenlandii(i vice versa, Inuita na Pustyni Kalahari), choćby z powodu przystosowań biologicznych ich organizmów do radykalnie odmiennego środowiska. Za to wyruszając na łowy na foki wraz z Inuitami, i przez nich wyposażony i prowadzony, pewnie poradziłby sobie lepiej, niż przedstawiciele cywilizowanego świata.
Niestety, nieprawda. Przystosowania biologiczne, choć bardzo jaskrawe dla nas i bez wątpienia utrwalane w drodze doboru płciowego, pełnią tak naprawdę rolę drugorzędną dla odpowiedzi, "czy by sobie poradzili". Wszak w Afryce i Australii dzicy radzą sobie z ekstremalnymi temperaturami śpiąc na gołej ziemi w czasie pustynnych nocy, stąd opatuleni futrem poradziliby sobie w Arktyce. I odwrotnie, Inuici nie tylko jeżdżą na saniach, ale też biegają obok nich gdy psy je ciągną. Niektórzy na tyle rozwinęli ten sport, że rdzenny mieszkaniec zatoki Hudsona wygrał w tym roku w swojej kategorii wiekowej półmaraton na Hawajach. Jakoś nie padł na zawał, jak mu to obiecałeś poniżej Uśmiech
Cytat:Eskimos rozebrany z futer i skłoniony do zagonienia na śmierć antylopy Eland, lub Kudu(co jest standardową procedurą łowiecką ludów !San), po pół godzinie padłby na zawał i z powodu przegrzania organizmu.

Cytat:Dla nas sukcesem jest przetrwanie, po uprzednim starannym przygotowaniu survivalowym, tygodnia, albo dwóch, w warunkach, w których łowcy funkcjonowali przez tysiące lat. Nie dysponując w razie czego śmigłowcami ewakuacyjnymi.
Jest na odwrót. Wpółcześni survivalowcy radzą sobie w miejscach, w których dzicy sobie nie radzą. A wiadomo to, bo w tych miejscach dzikich ludzi nie ma Uśmiech

Cytat:Nie masz racji. Dysponujemy niepodważalnymi dowodami na istnienie opieki grup nad słabymi, chorymi, lub rannymi współplemieńcami i to już u naszych dalszych "krewnych":
Chorzy i ranni kiedyś wydobrzeją, słabi mogą nabrać krzepkości (zwłaszcza, gdy powodem słabości jest wiek dziecięcy). Ale czy Indianie lub neandertalczycy opiekowali się osobnikami upośledzonymi i niesamodzielnymi? Przecież już dzisiaj wiadomo, że neandertalczycy współziomków zjadali a do ich kości mieli podejście nader praktyczne. Może właśnie taka była norma jeśli chodzi o traktowanie upośledzonych?


Cytat:Z kontaktów białych z Indianami prerii wiemy, że opiekowali się oni osobami chorymi psychicznie, a wręcz miały one wysoki status w ich społecznościach.

Pamiętasz może źródło? Chętnie się z nim zapoznam.


Cytat:Pomijasz także fakt, że łowcy mieli doroczne spotkania całych "narodów", w których uczestniczyło do kilku tysięcy osobników.

To dopiero ciekawe! Myślałem, że to fikcja literacka rodem z sagi "Dzieci Ziemi". Naprawdę się takie odbywały?

Cytat:Już kilkuletnie berbecie przeszukiwały okolice obozowiska pod opieką odrobinę starszych dzieci, by je poznać i nauczyć w nim żyć. W tym samym momencie rozwojowym my zapędzamy nasze dzieci do przedszkoli i szkół i zamykamy je w nich na całe dnie, by przyswajały zupełnie nieinteresująca ją wiedzę. By po powrocie do domu posadzić je przed TV. Uważasz, że taki styl życia wyostrza ich intelekt?
Tak. Dzieci dzikich uczą się tylko od współplemieńców. Nauka w przedszkolu i szkole to przede wszystkim nauka... uczenia się! Dzisiaj dziecko oglądając telewizję ma okazję słuchać ludzi o wiedzy łącznie większej niż kiedyś posiadało całe plemię.


Cytat:Kobiety z obu typów społeczności interesuje, czy facet jest w stanie wycisnąć z otoczenia wystarczająco wiele, by utrzymać je i ich dzieci? Tylko w cywilizacji może to zrobić kopiąc futbolówkę i układając fryzurę w fantazyjny kształt, a wśród łowców, będąc sprawnym myśliwym i dobrym kolegą. Która aktywność bardziej stymuluje mózg?

Bez wątpienia kopanie futbolówki, o tym za chwilę niżej Oczko . Sam akt kopania jest wisienką na torcie wszystkich aktywności, jakie podejmuje sportowiec zdolny utrzymać rodzinę.

Cytat:Przyjmując, że w obu środowiskach cel rywalizacji był taki sami - chodziło o skuteczne powielenie genów, to wśród łowców odbywało się to w sposób premiujący pozytywne z punktu widzenia grupy cechy i zachowania - społeczność, koleżeństwo, odwagę, cierpliwość, szeroko rozumianą inteligencję. Natomiast w społecznościach cywilizowanych premiowana była umiejętność skutecznego pomnażania osobistego majątku i osobistej władzy. A premiowanie takich cech nie musi być z korzyścią dla wspólnoty, vide wyniki naszych ostatnich wyborów, czy...zarobki i pozycja społeczna czołowych kopaczy nożnych.
A co, jeżeli życie wspólnoty plemiennej premiuje brutalność, bezwzględność i intryganctwo w walce o zdobycie i utrzymanie pozycji (vide szympansy)? Z kolei w społecznościach cywilizowanych najskuteczniej pomnażają majątek jednostki najbardziej zaangażowane w poprawianie bytu wspólnoty. Może więc to właśnie w cywilizacji premiowane są skłonność do współpracy?

Z tymi kopaczami to przeginasz. Może sięgniesz po badania naukowe? Bo z nich wynika, że mają wyższe zdolności umysłowe od przeciętnej w populacji, przy czym kopacze z wyższej ligi górują nad niższą.

Na koniec, bardzo dziękuję za przytoczony fragment Diamonda. Ale, jak pilaster zauważył, czyjeś wrażenia nie mają wartości naukowej. Dopóki nie przeprowadzi się badań porównawczych, nie można oceniać która populacja jest inteligentniejsza. Diamond wysoko ceni obcowanie z naturą i widzi jak rozwija się pasja u młodych dzikusów, ale nie docenia pasji rozwijających się u młodych Europejczyków: do gotowania, seriali, literatury, nauki, gier komputerowych, makijażu (to też sztuka!) i wszystkiego innego, czym zajmuje się młodzież.

łowca napisał(a): Poza tym, w dzisiejszych czasach zdecydowana większość populacji się rozmnaża, a jakoś ciężko mi uwierzyć, że te 90% ludzi którzy mają dzieci, to byli sami piękni, mądrzy, zdrowi i bogaci, z samego rozkładu normalnego można wywnioskować, że to niemożliwe. Owszem selekcja występuje ale pod kątem zdobycia partnera, ale samo w sobie połączenie swoich genów z dowolnym innym przedstawicielem Homo Sapiens, jest wręcz banalnie proste.
Rozmnażała. Dla Polski przyrost naturalny jest ujemny. Żyjemy w czasach mocnej selekcji. Trend jest światowy: coraz mniej kobiet decyduje się na macierzyństwo. Przekazanie genów już nie jest banalnie proste Uśmiech
[url=http://www.huffingtonpost.com/2015/04/09/childless-more-women-are-not-having-kids-says-census_n_7032258.html][/url]
Odpowiedz
#45
pilaster napisał(a): Na odwrót. Dobrzy aktorzy zarabiają grube miliony, a marni biedują w teatrach.

Tu niestety nie zawsze. Żyjemy w czasach, kiedy we współczesnym show-businessie lansuje się czasem absolutne beztalencia. Doskonałym przykładem jest pchany do wielu nowych filmów Channing Tatum.
I choose not to choose life. I choose something else - Ewan McGregor

Niedostępny na forum. KONTAKT PRZEZ GG LUB MAIL
Odpowiedz
#46
Glassius,

wtrącę swoje trzy grosze:
Cytat:Choć wolę opcję, że dzicy zabijają słabych, nie będę miał problemu zaakceptować fakt, że to jednak rolniczy tryb życia upośledza fenotyp. Jestem ciekawy, która opcja jest prawdziwa.
Słabych i chorych zabijała przede wszystkim sama natura i warunki w jakich żyli. Selekcja noworodków była marginesem i dotyczyła przypadków ewidentnego upośledzenia, uniemożliwiającego funkcjonowanie w tamtych warunkach i była przejawem specyficznej ekonomii i racjonalnego postępowania społeczności balansujących na granicy przetrwania. Rolniczy tryb życia(albo inaczej cywilizowany) ewidentnie upośledzał fenotyp - vide przytoczony przeze mnie przykład zredukowania średniego wzrostu producentów żywności.
Cytat:
Cytat:exeter



Masz rację, oczywiście przedstawiciel ludów !San nie poradziłby sobie na Grenlandii(i vice versa, Inuita na Pustyni Kalahari), choćby z powodu przystosowań biologicznych ich organizmów do radykalnie odmiennego środowiska. Za to wyruszając na łowy na foki wraz z Inuitami, i przez nich wyposażony i prowadzony, pewnie poradziłby sobie lepiej, niż przedstawiciele cywilizowanego świata.
Niestety, nieprawda. Przystosowania biologiczne, choć bardzo jaskrawe dla nas i bez wątpienia utrwalane w drodze doboru płciowego, pełnią tak naprawdę rolę drugorzędną dla odpowiedzi, "czy by sobie poradzili". Wszak w Afryce i Australii dzicy radzą sobie z ekstremalnymi temperaturami śpiąc na gołej ziemi w czasie pustynnych nocy, stąd opatuleni futrem poradziliby sobie w Arktyce. I odwrotnie,
Nic z tych rzeczy. Jaka temperatura panuje podczas afrykańskiej nocy i jak długo muszą ją znosić Afrykanie? Porównaj je z warunkami nocy polarnej.
Cytat: Inuici nie tylko jeżdżą na saniach, ale też biegają obok nich gdy psy je ciągną.
Biegną za saniami w temperaturze 40 stopni C?
Cytat: Niektórzy na tyle rozwinęli ten sport, że rdzenny mieszkaniec zatoki Hudsona wygrał w tym roku w swojej kategorii wiekowej półmaraton na Hawajach. Jakoś nie padł na zawał, jak mu to obiecałeś poniżej [Obrazek: smile.gif]
Ta informacja miałaby wartość, gdybyś wykazał, że zwycięzca pokonał podczas tego biegu Afrykanów i że warunki w jakich bieg się odbywał przypominały Pustynię Kalahari. Oczko
Tu kamyczek do ogródka Pilastra, czyli dyskusja o wyższości jednych ras, nad drugimi - czy przypadkiem nasz Indianin nie wygrał zawodów w konkurencji z przedstawicielami zatłuszczonych białasów z amerykańskich szkół?
Cytat:
Cytat:Dla nas sukcesem jest przetrwanie, po uprzednim starannym przygotowaniu survivalowym, tygodnia, albo dwóch, w warunkach, w których łowcy funkcjonowali przez tysiące lat. Nie dysponując w razie czego śmigłowcami ewakuacyjnymi.
Jest na odwrót. Wpółcześni survivalowcy radzą sobie w miejscach, w których dzicy sobie nie radzą. A wiadomo to, bo w tych miejscach dzikich ludzi nie ma [Obrazek: smile.gif]
Dzikich już tam niem, gdyż zostali przez nas, czyli ludzi "cywilizowanych" wytępieni, lub zapędzeni do rezerwatów. A w kwestii "radzenia sobie", poczytaj choćby o europejskich "odkrywcach" Australii i ich próbach eksploracji terenów na których od tysięcy lat zamieszkiwali australijscy Aborygeni. Wiele europejskich wypraw rozpłynęło się w interiorze i ślad po nich zaginął.
Natomiast współcześni survivalowcy pełnymi garściami czerpią z doświadczeń ludów pierwotnych, do tego posługują się wyrafinowanymi wytworami współczesnej cywilizacji - takimi jak broń, odzież i urządzenia nawigacyjne.
Cytat:Chorzy i ranni kiedyś wydobrzeją, słabi mogą nabrać krzepkości (zwłaszcza, gdy powodem słabości jest wiek dziecięcy). Ale czy Indianie lub neandertalczycy opiekowali się osobnikami upośledzonymi i niesamodzielnymi? Przecież już dzisiaj wiadomo, że neandertalczycy współziomków zjadali a do ich kości mieli podejście nader praktyczne. Może właśnie taka była norma jeśli chodzi o traktowanie upośledzonych?
Wiadomo? Na razie możemy mówić o spekulacjach opartych na pewnych przesłankach. Co w żaden sposób Neandertalczyków nie poniża, gdyż jeśli w ich przypadku podejrzewamy, że mogli praktykować kanibalizm, to w przypadku gatunku Homo sapiens sapiens wiemy to na pewno:
Kanibalizm
i nie dotyczyło to bynajmniej ludzi "prymitywnych". Zjawisko występowało powszechnie, jeśli okoliczności temu sprzyjały:
Tragiczny koniec wyprawy Franklina
Pakowanie Indian, czyli przedstawicieli gatunku Homo sapiens do jednej szuflady z Neandertalczykami jest nieporozumieniem. A czy jedni i drudzy opiekowali się osobnikami upośledzonymi i niesamodzielnymi? Odpowiedź w obu przypadkach brzmi - tak.
Cytat:
Cytat:Z kontaktów białych z Indianami prerii wiemy, że opiekowali się oni osobami chorymi psychicznie, a wręcz miały one wysoki status w ich społecznościach.

Pamiętasz może źródło? Chętnie się z nim zapoznam.
Niestety, nie pamiętam źródła tej informacji, pamięć już nie ta sama, co kiedyś.
Cytat:
Cytat:Pomijasz także fakt, że łowcy mieli doroczne spotkania całych "narodów", w których uczestniczyło do kilku tysięcy osobników.

To dopiero ciekawe! Myślałem, że to fikcja literacka rodem z sagi "Dzieci Ziemi". Naprawdę się takie odbywały?
Pani Auel konsultowała pomysły do swojego cyklu z najlepszymi specjalistami od europejskiego Plejstocenu. A informacja dotyczy indiańskich plemion prerii, raz na kilka lat przeprowadzających spotkania całych "narodów", czyli grup mających wspólną kulturę i posługujących się podobnymi narzeczami.
Cytat:Tak. Dzieci dzikich uczą się tylko od współplemieńców. Nauka w przedszkolu i szkole to przede wszystkim nauka... uczenia się! Dzisiaj dziecko oglądając telewizję ma okazję słuchać ludzi o wiedzy łącznie większej niż kiedyś posiadało całe plemię.
Wiedza tylko wtedy ma wartość i jest szybko przyswajana, gdy ma praktyczne zastosowanie. Większość tego co wkładamy do dziecięcych głów jest wiedzą pustą i w efekcie, "wpada jednym uchem, wypada drugim".
Tymczasem pokazanie jak zdobyć żywność, znaleźć źródła wody, albo orientować się w obcym terenie, jest wiedzą o najwyższej praktycznej wartości. A co więcej, dzieci ucząc się tego, naśladują zachowania dorosłych, będąc przez nich chwalonymi za każdy, drobny, samodzielny sukces. Tego nie ma w naszych szkołach i to jest ich największą słabością.
Cytat:Bez wątpienia kopanie futbolówki, o tym za chwilę niżej [Obrazek: wink.gif] . Sam akt kopania jest wisienką na torcie wszystkich aktywności, jakie podejmuje sportowiec zdolny utrzymać rodzinę.
Tak, muszą opanować liczenie do stu(milionów) i kilka słów w języku obcym. Oczko Zaiste ogromne osiągnięcie w porównaniu z lekarzem chirurgiem, przeszczepiającym narządy, albo fizykiem noblistą.
Cytat:A co, jeżeli życie wspólnoty plemiennej premiuje brutalność, bezwzględność i intryganctwo w walce o zdobycie i utrzymanie pozycji (vide szympansy)?
Nic. Chyba, że chodziło Ci o szympansy Bonobo Duży uśmiech :
szympans karłowaty
najbliższego "kuzyna" wśród naczelnych.
Cytat:Z kolei w społecznościach cywilizowanych najskuteczniej pomnażają majątek jednostki najbardziej zaangażowane w poprawianie bytu wspólnoty. Może więc to właśnie w cywilizacji premiowane są skłonność do współpracy?
Coś jest na rzeczy. Choć jeśli porównać dochody Leo Messiego, z apanażami Matki Teresy, albo Alberta Einsteina, to trudno oprzeć się wrażeniu, że coś tu jest bardzo nie w porządku.
Cytat:Na koniec, bardzo dziękuję za przytoczony fragment Diamonda. Ale, jak pilaster zauważył, czyjeś wrażenia nie mają wartości naukowej. Dopóki nie przeprowadzi się badań porównawczych, nie można oceniać która populacja jest inteligentniejsza. Diamond wysoko ceni obcowanie z naturą i widzi jak rozwija się pasja u młodych dzikusów, ale nie docenia pasji rozwijających się u młodych Europejczyków: do gotowania, seriali, literatury, nauki, gier komputerowych, makijażu (to też sztuka!) i wszystkiego innego, czym zajmuje się młodzież.
To samo co w przypadku Pilastra - nie chodzi o to, co sobie ceni Jared Diamond, tylko o to, co stwierdza, jako bezstronny obserwator i naukowiec. Dlaczego, będąc także wykładowcą akademickim w Stanach, w równej mierze nie zafascynował się młodymi Amerykanami z którymi miał siłą rzeczy bliski kontakt? Poza tym nie twierdzi przecież, że amerykańska młodzież to osobniki ograniczone, tylko, że w porównaniu ze swymi nowogwinejskimi rówieśnikami, według Diamonda, są mniej inteligentni i ciekawi świata. A ja w pełni to przekonanie podzielam obserwując młodzież polską.
Pilaster,
wybacz, napiszę później - już mi się oczy kleją.
Odpowiedz
#47
exeter napisał(a):  jeśli porównać dochody Leo Messiego, z apanażami Matki Teresy, albo Alberta Einsteina, to trudno oprzeć się wrażeniu, że coś tu jest bardzo nie w porządku.

Co jest nie w porządku? A zresztą, prosze porównać. Dochody Matki Teresy, czy Einsteina wcale nie były małe. Tylko że MT i Einstein wydawali je inaczej niż Messi.


Cytat:nie chodzi o to, co sobie ceni Jared Diamond, tylko o to, co stwierdza,

"wrażenia" nie mają żadnej mocy dowodowej. Czy to chodzi o wrażenia Diamonda czy kogokolwiek bądź innego.

pilaster napisał(a):  prawdopodobnie już australopiteki były monogamiczne.


Błąd, sprawdziłem u Dunbara. Z analizy proporcji wielkości ciała i różnych szczegółowych jego elementów, jak proporcje długości palców, wynika jednak, że australopiteki nie były monogamiczne, tylko albo promiskuityczne, jak szympansy, albo poligamiczne jak goryle.

(Względna) monogamia zaczyna się dopiero od Homo ergaster
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
#48
pilaster napisał(a): Co jest nie w porządku? A zresztą, prosze porównać. Dochody Matki Teresy, czy Einsteina wcale nie były małe. Tylko że MT i Einstein wydawali je inaczej niż Messi.

Czyżby pilaster nie tylko czytał "Misjonarską miłość" Hitchensa ale i w nią uwierzył? no no no...   Wywracanie oczami
Na pomoc! mordują więźniów Bastylii!!!
Odpowiedz
#49
Ponieważ zabieram się za pisanie kolejnych rozdziałów (następny o zasiedlaniu Ameryki z punktu widzenia psychohistorii), zmieniłem nieco chronologię publikacji na blogu i kolejny rozdział dałem już teraz. Następny jednak będzie później niż planowałem.

W poprzednim rozdziale „Myśliwi i króliki” autor omówił gospodarkę kultury łowiecko-zbierackiej epoki paleolitu i wyjaśnił, dlaczego była ona tak niesłychanie stabilna i odporna na wprowadzanie jakichkolwiek zmian zwiększających jej wydajność. Jednak nic na świecie nie trwa wiecznie i nawet paleolit w końcu się skończył w wyniku tzw. rewolucji neolitycznej. Od czerpania żywności bezpośrednio z natury, ludzkość przeszła do rolnictwa, czyli niezbędne zasoby zaczęła sama wytwarzać. Znaczenie tej zmiany i jej niezbędność w budowie bardziej złożonych form społecznych i technologicznych stanie się jasne, jeżeli uświadomimy sobie, że paleolityczni łowcy-zbieracze, wykorzystują najwyżej kilka procent tzw. produkcji pierwotnej brutto ekosystemu, natomiast rolnicy kilkadziesiąt procent. Co więcej, rolnicy, stosując nawadnianie, nawożenie i inne tego typu działania, są w stanie ową produkcję znacznie, ponad naturalny dla danego terytorium stan, powiększyć. Zmiana ilościowa w zwiększeniu wydajności z hektara jest tak duża, że pociąga za sobą zmiany jakościowe. Opanowanie rolnictwa jest pierwszą niezbędną fazą budowy bardziej złożonej, wymagającej daleko idącego podziału pracy, cywilizacji. Powstanie nauki i techniki w społeczności nie znającej rolnictwa opisał kanadyjski pisarz Robert Sawyer w trylogii o alternatywnej, zaludnionej przez neandertalczyków Ziemi, ale jest to tylko fikcja literacka, która realnie nigdy by nie miała szans się ziścić.


Dzieci lasu i dzieci lodu
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
#50
pilaster napisał(a): (...)
Dzieci lasu i dzieci lodu

Przykład z błaznem na dworze króla to błazeństwo, psuje efekt całości. Już lepiej należało opisać, jak w prymitywnych kulturach łowiecko-ogrodniczych lub typowo rolniczych osoby mniej sprawne mogły przejąć część obowiązków (wypasanie mniejszych zwierząt, opieka nad potomstwem itp.). A to wynika też się też z większego podziału ról w społecznościach rolniczych, w których większa część nie wymaga tężyzny. Zwiększa się też zapas środków żywienia, a to sprzyja opiece nad ludźmi, którzy w warunkach skromnych zasobów albo same najpierw umierają, albo zostają "wygryzione" przez współplemieńców.

Cała reszta czyta się gładko i nawet taki dys-statystyk jak ja coś tam łapie.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#51
pilaster napisał(a): Ponieważ zabieram się za pisanie kolejnych rozdziałów (następny o zasiedlaniu Ameryki z punktu widzenia psychohistorii), zmieniłem nieco chronologię publikacji na blogu i kolejny rozdział dałem już teraz. Następny jednak będzie później niż planowałem.

W poprzednim rozdziale „Myśliwi i króliki” autor omówił gospodarkę kultury łowiecko-zbierackiej epoki paleolitu i wyjaśnił, dlaczego była ona tak niesłychanie stabilna i odporna na wprowadzanie jakichkolwiek zmian zwiększających jej wydajność. Jednak nic na świecie nie trwa wiecznie i nawet paleolit w końcu się skończył w wyniku tzw. rewolucji neolitycznej. Od czerpania żywności bezpośrednio z natury, ludzkość przeszła do rolnictwa, czyli niezbędne zasoby zaczęła sama wytwarzać. Znaczenie tej zmiany i jej niezbędność w budowie bardziej złożonych form społecznych i technologicznych stanie się jasne, jeżeli uświadomimy sobie, że paleolityczni łowcy-zbieracze, wykorzystują najwyżej kilka procent tzw. produkcji pierwotnej brutto ekosystemu, natomiast rolnicy kilkadziesiąt procent. Co więcej, rolnicy, stosując nawadnianie, nawożenie i inne tego typu działania, są w stanie ową produkcję znacznie, ponad naturalny dla danego terytorium stan, powiększyć. Zmiana ilościowa w zwiększeniu wydajności z hektara jest tak duża, że pociąga za sobą zmiany jakościowe. Opanowanie rolnictwa jest pierwszą niezbędną fazą budowy bardziej złożonej, wymagającej daleko idącego podziału pracy, cywilizacji. Powstanie nauki i techniki w społeczności nie znającej rolnictwa opisał kanadyjski pisarz Robert Sawyer w trylogii o alternatywnej, zaludnionej przez neandertalczyków Ziemi, ale jest to tylko fikcja literacka, która realnie nigdy by nie miała szans się ziścić.


Dzieci lasu i dzieci lodu

O, dzięki, doczekałam się! Uśmiech
Odpowiedz
#52
Pilaster,

za ostatni esej bardzo dziękuję. Nie mam kompetencji by ocenić warsztat matematyczny, jakim się posłużyłeś, ale dla mnie laika, wygląda to niezwykle przekonująco. A co bardzo ważne, potrafiłeś przy jego pomocy odpowiedzieć na wiele kluczowych pytań, pojawiających się w związku z rewolucją w Neolicie. Poza warstwą merytoryczną, bardzo dobrze się go czyta. Już Ci kiedyś mówiłem, że marnujesz się w forumowych przepychankach - napisałbyś coś na serio i opublikował, najlepiej w papierowej wersji.

Wracając do naszych sporów o opiekę nad słabszymi i chorymi członkami wspólnoty łowców, podczas urlopu kończyłem czytać tę książkę:
Bonobo i ateista
Autor, znany prymatolog Frans de Waal tak opisuje przykład opieki grupy nad trisomicznym rezusem:

Azalea była trisomicznym rezusem; miała trzy kopie jednego chromosomu, tak jak w przypadku zespołu Downa u człowieka. Podobieństwo dotyczyło również tego, że jej matką była samica , która urodziła ją w późniejszym wieku niż makaki zachodzą zwykle w ciążę. Dorastając w dużym stadzie w ZOO Azalea była poważnie opóźniona w rozwoju, zarówno pod względem zdolności motorycznych, jak i społecznych. Zdarzało jej się popełniać zupełnie niezrozumiałe błędy, na przykład kierować groźby pod adresem samca alfa. Rezusy bardzo szybko wymierzają kary każdemu, kto łamie zasady, tymczasem Azalei prawie wszystko uchodziło na sucho, jak gdyby inne małpy zdawały sobie sprawę, że nic, co mogłyby zrobić, nie wpłynęłoby na jej niezaradność. My, obserwujący ją ludzie, lubiliśmy Azaleę za jej uroczy charakter i wydaje się, że podobnie traktowały ją pozostałe małpy w stadzie. Zmarła z przyczyn naturalnych w wieku trzech lat.

Z powyższego wynika iż imperatyw opieki nad niezaradnym członkiem stada jest starszy, od najstarszych przedstawicieli rodzaju Homo.
Odpowiedz
#53
exeter napisał(a): Azalea była trisomicznym rezusem; [...]
Z powyższego wynika iż imperatyw opieki nad niezaradnym członkiem stada jest starszy, od najstarszych przedstawicieli rodzaju Homo.

1. Dowód z anegdoty nie jest żadnym dowodem
2. Małpy mieszkające w ZOO, czyli w warunkach ultrakomfortowych w których nie grozi brak pożywienia, ani atak drapieżników nie mogą być modelem społeczeństwa (nawet małpiego) żyjącego w warunkach naturalnych.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
#54
pilaster napisał(a): Błąd, sprawdziłem u Dunbara. Z analizy proporcji wielkości ciała i różnych szczegółowych jego elementów, jak proporcje długości palców, wynika jednak, że australopiteki nie były monogamiczne, tylko albo promiskuityczne, jak szympansy, albo poligamiczne jak goryle.

(Względna) monogamia zaczyna się dopiero od Homo ergaster

Dunbar rozwiewa te wątpliwości w swojej najnowszej książce "Anatomia miłości i zdrady" w podrozdziale ''kiedy zaczęliśmy się wiązać'' i optuje na podstawie wskaźnika 2D:4D za stanowiskiem, że monogamia pojawiła się stosunkowo późno, wraz z pojawieniem się człowieka współczesnego tj. ok. 200 tys. lat temu.
Na pomoc! mordują więźniów Bastylii!!!
Odpowiedz
#55
Oto kolejny, trzeci rozdział psychohistorii

Hii venantur monstra maris et opes aequoreas

Spory naukowe rzadko kiedy przedostają się na łamy mediów i trafiają tym samym do szerokiej publiczności. Poziom złożoności dzisiejszej nauki zwyczajnie nie pozwala na zrozumienie istoty sporu przez laików, a i szeroka publiczność ma znacznie dla niej ciekawsze i ważniejsze tematy do ekscytowania się. Rzadko jednak, nie oznacza wcale. Kiedy jednak w spór naukowy włączają się osoby w danym temacie niekompetentne, co czasami może nawet oznaczać wybitnych naukowców, ale w innej niż dyskutowana dziedzinie, spór ten od razu traci charakter merytoryczny, a staje się walką ideologiczną i polityczną.

 Najlepiej widać to na przykładzie walczącej z nauką sekty kreacjonistycznej, występującej zresztą w wielu odmianach, biologicznej, kosmologicznej, historycznej, czy najbardziej obecnie wpływowej klimatycznej, a tym, co je wszystkie łączy jest absolutne przekonanie, że populacje biologiczne, ludzkie kultury i cywilizacje, gwiazdy, galaktyki, czy klimat nie mogą przecież zmieniać się „przypadkowo”, czy „same z siebie” a zatem „jakaś inteligencja musi tym wszystkim sterować”.

Jednak nie biologia, astrofizyka, geologia, czy meteorologia, ani nawet nie medycyna, są tymi dziedzinami wiedzy, które opinię publiczną najbardziej interesują. Palmę pierwszeństwa w tym względzie mocno dzierży historia, oraz spleciona z nią archeologia. Te dyscypliny były jeszcze całkiem do niedawna, a w wielu krajach i po dziś dzień są, wykorzystywane jako oręż w walce politycznej i jako uzasadnienie do wysuwanych przez poszczególne środowiska roszczeń finansowych, terytorialnych, czy choćby tylko, jeżeli już się nie da inaczej, prestiżowych. W Polsce konkretyzowało się to swego czasu głoszeniem „odwiecznej polskości” ziem zdobytych na Niemcach w II wojnie światowej, „odwiecznej słowiańskości” pozostałych, a obecnie egzaltowaną demonstracją detalicznego rejestru wszystkich, prawdziwych i znacznie częściej urojonych cierpień i podłości jakich Polacy mieli zaznać w ciągu całej swojej tysiącletniej historii od wszystkich bliższych i dalszych sąsiadów, połączone z histerycznym wypieraniem i zaprzeczaniem krzywd jakie nawzajem Polacy tym sąsiadom wyrządzali.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
#56
W czwartym rozdziale psychohistorii porzucamy wreszcie paleolit i przechodzimy do opisu społeczeństw rolniczych, feudalnych
[/url]

[url=http://pilaster.blog.onet.pl/2016/09/29/tylko-o-psychohistorii-4-w-znojnym-trudzie-skarby-ziemi-wydzierajac/]W znojnym trudzie skarby ziemi wydzierając


W pierwszych trzech rozdziałach omówiliśmy dzieje paleolitu, najdłuższej epoki w dziejach ludzkości, a mimo to zwykle traktowanej przez podręczniki bardzo pobieżnie i lekceważąco. Poświęcając mu w niniejszym opracowaniu znacznie więcej, niż to się zwykle czyni, uwagi, pragnie autor podkreślić jego znaczenie i rolę jaką odegrał w historii. Nie bez znaczenia jest też fakt, że struktury społeczne paleolitu są bardzo proste, a zatem i opisujące je psychohistoryczne modele matematyczne również nie są zbyt skomplikowane i łatwe do ogarnięcia. Powstanie rolnictwa, a tym samym i cywilizacji zmienia jednak wszystko. Złożoność społeczeństw wzrasta skokowo i proporcjonalnie komplikują się też opisujące je modele. Autor śpieszy jednak zapewnić mniej obeznanych z matematyką czytelników, że nie mają powodów do paniki. Zgodnie z obietnicą złożona we wstępie, nigdy nie będziemy się zmagać z matematyką przekraczającą zaawansowany poziom licealny. A zaczniemy od prawa Malthusa.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
#57
I kolejny piąty rozdział, w którym przechodzimy do tzw. rewolucji przemysłowej i odkrywamy skąd się wzięła.

W poprzednim rozdziale czytelnicy mieli okazję się przekonać, że maltuzjanizm – model ekonomiczno –demograficzny, w którym dobrobyt społeczny jest tym większy, im większa jest w danym społeczeństwie śmiertelność i nierówności społeczne, a mniejsza rozrodczość, model, w którym wszelki wzrost wydajności gospodarki powoduje długoterminowo wyłącznie wzrost liczby ludności, znakomicie opisywał wszystkie społeczności ludzkie żyjące od czasów najdawniejszych po epokę samego Malthusa włącznie. Załamał się jednak całkowicie zaraz potem. Co było tego przyczyną? Co Malthus w swoim rozumowaniu zaniedbał, pominął i pochopnie zignorował? Pokażemy trzy takie fundamentalne błędy maltuzjanizmu, których wyeliminowanie z modelu, spowoduje, że będzie on znów dokładnie opisywał ludzką cywilizację nie tylko w erze preindustrialnej, ale także w czasach kapitalizmu, a może i w tych, które dopiero nadejdą.

Na skrzydłach kapitału
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
#58
W rozdziale szóstym

Rozkosze dobrobytu

Docieramy do współczesnego społeczeństwa, nomen omen, dobrobytu Uśmiech


Przedstawiony w poprzednim rozdziale model maltuzjanizmu z konkurencją, w którym zarówno dobrobyt, jak i populacja rosną proporcjonalnie do pierwiastka kwadratowego ze wzrostu wydajności gospodarki, wygląda wyjątkowo atrakcyjnie i zdaje się wyjaśniać zjawisko znane pod nieco mylącą nazwą „rewolucji przemysłowej”. Mylącą, ponieważ rozwój przemysłu był skutkiem wzrostu wydajności, która rosła także w tradycyjnych działach gospodarki, w tym w rolnictwie, czy górnictwie, a nie jego przyczyną. Jednak o prawdziwości modelu, jak już wspomnieliśmy, ostatecznie decyduje jego zbieżność z faktycznymi procesami zachodzącymi w przyrodzie, w tym przypadku w społeczeństwie. Na szczęście model ten daje odpowiednie przewidywania, które można zweryfikować.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
#59
Pilastrze, fajnie się czyta te Twoje artykuły.

Mam pytanie.
Dlaczego lepszy jakościowo łowca musi koniecznie zaciukać wszystko, co zobaczy? Czytając książkę o Aborygenach (pamiętam tylko, że rok wydania to 1990, tytuł to chyba "Australijczycy" ale jestem pewien na 50%), spotkałem się z tezą, że tamtejszy łowca nie wykorzystywał zasobów do końca. Przykładowo, jak znalazł w gnieździe trzy jaja, brał jedno. W gnieździe, gdzie było jedno, dokładał (!) jedno. Podobnie ze zbieraniem roślin, ale nie wiem, jak to się przekładało na polowania (liczyli* stada, czy jak?).
Druga sprawa, czy lepsza efektywność polować nie sprawia, że taki łowca musi polować po prostu rzadziej? Bo np. jest żarcia na kilka dni? A jeżeli jest jedzenia w bród, to chyba nie szedł taki łowca od razu polować dalej, bo w końcu - jeżeli byłby aż tak bardzo skuteczny - plemię by tego nie nadążało zjadać.

* - jeden, dwa, dużo
ॐ नमः शिवाय

"Wachlarzem o aloes", czyli mój blog literacki o fantasy i science-fiction: 
http://wachlarzemoaloes.blogspot.com 
Odpowiedz
#60
pilaster napisał(a): W rozdziale szóstym

Rozkosze dobrobytu

Docieramy do współczesnego społeczeństwa, nomen omen, dobrobytu Uśmiech


Przedstawiony w poprzednim rozdziale model maltuzjanizmu z konkurencją, w którym zarówno dobrobyt, jak i populacja rosną proporcjonalnie do pierwiastka kwadratowego ze wzrostu wydajności gospodarki, wygląda wyjątkowo atrakcyjnie i zdaje się wyjaśniać zjawisko znane pod nieco mylącą nazwą „rewolucji przemysłowej”. Mylącą, ponieważ rozwój przemysłu był skutkiem wzrostu wydajności, która rosła także w tradycyjnych działach gospodarki, w tym w rolnictwie, czy górnictwie, a nie jego przyczyną. Jednak o prawdziwości modelu, jak już wspomnieliśmy, ostatecznie decyduje jego zbieżność z faktycznymi procesami zachodzącymi w przyrodzie, w tym przypadku w społeczeństwie. Na szczęście model ten daje odpowiednie przewidywania, które można zweryfikować.

O ile zgadzam się z finalną konkluzją, że gdzieś w przyszłości (być może w XXII wieku, a może później) liczba ludności ustabilizuje się, to jednak podtekst "wyczerpywanie się zasobów nie jest problemem" i "dążymy do dobrobytu" absolutnie nie wynika z treści artykułu.

Po pierwsze milczącym założeniem pilastra jest to, że ilość zasobów w środowisku jest stała lub ściślej rzecz biorąc niewiele zmienna w długim okresie czasu. Gdyby tak było to rzeczywiście rozwiązaniem równań są funkcje przedstawiane w artykule. Jeżeli jednak pojemność środowiska zależy od liczebności populacji to wówczas sprawa się komplikuje, szczególnie wtedy gdy niektóre z zasobów są nieodnawialne, albo gdy zasoby zanikają gdy przekroczony zostanie pewien poziom ich eksploatacji. Uproszczone modele nie uwzględniają tego typu zjawisk, które zmieniają parametr K w równaniach.

Po drugie modele "dobrobytu" nie uwzględniają drugiego, ważnego aspektu, a mianowicie natury ludzkiej. Gdy wzrost dobrobytu i populacji dąży do granic pojemności środowiska, maleje również tempo wzrostu dobrobytu per capita. Przy wzroście na poziomie 3% rocznie PKB per capita podwaja się co 23 lata, a gdy poziom wzrostu spadnie do 1,5% rocznie okres ten wydłuża się do 47 lat. O ile wskaźnik ten w latach 60 wynosił 3% w takich krajach jak USA czy RFN, to od lat 70 spadł do poziomu 2%, a w ostatniej dekadzie w krajach rozwiniętych wynosi od 0,6% (USA, Japonia) do 1,5%. W efekcie pokolenie, które w dzieciństwie i wczesnej młodości zaznało podwojenia dobrobytu, dorosłość przeżywa w stanie praktycznego braku wzrostu. Natura ludzka jest taka, że rodzi to frustrację i napięcia, które nasilać będą się w miarę zbliżania się do poziomu granicznego, na co nakłada się fakt, że jeszcze następne pokolenie nie zauważy już wzrostu dobrobytu w dzieciństwie tym samym wejdzie w dorosłość z doświadczeniem stagnacji i braku perspektyw rozwoju. Wzrośnie też jakościowa presja konkurencyjna, o której mowa w artykule, co będzie miało negatywny wpływ na kondycję społeczeństw.

Po trzecie rozważania nie uwzględniają napięcia wywołanego tym, że część świata (mniejsza) jest już w etapie "postmaltuzjańskim", a większa część jest w fazie dynamicznego wzrostu "industrialnego". Charakterystyczne jest to, że przedstawiającą sytuację na Bliskim Wschodzie pilaster nie wspomina nawet, co się kryje za wzrostem populacji krajów takich jak ZEA czy Katar, gdzie wzrost populacji nie wynika prawie wcale z rozrodczości, a z imigracji (ekonomicznej), tym samym porównywanie ich do modelu gdzie jedynym składnikiem są urodziny i zgony (w dodatku naturalne) mija się z celem. Migracje, w których do społeczeństw rozwiniętych, przeszczepiany jest model "maltuzjański" w postaci wielodzietnych rodzin, całkowicie zaburzają rozważania o zależności rozrodczości od poziomu dobrobytu. Imigranci ekonomiczni z biednych krajów Azji i Afryki przeszczepieni do USA czy Europy Zachodniej, zachowują co najmniej przez jedno pokolenie poziom rozrodczości taki sam jak w kraju pochodzenia. W końcu ludzie działają nie w oparciu o obiektywne wartości dostępnych zasobów, lecz w oparciu o subiektywną percepcję poziomu tych zasobów. Imigrant przeniesiony z ubogiego środowiska nie będzie konkurował swoim potomstwem w sposób jakościowy (jak czynią to tubylcy) lecz ilościowy (jak w kraju pochodzenia), gdyż wynika to z kultury, zwyczajów i mentalności.

W końcu, po czwarte, modele nadal ignorują, jak już pisałem wcześniej, a mianowicie to, że zużycie zasobów przez małe dzieci jest dużo niższe niż przez osoby dorosłe, tym samym obniżenie poziomu rozrodczości w wyniku braku zasobów cechuje znaczące opóźnienie (co najmniej 15 letnie, jeśli nie większe). Musi zatem dojść do przekroczenia granicy pojemności środowiska, o ile tylko wzrost dobrobytu jest wystarczająco dynamiczny, jak ma to obecnie miejsce w krajach rozwijających się.

Podsumowując, proste modele matematyczne nie odzwierciedlają problematyki wzrostu populacji i pojemności środowiska, w sposób który prowadzi do konstruktywnych wniosków. Zbliżanie się do granicy wzrostu jest asymptotyczne tylko w modelu - w rzeczywistym świecie przy granicy pojawią się znaczące fluktuacje, co w praktyce oznacza wojny, głód i choroby.
I live to the day I die
I live to the day I cry
I'm dead the day I lie
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości