To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Planowane postarzanie produktu
#1
Jak się zapatrujecie na planowane postarzanie produktów?

Dziś w radiu słyszałem, że UE definitywnie podjęła decyzję o wprowadzeniu prawa zakazującego produkcji oraz importu celowo postarzanych produktów. Chodzi głównie o elektronikę. Jak waszym zdaniem poradziłby sobie z tym problemem wolny rynek? Dlaczego mechanizm wolnorynkowy i konkurencja między producentami elektroniki nie eliminuje tego zjawiska? Dlaczego do akcji musi wkroczyć Kapitan Państwo?

Pamiętam, że parę lat temu we Francji była duża afera, bo wchuj telewizorów Samsunga zepsuło się w tym samym czasie na terenie całego kraju. Powodem było umieszczenie radiatora zbyt blisko kondensatorów, które były możliwie najniższej jakości i nie wytrzymywały temperatury. Te telewizory nie nadawały się do naprawy w serwisie elektroniki, bo kondensatory Samsunga mają specjalnie dziwaczny kształt i nie są ogólnodostępne. Naprawy trzeba było dokonywać w autoryzowanych serwisach Samsunga mających dostęp do akurat tej części. Gdyby kondensator był standardowy, to w pierwszym lepszym serwisie elektronicznym tv byłby naprawiony za grosze.

Podobna sytuacja dzieje się w motoryzacji gdzie najnowsze samochody są tak produkowane, że u zwykłego mechanika nie naprawi się już nawet najmniejszej pierdoły. Trzeba będzie jeździć do ASO i bulić kupę forsy.

Apple robi te swoje chujfony i Ipody w taki sposób, że niemożliwością jest zwykła wymiana baterii. Koniecznością jest kupno nowego egzemplarza.

Duże korporacje, jak już to udowodniły koncerny tytoniowe świadomie ukrywające przed ludźmi wyniki badań dowodzących wpływu palenia na pogorszenie stanu zdrowia, niekoniecznie chcą dbać o interesy swoich klientów. W przypadku elektroniki tez można powiedzieć, że klienci są robieni w balona.

Czy firmy, które zrobią dobry, solidny produkt na lata, wytrzymają konkurencję z tymi, które robią buble?

Celowe postarzanie produktów jest już oficjalnie uznane za fakt, a nie teorię spiskową:

Cytat:For the first time, an EU institution is looking into the positive aspects of a total ban on planned obsolescence: more jobs, better consumer protection and a boost to sustainable development. The EESC has today issued an opinion on product lifetimes and consumer information to combat the business strategy of obsolescence.

Bulbs that burn out after a certain time, batteries that run out within a set period or clothes that quickly fall out of fashion are just a few examples of planned obsolescence - products that are designed to stop working within two or three years of their purchase, shortly after the expiry of their guarantee. Replacing these products means using up additional energy and resources, which generates more waste and harmful pollution.

Jobs at stake


Nowadays, obsolescence brings little if any advantage in terms of jobs. “Most of these products are manufactured outside Europe, by underpaid workers,” points out Mr Haber, the opinion's co-rapporteur and a member of the EESC's Consultative Commission on Industrial Change. “If we threw away less, we would have to repair more, creating thousands of jobs closer to home.”

Obsolescence is not always down to wear and tear. By its very nature, the fashion industry, for example, is built around consumer demand for new and different styles not the durability of individual garments. But even here, turnover is becoming faster and new models are often designed to make their predecessors look ugly or out-of-date.
In terms of concrete action, the EESC plans to organise a major European Round Table in 2014 involving all the relevant actors and covering all sectors including industry, distribution, finance, consumer associations and trade unions. The event will also include an open forum to allow EU citizens to express their own views.

Learn to mend


Mr Haber has encountered numerous products that are designed to stop working within two or three years of their purchase – shortly after the expiry of their guarantee. Replacing them means using up additional energy and resources and this generates more waste and harmful pollution. This has already incited consumers in several countries to take action.

The EESC would like to see a total ban on products with built-in defects designed to end the product’s life,” explains Mr Libaert, the opinion's rapporteur and a member of the EESC. He wants companies to make goods easier to repair through the supply of replacement parts, for example. And consumers should also be given better information about a product's estimated life expectancy to allow them to make more informed purchasing decisions.

Ideally, the Committee proposes a labelling system that would guarantee a minimum product lifetime – at present this is not a legal requirement. “Companies need to do a lot of research to guarantee the lifetime of a product and at present they do not do enough,” Mr Haber observes. Furthermore, manufacturers should also cover the cost of recycling if their goods have an expected lifetime of less than five years.
Reasons for action

From an environmental perspective, Europe’s consumption of natural resources has increased by some 50 % over the last 30 years: we consume 43 kg of resources per person per day, compared with just 10 kg per person in Africa. In social terms, the rapid disposability of consumer goods has encouraged purchasing on credit, leading to unprecedented levels of personal debt.

Damage to public health is not only caused by local waste disposal and incineration but also by the practice of exporting waste, sometimes illegally, to developing countries that have less stringent regulations. Culturally, perceptions of in-built obsolescence are eroding consumer trust in industry. Lastly, Europe’s economy is being undermined by imports of products with a short lifetime. “By tackling this issue, the EU would be offering its companies a way of standing out from its competitors by effectively putting sustainability into practice.”
“Our purpose is to help improve confidence in our European businesses,” concludes Mr Libaert. But at the same time, the EESC wants to drive the EU towards an economic transition “from a wasteful society to one that is sustainable, where growth is geared towards consumer needs – with a people-oriented approach – and is not an end in itself.”

http://www.eesc.europa.eu/?i=portal.en.p...ases.29603

Ta informacja jest z 2013 roku. Trochę nowsza, sprzed roku:

Cytat: opracowywana jest dyrektywa Ecodesign, która zmusi producentów do zmian w procesie produkcyjnym. Unia chce, żeby byli oni odpowiedzialni za żywotność swoich produktów, a także ich podatność na uszkodzenia oraz zdolność naprawy. Jednym z założeń jest m.in. informowanie klientów o przewidywanej żywotności produktów, a także produkcja części zamiennych przez 10 lat od wprowadzenia produktu na rynek. Elektronika miałaby być również podatna na modernizację i ulepszanie w przyszłości – dotyczy to głównie komputerów, które obecnie stają się coraz bardziej zamkniętymi konstrukcjami. Pomysłów jest jednak więcej. Aby producenci lepiej wywiązywali się ze swoich obowiązków można nałożyć na nich konieczność zapewniania dłuższej ochrony gwarancyjnej, a następnie pokrycie kosztów utylizacji.

Z punktu widzenia producentów wygląda to strasznie. Teoretycznie. W praktyce takie zmiany przełożyłyby się na zdecydowanie wyższe ceny elektroniki. Mówi się również o możliwości dodatkowego zarobku na naprawianiu i modernizowaniu sprzętów, co obecnie odbywa się raczej na mniejszą skalę. Czy ostatecznie zatem klient na tym skorzysta? To pozostaje kwestią otwartą.

Zmiany nie zostaną jednak wprowadzone w życie szybko. W Brukseli są to bowiem obecnie tematy poddawane analizie. Komisja przygląda się dyrektywie Ecodesign, a Parlament dopiero opracowuje sprawozdanie dotyczące gospodarki obiegowej oraz jej skutków. Upłynie zapewne kilka lat, zanim w tej kwestii zostaną podjęte jakiekolwiek decyzje.

No to chyba właśnie słyszałem, że jakąś decyzję ostatecznie podjęto. Dziwne, że nic nie można znaleźć o tym w necie/wiadomościach.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#2
Nie tylko planowane postarzanie produktów ma na celu wymusić silniejszy zbyt na nowe produkty. Ciekawa jest tematyka części zastępczych i ich celowo kosmicznie wywindowanych cen. Rynek motoryzacyjny jeszcze jakoś sobie z tym radzi dzięki dużej ilości zamienników alternatywnych producentów.
Nie każdy jednak producent produkuje i sprzedaje na świecie na tyle dużo, że tacy alternatywni dostawcy mają rację bytu i dlatego w wielu branżach rynek alternatywnych części zamiennych w zasadzie nie istnieje. Dochodzi potem do sytuacji w której za kilka oringów płaci się ponad 100zł, a byle czujnik temperatury kosztuje po 300-400zł. Nie mówiąc już o poważniejszych częściach. (Np. branża grzewcza, klimatyzacyjna, itp.)
Jeżeli dana część ma stanowić 50% ceny nowego urządzenia to klient zacznie się poważnie zastanawiać nad kupnem nowego z obawy że zaraz znowu się coś zepsuje.

A to, że rynek sobie z czymś nie radzi wynika z tego, że on nie ma za zadanie sobie z czymkolwiek radzić, to ludzie wierzą w to, że zawsze zadziała on akurat w taki sposób w jaki oni by sobie życzyli i, że zadowoli wszystkich. Nonsens.
Jest tak jak to mawiał Keynes przy okazji swojego znanego zdania o sztormie i marynarzach.
To, że rynek coś wyreguluje jest truizmem takim samym jak to, że sztorm kiedyś się skończy lub, że rozpędzony samochód napewno w ten czy inny sposób się zatrzyma. Pytanie tylko kiedy i w jaki sposób, czy akurat w taki, który będzie pożądany.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
#3
Celowe postarzanie produktu wymusza ponowny zakup następnego egzemplarza. Ma to swoje dobre i złe strony. Zła strona jest oczywiście dla klienta który musi ponownie wydać kasę i się fatygować do sklepu. Pozytywna dla sprzedawcy który zyskuje kasę. Pozytywny efekt jest też dla technologii jako takiej, w sytuacji kiedy sprzęty dynamicznie się rozwijają i co kilka lat wchodzą nowe standardy warto wywalić stary sprzęt i zastąpić go nowym, producent nie musi się martwić wtedy serwisowaniem starych produktów. Oczywiście to ma sens tylko w niektórych produktach, tych najbardziej podatnych na rozwój technologiczny, w jakiś zwykłych pralkach czy lodówkach nie ma to większego sensu i moim zdaniem jest robione z pazerności. A ciężka naprawa wygląda jak próba uzależnienia klienta od tego konkretnego producenta.

A czemu rynek tego nie reguluje? Bo to się rynkowi opłaca. Celem rynku jest zysk a nie dobro społeczeństwa. Jeśli producenci będą robić wytrzymałe produkty to klient nie wróci za kilka lat kupić następny model. A to koło ma się kręcić. To jest jeden z powodów dla którego nie ufam niewidzialnej ręce rynku. Tzn uważam że ma swoje dobre strony, ale rynek przede wszystkim martwi się o zysk, czasem kosztem ludzi.

Ciągłe odświeżanie produktów jest dobre na przykład w oprogramowaniu gdzie ciagle się robi update'y, nowe wersje itp. Ale te często robi się za darmo, są łatwo dostępne, itp. Jako programista wiem że ciągłe dostosowywanie się do starych programów "bo jeszcze ktoś ich używa" jest bardzo nieprzyjemne i czasem ma się ochotę walnąć takich klientów z tekstem "weź sobie zainstaluj nowszy program łamago", ale niestety zazwyczaj to wynikało z tego że jakieś korpo zamrażało swoje oprogramowanie i wprowadzenie nowego to był problem oraz koszt.
Odpowiedz
#4
To ja tylko przypomnę, że to jest efekt preferencji konsumentów, którzy wolą wydać mniej na gorszy produkt, niż więcej na lepszy. Inna rzecz, że jest tu istotny element nieuczciwości, bo klienci powinni być informowani, że produkt ma żywotność X lat.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
#5
Problem w tym, że takie praktyki stosują uznani producenci, tacy, którzy znajdują się na wyższym pułapie cenowym i do tego niekiedy bazują na powielanej w społeczeństwie opinii dotyczącej dobrej jakości sprzętu sprzed lat. Urok marki, loga ( i znowu pojawia się problematyka niedoskonałej informacji rynkowej).

To co rzekomo solidny wv zrobił z silnikami tsi woła o pomstę do nieba a ludzie nadal wierzą, że przykładowo łańcucha rozrządu się nie wymienia, bo tak było ileś lat temu.
Problem w tym że konsument nie ma obecnie zbyt dużego wyboru i nawet wcale nie tani producenci wypuszczają buble.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
#6
Ale ja nie twierdzę, że są tanie. Ja twierdzę, że są na tyle niedrogie, żeby większość było na niego stać. A to się niestety mści na jakości, bo na czymś przedsiębiorstwa muszą zarabiać. Trend zmniejszania zysku na sprzedaży, a zwiększania zysku na serwisie nie wziął się ze złośliwości producentów, którzy nie chcą zarabiać na sprzedaży, ale z oczekiwań klientów. A przecież dobre produkty można kupić, tylko jakoś tak większość woli kupić multi-toola z Biedry, niż zainwestować w dobry nóż.

Co do informacji rynkowej - ta informacja jest dostępna. Przecież już ładnych parę lat temu na alternatywnym ateiście była o tym dyskusja i nawet ktoś linkował do materiałów w których pokazywano na przykładach machinacje takiego HP.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
#7
O ile miałaby wzrosnąć cena nowego auta aby powrócić do sytuacji jeszcze z lat 80 tych gdzie na zachodzie auta były przecież powszechnie dostępne?
Znam niemieckiego producenta z branży grzewczej, który uchodzi za najlepszego na rynku (dedykowanybdla zamożnieszych ludzi), a który celowo integruje stycznik z płytą główną po to aby padnięcie stycznika (który ma przecież żywotność mierzoną w cyklach załączeń) wymusiło wymianę całej płyty automatyki za grube pieniądze.

Wysokie ceny serwisu w zasadzie nie mają tylko zastępować zysków ze sprzedaży ale ją właśnie napędzać poprzez zniechęcanie klienta do naprawy na rzecz zakupu nowego produktu.
To prawda, że na rynku są dobre produkty ale problem pojawia się gdy renomowany zaczyna jechać na opinii. A ta długo może się utrzymać. Informacja rynkowa jest też niedoskonała dlatego, że nie krąży doskonale, samo istnienie informacji nic nie zmienia, szczególnie post factum.

Co do samego pomysłu UE to nie uważam aby regulacja w formie zakazu importu i produkcji była konieczna. Twoja propozycja (konieczność zamieszczania informacji o żywotności) byłaby dobrym rozwiązaniem na rzecz uczciwości. Oczywiście kłamstwo powinno być surowo karane, bo np. zalecenia serwisowe grupy wv można o kant dupy potłuc i okazuje się że element obliczony w książce na 200 000 km pada po 30 000km. W ramach zjawiska masowego.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
#8
Takie są oczekiwania klientów, którzy wolą produkt tańszy, ale o krótszej żywotności niż droższy ale bardziej długowieczny. Szczególnie dotyczy to elektroniki, ale też i innych branż, w których zmiany technologiczne są bardzo szybkie. Wątpić należy, czy znalazłby się chętny, który chciałby nadal używać telefonu, komputera, czy nawet samochodu wyprodukowanego 20 lat temu, nawet wtedy, gdyby te urządzenia były w idealnym stanie technicznym.

Zatem optymalnym dla producenta rozwiązaniem jest dostosowywanie tempa zużycia technicznego do tempa zużycia funkcjonalnego. Klient i tak wymieni telefon na nowy najdalej po 5 latach, zatem nie ma sensu produkowanie telefonu bardziej długowiecznego, który siłą rzeczy byłby droższy.

Ta reguła nie dotyczy natomiast tych segmentów rynku, w których zmiany technologiczne są albo bardzo powolne, albo żadne. Np w przypadku sztućców i garnków mamy dostępną pełną paletę wyboru. Od tanich i jednorazowych plastików do drogich i "wiecznych" widelców z tytanu, czy metali szlachetnych.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
#9
W razie czego jest róznica pomiędzy produktem kiepskiej jakości, a produktem który mógłby działać długo ale producent specjalnie projektuje go tak aby się zepsuł wcześniej. Pierwszą sytuacje można wyjaśniać ceną, drugą już nie. Poza tym u konsumentów istnieją też mechanizmy odwrotne, np kupowanie drogich produktów o takiej samej jakości bo istnieje złudzenie że jeśli jest droższy to musi być lepszy. (i nie tylko to, prestiż wysokiej ceny też się liczy) Ale oczywiście żeby podpaść pod ten mechanizm to trzeba mieć kasę (albo kiepskie priorytety w wydatkach).
Odpowiedz
#10
Drugą sytuację też można wyjaśnić ceną, tzn. kosztami projektowymi, badawczymi, testowymi, itp. Takimi, które mają się zwrócić poprzez większą sprzedaż. Tylko pytanie czy faktycznie taka konieczność u producentów wystąpiła, czy nie jest to tylko jakaś forma "optymalizacji" finansowej. Nie przypominam sobie jakoś gwałtownych wzrostów cenowych (wynikających z nieopłacalności tworzenia produktów niepostarzanych), które skutkowały spadkiem możliwości nabywczych ,i które wymusiły takie praktyki.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
#11
Baptiste napisał(a): Drugą sytuację też można wyjaśnić ceną, tzn. kosztami projektowymi, badawczymi, testowymi, itp. Takimi, które mają się zwrócić poprzez większą sprzedaż.

Przyznam że nie zrozumiałem. Miałem na myśli to ze kiepskie materiały obniżają koszty produkcji. Umieszczenie wrażliwego elementu w złym miejscu nie obniża kosztów produkcji. Może być co najwyżej wyjaśnione koniecznością miniaturyzacji albo błędem projektu. Czy masz na myśli lenistwo i oszczędzanie na projektach? Wtedy to zaliczę do błędów projektowych. Ale tu chyba rozmawiamy o umyślnym działaniu.
Odpowiedz
#12
Jeżeli umieszczenie takiego elementu zwiększy potem sprzedaż to koszta produkcji się zmniejszą przez efekt skali.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
#13
magicvortex napisał(a): produktem który mógłby działać długo ale producent specjalnie projektuje go tak aby się zepsuł wcześniej.

Takie praktyki są możliwe na rynku o wysokim stopniu monopolizacji, kiedy rozczarowany klient i tak nie ma dokąd pójść. Rynek np urządzeń klimatyzacyjnych można za taki z grubsza uznać. Ale np rynek komputerowy na pewno nie.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
#14
Rynek urządzeń klimatyzacyjnych wcale nie jest zmonopolizowany, nie wiem dlaczego tak sądzisz.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
#15
Postarzanie to fakt faktyczny.
Klasycznym przykładem są żarówki - u mnie wytrzymują średnio 3 miesiące czyli ok 350-400 godzin.
LEDowe też nie lepsze - ponieważ dają gwarancję, to chodzę i wymieniam - średnio też co 3 miechy.
Już kiedyś pisałem o czajniku, który nagle wyzionął ducha. Kiedy go rozebrałem, okazało się, że na pękniętym plastikowym pasku, który łączył przycisk z wyłącznikiem było celowo wykonane nacięcie, które nie miało żadnego sensu konstrukcyjnego.  Służyło jedynie do osłabienia tego elementu.
Gadałem wielokrotnie z serwisantami różnych urządzeń i potwierdzali, ze wiele elementów jest celowo tak projektowane lub umieszczane, żeby w szybkim tempie się zdegradować.
Np. zasilacze umieszczone tak, żeby kondensatory były u góry i były grzane od dołu. Efekt wiadomy. A wystarczy odwrócić moduł o 180 st. i gra muzyka.
Nylon po wynalezieniu był tak trwały, że wykonane z niego rzeczy były nie do zdarcia. Ciupasem zagoniono ten sam zespół, który go wynalazł, żeby go osłabić.
Etc. etc.

PS. Odwrotnością tego zjawiska jest tzw. efekt NAGRA. Były to profesjonalne przenośne magnetofony reporterskie szwajcarskiej firmy założonej przez naszego rodaka Kudelskiego. Były tak doskonałe, że praktycznie same z siebie się nigdy nie psuły.
Było to powodem problemów firmy, bo rynek się nasycił i praktycznie popyt zamarł.


Nie zgadzam się że PT konsumenci są zainteresowani ciągłą wymianą wszystkiego na nowe. Ja sam bym zapłacił np. dwa, trzy razy więcej za żarówke, która gwarantowałaby 1000 albo 3000 godzin pracy. Ale się nie da.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#16
Baptiste napisał(a): Jeżeli umieszczenie takiego elementu zwiększy potem sprzedaż to koszta produkcji się zmniejszą przez efekt skali.

Rozumiem o co Ci chodzi ale to nieco inny mechanizm. Efekt skali faktycznie obniża koszty, ale równie dobrze można by tu uznać ze dobra reklama obniża koszty produkcji bo zwiększa sprzedaż. Raczej możemy się zgodzić że taka praktyka po prostu zwiększa zyski.

pilaster napisał(a): Takie praktyki są możliwe na rynku o wysokim stopniu monopolizacji, kiedy rozczarowany klient i tak nie ma dokąd pójść. Rynek np urządzeń klimatyzacyjnych można za taki z grubsza uznać. Ale np rynek komputerowy na pewno nie.

Nie tylko monopole, wystarczy zmowa producentów, albo ciche uczestnictwo w procederze. A wybicie się z tego schematu nie oznacza jednoznacznego pokonania innych producentów. Zadowoleni klienci nie kupią ponownie produktu bo poprzedni nadal działa. Zyski może zapewnić reklama idąca z ust do ust, ale inni producenci też mają skuteczne reklamy.

Ale jeśli społeczeństwo się skupi na problemie (tak jak chyba powoli się to dzieje) to mamy szansę pozbyć się go regulacjami odpowiednimi albo bardziej świadomymi zakupami.
Odpowiedz
#17
Tak, zwiększa zyski. Nie jest przecież powiedziane, że na zmniejszeniu kosztów produkcji ma akurat skorzystać konsument. ;-)
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
#18
Socjopapa napisał(a): To ja tylko przypomnę, że to jest efekt preferencji konsumentów, którzy wolą wydać mniej na gorszy produkt, niż więcej na lepszy. Inna rzecz, że jest tu istotny element nieuczciwości, bo klienci powinni być informowani, że produkt ma żywotność X lat.

pilaster napisał(a): Takie są oczekiwania klientów, którzy wolą produkt tańszy, ale o krótszej żywotności niż droższy ale bardziej długowieczny.

Bardzo was przepraszam, ale co w sytuacji gdy stworzenie jednego produktu o krótszej i drugiego produktu o dłuższej żywotności będzie kosztowało wytwórcę tyle samo?

Umieszczenie radiatora z dala od kondensatorów i innych wrażliwszych na wysoką temperaturę elementów zwiększyłoby trwałość telewizorów Samsunga. Nie mamy w tym przypadku żadnych lepszej jakości elementów - są one po prostu rozumniej rozmieszczone.

Po drugie - jeśli już Samsung zrobił telewizor specjalnie w taki sposób, żeby psuły się w nim kondensatory, to mógłby przynajmniej użyć ogólnodostępnych na rynku kondensatorów, a nie jakichś swoich specjalnych, wydumanych i niedostępnych. Wtedy w serwisie za parę dyszek wylutują mi zepsutą, a wlutują nową, sprawną część. I to też nie miałoby wpływu na cenę telewizora. Ba, pewnie by uczyniło tv jeszcze tańszym, bo taniej skorzystać z już wymyślonego i wyprodukowanego kondensatora niż tworzyć swoją własną, wyjątkową, unikalną i nigdzie niedostępną część.

Tutaj można przeczytać całą historię o masowych pozwach przeciwko Samsungowi w USA. http://www.dailytech.com/Samsung+to+Pay+...e24065.htm

[Obrazek: Samsung_TV_Failure_More_Capacitors.jpg]

Widzicie jak blisko radiator jest obok kondensatorów. Trzeba być albo debilem albo osobą złośliwą albo wyrachowanym skurwielem, żeby takie coś zrobić. W artykule znajduje się tabela z trefnymi modelami. Jak ktoś ma telewizor tej firmy to niech sobie sprawdzi Oczko

Sofeicz napisał(a): Nie zgadzam się że PT konsumenci są zainteresowani ciągłą wymianą wszystkiego na nowe. Ja sam bym zapłacił np. dwa, trzy razy więcej za żarówke, która gwarantowałaby 1000 albo 3000 godzin pracy. Ale się nie da.

A ja nie zapłaciłbym tyle. Skoro w tej samej cenie producent może wytworzyć żarówkę o dwa razy dłuższej żywotności, to niech ją zrobi. Jeśli w tej samej cenie sprzedaje mi produkt dwa razy gorszy to dla mnie jest to oszustwo.

To tak jakbym przy kładzeniu gładzi i robieniu zabudów z g-k tak wszystko zaszpachlował, żeby po paru miesiącach wszędzie pojawiły się pęknięcia. No mógłbym tak zrobić. I co wtedy - zadzwoni do mnie klient z pretensjami, a ja do niego "panie, nie złość się pan, to po to, żeby znów było potrzebne szpachlowanie i malowanie". Czy klient powinien zrozumieć moje tłumaczenie? No chyba tak - skoro ma akceptować trefne produkty to niech akceptuje i trefne usługi.

Baptiste napisał(a): To co rzekomo solidny wv zrobił z silnikami tsi woła o pomstę do nieba a ludzie nadal wierzą, że przykładowo łańcucha rozrządu się nie wymienia, bo tak było ileś lat temu.
Problem w tym że konsument nie ma obecnie zbyt dużego wyboru i nawet wcale nie tani producenci wypuszczają buble.
Nie wspominając o aferze "dieselgate". Cała historia oszukiwania klientów: https://www.stopvw.pl/kalendarium/
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#19
Tu nie chodzi o to, że tak jest taniej. Chodzi o to, że masz kupić nowy.
Samsung to ciekawy producent, bo nie znam firmy o rownie zlej slawie. Swego czasu mialem ja i moi rodzice sprzet muzyczny tylko z samsuga, dwa telefony (kupiliśmy tanio, okazalo sie ze jakość dzwieku dobra, telefony bajeranckie, wiec nabylismy wiecej) i wszystko się zepsuło najpóźniej rok po minięciu gwarancji. Moja wieża dosłownie pięć dni po przestała odczytywać płyty
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
#20
No to pytam się - każdy mechanik samochodowy, elektryk, szpachlarz, dentysta itd. może zacząć pracować tak, żeby klient po chwili musiał znowu skorzystać z ich usługi. Skoro w kwestii korzystania z produktów mamy się na to godzić, bo jest to dobre i opłacalne dla rynku i firm, to należy to samo wdrożyć w sferze usług. Viva la chujowość! A ile roboty każdy będzie miał dzięki temu - nic tylko zacierać ręce z radości. Dentysta będzie dziesięć razy w roku odwiedzał mechanika samochodowego, a mechanik tyle samo razy dentystę. Super sprawa.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości