To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
[Wydzielony] Inwigilacja w świecie technologicznego Wielkiego Brata
#61
Byłem przedwczoraj u znajomego. Powiedziałem mu, że ma bardzo fajną ściankę wspinaczkową dla dzieci. Tera na fejsie wyskakują mi reklamy ścianek wspinaczkowych. Telefon mnie podsłuchuje.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#62
Gadałem przez telefon z kumplem, który teraz robi elektrykę w Monachium. Gadaliśmy sobie o pracy, zarobkach, o tym czy bym do tej firmy pojechał (wychodzi 15k miesiąc tylko do Polski zjeżdża się na tydzień co 3-4 tygodnie) etc. 

Skończyłem z nim gadać, wchodzę na fejsa i pierwsze co to jeb - taka wielgachna reklama:

[Obrazek: 240973672_23848317996660544_924782475188...e=61341D06]

[Obrazek: przypadek-nie-sdz.jpg]
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#63
Oczywiście, że przypadek. Każdemu takie coś się zdarzyło,  że jakieś dwa niezwiązane wydarzenia splotły się ze sobą czasowo oraz tematycznie tworząc złudzenie iż to drugie wynika z pierwszego. Tak już jesteśmy skonstruowani, że nadajemy przypadkowym rzeczom sens, dodatkowo wplatając w to świadomy i oczywiście nam nieprzychylny czynnik ludzki. A ponieważ jesteśmy w centrum (swojego) wszechświata to nam się często wydaje, że to co dzieje się dookoła musi nas dotyczyć. Tymczasem jako jednostki nie liczymy się zupełnie a światem głównie rządzi chaos i przypadek.
Odpowiedz
#64
Osiris napisał(a): dwa niezwiązane wydarzenia splotły się ze sobą czasowo oraz tematycznie tworząc złudzenie iż to drugie wynika z pierwszego.

Będzie lekko nie na temat, ale o splocie trzech zdarzeń. Dwa lata temu przez ponad 3 tygodnie byłem na chorobowym, od pierwszego dnia nie miałem żadnego kontaktu z moją pracą:

1) Spacer przed południem - przypadkowy rzut oka na tablicę z klepsydrami, czego zwykle nie robię, i dostrzegam znajome imię i nazwisko.

2) Kończę spacer, po dłuższym wahaniu podejmuję jednak długo rozważaną decyzję o zmianie trasy powrotu, zachciewa mi się przejść przez jedno miejsce, zaciekawia mnie, że jest tam sklep obuwniczy, akurat "kończyły" mi się buty, ale nie wchodzę do środka, to co zauważam, to nazwa sklepu będąca jednocześnie nazwiskiem właściciela i tym samym nazwiskiem jakie było na klepsydrze.

3) Powrót do domu ze spaceru - ledwie wszedłem i dzwoni telefon z pracy z informacją, że dzień wcześniej zmarł nagle mój kolega i słyszę imię i nazwisko zmarłego...

Klepsydra dotyczyła zmarłego kolegi z pracy, sklep należy do kogoś o tym samym imieniu i nazwisku, ten dzień był pierwszym dniem od ponad tygodnia, gdy wyszedłem z domu i to długo rozważając, czy nie przesunąć wyjścia jeszcze o jeden dzień....

To dopiero inwigilacja...
Odpowiedz
#65
Rowerex napisał(a): To dopiero inwigilacja...

To się nadaje na początek jakiegoś odcinka "Z archiwum X", podobnie jak historia LumberaUśmiech. W ten sposób konstruowano tam fabułę; przedstawiano kilka pozornie nie związanych ze sobą zdarzeń aby następnie dodać nieodłączny element sprawczy w postaci złowieszczego potwora/Palacza/Agencji, która stoi za całym przedsięwzięciem i pociąga za sznurki. W początkowych sezonach (zanim nie pojawili się Obcy) rozwiązanie akcji następowało za pomocą przedstawienia racjonalnego, nieciekawego wyjaśnienia prezentowanego przez Scully oraz paranoidalnego, na pograniczu teorii spiskowej pomysłu Muldera, które było dla każdego widza bardziej atrakcyjne. Hasło "I want to believe", wypisane na ścianie biura Muldera idealnie charakteryzuje stan umysłu nie tylko każdego miłośnika konspiracji. Wszyscy mamy  "wdrukowany" ewolucyjnie taki model myślenia zamiast sensownego sceptycyzmu, którego implementowanie na co dzień jest trudne i niestety boli.
Odpowiedz
#66
Błędy w kodzie matrixa po prostu.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#67
Osiris napisał(a): Wszyscy mamy  "wdrukowany" ewolucyjnie taki model myślenia zamiast sensownego sceptycyzmu, którego implementowanie na co dzień jest trudne i niestety boli.
Wnioski? (wstępne)

  • Brak inwigilacji = uczucie nieprzypadkowości zdarzeń przypadkowych, wynikające wyłącznie ze "skojarzeniowej" natury funkcjonowania mózgu, czyli tego jak ów twór ewolucji przetwarza zapamiętane lepiej lub gorzej dane.
  • Rzeczywista inwigilacja, ale nie ukrywana = uczucie nieprzypadkowości zdarzeń nieprzypadkowych, ale czy wzmocnione o zdarzenia przypadkowe, to kwestia dyskusyjna.
  • Rzeczywista inwigilacja, ale ukrywana = uczucie nieprzypadkowości zdarzeń przypadkowych, wszak takie nie przestały występować.
  • W związku z powyższym: możliwość odróżnienia braku inwigilacji od rzeczywistej inwigilacji bez jednoznacznych dowodów jest mocno ograniczona.
  • Szukanie dowodów inwigilacji może nastawić mózg na myślenie "proinwigilacyjne" na zasadzie błędu poznawczego w rodzaju "efektu potwierdzenia", zatem prowadzić do braku możliwości obiektywnego rozróżnienia rzeczywistych dowodów od dowodów urojonych powstałych wyłącznie na bazie błędu poznawczego...
Czyli - pozostaje tylko wziąć brzytwę i się pochlastać ;o)

kmat napisał(a): Błędy w kodzie matrixa po prostu.

Pytanie: czy istota żyjąca w Matrixie stale generującym błędy zauważy istnienie tych błędów, jeżeli będą one stanowiły nieodzowny element jej otoczenia?
Odpowiedz
#68
Ja tam jestem zdania że to nie przypadek. Serio. Już wiele razy miałem tak, że po rozmowie telefonicznej na temat jakiejś rzeczy lub czynności wyskakiwały mi reklamy z nimi związane.

Algorytmy działają, pracują, podsłuchują. Tylko ni chuja nie mam pojęcia czemu na YouTubie podrzucają mi cały czas reklamy filmów i piosenek z Bollywood.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#69
lumberjack napisał(a): Ja tam jestem zdania że to nie przypadek. Serio. Już wiele razy miałem tak, że po rozmowie telefonicznej na temat jakiejś rzeczy lub czynności wyskakiwały mi reklamy z nimi związane.
No tak, tylko nie pamiętasz tych setek razy, kiedy po rozmowie telefonicznej nic tematycznie związanego nie wyskoczyło. Więc albo jest to przypadek albo ta inwigilacja jest tak chujowa, że działa w ułamku procenta przypadkówUśmiech

Cytat:Algorytmy działają, pracują, podsłuchują. Tylko ni chuja nie mam pojęcia czemu na YouTubie podrzucają mi cały czas reklamy filmów i piosenek z Bollywood.
Nie mam jakiejś głębokiej wiedzy na ten temat ale w oparciu o własne doświadczenie mam wrażenie, że algorytmy guglowe, jutubowe, fejsbukowe itd. ciągle są prymitywne. Tzn kliniesz na skrót meczu na Youtube to zarekomendują ci inny, ewentualnie jakiś kanał sportowy a ponieważ głównie faceci oglądają piłkę to możesz dostać też coś o samochodach czy playstation. Ja nie widzę w tym za grosz jakiegoś skomplikowanego wzorca. A Bollywood? No cóż... nie kliknąłeś kiedyś przypadkiem na profil jakiejś indyjskiej aktoreczki?Oczko

Rowerex napisał(a): Czyli - pozostaje tylko wziąć brzytwę i się pochlastać ;o)
 Pozostaje jeszcze stary, dobry zdrowy rozsądek: wystarczy uświadomić sobie, że dla władzy/korporacji jesteśmy nic nie znaczącym planktonem i numerkiem w tabelce. Jakieś indywidualne monitorowanie jest całkowicie poza tematem, chociażby z racji kosztów. Natomiast jak Lumber zostanie ministrem do spraw budownictwa i mieszkalnictwa to wtedy jego obawy będą miały pewne podstawyUśmiech
Odpowiedz
#70
Tak się "ogólnie odniosę" bez cytowania, takie oczywiste oczywistości.

Inwigilacja ma różne oblicza, od personalizacji, czyli "podsuwania" treści na podstawie "zarejestrowanych" zachowań użytkownika "anonimowego" (raczej powiedziałbym, że "zanonimowanego"), do gromadzenia danych czysto osobowych, co w połączeniu z "rejestracją zachowań" daje już sporą wiedzę o konkretnej osobie. Legalnie udostępniać i sprzedawać takich danych nie można, ale jak pokazują różne przykłady, to..., no właśnie.

Użytkownik jest "zanonimowany" ze względów prawnych (RODO w UE), czyli "niby nie wie się" kto to jest "z imienia, nazwiska i miejsca zamieszkania", choć tak naprawdę nie ma dużego problemu, by go dokładniej zidentyfikować na podstawie danych zebranych z urządzenia i z racji naturalnych funkcji urządzenia. Ponadto czyszcząc historię i "ciasteczka" wszelkie "niezgody" należy wydać ponownie, a sama przeglądarka może ulec awarii, nie mówiąc o wykładce systemu...

Można sobie powyłączać opcje w smartfonie, przeglądarce, portalu społecznościowym itp, ale nie można uzyskać twardych i niepodważalnych dowodów na to, że dane mimo wyłączenia opcji nie są dalej zbierane i wykorzystywane, bo to jest dla zwykłego klikacza nieosiągalne - pogląd trąci spiskiem, ale nie jest to wykluczone.

O ile na początku różne instytucje w rodzaju GIODO krzyczały, że nie może być domyślnie włączonej opcji "zgoda", to teraz jest ona owszem wyłączona, ale w zamian domyślnie i w zgodzie z prawem domyślnie włączona jest opcja o nazwie "uzasadniony interes", która jest inaczej nazwaną formą zgody w praktyce na to samo - są więc często dwa przełączniki: "uzasadniony interes" (domyślnie włączony) i "zgoda" (domyślnie wyłączony), ale by wyrazić jednoznaczną "niezgodę" trzeba wyłączyć obydwa, przy czym naklikać się przy wielu "uzasadnionych interesach"...

Podstawowy problem, to łatwość dostępności danych generowanych przez użytkowników, danych mówiących o nich samych. Mogą to być dane na które użytkownik ma niewielki wpływ lub nie ma żadnego (w smartfonie nie da się wszystkiego i wszędzie powyłączać, absolutnie niczego nie pomijając, bo przestanie być on funkcjonalny). Ale mogą to być dane na które użytkownik ma już wpływ, czyli np. wszelkie "uzewnętrznianie" siebie, łącznie ze swoimi prawdziwymi danymi personalnymi i informacjami o rodzinie...

Algorytmy śledzące są prymitywne, ale to jest prymitywizm "funkcjonalnie wystarczający" i kosztowo optymalny, generujący mnóstwo cennych danych. Rowerzysta dostanie więcej reklam sklepów rowerowych - fakt, jest to prymitywne, ale prymitywizm jest tu pozorny, bo jest to wyłącznie "odczucie psychiczne" bez udowodnienia, że tylko do tego ogranicza się "personalizacja". Gdyby z jakichś statystyk wynikało, że 30% rowerzystów przejawia zainteresowania w dziedzinie A, 25% w B, 45% w C, a 10% w D, to podsuwając treści o A, B, C, D na jednym ekranie lub stronie głównej trafi się do znacznie większej części rowerzystów i w znacznie większy zakres ich preferencji, czego oni już wcale nie muszą zauważać.

Personalizacja treści rodzi pewien problem - użytkownik może zacząć żyć w świecie totalnie "spersonalizowanym", czyli w swoistym Matrixie kręcącym się wokół jego zainteresowań i preferencji, w dodatku w świecie "preferencyjnie" podsuwającym mu treści za których podsuwanie ktoś zapłacił i ten ktoś ma w tym interes, niekoniecznie zgodny z interesem użytkownika. Będą to więc treści płytkie, marnej jakości i zawierające "wiedzę pozorną". Treść ciekawa i interesująca może się okazać najbardziej zaawansowaną formą reklamy, czyli treścią udającą np. "wiedzę naukową", a w rzeczywistości zawierającą celowe przeinaczenia i przekłamania przechylające jakąś szalę na korzyść zleceniodawcy płacącego za wyświetlanie owej treści...

Nawet to, do jakiego gniazdka sieciowego, na jakiej ulicy, w jakim budynku i w jakim mieście podłączone jest urządzenie już generuje personalizację - jeżeli na tym terenie większość ma zainteresowania takie i owakie lub zgodnie z ostatnimi wynikami wyborów ma takie i takie poglądy, to odpowiednie treści zostaną podsunięte - więc nawet odpalenie przeglądarki internetowej na "czystym systemie" bez "ciasteczek" i z pustą historią nie pomoże, bo po identyfikatorach sieci algorytm wyczai skąd się kilka... Uruchamiam przeglądarkę w "trybie prywatnym" po wszelkich aktualizacjach, a jakaś strona pokazuje mi prognozę pogody w mojej miejscowości, ha, ha, ha!

Czasem lepiej z góry wstępnie założyć, że wszyscy kłamią, wszystko jest oszustwem i przeinaczeniem na czyjąś stronę, albo totalną inwigilacją połączoną ze "zdalnym sterowaniem" wyborami użytkownika - założyć wstępnie po to, by po pierwsze, nie być na to ślepym i się nie podkładać, po drugie, by wysilić mózgownicę a w niej pokłady własnej (nie cudzej!) logiki i racjonalizmu, a to w celu odsiania drobin ziarna w ciągle rosnącym oceanie plew na terenie chlewu zwanego internetem... Choć cholera wie, czy możliwość takiego odsiania nie jest zwykłym złudzeniem - ale realistyczne złudzenia, to wszak całkiem piękna rzecz!
Odpowiedz
#71
lumberjack napisał(a): Ja tam jestem zdania że to nie przypadek. Serio. Już wiele razy miałem tak, że po rozmowie telefonicznej na temat jakiejś rzeczy lub czynności wyskakiwały mi reklamy z nimi związane.

Algorytmy działają, pracują, podsłuchują. Tylko ni chuja nie mam pojęcia czemu na YouTubie podrzucają mi cały czas reklamy filmów i piosenek z Bollywood.

Masz pewnie VPN albo jakiś kanał, który często odwiedzasz odwiedza Bollywood.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#72
lumberjack napisał(a): Ja tam jestem zdania że to nie przypadek. Serio. Już wiele razy miałem tak, że po rozmowie telefonicznej na temat jakiejś rzeczy lub czynności wyskakiwały mi reklamy z nimi związane.

Algorytmy działają, pracują, podsłuchują. Tylko ni chuja nie mam pojęcia czemu na YouTubie podrzucają mi cały czas reklamy filmów i piosenek z Bollywood.

To to jeszcze chuj. W Chinach mają wprowadzić że szczawie będą mogły grać tylko 3h tygodniowo w gry multiplayer

Mi FB cały czas podrzuca jakieś fanpeje związane z elektroniką
Odpowiedz
#73
Rowerex napisał(a):
Osiris napisał(a):dwa niezwiązane wydarzenia splotły się ze sobą czasowo oraz tematycznie tworząc złudzenie iż to drugie wynika z pierwszego.

Będzie lekko nie na temat, ale o splocie trzech zdarzeń. Dwa lata temu przez ponad 3 tygodnie byłem na chorobowym, od pierwszego dnia nie miałem żadnego kontaktu z moją pracą:

1) Spacer przed południem - przypadkowy rzut oka na tablicę z klepsydrami, czego zwykle nie robię, i dostrzegam znajome imię i nazwisko.

2) Kończę spacer, po dłuższym wahaniu podejmuję jednak długo rozważaną decyzję o zmianie trasy powrotu, zachciewa mi się przejść przez jedno miejsce, zaciekawia mnie, że jest tam sklep obuwniczy, akurat "kończyły" mi się buty, ale nie wchodzę do środka, to co zauważam, to nazwa sklepu będąca jednocześnie nazwiskiem właściciela i tym samym nazwiskiem jakie było na klepsydrze.

3) Powrót do domu ze spaceru - ledwie wszedłem i dzwoni telefon z pracy z informacją, że dzień wcześniej zmarł nagle mój kolega i słyszę imię i nazwisko zmarłego...

Klepsydra dotyczyła zmarłego kolegi z pracy, sklep należy do kogoś o tym samym imieniu i nazwisku, ten dzień był pierwszym dniem od ponad tygodnia, gdy wyszedłem z domu i to długo rozważając, czy nie przesunąć wyjścia jeszcze o jeden dzień....

To dopiero inwigilacja...
Ile mieszkańców liczy Twoja miejscowość??

Gawain napisał(a):
ZaKotem napisał(a):Tak przy okazji, mnie ostatnio pokazują się reklamy Pepsi po hebrajsku oraz ciężkich ciągników siodłowych. Zastanawiam się, jaki to profil konsumenta mam w sztucznej wyobraźni algorytmów inwigilacyjnych.

Ja na Fb dostałem zaproszenie do znajomych od jakiegoś studenta z Tel-awiwu, który myślał, że jestem Żydem. Miał chłopak takie hobby i zbierał diasporę w znajomych na FB i jakoś padło na mnie.
To źle???
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
Odpowiedz
#74
geranium napisał(a): Ile mieszkańców liczy Twoja miejscowość??

Ok. 60 tysięcy.
Odpowiedz
#75
Osiris napisał(a): No cóż... nie kliknąłeś kiedyś przypadkiem na profil jakiejś indyjskiej aktoreczki?

No nie. Lata temu z moją byłą oglądałem se jakieś bollywoodzkie produkcje, bo ona była ich fanką. Ale nie wiem czy jutub ma aż taką pamięć sięgającą np. 7 lat wstecz. No i lubię se czasami posłuchać Panjabi MC... może to o to chodzi?

---

Odnoszę wrażenie, że teraz algorytmy i podsłuchy wyłapały moje rozmowy o inflacji. Albo to po prostu jakiś dziwny zbieg okoliczności... już piszę o co kaman.

Nie wiem jak wam, ale mi ostatnio wyświetla się jako reklama spot NBP - Glapiński zapewniający, że złotówka jest bardzo silną walutą, bo Polska ma mega zapasy złota, takie jak nigdy dotąd.

Może teoriospiskuję, ale wydaje się, że algorytmy słuchają kto wątpi w złotówkę i tym właśnie ludziom pokaże się na jutubie morda Glapińskiego. No chyba że to wyskakuje teraz każdemu jako reklama, bo politycy założyli, że teraz każdy już wątpi w polskie cebuliony.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#76
Trafiła do mnie oferta od operatora sieci komórkowej mówiąca o "dyskretnym namierzaniu telefonu komórkowego" - aż sobie o tym poczytałem i pewne sprawy mnie zaciekawiły....

W opisach i regulaminach "osoba lokalizowana" to np."Dziecko" oraz "Bliski", przy czym "Bliski" to osoba po 18 roku życia, która wyraziła na to zgodę (wysłanie dwóch SMSów). W regulaminach kilku sieci nie ma konkretów co do tego kim może być "Bliski", co by znaczyło, że może nim być każdy - nie ma też konkretów kim jest "Dziecko", po za tym, że ma być niepełnoletnie. Tylko w jednym regulaminie znalazłem "konkrety", że śledzący ma być "opiekunem prawnym Dziecka" lub "musi pozostawać w relacji z Bliskim"..., tylko czym jest ta "relacja" i czy bycie lub nie "prawny opiekunem" ktokolwiek zweryfikuje?

Ciekawi mnie, czy istnieją całkiem pełnoletni śledzeni, którzy nie wiedzą, że są w ten sposób śledzeni?

Co do dzieci po dacie uzyskania pełnoletności, to regulaminy zdają się sugerować, że o ile "nie można" śledzić pełnoletniego "Bliskiego" jako niepełnoletnie "Dziecko", to obowiązkiem śledzącego jest zadbanie o to, by "Dziecko" po uzyskaniu pełnoletności przeistoczyło się w "Bliskiego" - no a co jeżeli śledzący tego nie zrobi?

Ale w ogóle, to po co ta cała zabawa? Nie lepiej od razu wszczepiać czipy? A..., zapomniałem, już wszczepiono :-P

Podsumowując - witajcie w świecie "Wielkiego Brata i Braci Mniejszych", przy czym tym mniejszym może być każdy komu mówi się "cześć" czy "dzień dobry"...
Odpowiedz
#77
Zawsze można "pozbyć" się tego typu personalizacji z perspektywy użytkownika końcowego. Wiadomo, pilnować ciasteczek w przeglądarkach z tymi "interesami" i ekhm... "uzasadnionymi interesami", wyłączyć oficjalnie personalizację na aplikacjach podpiętych pod konto (Google tak lubi w końcu robić). Jak się chce to można zmienić wyszukiwarkę na różne DuckDuckGo itp., przeglądarkę - na jakieś Firefoxy (u nich też trzeba personalizację wyłączyć  Podejrzany ). Jak się "bardzo" chce, to można przejść na Thora, o ile jeszcze technologia śledzenia tego nie dogoniła i załatwić sobie VPN (co i tak wiąże się z przekazywaniem danych). Jak się "bardzo, bardzo" chce, to można zdegradować smartfona do telefonu i nosić maskę, aby systemy rozpoznawania twarzy w monitoringu miały problem. To ostatnie to taki trochę żart, ale ja tak tłumaczę moje noszenie maseczki kiedy ktoś się dziwi.

<anegdota>

Na studiach dowiedziałem się, że Facebook potrzebuje stosunkowo mało polubień od użytkowników, aby "znać ich lepiej niż oni sam lub ich życiowi partnerzy" w kwestii preferencji, upodobań itp. O ile pamiętam było to około 300 polubień na osobę (do sprawdzenia). Postanowiłem wtedy wykorzystać fakt, że od dekady jak mam tam konto nie dawałem polubień i... dalej tak robię z wykluczeniem ewentualnego obserwowania pewnych kont. Powiem szczerze, że jest to zabawne patrzeć, jak algorytm się gubi i nie wie, co zaproponować. Dla ścisłości, obserwuję kilka ateistycznych kont, kilka bardziej prawicowych i lewicowych, czytam posty od kont z definicji "duchownych"/"religijnych" (bo masochizm i szukanie przeciwnych opinii). To wszystko i pewnie więcej sprawia, że Facebook proponuje mi  czasami wiadomo-jaką-fundację-z-Kornic i miriady stron katolickich oraz znacznie rzadziej grupy okultystyczne  Duży uśmiech .

</anegdota>

<teoria spiskowa>

Warto wspomnieć, że wszystko wyżej napisane jest co najwyżej wyłączeniem profilowania po naszej stronie tzn. system i tak pewnie będzie te informacje zbierał, ale przynajmniej nie będziemy widzieć tych profilowanych sugestii, więc jakiś spokój psychiczny będzie  Podejrzany . Przynajmniej ja to tak sobie tłumaczę... Można jeszcze przestawić sobie mentalność tak, aby traktować informacje o sobie jako swego rodzaju walutę i wtedy się pojawiają myśli typu "Za założenie tego konta muszę zapłacić swoimi danymi, więc czy jest to tego warte?".

</teoria spiskowa>
"Carl nie chciał po prostu wierzyć: on chciał wiedzieć."
- Ann Druyan
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości