Mam niejakie wrażenie, że coś takiego siedzi u nas w robocie. Dziewczyna robi bardzo dobre pierwsze wrażenie. Przyjacielska, pomocna, zaangażowana. A zupełnie z dupy potrafi się zrobić wredna, jędzowata, a jadowita niczym próchnica w zębach posłanki Pawłowicz. Na krytykę reaguje histerycznie, jak ktoś wyższy rangą, to się raz nawet poryczała, jak nie to próchnica Pawłowicz. Ofiarę lubi z siebie robić, choć faktycznie mogła być na dziennej zmianie mobowana, bo tam różne ufoki siedzą. Potrafi kłamać i manipulować, choć na krótką metę. Ogólnie i doktor Jeckyl i Mister Hyde są bardzo dziecinni, chwilami facepalmiczni. Poza tym ma trzeci tryb działania, autystyczny, maniakalny Robocop, który zapiernicza jak przecinak, ale niekoniecznie z sensem, bo ani słucha ani słyszy, co się do niej mówi. Wyraźny problem z współpracą na zasadzie równy z równym, jak pracuje z kimś wyższym rangą, lub kimś kogo za takiego uważa, to słucha się jak pies, jak nie to usiłuje rozkazywać. Ale wizja jakiegoś diabolicznego wampira z tego profilu na fejsie to jakaś bzdura. Tacy ludzie są zwyczajnie za głupi, żeby omotać na dłużej kogoś, z kim mają częsty kontakt, Szydło w końcu wyjdzie z wora.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.