To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wspólny mianownik
#21
Jaques napisał(a): @Teista

Pomysł wyjścia od ogólnej zasady jest OK.

Twój tekst też literacko się broni, ale... to fikcja. Nie wyrażasz nim zbyt wiele treści...............
Nie wyrażam w nim zbyt wiele treści, bo to zasada ogólna. Dla mnie wszystko się zgadza. Będziemy o tym rozmawiać, jeśli chcesz. Na początek zastanów się nad sprawą najprostszą i fundamentalną: Kim jest Bliźni?
Każda zasada ogólna na swoje rozwinięcie. Dla Dekalogu mamy ST, dla uproszczonego Dekalogu Jezusa mamy NT, a ja na początek podaję jako rozwinięcie mojego - Najnowszy Testament. Załączam cały tekst, bo w Neostradzie tego tak łatwo nie znajdziesz (Marlow – pozdrawiam Szczęśliwy )

A teraz daję wam wasze zadanie.
Pójdziecie w świat i będziecie głosić kerygmat, który wam przekażę. Słuchajcie, powiadam wam prawdziwie, powiadam wam najprawdziwiej, że czas ludzi złych dobiegnie końca i że syn człowieczy zasiądzie jako sędzia. Jest to równie pewne, jak to, że wzejdzie słońce. Ponury król będzie walczył, ale przegra pomimo swej chytrości. Przegrywa teraz, już przegrał i będzie zawsze przegrywał, a ci, co idą za nim, będą wtrąceni w otchłań i tam pozostaną na wieki.
To, czego uczycie, to słowo o człowieku. Człowiek jest święty i prawdziwy, żywym bogiem jest sam człowiek. Nie będziecie mieć innych bogów prócz siebie, czasy, w których wierzyliście w innych bogów, dobiegają kresu i kończą się na zawsze.
Osiągnęliście cel swojego życia. Jestem tutaj, żeby wam to powiedzieć. Nie lękajcie się, ja was obronię. Macie tylko przestrzegać jednego prawa: macie kochać się nawzajem tak, jak kochacie mnie i jak ja kocham was, bo ta miłość pochodzi od prawdziwego boga, którym jesteście wy sami.
Macie przed sobą czas próby, kłamstwa i płaczu, bo ponury król, król łez nie odda swojej władzy dobrowolnie. Ale wy mu ją odbierzecie. Daję wam tę moc w moim imieniu, tak jak dałam ją wam już raz wcześniej, kiedy ten ponury król rządził, niszczył i prowokował pokornych tego świata.
Bitwa, w której uczestniczyliście, jeszcze się nie skończyła, chociaż nadszedł czas uzdrawiającego słońca. Zło nie odchodzi samo, ponieważ wyobraża sobie, że występuje w imieniu boga, ale jest tylko jeden bóg i tym bogiem jest sam człowiek.
Żyć zatem będą tylko ci przywódcy, którzy chronią i bronią, pozostali zginą. Ucisk zniesiony cztery lata temu wróci już tylko na krótko. Okażcie w tym czasie cierpliwość, będzie to dla was czas próby, ale ja będę z wami, a kiedy czas próby się dopełni, zasiądę na tronie sędziego i jedni upadną, a inni nie upadną, według mojej woli, a ona pochodzi od ojca, do którego wszyscy pójdziemy, wszyscy razem.
Ja nie jestem bogiem, jestem człowiekiem. Jestem dzieckiem, dzieckiem mojego ojca, który jest mądrością. Nosicie teraz w sobie głos i siłę Mądrości, jesteście zatem Mądrością, nawet jeżeli o tym zapomnicie. Ale będziecie pamiętać długo, bo ja będę z wami i będę wam przypominać.
Nadszedł dzień Mądrości i nadeszła władza Mądrości. Dzień tej siły, która jest wrogiem Mądrości, dobiega kresu. Siła i Mądrość to dwie zasady w świecie. Siła miała swoje panowanie i teraz odchodzi w ciemności, z których przyszła i rządy obejmuje Mądrość.
Ci, którzy słuchają siły, upadną razem z siłą.
Ci, którzy kochają Mądrość i służą jej, będą żyli szczęśliwie pod słońcem. Pamiętajcie, że ja będę z wami. Odtąd będę w każdym z was. Będę wam towarzyszyć w więzieniu, jeżeli będzie trzeba i będę występować w sądzie w waszej obronie. Mój głos będzie słyszany, gdziekolwiek będzie prześladowanie.
Nie lękajcie się. Mówcie prawdę, a Mądrość was poprowadzi. Zamilknijcie ze strachu, a Mądrość was opuści. Ale nie będziecie czuli strachu, bo jest w was Mądrość, a wy i ona jesteście jedno.
Śpieszmy się czytać posty,  tak szybko  są kasowane....
Nie piszę o tym zbyt często lecz piszę o tym raz na zawsze... a jestem tak jak delfin łagodny i mocny i nie zawsze powrócę, nigdy nie wiadomo mówiac o miłosci czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
Odpowiedz
#22
Co miałeś na celu stylizując tekst w taki sposób? Odbieram to tak, że albo żartujesz albo udajesz, że wiesz wszystko, podczas gdy w rzeczywistości nie wiesz. Może są jeszcze inne odpowiedzi... Z tych dwóch lepsze wyjaśnienie to żart (mam trochę poczucia humoru Oczko ), a udawanie mi się nie podoba, bo to żerowanie na ludzkiej naiwności.

Co do pytania "Kim jest bliźni" to może mi coś podpowiesz? Dla mnie bliźni to po prostu każdy człowiek.

-----------

Kiedy pytam o "gry sprzed lat" mam na myśli marzenia. Jakie mieliście lub macie marzenia? Co uważacie, że nadałoby sens waszemu życiu lub życiu ludzi w ogólności.
Odpowiedz
#23
Ten załączony tekst pochodzi z powieści "Valis". Fhilip K Dick napisał wiele książek, a ta jest najlepsza. Pasował mi do dekalogu - trochę jako żart, więcej "na poważnie". Fragment "Ci, którzy słuchają siły, upadną razem z siłą. Ci, którzy kochają Mądrość i służą jej, będą żyli szczęśliwie pod słońcem..." odpowiada moim przekonaniom i potwierdzam to na podstawie obserwacji Świata, o którym jak już wcześniej pisałem - nie mam dobrego zdania. Kim jest bliźni? Dla izraelitów z czasów Mojżesza był to każdy kto wyznawał te same zasady co lud Izraela. Pozostali ludzie nie byli bliźnimi. Dekalog obowiązywał w relacji pomiędzy bliźnimi.
Śpieszmy się czytać posty,  tak szybko  są kasowane....
Nie piszę o tym zbyt często lecz piszę o tym raz na zawsze... a jestem tak jak delfin łagodny i mocny i nie zawsze powrócę, nigdy nie wiadomo mówiac o miłosci czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
Odpowiedz
#24
Filipa Dick czytałem, ale akurat nie to. To wyjaśnia, czemu tekst jest stylizowany, chociaż intencje autora pozostają nieznane oraz to na ile serio to traktował. Styl mamy biblijny, aby wprowadzić czytelnika w nastrój i żeby nie miał wątpliwości, do czego jest nawiązanie. Niektóre elementy są wprost zaczerpnięte z proroctw Nowego Testamentu, inne nieco zmienione, a jeszcze inne mogą z nich wynikać. W wielu miejscach widać podobieństwo do tego co opisałem w wątku "Bóg racjonalny", tyle że podawałem konkretne argumenty i cytaty na uzasadnienie. W mojej teorii kluczową rolę odgrywa możliwość tworzenia CTC (zamkniętych krzywych czasopodobnych). Książki Dicka nie znam, ale kojarząc takie tytuły jak "Raport mniejszości" czy "Zapłata" wiadomo, że potrafił sobie bez trudu wyobrażać konsekwencje utworzenia "pętli w czasie". W pdf podaję szkic wyjaśnienia historii Jezusa, zadziwiająco pasujący to tej teorii.

To że ludzie są bogami pada z ust Jezusa ("Bogami jesteście", J 10). A o dzieciach bożych Kościół mówi non stop. W którymś wątku wyjaśniałem też co znaczy Duch Święty. To rodzaj nauki o sprawiedliwości, prawdzie i miłości zaszczepionej w umysłach ludzi przez Jezusa. Ideał którego istnienia nie można zaprzeczyć. Jego odpowiednikiem w tym tekście jest Mądrość.
Dick pisze, że nasze pojmowanie rzeczywistości kiedyś ulegnie zmianie. To również jest zbieżne z proroctwem Ewangelii, chociaż niewielu katolików zdaje sobie z tego sprawę. Jak i chyba niekoniecznie wiedzą o powtórnym przyjściu Jezusa. Niektórzy obawiają się o tzw. koniec świata, ale to mylna nazwa, bo de facto chodzi o początek nowego świata (koniec to będzie pewnej epoki w dziejach).
Czy o świecie można mieć dobre zdanie? Tylko jeśli się jest niedoinformowanym. Rzeczywiście rządzi Siła, a za tym pojęciem kryje się: siła władzy, siła kapitału, siła militarna itd.
Odpowiedz
#25
„Valis” przeczytaj koniecznie. Gość miał ostrą jazdę i w tej powieści pokazał wszystko i wierz mi, że traktował to serio, nie ma tam miejsca dla żartu. Styl w tylko tym fragmencie jest biblijny i jest to prawdziwy kerygmat wypowiadany przez dwuletnią dziewczynkę, która jest piątym mesjaszem ( Jezus był czwartym)  i dyktuje nową ewangelię, a właściwie trzecią część Biblii – Najnowszy Testament. Ta powieść jest boleśnie racjonalna. Nie ma tam czasoprzestrzennych krzywych i innych pogmatwanych  pętli w czasie. W powieści jedynym elementem fantastycznym jest starożytny satelita umieszczony na orbicie okołoziemskiej, wysyłający pakiety informacji do wybranych osób. Zgodnie z nomenklaturą chrześcijańską to elektroniczne urządzenie pełniące rolę Ducha Świętego, który „oświeca” wybranych, a tylko wybrani, jak wiadomo wejdą do Królestwa. Te pakiety informacji to mądrość, o której w wielu postach pisałem i próbowałem też wielokrotnie wytłumaczyć, iż ST to nie stek bzdur, a precyzyjna instrukcja podająca metodę osiągnięcia tej Mądrości. Jedni dostają ją z natury (Valis) inni muszą o nią zabiegać i walczyć. Pojmowanie rzeczywistości może ulec zmianie i wtedy mamy do czynienia ze śmiercią i zmartwychwstaniem  – w ramach naszego życia biologicznego. Ten moment w życiu (biologicznym) nazywam  ponownym przyjściem Jezusa i czy jesteś wierzący czy niewierzący – nie ma to żadnego znaczenia. Niektórzy nie przeżyją (biologicznie) powtórnego przyjścia, a ci co przeżyją (biologicznie) to przyjście żyją już w tym Królestwie, które nie z Tego Świata pochodzi – J18, 33-38 oraz, co bardziej dosadne – Mt 4, 8-11.
Śpieszmy się czytać posty,  tak szybko  są kasowane....
Nie piszę o tym zbyt często lecz piszę o tym raz na zawsze... a jestem tak jak delfin łagodny i mocny i nie zawsze powrócę, nigdy nie wiadomo mówiac o miłosci czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
Odpowiedz
#26
Postaram się przeczytać, skoro tak zachwalasz. Pamiętaj jednak że Dick prawdopodobnie kierował się chęcią zysku, bo pisanie to był jego zawód. A gatunek SF. Z tego co opisałeś to jednak wiele w tym fikcji.

Transmisja Mądrości z "satelity" (czymkolwiek by był ten obiekt) nie zgadza się z Ewangelią. To Jezus tchnął w uczniów ducha J 20: "I Jezus znowu rzekł do nich: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźcie Ducha Świętego!" Według mnie dmuchnięcie było tylko symbolem, de facto podczas całej swej misji Jezus swoim przykładem i nauką napełniał uczniów nowym duchem. A my opieramy się na tradycji pierwszych uczniów i słowie spisanym.

Zmiana postrzegania świata na pewno może się w człowieku dokonać. Pod wpływem religii, polityki czy czegokolwiek bądź. To o czym piszesz to ponowne narodzenie dla Boga. To oczywiście możliwe i wspomina o tym Ewangelia. To ciekawy punkt widzenia, że nazywasz to ponownym przyjściem Jezusa. W pewnym sensie masz rację i można to tak w przenośni określić. Jednak z tego co przeczytałem i się domyślam, Jezus ma się ponownie pojawić na świecie osobiście. Łk 24: "Potem wyprowadził ich ku Betanii i podniósłszy ręce błogosławił ich. A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba." Ponieważ z innych fragmentów można wydedukować, że niebo będzie na Ziemi w przyszłości, więc fizyczny powrót jest jak najbardziej naturalny.

Nie twierdzę że mój sposób rozumienia trafia w 10, ale opieram się wyłącznie na Ewangelii i rozwiązaniach możliwych do realizacji teraz lub w przyszłości. W chwili obecnej nie da się wykazać, że hipotetycznej technologii do przenoszenia z jednego momentu historii do drugiego nie da się wynaleźć. Co więcej takie przeniesienie z roku 30 do późniejszego x stuleci jest już obecnie określane jako teoretycznie możliwe w ramach teorii względności Einsteina (chociaż efekty relatywistyczne są zbyt wymagające, aby w praktyce je wykorzystać). Przenoszenie w czasie wstecz pozostaje w sferze spekulacji, ale jest niesprzeczne ze współczesną fizyką.
Odpowiedz
#27
neuroza napisał(a): Strzałka Uczciwość. Zarówno wobec siebie, jak i wobec innych.

Czy wszyscy zgodzimy się, że warto opowiedzieć się za uczciwością? Oto jak ja to widzę: jesteśmy pełni nawykowych mechanizmów obronnych; lękamy się kwestionować pewne przekonania - lękamy się z powodu innych nieświadomych przekonań, że jeśli zakwestionujemy te przekonania, to konsekwencje takiego kwestionowania mogą nam się nie spodobać. Z powodu tychże mechanizmów obronnych, nie jesteśmy w stanie w pełni sprawnie korzystać z naszych rozumów. Nasze uwarunkowania zakłócają nasze schematy. Kto jest od tego całkowicie wolny, niech pierwszy rzuci kamień.

I teraz - jak to rozwiązać. Moim zdaniem:

1) Wola 100% uczciwości względem samego siebie. Gdyby dla kogoś to miało być jednak zbyt radykalne, to wola dążenia do coraz większej uczciwości wobec samego siebie.
2) Samopoznanie. Zwracamy uwagę na swoje nawyki uciekania od pewnych myśli i emocji. Widzimy je coraz wyraźniej, dzięki czemu możemy się z nich wycofać, one słabną.

Koszt - i tu się może pojawić problem: nawykowe mechanizmy obronne mamy od wczesnego dzieciństwa. Jeśli będziemy się spod ich jarzma emancypować, możemy się spodziewać, że zaczną wypływać na powierzchnię różne bóle emocjonalne. Ale ostatecznie, prawda nas wyzwoli. Dopiero mając trzeźwe umysły, nie zafałszowane przez emocje, jesteśmy w stanie dokonać racjonalnego wyboru w sprawach światopoglądowych.

Boimy się, że nam się świat zawali i zostaniemy pogrążeni w ciemności, w której nie potrafimy się poruszać. Jakby ktoś nagle zgasił światło i wszystko trzeba od nowa nazwać. Jest to cholernie trudne, bo do tej pory korzystaliśmy z gotowego, stworzonego przez innych dla nas świata, gdzie wszystko było oczywiste, na podorędziu. Mieliśmy w głowie doskonały plan świata. A teraz jesteśmy zupełnie sami, sam na sam ze światem, który przeraża nas swoim bezkształtem. Mamy dwa wyjścia: pogrążyć się w rozpaczy albo przezwyciężyć lęk i zmierzyć się z tym bezładem. Wszystko dokładnie wymacać, samodzielnie, własnymi niedoskonałymi dłońmi. Kawałek po kawałku. Cierpliwie. Z każdą kolejną wyprawą w tę dżunglę niewiedzy będziemy nabierać coraz większej śmiałości, coraz łatwiej będzie nam się w niej odnaleźć, aż w końcu zaczniemy być z siebie zadowoleni, bo oto stworzyliśmy świat, który jest dobry i w którym może zamieszkać człowiek stworzony na nasze podobieństwo.

Być uczciwym znaczy stwarzać świat i siebie w Prawdzie.
Odpowiedz
#28
towarzyski.pelikan napisał(a): Boimy się, że nam się świat zawali i zostaniemy pogrążeni w ciemności, w której nie potrafimy się poruszać. Jakby ktoś nagle zgasił światło i wszystko trzeba od nowa nazwać.
Brzmi jak moja trauma z dzieciństwa Uśmiech

Jest to zatem dla mnie o tyle komfortowe, że już kiedyś tam byłem. Znam to, znam ten stan. Po prostu to było bardzo dawno. Odciąłem się od tego, a teraz - pozwalając by to wypłynęło - łączę się ponownie sam ze sobą, odzyskując dostęp do zasobów.

Ale to jest stopniowy proces, któremu towarzyszy lęk i impuls do odwrotu.
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
Odpowiedz
#29
Tak, z każdą kolejną wyprawą w chaos jest łatwiej. Za pierwszym razem byłam zdruzgotana. Później mocno zdezorientowana. Cały czas chyba miałam nadzieję, ze ten proces ma koniec, Że osiagne taki stan uporzadkowania, ze juz nie bedzie trzeba tam wracac. Teraz juz rozumiem, ze na tym polega zycie. Nieustannym odradzaniu sie z popiołów., wiec podchodze do tego juz bardzo na spokojnie, choc zdarza mi sie pół dnia przepłakać nad tą cholerną nietrwałością, ale potem wstaje i tocze swe zycie dalej jak pierdolony Syzyf.
Odpowiedz
#30
@towarzyski.pelikan,

A sprawdzałaś jak to jest wszystko odpuścić, porzucić wszelkie zmagania, oddać wszystko Bogu i robić tylko to, co w danej chwili się samo jawi jako inspiracja? Uśmiech

Na przykład do mnie Bóg teraz "przemówił": "Obciąć paznokcie" Szczęśliwy

Mówiąc jeszcze inaczej: pozwolić sobie na spowolnienie fal mózgowych (chociażby do alfa) i ufne wybranie tego, co się wówczas samoistnie klaruje Uśmiech
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
Odpowiedz
#31
Neuroza, tak, okresowo doświadczam tzw. stanów mistycznych, kiedy się tak własnie rozpuszczam (czuję się Bogiem), ale z czasem kończą mi się moce i znowu jestem tylko człowiekiem z przebłyskami Bożego natchnienia. Te mistyczne ekstazy są tylko po to, żeby mnie zresetować, pełnią tę samą funkcję co marzenia senne. Prawdziwe życie jest jednak wtedy, jak się z tego snu budzę i jestem pełnokrwistym człowiekiem, który ma dylematy, cierpi, płacze, raduje, troska etc. To jestem ja.
Odpowiedz
#32
Ha! Bóg wiedział co robi Uśmiech Dzięki zrelaksowaniu się właśnie wykonałem zadanie, które dopiero musiałbym jutro wykonywać i martwiłem się jak się za to w ogóle zabrać. A dzięki relaksowi mnie olśniło, natchnęło i poszło mi gładko i z łatwością! Duży uśmiech

Czyli praktyczne potwierdzenie dla:

"Troszczcie się przede wszystkim o Królestwo Niebieskie, a wszystko inne będzie wam przydane"

i

"Niech lewa Twoja ręka nie wie co czyni prawa"

Duży uśmiech
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
Odpowiedz
#33
A to prawda. Najlepsze pomysły przychodzą człowiekowi do głowy w najmniej oczekiwanym momencie, np. na kiblu albo w wannie. Staram się mieć ten relaks z tyłu głowy, a jak mam kryzys i naprawdę w głowie pustka, to właśnie idę załatwić jakaś inną potrzebę i eureka. Też przed snem właśnie często mam fajne pomysły, ale nie zawsze chce mi się wstać i zanotować i potem siedzę rano i próbuję sobie przypomnieć.

Pracę magisterską napisałam własnie w ten sposób, zrelaksował mnie mail od promotorki na poczatku sierpnia "Jak tam pani idzie pisanie pracy. Nie chce pani ponaglac, ale w pazdzierniku jest ostatni termin obrony, a nie dostałam od pani zadnego rozdziału" To była jedna z lepszych rzeczy, jakie wyszły spod mojej klawiatury.
Odpowiedz
#34
Fajne jest porzucenie oporu i otworzenie się, gdy nie rusza Cię Twoja własna rozpacz Uśmiech
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
Odpowiedz
#35
(...)
There is beauty in hardship
There are poems in grief
There are trials we must go through
Though they may shake our beliefs



(...)
If to suffer is holy
I'll take my share of the pain
I can swim through this sadness
If there's something to gain
(...)
Odpowiedz
#36
Pelikan

Cytat:choc zdarza mi sie pół dnia przepłakać nad tą cholerną nietrwałością

Nad nietrwałością? To jest główny problem w buddyzmie.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości