To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Świecące kule
#1
http://www.paranormalne.pl/topic/33178-swiecaca-kula/

Co sądzicie o zagadnieniu przedstawionym w temacie wyżej? (a szczególnie o fragmentach przedstawionych na dole)

Jakimi zjawiskami da się to wyjaśnić?


Cytat:
Gdy moja babcia miała 7- 8 lat, udali się całą rodziną na wesele( kogoś znajomego ze wsi, może rodziny- nie wiem). Moja babcia ma czworo rodzeństwa, jednak było to przed narodzinami dwóch najmłodszych sióstr. Z racji tego, że moi pradziadkowie byli tam z małymi dziećmi, postanowili wrócić wcześniej i z relacji babci wynika, że było to między północą a pierwszą w nocy. Byli tam w pięć osób- moja prababcia i pradziadek, babcia, dwa lata starsza siostra i jakieś 4- 5 lat starszy brat( najstarszy z rodzeństwa). Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że to co opowiadała mi babcia zdarzyło się bez mała 70 lat temu.

Wesele odbywało się w jednej z sąsiednich wsi. Wracając mieli dwie drogi do wyboru. Długa droga gminna albo szybszy powrót do gospodarstwa niejako" od tyłu"- babcia wymieniała mi nawet nazwiska gospodarzy, za których gospodarstwami( domy, stodoły i zwykle przylegający do nich kawałek pola- większe tereny ówcześni rolnicy posiadali w innym miejscu) musieli przejść, by w końcu wrócić do domu. Byli zmęczeni i postanowili skrócić sobie drogę. Był to jeden z ciepłych miesięcy, także pomimo eleganckich strojów nie ryzykowali ich zniszczenia- ziemia była sucha, a oni nie szli stricte po polu tylko jak to babcia ujęła" po polnej ścieżce obok". 

Około w połowie drogi zaczęli mijać" staw". Babcia twierdzi, że właściwie był to rów z wodą, ciągnący się za kilkoma gospodarstwami. Wracając tą drogą, usłyszeli plusk wody, jakby ktoś coś do niej wrzucił. Obrócili się i spostrzegli, że ktoś idzie za nimi z" bateryjkami" jak moja babcia nazwała ówczesne latarki( przełom lat '40 i '50), tyle, że nie świeciły one w przód, lecz wyglądały jak" dwie kule światła" wiszące w powietrzu. Pradziadek zatrzymał się, obrócił, i krzyknął" chodźcie panowie z nami, będzie nam raźniej". Jednak nie otrzymał odpowiedzi. Postanowili iść dalej- wtedy światła ruszyły za nimi. Gdy zwalniali, światła też zwalniały, gdy przyśpieszali, światła również. Babcia opowiadała, że gdy się poruszały, wydawały charakterystyczny dźwięk, który nasilał się gdy przyśpieszali. Po jakimś czasie pradziadek ponownie się zatrzymał, światła również od razu stanęły. Dziadek zawołał jeszcze raz, że razem będzie raźniej i prosił, by nie straszyć mu rodziny. Oczywiście odpowiedzi żadnej. Wtedy naprawdę się wystraszyli. Przyśpieszyli kroku jednak światła cały czas znajdowały się w identycznej odległości od rodziny mojej babci. Gdy dochodzili do końca stawu, pradziadek zatrzymał się po raz trzeci, przeżegnał się i powiedział" Czego dusza potrzebuje". W tym momencie światła momentalnie" wskoczyły" do stawu i można było tylko usłyszeć, jakby ktoś wrzucił tam dwa kamienie. 

Cytat:Takich histori jest duzo, ja sam znam kilka zaszlyszanych od rodziny, jak np. ze u ciotecznej babki za domem bylo pole az do lasu - tak samo mieli sasiedzi, kilka domow w jednej lini wzdluz glownej drogi jak to w malych wioskach.. i jak ludzie wychodzili wieczorem w pole, wykonywac prace czy po prostu szli do lasu to czesto jak wracali do domow to odprowadzaly ich kule ogniste do konca pola i znikaly.. byly duze, wygladaly jak rozpalone snopki siana ktore toczyly sie po ziemi.. i zjawisko bylo to tak powszechne ze nikt juz nawet tam nie zastanawial sie nad tym tylko robili swoje w polu.. dla wujka ktory sie tam wychowal bylo to tak normalne ze dopiero po latach gdy o tym wspomnial to zaczal sie zastanawiac co to moglo byc.. znal to odkad pamieta i rodzice jedyne co mu mowili ze ma sie ich nie bac, tylko zeby sie nie zblizal do nich.. 


Z definicji te ogniste kule nie pasują chociażby do błędnych ogników, które wedle obecnej wiedzy nie reagują na różne bodźce - gdzie reakcją jest chociażby skok do wody w oczekiwaniu na określone słowa.
Piorun kulisty też nie, bo trwa zwykle jakieś kilkanaście sekund z hakiem, a droga z jednej wsi do drugiej na piechotę we wczesnym PRL'u to nie tor wyścigowy Formuły 1.

Podobno kule te są zjawiskiem znanym w folklorze polskiej wsi i tradycji.
Jakie są według Was możliwe wyjaśnienia tego określonym zjawiskiem fizycznym?
(oprócz takowych typu "To kłamstwa!" i tym podobnych)

Jak dla mnie to było swego rodzaju połączenie:

a) Zjawiska "błędnych ogników" (zważywszy na to że teren był podmokły)
b) Pamięci, która potrafi płatać figle - szczególnie że pradziadek i prababcia osobnika mogli szczerze popić, a wspomnienia kogoś kto w sytuacji "podbramkowej" był we wczesnym dzieciństwie mogą być nieco podkolyrozowane
c) Złudzeń optycznych w ciemnej nocy
d) Nadinterpretacji, wedle maksymy "Ludzie widzą, to co chcą widzieć i słyszą to co chcą słyszeć" i właśnie po czasie gdy akurat sędziwy ojciec rodziny zwrócił się o pomoc Niebios usłyszeli coś naturalnego, czego normalnie by nie usłyszeli - a raczej nie skupiliby na tym wielkiej uwagi, bo nie byłoby dramaturgii całej sytuacji.

Wszystko się skumulowało i tak o to wyszła straszna historia.
Odpowiedz
#2
Kakako456 napisał(a): Jakie są według Was możliwe wyjaśnienia tego określonym zjawiskiem fizycznym?
(oprócz takowych typu "To kłamstwa!" i tym podobnych)

Jak dla mnie to było swego rodzaju połączenie:

a) Zjawiska "błędnych ogników" (zważywszy na to że teren był podmokły)
b) Pamięci, która potrafi płatać figle - szczególnie że pradziadek i prababcia osobnika mogli szczerze popić, a wspomnienia kogoś kto w sytuacji "podbramkowej" był we wczesnym dzieciństwie mogą być nieco podkolyrozowane
c) Złudzeń optycznych w ciemnej nocy
d) Nadinterpretacji, wedle maksymy "Ludzie widzą, to co chcą widzieć i słyszą to co chcą słyszeć" i właśnie po czasie gdy akurat sędziwy ojciec rodziny zwrócił się o pomoc Niebios usłyszeli coś naturalnego, czego normalnie by nie usłyszeli - a raczej nie skupiliby na tym wielkiej uwagi, bo nie byłoby dramaturgii całej sytuacji.

Wszystko się skumulowało i tak o to wyszła straszna historia.

No, przecież właśnie napisałeś: "To kłamstwa!" i tym podobne.
Odpowiedz
#3
Gdybym był pewny, że to wyjaśnienie najlepsze, to czy aby na pewno napisałbym tutaj taki temat?
Odpowiedz
#4
To ja się może wypowiem, jako miłośnik i znawca tematu "latających talerzy"
Relacje na temat "zjawisk odbiegające od codziennego doświadczenia" mają trzy źródła: neurologiczne, kulturowe i polityczne.
Neurologiczne, czyli zaburzenia postrzegania, zaburzenia pamięci, zaburzenia snu.
Kulturowe, czyli tendencje do interpretowania zjawisk naturalnych, losowych i innych, jako "nadprzyrodzonych", dzięki czemu doświadczająca ich osoba potwierdza kulturowe wyobrażenia o świecie.
Polityczne - tworzenie i propagowanie tego typu relacji jako narzędzi władzy, czyli dla korzyści, materialnych, psychologicznych, politycznych, kontrwywiadowczych itp.
Czasem źródła te się miksują - zaburzenia postrzegania są interpretowane zgodnie ze wzorcem kulturowym, a potem propagowane dla czyjejś korzyści.

Co miało miejsce w opisywanym wypadku - tego się pewnie nigdy nie dowiemy, chyba, że masz czas i ochotę badać źródła i prokuratorsko przesłuchiwać świadków Uśmiech

Wyjaśniając takie zjawiska zawsze trzeba mieć na względzie czy warto.
Osoby wierzące w realność takich przeżyć często czerpią z wiary w nie głęboką satysfakcję, metafizyczny spokój i inne psychologiczne korzyści. Czy warto psuć im dobre samopoczucie?
Jeśli poprzez taką wiarę narażają się na bycie ofiara oszustwa lub wiara taka budzi w nich silny lęk, przeszkadzający w normalnym funkcjonowaniu, to oczywiście warto.
Ale czy naprawdę jakaś moralna racja stoi za nachalnym tłumaczeniem sześciolatkowi że Święty Mikołaj nie istnieje, albo osobie przeżywającej żałobę, że życie po śmierci to ściema?
Odpowiedz
#5
Wolę prawdę od kłamstwa i uznaję, że oznajmianie prawdy jest moralniejsze niż budowanie dobrych relacji z kimś na fałszach.
Tutaj bardziej chodzi o spirytyzm, aniżeli ufologię. Wskazówki takie jak reagowanie na Znak Krzyża. Wiązka światła, jak wynika z relacji - była raczej wielkości światła z latarki. Miniaturowy statek kosmiczny, który jeszcze wskakuje do wody po wykonaniu Znaku Krzyża? Skąd istoty pozaziemskie miałyby znać Krzyż? A, jeśli się nie mylę, większość relacji o UFO skupia się na tym, że statki te są wytworem inteligentnego życia pozaziemskiego.
Kilka osób w tym samym czasie miałyby mieć omamy, halucynacje czy coś w tym stylu? W tym, przypuszczam, dzieci - które były całkowicie trzeźwe.
Ja szukam jedynie zjawiska przyrodniczego, które mogłoby racjonalnie wyjaśnić tezę o Świecących Kulach. Zwłaszcza, że podobno jest to popularne zjawisko w różnych kręgach i nie uważam żeby wszyscy ludzie mówiący o tym kłamali. Oczywiście, można tutaj sugerować różne omamy i inne rzeczy, ale to nie jest empiryczne wyjaśnienie takiej samej wartości jak po prostu stwierdzenie zjawiska naukowego.
Odpowiedz
#6
Kakako456 napisał(a): Kilka osób w tym samym czasie miałyby mieć omamy, halucynacje czy coś w tym stylu? W tym, przypuszczam, dzieci - które były całkowicie trzeźwe.
Ja szukam jedynie zjawiska przyrodniczego, które mogłoby racjonalnie wyjaśnić tezę o Świecących Kulach.
Najważniejsze pytanie, to pytanie o wiarygodnych świadków.
Jak rozumiem relację opisał krewny kobiety, która opowiadając ją miała 80-kilka lat, i która relacjonowała wydarzenia z dzieciństwa.
Abstrahuje już od tego, że może cała historia, a nawet owa kobieta, zostały zmyślone. Załóżmy że kobieta istnieje i złożyła taką relację.
Pamiętasz dokładnie jakieś wydarzenia z czasu gdy miałeś 8 lat? A ile będziesz pamiętał z tego okresu gdy będziesz miał 80 lat? Czy pamiętasz z tego okresu wydarzenia, czy opowieści o nich? Zazwyczaj pamiętamy opowieści. Gdy słucham po latach opowieści różnych osób o wydarzeniach w których razem uczestniczylismy, to zazwyczaj okazuje się, każdy pamięta je inaczej. Czasem diametralnie inaczej.

Kto jest głównym świadkiem całego zdarzenia o którym mówimy? Ojciec, wracający nocą z wesela. Nie jest niczym dziwnym, że trzeźwy nie był.
Jak myślisz ile razy w domu rodzinnym opowiadano tą historię na przestrzeni lat? Kto ja opowiadał? Dzieci, które prawie nic nie widziały, czy ojciec, główny świadek?

Są bardzo dobre badania psychologiczne nad fałszywymi wspomnieniami. Okazuje się, że przeciętny człowiek, jeśli tylko wierzy, że coś powinien pamiętać, to sobie to przypomni, nawet, jeśli czegoś takiego nigdy nie było...

Jest w nas wszystkich (we mnie oczywiście też) bardzo naturalna potrzeba wiary w cuda. Może ty też podświadomie chciałbyś, by ta historia była prawdziwa i szukasz jakiegoś naturalnego wyjaśnienia, z nadzieją, że takiego nie znajdziesz...
Tym bardziej, że podważanie wiarygodności takich historii, godzi w bardzo silne tabu wiary w nasze zmysły i niepokojąco podkopuje wiarygodność wszelkich składanych relacji (np zeznań sądowych, relacji historycznych itp.). Jeśli przyznamy, że naszym zmysłom nie można wierzyć, że naszej pamięci nie można wierzyć, że wszyscy miewamy halucynacje i popełniamy błędy percepcji, to czy fundamenty naszej cywilizacji nie są w ten sposób podkopywane? 

No i uwaga na koniec: Ufolodzy twierdzą, że "duchy", to źle rozpoznani "kosmici". I nic dziwnego, bo oba typy przeżyć, maja bardzo podobną naturę.
Odpowiedz
#7
Vanat napisał(a): No i uwaga na koniec: Ufolodzy twierdzą, że "duchy", to źle rozpoznani "kosmici". I nic dziwnego, bo oba typy przeżyć, maja bardzo podobną naturę.
Zaś katoliccy spirytyści twierdzą, że kosmici to źle rozpoznane duchy. Złe duchy Diabeł
http://egzorcyzmy.katolik.pl/ufo-diabelska-sztuczka/
Prawdopodobnie jedni i drudzy mają rację - to to samo Podejrzany
Odpowiedz
#8
Zdjęcie 
Może to była Czarna Wołga na "długich" światłach?

zdjęcie
Odpowiedz
#9
Czarna Wołga, która wpadła do rzeki?
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#10
Czarna Wołga ..w sensie miejskiej legendy, tutaj bardziej wiejskiej. 

O taka ładna https://pl.wikipedia.org/wiki/Czarna_wo%C5%82ga

Serio, na podstawie takiej relacji sprzed 70 lat nie będzie można nic konstruktywnego wywnioskować.
I nie wnikajmy tutaj od kiedy te Wołgi są produkowane, to był prototypUśmiech
Odpowiedz
#11
Skoro ja, będąc trzeźwym jak świnia, widziałem tańczące gwiazdy, to nie dziwi mnie ani trochę, że ktoś po pijaku widział świecące kule…
O Lord, bless this thy hand grenade, that with it thou mayest blow thy enemies to tiny bits in thy mercy.
Odpowiedz
#12
Tez widzialam na niebie tańczące gwiazdy, więc nie jestes sam Język
Odpowiedz
#13
Świecące kule to fakt, a nie coś niewyjaśnionego lub zwyczajnie głupiego.

Np. mój piesio ma świecące kule. Widziałem na trzeźwo.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#14
A te drugowojenne relacje pilotów o "foo fighters"? Może jest jakieś zjawisko atmosferyczne które czasem tak wygląda
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości