Obiecałem, że nie wrócę do dyskusji o płaskiej Ziemi i słowa dotrzymam, ale jedna jeszcze rzecz wymaga wyjaśnienia :
Było dokładnie tak :
1. Zacząłem dyskusję o płaskiej Ziemi jakieś dwa tygodnie temu.
2. Po kilku dniach stwierdziłem, że rozmowa nie ma sensu, jeśli mam się odnosić tylko do ataków osobistych na mnie, drwin i argumentów typu "kup sobie kilka tysięcy metrów sznura i przeciągnij go do Nairobi.
3. Wtedy podziękowałem, przeprosiłem i powiedziałem do widzenia
4. Następnie zaczęły się argumenty merytoryczne, które bardzo mnie ucieszyły i z szacunku do rozmówców wróciłem do rozmowy, bo oto mi właśnie chodziło, wtedy właściwie się ona zaczęła.
5. Po mniej więcej 7-9 dniach ciągłych, nieprzerwanych dysput w czwartek napisałem, że wkrótce nie będę miał czasu na rozmowę z powodu innych zajęć i mogę długo nie odpowiadać.
6. W piątek był dzień który jeszcze wysupłałem na dalszą dyskusję i następnie ją przerwałem tak jak zapowiedziałem.
7. Trzeciego dnia w poniedziałek wróciłem i ostatecznie zakończyłem dyskusję o płaskiej Ziemi obiecując, że do niej nie wrócę skoro tak wszystkim ona przeszkadza.
Słowa dotrzymam.
Zarzuty, że ciągle się fochuję i uciekam są po prostu kłamstwem wyciąganym przez tych, którzy nie mają normalnych argumentów.
Łącznie dostałem 9 minusów od może 4, 5 osób, którym nie wystarczyło postawić mi go raz mimo, że zachowywałem kulturę dyskusji i logicznie tłumaczyłem swoje racje.
Nie mam więc sensu dalej rozmawiać, a ja nie pcham się tam, gdzie nie jestem mile widziany. Dlatego powiedziałem do widzenia. Myślę, że uczciwość nakazywałaby docenić to co napisałem i przyznać, że nie jestem trollem ani oszołomem, ale uczciwości ani dobrej woli w tej rozmowie się nie dopatrzyłem ze strony większości adwersarzy.
Każdy kto przeczyta całą rozmowę będzie doskonale i tak wiedział, że obroniłem wszystkie swoje racje i merytorycznie zwyciężyłem. Nie mam już powodu dalszego marnowania czasu na kogoś, kto nie przejawia nawet grama dobrej woli i szacunku do swojego rozmówcy.
Skoro przez dwa tygodnie nikt nie potrafił rozsądnie wykazać podstaw naukowych na swoją wiarę w kulistość Ziemi, to chyba już nie da rady dalej.
W tym poście dostatecznie podsumowałem całość i tam trzeba było zakończyć : https://ateista.pl/showthread.php?tid=13...#pid670423
Mój błąd.
Bez odbioru na zawsze.
bert04 napisał(a):Czy ktoś liczy te wszystkie fochy, odejścia i "tym razem na serio nie mam czasu"? Wydaje mi się, że średnio raz na stronę deklaruje odejście.Jest to oczywiście kłamstwo.
Było dokładnie tak :
1. Zacząłem dyskusję o płaskiej Ziemi jakieś dwa tygodnie temu.
2. Po kilku dniach stwierdziłem, że rozmowa nie ma sensu, jeśli mam się odnosić tylko do ataków osobistych na mnie, drwin i argumentów typu "kup sobie kilka tysięcy metrów sznura i przeciągnij go do Nairobi.
3. Wtedy podziękowałem, przeprosiłem i powiedziałem do widzenia
4. Następnie zaczęły się argumenty merytoryczne, które bardzo mnie ucieszyły i z szacunku do rozmówców wróciłem do rozmowy, bo oto mi właśnie chodziło, wtedy właściwie się ona zaczęła.
5. Po mniej więcej 7-9 dniach ciągłych, nieprzerwanych dysput w czwartek napisałem, że wkrótce nie będę miał czasu na rozmowę z powodu innych zajęć i mogę długo nie odpowiadać.
6. W piątek był dzień który jeszcze wysupłałem na dalszą dyskusję i następnie ją przerwałem tak jak zapowiedziałem.
7. Trzeciego dnia w poniedziałek wróciłem i ostatecznie zakończyłem dyskusję o płaskiej Ziemi obiecując, że do niej nie wrócę skoro tak wszystkim ona przeszkadza.
Słowa dotrzymam.
Zarzuty, że ciągle się fochuję i uciekam są po prostu kłamstwem wyciąganym przez tych, którzy nie mają normalnych argumentów.
Cytat:Po piąte nie zamierzam tworzyć nowych teoriiDzięki zbombardowaniu minusami zamiast uczciwej rozmowy straciłem możliwość formułowania jakichkolwiek tez, gdyż mam teraz status oszołoma i trolla. Cokolwiek powiem nie będzie traktowane poważnie.w oczach osób, które nie będą miały siły przeczytać wszystkiego.
Łącznie dostałem 9 minusów od może 4, 5 osób, którym nie wystarczyło postawić mi go raz mimo, że zachowywałem kulturę dyskusji i logicznie tłumaczyłem swoje racje.
Nie mam więc sensu dalej rozmawiać, a ja nie pcham się tam, gdzie nie jestem mile widziany. Dlatego powiedziałem do widzenia. Myślę, że uczciwość nakazywałaby docenić to co napisałem i przyznać, że nie jestem trollem ani oszołomem, ale uczciwości ani dobrej woli w tej rozmowie się nie dopatrzyłem ze strony większości adwersarzy.
Każdy kto przeczyta całą rozmowę będzie doskonale i tak wiedział, że obroniłem wszystkie swoje racje i merytorycznie zwyciężyłem. Nie mam już powodu dalszego marnowania czasu na kogoś, kto nie przejawia nawet grama dobrej woli i szacunku do swojego rozmówcy.
Skoro przez dwa tygodnie nikt nie potrafił rozsądnie wykazać podstaw naukowych na swoją wiarę w kulistość Ziemi, to chyba już nie da rady dalej.
W tym poście dostatecznie podsumowałem całość i tam trzeba było zakończyć : https://ateista.pl/showthread.php?tid=13...#pid670423
Mój błąd.
Bez odbioru na zawsze.