zefciu napisał(a): Zasłanianie, pochłanianie światła przez atmosferę i załamywanie światła sprawiałyby, że owszem - części rzeczy byśmy nie widzieli. Ale nie byłoby definitywnej linii jaką jest horyzont. Wszystko by zależało od jasności obiektów, składu atmosfery, temperatury, użycia przyrządów itp.
Tym bardziej że refrakcja najczęściej (kiedy stratyfikacja atmosfery jest normalna, tzn zimne powietrze na górze, a ciepłe na dole) pozornie podnosi horyzont, a bardzo rzadko (kiedy stratyfikacja jest odwrócona) go obniża.
Na wzgórzach dalmatyńskiego wybrzeża Adriatyku, czasami zimą, po przejściu zimnego frontu, można nawet zobaczyć wybrzeże ...Włoch oddalone o 150 km
Gdyby Ziemia była płaska, to oglądana od środka przypominałaby wnętrze jakiejś gigantycznej misy, a za pomocą teleskopu, można by z Warszawy oglądać Szanghaj i Nowy Jork.
Nie wiem, czy ktoś o tym już pisał, ale stosunkowo mało znanym dowodem na kulistość Ziemi są górskie jeziora (np w Tatrach), w których oglądane odbicia okolicznych szczytów, są wyraźnie pomniejszone - efekt wypukłego lustra.
Można się też zapytać, dlaczego, skoro Ziemia jest płaska, to z okolic zwanych południową półkulą, widać zupełnie inne konstelacje gwiezdne, a te znane np Orion, są tam widoczne "do góry nogami", tak samo jak zresztą Księżyc i struktury na jego powierzchni (nb czy Księżyc też jest płaski? A Mars?).
Dlaczego na Ziemi istnieją strefy klimatyczne, skoro płaska Ziemia powinna być ogrzewana w każdym punkcie tak samo.
I czym są te latające nocą na niebie światełka, jeżeli nie satelitami? Gdzie w takim razie znajduje się ISS - którą łatwo zaobserwować nawet gołym okiem....
Dlaczego poniżej równika cyklony kręcą się w przeciwnym kierunku.
Można by się zapytać o to wszystko. Tylko po co?