Zanim przejdę dalej i odpowiem na pytania o funkcjonowanie modelu alternatywnego niż Ziemia kula, chcę Wam uzmysłowić, że to nie są żarty.
Przedstawiam tym postem chyba niepodważalny dowód na to, że obowiązujący model Ziemi kulistej jest fałszywy.
Zobaczmy w takim razie w praktyce jak to wygląda na Ziemi kulistej.
1. Załóżmy, że jesteście biznesmenami z Rio de Janero i postanowiliście udać się w, w sumie w niedaleką, biznesową podróż do najbogatszego kraju Afryki czyli Republiki Południowej Afryki.
Naturalnie wylądujecie w Cape Town (W RPA), zatrzymacie się w hotelu Hilton, który znajduje się niedaleko lotniska i będziecie robić poważne biznesy.
2. Sprawdzacie na Google Maps odległość między Rio i Cape Town, wynosi ona ok. 6 000 km. Nie jest źle, w takiej sytuacji podróż powinna Wam zająć mniej więcej 8.5 godziny.
3. Wchodzicie kupić bilet i co widzicie. Czy podróż zajmie 8.5 godziny? Wygląda na to, że trochę więcej. Czasy wahają się między 20, a 35 godzin!!! Nieważne, czy jedziecie z Rio do Cape Town czy z Cape Town do Rio. Jest dokładnie tak samo.
4. No dobra, to jak w takim razie wygląda prawdziwa trasa linii Rio de Janeiro - Cape Town w modelu Ziemi kulistej?
W taki sposób :
To tyle jeśli chodzi o ortodromę i oszczędzanie paliwa. Zamiast robić 6 tyś. km. robicie prawie 10 tyś. km. i przy okazji musicie czekać przy przesiadkach.
Tak to wygląda w modelu Ziemi kulistej. Ale jest jeszcze o wiele absurdalniej niż myślicie. Uwaga!
5. Żeby polecieć z Rio do RPA musicie z lotniska w Rio polecieć do Sao Paulo (Vai Corinthians) co oznacza de facto cofnięcie się o 500 km. (zajmie to Wam godzinkę)
następnie z kierunku z którego przylecieliście musicie tą samą trasą wrócić i już nad głową Rio de Janeiro udać się do stolicy Angoli - Luandy, a z Luandy jeszcze 3 tyś. km. prosto do RPA.
Żeby zobrazować ten absurd napiszę tak:
Sytuacja jest analogiczna do tej, w której z największego lotniska w Polsce z Okęcia w Warszawie, nie ma bezpośredniego lotu do Londynu, lecz musicie polecieć z Warszawy do Rzeszowa, a z Rzeszowa z powrotem nad głową Warszawy polecieć do Helsinek, żeby z Helsinek już prosto prawie 2 tys. km. do Londynu.
Tak wynika z modelu Ziemi kuli.
Pomijając już fakt, że nie ma bezpośredniej trasy po ortodromie z Rio do Cape Town lecz trzeba przez Luandę, które jest tysiące km. nie po drodze na globusie, to jeszcze nie ma bezpośredniego lotu z Rio do Luandy, lecz należy się cofnąć do Sao Paulo wydłużając sobie o 1 tyś. km. drogę.
Sprawdzałem najróżniejsze dni, różnych dostawców, różne wektory (z RPA do Rio) i zawsze jest to samo. Podróż zamiast 8.5 godziny trwa minimum 18.5 godziny, a zazwyczaj około 30-35 godzin.
To jest dowód na to, że model globusa, którego używacie jest po prostu kłamstwem. Dla równowagi w drugą stronę z RPA do Rio jest też zabawnie. Bo musisz polecieć najpierw 3000 km. zupełnie w innym kierunku, czyli do Luandy, następnie przelecieć 6000 km. z Luandy do Sao Paulo, wprost nad głową Rio de Janeiro (gdzie chciałeś wysiąść, ale nie możesz)
Musisz grzecznie poczekać, aż przelecicie nad Rio do Sao Paulo a następnie z Sao Paulo dopiero możesz polecieć do Rio, choć 2 godziny wcześniej już tam byłeś, z tym, że po prostu samolot się nie zatrzymuje z Luandy, bo woli lecieć godzinę dłużej do Sao Paulo.
Tak wygląda to na "zupełnie poprawnym" modelu kuli.
Smacznego w trawieniu tego absurdu.
I na koniec mały żarcik.
Przedstawiam tym postem chyba niepodważalny dowód na to, że obowiązujący model Ziemi kulistej jest fałszywy.
ZaKotem napisał(a):Na przykład samolot lecący z Australii do Ameryki Południowej leci ortodromą, czyli najkrótszą możliwą trasą przy założeniu, że Ziemia jest kulą. Każda inna byłaby dłuższa, co oznaczałoby więcej czasu i więcej spalonego paliwa - czyli mnóstwo kasy. Właściciele samolotów zwracają na takie rzeczy uwagę, bo wolą wydać mniej, niż więcej. Gdyby Ziemia nie była kulą, oznaczałoby to, że samoloty nie latają wcale najkrótszą trasą i można wyznaczyć krótszą. Przedsiębiorstwa lotnicze byłyby zachwycone, tak samo jak armatorzy - gdyby wiedzieli, że z Sydney do Santiago najkrócej płynie się obok Kalifornii, oszczędziliby tony paliwa, które za darmo nie jest. Dlaczego, kierując się czystą ekonomią, tysiące przedsiębiorców korzysta z modelu kuli, a nie z modeli alternatywnych? Są debilami, czy wszyscy są w spizgu razem z naukowcami?
Zobaczmy w takim razie w praktyce jak to wygląda na Ziemi kulistej.
1. Załóżmy, że jesteście biznesmenami z Rio de Janero i postanowiliście udać się w, w sumie w niedaleką, biznesową podróż do najbogatszego kraju Afryki czyli Republiki Południowej Afryki.
Naturalnie wylądujecie w Cape Town (W RPA), zatrzymacie się w hotelu Hilton, który znajduje się niedaleko lotniska i będziecie robić poważne biznesy.
2. Sprawdzacie na Google Maps odległość między Rio i Cape Town, wynosi ona ok. 6 000 km. Nie jest źle, w takiej sytuacji podróż powinna Wam zająć mniej więcej 8.5 godziny.
3. Wchodzicie kupić bilet i co widzicie. Czy podróż zajmie 8.5 godziny? Wygląda na to, że trochę więcej. Czasy wahają się między 20, a 35 godzin!!! Nieważne, czy jedziecie z Rio do Cape Town czy z Cape Town do Rio. Jest dokładnie tak samo.
4. No dobra, to jak w takim razie wygląda prawdziwa trasa linii Rio de Janeiro - Cape Town w modelu Ziemi kulistej?
W taki sposób :
To tyle jeśli chodzi o ortodromę i oszczędzanie paliwa. Zamiast robić 6 tyś. km. robicie prawie 10 tyś. km. i przy okazji musicie czekać przy przesiadkach.
Tak to wygląda w modelu Ziemi kulistej. Ale jest jeszcze o wiele absurdalniej niż myślicie. Uwaga!
5. Żeby polecieć z Rio do RPA musicie z lotniska w Rio polecieć do Sao Paulo (Vai Corinthians) co oznacza de facto cofnięcie się o 500 km. (zajmie to Wam godzinkę)
następnie z kierunku z którego przylecieliście musicie tą samą trasą wrócić i już nad głową Rio de Janeiro udać się do stolicy Angoli - Luandy, a z Luandy jeszcze 3 tyś. km. prosto do RPA.
Żeby zobrazować ten absurd napiszę tak:
Sytuacja jest analogiczna do tej, w której z największego lotniska w Polsce z Okęcia w Warszawie, nie ma bezpośredniego lotu do Londynu, lecz musicie polecieć z Warszawy do Rzeszowa, a z Rzeszowa z powrotem nad głową Warszawy polecieć do Helsinek, żeby z Helsinek już prosto prawie 2 tys. km. do Londynu.
Tak wynika z modelu Ziemi kuli.
Pomijając już fakt, że nie ma bezpośredniej trasy po ortodromie z Rio do Cape Town lecz trzeba przez Luandę, które jest tysiące km. nie po drodze na globusie, to jeszcze nie ma bezpośredniego lotu z Rio do Luandy, lecz należy się cofnąć do Sao Paulo wydłużając sobie o 1 tyś. km. drogę.
Sprawdzałem najróżniejsze dni, różnych dostawców, różne wektory (z RPA do Rio) i zawsze jest to samo. Podróż zamiast 8.5 godziny trwa minimum 18.5 godziny, a zazwyczaj około 30-35 godzin.
To jest dowód na to, że model globusa, którego używacie jest po prostu kłamstwem. Dla równowagi w drugą stronę z RPA do Rio jest też zabawnie. Bo musisz polecieć najpierw 3000 km. zupełnie w innym kierunku, czyli do Luandy, następnie przelecieć 6000 km. z Luandy do Sao Paulo, wprost nad głową Rio de Janeiro (gdzie chciałeś wysiąść, ale nie możesz)
Musisz grzecznie poczekać, aż przelecicie nad Rio do Sao Paulo a następnie z Sao Paulo dopiero możesz polecieć do Rio, choć 2 godziny wcześniej już tam byłeś, z tym, że po prostu samolot się nie zatrzymuje z Luandy, bo woli lecieć godzinę dłużej do Sao Paulo.
Tak wygląda to na "zupełnie poprawnym" modelu kuli.
Smacznego w trawieniu tego absurdu.
I na koniec mały żarcik.
ZaKotem napisał(a):No widzisz, a ja za tobą przepadam i chciałbym cię przytulić, ale cóż zrobić.https://youtu.be/kXCyO7h0p4U?t=18s