Właśnie mi przyszło do łba, że jeśliby z modelem kulistej ziemi było coś nie teges, to mieszkańcy południowej półkuli dawno by się kapnęli. Rozważmy model płaskiej ziemi przykrytej firmamentem z gwiazdami. Na północy czyli w centrum obserwujemy obrót gwiazd wokół gwiazdy polarnej. Logiczne, w końcu znajduje się dokładnie nad biegunem północnym Co dalej - ano posuwając się na południe czyli na zewnątrz, gwiazda polarna będzie się coraz bardziej zbliżać do horyzontu, ale wciąż będzie widać, że gwiazdy obracają się wokół niej. Tak będzie aż do osiągnięcia równika, gdzie gwiazda polarna zniknie za horyzontem, to znaczy iluzją tworzoną przez refrakcję Pytanie co dalej na południe/zewnątrz. Ano efekt powinien być kontynuowany, gwiazdy powinny się obracać wokół jakiegoś punktu na północy schowanego pod horyzontem. Natomiast nie ma prawa wystąpić to co obserwuje się, czyli obrót gwiazd wokół krzyża południa, a sam rzeczony krzyż południa zamiast znajdować się w jednym miejscu powinien obracać się tak samo jak inne gwiazdozbiory.
Oczywiście i to można w modelu płaskiej ziemi wytłumaczyć Otóż ziemia jest spłaszczona obustronnie. Półkula północna to górna powierzchnia, a półkula południowa to dolna, natomiast prawdziwą krawędzią jest równik Odpowiedzią na pytanie, czemu na równiku nie widać tego gwałtownego przejścia jest oczywiście bardzo silna refrakcja załamująca nie tylko promienie światła ale wręcz pole grawitacyjne. Proste, nieskomplikowane, niesprzeczne z obserwowanymi faktami, nawet matsuka zrozumie A nie, z tym to chyba przesadziłem.
Oczywiście i to można w modelu płaskiej ziemi wytłumaczyć Otóż ziemia jest spłaszczona obustronnie. Półkula północna to górna powierzchnia, a półkula południowa to dolna, natomiast prawdziwą krawędzią jest równik Odpowiedzią na pytanie, czemu na równiku nie widać tego gwałtownego przejścia jest oczywiście bardzo silna refrakcja załamująca nie tylko promienie światła ale wręcz pole grawitacyjne. Proste, nieskomplikowane, niesprzeczne z obserwowanymi faktami, nawet matsuka zrozumie A nie, z tym to chyba przesadziłem.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.