Dziękuję za stwierdzenie, że jestem zdrowy na rozumie. To prawdziwy zaszczyt w ustach plaskoziemca.
Chciałbym się odwdzięczyć tym samym ale najpierw zadam ci kilka pytań, na które durny Matsuka nie był w stanie odpowiedzieć bez przywołania brazylijskich naukowców.
Może to pokaże, jakimi ścieżkami chadzają twoje myśli.
Pytanie pierwsze - dlaczego nie jest możliwe narysowanie dokładnego odwzorowania powierzchni Ziemi na płaskiej mapie?
Zawsze trzeba stosować jakiś kompromis. Albo kąty się nie zgadzają albo odległości.
Przecież gdyby Ziemia była płaska byłoby to banalni proste i naturalne?
Pytanie drugie - dlaczego suma kątów trójkąta wyznaczonego na powierzchni Ziemi nie ma 180 st. jak zakłada odpowiednie prawo?
I tak się jakoś dziwnie składa, że w miarę wzrostu odległości między punktami rośnie też niezgodność z rzeczonym prawem, aż w ekstremalnej postaci osiąga abstrakcyjne 270 st. Łaj?
Pytanie trzecie - na płaskiej Ziemi (czy to w formie np. wielkiego krugerranda czy powiedzmy półkuli) grawitacja działałaby w ten sposób, że tylko w punkcie centralnym jej wektor byłby prostopadły do powierzchni. Natomiast im dalej od tego punktu, wektor ten byłby coraz bardziej pochylony, aż do zupełnego poziomu na skraju.
Jak w takich okolicznościach przyrody płaskoziemskiej zachowywała by się np. woda (nie mówiąc o całej reszcie)?
Czy jakimś tajemniczym sposobem nie ściekałaby do środka?
Czy gdzieś na realnej Ziemi zaobserwowano poziomą grawitację?
Już przygotowałem chipsy i piwko, i czekam.
PS.
Chciałbym się odwdzięczyć tym samym ale najpierw zadam ci kilka pytań, na które durny Matsuka nie był w stanie odpowiedzieć bez przywołania brazylijskich naukowców.
Może to pokaże, jakimi ścieżkami chadzają twoje myśli.
Pytanie pierwsze - dlaczego nie jest możliwe narysowanie dokładnego odwzorowania powierzchni Ziemi na płaskiej mapie?
Zawsze trzeba stosować jakiś kompromis. Albo kąty się nie zgadzają albo odległości.
Przecież gdyby Ziemia była płaska byłoby to banalni proste i naturalne?
Pytanie drugie - dlaczego suma kątów trójkąta wyznaczonego na powierzchni Ziemi nie ma 180 st. jak zakłada odpowiednie prawo?
I tak się jakoś dziwnie składa, że w miarę wzrostu odległości między punktami rośnie też niezgodność z rzeczonym prawem, aż w ekstremalnej postaci osiąga abstrakcyjne 270 st. Łaj?
Pytanie trzecie - na płaskiej Ziemi (czy to w formie np. wielkiego krugerranda czy powiedzmy półkuli) grawitacja działałaby w ten sposób, że tylko w punkcie centralnym jej wektor byłby prostopadły do powierzchni. Natomiast im dalej od tego punktu, wektor ten byłby coraz bardziej pochylony, aż do zupełnego poziomu na skraju.
Jak w takich okolicznościach przyrody płaskoziemskiej zachowywała by się np. woda (nie mówiąc o całej reszcie)?
Czy jakimś tajemniczym sposobem nie ściekałaby do środka?
Czy gdzieś na realnej Ziemi zaobserwowano poziomą grawitację?
Już przygotowałem chipsy i piwko, i czekam.
PS.
Cytat:To jest wstyd, gdy dorosły mężczyzna nie będący kaleką posuwa się do żebrania o cokolwiek.A skąd wiesz, że nie jestem nastoletnią nimfetką?
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.