Poradzi se. Poczucie misji, poczucie bycia ponad ogłupionym przez żydomasonerię i gejoreptilię tłumem, poczucie dostępu do uniwersalnej prawdy i se poradzi.
Sofeicz napisał(a): Pytanie trzecie - na płaskiej Ziemi (czy to w formie np. wielkiego krugerranda czy powiedzmy półkuli) grawitacja działałaby w ten sposób, że tylko w punkcie centralnym jej wektor byłby prostopadły do powierzchni. Natomiast im dalej od tego punktu, wektor ten byłby coraz bardziej pochylony, aż do zupełnego poziomu na skraju.No ale grawitacja to żydomasoński wymysł. Tak naprawdę, wszystko spada w dół. A dół jest obiektywny, to to pod dyskiem.
Jak w takich okolicznościach przyrody płaskoziemskiej zachowywała by się np. woda (nie mówiąc o całej reszcie)?
Czy jakimś tajemniczym sposobem nie ściekałaby do środka?
Czy gdzieś na realnej Ziemi zaobserwowano poziomą grawitację?
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.