Aha. Uzyskanie prostego efektu pozornego wypłaszczenia nad taflą wody, jednolitą, mającą na całej powierzchni zbliżone ciepło właściwe, łatwo wytłumaczalnego załamaniem światła w regularnie zmieniającej swoją gęstość wraz z wysokością atmosferze jest bardzo trudnym, czy wręcz niemożliwym. Uzyskanie skomplikowanego efektu kompresji widoku obszarów przypowierzchniowych, które przecież musi być skompensowane obniżeniem tego co powyżej, nie wytłumaczalne przez żadne znane zjawisko, jest natomiast bardzo łatwe i zdarza się często. No ale na logikę - żeby wierzyć w sięgający Eratostenesa spisek NASA trzeba być skrajnym tłumokiem, dużo głupszym od gości od zamachu smoleńskiego, gdzie wystarczy w sumie Tusk podkładający bombę termobaryczną w Tupolewie i Putin z wielkim elektromagnesem.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.